Trust. Pokusa. Tom 3 - Ella Frank - ebook

Trust. Pokusa. Tom 3 ebook

Frank Ella

4,4

16 osób interesuje się tą książką

Opis

Miłość to zawsze miłość, choćby cały świat twierdził inaczej.

Logan nie miał dotąd zbyt wielu powodów, aby komukolwiek zaufać. Nauczył się żyć w przebraniu – w zbroi, której nigdy nie zdejmował. Los sprawił jednak, że na jego drodze stanął Tate, a mur dzielący Logana od świata runął. Czy związek z tym niezwykłym, czarującym i wyjątkowo zawziętym barmanem sprawi, że Logan odzyska wiarę w ludzi, a przede wszystkim w siebie?

Tate zawsze na pierwszym miejscu stawiał potrzeby innych. Dopiero miłość do Logana sprawiła, że odważył się nazwać to, czego chce, a nawet po to sięgnąć. I choć nigdy nie wyobrażał sobie, że znajdzie szczęście w ramionach innego mężczyzny, wygląda na to, że jego życie nierozerwalnie łączy się z życiem nieustępliwego i zachwycającego Logana.

Czas, aby Logan i Tate zaufali sobie do końca i ostatecznie uwierzyli w moc łączącej ich więzi. Czy będą w stanie przetrwać wszystkie burze, które właśnie nadciągają?

Trust to trzecia część uwielbianego przez czytelników cyklu MM – Pokusa.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 428

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (317 ocen)
203
70
29
12
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
melchoria

Nie oderwiesz się od lektury

Ta seria jest o uczuciu, które dojrzewa na bazie czysto seksualnego zauroczenia i nie ma tutaj żadnego znaczenia, że parą są mężczyźni. Ale jest też o nietolerancji czegoś odmiennego od powszechnie przyjętych standardów. Sceny erotyczne mimo, że mocne mnie nie szokują. Może dlatego, że jestem już bardzo dorosła i niejedno w życiu widziałam. Polecam.
20
BarbaraIrena79

Nie oderwiesz się od lektury

fantastyczne zakończenie. fantastyczna seria. idealna na zimowy wieczór bardzo rozgrzewająca. polecam 😍
10
gosiawegrzyn

Dobrze spędzony czas

Nie każdemu musi się podobać tematyka książki, ale polecam. Ci ludzie też chcą zaznać miłości. I jest ona ciekawie opisana.
10
Katty_Kitty

Nie oderwiesz się od lektury

Oliwiapolis18

Całkiem niezła

Niby fajnie, ale jak dla mnie to taki odgrzewany kotlet poprzednich części. Bez szału
00

Popularność




Tate’owi. Wcześniej nie wiedziałem, jak bardzo jesteś mi potrzebny,

1

Jasne światła w centrum Chicago odbijały się we wstecznym lusterku, kiedy Logan zerknął w nie i zjechał na lewy pas. Przy opuszczonej szybie, z wiatrem wichrzącym mu włosy pognał pustą ulicą, wdzięczny, że nie nadeszły jeszcze najzimniejsze dni w roku.

Była jednak czwarta piętnaście nad ranem.

Kurwa. Tate nie będzie szczęśliwy, kiedy zacznie walić do jego drzwi. Ale wielka, kurna, szkoda. Nie tak dawno temu zawarł umowę z panem Morrisonem i jeśli dobrze sobie przypominał – a wiem, że tak – ustalili, że nie będzie między nimi milczenia.

Prawda, w tamtym czasie miał na myśli raczej dni i tygodnie, ale po nocy, którą razem spędzili… i przez straconą okazję, by rozebrać Tate’a ze smokingu… ostatnie trzy godziny i piętnaście minut ciągnęło się niczym pieprzona wieczność.

Wcześniej tego wieczoru podrzucenie Tate’a do domu wydawało się logiczne, szczególnie że obaj musieli dzisiaj być w różnych miejscach. Lecz kiedy Logan wszedł do swojego mieszkania i wsunął się pod kołdrę, odkrył, że jego łóżko bez Tate’a nie zapewniało już dobrego odpoczynku.

Zamiast tego sprawiło, że stał się niespokojny i aż nazbyt świadomy, jak bardzo pragnie tego seksownego i upartego jak osioł mężczyzny.

Boże, tęsknię za nim.

W zaledwie kilka miesięcy zmienił się z człowieka, który uciekał przed związkami, w takiego, który siedział w samochodzie, bez zastanowienia pędząc w stronę naprawdę poważnej relacji. O niczym innym nie myślał, starając się wymęczyć na bieżni, a kiedy jego stopy odnalazły miarowe tempo, miał czas pomyśleć nad tym, czego dokładnie chciał… Teraz już wiedział.

Jego motto – „Spróbuj, weź, zwycięż” – się zmieniło.

Och, spróbował już Tate’a, bez dwóch zdań, i obaj brali ile wlezie, ale po raz pierwszy w życiu Logan nie czuł pragnienia, by zwyciężyć. Nie musiał być na koniec górą.

Pragnął zaufania Tate’a… jego absolutnego zaufania.

Tate usiłował zasnąć. Dzisiejszego wieczoru nic nie poszło tak, jak było zaplanowane – samotne leżenie w łóżku było tego dobitnym dowodem, poza tym, że było również cholernie dołujące.

Miał wielkie nadzieje co do tej nocy. Obejmowały one przedstawienie go jako partnera Logana i wprost nie mógł się tego doczekać. Nie spodziewał się jednak, że Christopher Walker będzie tak wielkim problemem, jakim w rzeczywistości się okazał.

Tate był niemal pewien, że Chris nie miałby na tyle odwagi, by samemu podejść do Logana i stanąć z nim twarzą w twarz. Dlatego doszedł do wniosku, że w ogóle nie będzie musiał się zajmować tym facetem. Czy mogłem się mylić? Nie, Chris nie do końca skonfrontował się z Loganem, ale pewne jak diabli, że znalazł inny sposób, by przykuć jego uwagę…

– Panie Walker, jest pan nowy w Mitchell & Madison, więc może pan nie wiedział… Pozwoli pan, że się przedstawię. Nazywam się Logan Mitchell, a to jest Tate Morrison, mój partner.

Tate zauważył, że Logan skupiał się na stojącym przed nim mężczyźnie w szczególny sposób.

– Mitchell, mówi pan. Nie jest pan jednym z właścicieli? – zapytał Chris, doskonale zdając sobie sprawę, jak brzmi odpowiedź na jego pytanie.

– Skończ z tym pieprzeniem, Walker – powiedział Logan, podczas gdy Tate nadal w milczeniu obserwował mężczyznę.

Chris uniósł brwi i przesunął po Loganie wzrokiem w taki sposób, że Tate momentalnie poczuł ochotę, by walnąć go w pysk… i to mocno.

– Oto i on. Wygadany Logan, jakiego znam.

Bijące z Logana napięcie było niemal namacalne. Zacisnął zęby i wycedził:

– Wcale mnie nie znasz.

– Znam cię, i to bardzo dobrze.

W tej chwili cierpliwość Tate’a się skończyła. Gdy drwina zawisła w powietrzu, nachylił się gwałtownie i warknął:

– Stul pysk.

Chris roześmiał się cicho i spojrzał na Tate’a, który stanął między nim i Loganem.

– Seksowny i opiekuńczy. Spokojnie, chłopcze. Nie podrywam twojego faceta. Już go miałem.

Tate uwolnił palce z uścisku Logana i zacisnął dłonie w pięści.

– Posłuchaj, ty kupo łajna. Gówno mnie obchodzi, czego chcesz.

Kilka osób przy barze odwróciło się w ich stronę, a Logan ponownie stanął przy nim i wziął go za rękę. Tate zauważył, jak Chris się temu przyglądał, nim znów spojrzał Loganowi w oczy.

– Panie Walker... – Logan silił się na spokojny głos, którego Tate nie rozpoznawał. – …proszę dobrze się bawić dzisiejszego wieczoru i cieszyć dostępną rozrywką.

Tate gwałtownie odwrócił ku niemu głowę i wbił w niego wzrok z taką siłą, że praktycznie wywiercił spojrzeniem dziurę w jego głowie. Jasne jednak było, że Logan skończył rozmowę i dawał mu znać, bez niedomówień, żeby też się zamknął.

– Och, jak dotąd bawiłem się nieźle – odpowiedział Chris głosem, który prześlizgnął się po skórze Tate’a. – A może być tylko lepiej…

Co za koszmar. Pojawienie się Chrisa na przyjęciu było właśnie cholernym koszmarem. Nie tylko dlatego, że był tym, kim był, ale również dlatego, że najwyraźniej lubił podgrzewać sytuację.

Tate doskonale wiedział, że Chris nie wyjawiał publicznie swoich preferencji, a jednak nie miał żadnych oporów, by podrywać go z obrączką ślubną na palcu. To oznaczało, że albo pani Walker gdzieś tu się kręciła, albo facet był zdeterminowany przyciągnąć uwagę Logana… za wszelką cenę. Arogant czy głupek? Tate nie miał pojęcia, ale ani trochę mu się to nie podobało. Jeśli dodać do tego pełny zadowolenia wyraz, jaki pojawił się na jego twarzy po interwencji Logana, i… tak, to jasno wskazywało, że Chris był doskonale świadomy, co robił.

Tate musiał to przyznać Loganowi: dosłownie zdumiał go tym, jak błyskawicznie się opanował. Szkoda, że jemu samemu się to nie udało.

– Logan? – zapytał Tate, gdy szybko odeszli od Chrisa i ruszyli w stronę stołu.

– Co? – Logan nawet na niego nie spojrzał, gdy mijali tłum gości, lecz kiedy Tate wyszarpnął dłoń z jego uścisku, zaraz zwolnił.

– Możesz moment poczekać?

Logan się zatrzymał i obrócił do niego.

– W czym problem?

– Prob… Czy ty jesteś poważny?

Logan zacisnął zęby, nadal nieco spięty po spotkaniu z Chrisem, po czym pochylił się do niego, tak że dzieliły ich zaledwie centymetry.

– Nie teraz, Tate. To ani czas, ani miejsce – powiedział pełen napięcia Logan cichym głosem, by nie zaalarmować przypadkowych osób.

Tate widział, że Logan stara się go uspokoić, więc kiedy mężczyzna wyciągnął do niego rękę, natychmiast ją ujął.

