Prawictwo utracone. Biorę cię za żonę - Skirgajłło Alicja - ebook + książka
BESTSELLER

Prawictwo utracone. Biorę cię za żonę ebook

Skirgajłło Alicja

4,2

Opis

Maciej – trzydziestoczteroletni seksuolog, pisze poważne artykuły do czasopism, ale jest też autorem wielu znanych i poczytnych książek, które wydaje pod dziwnym pseudonimem Małgorzata Love. Nieziemsko przystojny, dobrze wychowany i niesamowicie inteligentny mężczyzna, przyciąga kobiety jak magnes. Jego największym problemem z jakim musi się codziennie mierzyć, są właśnie kobiety. Każdego dnia udziela porad innym, a sam nie może rozwiązać swojego największego i wstydliwego problemu. Otóż Maciej jest prawiczkiem i boi się kobiet. Czy to nie paradoks? Jak sobie poradzi w dalszym życiu i czy przełamie strach i niechęć do kobiet?… Rówieśnikiem Macieja jest Alan – casanova i łamacz wszystkich kobiecych serc. Ma on bardzo swobodny sposób bycia i korzysta z życia, biorąc z niego pełnymi garściami. Alan jest kuzynem Macieja i dawniej był jego najlepszym przyjacielem. Na studiach ich drogi się rozeszły, ale po latach znowu się spotkali. Czy przystojny i pewny siebie donżuan, pomoże swojemu kuzynowi stać się mężczyzną i nauczy go pewności siebie?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 493

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (445 ocen)
269
79
48
25
24
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Rafguzdi

Z braku laku…

Dotrwałam do połowy i nie mam sił na ani jedną stronę więcej. Słownictwo jest tak rynsztokowe, że powoduje ból czytania.
41
lezak_2006

Nie polecam

Jeżeli historia miała bawić, to sorry, ale autorom nie wyszło. Napisana okropnym stylem i bardzo niegramatycznie, prostackie postacie, kiepskie dialogi. Może to dziwnie zabrzmi, ale od czytania zaczęły mnie boleć uszy - bohaterowie nie potrafią się normalnie komunikować, co chwilę jesteśmy informowani, że ta, ten, tamta i tamten krzyknął. Czytałam wiele książek, w których autorzy posługiwali się karykaturą, wyolbrzymieniem. Były one bardzo przyjemne w odbiorze dla czytelnika. O właśnie przeczytanej historii niestety nie mogę tego powiedzieć. Szkoda, że nie ma ujemnej punktacji, bo ta pozycja na taką właśnie ocenę sobie zapracowała. Widzę, że ma to być cykl, ale ja po tej części mam naprawdę dość.
30
BozenaSparniuk
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

Już nie pamiętam kiedy tak dużo sie śmiałam czytając książkę. Alan jest mega, pozytywnie zakręcony. Maciej poważny przeciwieństwo zwariowanego kuzyna, Poważny Pan lekarz. Mega zabawna opowieść, dużo się dzieje. Polecam z całego serca. Ta książka poprawi tobie humor w 100%
30
KEFF1

Nie polecam

To jest najgorsza ksiazka jaka czytalam. Jakbym słyszała dwoch rozmawiających gimnazjalistów. Bylo mi wstyd podczas czytania, a teksty tego ‚macka’ i jego rodzicow byly zalosne. Never ever.
20
farmasibydaria

Nie oderwiesz się od lektury

Chyba przy żadnej innej książce tyle się nie śmiałam. Polecam serdecznie tym którzy potrzebują czegoś lekkiego z dużą dozą humoru. Książka o zwykłych ludziach zapewnia niezwykłe przeżycia 🔥😉
20

Popularność




Copyright © by Alicja Skirgajłło 2018 Wydawnictwo WasPos 2021All rights reservedWszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowaniaoraz udostępniania publicznie bez zgody Autorai Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja

Janusz Muzyczyszyn

KorektaWydawnictwo WasPos

Projekt okładki

Marta Lisowska

Zdjęcie na okładce:pl123rf.com, copyright by © Aliaksei Volat

Ilustracje wewnątrz książki:copyright by © pngtree.com

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna:

Adam Buzek

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-66754-87-4

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

PROLOG

ROZDZIAŁ 1

ROZDZIAŁ 2

ROZDZIAŁ 3

ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 5

ROZDZIAŁ 6

ROZDZIAŁ 7

ROZDZIAŁ 8

ROZDZIAŁ 9

ROZDZIAŁ 10

ROZDZIAŁ 11

ROZDZIAŁ 12

ROZDZIAŁ 13

ROZDZIAŁ 14

ROZDZIAŁ 15

ROZDZIAŁ 16

ROZDZIAŁ 17

ROZDZIAŁ 18

ROZDZIAŁ 19

ROZDZIAŁ 20

ROZDZIAŁ 21

ROZDZIAŁ 22

ROZDZIAŁ 23

ROZDZIAŁ 24

ROZDZIAŁ 25

ROZDZIAŁ 26

ROZDZIAŁ 27

ROZDZIAŁ 28

ROZDZIAŁ 29

ROZDZIAŁ 30

ROZDZIAŁ 31

ROZDZIAŁ 32

ROZDZIAŁ 33

ROZDZIAŁ 34

ROZDZIAŁ 35

ROZDZIAŁ 36

ROZDZIAŁ 37

ROZDZIAŁ 38

ROZDZIAŁ 39

ROZDZIAŁ 40

ROZDZIAŁ 41

ROZDZIAŁ 42

ROZDZIAŁ 43

ROZDZIAŁ 44

ROZDZIAŁ 45

ROZDZIAŁ 46

ROZDZIAŁ 47

ROZDZIAŁ 48

EPILOG

Podziękowania

Książkę tę dedykuję mojej córce Lenie,ukochanym rodzicom, wspaniałemu partnerowi Łukaszowi Juszko, który wspierał mnie przypisaniu tej książki, służył dobrą radą i świetnymi pomysłami, a także wielu innym wspaniałym osobom, które okazały mi cierpliwość,wyrozumiałość, zrozumienie, a przedewszystkim nakłoniły mnie do rozpoczęciaprzygody z pisaniem.

PROLOG

– Tak, mamo? – Odbieram telefon od mojej rodzicielki i przewracam oczami. Nadopiekuńcza osoba i ciągle mi suszy głowę o to, kiedy przedstawię jej swoją dziewczynę, jakby to było najważniejsze wżyciu.

– Maciusiu, no nareszcie! Od rana próbuję się do ciebie dodzwonić inic.

– Mam dużo pracy, po codzwonisz?

– Jak ty się do matki odnosisz? – upomina mnie. – Jak to po co? Chciałam ci przypomnieć, że jutro jest piątek i właśnie jutro obchodzimy z twoim ojcem trzydziestą piątą rocznicę naszego ślubu. Będzie cała rodzina i oczywiście nie może zabraknąć ciebie synku. Ciebie i twojej dziewczyny… Masz jakąś prawda? – Nastaje niezręczna cisza i kiedy mam już odpowiedzieć, mamusia mi przerywa i trajkocze jak starykataryniarz.

– Odkąd się wyprowadziłeś do Krakowa, to nie masz dla nas czasu i prawie nas nie odwiedzasz. Martwimy się z ojcem o ciebiesyneczku.

– Niepotrzebnie, mamo.

– Masz trzydzieści cztery lata, a ja nie widziałam cię z żadną kobietą. Może ty jesteśgejem?

Właśnie w tym momencie dławię się kawą, którą piję i opluwam sobie koszulę. Niech to szlag! Zaraz mam kolejną pacjentkę, a jestem ubabranykawą.

– Mamo, zapewniam cię, że nie jestem gejem. Mam dziewczynę, ale Małgorzata nie będzie mogła ze mną przyjechać na waszą uroczystość. – Kłamię jak z nut i błagam Boga, żeby mama uwierzyła w moje kiepskiewymówki.

– Jak to, nie będzie mogła? – pytazaniepokojona.

– No, nie będzie mogła, bo ma wyjazd służbowy z pracy i nie będę jej ciągnął i namawiał na wyjazd, ponieważ dopiero zmieniła pracę i nie może sobie pozwolić na utratę posady. – Pójdę do piekła za te wszystkiekłamstwa.

– Ale to naszarocznica.

– Wiem mamo, ale nic nie poradzę. Obiecuję, że przyjadę z nią na któryś weekend i jąpoznacie.

– No, ja mam nadzieję, bo ja wiecznie żyć nie będę i chciałabym doczekać się do tego czasu jakichśwnuków.

– Mamo, muszę kończyć mam kolejnąpacjentkę.

– Dobrze synku, tylko bądź jutro i zostajesz do końca weekendu, będzie twój kuzyn. Nie widzieliście się tyle czasu, przeprowadza się z powrotem do Polski i szuka miejsca na otworzenie interesu i pomyślałam, że… – Nie pozwalam jej dokończyć zdania, mówiąc:

– Tak, tak mamo będę na pewno, kocham cię, pa, aaa… pozdrów ojca i dojutra.

Odkładam telefon na biurko i zrezygnowany chowam twarz w dłoniach. Jestem w czarnej dupie! Jestem żałosnym, starym kawalerem i do tego prawiczkiem. Czy to nie paradoks, być seksuologiem i nie mieć nigdykobiety?

Tak, macie rację… To żałosne i chore… Seksuolog w teorii. Codziennie daję porady ludziom, a sam nie potrafię uporządkować swojego życia. Każdego dnia przychodzi do mnie masa kobiet i niewielu mężczyzn z różnymi problemami, którym mówię, co powinni zrobić, jakpostąpić.

Jestem trzydziestoczteroletnim prawiczkiem, który boi się kobiet i chyba sam powinienem iść do lekarza, ale się cholerniewstydzę.

Właśnie dlatego moimi pacjentkami są przeważnie kobiety. Większość facetów wstydzi się swoich problemów, a ja właśnie do nichnależę.

Myślicie, że jestem gejem? Nic z tych rzeczy… Kobiety mi się strasznie podobają i pociągają mnie, ale są takie bezpośrednie i otwarte w swoim stylu bycia, że mnie przerażają. Są silne, piękne i nie wstydzą się mówić, co je boli, przytłacza, niepokoi. Jestem przystojnym facetem, ale nie mam śmiałości do kobiet i jeśli jakaś pojawia się na horyzoncie, ja uciekam jak tchórz. Boję się, że już do końca życia zostanę sam. Wstydzę się porozmawiać o własnym problemie z kimkolwiek, z obawy, że mnie wyśmieje. Próbowałem kilka razy umówić się z dziewczyną, ale nie nadaję się do tego kompletnie. Kobiety mnie onieśmielają i choć w pracy jestem pewny siebie i profesjonalny, to nie wiem jak przełożyć rady jakie daję innej osobie na własnyprzypadek.

Jedyną osobą z jaką mogłem zawsze porozmawiać, był mój kuzyn Alan, ale on wyjechał na studia za granicę i kontakt się urwał. Alan zawsze bezpośredni, korzystał z życia ile tylko mógł. Nie przepuścił żadnej pannie i zmieniał dziewczyny częściej niż bieliznę. Jutro znowu się z nim spotkam i cholernie się boję, jak zareaguje na wieść, że jestem ciotą, a nie facetem. Rodziców okłamuję przez cały czas, mówiąc, że zmieniam dziewczyny jak Alan i nie śpieszy mi się do ożenku i dzieci. Zaraz stuknie mi czterdziestka, a ja nawet nie wiem, co to znaczy uprawiaćseks.

Z zadumy wyrywa mnie pukanie do drzwi. To pewnie kolejnypacjent.

– Proszę…

W drzwiach staje piękna blondynka o niebieskich oczach. Momentalnie robi mi się gorąco, lecz po chwili na twarz zakładam swoją maskę i przeobrażam się w lekarza, profesjonalistę i człowieka, który pomógł już nie jednej osobie. Szkoda, że nie potrafię pomócsobie…

– Dzień dobry paniedoktorze.

– Dzień dobry – odpowiadam, wstaję z miejsca, zapinam guzik marynarki i ręką wskazuję na duży, beżowy fotel, by kobieta wygodnieusiadła.

– W czym mogę panipomóc?

– Mam taką delikatnąsprawę.

– Zamieniam się wsłuch…

Kobieta przez chwilę skanuje moją twarz i wydaje się być zawstydzona, lecz tak naprawdę modlę się do Boga, żeby jak najszybciej wyszła z mojego gabinetu, bo mój penis w spodniach się obudził do życia, a ja jak ten dureń nie mogę na to niczaradzić.

– Jest pan taki młody i przystojny, że się niespodziewałam.

– Czego się pani niespodziewała?

– No wie pan… – Blondynka poprawia swój duży biust i zaczyna mniekokietować.

W mojej głowie zapala się czerwona lampka, bo do cholery ona mniepodrywa!

Maciek! Jesteś profesjonalistą i nie możesz panikować! O tak, to mój gabinet i ja turządzę!

– Nie wiem, może pani jaśniej? – Przybieram poważny wyraz twarzy i spoglądam na kobietę, czekając na jejodpowiedź.

– No, bo ja się spodziewałam kogoś o wiele starszego, no a pan mnie onieśmiela i tak mi jakośgłupio.

– Zapewniam panią, żeniepotrzebnie.

– Nowięc…

– No więc, gdyby się pani mogłapospieszyć.

– Mam chłopaka, ale on jest taki nieśmiały i kiedy go dotykam, bardzo szybko siępodnieca.

– To chyba nie problem, prawda? Powinna się pani cieszyć, że działa pani na swojego chłopaka w tensposób.

– No tak, ale pan nic nie rozumie. On nawet nie zdąży włożyć mi penisa do pochwy, a już jestgotowy.

Jakbym widział siebie! Widać nie jestem sam… Ja nawet nie próbuję włożyć swojego penisa do pochwy, bo uciekam na starcie jakiejkolwiek znajomości… Jakie to żałosne… Zastanawiam się chwilę, po czym zwracam się do młodejkobiety:

– Ile chłopak malat?

– A czy toważne?

– Niby nie, ale pytam, więc proszę mi odpowiedzieć. – Blondynka coraz bardziej mnie denerwuje, bo nie odpowiada na moje pytania, a co za tym idzie nie pozwala sobiepomóc.

– Ma osiemnaście lat – wypala nagle i spuszcza wzrok na kolana, wyraźniespeszona.

– Przepraszam, że zapytam. Kobiety różnie reagują na takie pytania, ale muszę wiedzieć. Ile ma panilat?

– Trzydzieści.

– Rozumiem, że pani chłopak jest jeszczeprawiczkiem?

– Tak.

– Więc nie widzę tu żadnego problemu. Chłopak jest onieśmielony i za bardzo się tym przejmuje. Proszę go wesprzeć i powoli wszystko się unormuje. Proszę go w żadnym przypadku nie krytykować, ani się nie śmiać, bo zamknie się na panią i nie pozwoli się do siebiezbliżyć.

– Absolutnie tak nie zrobię doktorze. Zakochałam się w nim i pomimo jego wieku i tego, że jest niedoświadczony, to chcę z nim być i będę cierpliwa. Martwiłam się tylko jego reakcją, wie pan, do tej pory spotykałam się ze starszymi mężczyznami, którzy już byli doświadczeni. Nie znałam tego problemu, więc chciałam się upewnić, że wszystko jestOK.

– Jest wszystko w porządku. Proszę poczekać i małymi kroczkami zbliżyć się do niego. Po którymś razie, dojdzie do stosunku i będziecie oboje zadowoleni. Swoją drogą, jest pani wspaniałą kobietą. Młode kobiety i nastolatki różnie reagują na niekontrolowane zachowania mężczyzn podczas zbliżenia. Kobiety często się śmieją i zniechęcają takim zachowaniem swoich partnerów, co może później się odbić na ich samoocenie i zawieraniu nowychznajomości.

– Dziękuję, dziękuję! Jest pan cudowny! Dobrze, że posłuchałam mojej koleżanki i do pana przyszłam. Jest pan najlepszy! – Kobieta zrywa się z fotela, szczęśliwa i uśmiechnięta, wyjmuje pieniądze i próbuje je zostawić na moimbiurku.

– Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc, ale rachunek proszę uregulować w recepcji. Tam koleżanka wystawi pani fakturę i będzie mogła panizapłacić.

– Ach tak, panie doktorze. Jeszcze raz dziękuję i do widzenia. Życzę panu miłegodnia.

– Dziękuję i wzajemnie. – Żegnam kobietę, po czym siadam w fotelu, uderzam otwartą dłonią w czoło i mówię dosiebie:

– Maciek, jesteś żałosny! Dajesz innym porady, a sam jesteś pokręcony ibeznadziejny…

Maciek, ile tak będziesz jeszcze żył? Musisz coś zrobić, bo umrzesz jakoprawiczek…!

ROZDZIAŁ 1

Dziś sądny dzień… Spotkanie z rodziną, wspólny obiadek, opowieści kuzynostwa o tym, jak im się żyje, ile to dzieci już mają, albo będą mieć, ile zarabiają, czym srają, gdzie jeżdżą na wakacje i inne pierdoły. Nie lubię tego całego spędu rodzinnego, źle się wtedy czuję kiedy patrzę na wszystkich uśmiechniętych, fałszywych ludzi, którzy w oczy ci patrzą, prawią komplementy, a za plecami doszczętnieobsmarują.

Matka z ojcem znowu mnie zamęczą pytaniami o moją fikcyjną dziewczynę. O moje plany na życie, o to co zamierzam i jak długo się będę ukrywać. Matka od czterech lat mi powtarza jedno i to samo… Mam tego momentami serdecznie dosyć i chcę jej powiedzieć prawdę, ale wtedy chyba by mnie zabiła śmiechem. Jak to, seksuolog, który pomaga innym, jest prawiczkiem i ma traumę z młodości? Tak, mam przykre doświadczenia jeszcze z czasówliceum.

Odkąd pamiętam, nie miałem problemów z dogadywaniem się z płcią przeciwną, zawsze się podobałem dziewczynom i wszędzie było mnie pełno, do momentu, kiedy nie poznałemjej.

Miała na imię Małgorzata i była ode mnie starsza o dwa lata. Miała śliczne, kręcone, rude włosy i oczy tak intensywnie zielone, że nie można było ich nie zauważyć. Podobała mi się od zawsze i kiedy ją widziałem na szkolnym korytarzu, moje serce biło szybciej. Byłem w niej szaleńczo zakochany, ale co ja mogłem wtedy wiedzieć o miłości i sprawachłóżkowych?

Razem z moim kuzynem Alanem, który był od zawsze psem na baby, chodziliśmy na imprezy i świetnie się bawiliśmy. Z tą różnicą, że ja nadal byłem prawiczkiem. Chciałem przeżyć mój pierwszy raz właśnie z Gosią… Kiedy podczas jednej z imprez zagadałem do niej i udało mi się z nią umówić, byłem w siódmym niebie. Imponowała mi swoją dojrzałością… Tak, wtedy myślałem, że ponieważ jest starsza, to myśli inaczej niż dziewczęta z mojegorocznika.

Spotykaliśmy się już jakiś czas, było super. Randki i ukradkowe pocałunki przerodziły się w coś poważnego; tak myślałem ja, onaniekoniecznie.

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Pojechałem po nią do jej domu, poszliśmy na dyskotekę, świetnie się bawiliśmy. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, był alkohol i trawka. Świat wirował mi przed oczami, ale byłem zakochany i szczęśliwy. Po imprezie wylądowaliśmy u niej w domu. Tej nocy, chcieliśmy to robić ze sobą po raz pierwszy. Oczywiście ona nie wiedziała, że to miał być mój pierwszy raz. Bałem się i denerwowałem, że dam ciała i nie będę wiedział, co zrobić. Zaczęliśmy się całować i przytulać. Małgorzata wydawała się taka naturalna i oswojona ze wszystkim, ja natomiast bardzo się denerwowałem, ale zarazem byłem taki podniecony, że kiedy dotknęła dłonią mojego penisa, spuściłem się jej na rękę. Było mi cholernie wstyd i chciałem się zapaść pod ziemię, tym bardziej, że dziewczyna zaczęła śmiać się ze mnie na całe gardło i wyzywać mnie od ciot i prawiczków. Wyrzuciła mnie ze swojego domu, a następnego dnia cała szkoła wiedziała o tymincydencie.

