Szwendarri 2: Hiszpański temperament i za małe skarpety - Patrycja Południkiewicz-Kędzior - ebook

Szwendarri 2: Hiszpański temperament i za małe skarpety ebook

Południkiewicz-Kędzior Patrycja

3,7

14 osób interesuje się tą książką

Opis

Majka, Oluś, ich rodzice i temperamentny żółty samochód zwany Szwendarrim wracają z kolejnymi zabawnymi przygodami. I choć tym razem wydaje się, że ktoś się wypalił, nie ma takiego problemu, z którym pani Stefania sobie nie poradzi. W dodatku tańcząco! Olé!

Zapnijcie pasy i wsiadajcie, mkniemy ku przygodzie! 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 19

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (3 oceny)
2
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Mergaite

Nie oderwiesz się od lektury

Ten audiobook uratował nam długą podróż nad morze. Polecajka ogromna!
00
Azazel_duch

Nie oderwiesz się od lektury

Świetnie napisana i równie świetnie zagrana opowieść – idealna na wspólne rodzinne słuchanie.
00



PATRYCJA POŁUDNIKIEWICZ-Kędzior

SZWENDARRI 2

Hiszpański temperamenti za małe skarpety

Labreto

 

Szwendarri – auto z temperamentem, które jeździ własnymi drogami. Takimi, które prowadzą prosto w stronę szalonych przygód! Traktowany jest jako pełnoprawny członek rodziny.

Majka – żądna przygód siedmiolatka. Uwielbia niespodziewane zwroty akcji. Szwendarriego kocha miłością wielką i niepohamowaną.

Oluś – młodszy brat Majki, próbujący dotrzymać jej kroku w każdej sytuacji. Zadaje dobre pytania i świetnie przytula.

Mama Łucja – kobieta odważnego serca i wrażliwej duszy. Jej drugie imię mogłoby brzmieć „Przygoda”.

Tata Tolek – miłośnik szybkiej jazdy, której w starym aucie nie doświadcza. Musi zadowolić się szybką zmianą planów.

Pani Stefania – poprzednia właścicielka Szwendarriego. Kobieta, która szybko myśli, szybko działa i szybko znajduje wyjście z każdej sytuacji.

 

– No to w drogę! – zarządziła mama pewnego niedzielnego poranka, gdy wypchaliśmy Szwendarriego po brzegi klamotami i z trudem, bo z trudem, ale w końcu nam się jakoś udało zająć miejsca.

Jechaliśmy do ciotki Antośki na coroczne szukanie oznak wiosny. A raczej chcieliśmy tam dojechać prędzej czy później. Z doświadczenia jednak wiedzieliśmy, że nastąpi to raczej później, dlatego… wyjechaliśmy dzień wcześniej! Tak się wycwaniliśmy. Bo nie wiem, czy wiecie, ale dawno, dawno, temu… A nie, czekajcie. To wcale nie było tak dawno, tylko tuż przed narodzinami mojego brata.

– Oluś, pokaż dzieciom, ile masz latek.

– E?

– No nie „e”, tylko roczek, tak?

– Łi!

– O właśnie, łi, jak to mówią po parysku.

Czyli jakiś rok temu, za górami, za lasami… a nie, za górami to nie. I za lasami też nie bardzo, bo mieszkamy w mieście, w centrum Polski. Gdziekolwiek jedziemy, mamy kawał drogi. Więc nie za górami i zupełnie nie za lasami, ale za to niedaleko sklepu z farbami przez zupełny przypadek natknęliśmy się na samochód, który sprawił, że życie naszej rodziny nabrało prędkości. I trochę rumieńców.

Bo okazuje się, że gdy masz samochód, który jeździ, gdzie chce (tak, dobrze słyszycie – GDZIE CHCE), to ciągle ma się rumieńce. Pewnie z emocji. Jeśli nigdy nie wiesz, gdzie dojedziesz, to nagle stajesz się bardzo emocjonalny.

– Kurdebele! – zwykł mawiać mój tata po dotarciu do celu. Lecz nie do tego, który obrał.

– Ożeż kurka wodna! – wykrzykiwała moja mama z lekkim niedowierzaniem i jednocześnie ekscytacją.

– Uuulala – wyrażałam podziw dla pomysłowości Szwendarriego.

– Łooo! – Oluś jak zwykle był zadowolony, niezależnie od przebiegu spraw.