– Chociaż uwielbiam to, jak chciałeś mnie bronić. To cholernie seksowne.

– Ale… nie teraz, tak? – zapytał Tate cicho, starając się opanować swoje rozdrażnienie.

– Tak. Teraz nie jest na to czas.

Tate skinął głową.

– Ty tu jesteś szefem. Chcesz, żebym się zamknął? Załatwione.

– Nie to chciałem…

– Owszem, to. – Tate mu przerwał, lecz dodał szybko: – W porządku. Rozumiem.

Logan spojrzał za niego i Tate wiedział, że ponownie patrzy na Chrisa. Zastanawiał się, co chodzi mu teraz po głowie, i nie cierpiał tego, że chciał go o to zapytać. Niepokój nie był emocją, z którą czuł się dobrze. Wtedy Logan powrócił do niego spojrzeniem i uśmiechnął się lekko.

– Może usiądziesz? Zaraz mają podać kolację. Za moment do ciebie przyjdę.

Tate usiadł na łóżku i spojrzał na wiszący na ścianie zegar. Jęknął, zobaczywszy, która godzina. Wieczorem szedł do pracy, a nigdy nie mógł spać w ciągu dnia, więc świadomość, że był przytomny już bladym świtem, była po prostu zajebista.

Odrzucił okrycie na bok, po czym ruszył do kuchni, by nalać sobie wody. Może jeśli dopisze mu szczęście, zdoła się przespać jeszcze kilka godzin, nim słońce zdecyduje się wstać.

W pół drogi do kuchni zatrzymał się, słysząc ciche pukanie do drzwi. Pomyślawszy, że się przesłyszał, ruszył dalej do sypialni, dopóki nie rozległo się kolejne pukanie – tym razem już bardziej zdecydowane od poprzedniego.

Co, do…

– Dobrze, już dobrze – rzucił, przeczesując włosy dłonią.

Kiedy dotarł do drzwi, zapalił światło i skrzywił się na widok blasku odbijającego się od jasnej farby. Zamknął jedno oko, zerknął przez wizjer i z zaskoczeniem zobaczył po drugiej stronie Logana.

Spodziewał się, że to sąsiad zapomniał kluczy, a nie ponury mężczyzna, który przywiózł go do domu i pocałował na pożegnanie w policzek. W sumie, skoro o tym mowa…

Otworzył drzwi, a Logan spojrzał na niego zaskoczony.

– W policzek? Pocałowałeś mnie w policzek, kiedy mnie wcześniej żegnałeś. O co chodzi?

Jadąc ulicami miasta, Logan wpatrywał się w drogę przed sobą i we wszystko inne, byle nie w swojego pasażera.

– Chcesz o tym pogadać?

Tate poruszył się na siedzeniu obok i Logan wiedział, że mężczyzna chciał porozmawiać. Między innymi to w nim kochał: kiedy mówił ci prawdę, szczególnie tę niełatwą, której nie chciałeś usłyszeć, nigdy się nie chował. Zawsze robił to, patrząc rozmówcy prosto w twarz.

– Nie rozumiem, jak mogłeś po prostu siedzieć tam przez cały wieczór i zachowywać się, jakby wszystko było w porządku. Wyglądałeś, jakby jego widok albo rozmowa z nim w ogóle ci nie przeszkadzały. Chyba… mam mętlik w głowie ze względu na to, jak swobodnie zdawałeś się to traktować. To wszystko – oświadczył Tate w ciemnym wnętrzu samochodu.

– Wcale nie było mi łatwo tak się zachowywać – wyznał Logan, wracając myślą do chwili, kiedy uśmiechał się z wysiłkiem i witał z każdym, kto zatrzymywał się przy ich stole. To cud, że zdołał zrobić aż tyle, biorąc pod uwagę, że miał ochotę odnaleźć Chrisa i powiedzieć mu, by wsadził sobie w dupę ten swój interes.

– Cóż, na to wyglądało.

– Ale tak nie było – powtórzył. – Dzisiejszy wieczór miał być dla ciebie i dla mnie. Po prostu postanowiłem nie dać się wciągnąć w te jego gierki.

– I pozwolić mu mieć ostatnie słowo? – zapytał Tate podniesionym głosem, nie dowierzając.

– Tak. Jeśli miałem do wyboru awanturę lub publiczne rozgłoszenie mojej historii, to tak, on miał ostatnie słowo. Nie ja.

– Pieprzyć to – rzucił Tate, ponownie wściekły na całą tę sytuację.

– A co według ciebie powinienem był zrobić? Byłem jednym z gospodarzy. Obecni tam ludzie prowadzą interesy za pośrednictwem mojego biura. Powiedz mi, Tate. Sądzisz, że chcieliby zobaczyć mnie i mojego faceta bijących się z moim byłym? – zapytał impulsywnie Logan, odwracając się do niego. Dostrzegł gniew na jego twarzy. Potem ponownie skupił się na drodze. – Chcą, żeby osoba, której płacą tysiące, a czasami nawet setki tysięcy dolarów, ich… broniła. Jaki niby komunikat bym im przekazał, pokazując, że nie potrafię się zachowywać przez pięć pieprzonych godzin? A teraz skończ ten temat, dobra?

