Romantyczna katastrofa - Urszula Gajdowska - ebook + audiobook + książka
NOWOŚĆ

Romantyczna katastrofa ebook i audiobook

Gajdowska Urszula

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

22 osoby interesują się tą książką

Opis

Ratować małżeństwo czy rodzinny dworek, brnąc przy tym w nowe kłopoty?

Agata, roztrzepana pisarka z problemami małżeńskimi, latem wyjeżdża z dziećmi na podlaską wieś. Pod jednym dachem spotykają się cztery pokolenia. Z jednej strony są dystyngowana babcia arystokratka i szalona ciotka zielarka, z drugiej - odkrywający uroki wsi nastolatkowie i niesforne zwierzaki. Pośrodku tego rodzinnego zamieszania tkwi Agata. Serce pisarki wyrywa się do dawnej, młodzieńczej miłości - Pawła, a jej córki Gabrysi do przystojnego, choć irytującego Kaspiana.

Romantyczna katastrofa to afirmująca życie komedia romantyczna, pełna zaskakujących pomyłek, zwariowanych sytuacji, zabawnych konwersacji. Mądra i ciepła jest jak balsam na serce niejednej kobiety.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 334

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 9 godz. 43 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Anna Krypczyk

Oceny
4,5 (43 oceny)
30
6
5
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ewelina2611

Dobrze spędzony czas

"Romantyczna katastrofa” to kolejna współczesna historia spod pióra Autorki, która od pierwszych stron wciąga i nie pozwala się od siebie oderwać. Tym razem trafiamy na podlaską wieś, gdzie w rodzinnym dworku, czeka na Nas wiele zabawnych sytuacji , ogrom emocji i barwnych postaci. Kolejny raz Autorka pokazała,że radzi sobie świetnie z fabułą osadzoną tu i teraz . Prawdziwe życie, barwni bohaterowie i ciekawa fabuła nie pozwoliły mi na nude podczas lektury. "Wszyst­ko, co nas ota­cza, lu­dzie, przed­mio­ty, emo­cje, zda­rze­nia, w któ­rych bie­rze­my czyn­ny udział, te, które ob­ser­wu­je­my z bli­ska, a nawet takie, o któ­rych je­dy­nie sły­sze­li­śmy, kształ­tu­ją naszą oso­bo­wość, zmie­nia­ją nas, lepią, prze­twa­rza­ją" Główne bohaterki – roztrzepana pisarka Agata i jej nastoletnia córka Gabrysia – szybko skradły moje serce. To właśnie wokół nich kręci się fabuła, pełna nieporozumień, romantycznych uniesień i niespodziewanych zwrotów akcji. Rozwód ,ratowanie rodzinnego majątku, ...
10
ADELAJDA9

Nie oderwiesz się od lektury

Super
00
Dominikpalkij

Nie oderwiesz się od lektury

super
00
Irenaira

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo fajna książka
00
bleblata

Całkiem niezła

Może być
00



Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej książki nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie ani w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody wydawcy.

Projekt okładki i stron tytułowych

Ilona Gostyńska-Rymkiewicz

Redakcja

Agnieszka Luberadzka

Zdjęcia na okładce

© kardaska, Nisit, SANGHYUN | stock.adobe.com

Redakcja techniczna, skład, łamanie oraz opracowanie wersji elektronicznej

Grzegorz Bociek

Korekta

Monika Simińska

Agnieszka Luberadzka

Niniejsza powieść to fikcja literacka. Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń rzeczywistych jest w tej książce niezamierzone i przypadkowe.

Wydanie I w edycji „większej litery”, Katowice 2025

Wydawnictwo Szara Godzina s.c.

