Śmiertelny turnus. Tom 9. Komisarz Oczko - Tomasz Wandzel - ebook + audiobook

Śmiertelny turnus. Tom 9. Komisarz Oczko ebook i audiobook

Wandzel Tomasz

4,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

W słoneczny kwietniowy poranek para bezdomnych odnajduje zwłoki starszej kobiety. Już pierwsze czynności policji potwierdzają, że seniorka została uduszona. Ofiara nie ma przy sobie żadnych dokumentów, ale komisarza Oczce udaje się ustalić, że zamordowana to Balbina Mazur, kuracjuszka sanatorium w Sopocie. W toku czynności komisarz odkrywa coś jeszcze. Sposób działania sprawcy jest taki sam jak w przypadku dwóch innych niewyjaśnionych morderstw, do których doszło w Polanicy i Muszynie. Czyżby więc w uzdrowiskach grasował seryjny morderca?

To cykl opowiadań kryminalno-sensacyjnych, których akcja rozgrywa się na Pomorzu. Polecamy kolejne części o śledztwach komisarza Oczko, również cykl o komisarzu Andrzeja Papaju i cykl o detektywce Róży Wielopolskiej.

Tomasz Wandzel – Autor, który ma na swoim koncie powieści sensacyjne, kryminalne, obyczajowe oraz historyczne. Jest wielokrotnym stypendystą różnych instytucji, wspierających rozwój kultury m.in. Marszałka Województwa Pomorskiego oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mieszka w Prabutach, które często pojawiają się w jego twórczości. Zawodowo pracuje jako copywriter.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 91

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 29 min

Lektor: Leszek Filipowicz
Oceny
4,7 (10 ocen)
8
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
BeataGor

Nie oderwiesz się od lektury

Dobrze napisana książka, interesujący, tylko jak pododaje w serii zbyt krótka, polecam!
00
Joanna1707

Nie oderwiesz się od lektury

Jestem zachwycona seria książek z komisarzem, świetna lektura. Pozdrawiam serdecznie Joanna.
00

Popularność




Tomasz Wandzel

Śmiertelny turnus

Tom 9 Komisarz Oczko

LIND & CO

LIND & CO

@lindcopl

e-mail: [email protected]

Tytuł oryginału:

Śmiertelny turnus

Tom 9 Komisarz Oczko

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Wydawnictwa Lind&Co Polska sp. z o o.

Wydanie I, 2024

Projekt okładki: Daniel Rusiłowicz

Grafika na okładce: robert_em © Unsplash

Copyright © dla tej edycji: 

Wydawnictw0 Lind&Co Polska sp. z o o, Gdańsk, 2024

ISBN 978-83-67718-68-4

Opracowanie ebooka Katarzyna RekWaterbear Graphics

Dzień pierwszy

Adam Dopieralski wyszedł z budynku noclegowni, cicho zamknął za sobą drzwi i stanął na chodniku. Choć tej nocy spał zaledwie kilka godzin, czuł się wypoczęty. Przez chwilę nasłuchiwał odgłosów budzącego się miasta. Lubił ten czas wczesnego poranka, gdy metropolia zaczynała tętnić gwarem ludzi i szumem tysięcy samochodów. Gdzieś w oddali zaturkotał tramwaj, nieco bliżej ktoś uruchomił silnik samochodu, a w pewnej chwili Adama minęła niska krótkowłosa brunetka, zapewne idąca do pracy. Pogardliwe spojrzenie jej brązowych oczu nie pozostawiało wątpliwości, że dla niej Adam był wyłącznie jednym z bezdomnych, a po takich można się spodziewać wszystkiego najgorszego. Właśnie dlatego lepiej nie mieć z nimi nic wspólnego i omijać ich szerokim łukiem. Mężczyzna odprowadził wzrokiem elegancko ubraną postać, która nagle przyśpieszyła kroku, zaciągnął się zapachem intensywnych kobiecych perfum, które na dłuższą chwilę zawisły w zimnym powietrzu, a następnie ruszył w przeciwnym kierunku. Szedł szybko, nie zwracając uwagi na otaczającą go rzeczywistość. Do wzgardliwych spojrzeń rzucanych przez większość ludzi zdążył już przywyknąć, podobnie jak do tego, że od prawie dziesięciu lat nie miał prawdziwego domu. Zapomniał nawet, jak to jest wracać po pracy do przytulnego mieszkania, jeść obiad, pić kawę, uprawiać seks z ukochaną kobietą. To wszystko było już poza jego możliwościami i wątpił, aby przewrotny los okazał mu jeszcze kiedyś swoje przyjazne oblicze. Mijając jeden z budynków w centrum Wrzeszcza, obrzucił go krótkim nostalgicznym spojrzeniem. Właśnie tam pracował jako kierownik działu analiz, ale było to tak dawno temu, że zapomniał, na czym polegała jego praca. Teraz był kimś zupełnie innym. Kimś, kto nie miał pracy, domu, rodziny. To, co dla większości ludzi na świecie stanowiło naturalny element ich ziemskiej egzystencji, dla Adama było jedynie odległym mglistym wspomnieniem. Był jednym z kilkudziesięciu tysięcy bezdomnych Polaków. Stał się nim po części z wyboru, a po części z konieczności. Mimo to robił wszystko, aby nie kojarzyć się z brudnym, pijanym gościem, żebrzącym na dworcu o złotówkę na bułkę. Lata spędzone wśród bezdomnych pozwoliły mu poznać to środowisko i dzięki temu wiedział, iż ten stereotypowy obraz, w który sam dawno temu mocno wierzył, tak naprawdę miał niewiele wspólnego z rzeczywistością. Większość bezdomnych próbowała sobie radzić z sytuacją, w jakiej się znaleźli, bez sięgania po alkohol i wyciągania ręki po jałmużnę.

