Tamtego lata w Prowansji - Rice Heidi - ebook

Tamtego lata w Prowansji ebook

Rice Heidi

4,0

Opis

Dominic LeGrand rozpoznaje w kurierce, która dostarcza mu przesyłkę, Alison Jones, dziewczynę, z którą spędził kiedyś lato w Prowansji. Ona była w nim zakochana, lecz on nie traktował jej poważnie. Minęło kilka lat. Teraz Alison wydaje się Dominicowi najpiękniejszą kobietą, jaką widział. Postanawia, że się z nią ożeni. Musi tylko poprosić ją o zgodę, ale przecież chyba nawet taka romantyczka jak Alison nie odmówi miliarderowi…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 147

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (60 ocen)
22
21
12
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Heidi Rice

Tamtego lata w Prowansji

Tłumaczenie: Dorota Viwegier-Jóźwiak

HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2021

Tytuł oryginału: Contracted as His Cinderella Bride

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2019

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2019 by Heidi Rice

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2021

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN 978-83-276-6408-2

Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Kurierzy w okolicach Strand, powtarzam, okolice Strand. Mam do odbioru przesyłkę ze sklepu jubilerskiego Mallow and Sons. Dostawa na Bloomsbury.

Zjeżdżając z mostu Waterloo Bridge, Alison Jones wyhamowała rower na światłach, próbując rozszyfrować komunikat dyspozytora w strugach deszczu i ulicznego hałasu.

Zimna woda wdarła się za kołnierz kurtki przeciwdeszczowej już jakiś czas temu, kiedy utknęła w korku na West Endzie, i w tej chwili Alison myślała wyłącznie o tym, by skończyć pracę i zanurzyć się w gorącej kąpieli z pianą. To było kolejne wyczerpujące popołudnie, które spędziła, pedałując po ulicach Soho i odbierając oraz dostarczając przesyłki. Jednak słysząc komunikat, prawie natychmiast kliknęła przycisk i krzyknęła do mikrofonu.

– Pięćset dwadzieścia cztery. Zlecenie przyjęte!

Zostały jej do zapłacenia ostatnie raty pożyczki, którą zaciągnęła kilka lat temu, by urządzić pogrzeb matce. Do tego w przyszłym miesiącu musi zapłacić czynsz za pokój w mieszkaniu na Whitechapel, które dzieliła z kilkoma innymi studentami wydziału mody. Zresztą dzisiejszy dzień przez liczne opóźnienia spowodowane ulewą i tak nie mógłby być gorszy. Dlatego zdecydowała się przyjąć jeszcze jedno zlecenie.

– Przesyłka to obrączka ślubna. Nazwisko klienta Dominic LeGrand, adres…

Lodowaty dreszcz przeszył ciało Alison i ostatnie słowa dyspozytora podającego ulicę i numer domu rozpłynęły się w szumie ulewnego deszczu. Alison przeniosła się myślami do pewnego słonecznego lata, kiedy skończyła trzynaście lat.

Wspomnienia przywołały upojny zapach łąk Prowansji. Niemal poczuła ciepłe promienie słońca pieszczące skórę. Przed oczami stanęła jej przystojna twarz Pierre’a LeGranda.

– Możesz nazywać mnie tatą, Alison.

Kojąco niski tembr głosu zabrzmiał ponownie w jej myślach. A zaraz potem radosny śmiech matki, której oczy wypełniała tego lata nadzieja.

„Pierre to ten jedyny, Ally. Kocha mnie i będzie o nas dbał”.

Potem Alison poczuła ciepło w dole brzucha, gdy wiatr wspomnień przywiał kolejną postać z przeszłości. Szesnastoletni Dominic, syn Pierre’a, odziedziczył po ojcu urok i nieco chmurną urodę. Pamiętała jego twarz tak dobrze, jakby widzieli się wczoraj, a nie dwanaście lat temu.

Zmysłowe usta wygięte w lekko kpiącym uśmieszku, czekoladowe oczy kryjące w sobie mnóstwo sekretów, zagadkowa blizna w kształcie półksiężyca nad lewą brwią, krótkie ciemnoblond włosy z paroma jaśniejszymi pasmami i złotawy kolor opalenizny.

Dominic, przystojny i mroczny niczym upadły anioł, który nawiedził sielski krajobraz Prowansji, wniósł w życie nastoletniej Alison niepokój i dreszcz emocji.

– Jednak nie mogę wziąć tego zlecenia – powiedziała automatycznie do mikrofonu, gdy przypomniała sobie swoją ostatnią noc w Prowansji.