[email protected]

www.szaragodzina.pl

© Copyright by Wydawnictwo Szara Godzina s.c., 2024

ISBN 978-83-68302-44-8

Nie tak dawno temu, a może w bliżej nieokreślonej przeszłości, w pięknym, tajemniczym dworze, położonym pośród malowniczych pagórków pokrytych bujną roślinnością… Tak wypadałoby zacząć tę historię, aby stała się ona romantyczniejsza i dostojniejsza, ale zanim w rzeczonym miejscu pojawią się jej główni bohaterowie, musi wydarzyć się wiele mało romantycznych i niezbyt bajkowych, a niekiedy krępujących, tragikomicznych, nielogicznych i żenujących sytuacji. Oni sami muszą przeżyć sporo wzlotów i upadków, popełnić całe mnóstwo pomyłek i zdobyć odpowiednie doświadczenia, aby stać się dokładnie takimi, jakich ta historia potrzebowała. Choć w przypadku Agaty… Hm… Nie każdy potrafi uczyć się na własnych błędach i nie każdy z wiekiem zaczyna być poważny, a niektórzy mają w sobie coś, co nigdy nie przestaje przyciągać tarapatów.

Agatę Kotlarek, matkę dwójki nastolatków, która będzie jedną z głównych bohaterek tejże historii, można kochać, podziwiać, dziwić się jej wyborom i zachowaniu, nienawidzić, ale z pewnością nie da się przejść obok niej obojętnie.

Jej dzieci, Konrad i Gabriela, to postaci równie barwne, żeby nie powiedzieć: przerysowane. Nastolatek wkraczający w okres dojrzewania, introwertyk stroniący od ludzi, zamknięty we własnym świecie, ale potrafiący zaskoczyć pomysłami, i od niedawna pełnoletnia młoda dama, niegdyś słodki, niemal bezproblemowy bobas, który uśmiechał się do wszystkich ludzi. Niestety ten etap szybko dobiegł końca, za to inne, jak na przykład bunt dwulatka, pozostały z nią do tej pory. W tej historii dziewczyna sporo namiesza, a to dlatego, że nie ustępuje matce w pakowaniu się w kłopoty.

To nie koniec barwnego orszaku postaci, ale te pojawią się później, wraz z upalnym latem, podczas którego cały świat roztargnionej Agaty, niezdecydowanej Gabrysi, przystojnego Pawła i jego syna Kaspiana (chłopaka o szemranej przeszłości) oraz eleganckiej babci Eugenii, ciotki Honoraty (zabobonnej zielarki), wiecznie obrażonej kotki Orendy i innych bohaterów przewrócił się do góry nogami.

1.

Terapia rodzinna, październikowe popołudnie poprzedniego roku

– Przepraszam państwa na moment – powiedział wysoki, szczupły mężczyzna w okularach i brązowej tweedowej marynarce, który od godziny prowadził spotkanie z rodziną Kotlarków. – Nie policzę państwu za tę przerwę – dodał, zamknął laptop, na którym robił notatki z przebiegu spotkania, i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Siedząca na jednym z miękkich foteli Agata zacisnęła szczęki i poprawiła na sobie gruby wełniany sweter w kolorze nijakiego beżu. Wystrojony w elegancki garnitur Waldemar sięgnął po dodatkową torebkę cukru, aby dosłodzić herbatę, a ich dzieci, Gabrysia i Konrad, wyjęły z kieszeni telefony i zaczęły skrolować ekrany.

– Byłam przygotowana na to, że na terapii opierdziela się najpierw rodziców. Wiadomo, to oni wychowują dzieci, decydują o losie całej rodziny, zarabiają pieniądze, niejako władają wolnym czasem, są od planowania, zarządzania, zaopatrywania i tak dalej – zaczęła Agata, sięgając po filiżankę stojącą na stoliku przed nią. – Nie sądziłam jednak, że aż tak. Ten facet omal się nie zapluł, gdy recytował wyuczone definicje. – Upiła nieco i się skrzywiła. – Rzeczywiście paskudna. Podaj mi cukier – zwróciła się do męża, a ten bez słowa wyciągnął rękę po znajdujący się bliżej niego koszyczek z torebeczkami wypełnionymi brązowymi i białymi kryształkami i podsunął go jej, a kiedy się poczęstowała, odstawił na miejsce.

– Sama nas tu zaciągnęłaś – przypomniał i wsypał zawartość swojej torebki do filiżanki, po czym energicznie zamieszał w niej łyżeczką, stukając o brzegi naczynia. – No co? – Spojrzał pytająco na żonę.

– Nic – odrzekła, przewracając oczami, i zamieszała swoją herbatę mniej energicznie niż mąż.

– To chyba normalne z tymi uwagami. Jak chcę coś zmienić w firmie, to zaczynam od szefostwa, od zarządu – stwierdził tonem profesjonalisty Waldemar.

– Ciekawe, bo jakoś nie zauważyłam, żeby ciebie ten chudy gryzipiórek opierdzielał. – Agata odstawiła filiżankę i sięgnęła po ciastko. – Suche strasznie – oceniła. – Stare jakieś, ale pleśni nie widać. – Obróciła resztkę brązowego krążka w palcach i wepchnęła ją sobie do buzi.

– To atrapa, mamo. – Gabrysia wyjrzała znad ekranu telefonu. – Wypluj to, bo inaczej się pochorujesz.

Agata przyjrzała się bliżej ciastkom stojącym na paterze, po czym sięgnęła po serwetkę i wypluła to, co miała w ustach.

– Tfu! – Wytarła serwetką język. – To z nerwów – usprawiedliwiła się, choć nikt za bardzo nie był zdziwiony. Agacie dość często przytrafiały się podobne wpadki. – Pan – zrobiła wymowną pauzę – pożal się Boże psycholog tylko mnie ochrzaniał za to, co w naszej rodzinie nie gra. Czemu nie ojca? – rzuciła pytaniem w przestrzeń eleganckiego, całkiem przytulnego gabinetu utrzymanego w pastelowych barwach. – No tak – odpowiedziała sobie. – W sumie trudno coś zje… zepsuć – poprawiła się. – Trudno coś zepsuć, jeśli się nic nie robi. Cała odpowiedzialność spada na matkę. Jak dzieci są za bardzo wrażliwe, to matka pewnie na nie chuchała i dmuchała, jak mało empatyczne albo lepią się do nieodpowiednich osób, to pewnie nie okazywała im uczuć, jak agresywne, to zapewne się na nie od kołyski wydzierała, a jak mało asertywne, to pewnie decydowała za nie. Co nie zrobisz, to nie pasuje. Zawsze, kuźwa, źle.

– Mamo… – upomniała ją Gabrysia.

– A co, nieprawda? Co by biedna matka nie zrobiła, to zawsze jej wina. Jak ktoś zamorduje kogoś z zimną krwią, to o co go pytają, żeby stwierdzić poczytalność? O to, jakie miał relacje z matką! Czy go odpowiednio przewijała, karmiła, ubierała, czy opowiadała mu bajki na dobranoc. I jakie – podkreśliła, unosząc palec wskazujący. – Bo nieważne, że naoglądał się ociekających krwią horrorów albo polował z kolegami na szczury w piwnicy, ale istotne, że matka mu opowiedziała o tym, że wilk pożarł Czerwonego Kapturka zamiast go uratować.

– Mamo… – powtórzyła córka.

– Co „mamo”?! Tak już jest. Matki zawsze są winne. Może najprościej byłoby od razu, jak ginekolog informuje kobietę, że jest w ciąży, to niech ją opierdzieli z góry na dół na zapas, żeby się przyzwyczaiła. Albo najlepiej nic nie robiła, bo i tak to schrzani. – Agata zakończyła swoją tyradę i wyzywająco spojrzała na resztę rodziny.

– Mamo – wymruczała dosadniej córka i wskazała głową na drzwi.

Agata odwróciła się za siebie i spojrzała na stojącego w wejściu psychologa przyglądającego się jej z nieodgadnioną miną.

– To na czym skończyliśmy? – spytała lekko zarumieniona, poprawiając wymykające się z upięcia kosmyki. – Mówił pan, żebyśmy przynajmniej raz dziennie siadali wspólnie do stołu i opowiadali sobie o minionym dniu, tak?

– Tak, pani Agato – potwierdził psycholog i uśmiechnął się kpiąco. – A z panią chciałbym spotkać się na osobności.

– Psia kość – wyszeptała pod nosem.