Strzeżony przez Pana - Stanisław Biel SJ - ebook

Strzeżony przez Pana ebook

Stanisław Biel SJ

0,0

Opis

Opowieść o dorastaniu do zaufania

Niezależnie od etapu życia stajemy czasami w obliczu sytuacji, które są ponad nasze siły. Ciągle dojrzewamy – dorastamy do tworzenia autentycznych relacji międzyludzkich, przezwyciężamy różne lęki. W tym wszystkim wciąż uczymy się ufać Bogu i dostrzegać pomoc, której nam udziela. Opowieść o Tobiaszach – ojcu i synu – jest historią, która mogłaby przydarzyć się każdemu.

Biblijna Księga Tobiasza porusza dwa niezwykle ważne tematy: doświadczanie niezasłużonego cierpienia oraz proces osiągania dojrzałości. Oto Tobiasz-ojciec, który zawsze skrupulatnie przestrzegał prawa i był człowiekiem sprawiedliwym, zostaje dotknięty ślepotą. Z trudem znosi swoje położenie, całkowicie zdany na opiekę żony Anny. Sytuacja zmusza go do wysłania w niebezpieczną podróż swojego jedynego dziecka. Tobiasz-syn podczas tej wędrówki nabiera doświadczenia i odwagi, dzięki którym stawia czoła demonowi trapiącemu jego przyszłą żonę Sarę.


Stanisław Biel SJ – rekolekcjonista i kierownik duchowy, udziela Ćwiczeń duchowych w Częstochowie, wcześniej pełnił funkcję dyrektora Domu Rekolekcyjnego w Zakopanem. Autor książek i artykułów z dziedziny duchowości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 170

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Od autora

***

Księga Tobiasza na pierwszy rzut oka przypomina baśń. Człowiek dobry i sprawiedliwy cierpi niezasłużenie. W cierpieniu zdaje się na Boga. Z pomocą przychodzi mu dobry i posłuszny syn oraz anioł. Dzięki pomocy świata duchów młody człowiek znajduje cudowny lek na ślepotę ojca i jak prawdziwy rycerz uwalnia księżniczkę z mocy demonów, a następnie poślubia ją. Wszyscy żyją długo i szczęśliwie.

Baśniowo-mityczny układ Księgi Tobiasza sprawił, że ortodoksyjni Żydzi uznali ją za apokryficzną i nie włączyli jej do Biblii (Tanachu). Księga nie występuje również w wydaniach protestanckich. W Kościele katolickim jej kanoniczność została potwierdzona przez ojców Kościoła. Do dzisiaj zachowały się dwie greckie wersje, przetłumaczone z języka aramejskiego.

Księga Tobiasza została napisana około dwustu lat przed Chrystusem. Przenosi nas jednak w czasy wcześniejsze. Jej tłem są wydarzenia związane z deportacją Izraelitów (plemienia Neftalego) do stolicy Asyrii, Niniwy, w VIII wie-ku przed Chrystusem. Celem opowieści jest „pokrzepienie serc”. Pod tym względem przypomina historyczne powieści sienkiewiczowskie. Autor, opisując dzieje swych ziomków na obczyźnie w czasie deportacji, chce pokazać współczesnym, że nawet w najtrudniejszych warunkach życiowych można być człowiekiem prawym, uczciwym, dobrym i wiernym Bogu. Pragnie również utwierdzić w przekonaniu, że wierność Bogu się opłaca. Ostatecznie dobro zawsze zwycięża. Bóg nawet w najbardziej tragicznej sytuacji może przyjść z pomocą, posyłając swego anioła.

Księga Tobiasza jest także historią rodzinną. Opowiada perypetie trzech rodzin: Tobiasza i jego żony Sary, jego rodziców, czyli Tobia-sza seniora i Anny, oraz jego teściów, czyli Raguela i Edny. Autor promuje wartości małżeńskie i rodzinne, takie jak: miłość, wierność, uczciwość, sprawiedliwość, hojność, szacunek posłuszeństwo wobec rodziców, wzajemną troskę i opiekę… Podkreśla także rolę wiary i wspólnej modlitwy małżeńskiej. Wszystkie doświadczenia, dobre i złe, przeżywane przez rodzinę Tobiaszów przenika pokorne dziękczynienie i błogosławienie Boga, dawcy wszelkiego dobra i reżysera całej historii.

Księga Tobiasza jest również opowieścią o dobrym i miłosiernym Bogu, o aniołach i demonach, o śmierci i życiu, o ufności w cierpieniu, o nagrodzonej wierności, o skutecznych środkach stosowanych przez ówczesną medycynę, o handlu i bogactwie, a nawet o… psie.

Oddając do rąk czytelników medytacje biblijne poświęcone rodzinie Tobiaszów, mam nadzieję, że staną się pomocą w zrozumieniu ich historii, ale również lustrem, dzięki któremu można spojrzeć na osobiste i rodzinne doświadczenia w świetle wiary.

1. Korzenie

***

Główni bohaterowie księgi, ojciec i syn, noszą to samo imię – Tobiasz. W języku oryginalnym Tobiasz senior nazywany jest Tobitem. Zarówno imię Tobiasz, jak i Tobit pochodzą od hebrajskiego Tobijjahu, które oznacza „Bóg (Jahwe) jest dobry”. Jest to imię teoforyczne, to znaczy odnoszące się do Boga lub bóstwa, sławiące i wychwalające boskie przymioty. W języku polskim takimi imionami są na przykład Bogusław albo Boguchwała. Imiona teoforyczne noszą również przodkowie Tobiasza. Każde z nich sławi jakąś cechę Boga: Tobiel – Bóg jest dobry, Ananiel – Bóg jest łaskawy, życzliwy, Aduel – Bóg jest wspaniały, Gabael – Bóg jest pełen majestatu, Asiel – Bóg się udziela. Wszystkie imiona z rodu Tobiasza kończą się członem el, czyli Bóg. Z kolei pierwszy człon wskazuje na przymioty Boga. Jest dobry, łaskawy, życzliwy, wzniosły i udzielający się.

Wymieniając przodków na początku swej autobiografii, Tobiasz promienieje dumą. Wszyscy są powiązani z Bogiem. Na starożytnym Bliskim Wschodzie imiona miały ogromne znaczenie. „Objawiały one charakter, tożsamość i określały egzystencję. Imiona osób pokazywały, kim one są, jak postępują i jak żyją” (P. Achte-meier). Odnosiło się to zarówno do ludzi, jak i bóstw. Objawienie imienia bóstwa umożliwiało jego poznanie i nawiązanie relacji z nim.

Tobiasz urodził się w Tiszbe w Galilei, w miejscowości oddalonej osiemnaście kilometrów od współczesnego miasteczka Safed, leżącej na szlaku handlowym łączącym Asyrię z Egiptem. Nie był więc rodakiem proroka Eliasza, który pochodził z Tiszbe w Gileadzie. Należał do plemienia Neftalego, zamieszkującego tereny położone na zachód i północ od Jeziora Genezaret.

Tobiasz nie został wychowany w pełnej, kochającej rodzinie. Jego ojciec zmarł bowiem, gdy był jeszcze dzieckiem. W starożytnym Wschodzie około trzeciego roku życia kończył się czas karmienia piersią i przebywania dziecka pod opieką matki. W czasach dużej śmiertelności niemowląt był to dowód, że dziecko przeżyje, osiągając wiek dorosły. Stąd też moment ten przeżywano bardzo uroczyście, wystawiając bogate uczty. W następnych latach syn przechodził pod opiekę ojca. Do niego należało także wychowanie religijne. Ojciec miał obowiązek obrzezać chłopca, wykupić syna pierworodnego oraz nauczyć swych dzieci Tory. W życiu Tobiasza tę rolę przejęła kobieta, jego babka, Debora. Młody Tobiasz zapewne nieraz słyszał o innej Deborze wywodzącej się z plemienia Neftalego, odważnej sędzini i prorokini (Sdz 4–5). Jej mądrość, hart ducha i męstwo były bowiem powtarzane z pokolenia na pokolenie. Tobiasz nie jest jedynym mężczyzną w Biblii wychowanym przez kobiety. Jego cechy charakteru wskazują, że babka przekazała mu solidne podstawy osobowościowe, psychiczne, moralne i duchowe.

Tobiasz został osierocony nie tylko przez swego ojca, ale także przez rodzeństwo. Po podziale Królestwa Izraela na południowe (Juda) i północne (Izrael) Jeroboam I, władca Izraela, ustanowił dwa miejsca kultu: w Betel na południu kraju i w Dan na północy. W sanktuariach tych umieścił posągi byka, które miały symbolizować Boga Jahwe (lub Jego tron). Odtąd Izraelici nie musieli pielgrzymować do Jerozolimy, lecz mogli oddawać cześć Bogu w lokalnych miejscach kultu. Sanktuaria zbudowane przez Jeroboama uznano z czasem za bałwochwalcze i schizmatyckie. Prorok Amos wzywał, by nie szukać oblicza Boga i Jego woli poza świątynią jerozolimską. Pielgrzymowanie do innych sanktuariów uważał za „niemiłe” Bogu: „Tak mówi Pan do domu Izraela: Szukajcie Mnie, a żyć będziecie. Nie szukajcie zaś Betel i do Gilgal nie chodźcie! I Beer-Szeby nie odwiedzajcie! Albowiem Gilgal pójdzie do niewoli, a Betel zniknie. Szukajcie Pana, a żyć będziecie!” (Am 5,4–6). W zaistniałej sytuacji rodzina Tobiasza wybrała względy praktyczne i opowiedziała się po stronie lokalnego sanktuarium w Dan: „Wszyscy moi bracia i dom Neftalego, mego przodka, składali ofiary cielcowi, którego uczynił Jeroboam, król izraelski, w Dan i na wszystkich górach Galilei” (Tb 1,5). Krewni Tobiasza składali ofiary Bogu także na bałwochwalczych wyżynach górskich, co niejednokrotnie potępiali prorocy. Trzeba jednak zaznaczyć, że były wyjątki, o czym wspomina później sam Tobiasz (Tb 5,14).

Tobiasz nie grzeszy skromnością. Przeciwstawia siebie całemu pokoleniu. On jako jedyny jest wierny Bogu i zachowuje wszystkie przepisy prawa Mojżeszowego. Przypomina proroka Eliasza, który żali się Bogu: „Żarliwością zapłonąłem o Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze, a Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie” (1 Krl 19,10). Prorok cierpi. Jedynie on, mimo udręki, pozostaje wierny Jahwe. Chociaż wszystko dookoła się wali, w nim nadal tli się płomień żarliwości o chwałę Bożą. Pomimo iż wszyscy odeszli, on pozostał wierny. Podobnie żarliwy i wierny Bogu, lecz przy tym niestety samotny na swojej drodze, pozostał Tobiasz.

Tobiasz pielgrzymował w czasie świątecznym do świątyni jerozolimskiej, gdzie składał Bogu ofiarę pierwocin i dziesięcin. Pierwsza z nich polegała na przekazaniu części pierwszych plonów płodów ziemi i runa ze strzyżenia owiec. Dziesięciny z kolei składano trzykrotnie. Pierwsza i druga były ofiarowane sługom świątynnym, kapłanom i lewitom, trzecia natomiast ubogim i cudzoziemcom. Tobiasz w taki sposób opisuje swoją religijną gorliwość: „Śpieszyłem do Jerozolimy z pierwocinami owoców i zwierząt, z dziesięciną z bydła i z pierwszą wełną owiec. Dawałem to kapłanom, synom Aarona, na ołtarz. Synom zaś Lewiego, pełniącym swą służbę w Jerozolimie, dawałem dziesięciny ze zboża, wina, oliwy, jak również z drzewa granatu, z figowca i z innych drzew owocowych. Tę drugą dziesięcinę płaciłem w pieniądzach przez sześć lat. Szedłem tam i składałem ją co roku w Jerozolimie. Trzecią [dziesięcinę] dawałem sierotom, wdowom i prozelitom, którzy należeli do synów Izraela. Przynosiłem im ją i dawałem co trzeci rok” (Tb 1,6–8).

Czytając o zasługach Tobiasza, można mimowolnie zestawić go z faryzeuszem sportretowanym przez Jezusa: „Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: «Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam»” (Łk 18,11–12). Aby podkreślić swoje zasługi, faryzeusz potrzebuje tła cudzych grzechów. Widzi celnika, którego wskazuje jako człowieka z marginesu, ostatniego wyrzutka społeczeństwa. Swoją wielkość podbudowuje, wyliczając wszystkie nadobowiązkowe dobre uczynki. Jego serce wypełnia i stopniowo zatruwa pycha. Modlitwa faryzeusza, poza fasadą pobożności, jest jakby bezbożna. Bóg jest przykrywką dla zadufanego w sobie „ja”. Religia jest potrzebna, by się dowartościować, wywyższyć. Ten człowiek o nic Boga nie prosi, niczego od Niego nie oczekuje. Przedstawia Mu tylko swój kredyt. Uwypukla osiągnięcia, a pomija słabości i błędy. I sądzi, że w tym podoba się Bogu, albo więcej, jest podobny do Boga. Gorliwość Tobiasza przypomina taki wymiar religijności. „Tłumi swoje lęki i złość oraz przykrywa swoją grzeszność, narzucając sobie i innym surowy moralizm, by zamanifestować prawość i w ten sposób zamknąć oczy na swoją słabość i grzeszność. Przypomina w ten sposób typowego faryzeusza” (A. Pelanowski).

Tymczasem właściwą postawą wobec Boga jest pokora i ubóstwo duchowe. Jedynymi zasługami, które się liczą, są bieda, pustka, uznanie siebie za grzesznika. Pan Bóg darzy szczególną sympatią nie tych, którzy uważają się za doskonałych, jak faryzeusz, ale tych, którzy biją się w piersi i pragną zacząć wszystko z Nim od nowa.

Tobiasz założył rodzinę z kobietą z własnego plemienia, a nawet rodu, podobnie jak patriarchowie, chociaż nie był do tego zobowiązany. Żona Tobiasza miała na imię Anna. W języku hebrajskim oznacza ono „wdzięk, łaskawość”. Takie imię w plemionach północnych nosiły między innymi matka Samuela i wdowa, prorokini z rodu Asera, która służyła Bogu w świątyni, modląc się i poszcząc, w czasie ofiarowania Jezusa (por. Łk 2,36–38). Według tradycji wywodzącej się z Protoewangelii Jakuba imię Anna nosiła również matka Maryi.

Tobiaszowi urodził się syn. Narodziny dziecka są zawsze wielką radością dla najbliższych, tchną nową nadzieją i rodzą pytania. „Kimże będzie to dziecię?” (Łk 1,66). Czy odpowie na złożone w nim nadzieje i oczekiwania? Tobiasz i Anna zapewne stawiali sobie podobne pytania.

Tobiasz nazwał swego syna zgodnie z tradycją swoim imieniem. Chłopcy bowiem nosili najczęściej imiona dziadków lub ojców. Imię dziecka wiązało się z oczekiwaniami rodziców wobec niego i z zadaniami, jakie miało wypełnić w przyszłości. Przykładem jest Beniamin, którego imię zmieniano w zależności od oczekiwań. Gdy Rachela w wielkich bólach urodziła ostatniego syna, nazwała go Benoni, czyli „syn mojej boleści” (por. Rdz 35,16nn). Z cierpienia Racheli wyrósł kwiat i owoc jej miłości. Jakub po śmierci żony zmienił jego imię i nazwał go Beniamin, czyli „syn prawicy, syn szczęścia, szczęsny”, i przelał na niego całą miłość, jaką darzył wcześniej żonę. W Beniaminie miłość Jakuba nadal żyła, niepokonana przez śmierć. Młody Tobiasz miał kontynuować wartości i tradycje rodowe w kolejnych pokoleniach.

Pytania do refleksji:

Jakimi przymiotami określiłbyś Boga? Który z nich jest dla ciebie szczególnie ważny?Jak oceniasz swoje wychowanie w rodzinie? Kto odegrał w nim szczególną rolę?Jakie relacje łączą cię dziś z rodzeństwem?Jakie ofiary składasz Bogu?Czy nie próbujesz „zasługiwać sobie” na niebo?Czy potrafisz uznać swoją małość przed Bogiem?Jakie jest twoje imię? Co wyraża? Jakie nadzieje z nim wiążesz?

2. Deportacja

***

W życiu Tobiasza nastąpił trudny okres. Salmanassar V i jego następca Sargon II, królowie asyryjscy, pokonali Królestwo Izraela i deportowali do Asyrii znaczną część jego mieszkańców. Wśród uprowadzonych znalazła się rodzina Tobiasza, która osiadła w Niniwie. Niniwa to starożytne miasto Mezopotamii, którego początki sięgają szóstego tysiąclecia przed Chrystusem. Położona nad wschodnim brzegiem Tygrysu na północny wschód od Mosulu (obecnie Irak), była jedną ze stolic Asyrii.

W Niniwie Tobiasz pozostał wierny tradycjom i żydowskiemu prawu. Jego postępowanie wyróżnia go spośród rodziny i wszystkich deportowanych: „Wszyscy moi bracia i współrodacy jedli tam potrawy pogan. Co do mnie, strzegłem się, aby nie jeść niczego z pogańskich potraw. I wierny byłem mojemu Bogu z całej duszy” (Tb 1,10–12). Deportowani rodacy Tobiasza łatwo poddali się synkretyzmowi religijnemu. Dostosowali się do zwyczajów pogańskich. Spożywali zakazane pokarmy. Pokarmy te były zakazane synom Izraela z kilku względów. Stanowiły ofiarę składaną obcym bóstwom, pochodziły ze zwierząt według prawa Mojżeszowego nieczystych albo nie zostały przygotowane w sposób koszerny, na przykład podane razem z krwią.

Tobiasz nie kalał się pokarmem nieczystym. Podobną wiernością prawu wykazał się w czasach machabejskich młody Daniel i jego towarzysze (por. Dn 1,8nn). W ich przypadku „skalanie wywoływał nie tyle jakiś element pożywienia, co cały proces asymilacji z pogaństwem. W tym momencie babilońska władza sprawowała kontrolę nad każdym elementem życia młodzieńców. (…) Wykorzystali więc jedną z nielicznych dziedzin, w których mieli wybór – zachować czy nie własną odrębność” (J. Walton). Na podziw zasługuje także matka siedmiu synów, która w boleści przyglądała się cierpiącym i umierającym dzieciom, pocieszała ich i dodawała odwagi, a przy tym zaklinała, by nie przekroczyli zakazu spożywania niedozwolonych pokarmów (2 Mch 7). Ta odważna kobieta, wierząca w zmartwychwstanie, zmarła jako ostatnia z rodziny. Jest przykładem męstwa, odwagi, miłości do dzieci i troski o ich życie wieczne, a przede wszystkim wielkiego umiłowania Boga, Jego przykazań, stawiania Go na pierwszym miejscu, ponad życie. Święty Paweł zalecał chrześcijanom unikania pokarmów nieczystych i ofiarowanych bóstwom, aby nie stali się w ten sposób zgorszeniem dla słabych i chwiejnych, którzy widząc ich postępowanie, mogli ulec zwyczajom pogańskim (1 Kor 8,7–13).

Wiele współczesnych ruchów wegetariańskich odwołuje się do Księgi Daniela i dostrzega w niej wskazówki dla własnej doktryny. Wielką popularnością cieszą się również rekolekcje połączone z tak zwanym postem Daniela. W rzeczywistości decyzje Daniela czy Machabeuszy nie mają nic wspólnego z ideą wegetarianizmu lub z unikaniem potraw bogatych w składniki odżywcze ze względów dietetycznych. Zarówno Daniel i Machabeusze, jak i Tobiasz rezygnują z potraw nieczystych z pobudek religijnych.

W Niniwie Tobiaszowi powodziło się nieźle. Zrobił karierę na dworze królewskim jako dostawca. Odbywał podróże handlowe do Medii, terenów podległych Asyrii znajdujących się na obszarze współczesnego Iranu. Wydaje się jednak, że nie był do końca uczciwy. W czasie jednej z wypraw handlowych zdeponował swemu krewnemu Gabaelowi niebagatelną sumę dziesięciu talentów srebra (trzysta czterdzieści kilogramów). Jest to suma rzędu siedmiu do dziesięciu milionów złotych. Gdy sytuacja polityczna uległa zmianie, drogi stały się niebezpieczne, Tobiasz nie mógł więcej podróżować. Zdeponowane pieniądze pozostały u krewnego.

Tobiasz był bogaty, ale równocześnie hojny i miłosierny. Karmił i odziewał biednych, grzebał zmarłych. Na szczególną uwagę zasługuje jego troska o zmarłych. W tym czasie król asyryjski Sennaheryb poniósł porażkę, oblegając Jerozolimę. Wskutek tego niepowodzenia mścił się na Żydach zamieszkałych na swoim terytorium, każąc zamordowanych wyrzucać na śmietnisko poza murami Niniwy, gdzie stawały się żertwą dla dzikiego ptactwa. W starożytnym Izraelu i krajach ościennych „ciała zmarłych traktowano z wielką dbałością i szacunkiem. Jeśli ciało zmarłego zostało w jakiś sposób okaleczone (np. w wyniku umieszczenia go w miejscu publicznym), poważnie było zagrożone jego życie pośmiertne” (J. Walton). „Istniało przekonanie, które do dzisiaj nie zanikło, że los zmarłego zależy w dużej mierze od tego, co się dzieje z jego zwłokami. Ponieważ niepogrzebanie ciała jest czymś rażącym, pochówek należy się również wrogom. Co więcej, zaniechanie lub odmówienie pochówku nie pozostaje bez wpływu na duchowy stan wierzących” (W. Chrostowski). Pozbawienie pogrzebu traktowano jako najwyższy rodzaj zniewagi. Tobiasz, pomny tych przekonań, jak grecka Antygona z narażeniem życia grzebał nocą zwłoki zmarłych rodaków. Równie wielkim bohaterstwem wykazała się Rispa (por. 2 Sm 21,1nn). Gdy z rozkazu Dawida powieszono jej dwóch synów i zabroniono pochówku, ona nie zostawiła ich na pastwę losu. Przez niemal sześć miesięcy (!) czuwała przy zwłokach, nie pozwalając, by zbezcześciły je dzikie zwierzęta. Jej miłość do dzieci, bohaterstwo i szacunek do zmarłych zostały docenione. Dawid nakazał pogrzebać szczątki synów Rispy w królewskim grobowcu.

