Tyran - Sandgruber Roman - ebook

Tyran ebook

Sandgruber Roman

0,0
55,02 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Doświadczenie przemocy i braku miłości ze strony ojca tyrana oraz kompleks austriackiego prowincjusza ciążyły Adolfowi Hitlerowi aż do samobójczej śmierci 30 kwietnia 1945 roku w bunkrze pod Kancelarią Rzeszy w Berlinie oblężonym przez Armię Czerwoną. Odnalezienie 31 listów funkcjonariusza celnego Aloisa, ojca Adolfa, przez ponad 100 lat spoczywających w zapomnieniu na strychu, rzuciło nowe światło na życie rodziny Hitlerów. Dzięki nim Roman Sandgruber, emerytowany profesor historii gospodarczej i społecznej Uniwersytetu Johannesa Keplera w Linzu oraz członek Austriackiej Akademii Nauk, stworzył interesująca, przenikliwą opowieść o dzieciństwie, dorastaniu i kształtowaniu osobowości przyszłego dyktatora Trzeciej Rzeszy.

Ten okres jest kluczem do zachowań Hitlera jako polityka i przywódcy Niemiec oraz do jego zbrodniczych decyzji. Jak dowodzi autor, w tych latach powstały nie tylko zręby jego języka, retoryki i smaku artystycznego, lecz także ksenofobii, wrogości wobec Kościoła, niemieckiego nacjonalizmu, rasizmu, antysemityzmu i myśli o podporządkowaniu czy eksterminacji „gorszych” ras i narodów. Dzięki tej książce, która stała się bestsellerem w Austrii i Niemczech, przekonamy się, że Hitler do końca życia trwał przy powziętych w młodości przekonaniach, wyobrażeniach i celach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 375

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Problemy z pisaniem o Hitlerze

Przedmowa

Adolf Hitler pocho­dził z pro­win­cji. Ten fakt miał duży wpływ na jego życie i karierę: cią­żył w dro­dze na szczyty wła­dzy, a póź­niej unie­moż­li­wiał na przy­kład udo­ku­men­to­wa­nie aryj­skiego pocho­dze­nia szes­na­stu przod­ków, czego wyma­gał od Niem­ców. Nie potra­fił też uwol­nić się od bala­stu peł­nego repre­sji i prze­mocy dzie­ciń­stwa; złe doświad­cze­nia z tego okresu, brak dostępu do nowo­cze­snej, świa­to­wej edu­ka­cji deter­mi­no­wały kształ­to­wa­nie poglą­dów w wieku doj­rza­łym. Pro­win­cjo­nalne pocho­dze­nie co prawda pozwa­lało funk­cjo­no­wać w naj­róż­niej­szych krę­gach towa­rzy­skich, ale unie­moż­li­wiało two­rze­nie przy­ja­ciel­skich rela­cji z przed­sta­wi­ce­lami innych, wyż­szych sfer spo­łecz­nych.

Jedną trze­cią swego życia, lata mło­dzień­cze (1889–1907), Adolf prze­żył w Gór­nej Austrii, jego ojciec Alois spę­dził tam zaś dwie trze­cie swego życia, prak­tycz­nie cały wiek męski. Mię­dzy rokiem 1837 a 1903 prze­by­wał nie­mal stale na pro­win­cji – począt­kowo w kra­inie Wal­dvier­tel, a potem w Sal­zburgu i w Gór­nej Austrii. Zro­bił tam karierę i po dłu­gich sta­ra­niach osią­gnął pewne zna­cze­nie, wszakże za cenę fru­stra­cji i wielu przy­kro­ści. Jego syn Adolf etap gór­no­au­striacki uzna­wał za naj­waż­niej­szy i naj­szczę­śliw­szy okres swego życia, mimo że w rze­czy­wi­sto­ści nie był tak wspa­niały, jak to przed­sta­wiał w swych wspo­mnie­niach. To tam w jego psy­chice zako­rze­niły się decy­du­jące zręby zło­wro­giego spo­sobu myśle­nia i dzia­ła­nia, tam je przy­swoił. Wra­że­nia i doświad­cze­nia z Gór­nej Austrii nie opu­ściły go do ostat­nich chwil w ber­liń­skim bun­krze Führera. We wspo­mnie­niach z mło­dzień­czych lat domi­no­wały dwa tematy: zatargi z ojcem oraz kon­flikty w wie­lo­et­nicz­nej monar­chii habs­bur­skiej.

Adolf Hitler należy do nie­licz­nych osób, o któ­rych w rów­nie upraw­nio­nej mie­rze rzec można, że gdyby nie oni, odmienny byłby bieg histo­rii1. Nikt w naj­now­szej histo­rii świata – zaczy­na­jąc od zera – nie zdo­był w tak szyb­kim cza­sie tak wiel­kiej wła­dzy, nie nad­użył jej w spo­sób tak nie­okieł­znany i wraz z wła­snym upad­kiem popy­cha­jąc tylu ludzi w obję­cia śmierci, nie wpły­nął tak bar­dzo na ich losy. Droga żad­nego innego poli­tyka nie pro­wa­dziła tak jed­no­znacz­nie do total­nej kata­strofy. Gdy w 1889 roku uro­dził się w Brau­nau nad Innem, nikt nie mógł prze­czu­wać, jakie fizyczne znisz­cze­nia i men­talne spu­sto­sze­nie pozo­stawi kie­dyś za sobą: ani potwor­no­ści depor­ta­cji i mor­do­wa­nia Żydów, mor­derstw w ramach euta­na­zji, prze­śla­do­wań Romów, homo­sek­su­ali­stów czy prze­ciw­ni­ków poli­tycz­nych, dys­kry­mi­na­cji kościo­łów i wspól­not reli­gij­nych, wyzy­sku robot­ni­ków przy­mu­so­wych, wywo­ła­nia dru­giej wojny świa­to­wej, ani nawet przy­czy­nie­nia się do wybu­chu pierw­szej wojny świa­to­wej za sprawą poli­tyki monar­chii habs­bur­skiej. A prze­cież rasizm, anty­se­mi­tyzm, impe­ria­lizm, euge­nika i nacjo­na­lizm były już w XIX wieku wszech­obecne. Jed­nak fin de siècle, okres, pod­czas któ­rego dora­stał młody Hitler, nęcił takim bla­skiem, takim postę­pem i roz­ta­czał tyle samo­za­do­wo­le­nia, że nie chciano zauwa­żać zarod­ków zguby, wszak dzi­siaj też tylko nie­chęt­nie dostrze­ga­nych za błysz­czącą fasadą bajecz­nej epoki.

Hitler podzi­wiał swego ojca, który dzięki pra­co­wi­to­ści i ener­gii zyskał awans spo­łeczny, wyrwał się z bar­dzo bied­nego śro­do­wi­ska, prze­ciw­sta­wia­jąc to jed­nak zatrwa­ża­ją­cej wizji, że – podob­nie jak on – będzie kie­dyś musiał „jak nie­wol­nik wysia­dy­wać w biu­rze”, porzu­ca­jąc marze­nie o życiu arty­stycz­nym. Wtedy jesz­cze nie marzył o dużo więk­szej, nisz­czy­ciel­skiej spraw­czo­ści poli­tyka, zakła­da­jąc wszak już w szkole pod­wa­liny takich dążeń: „Zosta­łem nacjo­na­li­stą [i] nauczy­łem się rozu­mieć histo­rię”, co poj­mo­wał jako uzmy­sła­wia­nie sobie wystę­pu­ją­cych związ­ków przy­czy­nowo-skut­ko­wych, usta­lo­nych zrzą­dze­niem opatrz­no­ści2.

W bada­niach histo­rycz­nych znów bar­dzo wzro­sło zna­cze­nie bio­gra­fii, gdyż nie tylko umoż­li­wia łącze­nie skali mikro i makro, lecz może absor­bo­wać wiele współ­cze­snych spe­cjal­no­ści badaw­czych, od histo­rii życia codzien­nego po psy­cho­hi­sto­rię. W bada­niu naro­do­wego socja­li­zmu od początku miała ona szcze­gólne zna­cze­nie, bo – z jed­nej strony – do decy­zji jed­no­stek dzia­ła­ją­cych w dyk­ta­tu­rach i spraw­ców przy­wią­zuje się więk­szą wagę, z dru­giej zaś – gdyż w warun­kach despo­ty­zmu losy ofiar zasłu­gują na tym więk­szą uwagę.

Spek­ta­ku­larne zna­le­zi­sko dotąd zupeł­nie nie­zna­nych źró­deł i nowe moż­li­wo­ści, jakie ofe­ruje cyfrowa kwe­renda były asump­tem do napi­sa­nia niniej­szej książki. Wraz ze zna­jo­mo­ścią kon­tek­stów histo­rycz­nych, wyni­ka­jącą z mojej pracy badaw­czej w dzie­dzi­nie histo­rii gospo­dar­czej, spo­łecz­nej i naj­now­szej, i pocho­dzącą z wła­snego życio­wego doświad­cze­nia zna­jo­mo­ścią regio­nal­nej men­tal­no­ści i spo­sobu bycia wyło­niła się decy­zja omó­wie­nia tematu, co do któ­rego można sądzić, że wła­ści­wie jest prze­ba­dany od początku do końca bądź w ogóle nie­moż­liwy do zgłę­bie­nia. Temat jest trudny, bo obar­czony emo­cjami i nie­ła­two zacho­wać i obro­nić konieczny dla badań histo­rycz­nych naukowy dystans. Mam nadzieję, że nie tylko wła­ści­wie upo­rząd­ko­wa­łem wiele fak­tów, ale także przy­czy­ni­łem się do lep­szego uzmy­sło­wie­nia sobie roz­woju Adolfa Hitlera, życio­rysu jego ojca oraz śro­do­wi­ska spo­łecz­nego i ide­olo­gicz­nego, w któ­rym się poru­szał.

Moje podzię­ko­wa­nia kie­ruję przede wszyst­kim do pani Anne­liese Szmi­giel­ski, która ura­to­wała listy Alo­isa Hitlera do jej pra­pra­dziadka i mi je udo­stęp­niła. Podob­nie do pana bur­mi­strza Mar­tina Bruck­nera z Grossschönau, który z Wörnharts umoż­li­wił zapo­zna­nie się ze źró­dłami, dzię­kuję rów­nież pani Auzin­ger, która udo­stęp­niła do publi­ka­cji mate­riały swego dziadka Augu­sta Kubizka, a także wielu kole­gom z branży, któ­rzy słu­żyli mi radą i pomocą: dr. Wal­te­rowi Schu­s­te­rowi, dyrek­to­rowi Archi­wum Miej­skiego w Linzu, jego poprzed­ni­kowi dr. Frit­zowi Mayr­ho­fe­rowi, dr Cor­ne­lii Sul­zba­cher, dyrek­torce gór­no­au­striac­kiego archi­wum kra­jo­wego, dr. Jako­bowi Wührerowi i Fran­zowi Schar­fowi w Leon­dingu, inż. dypl. Ger­har­dowi Tola­rowi, dr The­kli Weis­sen­gru­ber, mgr. Flo­ria­nowi Kotanko w Brau­nau, dr. Chri­stia­nowi Rap­powi z Domu Histo­rii Dol­nej Austrii w St. Pölten, dr. Han­ne­sowi Leidin­ge­rowi z Insty­tutu Badań Skut­ków Wojny im. Ludwiga Bolt­zmanna; mgr Andrei Binie z Muzeum Miej­skiego Nor­dico w Linzu, dr. Ger­har­dowi Baum­gart­ne­rowi z Archi­wum Doku­men­ta­cyj­nego Austriac­kiego Ruchu Oporu, prof. Micha­elowi Joh­nowi oraz prof. Ern­stowi Lang­tha­le­rowi z Insty­tutu Histo­rii Spo­łecz­nej i Gospo­dar­czej Uni­wer­sy­tetu im. Johan­nesa Keplera w Linzu, dr. Andre­asowi Maislin­ge­rowi (Dom Odpo­wie­dzial­no­ści w Brau­nau), oraz Frit­zowi Fel­l­ne­rowi (Muzeum Zam­kowe w Fre­istadt). Przede wszyst­kim dzię­kuję mojemu sio­strzeń­cowi i przy­ja­cie­lowi mgr. Geo­r­gowi Ran­smay­rowi, który nie tylko kry­tycz­nym okiem prze­czy­tał manu­skrypt, lecz także wzbo­ga­cił go licz­nymi war­to­ścio­wymi suge­stiami i popraw­kami, mojej żonie Mar­gith, która uważ­nie towa­rzy­szyła moim myślom, będąc dla mnie wyzwa­niem i dopin­giem, oraz dr. Johan­ne­sowi Sach­sleh­ne­rowi i całemu zespo­łowi wydaw­nic­twa Mol­den Ver­lag, odpo­wie­dzial­nemu za świetną szatę wydaw­ni­czą i pre­zen­ta­cję książki.