Chciałem się zabić, zniknąć z powierzchni ziemi, zaszyć się, gdzieś, gdzie nikt by mnie nie znalazł. Każdego dnia koledzy śmiali się i szydzili ze mnie. Jedynym oparciem był dla mnie Alan. On zawsze mnie bronił i był obok, kiedy potrzebowałem pomocy. Był moim kuzynem i zarazem najlepszym przyjacielem. Do końca szkoły średniej byłem wyśmiewany, co spowodowało, że się totalnie wycofałem z życia grupy. Przestałem chodzić na imprezy, rozmawiać z dziewczynami, ukryłem się i zamknąłem na wszystkich. Alan próbował mnie z tego wyciągnąć, ale bezskutecznie… Czułem się zły, gorszy, zepsuty…

Zacząłem ćwiczyć na siłowni i uprawiać różnego rodzaju sporty, by tylko nie myśleć o niczym i zająć swój mózg czymś innym, niż ciągłym obwinianiem siebie i wpajaniem sobie, że jestem doniczego.

Kierunek studiów wybrałem chyba po to, by pomóc samemu sobie, ale niestety… Nie pomogłem. Alan wyjechał na studia do Stanów i kontakt się urwał, co prawda widywaliśmy się z okazji świąt i zjazdów rodzinnych, ale nie było jakoś sposobności spokojniepogadać.

Aż do teraz… dziś się z nim zobaczę i zupełnie nie wiem, jak mam się zachować, co powiedzieć i przede wszystkim, czy powiedzieć o moim niekończącym sięproblemie.

***

Spakowany i gotowy do drogi, wsiadam do mojego Audi A8 i wyruszam na spotkanie z rodzinką krwiopijców i szarańczy, od zawsze ciekawskich, wścibskich ludzi, którzy żyją na plotkach i wtrącaniu się w życie innych. Zupełnie, jakby swojego nieposiadali.

Rodzice mieszkają w Warszawie. Mama jest stomatologiem i prowadzi swój gabinet, a ojciec jest ordynatorem w szpitalu. Jeśli chodzi o nich, to nie mogę narzekać, bo mam wspaniałych rodziców, są wyluzowani i wręcz nadopiekuńczy w stosunku do mnie. Pewnie dlatego, że jestemjedynakiem.

– Halo! – Odbieram połączenie od mamy, znowu od niej. No tak, bo niby od kogoinnego…

– Cześć Maciusiu, za ilebędziesz?

– Mamo, dopiero wyjechałem, a na drogach dziś strasznekorki.

– Wiem, wiem, ale już wszyscy są i czekamy tu na ciebie kochanie. Alanek bez przerwy pyta o ciebie. Ale on się zmienił, mówięci.

– Tak? Przybyło mu pewnie kilkanaście tatuaży, co? – Pytam, choć i tak wiem, że teraz już pewnie wygląda, jak komiks. Alan od zawsze pasjonował się tatuażami i oczywiście dziewczynami. Nie odpuścił żadnej… Czasem mu tegozazdrościłem.

– No tak, jest specyficzny, to muszę przyznać, ale wrócił do Polski z dziewczyną, rozumieszto?

– Nie, to jakiś żart. Alan i dziewczyna nadłużej?

– No tak, ponoć w końcu dostał porażenia mózgowego, jak to on mówi. – Mama opowiada i zaczyna się śmiać, co udziela się równieżmnie.

– To, faktycznie, musiało go mocno porazić. Mamo, kończę, postaram się być jaknajszybciej.

– Uważaj na siebie mój pączusiu. – Przerywam połączenie i wciskam gaz wpodłogę.

Przed dojazdem do celu kupuję jeszcze po drodze kwiaty i ulubione winomamy.

Podjeżdżam pod dom i już mi jest niedobrze na widok zaparkowanych przed budynkiem samochodów. Cała rodzinka w komplecie, cudownie.

Z domu wybiega moja mama z okrzykiem: „Syneczku, kochanie, jesteś!” i zaczyna mnie całować jak małedziecko.

Zaraz za nią wychodzi ojciec i babunia starowinka i gorąco mnie witają, ciesząc się z mojegoprzyjazdu.

Wręczam mamie kwiaty, wino i składamżyczenia.

Wyjmuję z bagażnika niewielką torbę z ubraniami i wchodzimy do domu. Impreza trwa w najlepsze, wszyscy się śmieją, popijają szampana. Zjechały się szurnięte ciotki, kuzynki – dziewice orleańskie i reszta udanej, pożal się Boże, rodziny.

Witam się ze wszystkimi i właśnie wtedy dostrzegam mojegokuzyna.

Wchodzi z ogrodu do domu, zawiany już jakmeserszmit.

– O kuźwa! Kogo to moje piękne gały widzą?! – krzyczy na całe gardło, zwracając uwagę reszty gości. Zaczynam się śmiać i kręcić głową. To jest on, cały on. Nic się nie zmienił, ciągle ten sam, szczery do bólu. Tatuaży ma faktycznie o wiele więcej, ale to ten sam jebaka i donżuan, Alan.

– Cześć stary, miło cię znowu widzieć. – Podchodzę do kuzyna i podaję mu dłoń, na co ten spogląda na mnie i wybucha śmiechem, po czymmówi:

– A co ty, kurwa mać, z ciocią się witasz, czy się ciepły zrobiłeś? Chodź tu do mnie i przywitaj się jak należy. – Oplata mnie ramionami, ściska mocno i klepie poplecach.

Jakaś daleka ciotka ze strony ojca, strasznie irytująca, wredna stara panna, spogląda na nas, robi minę jakby miała zatwardzenie i plumka coś pod nosem na nasz temat. Alan oczywiście nie omieszka jejodpowiedzieć.

– Co tam gaworzysz złociutka? Chłopa ci trzeba, czy kupić ci wibrator? W twoim przypadku, to tylko plastikowy kutas ci pomoże, bo każdy normalny facet spierdoli, jak cię tylko zobaczy, a jak już się odezwiesz, to popełniseppuku.

– Coś ty powiedział do mnie, bezczelny chamie?! – Kobieta nastroszona jak kogut gotowy do ataku, napada naAlana.

– Nie podoba ci się mój widok, to zamknij oczy stara dewoto, ale nie mów na mój temat do kogoś innego, bo złapię cię za ten… – Nie pozwalam mu dokończyć jego cennej uwagi ioznajmiam:

– To my przejdziemy doogrodu.

Ciągnę pijanego kuzyna na tyły ogrodu i siadamy na ławce obokbasenu.

– Stary, co ty wyprawiasz, ona zaraz zrobi zadymę na cały dom. To największa plotkara i do tego zawsze się wprasza na krzywyryj.

– To tym bardziej trzeba pokazać starej raszpli gdzie jej miejsce. A coś ty taki sztywny, jak wykrochmalone prześcieradło? Dawno z krzyża nie spuszczałeś, czy co? – I nastaje niezręczna cisza. Spoglądam na kuzyna i nerwowo przełykam ślinę, po czym spuszczam wzrok na swoje dłonie i oglądam paznokcie. – Nie, no ja pierdolę, nie mów, że ty nadal jesteś prawiczkiem?! – krzyczyzdziwiony.

– Mógłbyś się już zamknąć?! Weź jeszcze megafon i wejdź do domu, powiedz to mojejmatce.

– Nie, czekaj, czekaj… To jakiś sen, albo ten szampan mnie pozamiatał i mam omamy… Chłopie, ty masz trzydzieści cztery lata do jasnej Anielki i nie waliłeś żadnejcipki?!

– Nie, kuźwa, jakbyś niewiedział!

– Czekaj, ty jesteś seksuologiem-dziewicem? – Alan łapie się za brzuch i śmieje tak głośno, że spada z ławki natrawę.

– Skończyłeś? Możesz przestać się ze mnieśmiać?!

– Nie mogę stary, wybacz. Jesteś, kurna, przystojny, napakowany, masz fiuta giganta i nie masz laski; mało tego, nie ruchałeś jeszcze? To jakaś abstrakcja. Myślałem, że już ci przeszło po tej pipie, która cię wyśmiała wliceum.

– Nie, nie przeszło! Mam traumę przez cały czas i nie mogę sobie z tym poradzić, rozumiesz? – krzyczę na kuzyna zdesperowany. – Codziennie udzielam rad innym ludziom, a nie potrafię poradzić sobie z własnymi słabościami. Kiedy wchodzi do gabinetu fajna laska, mój fiut rozwala mi zęby, a mnie zaraz paraliżuje strach. Kiedy idę ulicą i widzę spojrzenia innych kobiet, dostaję ataku paniki i uciekam jak morderca z miejsca wypadku! Nie mogę już tak dłużej żyć, matka codziennie mi dzwoni i pyta o moją narzeczoną, której zwyczajnie niemam!

– Maciek, to było kupę lat temu, a Gośka, to była zwykła szmata, którą wygrzmociło pół drużynypiłkarskiej.

– Ale ja byłem w niej zakochany i mnie zraniła do szpiku kości. Od tamtego czasu wiesz jak było? – mówię przez łzy, zasłaniając rękomatwarz.

– Ej, ej, przestań, nie warto. Poczekaj… Ja zostaję w Polsce, szukam miejscówki, żeby otworzyć swój klub i kilka siłowni. Myślałem, żeby tu w Warszawie, ale przecież Kraków to też niezłe miasto. Moja Amanda wyjeżdża na miesiąc do rodziców. Jeśli mnie przygarniesz na ten czas do siebie, to ci pomogę. Przygarniesz? Masz wielki apartament, więc nawet mnie niezauważysz.

– Co ty planujesz znowu? – pytam i spoglądam zaciekawiony nakuzyna.

– Człowieku, zrobię z ciebie takiego jebakę i casanovę, że nie będziesz schodził z cipek. Zobaczysz, zaruchasz się na śmierć, za wszystkie czasy abstynencji. Umowa stoi? – pyta i wystawia dłoń w moimkierunku.

– Jak chcesz to zrobić? – pytam.

– Umowa stoi? – powtarza.

– Stoi. – Podaję mu dłoń i zaczynam już żałować swojejdecyzji.

– Super! Ja będę twoim mistrzem, a ty moją niewinną Małgorzatą, a powiedz mi, konia chociaż walisz? – pyta i znowu rechocze jakżaba.