Twarz jej matki, smutna i przerażona. Ciemna plama na policzku, która z sekundy na sekundę zmieniała kolor na fioletowy. Mdły zapach ginu. Chaotyczne słowa, w których Alison nie mogła doszukać się sensu.

„Coś strasznego się stało, córeczko. Pierre wściekł się na mnie i Dominica. Musimy wyjechać”.

Obok Alison zaryczał klakson, wybudzając ją z transu wspomnień. Nie mogła teraz o tym wszystkim myśleć. Cztery lata temu pochowała matkę, a wraz z nią historię cudownych wakacji w Prowansji, zakończonych tamtej tragicznej nocy. Stojąc nad grobem, nie czuła nic poza ulgą, że jej matka, Monica Jones, nareszcie przestała cierpieć.

Alison nie mogła wziąć tego zlecenia. Nie chciała ponownie oglądać Dominica LeGranda, zwłaszcza że ten nie był już zbuntowanym nastolatkiem i bohaterem jej dawnych fantazji, lecz miliarderem i inwestorem. Jakiś rok temu prasa brukowa nadała mu przydomek „Lowelas LeGrand” po tym, jak była przyjaciółka i supermodelka udzieliła wywiadu, w którym ujawniła pikantne szczegóły ich romansu. Obrączka musiała być zatem dla aktualnej narzeczonej Dominica, Miry Jakiejśtam, o której Ally po raz pierwszy dowiedziała się może miesiąc temu.

– Co to znaczy, że nie weźmiesz zlecenia? Wprowadziłem je już do systemu – poirytowany głos dyspozytora przedarł się do świadomości Ally, potęgując jej frustrację. – Bierzesz tę robotę albo w ogóle zdejmę cię z grafiku. Twój wybór.

Ally oddychała szybko, próbując zapanować nad paniką.

Nie mogła stracić pracy, a to oznaczało, że musiała przyjąć zlecenie. Zziębniętym palcem przycisnęła guzik w radiu.

– W porządku, biorę. Przepraszam za zamieszanie. Podaj mi jeszcze raz adres.

– Odwołuję ślub, Miro. Podziękuj swojemu instruktorowi narciarstwa i schadzce, o której już trąbią wszystkie tabloidy. – Dominic starał się powściągnąć głos. Nie był smutny ani zdenerwowany. Był wściekły. Mieli układ i jego tak zwana narzeczona właśnie go złamała.

– Och, mówiłam ci przecież, że nic między nami nie było! – Łzy lśniły w szeroko otwartych oczach Miry, a jej głos łamał się dramatycznie. Dominic nie był w stanie tego znieść. Mira wykazywała się dojrzałością emocjonalną pięciolatki.

– Wydaje mi się, że wyraziłem się dosyć jasno. Oczekiwałem wyłączności. Nie poślubię kobiety, której nie mogę ufać.

– Nawet się z nim nie przespałam… przysięgam! Wypiliśmy parę drinków i flirtowaliśmy, ale to wszystko. – Mira oparła się o biurko i wychyliła w jego stronę, wyprężając prowokacyjnie piersi. Usta ułożyła w dzióbek, który uważał za uroczy jeszcze dwa miesiące temu, kiedy się poznali. – Lubię, kiedy jesteś o mnie zazdrosny – dodała ponętnym tonem, ale Dominic omal się nie wzdrygnął.

– Nie jestem o ciebie zazdrosny, Miro. Jestem zły. Złamałaś umowę. Naraziłaś na szwank moją reputację i transakcję, która jest dla mnie bardzo ważna.

Prawdę mówiąc, był to jedyny powód, dla którego poprosił ją o rękę.

Konsorcjum Jedah, które było właścicielem terenu na Brooklynie, gdzie zamierzał wybudować kompleks biurowo-mieszkalny, składało się z konserwatywnych biznesmenów z krajów Bliskiego Wschodu. Nie byli oni zachwyceni perspektywą umowy z kimś, kto według plotkarskiego artykułu Catherine Zalinski, opublikowanego w zeszłym roku, zupełnie nie panował nad swoim libido.

Małżeństwo miało to naprawić i wszystko szło zgodnie z planem aż do dzisiejszego popołudnia, kiedy to ukazały się zdjęcia jego narzeczonej całującej się z instruktorem narciarstwa, niejakim Andre.

– Jedynym celem naszego małżeństwa było powstrzymanie plotek o moim życiu prywatnym – wyjaśnił po raz kolejny, choć bez większej nadziei, że spotka się ze zrozumieniem.