Pra­gnę zade­dy­ko­wać książkę mojemu czci­god­nemu wie­deń­skiemu nauczy­cie­lowi, prof. w sta­nie spo­czynku Micha­elowi Mit­te­rau­erowi, któ­rego bada­nia na temat samot­nych matek i nie­ślub­nych dzieci sta­no­wiły istotną bazę spo­łeczno-histo­ryczną dla mojej książki i któ­rego wspar­cie uto­ro­wało mi drogę do decy­du­ją­cych mery­to­rycz­nych i oso­bi­stych wnio­sków.

Zagadka Hitlera

Obiek­tyw­nie rzecz bio­rąc, Hitler jest zapewne osobą, którą zaj­mo­wało się naj­wię­cej histo­ry­ków. Wiele przy­kła­dów prze­ma­wia za tym, że naro­do­wo­so­cja­li­styczny sys­tem wła­dzy był wie­lo­oso­bową poli­kra­cją i kie­ro­wało nim liczne grono dzia­ła­czy. Jed­no­znacz­nie jed­nak to Hitler był wodzem, sam oso­bi­ście wyty­czał istotne kie­runki, nie tylko naru­sza­jąc wszel­kie zasady etyczne, lecz także nie uzna­jąc opi­nii spe­cja­li­stów i lek­ce­wa­żąc je. Nie był „sła­bym” dyk­ta­to­rem, lecz bez­względ­nym despotą.

Z powodu dra­ma­tycz­nego braku źró­deł i nie­pre­cy­zyj­nej meto­dyki okres mło­do­ści Hitlera dawał sze­ro­kie pole domy­słom i inter­pre­ta­cjom – szu­kano rodzin­nych, kazi­rod­czych bądź homo­fil­nych dewia­cji, kato­lic­kich źró­deł, ide­olo­gicz­nych pre­kur­so­rów i ducho­wych wzor­ców. Znaj­do­wano wyja­śnie­nia na grun­cie psy­cho­lo­gii głębi oraz uwa­run­ko­wań śro­do­wi­sko­wych. Dla jed­nych Adolf Hitler jest bitym przez ojca i roz­piesz­cza­nym przez matkę dziec­kiem, dla innych uczniem pono­szą­cym nie­po­wo­dze­nia szkolne, nie­speł­nio­nym arty­stą, włó­częgą zamiesz­ku­ją­cym w schro­ni­sku dla bez­dom­nych męż­czyzn lub drob­no­miesz­cza­ni­nem żyją­cym ponad stan. Prze­cięt­nym pro­win­cju­szem lub – od naj­młod­szych lat – cha­ry­zma­tycz­nym gwał­tow­ni­kiem. Dla Petera Lon­ge­ri­cha, jed­nego z naj­now­szych bio­gra­fów, „nikim”, dla innych „kimś”, kogo dąże­nie do przy­wódz­twa zary­so­wy­wało się już w dzie­ciń­stwie i mło­do­ści.

Poja­wia się jed­nak wiele zagad­ko­wych aspek­tów – jak dziecko z naj­dal­szych zakąt­ków kraju i bez fak­tycz­nie dobrego wykształ­ce­nia, w sumie samouk, mogło odno­sić takie suk­cesy? Jak w pro­win­cjo­nal­nym śro­do­wi­sku, w któ­rym dora­stał, mógł ukształ­to­wać się tak dyk­ta­tor­ski cha­rak­ter, zdolny zafa­scy­no­wać wielu? Jak w rodzi­nie – na owe czasy – dość zwy­czaj­nej, nie­wy­róż­nia­ją­cej się, mogły naro­dzić się wyobra­że­nia pro­wa­dzące do znisz­cze­nia całego kraju, uni­ce­stwie­nia tylu Żydów i innych grup etnicz­nych dys­kry­mi­no­wa­nych ze względu na swą przy­na­leż­ność rasową? Jak, kiedy i dla­czego ukształ­to­wały się spo­sób myśle­nia, prze­sądy i wzorce Hitlera?

Dzie­cięce i mło­dzień­cze lata są klu­czem do zro­zu­mie­nia zacho­wań Hitlera jako dyk­ta­tora oraz do jego nie­od­po­wie­dzial­nych i zbrod­ni­czych decy­zji. W okre­sie mło­dzień­czym powstały nie tylko zręby jego języka, reto­ryki i smaku arty­stycz­nego, lecz także nacjo­na­li­stycz­nej kse­no­fo­bii, wro­go­ści wobec Kościoła, anty­se­mic­kie myśli o eks­ter­mi­na­cji i rasi­stow­skie odczu­cia. Do końca życia nosił piętno swego pocho­dze­nia, rodziny, śro­do­wi­ska eko­no­micz­nego, spo­łecz­nego i kul­tu­ro­wego. Przez całe swe życie Hitler nie­wzru­sze­nie trwał przy nie­gdyś powzię­tych wyobra­że­niach, celach i decy­zjach.

Na temat żad­nej spo­śród histo­rycz­nych postaci nie powstało wię­cej ksią­żek, czy to nauko­wych, czy też popu­lar­nych, ani­żeli doty­czą­cych Adolfa Hitlera. Sza­cunki docho­dzą do 150 000 tytu­łów książ­ko­wych i publi­cy­stycz­nych zaj­mu­ją­cych się naro­do­wym socja­li­zmem i nazi­stow­skim sys­te­mem. Jest kil­ka­set bio­gra­fii Hitlera, wśród nich kilka świet­nych i bar­dzo szcze­gó­ło­wych, trak­tu­ją­cych wszakże o latach mło­dzień­czych mniej lub bar­dziej pobież­nie, a także kil­ka­dzie­siąt mono­gra­fii na temat jego mło­do­ści. Ist­nieją książki oma­wia­jące wszel­kie aspekty, etapy i towa­rzy­szy życia Hitlera, opi­su­jące jego rze­komy homo­sek­su­alizm, grono ota­cza­ją­cych go kobiet, jego cha­ry­zmę, spo­sób czy­ta­nia, wiarę i poj­mo­wa­nie sztuki, a także korze­nie jego ide­olo­gii i ducho­wych pre­kur­so­rów. Poja­wiły się bio­gra­fie foto­gra­fów Hitlera, jego ban­kiera, szefa biura pra­so­wego, adwo­kata, szo­fera, leka­rza, głów­nego astro­loga, sekre­tarki, die­te­tyczki, położ­nej, matki oraz sio­stry, przy­rod­niego brata, sio­strze­nicy, sio­strzeńca, nawet babci oraz rze­komych potom­ków i oczy­wi­ście kochanki, a póź­niej­szej żony – brak nato­miast bio­gra­fii ojca.

Nie­obec­ność Alo­isa Hitlera wyni­kać może z nie­do­statku źró­deł – poza dwoma wnio­skami o zwrot kau­cji służ­bo­wej, napi­sa­nych w suchej urzę­do­wej niem­czyź­nie, dwoma lub trzema pry­wat­nymi listami i paroma kart­kami pocz­to­wymi dotych­czas nie dys­po­no­wano żad­nymi spo­rzą­dzo­nymi przez niego pismami. Akta per­so­nalne znik­nęły, nie­pełne lub błęd­nie odczy­tane są urzę­dowe dane stanu cywil­nego, a świa­dec­twa współ­cze­snych – pełne sprzecz­no­ści, nie­za­leż­nie od tego, czy pocho­dzą z okresu hitle­row­skiego, czy powo­jen­nego. Na temat dzie­ciń­stwa i okresu mło­dzień­czego ist­nieją tylko trzy bar­dziej szcze­gó­łowe mate­riały pisemne o cha­rak­te­rze źró­dło­wym, na któ­rych opie­rają się wszel­kie inne rela­cje. Trudno je skla­sy­fi­ko­wać jako źró­dła, bo wszyst­kie są z róż­nych przy­czyn mniej lub bar­dziej mani­fe­stami: po pierw­sze, Mein Kampf, wła­sna bio­gra­fia Hitlera, z zało­że­nia była expli­cite medium pro­pa­gan­do­wym i sta­no­wiła trudny do roz­wi­kła­nia kon­glo­me­rat prawd, pół­prawd i nik­czem­nych kłamstw. Nawet kry­tyczne wyda­nie nie było w sta­nie rzu­cić wię­cej świa­tła na histo­rię dzie­cię­cych i mło­dzień­czych lat Hitlera. Z kolei publi­ka­cje Franza Jet­zin­gera i Augu­sta Kubizka, będące zasad­ni­czą pod­stawą wie­dzy o mło­do­ści Hitlera, nie są źró­dłami w sen­sie nauko­wym, lecz także mani­fe­stami – w obu tkwi mnó­stwo prze­są­dów i błę­dów, a mimo to są nie­za­stą­pio­nym odnie­sie­niem do wszel­kich badań na temat mło­dego Hitlera, przy czym kolejne publi­ka­cje powta­rzają zawarte tam błędy.

Jed­nakże kilka istot­nych zna­le­zisk źró­dło­wych zmie­niło tę sytu­ację: po pierw­sze, gruby plik pożół­kłych listów Alo­isa Hitlera pisa­nych ówcze­sną uprosz­czoną kur­sywą, które na stry­chu prze­trwały czystkę okresu hitle­row­skiego i zostały udo­stęp­nione auto­rowi3. Owa bar­dzo bogata w tre­ści kore­spon­den­cja i doku­menty, wysłane przez Alo­isa Hitlera do urzęd­nika służby dro­go­wej Josefa Radleg­gera, nie tylko wzbo­ga­ciły dotych­cza­sowe mate­riały z okresu poprze­dza­ją­cego pierw­szą wojnę świa­tową, a odno­szące się do rodziny Hitle­rów, lecz umoż­li­wiły zupeł­nie nowe i wni­kliwe spoj­rze­nie na osobę, która bez wąt­pie­nia miała naj­więk­szy wpływ na roz­wój Adolfa: jego ojca.

Dodat­kowo wypły­nęła umowa sprze­daży domu Alo­isa Hitlera w Wörnharts rzu­ca­jąca wię­cej świa­tła na sytu­ację finan­sową rodziny. Zna­le­zie­nie pier­wot­nej, pocho­dzą­cej z 1943 roku ręko­pi­śmien­nej wer­sji książki Kubizka umoż­li­wiło dużo bar­dziej kry­tyczne spoj­rze­nie na spę­dzone w Linzu młode lata Hitlera. Fakt, że udało się pozy­skać dodat­kowe dane mel­dun­kowe dowo­dzące rocz­nego pobytu rodziny w Urfahr w latach 1894–1895, obala nie tylko twier­dze­nie, że Alois przez cały rok żył z dala od żony i rodziny, lecz rów­nież daje asumpt do nowych pytań, albo­wiem wynaj­mu­jący był jed­nym z naj­bo­gat­szych Żydów w Linzu.

Na sku­tek nowych moż­li­wo­ści prze­twa­rza­nia danych rów­nież znane od dawna źró­dła wydają nagle obfit­sze owoce – dużo łatwiej­szy stał się dostęp do para­fial­nych ksiąg metry­kal­nych, digi­ta­li­za­cja gazet i cza­so­pism udo­stęp­niła nowe infor­ma­cje: przede wszyst­kim gazeta „Lin­zer Tages-Post”, nie tylko czy­tana regu­lar­nie przez rodzinę Hitle­rów, ale do któ­rej Alois Hitler pisy­wał listy i arty­kuły, wie­lo­krot­nie umiesz­cza­jąc tam także ogło­sze­nia i anonse, uzu­peł­nia świeżo ujaw­nione źró­dła. To, jak duże zna­cze­nie miała ona dla rodziny Hitle­rów i mło­dego Adolfa, zna­la­zło potwier­dze­nie jesz­cze w 1944 roku: „Führer jest bar­dzo zasmu­cony – zano­to­wał Joseph Goeb­bels w swoim dzien­niku w 1944 roku – że w Linzu prze­stano wyda­wać gazetę, którą kupo­wał dla swego ojca i czy­tał od naj­młod­szych lat”4. Rów­nież August Kubi­zek opi­sy­wał, że wie­lo­krot­nie zasta­wał panią Klarę zato­pioną w lek­tu­rze „Lin­zer Tages-Post”5.