Wiedziałem, że szybko będę tegożałował.

– Wal się, durniu! – odpowiadam i śmieję się razem z Alanem. Brakowało mi jego specyficznego poczuciahumoru.

– Chodź, poznasz mojąAmandę.

– Właśnie, co się stało, że masz dziewczynę nastałe?

– Porażenie mózgowe. Przepaliły mi się zwoje i takwyszło.

– Idiota!

ROZDZIAŁ 2

Alan

Siedzimy z Maćkiem w ogrodzie i pijemy. Amanda już poszła spać i dobrze, to nie sprawy dla niej, zresztą kuzyn źle by się czuł w takiej sytuacji, kiedy moja laska by wszystkiegosłuchała.

Nie mogę uwierzyć w to, że mój kuzyn, świetny, przystojny, specjalista od spraw seksu i nie tylko, jest prawiczkiem. W głowie mi się to nie mieści, jak ktoś z takim wyglądem i inteligencją nie uprawiał nigdy seksu, a na domiar złego, boi siękobiet.

Maciek, wysoki, dobrze zbudowany, z powalającym uśmiechem i poczuciem humoru, nigdy nie zamoczył. To kuźwa jakieś abstrakcyjne i wręcz niedorzeczne. Przez jedną sukę stracić wiarę w siebie i zamknąć się nawszystkich?

Gdybym ją teraz spotkał, naplułbym jej w ten rudy, fałszywy ryj! Jestem wstrząśnięty i nie mieści mi się to w głowie, jak on do tej pory żył, funkcjonował… Ja przecież zostałbym psychicznym zboczeńcem i gwałcił wszystko, co ma ręce, nogi i nie spierdala nadrzewo…

Muszę mu pomóc uwierzyć w siebie i swoje możliwości. Laski sikają za nim, a on ucieka jaktchórz.

Co zrobić, jak mu pomóc, co wymyślić? Alan, myśl, myśl… Masz mózg, ręce, nogi i chuja – to kombinuj…! Mam! Jestemgeniuszem!

– Maciuś mam plan, jak cię rozdziewiczyć! – krzyczęgłośno.

– Soo ty się tak drzesz, jak stare prześcieradłooo!! – O, Maciej, słaba głowa, już ma dosyć. Może teraz się uda podbudować trochę jego pewność siebie, kiedy jest na bombie, tylko z kim, jak tu u ciotki same dziewice po pięciu skrobankach i sztywne picze. A w dodatku to rodzina, ale w sumie do ćwiczeń może być. Jak to się mówi? Kto kuzynki nie wyjebie, to nie będzie wniebie.

– Posłuchaj mnie, zobacz ile jest tu młodych, chętnych piczek – mówię do kuzyna i pokazuję na stojące nieopodal dziewczyny w różnym wieku. Jakby tak popatrzeć, to mamy nawet niczego sobie kobitki w rodzinie i sam bym coś wyhaczył, gdyby nie byłoAmandy.

Maciek zapity spogląda za siebie, po chwili obraca się w moją stronę ibełkocze:

– Gdziee ty wizisz telaskii?

– W dupie! Siedzą wszędzie, co, kuźwa, ślepy jesteś, czy nadmiar nasienia padł ci na oczy i osłabia twojąwidoczność?!

– Te tam? Przecieższz to naszekuzynki.

– Co nie oznacza, że nie są chętne, zresztą człowieku, to siódma woda po kisielu. Zobacz jak patrzą w naszą stronę i nasobczajają.

– Ty jesteś jakiśśśzboszonyyy.

– Nie bełkocz już, tylko wyskakuj zciuchów.

– Ale pocooo?

– Bo chcę pooglądać twojego kutasa, wiesz? Pójdziemy popływać, a kuzyneczki z nami. W basenie poćwiczysz bajerę, a woda ostudzi twojezapędy.

– Przy nich mi nawet nie stanie, nie tykam rodziny. – Maciek już mnie zaczyna denerwować, ale spokojnie, zawsze po alkoholu był marudny. Chociaż jest bardziej wyluzowany i niepanikuje.

– Ty nawet nie tykasz gumowej lalki, więc się zamknij i rób comówię.

– A tyyy, za to, to nawet, tego no, jak on ma? No, ty jeża przez lejek byśwyruchał…

No bardzo zabawny jesteś kuzynku, bardzo, normalnie bokizrywać.

– Posłuchaj mnie, chcesz się rozluźnić i zacząć znowu gadać z dziewczynami jakkiedyś?

– Chcęęę – odpowiada i wypija do końca chyba już czwartegodrinka.

– To zostaw wszystko mnie, a ty sięrozbieraj.

– Aty?

– Ja też, ale jak mnie Amanda przyłapie, to zgonię wszystko naciebie!

Zdejmujemy ciuchy i zostajemy w samych bokserkach. Kuzyneczki, zaciekawione wstają ze swoich miejsc i podchodzą donas.

– A wy co, będziecie się kapać po pijaku? Maciuś jest nawalony, jaklokomotywa.

– A wy co, może popływacie z nami? – pytam i spoglądam nadziewczyny.

– A w sumie, czemu nie – odpowiada Honorata i zaczyna sięrozbierać.

Zacieram ręce i popycham Maćka do wody, a ten nie świadomy wpada do basenu i zaczyna się dławić i pluć, wyzywając mnie i bełkocząc coś pod nosem. Ola, Sandra i Aneta, też się rozbierają, w samej bieliźnie wskakują do basenu i otaczają pijanego Maćka ze wszystkichstron.

Cudownie… Teraz moja kolej. Oddalam się kawałek od basenu, zaczynam biec ikrzyczę:

– Nabombę!

Wpadam do wody, ochlapując wszystkich, słychać już tylko piski i śmiechdziewczyn.

– To co robimy dziewczyny? – pytam i spoglądam to na nie, to na mojego kuzyna i mam ochotę w tym momencie go strzelić w ryj. Maciek zaczyna ziewać, opiera głowę o murowany brzeg basenu imówi:

– Ja chcęspać.

Zaraz go pieprznę, przysięgam.

– Dziewczyny, przepraszamy was na moment, muszę pogadać z Maćkiem. – Ciągnę debila za sobą i odpływamy kawałekdalej.

– Co ty odpierdalasz? Mieliśmy się świetnie bawić, a ty miałeś ćwiczyć rozmowę z laskami, a jak ciota wymiękasz i mówisz, że chce ci sięspać!?

– Alan, to nasze kuzynki i nawet jakby były nie wiadomo jakie piękne i wspaniałe, to mnie nie kręcą i nie czuję przy nich skrępowania, więc jeśli chcesz mi pomóc, to wymyśl coś innego – odpowiada znudzony i znowu mi tuziewa.

– Ale może, jeśli cię nie krępują, to poćwiczysz na nich jakieś teksty, które mógłbyś wykorzystać nainnych?

– No spoko, skoro chcesz. – Maciek podpływa do zadowolonych dziewczyn i krzyczy doOli.

– Ejjj, laleczka, chcesz się napić mleczka? Chodź podłączę cię pod mój prywatny dystrybutor. – Ta spogląda na niego, jak na kosmitę i chyba sztuczna inteligencja nie jarzy o co chodzi, bo tylko się głupio cieszy i wystawia swoją odrutowanąszczękę.

Nie, ja chyba śnię i jeszcze się nie obudziłem. Co on wyprawia? Jest gorzej niż myślałem. On jest zupełnie wycofany ze społeczeństwa i totalnie obciachowy. Przecież takie teksty to były modne jakieś dwadzieścia lat temu, a na dodatek, za takie coś dostanie w ryj od pierwszej napotkanej dziewczyny. Płynę do nich ratowaćsytuację.

– Maciek dziś za dużo wypił i naoglądał się kreskówek. Wybaczcie nam moje kochane kuzyneczki, odholuję zwłoki do pokoju, bo jeszcze się tu nam biedaczekutopi.

– Co już? – krzyczy niezadowolona Aneta. – Myślałyśmy, że siępobawimy.

– Nie interesują mnie dzieci i na dodatek własna rodzina – odzywa się debil, za co dostaje ode mnie w tyłgłowy.

– Mówiłem, że jest najebany i gada od rzeczy? Nie odchodźcie nigdzie, ja zaraz wracam moje kochane, tylko położę trupaspać.

Wychodzimy z wody i ciągnę za sobą Maćka w stronę domu, by po drodze wpaść prosto nacioteczkę.

– O cześć ciocia, my właśnie idziemy się położyć, to znaczy Maciek idzie, bo ma dosyć wrażeń, jak na jedendzień.

– Jezu kochany, jak wy wyglądacie, gdzie macie ciuchy i dlaczego paradujecie w bieliźnie, mokrzy poogrodzie?

– Pływaliśmy ciociu, jest lato, ciepła noc i razem z dziewczynami chcieliśmy się ochłodzić, ale Maciek wymiękł. Zresztą sama zobacz na niego. Dziecko wojny ipokoju.

– Maciuś nigdy nie miał mocnej głowy, zresztą on pracuje ciężko i nie ma czasu na rozrywki. Biedne mojedziecko.

– Tak ciociu, tak masz rację, a teraz przepraszam, ale ten słonik trochę waży i zaczyna mi brakować siły, by go utrzymać w pionie, tak więc zaprowadzę go do jegosypialni.

Wymijam kobietę i ciągnę zwłoki idioty dodomu.

Kretynie, ja się poświęcę i zrobię z ciebie faceta, ale będziesz mnie wtedy po stopachcałował.

Będzie trudniej, niż myślałem, ale nie poddam się. Niedługo każda laska będzie jadła mu z ręki, a on będzie zaliczał wszystkie bazy po kolei. Jutro zaczynamy trening nacałego.

ROZDZIAŁ 3

Maciek

Budzę się z okropnym bólem głowy, wszystko mi wiruje przed oczami i mam kaca giganta. Jestem już na to wszystko za stary. To nie dla mnie, już zawsze będę prawiczkiem i fajansiarzem, pochowają mnie, a na moim grobie napiszą: „Tu leży największa niedorajda życiowa, cep i ciamajda. I do tegoPRAWICZEK…”

Chyba muszę się już z tym pogodzić i zająć się pomocą innym, tak jak robiłem to do tejpory.