Zapadła ciężka cisza i przez parę minut unosiła się w samochodzie. Wtedy Tate powiedział:

– Uważaj go za zakończony.

– I dobrze. – Boże, nie tak sobie wyobrażałem tę noc.

– Tak przy okazji… – dodał Tate głosem, który ostro przecinał się przez napiętą atmosferę. – Twój brat wie o tobie i o Chrisie. Rachel powiedziała mi o tym wcześniej i pomyślałem, że przyda ci się ta informacja.

Logan zatrzymał się na światłach i oparł głowę o zagłówek.

– Tate?

Tate spojrzał na niego swoimi brązowymi oczami, które jak zawsze sprawiły, że serce zabiło Loganowi nieco szybciej.

– Co?

– Przykro mi z powodu dzisiejszego wieczoru.

Tate się nie uśmiechnął. Zamiast tego, nie spuszczając z niego oczu, odpowiedział:

– To nie mnie powinieneś przepraszać. Ja wiedziałem, w co się ładuję. Cole nie.

– Logan?

Logan ocknął się z zamyślenia i powrócił do rzeczywistości. Tate założył ramiona na piersi.

Wyglądał dobrze. Do diabła, nawet lepiej niż dobrze. Wyglądał zajebiście w swoich szarych spodniach od dresu i białej koszulce.

– Zapytałem cię, dlaczego pocałowałeś mnie dzisiaj w policzek. To jakaś kara za to, że puściły mi nerwy?

Logan był pewien, że to nie powinno go cieszyć, ale był zadowolony, że Tate potraktował jego pocałunek w policzek jako coś złego.

– Nie pamiętam, żeby puściły ci nerwy. Właściwie to myślę, że biorąc wszystko pod uwagę, całkiem nieźle się trzymałeś. Kiedy zostawiłem cię przy stole, mnóstwo rzeczy chodziło mi po głowie. To było świadectwo roztargnienia. To wszystko. Żadnej kary. Naprawdę uważasz, że bym to zrobił?

Tate westchnął z irytacją.

– Nie wiem, co sądzić. Jest czwarta trzydzieści rano. Dziwię się, że w ogóle jestem w stanie myśleć. – Zamilkł i w końcu mu się przyjrzał. – Co ty na sobie masz? Wyglądasz, jakbyś przebiegł kilka kilometrów.

Logan spojrzał na swoją czarną bluzę z kapturem, szare szorty i granatową koszulkę Uniwersytetu Northwestern.

– Tak naprawdę to jedenaście. Ale kto by tam liczył…

Tate prychnął.

– Najwyraźniej ty.

– Cóż, nie mogę pozwolić, byś pomyślał, że brakuje mi sprawności.

Tate przewrócił oczami i się odsunął.

– Taka myśl nawet raz nie przyszła mi do głowy. Wejdziesz tym razem? Bo zakładam, że nie przyszedłeś po to, by stać na moim progu.

– Widzę, że nadal jesteś nieco…

– Zirytowany? – podsunął mu Tate.

Logan zrobił krok do przodu i spojrzał na splątane ciemne włosy opadające mężczyźnie na twarz.

– Tak, „zirytowany” to odpowiednie słowo.

Tate się nie poruszył, ale i nie ustąpił.

– Winisz mnie za to? Dzisiejszy wieczór był…

– Kurewsko popieprzony? – dokończył za niego Logan, zgadując.

– Coś w tym stylu.

Wszedł do środka i rozejrzał się po mieszkaniu Tate’a, po czym wcisnął ręce w kieszenie bluzy.

– Nie mogłem spać – przyznał. Nie usłyszał od Tate’a odpowiedzi, więc mówił dalej: – Cały czas myślałem o tym, jak Chris cię dotknął, i pragnąłem skopać mu tyłek. Wtedy jednak…

Patrzył, jak Tate zamknął drzwi i oparł się o nie plecami, milcząc i koncentrując się wyłącznie na nim.

– Wtedy jednak przypomniałem sobie ostatni raz, kiedy go widziałem. Zrobiłem dokładnie to samo. Skopałem mu tyłek. – Podszedł do miejsca, w którym stał Tate, i raczej niespodziewanie wyznał: – Bez ciebie nie mogę zasnąć.

Tate otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, potem je zamknął i się uśmiechnął.

– Czy to brzmi, jakbym cię karał? – zapytał Logan. Uwielbiał sposób, w jaki oczy mężczyzny ciemniały, kiedy patrzył na jego usta.

– Nie.

– Nie? A jak? – zapytał, zbliżając się do niego jeszcze bardziej, aż znalazł się między nogami Tate’a.

– To brzmi…

– Tak?

– Nie przerywaj mi.

– Przepraszam – powiedział, starając się sprawiać wrażenie skruszonego. – Mówiłeś…?

– To brzmi, jakbyś mnie lubił – stwierdził Tate, po czym dodał, mrugając do niego: – I to bardzo.

Serce waliło Loganowi w piersi, gdy skupiał się na tym, po co tutaj przyjechał. Lecz kiedy Tate chwycił go za biodra i mocno przycisnął do swojego ciała, wszelkie myśli wyleciały mu z głowy.