Nagle w rozmyślania Adama wdarł się kobiecy głos, wykrzykujący jego imię. Przystanął zaskoczony i bacznie się rozejrzał. Beatę zobaczył dopiero po chwili. Stała na przeciwległym chodniku i machała do niego. Uniósł rękę, dając znak, że ją zobaczył, i podszedł do przejścia dla pieszych. Chwilę później trzymał ją już w swoich ramionach. Może nie pachniała jak damulka, którą spotkał obok noclegowni, i nie miała tak eleganckich ubrań, ale jej cudowny śmiech czynił z niej najwspanialszą kobietę pod słońcem.

– Miałaś na mnie czekać w Oliwie – przypomniał, troskliwym ruchem zapinając suwak jej kurtki.

– No niby miałam, ale mi się nudziło, więc wyszłam ci na spotkanie – zaszczebiotała, splatając swoją dłoń z jego dłonią. – Masz wszystko? – dodała, ruszając chodnikiem, na którym rozlewały się pierwsze promienie wschodzącego słońca.

– Tak – odpowiedział Adam, poklepując wolną dłonią szelkę plecaka.

Do plaży w Sopocie dotarli czterdzieści minut później. Obok parkingu uwagę Adama zwrócił czarny stylowy motocykl Benelli. Znał tę włoską markę, bo kiedyś marzył o takiej maszynie.

– Jak wygramy w totolotka lub uzbieramy odpowiednio dużo puszek, to ci taki kupimy – zapewniła Beata, podchwytując jego spojrzenie.

– I wtedy pojedziemy w stronę zachodzącego słońca – dodał Adam, wiedząc, że marzenia to jedyne, na co teraz ich stać, a marzyć mogli do woli. Chociaż była dopiero połowa kwietnia, a więc do szczytu sezonu turystycznego brakowało ponad dwóch miesięcy, pierwszy worek zapełnili puszkami w niecałe piętnaście minut. Teraz gdy ceny aluminium poszybowały, każdego dnia mogli zarobić prawie sto pięćdziesiąt złotych. Musieli tylko wstawać przed wschodem słońca i bez względu na pogodę przemierzać kilometry plaży. Najwięcej puszek udawało się zebrać przy dobrej pogodzie, która sprzyjała imprezom pod chmurką.

– Może przerwa na śniadanie? – zaproponowała Beata, spoglądając na położony za promenadą park.

– Chyba najwyższa pora – podchwycił Adam, zerkając na zegarek, który kilka lat temu znalazł na plaży. Dochodziła siódma, a oni mieli zapełnione cztery worki. Mogli więc sobie pozwolić na chwilę odpoczynku.

– Przygotowałam kanapki z fetą i oliwkami, do picia kawę, a na deser będą rodzynki w czekoladzie.

– Prawdziwe greckie śniadanie – powiedział z uznaniem dla pomysłowości Beaty.

– Jak zarobimy odpowiednio dużo forsy, to pojedziemy do Grecji. – Beata ponownie wypuściła z uwięzi swoje marzenia. – Będziemy leżeć na gorących plażach, pić wino w nadmorskich tawernach i mieć wszystko w dupie.

– Gdzie jemy? – spytał Adam, dla którego teraz było ważniejsze niż później.

– Chyba w parku, bo jakoś wieje od morza – poskarżyła się Beata i ruszyła do wyjścia z plaży.

Idąc przez pusty o tej porze park, w jednej z bocznych alejek dostrzegli postać leżącą na ławce. Niewiele myśląc, skręcili i podeszli bliżej. Chwilę później patrzyli na dobrze ubraną starszą panią. Kobieta leżała na plecach, miała zamknięte oczy i wyglądała jakby spała.

– Czyżby ktoś nowy? – mruknęła Beata, spoglądając uważnie na leżącą.

– Chyba tak, o ile to ktoś, kto właśnie zasilił nasze szeregi – odpowiedział Adam. Chociaż z widzenia znał większość trójmiejskich bezdomnych, to tej kobiety nigdy wcześniej nie widział. Jej brązowy wełniany płaszcz, czarne spodnie, brązowe kozaki i leżąca obok ławki jasna torebka wyglądały na dość nowe, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. On, gdy przystąpił do społeczności bezdomnych, również przez kilkanaście dni nosił się jak pan i zupełnie nie przypominał kogoś, kto nie ma domu, śpi w noclegowniach lub pod gołym niebem, a na życie zarabia zbieraniem złomu i różnymi okazyjnymi fuchami. Im dłużej przyglądał się leżącej, tym więcej szczegółów dostrzegał, a jeden z nich sprawił, że jego serce na moment przestało bić, a gdy wreszcie ponowiło swoją pracę, gnało jak szalone. Sina pręga oplatająca szyję kobiety uświadomiła mu, że właśnie znaleźli kogoś, kto rozstał się z tym światem w tragicznych okolicznościach.

– Proszę pani! – zawołała Beata, podchodząc jeszcze dwa kroki, lecz leżąca nie zareagowała.

– Będzie lepiej, jeśli zawiadomimy policję – zdecydował Adam, chwytając Beatę za rękę i odciągając w kierunku sąsiedniej ławki.

– Ale dlaczego policję? – odpowiedziała szczerze zdziwiona i wystraszona jednocześnie. Taka reakcja nie była dla Adama zaskoczeniem. Bezdomni, nawet ci, którzy nie pili alkoholu w miejscach publicznych, nie zaczepiali ludzi, prosząc o złotówkę na bułkę i nie jeździli komunikacją miejską na gapę, unikali niebieskich. Duża część policjantów traktowała ich bardzo podobnie jak większość społeczeństwa, widząc w bezdomnych ludzi z marginesu, którzy sami zasłużyli na los, jaki wiedli.

– Ta kobieta nie żyje, a co więcej – podejrzewam, że została zamordowana.

– Coś ty powiedział? – pisnęła Beata, zakrywając dłońmi twarz.

– Po pierwsze nie zareagowała, gdy do niej krzyknęłaś, a po drugie ma na szyi ślad duszenia – wyjaśnił Adam. Beata, choć wciąż była roztrzęsiona, spojrzała na sąsiednią ławkę.

– No dobra, ale jak zawiadomimy gliny? Przecież nie mamy telefonu…

– Poczekaj tutaj, a ja pobiegnę kogoś poszukać. Tylko niczego nie dotykaj, bo jeszcze będą próbowali nas wrobić.

– W co wrobić?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Polecamy również

Tomasz Wandzel

Chłopiec z Kresów – historia prawdziwa

Hycel

Dom w chmurach

Blanka L – Sława, pieniądze i seks

Kłamstwa i sekrety – historia Róży Wittelsbach

Chwila prawdy – niewiarygodna historia Krystyny Górskiej

Chłopiec, który przeżył Auschwitz – historia prawdziwa

Grzeczna dziewczynka

Żółty długopis

Córka zakonnika

Zwłoki przy molo.

Cykl Komisarz Andrzej Papaj

Dotrzeć do prawdy

, tom 1

Uciec od prawdy

, tom 2.

Cykl Róża Wielopolska

Czyste zło

, tom 1

Święte zło

, tom 2.

Cykl Sopockie tango

Sopockie tango

, tom 1

Ostatnie tango w Sopocie

, tom 2.

Cykl Komisarz Oczko

Pierwsza sprawa

, odcinek 1

Skutek śmiertelny

, odcinek 2

Przerwać milczenie

, odcinek 3

Córka milionera

, odcinek 4

Świąteczny wampir

, odcinek 5

Śmierć na służbie

, odcinek 6

Ostatni samobójca

, odcinek 7

Czas śmierci

, odcinek 8

Śmiertelny turnus

, odcinek 9

W obronie własnej

, odcinek 10

Krwawe party

, odcinek 11

..i kolejne…