Czyny Tobiasza, Rispy i innych bezimiennych bohaterów zostały zaliczone w chrześcijaństwie do siedmiu uczynków miłosierdzia względem ciała. Katechizm wymienia je w takiej kolejności: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych grzebać.

Pytania do refleksji:

Czy przebywałeś kiedyś na emigracji lub obcym sobie terenie? Jak wspominasz ten czas?Co sądzisz o kulturze wegetariańskiej i współczesnej modzie na stosowanie coraz to nowych diet?Czy praktykujesz ascezę? Jakie znaczenie ma ona w twoim życiu?Jaki jest twój stosunek do pieniędzy?Jaki jest twój stosunek do zmarłych? Jak często modlisz się za nich?Na jakie ofiary byłbyś w stanie się zdobyć? Dla kogo?Które z uczynków miłosiernych praktykujesz? A które zaniedbałeś?

3. Dobro ukarane

***

Niektórzy twierdzą, że każde dobro bywa ukarane. Tak było w przypadku Tobiasza. Grzebiąc zmarłych, postępował wbrew zarządzeniom królewskim. Chociaż czynił to nocą, sprawa wyszła na jaw, a jeden z „życzliwych” współmieszkańców złożył donos. Tobiasz poniósł tragiczne konsekwencje. Efektem jego dobroczynności miały być konfiskata dóbr i śmierć.

Nie wiemy, co przeżywał Tobiasz zdradzony przez swego ziomka. Zapewne doświadczał wielu uczuć negatywnych. Być może przychodziły mu na myśl słowa sformułowane w prawie Mojżeszowym: „życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, noga za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec” (por. Wj 21,23–25), lub jeszcze starsze i bardziej prymitywne prawo odpłaty Lameka: „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!” (Rdz 4,23–24). Zwyciężyła jednak wrodzona prawość i miłosierdzie, które pokonały gniew, pragnienie zemsty i inne negatywne uczucia. Tobiasz, który mimo wielu niedociągnięć ufał Najwyższemu, oddał się w Jego ręce. I nie zawiódł się. Bóg nie pozwolił, by zginął.

Zalękniony o swe życie salwował się ucieczką. Nie ominęła go jednak konfiskata mienia: „Wtedy cały mój majątek zagrabiono i nie zostało mi nic, co by nie poszło do skarbu królewskiego, oprócz mojej żony, Anny, i mojego syna, Tobiasza” (Tb 1,20). Tobiasz doświadczył ogołocenia materialnego. Było mu ono potrzebne jak kubeł zimnej wody na głowę. „Wydaje się, że stary Tobiasz mógł bardziej przywiązać się do materialnego bogactwa niż do ludzi i to jemu najbliższych. (…) Dopiero strata majątku ujawniła mu skarb więzi z rodziną!” (A. Pelanowski). Prawdopodobnie Tobiasz nie doceniał relacji rodzinnych, miłości żony i ciepła małżeńskiego. Wyżej cenił przepisy prawa i własną doskonałość. „Ten moralny uniform dobroci i prawości, gdy zostanie zdarty przez cierpienie, odsłoni człowieka, który jest zarozumiały i dumny ze swej poprawności oraz nie żywi głębokiej miłości ani do żony, ani do syna. Inni są mu potrzebni tylko do tego, by czuć się wartościowym” (A. Pelanowski). Konfiskata mienia była dla Tobiasza wielkim cierpieniem i próbą. Okazała się jednak dobroczynna. Do tej pory, mimo wzroku, był ślepy. Teraz prawdziwie przejrzał i zrozumiał, co ma najcenniejszego.

Straty, chociaż bolesne, są w życiu nieodzowne, zwłaszcza gdy jesteśmy nadmiernie przywiązani do pewnych rzeczy, wartości czy osób. One pozwalają poszerzyć wzrok, oderwać się od tego, co przyciąga, usidla, zniewala. Umożliwiają również docenienie rzeczy utraconych i tego, co pozostaje, co w codzienności bywa niezauważalne, niedocenione, a jest może najcenniejsze.

Po burzy przychodzi cisza, po cierpieniu radość, po strapieniu pocieszenie, po kryzysie pokój i nadzieja. Cierpliwość wcześniej czy później zaowocuje. Tobiasz stosunkowo szybko odczuł tę prawdę. Już w czterdzieści dni po wyroku na niego Sennaheryb został zamordowany przez swoich dwóch synów, a władzę objął kolejny z nich, Asarhaddon. „Król ten zmienił swój stosunek do Izraelitów, podniósł państwo asyryjskie do dawnej świetności i dokonał wielu zbawiennych reform” (M. Peter).