– Mhmm, bo tak jest – odparł. – Chociaż to coś więcej niż samo „lubię”.

Tate przeciągnął dłonią po jego tyłku. Kiedy odepchnął się od drzwi i przycisnął usta do jego szyi, Logan przez kolejne dziesięć sekund zastanawiał się, jak ma w ogóle na imię.

Wtedy w cichym mieszkaniu rozległ się głos Tate’a.

– Ale odesłałeś mnie z pocałunkiem w policzek.

Logan odsunął głowę.

– Mocno cię to gryzie, prawda?

– Tak. Rozumiem, że byłeś tam cały spięty…

– Pewnie, kurwa, że byłem spięty – podkreślił Logan, starając się, by Tate zrozumiał, z czego to wynikało. – Gdy zobaczyłem Chrisa i rozmawiałem z Cole’em, napięcie było po prostu niewyobrażalne.

Tate puścił go i się odsunął, po czym ruszył w głąb mieszkania.

– Ale kiedy wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy do domu, powinieneś był ze mną porozmawiać.

Logan błyskawicznie chwycił go za ramię i zatrzymał.

– Powiedz to jeszcze raz.

Tate zmrużył oczy i zaczął powtarzać:

– Powinieneś był ze mną porozmawiać. Skąd mam niby wiedzieć…

Logan pokręcił głową.

– Nie to. Trochę wcześniej.

Wyraźnie zdezorientowany Tate powiedział:

– Nie rozumiem.

Logan ujął go pod brodę i lekko pocałował w usta.

– „Jechaliśmy do domu”. Podoba mi się to. My, jadący do domu, razem. Właśnie dlatego tutaj jestem.

– Cóż, Logan, raczej już po ptakach. Zostawiłeś mnie przy krawężniku…

– Całując cię w policzek, tak – jęknął Logan. – Już to wiem i solennie przysięgam, że nigdy więcej tego nie zrobię. Choć, tak przy okazji, robiłem to już wcześniej i nigdy jeszcze tak bardzo na to nie narzekałeś. Ale nie o to mi chodzi.

Tate ściągnął brwi.

– W takim razie o co?

– Chodzi mi o… Nie, chciałbym… – Logan zamilkł, a jego żołądek się ścisnął, gdy Tate otworzył szeroko oczy i podniósł ręce, jakby błagał go, by to w końcu powiedział.

– Co? Czego byś chciał, Logan? Bo ja osobiście chciałbym się przespać jeszcze kilka godzin.

Logan przełknął ślinę i zanim całkiem się poddał nerwom, usłyszał swój głos:

– Chciałbym, żebyś się do mnie wprowadził.

2

Tate był pewien, że źle zrozumiał to, co Logan właśnie powiedział.

Było bardzo wcześnie, a on wciąż pozostawał półprzytomny. To musiało stanowić powód, bo przez jedną szaloną minutę był pewien, że usłyszał…

– Tate? Słyszałeś, co powiedziałem? Chciałbym, żebyś się do mnie wprowadził.

Tate podniósł rękę i potarł dłonią twarz.

W następnej chwili bez słowa obrócił się na pięcie i poszedł do kuchni. Słyszał, że Logan za nim idzie, ale nie ufał sobie jeszcze na tyle, żeby się odezwać.

Zatrzymał się przed lodówką, otworzył ją i przejrzał jej zawartość. Mleko, woda i sok pomarańczowy. Nic, co mogłoby mu pomóc. Zamknął drzwi i przypomniał sobie, gdzie się znajduje taka rzecz. Otworzył szafkę nad lodówką i znalazł tam butelkę tequili.

Tak, pieprzyć to. Sytuacja zasługuje na kielicha.

Nalał do szklanki trochę płynu, po czym podniósł ją do ust i od razu wychylił.

– Wow – powiedział Logan, zatrzymując się po przeciwnej stronie blatu. – Nie spodziewałem się, że moja propozycja nakłoni cię do picia.

Tate drżącą dłonią odstawił szklankę i uchwycił się kontuaru.

– Przestań sobie żartować.

Logan podniósł ręce i zapytał:

– A kto tutaj żartuje? Jeszcze nigdy nie mówiłem poważniej.

– W takim razie zwariowałeś – mruknął Tate, odsuwając od siebie szklankę i okrążając wyspę, by stanąć tuż przed nim. – Właśnie tak mnie o to pytasz? Właśnie o takiej porze?

Logan przesunął wzrokiem po jego twarzy. Po sposobie, w jaki zacisnął szczęki, Tate poznał, że ogarnia go irytacja.

– A co jest nie tak z tą porą?

Tate prychnął z niedowierzaniem i ruszył do sypialni.

– Poza tym, że mamy za sobą okropną noc, że ledwo co się kłóciliśmy i że jest przed piątą rano?

– Och, daj spokój. To nie była prawdziwa kłótnia – upierał się Logan. – Tate, poczekaj chwilę, dobrze?

Tate wziął głęboki oddech i spojrzał w niebieskie oczy, które starały się ocenić jego nastrój.

– Nie mogę się do ciebie wprowadzić.

Logan powoli skinął głową, po czym zapytał:

– Nie możesz czy po prostu się nie wprowadzisz?