Problematyczne źródła

Oprócz Mein Kampf Hitlera i świa­dec­twa Augu­sta Kubizka jako naj­waż­niej­sze źró­dło wymie­nić należy opis mło­do­ści Hitlera pióra Franza Jet­zin­gera z 1956 roku – książkę tę zali­czyć trzeba wła­ści­wie do histo­rio­gra­fii, a nie świa­dectw histo­rycz­nych. Autor nie znał Hitlera oso­bi­ście i ni­gdy się z nim nie spo­tkał, jego praca jest jed­nak cenna, bo prze­pro­wa­dził wywiady z obec­nie nie­do­stęp­nymi już świad­kami histo­rii i zebrał ważne doku­menty, mimo że wsku­tek ówcze­snych oko­licz­no­ści jego praca zawiera wiele błę­dów6. Zwa­żyw­szy na moż­li­wo­ści okresu powo­jen­nego, abso­lutny nie­do­sta­tek źró­deł na temat wcze­snych lat Hitlera oraz sta­ranne nisz­cze­nie tych źró­deł przez nazi­stów i nie­wia­ry­god­nych świad­ków histo­rii, zasługą Jet­zin­gera jest to, że jako pierw­szy przed­sta­wił zasad­ni­czy zarys lat dzie­cię­cych i mło­dzień­czych Hitlera. Musiał upo­rać się z zale­wem fru­stra­cji, zarówno z powodu zmar­no­wa­nego życia, które pozba­wiło go wszyst­kich przy­ja­ciół, jak i kon­ku­ren­cją wśród bada­czy zaj­mu­ją­cych się tą tema­tyką (August Kubi­zek, któ­remu udo­stęp­nił wiele danych, wyprze­dził go swą publi­ka­cją). Jego fru­stra­cja byłaby jesz­cze więk­sza, gdyby mógł doświad­czyć tego, jak póź­niejsi naukowcy depre­cjo­no­wali jego wyniki badań, trak­tu­jąc go, pro­fe­sora bibli­styki na uczelni teo­lo­gicz­nej, jako naukowca-ama­tora, i chwa­lili jego kon­ku­renta Augu­sta Kubizka, któ­rego Jet­zin­ger słusz­nie kry­ty­ko­wał7.

Pod­czas gdy Jet­zin­ger pra­co­wał jak histo­ryk, bez odwo­ły­wa­nia się do wła­snych prze­żyć, August Kubi­zek korzy­stał ze sta­tusu bez­po­śred­niego świadka histo­rii – ter­mi­na­tor w warsz­ta­cie deko­ra­tor­skim i zago­rzały melo­man, korzy­sta­jąc ze sto­ją­cego miej­sca w Teatrze Kra­jo­wym w Linzu, pod koniec 1905 roku poznał mło­dego Hitlera i przez dwa lata w tym mie­ście, a potem jesz­cze przez cztery mie­siące w Wied­niu miał z nim bli­ski kon­takt, następ­nie zaś zupeł­nie stra­cił go z oczu. Kubi­zek ukoń­czył stu­dia muzyczne w Wied­niu w 1912 roku, po woj­nie zaś nie mógł ich w żaden spo­sób wyko­rzy­stać i pra­co­wał w Efer­dingu jako urzęd­nik gminny. Obaj przy­ja­ciele z cza­sów mło­do­ści na krótko spo­tkali się w Linzu dopiero w 1938 roku. Hitler ukło­nił się Kubiz­kowi, zwra­ca­jąc się do niego jed­nak per pan, i zapro­sił go na festi­wal wagne­row­ski w roku 1939 do Bay­reuth. Do NSDAP Kubi­zek wstą­pił w 1942 roku. Gdy na­dal pra­co­wał jako urzęd­nik gminny, zle­cono mu spi­sa­nie wspo­mnień – spo­śród dwóch zeszy­tów, które powstały w 1943 roku, druga część zawsze była znana, pod­czas gdy pierw­sza, ta na temat lat spę­dzo­nych w Linzu, dopiero teraz się poja­wiła.

Po okre­sie hitle­row­skim oraz szes­na­sto­mie­sięcz­nym poby­cie w ame­ry­kań­skim obo­zie edu­ka­cyj­nym i dena­zy­fi­ka­cyj­nym Camp Mar­cus W. Orr w Gla­sen­bach Kubi­zek pró­bo­wał wyko­rzy­stać te zapi­ski w książce. Na pod­sta­wie wła­snych prze­żyć mógł opi­sać mniej wię­cej dwa lata, zdo­byw­szy wszakże mniej infor­ma­cji, niż twier­dził, wię­cej jed­nak niż wszy­scy pozo­stali świad­ko­wie dzie­ciń­stwa i mło­do­ści Hitlera. Kubi­zek nie był dobrym pisa­rzem ani sty­li­stą, nie miał też naro­do­wo­so­cja­li­stycz­nych poglą­dów, ale utrzy­my­wał dobre kon­takty z krę­gami pan­zo­ficz­nymi8. Przy pomocy wyszko­lo­nych gho­stw­ri­te­rów z krę­gów wysoko posta­wio­nych nazi­stów – Karla Sprin­gen­sch­mida i dr. Franza Mayr­ho­fera – ręko­pis Kubizka dosto­so­wany został do gustów publicz­no­ści i wzbo­ga­cony o histo­rię miło­sną9. Na dowód tego, że ich wpływ musiał być istotny, przy­to­czyć należy fakt, że auto­rzy dzie­lili tan­tiemy na trzy czę­ści bądź zgod­nie z pro­po­zy­cją wydaw­nic­twa według klu­cza 5:4:3, mimo iż uro­dzony w 1908 roku w Linzu Mayr­ho­fer nie mógł w żad­nym stop­niu wyko­rzy­stać wła­snych obser­wa­cji, a uro­dzony w 1897 roku w Inns­brucku Sprin­gen­sch­mid żył daleko od miej­sca zda­rzeń. Trójka ta jed­nak bar­dzo ener­gicz­nie sta­rała się przed­sta­wiać okres mło­dzień­czy Hitlera jako przy­go­to­wa­nie do jego póź­niej­szych wystą­pień w roli Führera – geniu­sza, ide­ologa, anty­se­mity, urba­ni­sty, budow­ni­czego. Na uży­tek nowego wyda­nia wymy­ślali jesz­cze inne atrak­cje: młody Hitler jako zago­rzały mówca, pier­wotny autor pro­gramu par­tyj­nego, a ponadto pla­no­wali nakrę­cić film i opra­co­wać musi­cal o taj­nym roman­sie Hitlera, jed­nak darem­nie, bo Kubi­zek zmarł w 1956 roku10.

Talent nar­ra­cyjny Karla Sprin­gen­sch­mida był raczej waż­nym argu­men­tem dla wydaw­nic­twa, w któ­rym już przed 1938 rokiem zdo­by­wał uzna­nie jako gho­stw­ri­ter Luisa Tren­kera. Po woj­nie zara­biał na życie, pisząc nie­zli­czone vol­ki­stow­skie powie­ści z życia chło­pów i alpi­ni­stów11. Franz Mayr­ho­fer, bra­ta­nek Josefa, opie­kuna Adolfa Hitlera z Leon­dingu, będąc nauczy­cie­lem geo­gra­fii i histo­rii i mając ukoń­czone stu­dia, wzbo­ga­cał te utwory o wie­dzę na temat śro­do­wi­ska natu­ral­nego i kul­tu­ro­wego oko­lic Linzu, korzy­sta­jąc z wła­snych doświad­czeń oraz wyda­nej w 1940 roku dru­kiem swo­jej pracy dok­tor­skiej12.

Z czte­rech wzglę­dów publi­ka­cja Kubizka budzi wąt­pli­wo­ści: po pierw­sze, z powodu upływu ponad pięć­dzie­się­ciu lat i odpo­wied­nich do wieku luk pamię­cio­wych; po dru­gie, z faktu otrzy­ma­nia zle­ce­nia od NSDAP i związ­ków z tą par­tią; po trze­cie, z uwagi na podej­mo­wane przez autora sta­ra­nia o oczysz­cze­nie się z zarzu­tów i jed­no­cze­śnie chęć przy­da­wa­nia wagi wła­snej oso­bie; i po czwarte, powo­ła­nia na współ­au­to­rów Karla Sprin­gen­schi­mida i Franza Mayr­ho­fera, nie tylko mocno obcią­żo­nych współ­pracą z reżi­mem hitle­row­skim, lecz także nie­po­tra­fią­cych po roku 1945 pozbyć się swych ide­olo­gicz­nych afi­lia­cji i czu­ją­cych – jako nie­naw­ró­ceni wysoko posta­wieni nazi­ści – wielką potrzebę tłu­ma­cze­nia się i uspra­wie­dli­wia­nia.

Zatem można mówić o szczę­ściu, że obec­nie poja­wił się, będący w posia­da­niu wnuczki [Kubizka – przyp. tłum.], liczący 106 zapi­sa­nych co dwie linijki wiel­kimi lite­rami kart, ręko­pis począt­ko­wej czę­ści pier­wot­nej wer­sji z 1943 roku, doty­czą­cej pobytu w Linzu. Druga część o okre­sie wie­deń­skim była już znana w for­mie pięć­dzie­się­cio­jed­no­stro­ni­co­wego odpisu maszy­no­wego, nale­żą­cego do spu­ści­zny Jet­zin­gera13. Z około sześć­dzie­się­ciu stron druku, na które skła­da­łyby się dwie czę­ści pier­wot­nego ręko­pisu, trzech auto­rów wypro­du­ko­wało, w zależ­no­ści od wyda­nia, 339 lub 35214. Obie wer­sje róż­nią się nie tylko co do roz­miaru, ale także akcen­tów. Pier­wotna wer­sja, spo­rzą­dzona bez postron­nej pomocy, jest nie tylko dużo krót­sza, lecz też o wiele bar­dziej auten­tyczna. Cha­rak­te­ry­styczne są róż­nice z póź­niej wydru­ko­wa­nym tek­stem, nie tyle z powodu nie­po­rad­no­ści języ­ko­wej pier­wot­nej wer­sji i zupeł­nie nowych, wpro­wa­dzo­nych w 1953 roku pochleb­czych wtrę­tów, ile z uwagi na frag­menty zawarte w tek­ście w 1943 roku, a skre­ślone w 1953, które dużo dobit­niej świad­czą o anty­kle­ry­kal­nych, anty­mo­der­ni­stycz­nych i rasi­stow­skich ten­den­cjach wystę­pu­ją­cych już u mło­dego Hitlera.

Po 1945 roku Jet­zin­ger i Kubi­zek pra­co­wali jed­no­cze­śnie nad swymi publi­ka­cjami, począt­kowo wza­jem­nie się wspie­ra­jąc. Gdy jed­nak Kubi­zek wydał swą książkę trzy lata przed Jet­zin­gerem i ten nie tylko oskar­żył go o pla­giat, ale udo­wod­nił jego liczne błędy, któ­rych tak naprawdę nie bra­kuje rów­nież u niego samego, stali się zaja­dłymi wro­gami. Odkąd wyszła książka Bri­gitte Hamann o okre­sie wie­deń­skim, tekst Kubizka jest o wiele łagod­niej oce­niany. Autorka uważa, że jest boga­tym i uni­ka­to­wym źró­dłem na temat wcze­snych lat Hitlera15. Jet­zin­ger twier­dził prze­ciw­nie, że 90% książki Kubizka to wymy­sły. Można się spie­rać co do pro­cen­tów, ale nie­za­prze­czalny jest fakt, że Kubi­zek rze­czy­wi­ście nie­wiele wie­dział o życiu Hitlera, nie uczest­ni­cząc w nim. Oczy­wi­ście jego publi­ka­cję oce­niać należy dużo bar­dziej kry­tycz­nie niż do tej pory. Zapewne scep­ty­cyzm w tej kwe­stii skło­nił Bren­dana Sim­msa, autora naj­now­szej bio­gra­fii Hitlera, by cał­ko­wi­cie pomi­nąć ją jako źró­dło. Simms prze­oczył jed­nak fakt, że lite­ra­tura, na jakiej opie­rał się w kwe­stii mło­do­ści Hitlera, zasa­dza się jak najbar­dziej na rela­cji Kubizka. O tyle więc waż­niej­sza jest nie­opu­bli­ko­wana pier­wotna wer­sja, która powstała w 1943 roku i ni­gdy nie tra­fiła do żad­nego archi­wum par­tyj­nego. Tym bar­dziej że Kubi­zek w 1943 roku odwa­żył się sprze­ci­wić nie­któ­rym twier­dze­niom Hitlera, jakie ten zawarł w Mein Kampf16.