– Zostawiłeś mnie samą na cały miesiąc – poskarżyła się Mira, wykrzywiając usta w dziecinnym grymasie. – Myślałam, że przyjedziesz do Klosters, ale się nie pojawiłeś. Nie sypialiśmy ze sobą jeszcze dłużej. Co niby miałam robić?

Dominic nie miał czasu odwiedzać jej w Klosters. Nawet po to, by ulżyć apetytowi seksualnemu jej oraz jego. Pomysł poślubienia Miry był niewypałem od samego początku. Znudził się nią jeszcze szybciej, niż przewidywał. W łóżku i poza nim.

– Miałaś się trzymać z daleka od innych facetów, a nie rozkładać nogi przed każdym, kto się nawinie.

– Nie mów takich wstrętnych rzeczy – powiedziała urażona i Dominic prawie uwierzył w szczerość jej oburzenia. – Przez ciebie czuję się jak tania…

– Miro – przerwał i obrzucił ją znaczącym spojrzeniem. – Jedyne, czego z całą pewnością nie można o tobie powiedzieć, to to, że jesteś tania.

Zamarła, dotknięta obelgą.

– Możesz już iść, skończyliśmy rozmowę – dodał.

– Ty… draniu bez serca!

Dłoń Miry przecięła powietrze z szybkością błyskawicy i w ciszy dało się słyszeć siarczyste uderzenie, po którym Dominic poczuł ból rozlewający się po twarzy.

Zerwał się z fotela i złapał Mirę za nadgarstek, zanim zdążyła zamachnąć się ponownie. Dotkliwy ból przypomniał mu inny policzek, wymierzony któregoś lata, gdy ojciec w końcu zaprosił go do swojego świata tylko po to, by za chwilę znowu go z niego wyrzucić. Zapamiętał też głos dziewczyny, która go wtedy próbowała obronić.

„Nie wolno ci bić Dominica, tato! Zrobisz mu krzywdę!”

„Niektórzy zasługują na ból, ma petite”.

– Masz rację, Miro. Jestem draniem bez serca – powiedział głosem zduszonym od przykrych wspomnień. Nie sądził, że tamto wydarzenie wciąż było w stanie wywołać u niego tak silne emocje. – Uważam to za zaletę – dodał, wypuszczając Mirę z żelaznego uścisku swojej dłoni. – A teraz wynoś się, zanim wezwę policję i oskarżę cię o napaść.

Twarz Miry pobladła. Usta zadrżały z ledwie skrywanej odrazy.

– Nienawidzę cię – wyszeptała.

I co z tego? – pomyślał beznamiętnie, obserwując, jak Mira obraca się na pięcie i niemal wybiega z gabinetu.

Usłyszawszy trzaśnięcie drzwi wejściowych, podszedł do barku. Wyjął z kieszeni chusteczkę i przyłożył ją do ust, ścierając kroplę krwi z rozciętej wargi. Następnie nalał podwójną porcję szkockiej.

Miał zaledwie tydzień, by znaleźć kolejną kandydatkę na żonę. Żona była jedyną gwarancją, że transakcja, o którą zabiegał od miesięcy, dojdzie do skutku. To przeniosłoby jego firmę na zupełnie nowy poziom. A firma była dla niego wszystkim. Zbudował ją od podstaw, a wymyślił tamtej nocy, kiedy z obolałym ciałem i czerwonymi, palącymi jak ogień pręgami na plecach, dotarł do bramy posiadłości ojca i ruszył przed siebie, byle dalej od tego przeklętego miejsca.

Na drodze zatrzymał ciężarówkę, która podwiozła go aż do Paryża. Kierowca, widząc, w jakim jest stanie, nie zadawał pytań. Dominic zasnął w fotelu, a kiedy się obudził, przyrzekł sobie, że nigdy więcej nie odezwie się do ojca. Wtedy też postanowił, że pewnego dnia pokaże ojcu i każdemu, kto kiedykolwiek go zlekceważył, kto tutaj rządzi.

Pieczenie rozciętej wargi w kontakcie z alkoholem sprawiło, że szybko otrząsnął się ze wspomnień.

Znajdzie sobie inną żonę. Najlepiej taką, która będzie robiła dokładnie to, czego od niej oczekiwał, a nie rozkładała nogi przed byle kim. Ale dziś miał zamiar uczcić to swoje małe szczęście w nieszczęściu. Strach pomyśleć, co by było, gdyby wybryki Miry wyszły na jaw dopiero po ich ślubie.

ROZDZIAŁ DRUGI

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY