Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
27 osób interesuje się tą książką
Poznajcie piękne tradycje i niezwykłe zwyczaje świąteczne!
Antosia i Nikodem mieszkają z rodzicami w Sopocie. Gdy nadchodzi grudzień, każdego dnia rodzina przygotowuje się do Bożego Narodzenia, aby odkryć uroki adwentu i świątecznych rytuałów.
Ta książka to coś więcej niż zbiór opowiadań. To nietuzinkowy książkowy kalendarz adwentowy, który wprowadzi młodych czytelników dzień po dniu w wyjątkową, świąteczną atmosferę. Każdy rozdział – od 1 do 25 grudnia– to krótkie, pełne ciepła opowiadanie o sympatycznej rodzinie oraz zestaw ciekawostek o tradycjach i zwyczajach bożonarodzeniowych – zarówno polskich, jak i zagranicznych.
Młodzi czytelnicy dowiedzą się m.in.:
skąd się wzięła choinka i jak wyglądały pierwsze ozdoby,
kto przynosi prezenty w różnych regionach Polski,
czym są roraty, adwent i Barbórka,
jak wyglądały pierwsze kalendarze i wieńce adwentowe,
jaka jest historia szopek i jarmarków bożonarodzeniowych,
jakie niezwykłe zwyczaje obchodzi się w innych krajach Europy.
To idealna książka na grudniowe wieczory – codzienny rytuał wspólnego czytania i odkrywania świątecznych tajemnic zmieni czas oczekiwania na Boże Narodzenie w niezapomnianą przygodę. To także wyjątkowa okazja, aby przybliżyć dzieciom piękno polskich tradycji i pokazać, jak fascynujące są zwyczaje z różnych stron świata.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 137
Rok wydania: 2025
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Redaktorka inicjująco-prowadząca: Urszula Pitura
Redakcja: Anna Kapuścińska
Korekta: Jolanta Olejniczak-Kulan
Projekt okładki: Agata Łuksza
Copyright © 2025 for text by Krzysztof H. Olszyński
Copyright © 2025 for illustrations by Agnieszka Potocka
Copyright © 2025 for the Polish edition by Świetlik, an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie I
Białystok 2025
ISBN 978-83-8417-261-2
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotował
Jan Żaborowski
Moim chrześniakom oraz wszystkim, których opowieści stały się inspiracją dla tych opowiadań
Świat za oknem pogrążał się w wieczornej szarówce. Mieszkanie w centrum Sopotu wypełniał zapach herbaty z malinami i skórką pomarańczową.
Przy stole w salonie siedziała Antonina, sześcioletnia dziewczynka z jasnymi włosami, której policzki rumieniły się zawsze, gdy była czymś podekscytowana.
– Kiedy zaczniemy? – zapytała.
– Jeszcze chwileczkę, Tosieńko – odpowiedziała mama. Właśnie kończyła składać pranie. Jej gęste włosy, związane w wysoki kok, kołysały się lekko przy każdym ruchu głowy.
Antonina lubiła patrzeć, jak mama pracuje – wszystko robiła starannie, jakby składanie zwykłej koszulki było czymś nadzwyczajnym.
Obok stołu, na podłodze siedział Nikodem. Skończył już cztery lata! Cały jego świat kręcił się wokół klocków i ulubionej żółtej spycharki. Właśnie rozłożył drewniane tory, do których w następnej kolejności planował dobudować stację kolejową.
Na krześle, przy kaloryferze drzemał Biszkopt – kot, który wierzył, że cały świat powinien być miękki, ciepły i spokojny. Czasami uchylał jedno oko, jakby sprawdzał, czy przypadkiem ktoś nie uważa inaczej niż on.
W końcu otworzyły się drzwi do mieszkania i stanął w nich tata. Spod czapki sterczała mu gęsta blond grzywka. W rękach trzymał wielkie pudło różności. Drzwi musiał więc domknąć nogą.
– Nareszcie! – zawołała Antonina. Zerwała się z krzesła i podbiegła do taty.
Nikodem porzucił tory i pobiegł za siostrą.
– Chyba przyniosłem wszystko, czego potrzebujemy – powiedział tata.
– Hurra! – krzyknęła Antonina.
Tata postawił pudło na stole. Antonina usiadła na jednym krześle, na drugie wdrapał się Nikodem. Dzieci zajrzały do wnętrza kartonu. Znalazły tam zielone gałązki, świece, sznurek jutowy, a nawet kiście owoców jarzębiny i kilka szyszek.
Antonina z przejęciem zaczęła rozkładać pachnące gałązki jodły. Nikodem bawił się sznurkiem, który byłby idealny do budowy kolejowej trakcji elektrycznej! Mama akurat skończyła składać pranie i dołączyła do reszty rodziny. Zaczęła wyjmować świece i ustawiać je na stole.