Trze­cim, obszer­niej­szym źró­dłem doty­czą­cym dzie­ciń­stwa i okresu mło­dzień­czego Hitlera pozo­staje jego auto­bio­gra­fia. Mein Kampf nie jest jed­nak histo­rią życia, lecz walki. Usta­lono w mię­dzy­cza­sie, że napi­sał ją w dużej mie­rze sam, nie korzy­sta­jąc z usług gho­stw­ri­tera17. Jed­nak opie­ra­jąc się na wzor­cach, Hitler kon­stru­ował swój życio­rys według modelu kla­sycz­nej auto­bio­gra­fii i powie­ści roz­wo­jo­wej i stwo­rzył nowy typ poli­tycz­nej auto­bio­gra­fii, w któ­rej nie cho­dzi o dawa­nie świa­dec­twa lub wyja­śnia­nie, lecz o dekla­ra­cje pro­gra­mowe i pro­pa­gandę, napi­sa­nej nie pod koniec życia, lecz w wieku trzy­dzie­stu pię­ciu lat, u progu kariery poli­tycz­nej. Jesz­cze bar­dziej pro­ble­ma­tyczne są oka­zjo­nalne eks­kursy do lat mło­do­ści pod­czas roz­mów przy stole czy­nione w obec­no­ści towa­rzy­szy i współ­pra­cow­ni­czek. Nie tylko rela­cje osób zaufa­nych na ten temat są sporne i nie­spraw­dzalne, lecz odpo­wied­nio zba­dać należy w tych prze­ka­zach rów­nież wia­ry­god­ność samego Hitlera.

Kolejne źró­dło z tam­tych lat, mło­dzień­cze wspo­mnie­nia Hugona Rabit­scha, ówcze­snego ucznia szkoły real­nej w Linzu (Mona­chium 1938), nie jest uwa­żane za rze­telne – pomija się je, „ponie­waż autor ani nie znał mło­dego Hitlera, ani nie wnosi niczego do jego bio­gra­fii”18. To prawda, ale stwier­dze­nie takie jest rażąco nie­spra­wie­dliwe, albo­wiem Rabitsch, sie­dem lat młod­szy od Hitlera, uczęsz­czał w Linzu do tej samej szkoły real­nej i znał pro­fe­so­rów oraz tam­tej­sze śro­do­wi­sko. Mimo że nie szczę­dził pochwał Hitle­rowi, spo­tkał się z kry­tyczną reak­cją z jego strony. Wspo­mnie­nia Rabit­scha ni­gdy nie poja­wiły się na nie­miec­kim rynku, bo ich nie­które frag­menty były sprzeczne z twier­dze­niami i opi­sami, które Hitler przed­sta­wił w Mein Kampf19. Trudno też oce­nić wspo­mnie­nia Edu­arda Blo­cha, żydow­skiego leka­rza matki Hitlera, który w obli­czu bar­dzo dlań nie­bez­piecz­nej sytu­acji w roku 1938 pozy­tyw­nie oce­niał Adolfa i ponow­nie zde­cy­do­wa­nie potwier­dził tę ocenę, gdy już nie gro­ziło mu żadne nie­bez­pie­czeń­stwo. Będąc w pode­szłym wieku, Bloch jed­nak coraz bar­dziej tra­cił pamięć.

Prze­mil­czano nie­ja­sne pocho­dze­nie Hitlera. Urzą­dzona w 1937 roku w ber­liń­skim ratu­szu wystawa "Sip­pen­for­schung in Schule und Haus" (Bada­nie rodzin­nego pocho­dze­nia w szkole i domu) nie mogła się obyć bez drzewa gene­alo­gicz­nego Führera

Wewnętrz­nie sprzeczne i czę­sto zupeł­nie bez­u­ży­teczne są rela­cje wielu innych świad­ków histo­rii, czy to z okresu przed 1945 rokiem, czy póź­niej­szego – zawsze są w jakiś spo­sób ubar­wione i ukie­run­ko­wane. Wiele osób zaj­mo­wało się mło­do­ścią Hitlera; naj­pierw pobież­nie ci, któ­rzy pra­co­wali nad jego cało­ściową bio­gra­fią, przede wszyst­kim zaś jed­nostki, które szcze­gól­nie zajęły się histo­rią jego dzie­ciń­stwa i mło­do­ści, wśród nich wielu psy­cho­lo­gów wieku roz­wo­jo­wego, peda­go­gów i teo­lo­gów natra­fia­ją­cych na liczne ele­menty mozaiki i potra­fią­cych dojść do inte­re­su­ją­cych wnio­sków, acz­kol­wiek zbyt czę­sto przej­mu­ją­cych wiele ele­men­tów bez zba­da­nia ich, a z powodu nie­zna­jo­mo­ści regio­nal­nej spe­cy­fiki mają­cych trud­no­ści ze zro­zu­mie­niem geo­gra­ficz­nej, poli­tycz­nej i spo­łecz­nej rze­czy­wi­sto­ści Gór­nej Austrii. W końcu rażący brak źró­deł pro­wa­dzi do fik­cyj­nych kon­struk­cji i dzi­wacz­nych prze­kła­mań histo­rycz­nych, któ­rymi nie warto się zaj­mo­wać, jak na przy­kład powieść Nor­mana Mailera o mło­dym Hitle­rze Das Schloss im Wald (Zamek w lesie) lub powieść histo­ryczna Ilse Krumpöck Hitlers Gros­smut­ter (Bab­cia Hitlera), ponie­waż wypo­wie­dział się już na ten temat ważny auto­ry­tet20.

Balast prowincjonalnego pochodzenia

Alois Hitler alias Schicklgruber

Palił fajkę, prze­sia­dy­wał w gospo­dzie, hodo­wał psz­czoły, bił dzieci – taka jest zasad­ni­cza treść więk­szo­ści wypo­wie­dzi na temat ojca Hitlera: patriar­cha domowy, pedant na służ­bie, nie­ustę­pliwy w życiu publicz­nym, bru­talny despota wobec dzieci. Alois Hitler na pewno nie był przy­kład­nym mężem, ojcem rodziny, miłym kolegą z pracy i oby­wa­te­lem. Z pew­no­ścią nie był też alko­ho­li­kiem i obi­bo­kiem, który mar­no­wałby czas w knaj­pie lub w pasiece, zaścian­ko­wym czy pro­win­cjo­nal­nym urzęd­ni­kiem, któ­rego hory­zont umy­słowy nie wykra­czałby poza Brau­nau, mężem, który total­nie pod­po­rząd­ko­wy­wałby rodzinę wła­snym potrze­bom sek­su­al­nym i karie­rze zawo­do­wej, ani też pedo­fi­lem czy sata­ni­stą, jak go przed­sta­wiał Nor­man Mailer w powie­ści o Hitle­rze. Alois Hitler zawiódł na wielu polach: jako ojciec, mąż, wycho­wawca, gospo­darz i w końcu – czło­wiek, bez licz­nego grona przy­ja­ciół i domu rodzin­nego. Ist­niały jed­nak też inne strony: pedan­tyczne wypeł­nia­nie obo­wiąz­ków, nie­ustanne dąże­nie do zro­bie­nia kariery, świa­domy pęd do samo­kształ­ce­nia, cie­ka­wość inno­wa­cji i czer­pa­nie rado­ści ze spo­tkań towa­rzy­skich.

Pocho­dze­nie i dzie­ciń­stwo Alo­isa Hitlera toną w mitach, fan­ta­zma­tach i domy­słach. Po pierw­sze, ze względu na pra­wie zupełny brak źró­deł – któż na austriac­kiej pro­win­cji miałby się inte­re­so­wać osobą raczej prze­ciętną, nie­rzu­ca­jącą się w oczy – ani bogatą, ani wybitną? Po dru­gie, dla­tego, że gdy Hitler stał się znaną i potężną oso­bi­sto­ścią, czy­nił wszystko, by ukryć histo­rię wła­sną, rodzi­ców i przod­ków lub ją prze­ina­czać w dogodny spo­sób, zarówno likwi­du­jąc źró­dła, jak i two­rząc mity. A po trze­cie, ze względu na to, że więk­szość prac na temat dzie­ciń­stwa Adolfa Hitlera pozba­wiona jest geo­gra­ficz­nej i topo­gra­ficz­nej zna­jo­mo­ści miej­sca zda­rzeń i przede wszyst­kim ówcze­snego stylu życia w pro­win­cjo­nal­nym wiej­skim i zara­zem drob­no­miesz­czań­skim śro­do­wi­sku, w któ­rym funk­cjo­no­wała rodzina Hitle­rów.

Ojciec tyran i kocha­jąca matka to nie­rzadki przy­pa­dek w histo­rii świata. Nie spo­sób dowieść, że wła­śnie stąd wyni­kała zbrod­ni­cza i pełna prze­mocy poli­tyczna droga Adolfa Hitlera – wska­zują na to jed­nak pewne prze­słanki. Prze­ce­nia­nie wła­snej war­to­ści i nie­li­cze­nie się z odmien­nymi opi­niami i wie­dzą cha­rak­te­ry­zo­wały już ojca, podob­nie jak skłon­ność do samo­kształ­ce­nia i gar­dze­nia wszel­kimi aka­de­mic­kimi i szkol­nymi auto­ry­te­tami. Pewne podo­bień­stwo wystę­puje też odno­śnie do pociągu do prze­mocy: u ojca w stylu wycho­waw­czym, u syna – w dzia­ła­niu poli­tycz­nym. Jed­nak w swym życiu sek­su­al­nym ojciec róż­nił się wyraź­nie od syna, nawet jeśli można przy­jąć z dużą pew­no­ścią, że wbrew twier­dze­niom wła­śnie naj­now­szej lite­ra­tury na jego temat nie był homo­sek­su­ali­stą. Nie­wy­ja­śnione ele­menty i luki wystę­pu­jące w drze­wie gene­alo­gicz­nym zapewne bar­dziej nie­po­ko­iły syna niż ojca. Ale dla­czego Alois Hitler w wieku pra­wie czter­dzie­stu lat zmie­nił nazwi­sko ze Schic­kl­gru­ber na Hitler i dopro­wa­dził do legi­ty­mi­za­cji swego poza­mał­żeń­skiego pocho­dze­nia, do dziś sta­nowi asumpt do pytań o prze­bieg i motywy tych dzia­łań.

Region, w któ­rym przez całe życie prze­by­wał, na sku­tek dobro­wol­nych bądź przy­mu­so­wych zmian miej­sca zamiesz­ka­nia Alois Hitler poznał w stop­niu na owe czasy nie­prze­cięt­nym. Fakt ten miał wpływ na język, jakim się posłu­gi­wał w mowie i piśmie. Ina­czej, niż to się działo w przy­padku niż­szych urzęd­ni­ków pań­stwo­wych, któ­rych dia­lekt wie­deń­ski nabie­rał barwy cha­rak­te­ry­stycz­nej dla Schönbrunn, z nale­cia­ło­ściami pocho­dzą­cymi od ary­sto­kra­tycz­nych prze­ło­żo­nych, czę­sto­kroć odbie­ra­nych jako pro­tek­cjo­nalne, na sku­tek czę­stych zmian miej­sca zamiesz­ka­nia u Alo­isa Hitlera domi­no­wał dia­lekt regio­nalny, acz­kol­wiek nieco wygła­dzony, któ­remu to, naszpi­ko­wa­nemu wyra­zami obcymi, za pomocą wyra­żeń wzię­tych z języka lite­rac­kiego i biu­ro­kra­tycz­nego sta­rał się nada­wać auto­ry­tarny wydźwięk urzę­dowy. Mimo braku śred­niego lub wyż­szego wykształ­ce­nia listy swe Alois pisał w pre­ten­sjo­nal­nym języku urzę­dowym, prze­ty­ka­nym wyra­zami obcymi, do któ­rego co i rusz wkra­dał się dia­lekt.

Alois Hitler pocho­dził z rodziny mało­rol­nych chło­pów – jego sta­tus zawo­dowy to sta­tus urzęd­nika śred­niego szcze­bla, jego marze­niem zaś było życie gospo­da­rza i wpły­wo­wego oby­wa­tela, gospo­dar­stwo, koń i bryczka oraz posia­dłość ziem­ska, obsza­rem zde­cy­do­wa­nie prze­kra­cza­jąca skalę pasieki i ogródka. Miało się służbę, utrzy­my­wało kon­takty z mia­stem, na chrzest­nych pro­szono ludzi z Wied­nia, lato spę­dzano w chłod­niej­szym Wal­dvier­tel. Posy­łano dzieci do szkół śred­nich. Szcze­gólną uwagę zwraca fakt, że nie tylko inte­re­so­wano się poli­tyką, lecz sta­rano się aktyw­nie w niej uczest­ni­czyć.

Liczne zmiany miej­sca zamiesz­ka­nia spra­wiły, że Alois czę­sto zmie­niał śro­do­wi­sko: prze­no­sił się to z Wal­dvier­tel do Wied­nia, stam­tąd do Saal­fel­den i Sal­zburga, to znów do Wels, Brau­nau, Pas­sawy, Urfahr, Fischl­ham, Hafeld, Lam­bach i w końcu do Leon­dingu i Linzu. Syn Adolf z koniecz­no­ści prze­no­sił się z ojcem. Pierw­szych dzie­sięć lub dwa­dzie­ścia lat wywiera decy­du­jące piętno na życiu czło­wieka: jasne jest, że dom rodzinny i oto­cze­nie w decy­du­jący spo­sób wpły­nęły na język, nawyki żywie­niowe, miesz­ka­niowe, maniery, wykształ­ce­nie, reli­gię, świa­to­po­gląd i zwy­czaje sek­su­alne mło­dego Hitlera, który ni­gdy nie chciał wiele mówić o swoim pocho­dze­niu. Jako kanc­lerz Rze­szy zaka­zał wszel­kich publi­ka­cji na ten temat, naka­zał znisz­cze­nie lub kon­fi­skatę istot­nych doku­men­tów, dla­tego wiele aspek­tów jego pocho­dze­nia pozo­staje zagadką.

Bio­gra­fia zawsze jest ukła­danką zło­żoną z wielu ele­men­tów, z któ­rych trzeba skom­po­no­wać poszcze­gólne okresy i spójną linię życia. Mię­dzy nimi kryje się nie­skoń­czona liczba dni, mono­ton­nych, lecz dostar­cza­ją­cych róż­nych prze­żyć, o któ­rych się niczego nie dowia­du­jemy. W szcze­gól­nym stop­niu doty­czy to mło­dego Hitlera i jego ojca.

Mit krainy przodków

Swych przod­ków z dol­no­au­striac­kiej kra­iny Wal­dvier­tel Adolf Hitler ota­czał mitycz­nym mro­kiem. „Gdy byłem jesz­cze chłop­cem, cały obszar mojej małej ojczy­zny obsiany był gła­zami narzu­to­wymi. Chłopi wyru­szali, by je roz­sa­dzać. Musiał to być obszar polo­dow­cowy. Prze­mie­ściły się moreny. Cią­gnie się to aż do Dol­nej Austrii. Na sku­tek tego kra­jo­braz sta­wał się miły sercu, sym­pa­tyczny”21. Hitler mylił się wszakże w opi­sie geo­lo­gii kra­iny swych przod­ków, albo­wiem nawet w okre­sie zlo­do­wa­ce­nia Wal­dvier­tel nie zna­lazł sie w obrę­bie lodowca. Posłu­żył się tutaj roman­tycz­nymi baśniami i mitami o lesie nie­miec­kim, jego duchach i cza­row­ni­cach, nie­do­stęp­no­ści i bez­lu­dziu22 – prze­cież w owym cza­sie surowy i chłodny kli­mat pła­sko­wyżu był nie lada wyzwa­niem dla pra­cu­ją­cych tam miesz­kań­ców. Sytu­acja spo­łeczna lud­no­ści Wal­dvier­tel przy­po­mi­nała ponure mroki leśnej gęstwiny.

Gdy Maria Anna Schic­kl­gru­ber, babka Adolfa Hitlera, zaszła w ciążę, miała czter­dzie­ści lat. Nie­znany był ojciec dziecka – nie wia­domo, czy był nim cze­lad­nik mły­nar­ski i wędrowny robot­nik Johann Georg Hie­dler, który oże­nił się z nią osta­tecz­nie pięć lat po poro­dzie, ni­gdy jed­nak ofi­cjal­nie nie uzna­jąc swego ojco­stwa, czy jego brat, chłop Johann Nepo­muk Hüttler, który przy­jął do sie­bie chłopca, bo rze­czy­wi­ście mógł być ewen­tu­al­nym ojcem. Jed­nak jeśli cho­dzi o legi­ty­mi­za­cję pocho­dze­nia, to posłu­żył się swym dawno zmar­łym bra­tem. Czy może wcho­dzi w grę ktoś z sąsiedz­twa, spo­śród pra­co­daw­ców czy też, jak to się czę­sto zda­rzało, jeden z wielu przy­pad­ko­wych zna­jo­mych, jakich się zwy­kle w życiu spo­tyka, a może ewen­tu­al­nie jed­nak Żyd, jak wyobra­żała sobie prasa bul­wa­rowa i nie­któ­rzy prze­ciw­nicy poli­tyczni? Pew­no­ści ni­gdy nie uzy­skamy23.

W Gór­nej i Dol­nej Austrii nie­ślubne dzieci były zja­wi­skiem zbyt czę­stym, by wywo­ły­wać zgor­sze­nie – oka­zy­wały się przy­datne w gospo­dar­stwach chłop­skich, nie mogąc ocze­ki­wać miło­ści, uzna­nia, wyna­gro­dze­nia czy wręcz spadku. Podob­nie trudna była sytu­acja panien z dziećmi, bo nie tylko krewni szep­tali po kątach, raj­co­wały plot­karki i gadały świę­toszki, ale także Kościół nie usta­wał w wysił­kach, by w kaza­niach i pod­czas spo­wie­dzi ostro potę­piać przed­mał­żeń­skie kon­takty sek­su­alne. Ponie­waż szanse mał­żeń­skie i warunki bytowe nie­za­męż­nych matek były zde­cy­do­wa­nie gor­sze, zmu­szone były z koniecz­no­ści odda­wać dzieci na wycho­wa­nie – to powo­do­wało, że szanse prze­ży­cia i roz­woju tych nie­ślub­nych były dużo gor­sze niż pocho­dzą­cych z mał­żeństw – ich losem nikt się naprawdę nie inte­re­so­wał. Histo­rio­gra­fia rów­nież nie zainte­re­so­wałaby się pocho­dze­niem Alo­isa Schic­kl­gru­bera, gdyby nie był ojcem Adolfa Hitlera.

Zain­te­re­so­wa­nie histo­rio­gra­fii było jed­nak dziw­nie powierz­chowne – tak działo się choćby w odnie­sie­niu do matki nowo­rodka Alo­isa i babki dyk­ta­tora Adolfa Hitlera. Maria Anna Schic­kl­gru­ber, uro­dzona 1 lipca 1796 roku, miała star­szą sio­strę o imie­niu Anna Maria, uro­dzoną 15 kwiet­nia 1795 roku24. W lite­rac­kim języku nie­miec­kim te dwa imiona są bar­dzo podobne, łatwo o pomyłkę – róż­nią się tylko kolej­no­ścią słów. W codzien­nym wiej­skim dia­lek­cie wyglą­dało to jed­nak zupeł­nie ina­czej: na Annę Marię wołano Anna­mirl, na Marię Annę nato­miast – Mariandl. Bio­gra­fo­wie Hitlera znali jedy­nie język lite­racki, więc cią­gle mylili imiona i przy­pi­sy­wali Alo­isa albo star­szej sio­strze jako matce lub co naj­mniej datę uro­dze­nia star­szej sio­stry jego fak­tycz­nej matce. W więk­szo­ści przy­pad­ków może to nie mieć zna­cze­nia, ale w odnie­sie­niu do kobiety jest jed­nak pewna róż­nica, czy wydaje na świat swe pierw­sze dziecko w wieku czter­dzie­stu jeden czy czter­dzie­stu dwóch lat25.

Błędy zaczęły się już od umiesz­czo­nej na ścia­nie kościoła w Döllersheim, obec­nie nie­ist­nie­ją­cej, tablicy pamiąt­ko­wej na cześć babki Hitlera: „Tu spo­czywa bab­cia Führera Maria A. Hitler, z domu Schic­kl­gru­ber. ur. 17 kwiet­nia 1795 roku w Stro­nes, zm. 7 stycz­nia 1847 w Kl. Mot­ten”. Na tablicy tej poja­wiły się dwa bądź trzy błędy – wymie­niona data uro­dze­nia to dzień, w któ­rym przy­szła na świat jej star­sza sio­stra Anna Maria, zresztą nie­do­kładna, róż­niąca się o dwa dni. Maria Anna Schic­kl­gru­ber ni­gdy nie nazy­wała się „Hitler”, lecz po ślu­bie – tak jak jej mąż – „Hie­dler”. Nato­miast sam grób był pusty. Od tej pory wszy­scy bio­gra­fo­wie piszą o czter­dzie­sto­dwu­let­niej w dniu porodu babce Hitlera i sto­sują błędną datę uro­dze­nia26. Trze­cia, młod­sza sio­stra o imie­niu Josefa (Pepi) Schic­kl­gru­ber, z męża Trum­mel­schla­ger, miała tylko mar­gi­nalne zna­cze­nie, była jed­nak powo­dem, dla któ­rego Maria Anna przy­była do domu Trum­mel­schla­gerów w celu odby­cia porodu. Oprócz córek żyło jesz­cze trzech braci o nazwi­sku Schic­kl­gru­ber. Stary ojciec matki dziecka Johann Schic­kl­gru­ber, któ­remu pro­wa­dziła gospo­dar­stwo domowe, żył jesz­cze w 1837 roku.

Nie ta matka i nie ta data uro­dze­nia to tylko pierw­sze z licz­nych nie­po­ro­zu­mień. W księ­gach metry­kal­nych gminy Döllersheim rubryka prze­wi­dziana dla ojca jest pusta; nie dla­tego, że Anna Maria go nie znała i nie wie­działa, kim jest, lecz z tego względu, że tak w wypadku dzieci nie­ślub­nych sta­no­wiło prawo kościelne. Uzu­peł­niano nazwi­sko ojca jedy­nie wów­czas, gdy dziecko zostało uznane na mocy póź­niej­szego aktu mał­żeń­stwa. Z punktu widze­nia praw mająt­ko­wych nazwi­sko ojca i tak nie miało zna­cze­nia, jeśli na nie­ślub­nym ojcu nie cią­żył obo­wią­zek ali­men­ta­cyjny; dzieci nie­ślubne były oczy­wi­ście wyłą­czone z prawa do jakie­go­kol­wiek spadku.

Tak więc sprawa ojca Alo­isa Schic­kl­gru­bera pozo­stała otwarta i im wyż­szą pozy­cję zaj­mo­wał wnuk Adolf, tym bar­dziej sta­wała się przed­mio­tem mitów, zmy­śleń i pomy­łek. Nie cho­dziło tutaj raczej o szanse zawo­dowe i pie­nią­dze, lecz o honor, doku­menty potwier­dza­jące aryj­ski rodo­wód i aryj­skie pocho­dze­nie. W latach dwu­dzie­stych, gdy Adolf Hitler po raz pierw­szy wystę­pu­jąc publicz­nie, poja­wił się na sce­nie poli­tycz­nej, nie tylko zwo­len­nicy, ale tym bar­dziej prze­ciw­nicy zaczęli się inte­re­so­wać jego pocho­dze­niem: pier­wot­nym nazwi­skiem Schic­kl­gru­ber, nie­ja­snymi sto­sun­kami rodzin­nymi, ewen­tu­al­nymi związ­kami kazi­rod­czymi, a przede wszyst­kim hipo­te­tycz­nymi żydow­skimi przod­kami. Fana­tyczny żydo­żerca Hitler Żydem? Przy­wódca par­tii przy­wią­zu­ją­cej taką wagę do doku­mentu aryj­skiego pocho­dze­nia z luką w drze­wie gene­alo­gicz­nym?!