Zmianę położenia Tobiasz zawdzięcza przede wszystkim Achikarowi. „Achikar był za Sennacheryba, króla asyryjskiego, wielkim podczaszym, stróżem pieczęci, zarządcą i głównym rachmistrzem. Asarhaddon podniósł go w jego godnościach jeszcze wyżej” (Tb 1,22). Achikar był postacią historyczną, mędrcem, wezyrem władców asyryjskich, człowiekiem bardzo wpływowym, pierwszym po królu. Jednakże z biegiem lat jego postać została owiana legendami. Stał się bohaterem asyryjskiej i biblijnej literatury mądrościowej, a także żydowskich i chrześcijańskich apokryfów. Do dzisiaj zachował się aramejski zapis jego przygód oraz przypisywanych mu ponad stu sentencji mądrościowych. Dowiadujemy się z niego, iż bohater asyryjski był bezdzietny i adoptował swego bratanka Nadaba. Ten zamiast wdzięczności okazywał przybranemu ojcu niechęć i nienawiść, doprowadzając swymi intrygami do jego uwięzienia. Tylko cudem, dzięki życzliwości kata, Achikar uniknął śmierci. Gdy niebezpieczeństwo minęło, ujawnił się i zyskał życzliwość władcy. Jego oskarżyciel został ścięty.

Tobiasz przedstawia Achikara jako swego bratanka, co wydaje się raczej nieprawdopodobne. Achikar, wykorzystując swe wpływy na dworze królewskim, uzyskał ułaskawienie Tobiasza. Odtąd Tobiasz przestał być banitą, nad którym ciążył wyrok śmierci. Mógł powrócić do Niniwy i rodziny.

Pierwszy rozdział Księgi Tobiasza kończy się optymistycznie. Stary Tobiasz, zrehabilitowany, może ponownie prowadzić bezpieczne życie u boku kochającej żony i syna. Tobiasz uczy zaufania Bogu, również w sytuacjach po ludzku beznadziejnych. Nawet w takich najbardziej dramatycznych chwilach Bóg daje światło i wskazuje drogę. Nie oznacza to jednak, że uwalnia od trudu i cierpienia. Co więcej, gdy człowiek nadmiernie ufa sobie i przecenia własną doskonałość, poddaje go próbie, która oczyszcza i przywraca prawdę o sobie.

Pytania do refleksji:

Co sądzisz o przekonaniu, że dobro bywa ukarane?Czy byłeś kiedyś ofiarą donosu lub niesprawiedliwych oskarżeń? Jak przeżywałeś tamte chwile? Czy już wybaczyłeś winowajcy?Co uważasz za największą próbę życiową? Czego cię nauczyła?Co jest dla ciebie najcenniejsze? Dlaczego?Czy możesz przypomnieć sobie i poczuć chwile, gdy po burzy przychodzi cisza i pokój?Jakie trudne sprawy w twoim życiu zakończyły się happy endem?

4. Cierpienie niezawinione?

***

Życie jest amplitudą radości i cierpień. Tobiasz ponownie przekonał się o tym w sposób bardzo bolesny. Dzięki protekcji bratanka odzyskał rodzinę. Żona i syn do tej pory żyli dzięki wsparciu swych pobratymców, być może jako zakładnicy królewscy. Wraz z rehabilitacją Tobiasza seniora rodzina została ponownie scalona.

Powrót do domu rodzinnego zbiegł się ze świętem Pięćdziesiątnicy, zwanym Świętem Tygodni. W czasach Starego Testamentu było ono jednym z trzech obowiązkowych świąt, oprócz Paschy i Święta Namiotów. „Święto Tygodni było początkowo świętem rolniczym, okazją dla wspólnoty do okazania wdzięczności Bogu za pierwociny, tzn. za wczesne zbiory” (P. Achtemeier). Obchodzono je zazwyczaj siedem tygodni od czasu rozpoczęcia żniw jęczmienia (Kpł 23,15nn). Dzień Pięćdziesiątnicy był wolny od pracy, świętowano i składano ofiary Bogu, między innymi ze zwierząt i chleba z nowych plonów. Później święto zmieniło charakter rolniczy i ewoluowało w kierunku święta przymierza z Bogiem i nadania Izraelitom Tory na górze Synaj. Od czasu zesłania Ducha Świętego Pięćdziesiątnica jest świętem wspominającym i uobecniającym to wydarzenie.

Z okazji Pięćdziesiątnicy i powrotu do domu rodzina zorganizowała wspaniałą ucztę z udziałem przyjaciół. Tradycja nakazywała, by zaprosić na nią również osoby z najbiedniejszych wówczas warstw społeczeństwa, czyli cudzoziemców, sieroty i wdowy (Pwt 16,9–13). Zanim rozpoczęto ucztowanie, Tobiasz wysłał syna, by poszukał w Niniwie biednego pobratymca i zaprosił go na ucztę. „Zapewne nie tylko dlatego, że syn w starożytnej rodzinie miał obowiązek wypełniać różne posługi, lecz i dlatego, że chciał go nauczyć dobroczynności. Być może z tych pedagogicznych względów polecenie wy-dał, gdy stół był już zastawiony i wszyscy czekali” (M. Wojciechowski).

