Sam na sam z Bogiem - Janusz Korczak - ebook

Sam na sam z Bogiem ebook

Janusz Korczak

0,0
12,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Sam na sam z Bogiem” to utwór Janusza Korczaka, polsko-żydowskiego lekarza, pedagoga, pisarza i publicysty, który był prekursorem działań na rzecz praw dziecka.

Podtytuł tej książki to “Modlitwy tych, którzy się nie modlą”. Znajdują się tu wspaniałe modlitwy Janusza Korczaka, które są pełne prostoty, mądrości i wzruszenia. Korczak, który oddał swe życie z miłości do dzieci, jest pełen wyrozumiałości dla każdego człowieka.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 36

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Janusz Korczak

SAM NA SAM Z BOGIEM

Wydawnictwo Avia Artis

2021

ISBN: 978-83-8226-463-0
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

MODLITWA MATKI

Pochylona nad tobą, dziecię lube, czemuś mi tak droga, drobino? — Wiem, podobne do wielu, a wierzę-wierzę-wierzę, że nie widząc wśród tysięcy, poznam po głosie, nie słysząc, poznam twe wargi ssące pierś moją, — moje ty jedyne na świecie.

 Rozumiem cię bez słów, bez głosu z najgłębszego snu zbudzisz mnie — spojrzeniem-życzeniem.  Dziecino moja, szczera prawdo życia i jedyna, jesteś mi rzewnem wspomnieniem, tkliwą tęsknotą, nadzieją i otuchą.  Dziecię, bądź szczęśliwe. Boże, wybacz, że nie do Ciebie mówię, a jeśli się modlę, to w obawie, że zazdrosny możesz je skrzywdzić. Nawet Tobie, Boże, boję się je zaufać: bo odbierasz matkom dzieci, bo odbierasz dzieciom matki. Powiedz, czemu tak czynisz? — To nie wyrzut, Boże, tylko pytanie.  Wybacz Boże, że je kocham więcej, niż Ciebie. Bo je powołałam do życia, ale i Ty też, o Boże: ponosimy wspólną odpowiedzialność, oboje winni, że to-to żyje i już cierpi. Czuwać musimy.  Cierpi — płacze.  Boże, kochając to maleństwo bez pamięci, może Ciebie w niem kocham, bo jesteś-jesteś-jesteś w tem Najmniejszem — Największa Tajemnico, — Boże.  Nie wierzę w grzech, bo gdyby był, miłość moja byłaby grzeszna, a czy miłość matki do dziecka może być grzechem?  Nie obchodzą mnie cierpienia, których — wiem — wiele, nie obchodzą mnie łzy, których — wiem — wiele na świecie. Nie mogę, — komu kłamać będę? Tylko twoje łzy, dziecino, tylko twoje uśmiechy, trosko ty moja serdeczna.  Dziecię, — rozkoszne ty moje kajdany z jaśminu i gwiazd, dziecię — kwiecie przebaczenia, śnie mój radosny o odkupieniu, wiaro moja słoneczna, nadziejo łagodna, obłoku różowy, śpiewie skowronka.  Daj mu szczęście, Boże, by nie użaliło się, żeśmy mu życie dali, nie wiem, czem jest szczęście, ale Ty wiesz, Twoim obowiązkiem wiedzieć. Więc daj!  Pochylona nad tobą, dziecię lube, — patrz, tak mozolnie szukam, tak gorąco proszę, — czy rozumiesz, — czy zrozumiesz? — Powiedz. — Powiedz lekkiem drgnieniem powiek, poruszeniem małej rączyny, — powiedz znakiem, którego nikt nie zrozumie, tylko my dwoje: Bóg i ja, matka twoja. — Powiedz, że nie będziesz miało żalu do życia i do mnie, powiedz dziecino, powiedz, modlitwo ty moja serdeczna.

MODLITWA CHŁOPCA

Wiem, że nieładnie prosić. Ale nie Ciebie proszę, dobry Boże. Ty nic mi nie dawaj, tylko wujek obiecał zegarek, jak się dobrze uczyć będę. Tylko mi dopomóż, przypomnij wujkowi o jego obietnicy. — Ja się postaram, a przecież wszystko jedno, czy da mnie teraz, czy później. Powiedziałem kolegom, że będę miał zegarek, ale oni nie wierzą, śmiać się ze mnie będą, pomyślą, że skłamałem, że się stawiam. Dopomóż mi Boże, przecież to tak łatwo, przecież Ty wszystko, co chcesz, możesz zrobić. Pomóż mi, mój Dobry, mój Złoty Boże.

 Przebacz mi moje grzechy. Dużo nagrzeszyłem. Ze słoika wyjadłem powideł, śmiałem się z garbatego, skłamałem, że mi mama pozwala chodzić spać, kiedy chcę; papierosa już dwa razy paliłem, brzydkie wyrazy mówiłem. Ale Ty Dobry jesteś, przebaczysz mi, bo żałuję i chcę się poprawić.  Chcę być dobry, ale nie mogę. Jak mnie kto rozzłości, albo namówi, a nie chcę żeby myślał, że się boję; albo jak się nudzę, albo jak bardzo coś chcę, a nie wolno, nie mogę się powstrzymać, chociaż potem żałuję. Nie jestem przecież zły.  Nie żebym się chciał chwalić, ale Ty przecież sam wiesz, bo ty wszystko wiesz, Dobry Boże, że są gorsi odemnie. — Ja czasem skłamię, ale oni co powiedzą, to skłamią. I kradną. Dwa razy zginęło mi śniadanie, ukradli mi wypisy, wyciągnęli z piórnika ołówek. Oni mnie nauczyli takich wyrazów. Ty przecież wiesz, o Boże. — Ja się nie lubię skarżyć, ale ty sam wiesz, że nie jestem zły, chociaż tyle złego robię.  Dopomóż mi, Dobry Boże, żebym nie grzeszył, daj długie życie i zdrowie, Mamie i Ojczulkowi i o tym zegarku przypomnij wujaszkowi.  Bo przecież, jak się obiecuje, to się powinno dotrzymać.

MODLITWA KOBIETY LEKKOMYŚLNEJ

Kochany Boże, tak dawno z Tobą nie rozmawiałam. Może dlatego rzadko się modlę, że nie lubię klęczeć. Tak, odłożę papieros, ale siedzieć będę na kanapie i patrzeć będę na kwiaty. Przecież się nie obrazisz, bo Dobrym, Kochanym jesteś Bogiem. Nigdy mnie nie skrzywdziłeś. A ja tyle razy byłam zła, nieposłuszna. Tyle mam grzechów.