Upu­blicz­nia­jąc to, bul­wa­rowy dzien­ni­karz János Békessy (Hans Habe) dał wielu innym asumpt do uczest­nic­twa w roz­wią­zy­wa­niu zagadki, począw­szy od austriac­kiego kanc­le­rza fede­ral­nego Engel­berta Dol­l­fussa, który zmo­bi­li­zo­wał w tym celu kilku rad­ców dworu, skoń­czyw­szy na róż­nych zawo­do­wych bądź hob­by­stycz­nych gene­alo­gach i twór­cach aneg­dot. Jed­nym z nich był wie­deń­czyk Frie­drich von Frank – 29 lutego 1932 roku Hitler zle­cił mu spo­rzą­dze­nie drzewa gene­alo­gicz­nego za hono­ra­rium w wyso­ko­ści 300 marek. Wynik przed­sta­wiono w kwiet­niu tego samego roku – w owym drze­wie gene­alo­gicz­nym uwagę zwraca jedno nazwi­sko, „Katha­rina Salo­mon”, co dało asumpt do poja­wie­nia się 16 czerwca 1932 roku kry­tycz­nych komen­ta­rzy w „Neue Züricher Zeitung”. Gene­alog naj­wy­raź­niej popeł­nił błąd i nie­zwłocz­nie go popra­wił, zastę­pu­jąc Katha­rinę Salo­mon Marią Ham­ber­ger, co dopiero dało pożywkę spe­ku­la­cjom27. Czy była to uprzej­mość wobec zle­ce­nio­dawcy? Nie­wiele jed­nak dało, że inny gene­alog, wie­deń­czyk Rudolf Kop­pen­ste­iner, opra­co­wał nową wer­sję drzewa gene­alogicznego, by roz­wiać wszel­kie wąt­pli­wo­ści, bo jako daleki krewny Hitlera mógł łatwo spo­tkać się z zarzu­tem braku obiek­ty­wi­zmu28.

Korzy­sta­jąc z przy­pad­ko­wej zbież­no­ści nazwi­ska z gene­alo­giem Frie­dri­chem von Fran­kiem, to wła­śnie dr Hans Frank, osła­wiony gau­le­iter Gene­ral­nego Guber­na­tor­stwa, był tym, który w swej auto­bio­gra­fii Im Ange­sicht des Gal­gens (W obli­czu szu­bie­nicy), spo­rzą­dzo­nej w 1945 roku w wię­zie­niu Try­bu­nału Norym­ber­skiego, ponow­nie odgrzał histo­ryjkę o żydow­skim pocho­dze­niu Hitlera. Tak więc Żyd z Grazu o nazwi­sku Fran­ken­ber­ger, Fran­ken­re­iter (czy jakimś podob­nym), u któ­rego rze­komo jako kucharka pra­co­wała Maria Anna Schic­kl­gru­ber, miałby być dziad­kiem Hitlera. Twier­dze­nie takie wydaje się w sumie bez­za­sadne, i to nie tylko ze względu na to, że Maria Anna nie pod­ję­łaby się raczej pracy w tak odle­głym od Wal­dvier­tel Grazu, lecz rów­nież dla­tego, że w owym cza­sie nie tylko nie ist­niał w Grazu żaden Żyd o nazwi­sku Fran­ken­ber­ger „lub jakimś podob­nym”, ale też nie było tam żad­nych Żydów29.

Wyklu­czyć można bez­sprzecz­nie rów­nież Salo­mona Roth­schilda, naj­bo­gat­szego kapi­ta­li­stę austriac­kiego okresu poprze­dza­ją­cego Wio­snę Ludów, któ­remu przy­pi­sy­wano swo­bodne kon­takty z małymi dziew­czyn­kami, a któ­rego czę­sto na forach inter­ne­to­wych poda­wano jako dziadka Hitlera. Hipo­teza ta jest wąt­pliwa nie tylko z tego względu, że Maria Anna w owym cza­sie nie była już małą dziew­czynką, lecz rów­nież dla­tego, że Salo­mon we wcho­dzą­cym w grę roku w ogóle nie prze­by­wał w Wied­niu. Fak­tycz­nie zaś odkry­cie, jakoby znany już wów­czas poli­tyk i osła­wiony anty­se­mita był synem Żyda, a w dodatku tak zna­nego jak będący sym­bo­lem bogac­twa Salo­mon Roth­schild, byłoby nie­złym suk­ce­sem pro­pa­gan­do­wym30. Nie wcho­dzi w grę także Adolf Pere­ira-Arn­stein, któ­rego kilka lat wcze­śniej, chyba ze względu na imię, Ilse Krumpstöck, dłu­go­let­nia kie­row­niczka wydziału histo­rii sztuki w wie­deń­skim muzeum histo­rii armii – bez poda­nia obiek­tyw­nych dowo­dów źró­dło­wych – w dzi­wacz­nej „powie­ścio­wej bio­gra­fii” wykre­owała na dziadka Hitlera, być może ze względu na to, że posia­dał pałac przy ulicy Ren­n­gasse numer 6, w pobliżu pose­sji Roth­schilda znaj­du­ją­cej się pod nume­rem 3. Już na pierw­szej stro­nie zbioru swych absur­dal­nych teo­rii autorka uchy­liła się przed jaką­kol­wiek kry­tyką, posłu­żyw­szy się prze­wrot­nym zda­niem, że „co dru­gie słowo jest zgodne z prawdą”. Andreas Kuster­nig grun­tow­nie sko­ry­go­wał jej pokrętne sko­ja­rze­nia, jed­nak nie­zmier­nie trudno zwal­czyć teo­rie spi­skowe31. Nie­znisz­czalne poku­tują na kar­tach histo­rii i w inter­ne­cie.

Także sam Hitler pró­bo­wał ukryć swe pocho­dze­nie. Ile wie­dział na ten temat? Jak dalece było ono dla niego obcią­że­niem psy­chicz­nym? W Mein Kampf znaj­dują się tylko dwa krót­kie, a ponadto sprzeczne ze sobą zda­nia o przod­kach ojca: „Jako syn bied­nego, drob­nego komor­nika nie mógł zna­leźć sobie wów­czas miej­sca w domu”. I kolejne, w związku z póź­niej­szym poby­tem w Wied­niu: „Przed oczami mam zawsze obraz ojca, który star­tu­jąc nie­gdyś z pozy­cji bied­nego wiej­skiego chło­paka i ter­mi­na­tora szew­skiego, osią­gnął sta­tus urzęd­nika pań­stwo­wego”32. Wła­śnie nad odpo­wied­nim sfor­mu­ło­wa­niem tych zdań długo deli­be­ro­wał, pier­wot­nie miała być mowa o „komor­niku i wyrob­niku”. W jakim świe­tle pra­gnął uka­zać swe pocho­dze­nie? W kon­tek­ście drę­czą­cej rze­czy­wi­sto­ści nędz­nego, niskiego i nie­ja­snego pocho­dze­nia? Kazi­rod­czych rela­cji? Kłam­stwa?

Paula, sio­stra Hitlera, twier­dziła co prawda w 1945 roku w roz­mo­wie z funk­cjo­na­riu­szami armii ame­ry­kań­skiej, że prak­tycz­nie nie ma żad­nych wia­do­mo­ści na temat pocho­dze­nia ojca, w odróż­nie­niu od pocho­dze­nia matki: „Ojciec nie inte­re­so­wał się krew­nymi, ni­gdy nie pozna­łam jakich­kol­wiek krew­nych mego ojca, tak że czę­sto moja sio­stra Angela i ja sama mówi­ły­śmy sobie: nie wiemy nic, ojciec prze­cież też musiał mieć jakąś rodzinę”33. Hitler też nie chciał roz­ma­wiać na ten temat. 21 sierp­nia 1942 roku powie­dział w Wil­czym Szańcu:

Nie mam żad­nego poję­cia o histo­rii rodziny. Jestem abso­lut­nie nie­kom­pe­tentny na tym polu. Wcze­śniej też nie wie­dzia­łem, że ist­nieją jacyś krewni. Dowie­dzia­łem się o tym dopiero, gdy zosta­łem kanc­le­rzem Rze­szy. Jestem istotą zupeł­nie nie­ro­dzinną, istotą nie­uspo­so­bioną fami­lij­nie. To mi nie leży. Należę tylko do wspól­noty narodu. Uwa­żam, że to nie­istotne, nie­in­te­re­su­jące. Mia­łem takiego czło­wieka w par­tii, który kil­ka­krot­nie chciał mi opo­wie­dzieć, do czego doszedł w wyniku dłu­go­trwa­łych stu­diów na temat wła­snej rodziny. Odpowie­dzia­łem mu: „Pfef­fer, nic mnie to nie obcho­dzi!”. Sta­nął jak wryty!34

Mowa praw­do­po­dob­nie o przy­wódcy west­fal­skiego Fre­ikorpsu, któ­rym był Franz Pfef­fer von Salo­mon i który póź­niej popadł w nie­ła­skę35. Hitle­rowi mogło jed­nak cho­dzić o gór­no­au­striac­kiego archi­wi­stę dr. Franza Pfef­fera, któ­remu jako namiest­ni­kowi Rze­szy dla Gór­nego Dunaju zle­cono w 1938 roku zba­da­nie gene­alo­gii Hitlera i dzie­jów jego mło­dzień­czych lat spę­dzo­nych w kra­inie przod­ków36.

Wiemy też z wielu bio­gra­ficz­nych rela­cji, że feno­men poza­mał­żeń­skiego pocho­dze­nia oto­czony jest czę­sto cha­rak­te­ry­styczną strefą tajem­ni­czo­ści, którą dzieci wpraw­dzie dostrze­gają, jed­nak tylko stop­niowo potra­fią drą­żyć. Prze­różne poja­wia­jące się tu i ówdzie nie­zgod­no­ści w prze­ka­zach na temat pocho­dze­nia odbie­rają intu­icyj­nie jako odmien­ność od innych dzieci, jed­nak dopiero krok po kroku przy­cho­dzi zro­zu­mie­nie i moż­li­wość okre­śle­nia jej przy­czyny37. Przez całe życie nie­rzadko trwają nie­okre­ślone lęki. Tak mogło być w przy­padku Alo­isa, który dopiero w wieku pra­wie czter­dzie­stu lat docze­kał się nie­ja­snej wszakże legi­ty­mi­za­cji pocho­dze­nia. Odbi­jało się to także na Adol­fie, który pocho­dze­nie swego ojca z nie­pra­wego łoża oraz jego nazwi­sko nie tylko z poli­tycz­nych, lecz także psy­chicz­nych wzglę­dów ota­czał szczel­nym murem tajem­nicy, ukry­wa­jąc swój rodo­wód tak bar­dzo, jak to było moż­liwe.

Babka Hitlera

Maria Anna, babka Hitlera, uro­dzona w 1796 roku w Stro­nes, pocho­dziła z rodziny chłop­skiej, któ­rej gospo­dar­stwo o powierzchni 19 mórg (10 hek­ta­rów) w tej nie­uro­dzaj­nej oko­licy raczej należy okre­ślić jako mało­rolne. Nale­żała więc do niż­szej, z pew­no­ścią zaś nie do wyż­szej war­stwy wiej­skiej spo­łecz­no­ści. Trudno dokład­nie oce­nić warunki bytowe panu­jące w Wal­dvier­tel i stan­dard życiowy rodziny Schic­kl­gru­be­rów. Pod koniec XVIII wieku pro­to­in­du­stria­li­za­cja na pozio­mie przę­dzalni i tkalni ręcz­nych zapew­nić mogła skromny dobro­byt bez­rol­nym i mało­rol­nym rodzi­nom, uni­ce­stwiony jed­nak w poważ­nym stop­niu przez wojny napo­le­oń­skie, nastę­pu­jący po nich kry­zys kli­ma­tyczny oraz klę­ski głodu. Lata 1816–1817, w któ­rych Johann Schic­kl­gru­ber, ojciec Marii Anny, prze­ka­zy­wał gospo­dar­stwo młod­szej gene­ra­cji, były naj­zim­niej­szymi i tak już zim­nego XIX wieku: w roku 1816 nie było lata: był to czas klęsk nie­uro­dzaju, głodu i galo­pu­ją­cej infla­cji.