Młody Tobiasz znalazł zamordowanego i po-rzuconego na rynku miasta rodaka, zapewne skazańca. Gdy tylko zdał o tym relację ojcu, ten pozostawił ucztujących i natychmiast wybiegł z domu. Przytransportował zmarłego do siebie i złożył w jednym z pomieszczeń, by pogrzebać go pod osłoną nocy. Następnie wziął kąpiel. Podkreślenie kąpieli przez autora wskazuje na podwójny cel. Chodzi o czystość fizycz-ną w czasie uczty, ale również o czystość rytualną. Dotknięcie ciała zmarłego powodowało bowiem nieczystość. W czasach Jezusa faryzeusze uważali, że powoduje ją nawet kontakt z cieniem ciała zmarłego. Księga Liczb podaje szczegółowo rytuał oczyszczenia z nieczystości (Lb 19,14–22). „W celu dokonania oczyszczenia człowieka skalanego przez kontakt z ciałem zmarłego człowiek rytualnie czysty musiał wziąć popiół z czerwonej krowy, zmieszać go z wodą ze studni lub płynącego potoku i pokropić nią skalanego za pomocą gałązki hizopu. Używano hizopu, ponieważ jego gęste gałęzie pochłaniały płyn. Obrzędu pokropienia dokonywano trzeciego i siódmego dnia (obydwie liczby pierwsze odgrywały doniosłą rolę i były często stosowane w starożytnych rytuałach i opowieściach). Następnie, siódmego dnia, człowiek nieczysty dokonywał samooczyszczenia, kąpiąc się i piorąc swoje szaty. Tego wieczora odzyskiwał ponownie rytualną czystość. W ten sposób w ramach wspólnoty nie dochodziło do mieszania czystego z nieczystym, utrzymywano też ideał społeczności godnej służenia Bogu” (J. Walton). Oczywiście taki rytuał nie był możliwy na wygnaniu. W diasporze wszystkie rytuały były uproszczone. Nie było bowiem świątyni ani nawet możliwości dostępu do wody źródlanej. Tobiasz musiał zadowolić się obmyciem i oczyszczeniem zwykłą wodą.

Po rytualnym obmyciu Tobiasz rozpoczął ucztowanie. Położył się wraz z rodziną przy stole. Tak bowiem zazwyczaj jadano w świecie starożytnym. Uczta, wspólne świętowanie wzbudza atmosferę zaufania, intymności, pokoju, radości. Jest się razem, ponieważ się kocha i chce się przeżyć wspólnie chwilę beztroski przy stole. Jednak tym razem nie była to radosna wspólnota stołu. Przeciwnie, zamieniła się w rodzaj stypy. Tobiasz wyrażał swoje emocje poprzez smutne oblicze i żałobny lament. Wspominał proroka Amosa i jego smutne przepowiednie dotyczące żałoby po zniszczeniu schizmatyckiego sanktuarium w Betel: „Zamienię święta wasze w żałobę, a wszystkie wasze pieśni w lamentacje” (Am 8,10).

Zachowanie Tobiasza było swoistą żałobą dostosowaną do możliwości diaspory. Zwyczaje żałobne w starożytności „obejmowały zwykle rozdarcie szat, płacz, posypywanie głowy prochem i chodzenie w worze pokutnym. Wór pokutny, wykonany z sierści kozła lub wielbłąda, był szorstki i niewygodny. Często wór pokutny był jedynie przepaską biodrową. Oficjalny okres żałoby trwał trzydzieści dni, mógł być jednak przedłużany tak długo, jak życzył sobie tego opłakujący” (J. Walton).

Po zmroku Tobiasz wykopał grób i pochował zmarłego. „Forma pogrzebu, pochówek w ziemi, różni się od typowego dla kraju Izraela grzebania zmarłych w pieczarach i grobach kutych w skale. Być może zwyczaje północnego Izraela względnie diaspory były inne; może chowano zmarłych w ziemi z braku innej możliwości. Pochowanie w ziemi było też ukryciem zwłok” (M. Wojciechowski). U Izraelitów istniał zwyczaj pochówku zmarłych w tym samym dniu, zwykle kilka godzin po śmierci. Nocna pora miała ustrzec czyn Tobiasza przed oczami ciekawskich.

Mimo podjętych środków ostrożności sąsiedzi zauważyli czyn Tobiasza i drwili z niego: „Jeszcze się nie boi. Już przecież z powodu takiego samego czynu poszukiwano go, aby go zabić, tak że musiał uciekać, i oto znowu grzebie umarłych” (Tb 2,8). Sąsiedzi Tobiasza nie byli tak pobożni i prawi jak on. Dlatego oceniali negatywnie jego czyny. Wspominali jego banicję i inne konsekwencje grzebania zmarłych. Przewidywali, że mogą się powtórzyć, i dziwili się podejmowanemu ryzyku i wystawianiu życia całej rodziny na poważne niebezpieczeństwo.

Przewidywania sąsiadów nie sprawdziły się. Jednak groźba przyszła, choć z zupełnie niespodziewanej strony, i zawisła nad nim jak miecz Damoklesa. Po czynnościach pogrzebowych i kąpieli Tobiasz położył się na nocny wypoczynek na podwórzu. Spanie na powietrzu, zazwyczaj na płaskim tarasie dachów, było w gorącym klimacie asyryjskim zjawiskiem powszechnym. Być może dochodziły jeszcze względy rytualne. Podczas snu spadły na jego oczy odchody ptasie, powodując ślepotę. „Oślepnięcie z powodu odchodów ptasich może się wydawać przypadkiem bardzo nietypowym i tak to zapewne pojmował autor księgi: Tobitowi przydarzył się wyjątkowy pech! Jednakże odchody zawierają bakterie, które mogły spowodować silne zapalenie oczu, oraz żrące substancje, które mogły bezpośrednio wywołać ich uszkodzenie” (M. Wojciechowski). Tobiasz oślepł całkowicie. Przyczynił się do tego zapewne starczy wiek i nieumiejętna kuracja lekarzy.