Tate zastanawiał się, jaka to dla Logana różnica, lecz powtórzył:

– Nie mogę.

Logan rozciągnął usta w szerokim uśmiechu i podszedł do miejsca, w którym stał… napięty jak pieprzona struna.

– Czemu się tak uśmiechasz? – Tate wiedział, że jego ton jest opryskliwy, ale mierzył się z typowym Loganem: impulsywnym, aroganckim i zawsze wybierającym najgorszy moment, by powiedzieć jakieś gówno. Ani razu się nie zatrzymał, by pomyśleć, jak on się poczuje po usłyszeniu jego prośby. Po prostu uznał, że skoro on uważa to za świetny pomysł, to podobnie pomyślą wszyscy wokół niego.

Problem w tym, że Tate od razu poczuł się… niewystarczający. Chociaż był pewien, że Logan skopałby mu tyłek, gdyby mu o tym powiedział.

– Przeżyję to „nie mogę” – powiedział Logan, przeciskając się obok niego do sypialni. – A czy teraz mógłbyś łaskawie przestać się ze mną kłócić, żebyśmy przespali się choć kilka godzin?

Zdjął bluzę i koszulkę, po czym podszedł do lewej strony łóżka i zsunął buty z nóg, następnie odsunął kołdrę, zdjął resztę ubrań i położył się, jakby to było jego własne łóżko. Kiedy już się umościł, wsunął ręce pod głowę i spojrzał na Tate’a.

– Nie zachowuj się, jakbyś znosił samotny sen lepiej niż ja. Nie uwierzę ci.

Tate puścił klamkę i podszedł do łóżka.

– Zarozumiały sukinsyn z ciebie, wiesz? – Ściągnął koszulkę i spodnie i wsunął się pod okrycie. Ciepło ciała Logana natychmiast go do siebie przyciągnęło i Tate automatycznie się do niego przytulił.

– Słyszałem to już, raz czy dwa.

Logan westchnął, lecz dźwięk ten był pełen satysfakcji, a nie frustracji.

– Zgodzisz się. To tylko kwestia czasu. A teraz cii, bo chcę spać.

Tate poczuł, jak nieznaczny uśmiech wypłynął mu na usta, gdy przycisnął wargi do piersi mężczyzny. Nie był pewien, czy mógł się zgodzić na cokolwiek, czego Logan by zechciał w niedalekiej przyszłości, lecz na tę chwilę był zadowolony, że może zamknąć oczy i nieco odpocząć.

Trzy godziny później Logan otworzył jedno oko i zobaczył na poduszce obok głowę Tate’a. Jego ciemne, gęste rzęsy kładły się na policzki, usta były rozchylone, a zarost pokrywający jego twarz stał się przez noc ciemniejszy. Leżąc obok niego, Logan z trudem trzymał ręce – i usta – przy sobie.

– Przestań się gapić. Przyprawiasz mnie o kompleksy.

Ponury głos sprawił, że się uśmiechnął. Tate przewrócił się na drugi bok.

Logan nigdy nie przepuszczał okazji. Przesunął się za nim i wtulił nos w jego włosy.

– Kłamczuch – szepnął i pocałował go w kark.

– Boże, która to godzina? Twoje upodobanie do rannego wstawania jest niepokojące.

Logan całym ciałem przywarł do Tate’a, otoczył go ramieniem w pasie i okrążył palcem jego pępek.

– Nie jest już wcześnie, czas wstawać.

Tate położył dłoń na jego ręce i przytrzymał ją, po czym obrócił się na plecy i spojrzał na Logana.

– Ty już wstałeś.

Logan zgiął drugą rękę i oparł głowę na łokciu, nie przestając kreślić palcem po piersi mężczyzny.

– Bardzo się cieszę, że zauważyłeś.

– Trudno nie zauważyć, kiedy coś tak wielkiego wbija mi się w plecy.

Kiedy dotarł opuszkiem do podstawy szyi Tate’a, Logan zabrał dłoń i położył ją na własnym biodrze.

– Może i tak, ale nie próbuj komplementami odwrócić mojej uwagi.

Tate się roześmiał.

– Czy właśnie to robiłem?

Logan skinął głową, a kiedy włosy opadły mu na czoło, Tate odsunął mu je z twarzy.

– Muszę je przystrzyc.

– Całkiem mi się takie podobają, trochę dłuższe na górze.

Logan dotknął ustami warg Tate’a, a jego włosy ponownie się rozsypały.

– Cóż, skoro ci się podobają…

– Tak? – zapytał, uśmiechając się pod jego wargami.

– To może je zostawię. Nie myśl jednak, że zapuszczę je do takiej długości jak twoje.

– A co jest nie tak z moimi włosami? Twierdzisz, że powinienem je obciąć?

– Nie, kurwa – odparł Logan, zakładając mu kosmyk za ucho. – I dobrze o tym wiesz.

– A co byś zrobił, gdybym je ściął?

– Zabiłbym cię? I pewnie uszłoby mi to na sucho, jako że mam znajomości w renomowanej firmie prawniczej.

Tate roześmiał się cicho i pchnął Logana, tak że mężczyzna opadł na plecy.

– Bądź poważny.

Logan odwrócił głowę na poduszce i przeciągnął wzrokiem po jego bujnych włosach, po czym spojrzał mu w oczy.

– Pewnie bym płakał. Przez wiele dni.

– Przez moje włosy? Odrosłyby, wiesz?

– Tak, ale dopiero po kilku miesiącach – burknął. – Proszę cię, możesz przestać mówić o tym tak spokojnie? Robię się przez to nerwowy.

Przybliżył się do Logana i przywarł do niego ciałem, a mężczyzna rozsunął nogi, by mógł się między nimi ułożyć.

– Nie martw się – zapewnił go Tate, opuszczając głowę, by pocałować kącik jego ust. Następnie przysunął swoje kuszące usta do jego ucha i szepnął: – Za bardzo lubię, jak zatapiasz w nich dłonie, żeby je obciąć.

Logan zanurzył palce w gęstych pasmach i zapytał:

– Tak?

Tate z jękiem zakołysał biodrami, a Logan mocniej zacisnął palce.

– Właśnie tak.

– Dobrze – powiedział i otoczył Tate’a nogami w pasie. – Bo w ten sposób mogę trzymać cię w garści, kiedy próbujesz odwrócić moją uwagę. Mam na pana oko, panie Morrison. Niech nawet pan nie próbuje używać swojego ciała przeciwko mnie.

Niemal stracił całą siłę woli, kiedy Tate, ten arogancki sukinsyn, położył dłonie po obu stronach jego głowy i otarł się swoją erekcją o jego.

– Mam nie używać swojego ciała?

– Pieprz się – powiedział Logan, doskonale wiedząc, że jeśli nie zejdzie z tego tematu i szybko nie zrzuci z siebie Tate’a, przewróci go na plecy i utnie wszelkie rozmowy.

Normalnie ta perspektywa by go zachwyciła, teraz jednak chciał się dowiedzieć, dlaczego Tate tak gwałtownie zareagował na jego pytanie w nocy… no cóż, właściwie nad ranem.

– Musimy pogadać.

– Skoro tak, to najpierw powinieneś był wstać, ubrać się i dopiero potem mnie obudzić.

Miał rację, chociaż Logan nie zamierzał mu kiedykolwiek tego przyznawać.

– Dlaczego jesteś taki płochliwy, jeśli chodzi o nasze wspólne zamieszkanie?

– Nie jestem.

– Owszem, jesteś. I prędzej czy później podasz mi powód.

Kiedy Tate miał mu właśnie odpowiedzieć, telefon Logana zaczął wibrować na szafce nocnej i obaj na niego spojrzeli.

Tate powiedział, że to Cole. Logan natychmiast stracił wszelką ochotę na zabawy, przypomniawszy sobie ostatnie słowa brata na przyjęciu…

– Twój były chłopak to rozmowny koleś.

Logan się skrzywił, patrząc na brata, który trzymał w dłoni zmrożony różowy drink z jaskrawoniebieską parasolką. Miał właśnie zapytać, o co mu chodzi, lecz zanim zdołał to zrobić, Cole zaczął mówić dalej.

– Nie możemy spędzić całej nocy, zajmując się twoimi sprawami, rozumiesz? W tej sali jest zbyt wiele ważnych osób, żeby urządzać przedstawienie. Zajmij się tym, Logan. Chcę, żebyś teraz tam poszedł. Jeśli ty będziesz spokojny, Tate również zachowa spokój. Zrób, co tylko musisz. Inaczej nie ręczę za siebie.

Logan spojrzał na stojącego obok wysokiej i smukłej kobiety Chrisa, który przyglądał się im dwóm.

– Logan?

Ponownie skupił się na Cole’u. Nie cierpiał myśli, że ma tam teraz pójść, ale musiał to zrobić.

– Napraw to.

Logan był przekonany, że po rozmowie z Tate’em w drodze do domu i jego niespodziewanej wizycie czuł się relatywnie w porządku, biorąc pod uwagę wydarzenia poprzedniego wieczoru… Cole to jednak na pewno zupełnie inna historia.

Niechętnie puścił Tate’a, a kiedy mężczyzna się z niego zsunął, powiedział:

– Jeszcze z tym nie skończyliśmy.

Tate nie odpowiedział, tylko odrzucił okrycie i wstał z łóżka, po czym ruszył do łazienki i zamknął za sobą drzwi. No dobrze, to był temat, do którego powinien był podejść z o wiele większą ostrożnością.

Skąd miałem niby wiedzieć…?

Logan chwycił telefon, przyłożył go do ucha i warknął:

– Czego?

Cisza, którą usłyszał po drugiej stronie, była dokładnie tym, czego się spodziewał. Wiedział, że to go nie ominie.

Wtedy Cole się odezwał:

– Wstawaj i przywlecz dupsko do mojego mieszkania. W tej chwili.

Logan zamknął oczy i zaczął odliczać od dziesięciu w dół, starając się zdusić w sobie ochotę, by kazać bratu się odpieprzyć.

– Tobie również dzień dobry, Cole.

Ledwie skończył mówić, a Cole rzucił:

– Nie jestem w nastroju, Logan. Przyłaź tu i chociaż raz się na coś przydaj: kup po drodze kilka pączków, Rachel jest głodna.

– Rachel nie cierpi sklepowych pączków.

– Nie dzisiaj rano.