Rodzinne gospo­dar­stwo Marii Anny w 1817 roku prze­jął jej brat Josef w samym środku naj­gor­szej dekady XIX wieku. Ojcu udało się utrzy­mać w małym domku (Stro­nes 22), dość szcze­gó­łowo okre­śla­jąc prawo do świad­czeń w natu­rze, któ­rych war­tość w obli­czu panu­ją­cej w 1817 roku eks­plo­zji cen nie­pro­por­cjo­nal­nie wzro­sła, a natu­ra­lia w okre­sie głodu i dro­ży­zny były na wagę złota. Maria Anna wpro­wa­dziła się do domu owdo­wia­łego w 1821 roku ojca. Zapew­niało to co prawda pewny, lecz dość smętny żywot: pro­wa­dze­nie ojcu gospo­dar­stwa domo­wego, goto­wa­nie, pra­nie, przę­dze­nie, tka­nie, prace o cha­rak­te­rze wyrob­nicy, bez moż­li­wo­ści odej­ścia czy prze­pro­wadzki do wiel­kiego mia­sta. Mogła pew­nie tro­chę potań­czyć, zako­chać się, nieco poma­rzyć, lecz dostęp­ność towa­rów fabrycz­nych coraz bar­dziej gene­ro­wała spa­dek docho­dów z pracy cha­łup­ni­czej. Zupeł­nie nie­praw­do­po­dobne byłoby opusz­cze­nie ojca i pod­ję­cie służby w Wied­niu czy nawet w Grazu, i to u jakiejś żydow­skiej rodziny, któ­rych wów­czas w Austrii było nie­wiele.

Dobro­byt, który jawił się histo­ryk Marii Sig­mund na pod­sta­wie kilku infla­cyj­nie prze­sa­dzo­nych danych docho­do­wych i mająt­ko­wych z okresu napo­le­oń­skiego, paru poma­lo­wa­nych mebli i przed­mio­tów będą­cych rze­komo nie­gdyś w posia­da­niu Marii Anny Schic­kl­gru­ber – poma­lo­wana szafa, masel­nica, koło­wro­tek, ruszt, kilka rze­szot i cho­mąto wołowe – prze­cho­wy­wa­nych w muzeum Höbartha w Horn, to wynik oszu­stwa, na jakie nabrali się kolek­cjo­ne­rzy z okresu hitle­row­skiego, któ­rzy w „kra­inie przod­ków” Führera na pod­sta­wie pamią­tek z jego życia zamie­rzali utwo­rzyć izbę pamięci. Te piękne meble w rze­czy­wi­sto­ści nie były wła­sno­ścią Marii Anny i jej rodziny, lecz zostały jej przy­pi­sane na pod­sta­wie sfał­szo­wa­nego świa­dec­twa pocho­dze­nia38. Czy 74,25 flo­rena, które Maria Anna odzie­dzi­czyła w 1821 roku po swo­jej matce i które do 1838 roku w lokal­nej kasie sie­ro­cej uro­sły do 165 flo­re­nów, to pokaźny mają­tek, czy też kwota pra­wie bez żad­nej war­to­ści, zależy od tego, czy liczy się w tak zwa­nej mone­cie kon­wen­cyj­nej, czyli w ówcze­snej walu­cie srebr­nej, czy w wie­deń­skiej, czyli papie­ro­wej, co było bar­dziej praw­do­po­dobne. Źró­dła tego nie­stety nie podają. W walu­cie kon­wen­cyj­nej byłoby to w prze­li­cze­niu 3656 euro, w papie­ro­wej – tylko około 1462 euro39.

Gdy Maria Anna w 1836 roku w wieku czter­dzie­stu lat zaszła w ciążę i w 1837 roku zbli­żało się roz­wią­za­nie, prze­nio­sła się na krótko do swej młod­szej sio­stry, która poślu­biła zamoż­nego gospo­da­rza Johanna Trum­mel­schla­gera. W Stro­nes pod nume­rem 13 przy­szedł na świat Alois Schic­kl­gru­ber. Sio­stra i szwa­gier przy­jęli rolę rodzi­ców chrzest­nych, ale rubryka prze­wi­dziana dla ojca dziecka pozo­stała pusta40. Po poro­dzie Maria Anna zamiesz­kała znów wraz z syn­kiem u swego ojca, w domku, który dostał na wycug. W 1842 roku wydała się za pięć­dzie­się­cio­let­niego wdowca (a nie nie­żo­na­tego, jak błęd­nie zano­to­wał w księ­dze metry­kal­nej pro­boszcz), cze­lad­nika mły­nar­skiego Johanna Geo­rga Hie­dlera, który dotąd pra­co­wał w róż­nych mły­nach w Wal­dvier­tel41. Gdyby nie­ślubne dziecko narze­czo­nej pocho­dziło od narze­czo­nego, w takiej sytu­acji nor­mal­nie zosta­łoby uznane i zade­kla­ro­wane jako mał­żeń­skie. Dla­czego tego w tym przy­padku zanie­chano, sta­no­wiło i na­dal sta­nowi pożywkę spe­ku­la­cji. To, że ojcem był Johann Georg, jest w każ­dym razie bar­dziej praw­do­po­dobne niż ojco­stwo jego wów­czas już żona­tego młod­szego brata Johanna Nepo­muka, który póź­niej przy­jął mło­dego Alo­isa na wycho­wa­nie. Miej­sco­wość Spi­tal, w któ­rej pro­wa­dził on rodzinne gospo­dar­stwo rolne, była o 20 kilo­me­trów odda­lona od wsi Stro­nes, czyli mniej ani­żeli odda­lona o 30 kilo­me­trów wieś Thürnthal, w któ­rej pra­co­wał Georg przed 1840 rokiem. Jed­nakże histo­rycy, któ­rzy zde­cy­do­wali się na hipo­tezę, że Johann Nepo­muk był ojcem Alo­isa, zigno­ro­wali fakt, że dla świeżo oże­nio­nego męż­czy­zny, ojca trójki małych dzieci, ozna­cza­łoby to trudno wytłu­ma­czalny skok w bok i zdradę mał­żeń­ską, w przy­padku wdowca Johanna Geo­rga nato­miast ucho­dzi­łoby za czę­sto wów­czas spo­ty­kany zwią­zek przed­mał­żeń­ski.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. I. Ker­shaw, Hitler, s. 16; zob. też P. Lon­ge­rich, Hitler, s. 15 i nast. [wróć]

2. A. Hitler, Mein Kampf. Moja walka. Edy­cja kry­tyczna, War­szawa 2020, s. 108 i nast. [wróć]

3. Alois Hitler chyba lubił pro­wa­dzić kore­spon­den­cję: poza wła­sno­ręcz­nie napi­sa­nymi listami o zwol­nie­nie kau­cji w związku z przej­ściem na eme­ry­turę zacho­wało się tylko kilka kopii listów pry­wat­nych i kar­tek pocz­to­wych. Ostat­nio zna­le­ziono trzy­dzie­ści jeden listów i kar­tek z 1895 roku – to szczę­śliwy traf. Uprzej­mie dzię­kuję pani Anne­liese Smi­giel­ski, która mi je prze­ka­zała. [wróć]

4. J. Goeb­bels, Die Tagebücher, II, t. 12, 204, 27. 04. 1944. [wróć]

5. OÖLA, Nachlass Jet­zin­ger, List Kubizka do Jet­zin­gera, 28 czerwca 1949. [wróć]

6. Franz Jet­zin­ger, tak jak Hitler uro­dzony w Brau­nau, był jezu­itą i do 1914 roku pro­fe­so­rem bibli­styki Sta­rego Testa­mentu na Kato­lic­kiej Uczelni Teo­lo­gicz­nej w Linzu i człon­kiem kato­lic­kiego związku stu­den­tów Austria Inns­bruck. Przed 1914 rokiem zali­czany był w poczet wscho­dzą­cych kato­lic­kich gwiazd inte­lek­tu­al­nych i poli­tycz­nych. Zdez­o­rien­to­wany na sku­tek wojny, skie­ro­wał się w 1919 roku ku socjal­de­mo­kra­cji i zre­zy­gno­wał z kapłań­stwa. W 1921 roku został wyklu­czony z Kościoła i musiał opu­ścić Kon­gre­ga­cję Win­cen­tyń­ską. Od 1919 do 1934 roku był depu­to­wa­nym do Land­tagu z ramie­nia par­tii socjal­de­mo­kra­tycz­nej, a do 1930 – redak­to­rem socjal­de­mo­kra­tycz­nego pisma „Lin­zer Tag­blatt”. W latach 1932–1934 był człon­kiem Gór­no­au­striac­kiego Rządu Kra­jo­wego, na sku­tek czego po powsta­niu luto­wym przez pięć tygo­dni prze­by­wał w aresz­cie, mimo że abso­lut­nie nie miał do czy­nie­nia z wojną domową. Aby jakoś się odna­leźć w feu­dal­nym pań­stwie sta­no­wym i pra­co­wać na pod­rzęd­nym sta­no­wi­sku biblio­te­ka­rza w wie­deń­skim wydziale sta­ty­stycz­nym, zmu­szony był powró­cić na łono Kościoła. W okre­sie hitle­row­skim udało mu się lawi­ro­wać, choć w 1944 roku na krótko tra­fił do wię­zie­nia. Posada kie­row­nika biblio­teki Gór­no­au­striac­kiego Rządu Kra­jo­wego nie odpo­wia­dała jego moż­li­wo­ściom inte­lek­tu­al­nym, posta­no­wił więc pod­jąć histo­ryczne bada­nia naukowe na temat mło­dego Hitlera, któ­rego jed­nak oso­bi­ście nie znał. [wróć]

7. B. Hamann, Hitlers Wien: Lehr­jahre eines Dik­ta­tors, München 1996, s. 77. [wróć]

8. Archi­wum doku­men­ta­cyjne austriac­kiego ruchu oporu, por. OÖLA, Nachlass Jet­zin­ger. [wróć]

9. Wydaw­nic­two Leopold Stoc­ker z Grazu, które utwo­rzyło w 2004 roku wydaw­nic­two Ares, wyka­zy­wało wiele afi­lia­cji do pra­wi­co­wych śro­do­wisk poli­tycz­nych. Wyda­wało książki daw­nych naro­do­wo­so­cja­li­stycz­nych auto­rów (m. in. Bruno Brehm, Karl Sprin­gen­sch­mid), a także rewi­zjo­ni­styczne książki nowych auto­rów (Otto Scrinzi, Wolf Rüdiger Hess, David Irving), jed­nak pro­gram wydaw­ni­czy nie ogra­ni­cza się do tego typu pozy­cji. [wróć]

10. Chri­stian Rapp, wykład z 16 wrze­śnia 2020 roku w Sankt Pölten na pod­sta­wie kore­spon­den­cji z wydaw­nic­twem zacho­wa­nej w spu­ściź­nie Kubizka. [wróć]

11. Karl Sprin­gen­sch­mid (1897–1981) – nauczy­ciel, od 1932 roku czło­nek NSDAP, Orts­gruppe Aigen/Sal­zburg i nie­le­gal­nego NS-Leh­rer­bund (Naro­do­wo­so­cja­li­stycz­nego Związku Nauczy­cieli), w latach 1934–1938 czło­nek SA, potem SS (nr SS 295-474). Od kwiet­nia 1938 roku gau­amt­sle­iter (szef Urzędu Kra­jo­wego Sal­zburg). W 1943 roku awan­so­wał na sto­pień obersturmbannführera (pod­puł­kow­nika). Był głów­nym odpo­wie­dzial­nym za jedyne w Austrii pale­nie ksią­żek 10 kwiet­nia 1938 roku. Po 1945 roku na liście zabro­nio­nych auto­rów. Na­dal wyzna­wał poglądy nazi­stow­skie, będąc człon­kiem sto­wa­rzy­szeń i publi­ku­jąc w pra­wi­co­wych orga­nach pra­so­wych o mniej lub bar­dziej rewi­zjo­ni­stycz­nej tre­ści. [wróć]