Miłosierne czyny Tobiasza zostały ponow-nie nagrodzone… cierpieniem. Najstarsze próby interpretacji cierpienia odwołują się zazwyczaj do powiązań z ludzkimi wyborami. Cierpienie jest konsekwencją złych wyborów, ludzkich błędów, słabości i grzechu. Ale czy każde? Czy istnieje cierpienie niezawinione? A jeśli tak, czy można również w nim poszukiwać sensu?

Jezus wyraźnie odciął się od mentalności łączącej każde cierpienie z grzechem. Na pytanie, kto ponosi winę za ślepotę niewidomego od urodzenia, odpowiedział: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9,3). Pytanie: „Kto zgrzeszył?”, nie jest pytaniem właściwym. Kwestia winy w cierpieniu jest drugorzędna. Istotne jest, że przez nie „objawiają się sprawy Boże”. Właściwe pytanie powinno brzmieć: Jaki sens ma cierpienie? Co Bóg chce przez nie powiedzieć? Na co zwrócić uwagę?

Święty Jan Paweł II napisał: „Człowiek cierpi z powodu zła, które jest jakimś brakiem, ograniczeniem lub wypaczeniem dobra. Można by też powiedzieć, że człowiek cierpi z racji dobra, które nie jest jego udziałem, od którego został niejako odcięty lub którego sam się pozbawił”. Wydawać by się mogło, że Tobiasz był idealny. Jednak jego sztywna postawa moralna zaprowadziła go do pychy. Dalszy ciąg historii pokazuje, w jaki sposób odbiła się na relacjach z najbliższymi. Tobiasz „pozbawił się dobra”, którym była pokora. Augustyn Pelanowski tłumaczy: „Tobiasz ojciec, wznosząc gmach idealnego JA, postrzegając siebie od najlepszej strony i zamazując w sobie zupełnie poczucie winy i prawdę o własnej grzeszności, chciał żyć tylko wzniosłością, tuszując w sobie wszelką niedoskonałość i nędzę. To właśnie dlatego przydarzyły mu się te wszystkie nieszczęścia, łącznie ze ślepotą. Ponieważ wzbił się w pychę, i to pychę duchową, nieuchronnie musiał zostać z tego oczyszczony. (…) Ślepotę w tym miejscu można pojąć nie tylko jako brak zdolności dostrzegania innych oczami miłości, ale jako ciemność ducha i uświadomienie sobie, że tak naprawdę nie wiemy już nic, ani jak żyć, ani co naprawdę jest miłe Bogu, ani co Mu niemiłe. Ale nie zbliżymy się do Boga, dopóki nie przyjmiemy siebie w całości: nie tylko w pragnieniu świętości, ale też odkrywając w sobie mrok nędzy”.

Pytania do refleksji:

Jak przeżywasz dni świąteczne?Jaką wagę przywiązujesz do posiłków spożywanych w rodzinie bądź we wspólnocie (zakonnej, przyjaciół)?Jakie znaczenie mają dla ciebie rytuały? Które z nich cenisz sobie szczególnie? Dlaczego?W jaki sposób przeżywasz czas żałoby?Co sądzisz o cierpieniu niezawinionym?Jaką prawdę o tobie odsłania cierpienie?Co stanowi twoją ślepotę?Czym jest według ciebie pokora? W jaki sposób ją praktykujesz?

5. Niesnaski rodzinne

***

Tobiasz znalazł się w bardzo niekomfortowej i żenującej dla mężczyzny sytuacji. Jako ojciec rodziny był odpowiedzialny za jej utrzymanie, tymczasem sam musiał korzystać z opieki i wsparcia rodziny i krewnych. Początkowo pomagał mu bratanek Achikar. Jednakże po dwóch latach wyjechał do Elimaidy (czyli Elamu, krainy, której stolicą była starożytna Suza), zapewne w celach dyplomatycznych.

W takiej sytuacji pracy zarobkowej podjęła się Anna. „Przypuszczalnie była to praca chałupnicza na zlecenie bogatych kupców i przemysłowców Niniwy” (M. Petera). Kobiety zazwyczaj przędły i tkały oraz troszczyły się o dom. Biblia w taki sposób sławi pracowite, przedsiębiorcze kobiety: „Niewiastę dzielną kto znajdzie? Jej wartość przewyższa perły. Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia. O wełnę i len się stara, pracuje starannie rękami. Podobnie jak okręt kupiecki żywność sprowadza z daleka. Wstaje, gdy jeszcze jest noc, i żywność rozdziela domowi, <a obowiązki swoim dziewczętom>. Bada rolę i kupuje ją, z zarobku swych rąk zasadza winnicę. Przepasuje mocą swe biodra, umacnia swoje ramiona. Widzi bogaty plon swojej pracy: jej lampa wśród nocy nie gaśnie. Swe ręce wyciąga po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce. Dla domu nie boi się śniegu, bo cały dom odziany jest w szkarłat. Sporządza sobie przykrycie, jej suknia z bisioru i z purpury. W bramie jej mąż szanowany, gdy wśród starszych swej ziemi zasiądzie. Len wyrabia i sprzedaje, pasy dostarcza kupcowi. Strojem jej siła i godność, do dnia się przyszłego uśmiecha. Otwiera usta z mądrością, na języku jej miła nauka. Bada bieg spraw domowych, nie jada chleba lenistwa. Powstają synowie, aby ją wysławiać, i mąż jej, aby ją uwielbiać: «Wiele córek zdolnie pracuje, lecz ty przewyższasz wszystkie». Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana. Uznajcie owoce jej rąk, niech w bramie sławią jej czyny” (Prz 31,10–31).