Wstaję z łóżka i idę pod prysznic, muszę się obudzić i doprowadzić do porządku. Wchodzę pod strumień lodowatej wody i od razu czuję sięlepiej…

Zastanawiam się, dlaczego tak się potoczyło moje życie, dlaczego, będąc lekarzem i specjalistą, nie potrafię pomóc sobie i żyję sam jak pustelnik. Nic mnie nie cieszy, nawet pieniądze, które mam, nie sprawiają mi radości, bo nie mam na kogo ich wydać, nie mam partnerki, ani nawet kota czy psa nie posiadam. Kurwa, ja nawet rybek nie mam! Nie, nie, nie! Nie mogę się poddać, muszę się w końcu odważyć i przezwyciężyćstrach!

Nakręcony i podniecony nową myślą i postanowieniem, wychodzę spod prysznica, idę do sypialni i ubieram na siebie dres; muszę pobiegać i wyładować swoją złość. Wychodzę z pokoju i wpadam na pomysł, że może wezmę ze sobą Alana? Podchodzę do drzwi jego sypialni, chwytam za klamkę i wchodzę do środka, ale to co widzę zwala mnie z nóg. Jest godzina szósta rano, a Alan uprawia dziki seks ze swojąkobietą.

Staję w progu i patrzę na jego wydziaraną, gołą dupę i wystające nogi dziewczyny. Słychać tylko jęki i stęki, a oni jakby zapomnieli o całym świecie, pieprzą siędalej.

– O tak! Pieprz mnie ogierze, mocniej, nomocniej!

– Ty moja niegrzeczna suczko, krzycz dla mnie, to mnie tak jara, że zarazeksploduję!

Stoję tak chwilę i się przyglądam napalonej, pieprzącej się parze i zazdroszczę tego kuzynowi jak cholera. No dobra, koniec tej miłości, myślę sobie iodchrząkuję.

Kuzyn momentalnie odwraca się w moją stronę, a Amanda zakrywa siępoduszką.

–Czego chcesz debilu, nie widzisz, że jestemzajęty?

– Widzę, bardzo dobrze widzę. Chciałem pobiegać i pomyślałem, że może dołączysz domnie?

– Sorry, ja uprawiam lepszy sport z rana – odpowiada, po czym wraca do swojej czynności sprzedchwili.

No nie mogę, facet nie ma wstydu. Pieprzy dziewczynę na moich oczach, nie przejmując się, że na topatrzę.

– Czekam na ciebie za drzwiami, masz pięć minut, a potem znowu tu wejdę i wyciągnę cię na siłę – mówię i zamierzam wyjść, kiedy odzywa sięAlan.

– Dobra, daj mi dziesięć, zaraz wyjdę, a teraz spadaj, bo spieprzysz midojście.

Wychodzę z pokoju i kręcę głową na zachowanie mojego szajbniętego kuzyna. Idę do kuchni, napić się wody i tam poczekam na niego, aż skończy swój porannysport.

Czekam na niego piętnaście minut, wreszcie książę łaskawie schodzi nadół.

– Dłużej nie mogłeś? – pytamzniecierpliwiony.

– Ciesz się, że zeszło mi tylko piętnaście minut, zwykle mogę dłużej, bowiesz…

– Nie wiem i nie chcę wiedzieć, idziemy, chcę pobiegać i w końcu poznać twójplan.

***

Biegamy po pobliskim parku już dobrą godzinę, czuję się wspaniale, jestem w swoim żywiole, ale Alan niekoniecznie. Ledwo żywy i czerwony na twarzy upada na trawę i ledwodyszy.

–Stój, bo zejdę tu zaraz. Co ty jesteś jakiś jebany robocop, czycyborg?

Podbiegam do niego imówię:

– Masz słabą kondycję. Ja biegam codziennie i chodzę na siłownię, basen, saunę.

– Gówno mnie to obchodzi, ja codziennie pieprzę cipkę mojej Amandy, nawet kilka razy dziennie, to jest o wiele przyjemniejsze, a też spalakalorie.

– Ty tylko o jednym – odpowiadam, wyciągam rękę w jego stronę i pomagam mu wstać z ziemi. Siadamy na pobliskiej ławce, a Alan wypija całą wodę mineralną, którą zabrałem, wychodząc zdomu.

– A ty jak zakonnik w habicie, żyjesz zgodnie z naturą, jesteś szarmancki, grzeczny i tak kurewsko nudnie poukładany, że zaraz puszczę pawia. Człowieku, ja nie wiem, co mam z tobązrobić.

– To nie ma już dla mnie ratunku? – pytamzrezygnowany.

– Tego nie wiem, ale muszę spróbować, bo szkoda mi ciebie. Jesteś zajebistym gościem i chcę, żebyś był szczęśliwy. Musisz mnie słuchać i obserwować, OK?

– OK, ale jak chcesz tozrobić?

– Będę podrywać laski, a ty będziesz się uczył, a potem tyzaczniesz.

– A Amanda, co z nią? Myślałem, że sięzakochałeś.

– Stary, ja? Ha, ha, ja się do tego nienadaję.

– Jak to? Przecież jesteś z nią i mówiłeś, że…

– Co mówiłem? Że mnie poraziło? No, poraziło, bo jestem z nią od miesiąca i nie szukam innej cipki w międzyczasie, ale to nie miłość. Ja chcę korzystać z życia, póki mogę. Ojcem zawsze zdążę zostać, moje plemniki są jurne i jeśli chodzi o ojcostwo, to bez obawy. Ty musisz się przełamać i to szybko, bo czas ucieka, a ty jesteś moją małą dziewicą. Wieszco…?

– Co?

– Żałuję, że nie jestem dziewczyną, bo bym się poświęcił i pokazałbym ci wtedy jak to jest, a tak co, będziesz mnie ruchał w bąboladę? – Na słowa kuzyna obaj wybuchamy głośnymśmiechem.

– No stary, powiedz mi lepiej, gdzie mogę otworzyć swój interes w twoimmieście?

– A co chcesz konkretnie? – pytam.

– Chcę jakiś klub z dyskoteką i kilka siłowni zfitness.

– Mam trochę znajomości, sądzę, że coś wymyślimy. Zaraz po powrocie się tym zajmę, a ty myśl jak mi pomóc. Ty, a może ja powinienem iść dopsychiatry?

– Ja będę twoim prywatnym psychiatrą, uwierz mi, że zrobię wszystko, żeby ci pomóc. Powiedz mi, jakie znasz sposoby na podryw, tylko nie mów mi o tym, który zastosowałeś wczoraj, bo to siara na maksa, całe szczęście, że nasze kuzynki nie są zbyt rozgarnięte, bo inaczej byłoby z tobąźle.

Myślę chwilę nad pytaniem Alana, ale zdaję sobie właśnie sprawę, że nie mam żadnego tekstu na podryw, bo ja zwyczajnie uciekam, widząc pięknąkobietę.

– Nie mam, nie spotykam się z nikim, uciekam. W pracy jestem sobą, ale zakładam maskę i oddzielam życie prywatnie od zawodowego. Po pracy jestem robakiem, który nic nie znaczy dlaświata.

– Ty, a waliszkonia?

– No wiesz?! Co to za pytania? – oburzam się na słowa kuzyna. Nie wiem, jakoś mi wstyd o tymmówić.

– Co się spinasz, ja walę trzy razy dziennie, pomimo że jestem jurny na maksa! Nowalisz?

– No, tak… – Niepewnie odpowiadam i spuszczamgłowę.

– O cie gwizdek, ty jesteś prawdziwą dziewicą. Nie ma na co czekać, dziś wracamy do Krakowa, ja odeślę Amandę i spadamy. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej zrobimy z ciebiefaceta.

– Matka mi nie da żyć – odpowiadam.

– Ty, ta twoja matka to zrobiła z ciebie taką ciotę. Wyjeżdżamy dziś i koniec! A teraz wracamy, bo muszę się porządnie pożegnać z moją łasiczką i wygrzmocić jej dupeczkę, a w Krakowie znajdę sobie jakąśpocieszycielkę.

– Serio?

– A ty myślałeś, że wytrzymam bez seksu miesiąc, kiedy Amanda będzie urodziców?

– Ale tonieuczciwe!

– Amanda jest taka jak ja i dobrze wie, jak to będzie. Dobra! Koniec biadolenia, czas na działania! Wracamy, ja się żegnam z moja foczką, ty udobruchasz mamusię i jeszcze dziś idziemy na jakieś balety w Krakowie. I bez gadania. Mam trochę niezłej trawy, zapalimy jak za dawnych czasów i spróbujemy znaleźć ci dupeczkę nadziś.

– To może byćtrudne…

ROZDZIAŁ 4

Maciek

Kiedy jesteśmy już w Krakowie, Alan chce zobaczyć, gdzie mógłby otworzyć swój klub i kilka siłowni. Jeździmy po całym mieście i pokazuję kuzynowi takowemiejsca.

– O stary, tu byłoby idealnie! – krzyczy, kiedy przejeżdżamy koło zamkniętego magazynu. Zobacz, jest kartka „Nasprzedaż”.

– Myślisz, że to dobre miejsce na dyskotekę? – pytam kuzyna i zatrzymuję samochód na chodniku, niedalekobudynku.

– No jasne, jest oddalony od budynków mieszkalnych, żadne stare rupiecie nie będą narzekać na zakłócanie ciszy nocnej. Miejsce jest fajne, niedaleko centrum, wszędzie prosty dojazd. Powiedz, co było w tych magazynach? – pyta Alan, uważnie oglądającbudynek.

– Nie mam pojęcia, ale budynek nie jest zniszczony i faktycznie się nada na dyskotekę. A siłownie gdzie chceszotworzyć?

– Jedna będzie tu, obok klubu, a reszta rozlokowana po całymmieście.

– Skąd ty masz tyle pieniędzy na rozkręcenie interesu i po co ci tyle siłowni? – pytam zdziwiony jegopomysłami.

– A co ty myślisz, że tylko ty się dorobiłeś grubego hajsu, pisząc te swoje książeczki i to jeszcze pod pseudonimem jakiejś dupy, jak jej było…? O, wiem! Pamiętam, Małgorzata Love… Stary, jesteś dupkiem i tyle. Czemu nie możesz pisać pod swoim nazwiskiem, tylko świrujeszpawiana?