– Ja chcę przymocować świecę! – wyrzuciła z siebie Antonina, podrywając się z miejsca.
– Też je lubię – odpowiedziała mama. – Ale jeszcze nie mamy gotowego wieńca. Świece dodamy do niego na samym końcu.
– Co to jest „wieniec”? – zapytał Nikodem, nadal międlący sznurek w rękach.
– Wieniec adwentowy to gałązki uplecione w okrąg, na których ustawiamy cztery świece – wytłumaczył tata. – Co tydzień, w niedzielę, będziemy zapalali kolejną. Gdy będą płonąć wszystkie, będzie to znaczyć, że święta są naprawdę blisko.
– To może zapalimy wszystkie naraz? – zapytała Antonina. – Wtedy święta będą… jutro? – W myślach była z siebie dumna! Znalazła sposób na przyspieszenie Bożego Narodzenia!
– Nie, to tak nie działa – uśmiechnęła się mama. – Też bym chciała, by święta były już jutro. Ale musimy jeszcze na nie poczekać. Wieniec adwentowy może nam to czekanie umilić.
– A dlaczego „adwentowy”? – dopytywał Nikodem. Bardzo go zainteresowało to całe zamieszanie z gałęziami i świecami.
– Bo czas przygotowania do świąt Bożego Narodzenia nazywamy adwentem – wytłumaczyła mama. – To doskonała pora do nauki cierpliwego czekania.
Antonina przygotowała dużo gałązek, a tata zaczął je łączyć ze sobą sznurkiem. Nikodem przerzucił się natomiast na przeglądanie zebranych szyszek.
– A jeśli ktoś nie chce czekać? – zapytała Antonina. Nadal uważała, że święta da się jakoś przyspieszyć.
– Och, czekanie to trudna sprawa – zgodziła się mama. – Dlatego właśnie mamy adwent, by tego czekania się uczyć. Pamiętasz, jak na balkonie mieliśmy krzaczki truskawek? Musieliśmy poczekać, aż zakwitną, a potem odliczaliśmy chwile, aż zielone owoce zamienią się w czerwone.
– Były pyszne! – zawołał Nikodem.
– Właśnie dlatego, że cierpliwie poczekaliśmy, aż dojrzeją – ciągnęła mama. – Gdybyśmy je zebrali wcześniej, nie byłyby takie smaczne.
Gdy gałązki były już ze sobą połączone, tata sięgnął po kawałek drutu i razem z Nikodemem zaczął przyczepiać do nich szyszki. Antonina przyglądała się świecom.
– Widzisz, Tosiu? Nawet teraz uczymy się cierpliwości – zauważyła mama. – Dajmy im chwilę, niech tata z Nikosiem skończą ozdabiać wieniec szyszkami, a wtedy przymocujemy świece.
Nikodem z pomocą taty dodał do wieńca jeszcze kilka gałązek jarzębiny. Teraz mama sięgnęła po klej na gorąco i razem z Antoniną umocowała świece. Następnie cała rodzina posprzątała stół.
Tata sięgnął po zapałki i zapalił pierwszą świecę. Antonina spojrzała w jej płomień.
– Czyli adwent to trochę jak szkoła cierpliwości? – zapytała.
– Tak jest – powiedział tata. – I jak dobrze, że mamy aż cztery tygodnie, żeby się jej uczyć.
Wszyscy siedzieli przez chwilę w ciszy i patrzyli na migoczące światło. Herbata z malinami i skórką pomarańczową pita przy blasku świecy smakowała jakoś tak… inaczej.
Wieniec adwentowy to krąg z gałązek drzew iglastych, na którym umieszcza się cztery świece.
Kolisty kształt symbolizuje nieskończoność Bożej miłości.Przedstawia także połączenie końca z nowym początkiem – wkrótce stary rok zostanie zastąpiony nowym.
Gałązki iglaków, zielone przez cały rok, symbolizują nieprzemijalność życia. Choć dzień jest coraz krótszy i wydaje się, że przyroda umarła, to tak naprawdę żyje ona w ukryciu. To daje nam nadzieję życia wiecznego, przynoszonego przez Nowonarodzonego Boga.
Świece, zapalane w kolejne niedziele adwentu, symbolizują zbliżanie się świąt Bożego Narodzenia. Przychodzący na świat Jezus jest nazywany „Światłością Świata” lub „Słońcem nieznającym zachodu”.
Pierwszy wieniec adwentowy
Wykonał go pastor Johann Hinrich Wichern, prowadzący sierociniec w Hamburgu. W 1839 roku wymyślił sposób umilenia swoim podopiecznym czasu oczekiwania na święta. Od dnia pierwszego grudnia dzieci codziennie zapalały jedną świecę: małą czerwoną (w dni powszednie) lub dużą białą (w niedziele). Świece były ustawione na drewnianej obręczy wielkości koła u wozu. Z czasem wieniec uproszczono do świec zapalanych wyłącznie w niedziele, a drewnianą konstrukcję zastąpiły gałązki zimozielonych drzew. Na ziemiach polskich wieniec adwentowy pojawił się po raz pierwszy we Wrocławiu około 1925 roku.
Kolor i liczba świec mają znaczenie
W Kościele katolickim i luterańskim często trzecia świeca ma kolor różowy. W ten sposób zaznacza się radość – kiedy zapala się tę świecę, większość czasu oczekiwania na święta mamy już za sobą! W Kościele anglikańskim stosuje się cztery świece w kolorze czerwonym. Niektóre wieńce mają piątą świecę w centrum – symbolizuje ona Chrystusa i jest zapalana dopiero podczas Wigilii.
Gdzie umieścić wieniec?
Jeżeli zawiera świece, zwykle stawia się go na stole, czasem wiesza pod sufitem. Jeżeli ich nie ma, można zawiesić go na drzwiach wejściowych do domu. To bardzo stary zwyczaj, wynikający z dawnych wierzeń magicznych. Kiedyś wierzono, że zawieszenie takiego wieńca chroni dom przed wtargnięciem złych mocy. W końcu zimowy świat jest pogrążony w ciemności, a ta przyciąga istoty z zaświatów.
Antonina zeskoczyła z łóżka tak szybko, że Biszkopt aż uniósł głowę ze zdziwienia.
– Drugi dzień adwentu! – krzyknęła i pociągnęła Nikodema za rękaw piżamy. – Chodź, szybko!
Mieszkanie wypełniała jeszcze poranna senność. Mama, ubrana w miękki, ciepły sweter, zerkała w telefon i mruczała pod nosem coś o pracy. Tata właśnie mielił kawę. Mocny zapach jej ziaren był zawsze ostatecznym znakiem, że noc się skończyła – mimo że za oknami nadal było bardzo ciemno.
Rodzice usłyszeli tupot bosych stóp w salonie. Antonina ubrana w piżamę w renifery biegła przed Nikodemem i wołała do niego:
– Chodź, chodź! Musimy otworzyć woreczek z numerem dwa!
Podbiegli do ściany w salonie, na której kilka dni temu tata z wujkiem Łukaszem zamocowali kolorowymi wstążkami woreczki do drążka. Wszystko wisiało trochę krzywo, bo wczoraj Nikodem próbował sięgnąć do woreczka numer jeden, a ten znajdował się dość wysoko.
– Jest! Dwójka! – zapiszczała Antonina, a rumieniec oblał jej policzki.
Wspięła się na palce. Nikodem podskakiwał z niecierpliwości, aż mało się nie potknął o stojące tuż obok kapcie taty.
W końcu dziewczynka otworzyła woreczek dnia. Sięgnęła do środka i… Co to takiego? Twarde i kanciaste… Czekoladki! Po jednej dla Antoniny i Nikodema. I jeszcze coś… dwie naklejki ze złotymi gwiazdkami!
– Czekoladka i naklejka! – ucieszyła się Antonina. – Ale fajnie! Już wiem, gdzie ją przykleję!
Nikodem też był zadowolony, ale po chwili spoważniał. Spojrzał siostrze w oczy.
– A może jeszcze poczekamy? – zapytał.
– Na co? – zdziwiła się dziewczynka.
– No… no… bo jest adwent. A wtedy się czeka. I uczy cierpliwości – wytłumaczył. – Może schowasz moją naklejkę do swojej portmonetki? Tam, gdzie trzymasz moje cztery pieniążki.
Kiedy mama to usłyszała, podniosła głowę znad telefonu i lekko się uśmiechnęła. Tata postawił na stole dwie filiżanki z parującą kawą.
– Wiesz, Niko, to bardzo dobrze, że chcesz uczyć się cierpliwości – powiedziała mama. – Ale kalendarz adwentowy przypomina nam coś równie istotnego. Pokazuje, że każdy dzień jest ważny. Trzeba umieć cieszyć się z tego, co wydarza się dzisiaj, a nie tylko czekać na coś później.
– A ja chcę schować wszystkie czekoladki z kalendarza i zjeść je, jak już będę miał dużo! – wyjaśnił chłopiec.
– Możesz tak zrobić – odpowiedział tata, gdy odsuwał krzesło. – Cieszę się, że potrafisz odkładać coś na później. To się nazywa oszczędzanie. Ale zjedzenie wszystkiego naraz wcale nie jest dobrym pomysłem.
W tym czasie Antonina dawno zjadła już swoją czekoladkę. Uwielbiała słodycze! Gwiazdkę nakleiła na zimowej kartce pocztowej, która wisiała blisko śpiącego Biszkopta.
– Gwiaaazda złooota obok kooota! – śpiewała na cały głos, gdy rozbawiona biegła do łazienki.
– Nie możemy myśleć tylko o tym, co się wydarzy, albo o tym, co już było – ciągnął tata. – Musimy umieć cieszyć się przede wszystkim tym, co dzieje się akurat teraz.
– Na przykład chwilą przy pysznej kawie. – Mama się uśmiechnęła i spojrzała pogodnie w oczy taty. W końcu potrafił wyczarować najlepszą kawę na świecie.
Przyszedł czas, w którym wszyscy musieli ubrać się w ciepłe kurtki i ruszyć do swoich obowiązków – dzieci do przedszkola, a rodzice do pracy.
Wieczorem tata ugotował pyszny rosół. Aromat zupy wypełnił całe mieszkanie i zachęcał do zebrania się przy stole. Mama jednak nadal sprawdzała coś w telefonie.
– Dziś nie zdążyłam odbyć jednej ważnej rozmowy – powiedziała tacie, który krzątał się między kuchnią a salonem. – Przełożyliśmy ją na jutro. Nie mogę przestać o tym myśleć.
– Mamo, ale to dopiero jutro – powiedział Nikodem. Chłopiec krążył spycharką między nogami krzeseł. – Przecież musimy umieć się cieszyć tym, co się dzieje teraz.
Mama się uśmiechnęła.
– Rzeczywiście. Masz rację – zgodziła się z synem.
Do salonu wszedł tata z wazą pełną parującej zupy.
– Niko, odstaw spycharkę i umyj ręce – zawołał. – Antosiu, jemy!
„Nie ma co się martwić na zapas – pomyślała mama. – Przecież to i tak nic nie zmieni”.
Cała rodzina usiadła do wspólnego posiłku. Tylko Biszkopt nadal spał pod złotą gwiazdką.
Pomysł odliczania dni do Bożego Narodzenia narodził się w XIX wieku w Niemczech. Upływający czas odmierzano na różne sposoby. Na przykład rysowano na ścianie 24 kreski, po czym codziennie jedną ścierano, albo każdego dnia wieszano w domu nowy obrazek o tematyce świątecznej. Były to pierwsze kalendarze adwentowe.
Dziś najbardziej popularną formą takiego kalendarza jest czekoladowa bombonierka z okienkami. Powstała w Monachium, w rodzinie drukarza Gerharda Langa. Kiedy był dzieckiem, często dopytywał, ile jeszcze musi czekać na święta. Jego mama przygotowała więc ponumerowane w kolejności kartoniki i przyszyła do nich domowe ciasteczka. Młody Gerhard zjadał jedno dziennie. Kiedy dorósł, rozpoczął produkcję kalendarzy adwentowych z czekoladkami w środku. Zaczęto je sprzedawać w 1908 roku.
Kalendarze adwentowe zyskały ogromną popularność. Dziś produkuje się również takie, które zamiast czekoladek zawierają: fragmenty historii do czytania stopniowo przez cały adwent, małe zabawki czy herbatki o różnych smakach.
Czasami kalendarze adwentowe przybierają bardziej niezwykłą formę, na przykład teatru kukiełkowego wystawianego codziennie w danej części miasta albo mappingu, czyli wyświetlania wielkich animacji na całych ścianach budynku (o ustalonej godzinie dnia odbywa się nowy świąteczny pokaz), albo… książki z opowiadaniami adwentowymi!
Początek adwentu jest ruchomy – między 27 listopada a 3 grudnia. Jednak kalendarze adwentowe przygotowuje się zwykle na dni od 1 grudnia do 24, czasem 25 grudnia.
Kalendarz adwentowy można wykonać własnoręczniew domu. Może być to seria torebeczek, pudełek czy kopert do otwierania w określone dni adwentu.
Istnieje także „odwrotny kalendarz adwentowy”! Możecie przygotować pięknie ozdobiony karton, w którym każdego dnia adwentu odłożycie jakieś trwałe produkty spożywcze. Na koniec wszystkie zebrane towary przekażecie potrzebującym.
Dalsza część w wersji pełnej
Okładka
Karta tytułowa
Karta redakcyjna
Spis treści
1 grudnia
Nie wszystko naraz
Wieniec adwentowy
2 grudnia
Mała radość każdego dnia
Kalendarz adwentowy
Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Spis treści
Dedykacja
Meritum publikacji