12. Dok­tor Franz Mayr­ho­fer (1908–2001) – nauczy­ciel histo­rii i geo­gra­fii w szkole śred­niej, od 1921 roku czło­nek Deut­scher Tur­ner­bund 1919 (Nie­miec­kiego Związku Gim­na­stycz­nego 1919), od 1922 do listo­pada 1923 czło­nek Hitler­ju­gend, a mię­dzy paź­dzier­ni­kiem 1929 i kwiet­niem 1933 czło­nek Fre­ikorps Obe­rland; jako taki wstą­pił do SA. Od maja 1933 czło­nek NSDAP, a mię­dzy kwiet­niem 1933 i 1 maja 1936 czło­nek SA i dowódca plu­tonu SA w Linzu. Po puczu lip­co­wym został sturmführerem (pod­po­rucz­ni­kiem SS), sturmbannführerem (majo­rem SS), standartenführerem (puł­kow­ni­kiem SS) i pod koniec 1935 roku na krótko brigadeführerem (gene­ra­łem majo­rem SS) na Górną Austrię. W grud­niu 1935 roku uciekł do Nie­miec i we Fry­burgu, w Bry­zgo­wii, wstą­pił do kor­pusu nauczy­cielskiego. W maju 1938 roku na wnio­sek gau­le­itera Eigu­bera został zatrud­niony na eta­cie w NSDAP, gdzie peł­nił funk­cję kra­jo­wego mówcy wie­co­wego, kra­jo­wego szefa ds. szko­leń, szefa głów­nego urzędu kra­jo­wego i szefa urzędu powia­to­wego Wels. AdR (Archi­wum Repu­bliki) Gau­per­so­na­lamt des Gaues Wien, Gau­akt nr 339. 021; Mel­de­kar­tei Linz. Nie­wiele wia­domo o jego życiu po 1945 roku. Należy zało­żyć, że zapewne już nie pra­co­wał w zawo­dzie nauczy­ciela. Jego praca dok­tor­ska uka­zała się w 1940 roku: Die Donau­stadt Linz. Eine geo­gra­phi­sche Betrach­tung von Dr. Franz Mayr­ho­fer, Gau­schu­lung­sle­iter, Linz, 1940, 152 Seiten mit 39 Tafeln und vie­len Textab­bil­dun­gen (Nad­du­naj­skie mia­sto Linz. Roz­wa­ża­nia geo­gra­ficzne dr. Franza Mayr­ho­fera, szefa d. s. szko­leń, Linz 1940, 152 stron z 39 ilu­stra­cjami i wie­loma sko­pio­wa­nymi frag­men­tami tek­stów). [wróć]

13. OÖLA, Nachlass Jet­zin­ger und Pri­vat­be­sitz. Dzię­kuję panu dr. Chri­stia­nowi Rap­powi za udo­stęp­nie­nie kopii. [wróć]

14. Bri­gitte Hamann myl­nie obli­czyła dłu­gość obu pier­wot­nych wer­sji na około 150 stron druku. Obli­cze­nia kon­tro­lne wyka­zały bli­sko 110 000 zna­ków, a odno­śnie do pierw­szej ręko­pi­śmien­nej czę­ści – pra­wie 70 000 zna­ków. W prze­li­cze­niu na for­mat druku z 1953 roku otrzy­ma­li­by­śmy około 60 stron. [wróć]

15. B. Hamann, dz. cyt. , s. 82. [wróć]

16. W odnie­sie­niu do ojca Hitlera i dzie­ciń­stwa Adolfa książka Kubizka jest w sumie raczej bez zna­cze­nia. Infor­ma­cje na temat okresu sprzed 1905 roku, kiedy to Kubi­zek poznał Hitlera, pocho­dzą z arty­ku­łów mona­chij­skiego maga­zynu ilu­stro­wa­nego opie­ra­ją­cego się na prze­ka­zie Jet­zin­gera. Rów­nież jego rela­cje na temat dwóch i pół roku spę­dzo­nych z Hitle­rem brzmią w dużej mie­rze jak zmy­ślone czy co naj­mniej prze­krę­cone: także wtręt w postaci histo­rii miło­snej pod dzi­wacz­nym kryp­to­ni­mem „Ben­ki­ser” wska­zuje bar­dziej na star­szego ucznia niż dziew­czynę. Podob­nie wzmianki o geniu­szu muzycz­nym Hitlera odno­śnie do kom­po­zy­cji opery, prac poetyc­kich oraz pla­nów prze­bu­dowy Linzu anty­da­to­wane zostały przez sta­rego Hitlera jako odno­szące się do mło­dego. Rów­nież wiele przed­sta­wio­nych przez Kubizka scen z życia rodzin­nego Hitle­rów nie mogło mieć miej­sca. Wąt­pliwe jest, czy Kubi­zek kie­dy­kol­wiek odwie­dził rodzinę Hitle­rów, bo w ogóle nie znał Ciotki Hanni, która miesz­kała razem z nimi. Dys­ku­syjne są rów­nież wątki doty­czące wzru­sza­ją­cej pie­lę­gna­cji cho­rej matki i pro­wa­dze­nia gospo­dar­stwa domo­wego przez Adolfa. Pre­zen­to­wany obraz kobiety skon­stru­owany jest dokład­nie według naro­do­wo­so­cja­li­stycz­nych ste­reo­ty­pów (dobra matka, tro­skliwa, kocha­jąca, o nie­wiel­kich wyma­ga­niach), podob­nie jak obraz ojca (domi­nu­jący i surowy) i Hitlera (genialny, ode­rwany od rze­czy­wi­sto­ści, auto­ry­tarny). Wszyst­kie te rela­cje oparte są na wizji kryp­to­hi­tle­row­ców, a z braku innych źró­deł chęt­nie przej­mo­wa­nej przez histo­ry­ków ufa­ją­cych opo­wie­ściom świad­ków histo­rii. [wróć]

17. Ch. Hart­mann, O. Plöckinger, R. Töppel, T. Vor­der­mayer, Hitler, Mein Kampf: Eine kri­ti­sche Edi­tion, t. 1. 15; H. Kie­sel, Hitlers Stil, s. 17 i nast. [wróć]

18. B. Hamann, dz. cyt. , s. 593. [wróć]

19. Akta kan­ce­la­rii par­tyj­nej NSDAP, Rege­sty, t. 1, oprac. H. Her­ber, Wie­deń 1983. 20. 02. 1938: Infor­ma­cja dla adiu­tan­tury Führera o książce ostro skry­ty­ko­wa­nej przez Hitlera. Rege­sty nr 12303. [wróć]

20. R. Rudi­gier, Jedes zwe­ite Wort ist wahr, por. „Babka Hitlera” autor­stwa Ilse Krumpstöck, „Zeit­schrift für Kul­tur und Gesel­l­schaft”, 27. 10. 2011. Zupeł­nie odmienną, kry­tyczną opi­nię wyraża: A. Kuster­nig, Hitlers Vor­fah­ren, s. 330 i nast. ; odno­śnie do Nort­mana Mailera np. K. Kast­ber­ger, https://ort. orf. at/arti­kel/211530/Das-Schloss-im-Wald (dostęp: 25. 06. 2023). [wróć]

21. Hitlers Mono­loge, 6 sierp­nia 1942, w porze obia­do­wej, s. 284. [wróć]

22. E. Hanisch, Land­schaft und Identität, s. 244 i nast. [wróć]

23. A. M. Sig­mund, Dik­ta­tor, s. 110 i nast. [wróć]

24. W księ­dze uro­dzeń para­fii Döllersheim (t. 6: 1785–1837, ks. 10) obie córki wid­nieją na jed­nej stro­nie: Anna Maria – 15 kwiet­nia 1795, godz. piąta rano, ochrzczona o godz. dzie­wią­tej przed połu­dniem, dwie linijki dalej Maria Anna – 1 lipca 1796, godz. pierw­sza rano, ochrzczona o godz. jede­na­stej przed połu­dniem. Matką Alo­isa Schic­kl­gru­bera była jed­no­znacz­nie Maria Anna, por. księga uro­dzeń para­fii Döllersheim (t. 7: 1833–1853, ks. 007); matka: „Maria Anna”; w księ­dze zgo­nów z 1847 roku wystę­puje jako M. Anna Hie­dler, a więc rów­nież jako Maria Anna. Bez wąt­pie­nia więc babką Hitlera była Maria Anna, młod­sza z sióstr. [wróć]

25. Rów­nież B. Hamann (dz. cyt. ) popeł­nia ten błąd: w drze­wie gene­alo­gicz­nym na stro­nie 65 jako matka Alo­isa Hitlera poja­wia się Anna Maria Schic­kl­gru­ber (ur. 1796), na następ­nej stro­nie zaś – Maria Anna (data uro­dze­nia 1795). Jedni przyj­mują błędną datę uro­dze­nia, inni nawet nie­wła­ściwe imię, nie­któ­rzy zna­jąc wpraw­dzie rze­czy­wi­stą datę uro­dze­nia, przyj­mują mimo to błędny wiek matki – czter­dzie­ści dwa lata w chwili naro­dzin Alo­isa Schic­kl­gru­bera. [wróć]

26. Por. m. in. A. Kon­dler, Adolf Hitler’s Family Tree; Zrdal, Die Hitlers; J. Toland, Adolf Hitler; I. Ker­shaw, Hitler; ostat­nio V. Ull­rich, 101 Fra­gen zu Hitler, Antwort 1. [wróć]

27. B. Hamann, dz. cyt. , s. 69. [wróć]

28. R. Kop­pen­ste­iner, Die Ahnen­ta­fel des Führers; A. Kon­der, dz. cyt. [wróć]

29. A. Klein, Hitlers dun­kler Punkt in Graz, s. 7 i nast. [wróć]

30. R. Sand­gru­ber, Roth­schild, s. 89 i nast. ; http://www. niz­kor. com/ftp. cgi?people/h/hitler. adolf/oss-papers/text/oss-pro­file-04-01- – Bericht über die Erhe­bun­gen von Bun­de­skan­zler Dol­l­fuss. [wróć]

31. A. Kuster­nig, dz. cyt. , s. 330 i nast. [wróć]

32. A. Hitler, dz. cyt. , s. 2, 20; Ch. Hart­mann, O. Plöckinger, R. Töppel, T. Vor­der­mayer, dz. cyt. , s. 95, 135 i nast. [wróć]

33. München IfZ ED 100, prze­słu­cha­nie z 26 maja 1945, cyt. za: B. Hamann, dz. cyt. , s. 68. [wróć]

34. Hitlers Mono­loge, 21. 08. 1942, obiad, gość: gene­rał Gercke, s. 307. [wróć]

35. Franz Pfef­fer von Salo­mon (1868–1968) – twier­dzący o sobie, że jest „typem dowódcy Fre­ikorpsu, rewo­lu­cjo­ni­sty, lanck­nechta”, był tra­dy­cjo­na­li­stą i miał bar­dzo rodzinne uspo­so­bie­nie. M. A. Fra­schka, Franz Pfef­fer von Salo­mon, Göttingen 2016. [wróć]

36. Franz Pfef­fer (1901–1966) – histo­ryk i ger­ma­ni­sta, od 1938 refe­rent ds. publi­ka­cji nt. kul­tury w gór­no­au­striac­kim Muzeum Kra­jo­wym i peł­no­moc­nik namiest­nika Rze­szy ds. kul­tury, po 1945 roku – dyrek­tor muzeum i etno­graf. W 1938 autor arty­kułu Der Leben­sweg des Führers in Oberösterreich. Bil­der aus der Jugen­dzeit Adolf Hitlers, „Heima­tland, Wort und Bild aus Heimat und Ferne”, 15(4) (doda­tek kwiet­niowy do „Lin­zer Volks­blatt”, 19. 04. 1938), s. 50–56. [wróć]

37. Uro­dzony jako dziecko nie­ślubne, 336. [wróć]

38. A. M. Sig­mund, dz. cyt. , s. 110 i nast. ; tenże, Wytworne meble; A. Kuster­nig, dz. cyt. , s. 341; Höbarth Museum w Horn: Wśród nich znaj­dują się poma­lo­wana szafa, masel­nica, koło­wro­tek, ruszt do kominka, ryflo­wana bla­cha pod komi­nek, cho­mąto wołowe (koło­wro­tek znik­nął pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej). Przed­mioty pocho­dzą z domu w Stro­nes 13, nale­żą­cego do kupca Johanna Wie­sin­gera, który je zna­lazł i oświad­czył, że były „wła­sno­ścią ojca naszego Führera, kanc­le­rza Rze­szy Adolfa Hitlera”. Bur­mistrz von Hein­re­ichs zaświad­czył o ich auten­tycz­no­ści. [wróć]

39. NÖLA (Dol­no­au­striac­kie Archi­wum Kra­jowe), Bez. Gr. Allent­steig, 8/17, ks. 48, cyt. za: A. M. Sig­mund, dz. cyt. [wróć]

40. Gebur­ten­buch (księga uro­dzeń) para­fii Döllersheim (t. 7: 1833–1853, ks. 007). W księ­dze uro­dzeń wyraź­nie jest zapi­sana: „Maria Anna” jako matka, a więc Marianna. [wróć]

41. E. Jun­ker, Der „amtli­che” Gros­sva­ter Adolf Hitlers in Hohe­ne­ich?, s. 63 i nast. Heirats­buch [księga ślu­bów] para­fii Döllersheim (10. 05. 1842, t. 6, ks. 52): tutaj wymie­niono imię panny mło­dej „Anna”. [wróć]