Zastanawiam się chwilę i dochodzę do wniosku, że sam nie wiem dlaczego piszę pod takimpseudonimem.

– Faktycznie, głupi pseudonim – odpowiadam i zaczynam się śmiać sam zsiebie.

– Nie dosyć, że jesteś cnotką, to jeszcze masz ciotowaty pseudonim. Maciusiu, już ci padło całkiem na móżdżek. Dobra, mam numer telefonu, jutro zadzwonię i zapytam o ten magazyn, a teraz jedziemy do monopolowego. Znając ciebie, w domu nie masz ani gramaalkoholu.

– Mam coś tam – odpowiadam, ale łapię się na tym, że ja faktycznie nie piję za dużo i mój barek świecipustkami.

Obładowani siatami z przeróżnym alkoholem, jedziemy prosto do mojego mieszkania w centrummiasta.

– Wow! Ale chata, człowieku masz gust co do wyboru mieszkania. Ile tu jestmetrów?

– Jakieś dwieście, plus taras – odpowiadam i zapraszam kuzyna dośrodka.

– Przecież tu można jeździć rowerem. Na górze maszsypialnie?

– Tak, są trzy i dwie łazienki, garderoba i jeden pokój stoi pusty, nie miałem na niego pomysłu. Na dole, jak widzisz kuchnia z salonem, dwa pokoje i mam też taką małą siłownię złazienką.

– Ciebie posrało! Sam w takim wielkim domu. Kto ci to sprząta, człowieku?

– Przychodzi do mnie pani Zofia dwa razy w tygodniu i czasem coś ugotuje, ale zwykle jadam na mieście, a kiedy pracuję w swoim gabinecie, to lubię mieć spokój, bo muszę sięskupić.

– Mój kuzyn zdziczał przez jedną nudną piczkę zasadniczkę! – krzyczyAlan.

Zaczynam się śmiać i kręcęgłową.

– Dobra, ja idę pod prysznic – zarządza – a ty wyjmij z mojej torby trawkę i rozpakuj zakupy, mojaMałgorzatko.

– Wal się dupku! – krzyczę do kuzyna, ciągle sięśmiejąc.

Kiedy Alan znika za drzwiami, sam postanawiam się odświeżyć i przebrać w coś luźniejszego na dzisiejszy wieczór. Może w końcu się przełamię i poznam jakąśpanienkę?

Po szybkim prysznicu schodzę na dół, do salonu i rozpakowuję siatki z alkoholem i drobnymi przekąskami. Alana jeszcze nie ma, więc postanawiam poszukać w jego torbie trawki. Otwieram jego walizkę i grzebię po kieszonkach, szukając małej foliowej torebeczki. Znajduję i kiedy mam zamykać walizkę, nagle moją uwagę przykuwa przedmiot, podobny do fajki wodnej. Super, myślę sobie. Nie będzie trzeba się bawić w skręcanie ikombinowanie.

Napycham marihuany do mniejszego pojemniczka, a większy otwór przystawiam do ust, podpalając zapalniczką dół fajki. Ciągnę ile mam mocy w płucach, ale coś mi tu nie działa. Czyżbym wyszedł z wprawy? No nic, próbuję raz jeszcze, kiedy to, do salonu wchodzi Alan, zaczyna krzyczeć i śmiać się na całegardło.

– Co ty, kurwa, robisz, pacanie!?

Odrywam usta od szklanej powłoki iodpowiadam:

– Próbuję odpalić tą fajkę, ale nieciągnie.

Spoglądam na Alana, a ten tylko trzyma się jedną ręką futryny, a drugą za brzuch i dławi się własną śliną. Po chwili się uspakaja imówi:

– Kretynie, w tym się nie jara, do tego sięspuszcza!

Że co?! Zaczynam się dławić i kaszleć, ślina podchodzi mi do gardła i jest miniedobrze.

– Przykładałem usta tam, gdzie ty wkładasz swojego penisa? Będę rzygać! – Alan podchodzi do mnie, zabiera mi urządzenie z ręki imówi:

– Chcesz, to ci pożyczę, zmniejszysz ciśnienie przed baletami i nie wybuchniesz takszybko.

– Zabiję cię za twoje pomysły! Ja jestem cnotą, ale ty jesteś nienormalny! Zaliczasz w ciągu dnia tyle razy, a dodatkowo używasztego?

– Trzeba sobie jakoś radzić – odpowiada kuzyn, ciągle sięśmiejąc.

Siedzimy w salonie już dobre dwie godziny, znieczulając się. Jest mi coraz bardziej wesoło i czuję się cudownie wyluzowany. Mam ochotę na podryw i na jakąś chętną cipeczkę… Wow, co się ze mną dzieje, czyżby marihuana zaczęła czynićcuda?

– Pobawimy się w skojarzenia, OK? – proponuje kuzyn, a mnie już wszystko jedno, więc zgadzam się na jegopropozycję.

– Ok, niech ci będzie, dawaj!

– Hmm…OK, mam! Tylko mów od razu, OK?

– No OK, dawaj, bo mnienosi.

– Mleko…

– Piersi! – krzyczę od razu. – Jak słyszę słowo mleko, to widzę wielkie piersi, falujące nawietrze!

– Ha, ha dobre! Zapalmy jeszcze raz, bo po trawie robisz się jakiśludzki.

– To chyba muszę codziennie jarać trawę. – Zaczynam się śmiać, a świat staje się od razupiękniejszy.

– Alan! – krzyczę nagle do bruneta i zrywam się z miejsca. – Ja muszę stracić dziewictwo, bo oszaleje, ja mam trzydzieści cztery lata i nigdy nie spałem z kobietą, ba! Ja nawet dziewczyny nigdy nie miałem. Ja nie mogę tak dłużej! Jeśli szybko mi nie pomożesz, będziesz mnie odwiedzał w domu bez klamek! Ja muszę dziś zrobić pierwszy krok Alan, muszę!

– Wow, wow, wow! Kuzynek widzę gotowy na dzisiejszy wieczór! – Alan zrywa się z kanapy i klaszcze wdłonie.

– Kobitki! Szykujcie się, nadchodzimy!

***

Zamawiamy taksówkę i jedziemy do jednego z najlepszych krakowskich klubów. Jestem taki podniecony, że nie mogę usiedzieć namiejscu.

Podjeżdżamy pod klub, Alan wyskakuje z samochodu jak torpeda, a ja zostaję w aucie i płacę za kurs. Wysiadam z taxi i widzę, że kuzyn już robi zadymę przy wejściu do klubu. Podchodzę bliżej i patrzę na groźną minę Alana, który próbuje przepychać się zochroniarzem.

– Co się dzieję? – pytam Alana. Spoglądam na mężczyznę, który ochrania obiekt i skądś gokojarzę.

– Ta wydzielina z pochwy nie chce mnie wpuścić, bo mam adidasy! – krzyczy nawalony i ujarany kuzyn, gotowy dobicia.

– Spokojnie, przecież da się to jakoś załatwić. – Próbuję załagodzić sytuację, ale widzę, że Alan tak szybko nieodpuści.

– Pan Maciej? – Nagle głos zabiera ochroniarz, przyglądając mi się zzaciekawieniem.

Nic nie kumam i tylko patrzę naczłowieka.

– Pan doktor? Byłem u pana w zeszłym miesiącu, bardzo mi pan pomógł. To pański kolega? Zwykle nie wpuszczamy w sportowym obuwiu na salę, ale dla pana zrobię wyjątek, tylko proszę pilnowaćkolegi.

– Dziękuję panu bardzo, będę go pilnował, nie sprawi żadnych kłopotów – odpowiadam, uśmiecham się do Alana i wchodzimy dośrodka.

W klubie jest już dużo ludzi, wszyscy tańczą, ocierają się o siebie. W powietrzu czuć zapach perfum zmieszanych z potem, alkohol i dym papierosowy. Po raz pierwszy – nie pamiętam od ilu lat – czuję się naprawdę wyluzowany i chcę ostrejzabawy.

Że też sam nie wpadłem na pomysł wcześniej, żeby zapalić trawkę i sięwyluzować…

Ale przecież to mi nie pomoże na dłuższą metę, muszę coś zrobić, by przełamać strach i niechęć dokobiet.

Podchodzimy do baru, zamawiamy whisky z lodem i szukamy wolnego stolika. Siadamy blisko sceny i czekamy na nasze zamówienia. Głośna muzyka i kolorowe światła pobudzają mnie dozabawy.

– Jestem taki podekscytowany, że muszę dziś coś upolować – krzyczę do Alana, a ten tylko sięśmieje.

– Nie poznaję cię, gdybym wiedział, że będziesz taki wyluzowany, już pierwszego wieczoru u ciotuni, dałbym ci zapalić, może przeleciałbyś naszą Olkę fasolkę, szparagolkę z drutem nazębach…

Kelnerka przynosi nasze zamówienie, stawia szklanki na stolik i kiedy chce odejść, proszę ją, by przyniosła jeszcze wiaderko lodu i butelkę whisky. Skąpo ubrana, śliczna blondynka, tylko się uśmiecha, kiwa głową i odchodzi do baru, by po chwili wrócić z moimzamówieniem.

Pijemy alkohol i obczajamy potencjalne ofiary na dzisiejszą noc, ale nic ciekawego nie widzę. Zaczynam sobie żartować zkuzyna.

– Impreza świetnie sięrozkręca.

– No, jak tasiemiec w mojej dupie! – odpowiada, po czym dodaje: – Ale nie rób w majty! Proponuję się nawalić i zabawić. Znam jedną laskę w Krakowie… Miła, łatwa i połyka, zadzwonić doniej?

Patrzę na kuzyna i intensywniemyślę.

– A jak się czymśzarażę?

– Weź, skończ i załóż to! – Kuzyn rzuca w moją stronę paczkęprezerwatyw.

– Nie wiem, czy damradę.

– Przestań! Jesteś jak hemoroid w mojej dupie! Skończ w końcu pierdolić i weź się do roboty. Gorące picze czekają na twoją fujarę. – Alan patrzy na mnie mętnym wzrokiem i skanuje moją sylwetkę, chwilę się zastanawia, po czym znowukrzyczy:

– Patrzę na ciebie i wiesz, cowidzę?

– Nie wiem – odpowiadam i wypijam kolejną szklankęalkoholu.

– Widzę byka z wielkimi cojones gotowymi do ataku! Posłuchaj, twój rdzeń przedłużony musi w końcu zacząćdziałać!

Zastanawiam się chwilę nad tym, co mówił mój kuzyn i zgadzam się nawszystko.

– OK, dzwoń do niej, ale bądź blisko w razie czego, bo nie wiem, jak zareaguję nanią…

– Spokojna twoja rozczochrana… Zaraz wracam, idę na zewnątrz zadzwonić, bo tu własnych myśli nie słyszę. Mam nadzieję, że jej numer jest wciąż aktualny. Poczekaj tu na mniebracie…

Alan chwiejnym krokiem wychodzi z klubu, a ja siedzę, jak ta przysłowiowa ciota i czekam na rozwójwydarzeń.

ROZDZIAŁ 5

Maciek

Siedzę jak na szpilkach, czekam na koleżankę Alana i zastanawiam się, czy to wszystko masens.

Jestem pijany, do tego pod wpływem środków odurzających i nie chcę w tym momencie analizować za i przeciw, więc odganiam od siebie niepotrzebne myśli i skupiam się na tym, co jest tu iteraz.

– Będzie? – pytam kuzyna, kiedy wraca dostolika.

– Jasne, że będzie! Ona nigdy mnie niezawiodła.

– Toprostytutka?

– Nie, no co ty! Dobra znajoma. Kiedyś kilka razy zdarzyło mi się z nią pobawić na imprezie. Jest doświadczona i wie, co robi. Zaufaj mi, nie będziesz żałował. A teraz napijmy się i pójdźmy jeszcze zapalić, bo faza ci minie i uciekniesz, jak ta ciota. – Alan podnosi szklanki z alkoholem i podaje mi mojego drinka. Wypijam całą zawartość i szczerze mówiąc, mam już nieźle wczubie.

Wychodzimy na zewnątrz zapalić, po czym wracamy do klubu. Po drodze do stolika zaczepia mnie kilka dziewczyn i nawet mam chęć z nimi potańczyć, ale Alan ciągnie mnie zasobą.

– Chodź ogierze, zaraz będzie twoja foczka, to sobie z niąpotańczysz.

– Alan, jestem gotowy dziś zaryzykować – krzyczę i klaszczę w dłonie mocnopodniecony.

– I bardzo dobrze! Pamiętaj tylko, pełen luz i do przodu! Zaliczysz dziś pierwszą bazę, a potem już pójdzie z górki. O, jest już moja koleżanka! – Na słowa kuzyna cały się spinam i przełykam głośno ślinę. Po moim karku przechodzi zimny dreszcz i zaczynam siędenerwować.

– Spokojnie, tylko na nią spójrz. – Oglądam się za siebie i dostrzegam śliczną blondynkę zmierzającą w naszymkierunku.

Jest wysoka i ma strasznie długie nogi. Ubrana w króciutką minispódniczkę i bluzkę, odsłaniającą jej pokaźnych rozmiarów biust. Podziwiam ją i oblizuję spierzchnięte usta. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale działa na mnie bardzopobudzająco.

– Cześć, Alanku! – Blondynka, zadowolona i uśmiechnięta od ucha do ucha, wita się z moim kuzynem, by za chwilę spojrzeć w mojąstronę.

– No cześć, przystojniaku… Pobawimy się? – Na słowa blondynki, jak poparzony zrywam się z krzesła, podaję rękę dziewczynie i uśmiecham się do niej, wystawiając swoje białe zęby. Ostatni raz spoglądam na kuzyna, ten puszcza do mnie oko i podnosi kciuki do góry, dodając miotuchy.

– Jestem Maciek, miło mi. – Przedstawiam się dziewczynie i wystawiam dłoń w jejkierunku.

– Majka, mnierównież.

– Nie mówiłeś Alanku, że masz takiego ciasteczkowego kuzyna – mówi Maja, podszczypując mójpośladek.

– No widzisz? Zajmij się nim jaknależy.

– O to się nie martw – odpowiada i ciągnie mnie naparkiet.

Przepraszam na moment dziewczynę i podchodzę doAlana.

– Bądź tu w pobliżu, w razie czego, OK?

– Nie martw się, nigdzie się stąd nie ruszam. Ty idź i sięzabaw!

Kiwam głową i ruszam za dziewczyną. Jestem pijany i naprawdęwyluzowany.

W głowie mi szumi i chcę się dziś świetnie bawić. To bardzo dziwne, że się niczego nie obawiam. Muzyka dudni mi w uszach, a migające światła oślepiają, ale nie przejmuję się w tym momencie tym i zaczynam się poruszać w takt muzyki. Maja ociera się o mnie swoim seksownym ciałem i pobudza mojego członka do życia. Cieszę się jak dziecko i nie mogę uwierzyć, że to robię. Chwytam dłońmi jej biodra i przysuwam do siebie. Ocieram się o nią, ona o mnie. Czuję jej kuszące perfumy i zaczynam całować jej skórę na szyi. Co ja wyprawiam?! – pytam sam siebie, a wewnętrzny głosik w mojej głowie odpowiada: „Bawisz się palancie, bawiszsię”!

– Świetnie się ruszasz, w łóżku też jesteś taki ruchliwy i seksowny? – Blondynka mruczy mi do ucha, a po moim ciele przechodzi fala gorąca i zaczyna paraliżować mniestrach.

Uspokój się, uspokój. Tylko pomału i bez nerwów… Kiedy chcę odpowiedzieć dziewczynie, ta wpija się w moje usta i zaczyna mnie namiętniecałować.

Jej… jak ja dawno nie smakowałem ust kobiety… Są takie słodkie, ponętne i kuszące, że zaczynam wariować. Oddaję pocałunek i językiem wdzieram się do jej ust, zachowując się przy tym jak napalony nastolatek. Mam ogromną ochotę wziąć ją tu, na tym parkiecie i uprawiać z nią dziki seks. Nie wiem, co we mnie wstępuje, ale wychodzi ze mnie jakaś bestia i dosłownie rzucam się na dziewczynę. Moje ręce błądzą po całym jej ciele, a na koniec lądują w jej koronkowejbieliźnie.

O Święty Jezu! Jest takawilgotna…

– Uspokój się, zachowujesz się, jakbyś nigdy nie pukał. – Maja odrywa się od moich ust i zaczyna żartować, ale ja jestem już taki podniecony, że nie wiem, co robię. Ponownie wpijam się w jej usta i zaczynam jągryźć.

Dziewczyna sapie i dyszy w moją twarz, a ja zaraz oszaleję. Jestem pijany, naćpany i nie panuję nad swoim zachowaniem. Po raz pierwszy w życiu jestem tak wyluzowany i mam wszystko wpoważaniu.

– Wyjdziemy stąd? – pyta blondynka, a ja tylko kiwam głową. Spoglądam na kuzyna, który siedzi przy stoliku z bananem na gębie i się szczerzy w naszą stronę. Ruchem głowy pokazuję mu, żeby wyszedł za nami i modlę się, żebym niespanikował.

Alan dopija drinka i rusza wolnym krokiem w stronę wyjścia. Uspokajam się i podążam za Mają. Nie wychodzimy jednak z klubu, bo dziewczyna atakuje mnie w niewielkim przedsionku, gdzie obok nas kręcą się pijani ludzie, nie zwracając na nicuwagi.

Oparty o ścianę poddaję się całkowicie chwili i czekam na rozwój wydarzeń. Adrenalina i podniecenie płynie w mojej krwi i nie mogę się doczekać finału dzisiejszej nocy. Maja dłońmi jeździ po moim ciele i rozpina mi czarną koszulę. Zaczyna całować mnie po klatce piersiowej, a ja jęczę z przyjemności, jaką mi właśnie daje. Przewracam oczami w każdą stronę, a dziewczyna jak wygłodniała lisica, liże mojesutki.

Mój penis okropnie pulsuje w spodniach i zaczynam odczuwać nieprzyjemny dyskomfort. Zaczynam się obawiać, że wybuchnę, zanim wyjmę go na światłodziennie.

– Jesteś taki seksowny, a twój olbrzym chyba czeka na moje usta co? – Maja kuca przede mną i rozpina mój rozporek, a ja jestem wniebie!

O, tak! Tak! – krzyczę w myślach i przygryzam wargę, aż do krwi. Maciek skup się i nie myśl o tym, nie skończysz przedwcześnie, nie skończysz!. Uspokój się do cholery, tylko sięuspokój!

– Jaki jesteś wielki! Twoje dotychczasowe dziewczyny miały ogromne szczęście. – Dziewczyna wyjmuje mojego penisa z bokserek i chwyta wdłoń.

– Jezu! Zaraz wybuchnę! – krzyczę do dziewczyny i w tym momencie zaczynam panikować. Zamykam oczy i oddycham głośno. Wdech, wydech, wdech, wydech… Kiedy zaczyna całować śliską już z podniecenia główkę, nie czekam dłużej i wyjmuję z kieszeni telefon, wybieram numer Alana i czekam napołączenie.

– No, co tam byku? – Ledwo słyszę kuzyna przez hałas panujący wklubie.

– Nie mogę, pomóż mi, nie dam rady! – krzyczę do słuchawki i ostatkiem sił powstrzymuję się, by nie uciec stąd, gdzie pieprz rośnie. – Zabierz mnie stąd, błagam!

Maja myśląc, że mówię do niej, wyjmuje z ust mojego penisa ikrzyczy:

– Kochanie jeszcze chwilkę i skończę, a potem ty zajmiesz sięmną.

Ja pitole, co jawyprawiam?!

– Chodź tu i zabierz mnie stąd, nie dam rady – mówię doAlana.

– Maciek uspokój się i pozwól zrobić sobie dobrze. Oddychaj głęboko, jestem niedaleko, widzę cię i jest OK. Jestem z ciebie dumny. Stary wytrzymaj! Niech Maja zrobi, co trzeba, a potem zabieram cię stąd. Tylko spokojnie stary, wyluzuj gacie, OK?

Z telefonem przy uchu, jak kretyn słucham kuzyna, kiedy to laska obciąga mi fiuta w miejscupublicznym.

Maciek, zepnij pośladki, dasz radę, to normalna rzecz, nie robisz nic złego. Jesteś prawdziwym facetem i daszradę!

Oddycham głośno i sapię jak lokomotywa, zapominam o wszystkim i zamykam oczy, opierając głowę o ścianę. Dziewczyna coraz szybciej porusza swoją głową, a ja czuję, że zarazskończę.

– Tak, tak! Dochodzę! – krzyczę i w tym momencie wybucham prosto w ustadziewczyny.

Udało się! Nie uciekłem, nie zwiałem, jak tchórz!Czuję się tak lekko i wspaniale, że zaczynam się śmiać sam z siebie. Śmieję się jak psychiczny i nie mogę przestać rechotać. Maja wstaje z klęczki i dziwnie na mniespogląda.

– Czy wszystko w porządku? – Nie jestem w stanie nic odpowiedzieć, bo nagle zjawia sięAlan.

– Tu jesteście! Wszędzie was szukam! Maciek musimy spadać, twoja żona zaczyna rodzić. Nie mamy czasu na pogaduchy, spadamy! Schowaj fujarę do spodni i robimyspadówę!

– Ale jak to? – krzyczy zła blondynka. – My jeszcze nie skończyliśmy! Jaka żona, jaki poród, co to maznaczyć?!

– Wybacz maleńka, znajdź sobie innego kutasa, co wyliże twoje rejony! – odpowiada kuzyn, ciągnąc mnie zarękę.

– Ty chamie! – wrzeszczy oburzonadziewczyna.

– Też cię kocham, a teraz spadaj mała, bo psujeszpowietrze.

Alan szarpie mnie za sobą w stronę wyjścia zklubu.

– Chłopie jesteś wielki! Ogromny postęp, normalnie mam ochotę cię wycałować. – Skacze podniecony i cieszy się jakdziecko.

Wsiadamy do taksówki stojącej nieopodal dyskoteki i jedziemy do mojego mieszkania. Jestem zdezorientowany i nie wiem, co siędzieje.

– Pierwsza baza zaliczona! – Alan śmieje się i klepie mnie poramieniu.

– Po raz pierwszy w życiu fiuta dotknęła ci laska, a nie tylko twoja własna graba! Twój wacuś był w ustach kobiety! Jestem z ciebie dumny! Teraz już pójdzie gładko, niedługo z cnotliwego prawiczka staniesz się psem na baby i jebaką, takim dobrym, jak ja, kuzynie!

Taksówkarz spogląda na nas, jak na wariatów, ale na szczęście się nic nie odzywa, zresztą mam to głęboko w dupie. Teraz dochodzę do siebie po tym, co się właśnie stało. Po raz pierwszy przeżyłem orgazm w ustach kobiety. Byłocudownie…

ROZDZIAŁ 6

Alan

Maciek spisał się dziś na medal. Nie spodziewałem się, że sobie poradzi. Miał chwilę zwątpienia, ale wytrzymał, co prawda był na kompletnej bombie, ale dałradę.

Muszę wymyślić co zrobić, by pomóc mu pozbyć się z jego głowy tego całego gówna, które tkwi w nim odlat.

– Maciuś, jesteś zajebisty chłopie! – krzyczę zadowolony, kiedy wchodzimy do jegomieszkania.

– Udało mi się, ale sam nie wiem, jak to się stało. Nie skończyłem jej na rękę, kiedy go dotknęła, a kiedy go ssała, to Jezuuuu! Tojest…

– Tak wiem, jakie to jest… A wiesz, jakie to jest, kiedy leżysz na jędrnej dupeczce, czujesz jej gładką, pachnącą skórę, pieścisz jej ciało, liżesz smaczną i mokrą muszelkę? Jak tego zasmakujesz, to dopiero powiesz, jakie to jest cudowne – mówię do rozanielonegokuzyna.

– Alan, dzięki za pomoc, ale boję się że na trzeźwo nie będę umiał i znowu ucieknę. To chyba nie dla mnie, ja całe życie tylko pomagałem innym, zapominając o własnych potrzebach. Znasz mnie i wiesz, jaki jestem. Co innego ty. Ty zawsze miałeś najfajniejsze dziewczyny i nigdy się niczego niewstydziłeś.

– Wyluzuj chłopie, bo mi zejdziesz na zawał! Zamienimy się miejscami, ja będę twoim terapeutą, a ty moimpacjentem.

– Przestań się nabijać. – Gromi mnie wzrokiem i kręci zrezygnowanygłową.

– Nie nabijam się! Ty się położysz na kozetce i powiesz mi wszystko co cię boli, jak na świętej spowiedzi. Ja, twój kapłan, udzielę ci rozgrzeszenia i pouczę w dalszych działaniach. A zresztą co ty się łamiesz?! Kupimy sztuczną Lolę i poćwiczysz na lalce! – krzyczę, śmiejąc się i klaszcząc wdłonie.

– Chyba ci mózg wyparował! – krzyczy zdenerwowany Maciek, a ja zaraz padnę ze śmiechu, widząc jego wyraz twarzy. – Mój pierwszy raz mam odbyć z plastikową, dmuchanąlalką?

– No dobra, to nie był dobry pomysł, ale musisz przyznać, że był… śmieszny? – Mówię i z niecierpliwością czekam na jegoreakcję.

– No, super śmieszny, patrz jak się śmieję… normalnie dławię się własną śliną. Alandorośnij!

– Oj, dobra, zatkaj twarz, bo myślę. A gówno! Dziś już nic nie wymyślę, idziemy się napić rozchodniaczka i lulu. Ty sobie dziś spuściłeś z krzyża, ja od rana miałem stanowczo za długą przerwę. Muszę użyć mojej magicznejobciągarki.

– Jesteś niemożliwy – odpowiada kuzyn i zaczyna się śmiać. – Jestem głodny, zamówimy pizzę? – pyta i wkłada łeb do lodówki. – W lodówce światło, musimy jechać nazakupy.

– Jest środek nocy, a my jesteśmynawaleni.

– Nie bądź marudny, jak małe rozdarte dziecko Rosemary, chodź usiądziemy w salonie, pogadamy, napijemy się i zjemy pizzę. Zaraz zamówię – mówiMaciek.

– Coś ty się tak napalił? Jesteś podniecony, jakbyś otrzymał dopiero co świadectwodojrzałości.

– Dziwisz mi się? Po raz pierwszy w życiu doświadczyłem takiego czegoś i muszę ci się przyznać, że bardzo mi się podobało. – Maciek się nakręcił nie na żarty, ale jutro, kiedy wytrzeźwieje i marycha przestanie działać, to wróci do dawnej cioty itchórza.

Korzystając z okazji, że obaj jesteśmy nawaleni, może powie mi coś więcej o sobie i wtedy będę mógł mupomóc.

– Maciuś, połóż się na sofie i zamknij oczy – mówię do kuzyna, a sam zajmuję miejsce nafotelu.

– Coś z tobą nie tak? – pyta i spogląda na mnie z dziwnym wyrazem natwarzy.

– Przecież cię nie zerżnę, nie jesteś w moim typie. Ja wolę dziurki, nie drągi. Kładź się i nie dyskutuj – upominam go, przewracającoczami.

Kuzyn, zdezorientowany, kładzie się i zamyka oczy. Ja w międzyczasie szukam jakiejś kartki i długopisu, bym mógł sobie notować pewne rzeczy. Kiedy znajduję kawałek kartki i ołówek, siadam w wygodnym fotelu i zaczynam swojąterapię.

Mnie też już chyba walnęło na mózg, że bawię się w takiecoś.

– Maciek, powiedz mi, co cięboli.

– Nic mnie nie boli, czuję się wspaniale! – odpowiada radośnie debiljeden.

– Kretynie, gówno mnie obchodzi, jak się teraz czujesz! Teraz możesz nawet zacząć latać, jesteś ujarany! Powiedz mi, co cię boli każdego dnia, dlaczego boisz się kobiet, jak sobie radzisz z nimi w pracy, kiedy je przyjmujesz w swoimgabinecie.

– Aaa, to! – Maciek chwilę myśli i nic nie mówi, układa się wygodniej na skórzanej kanapie i zaczyna swój nudny wywód. – Kiedy jestem w pracy, to wiem, że muszę być profesjonalny i mam za zadanie pomóc osobie, która potrzebuje mojej rady, dobregosłowa.

– Wielkiego kutasa w dupie – dodaję pocichu…

– Co mówiłeś? – podnosi głowę z zagłówka i spogląda w mojąstronę.

– Nic, nic, tak głośno myślę, mów dalej, mów, mów. Mną się nieprzejmuj.

– No więc, kiedy przychodzi do mnie na przykład piękna kobieta, to reaguję zawsze tak samo. Zaczynam się telepać, robi mi się gorąco, a w spodniach mały maciuś wariuje, ale wtedy mówię do siebie, że jestem profesjonalistą i muszę sprostać oczekiwaniom klientów i im pomóc. Wtedy zakładam na twarz maskę i nie pozwalam, by owładnął mną strach, czypanika.

– Jezu, ale ty nudny jesteś, jak moja babcia! Mów mi, czemu boisz się bab! Bo zaraz mnie szlag trafi i będziesz musiał mnie reanimować, a tego bym już chyba nie przeżył – mówię, jeszcze w miaręspokojny.

– Dupa z ciebie, a nie terapeuta. – Maciek podnosi się z miejsca i próbuje wstać, ale szybko reaguję i przepraszam go za swojezachowanie.

– Dobra Maciek, przepraszam. No już, nie bocz się na mnie, robię to pierwszy raz i muszę przyznać, że to kurewsko nudne zajęcie i ja się do tego kompletnie nie nadaję. Już, połóż się i mów dalej, obiecuję, że nic się nieodezwę.

Maciek kładzie się z powrotem i rozwija swoją nudną gadaninę, a ja zaczynam sobie rysować po kartce jakieśbazgroły.

– Kobiety mi się podobają i nawet mam ochotę się z nimi umówić, ale kiedy któraś do mnie podchodzi, to mnie zaczyna blokować i zwyczajnie odchodzę. Boję się porażki, odrzucenia, wyśmiewania.

– Posłuchaj mnie, dziś jesteś już dorosłym facetem z