Chciał zapytać, czy Rachel preferuje jakiś konkretny rodzaj, lecz Cole już się rozłączył. Tak, nie będzie przyjemnie. W jakiś sposób Cole dowiedział się o jego małym – no dobrze, wcale nie tak małym – sekrecie i Logan wiedział, że nie było mowy, żeby uniknąć rozmowy z nim na ten temat.

Chyba żeby w grę wchodziła ucieczka z kraju.

Tate usłyszał przez zamknięte drzwi, jak Logan warknął do brata. Wcale mu nie zazdrościł. Dobrze wiedział, jak to jest ukrywać coś przed najbliższymi – a kiedy się o tym dowiadują… cóż, trzeba być gotowym na każdą reakcję, czy okazałaby się dobra, czy zła.

Tate nie mógł wiedzieć, jak Cole zareaguje na historię Logana. Sądząc jednak po chłodzie, z jakim obaj byli traktowani poprzedniej nocy, zakładał, że to nie będzie łatwa rozmowa.

Podszedł do zlewu i odkręcił kran, by napuścić wody do porannego golenia. W oczekiwaniu na napełnienie umywalki przyglądał się sobie w lustrze. Wpatrywał się w niego ktoś, kto zaczynał ponownie rozumieć. Był to jednak też ktoś, kto miał przed sobą jeszcze długą drogę.

Tak długo już żył dla tych, którzy go otaczali. Zawsze robił to, czego od niego oczekiwano. Począwszy od małżeństwa, które stanowiło młodzieńczą, głupią reakcję na pożądanie, aż po pozostanie w tym związku ze względu na tych, którzy byli w niego zaangażowani… Nigdy więcej czegoś takiego nie zrobi. Był zdeterminowany, by nie popełnić tych samych błędów, a szczególnie z Loganem.

Logan Mitchell był bardzo wpływową osobą w Chicago. Jako jeden z właścicieli prestiżowej firmy prawniczej był powszechnie szanowany. Poza tym inteligentny jak cholera. Tate pomyślał, co może ofiarować mu w zamian. Był wystarczającym realistą, żeby zdać sobie sprawę, że nie było tego dużo. Dlatego kiedy Logan zaproponował wspólne zamieszkanie… Tak, spanikowałem jak cholera.

Gdy już zakręcił wodę i przeciągnął ostrzem po policzku, rozległo się pukanie do drzwi i do łazienki zajrzał Logan. Tate spojrzał na niego w lustrze i wyprostował się zaskoczony, widząc go w pełni ubranego w strój z poprzedniej nocy.

– Nie, nie przerywaj – powiedział Logan, przeciągając po jego ciele wzrokiem, który jasno mówił, że podobało mu się to, co widział. – Chciałem ci tylko powiedzieć, że wychodzę. Cole wkroczył na wojenną ścieżkę i jeśli wkrótce się u niego nie zjawię, mógłby kogoś przysłać, żeby podano mu mnie na tacy.

Tate się odwrócił, by stanąć z nim twarzą w twarz, i nadal trzymając w dłoni maszynkę do golenia, oparł się tyłkiem o zlew.

– W porządku – odparł, po czym zapytał szybko: – Hej, mogę iść z tobą?

Logan potrząsnął głową i podszedł do niego.

– Nie, nie trzeba. To moje kłamstwa i sam muszę się z nich wygrzebać. Powinienem był to zrobić już naprawdę dawno temu.

Logan zatrzymał się tuż przed nim, po czym wyciągnął rękę i powiódł palcem po skórze, którą Tate właśnie ogolił.

– Przyjemna i gładka – stwierdził Logan i opuścił wzrok na jego nagą pierś. – Podobnie jak reszta twojego ciała. – Musnął jego usta w pocałunku. – Trzymaj to ostrze przy twarzy, dobrze? Jeśli te włosy nagle znikną, nie gwarantuję, że moja reakcja będzie łagodna.

Logan podniósł głowę, a Tate się uśmiechnął, widząc, że krem do golenia znalazł się na policzku mężczyzny. Wytarł go kciukiem, po czym dodał:

– Jesteś cholernie despotyczny.

Usta Logana drgnęły, a kiedy był już prawie przy drzwiach, spojrzał przez ramię i zawołał:

– I?

I – pomyślał Tate, odwracając się ponownie do lustra – cholernie mi się to podoba.

3

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Część I. Samodzielność
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Część II. Zależność
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25

TYTUŁ ORYGINAŁU:

Trust

(The Temptation Series 3)

Redaktorka prowadząca: Ewelina Kapelewska

Wydawczyni: Milena Buszkiewicz

Redakcja: Justyna Yiğitler

Korekta: Zyszczak.pl Paulina Zyszczak

Projekt okładki: Łukasz Werpachowski

Zdjęcie na okładce: © Volodymyr TVERDOKHLIB / Shutterstock.com

Copyright © 2015. TRUST by Ella Frank

Copyright © 2020 for the Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Łukasz Kierus

Copyright © for the Polish translation by Gabriela Jakubowska, 2021

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2021

ISBN 978-83-66815-44-5

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:

www.facebook.com/kobiece

Wydawnictwo Kobiece

E-mail: [email protected]

Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie

www.wydawnictwokobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek