Polowanie. Tom 27. Komisarz Oczko - Tomasz Wandzel - ebook + audiobook

Polowanie. Tom 27. Komisarz Oczko ebook i audiobook

Wandzel Tomasz

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

30 osób interesuje się tą książką

Opis

W październikową noc, podczas polowania na jelenie zostaje zastrzelony Hubert Jarosz, zapalony myśliwy i wójt jednej z miejscowości na Kaszubach. Początkowo śledczy uznają zdarzenie za wypadek. Wszystko ulega zmianie, gdy okazuje się, że pocisk, który zabił Jarosza, nie pasuje do broni używanej przez pozostałych uczestników polowania. Komisarz Oczko już wie, że w polowaniu brał udział ktoś jeszcze, kto nie polował na zwierzynę, ale na człowieka.
To cykl kryminalno-sensacyjnych opowiadań, których akcja rozgrywa się na Pomorzu. Polecamy kolejne części o śledztwach komisarza Oczko, również cykl o komisarzu Andrzeju Papaji i cykl o detektywkce Róży Wielopolskiej.
Tomasz Wandzel – Autor, który ma na swoim koncie powieści sensacyjne, kryminalne, obyczajowe oraz historyczne. Jest wielokrotnym stypendystą różnych instytucji, wspierających rozwój kultury m.in. Marszałka Województwa Pomorskiego oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mieszka w Prabutach, które często pojawiają się w jego twórczości. Zawodowo pracuje jako copywriter.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 107

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 22 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Kosior FilipFilip Kosior

Oceny
4,5 (11 ocen)
6
5
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
BarSzu

Nie oderwiesz się od lektury

A gdzie audiobook? Książka jak cała seria świetna 👍👍👍
10
aniasas163

Nie oderwiesz się od lektury

ok
00
Rokusana

Dobrze spędzony czas

Kolejna dobra historia. Bardzo podoba mi się ten krótki i konkretny format
00
Malwi68

Dobrze spędzony czas

"Polowanie" Tomasza Wandzela, będące kolejnym, 27. tomem cyklu o Komisarzu Oczko, to krótka lektura kryminalno-sensacyjna, która z pewnością przypadnie do gustu fanom autora i gatunku. Akcja, osadzona w malowniczych rejonach Pomorza, tym razem Kaszub, skupia się na sprawie morderstwa podczas polowania. Fabuła książki koncentruje się na tajemniczej śmierci Huberta Jarosza, zapalonego myśliwego i wójta, zastrzelonego w październikową noc. Początkowo zdarzenie wygląda na tragiczny wypadek, lecz Komisarz Oczko szybko odkrywa, że pocisk, który zabił Jarosza, nie pasuje do żadnej z broni używanej przez uczestników polowania. Ta poszlaka kieruje śledztwo na nowe tory – ktoś brał udział w polowaniu, ale celem nie była zwierzyna, lecz człowiek. Wandzel buduje napięcie, prowadząc przez sieć podejrzeń i fałszywych tropów. Autor po raz kolejny udowadnia, że doskonale odnajduje się w konwencji kryminału osadzonego w regionalnym klimacie. Styl autora jest przyjemny i dynamiczny, co sprzyja szybki...
00
opryszek2020
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

Zaskoczył mnie w tej opowieści bohater, który zabił, chcąc pomóc swojej matce. Polecam tę historię
00



Tomasz Wandzel

Polowanie

Tom 27Komisarz Oczko

LIND & CO

LIND & CO

@lindcopl

e-mail: [email protected]

Tytuł oryginału:

Polowanie

Tom 27 Komisarz Oczko

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Wydawnictwa Lind&Co Polska sp. z o o.

Ten e-book jest zgodny z wymogami Europejskiego Aktu o Dostępności (EAA)

Wydanie I, 2025

Projekt okładki: Daniel Rusiłowicz

Grafika na okładce: robert_em © Unsplash

Copyright © dla tej edycji:

Wydawnictwo Lind&Co Polska sp. z o o, Gdańsk, 2025

ISBN 978-83-68524-28-4

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek

Rozdział pierwszy

– A to parszywe hieny – syknął Hubert Jarosz, widząc zaparkowany obok urzędu gminy wóz transmisyjny jednej z ogólnopolskich telewizji. O tym, że dziennikarze będą chcieli go dopaść, wiedział od chwili, gdy jako wójt zaproponował, aby wystosować wniosek do ministerstwa klimatu i środowiska o wydanie zgody na odstrzał bobrów, które regularnie doprowadzały do lokalnych podtopień. Jego radni mający większość w radzie przegłosowali dokument i choć odpowiedzi, zapewne negatywnej, można się było spodziewać najwcześniej za kilka miesięcy, bo ministerialne młyny zwykły pracować leniwiej niż te boskie, wokół pieprzonych futrzaków rozpętała się gównoburza. Najpierw larum podnieśli opozycyjni radni z Waldemarem Rosą na czele. Gdy posty w stylu: „Wójt chce zabijać bezbronne bobry” pojawiły się w internecie, temat podchwyciły lokalne media. Na szczęście z nimi sobie jakoś poradził, bo wystarczyło wykupić kilka artykułów sponsorowanych, aby tym miejscowym dziennikarzynom z bożej łaski zatkać gębę. Jednak wyjadacze ze stolicy stanowili zupełnie inną ligę. Jarosz doskonale wiedział, że z nimi tak łatwo nie pójdzie. Tym bardziej że prócz reportera, którego czasami oglądał w programie interwencyjnym i szczerze cenił za dociekliwość, bezkompromisowość i odwagę, stało dwoje aktywistów spod znaku zielonych.

– I jeszcze te ufoludki – westchnął, parkując na miejscu zarezerwowanym dla wójta. Ledwie otworzył drzwi, ujrzał wycelowany w siebie mikrofon oraz obiektyw kamery.

– Tomasz Popiołek z programu interwencyjnego. Czy moglibyśmy chwilę porozmawiać?

– Oczywiście – zapewnił Jarosz, przywołując na twarz uśmiech samorządowca zatroskanego o dobro mieszkańców.

– Dlaczego wystąpił pan do ministerstwa z wnioskiem o wydanie zgody na odstrzał bobrów?

– Ponieważ kilka rodzin z naszej gminy wskutek działań tych miłych zwierzątek po każdym większym deszczu ma zalane podwórka, a w jednym przypadku doszło nawet do zalania domu – spokojnie odpowiedział Jarosz, a wznosząc oczy ku zaciągniętemu szarą warstwą chmur niebu, dodał: – Mamy październik, więc tylko patrzeć jak jesienne deszcze nie pozwolą tym ludziom spać po nocach.

– Morderca, morderca – rozległy się nagle donośne krzyki, wzmacniane przenośnym zestawem nagłaśniającym.

– Ale czy tego problemu nie da się rozwiązać w bardziej pokojowy sposób? – zapytał dziennikarz, próbując przekrzyczeć wydzierających się aktywistów.

– Proszę coś takiego zaproponować, a na pewno się nad tym pochylę – obiecał Jarosz i ruszył do budynku gminy ścigany wściekłymi wrzaskami obrońców zwierząt.

– To ciebie powinno się odstrzelić – krzyknął ktoś z tłumu, który w ciągu kilku minut rozrósł się z dwóch do kilkunastu osób. Jarosz już chciał zareagować na groźbę, ale po chwili namysłu uznał, że lepiej nie zaogniać sytuacji. Spodziewał się, że gdy tylko telewizja odjedzie, aktywiści oraz przypadkowi krzykacze również stracą zapał i wrócą do swoich zajęć, prawdopodobnie zapominając o porannej scenie.

Jednak nie wszyscy – pomyślał, przekraczając próg swojego gabinetu. Był wójtem, a więc miał władzę. Choć obejmowała ona zaledwie kilkadziesiąt osób, to pod pewnymi względami była nieograniczona. Dlatego teraz postanowił z niej skorzystać. Wybierając numer do dyrektora szkoły, wiedział, że tamten mu nie odmówi, bo po pierwsze szkoła podlegała urzędowi, po drugie z Markiem Mizerskim wypili kilka beczek piwa, a podczas wspólnych polowań zastrzelili tuzin jeleni. Po trzecie Mizerski należał do rodziny. W końcu był żonaty ze szwagierką Jarosza, która przed czterema laty przegrała walkę z rakiem.

– Darzbór, panie wójcie, czyżbyś chciał mi przypomnieć, że dzisiaj wieczorem znowu ruszamy na łowy?

– To również, ale mam do ciebie pewną prośbę natury kadrowej.

– To znaczy?

– Przed chwilą grupa ekologicznych świrów urządziła mi przed urzędem pikietę w obronie bobrów. Widziałem, że wśród nich był też ten pisarz od siedmiu boleści.

– Masz na myśli Igora Kajdańskiego? – wtrącił Mizerski.

– Właśnie on – potwierdził Jarosz, dyskretnie wyglądając przez okno. Tak jak podejrzewał przed budynkiem nie było już nikogo, nie licząc bezdomnego psa, który leniwie spacerował pustym chodnikiem, obwąchując pożółkłe trawniki. – Ale bardziej interesuje mnie jego żona. O ile kojarzę, pracuje w szkole?

– Tak, Alicja uczy geografii i biologii.

– To chciałbym, aby przestała uczyć i to jak najszybciej.

– Nie rozumiem – bąknął skonsternowany Mizerski.

– Po prostu ją zwolnij i to natychmiast – zakomunikował Jarosz, dobitnie przedstawiając swoją prośbę.

– Stary, to niemożliwe. Po pierwsze chroni ją trzymiesięczny okres wypowiedzenia, a po drugie skąd ja teraz znajdę kogoś do tych przedmiotów?

– Mówiąc szczerze, guzik mnie to obchodzi. Może jak wyląduje na bruku, to ten jej mąż artysta zrozumie, że czasami lepiej siedzieć cicho, bo wtedy przynajmniej ma się co do garnka włożyć.

– Hubert, tak jak cię lubię i szanuję, to muszę odmówić, bo jeśli nawet wymyślę jakiś pretekst, to ona gotowa pójść do kuratorium, a może nawet telewizji i znowu będzie afera.

Choć Jarosz nie przywykł do tego, aby ktoś stawał mu okoniem, musiał przyznać kumplowi rację. Kajdańska rzeczywiście mogła pobiec na skargę.

– Mam jednak pomysł, który będzie dla niej ostrzeżeniem – dodał Mizerski.

– To znaczy?

– Za dwa dni jest Dzień Nauczyciela, a dzisiaj zgodnie z niepisaną umową, która, jak wiesz, obowiązuje od dawna, wypłacane są nagrody dyrektora.

Tradycja przywołana przez Mizerskiego była Jaroszowi dobrze znana, bo w czasach, gdy sam był dyrektorem szkoły, całe grono pedagogiczne czekało na tę bonusową kasę. Zrozumiał też, co Mizerski zamierza zrobić, ale nie chcąc odbierać mu satysfakcji, pozwolił, aby do końca zaprezentował swój plan.

– Tak więc w tym roku pani Kajdańska nagrody nie dostanie.

– Niech będzie – zgodził się wójt, doskonale wiedząc, że w obecnej sytuacji żadnej bardziej dotkliwej kary zastosować nie może – ale w przyszłym roku ma jej już w szkole nie być – rozkazał, a słysząc, że ktoś puka do drzwi, szybko zakończył rozmowę, schował smartfon do szuflady biurka, które służyło mu przez ostatnie cztery kadencje, a następnie wstał z wygodnego skórzanego fotela i poszedł zobaczyć, kogo tam diabli niosą.

Gdy został wójtem, od razu wprowadził do urzędu kilka zasad, z których najważniejsza i najświętsza stanowiła, że do jego gabinetu nie można było wchodzić jak do przysłowiowej obory. Każdy, kto chciał się z nim zobaczyć, musiał zapukać i poczekać, aż Jarosz osobiście otworzy mu drzwi i przywita z należnym dla przybysza szacunkiem bądź pogardą. Ten pierwszy okazywał wszystkim mieszkańcom, ponieważ to oni co kilka lat decydowali o jego losie, a także pracownikom urzędu. Jarosz doskonale zdawał sobie sprawę, iż tylko dzięki nim gmina oraz jej instytucje działały sprawnie, a on mógł realizować obietnice wyborcze, zapewniając sobie wdzięczność mieszkańców, szczególnie podczas wyborów. Wyjątkiem byli urzędnicy, których ambicje sięgały wyżej niż biurko, fotel i dobra pensja wpływająca regularnie na konto. Jednak takich było niewielu i szybko musieli szukać sobie nowego zajęcia. Co do pogardy jej nigdy nie okazywał w sposób otwarty, ale już sam fakt, że nie zaprosił kogoś do gabinetu, tylko rozmawiał z nim w sekretariacie, wystarczył, aby ów osobnik zrozumiał, że Jarosz nie darzy go sympatią. Jednak osoba, którą zobaczył teraz na progu, zawsze była przez niego mile widziana, a od kilku miesięcy szczególnie.

– Dzień dobry, pani Karolino. W czym mogę pomóc?

– Potrzebuję pańskiego podpisu na kilku dokumentach księgowych.

– Proszę wejść, zaraz to załatwimy – zapewnił, zapraszając urzędniczkę do środka. Gdy ta weszła cicho, zamknął drzwi, a wiedząc, że dzięki ich dźwiękoszczelności nikt nie usłyszy tego, co dzieje się w gabinecie, przyparł kobietę do ściany i namiętnie pocałował.

– Czemu wczoraj nie przyjechałaś? – zapytał, delikatnie gładząc jej długie jasne włosy. Romans z atrakcyjną księgową zajmującą się placówkami oświatowymi trwał już prawie rok, ale spotykali się wyłącznie w sopockiej kawalerce należącej do Jarosza, o której istnieniu nie wiedział nikt, nawet jego własna żona. Wszystkim poprzednim kochankom tłumaczył, że kawalerkę jedynie wynajmuje i – o dziwo – każda w to wierzyła.

– Mąż chyba coś podejrzewa – wyszeptała Karolina.

– Powiedział ci to?

– Otwarcie nie, ale gdy wczoraj wspomniałam o wyjeździe na zakupy do Gdańska, powiedział, że pojedzie ze mną, aby, jak to ujął, nikt mnie nie poderwał.

– Może to miał być żart? – zasugerował Jarosz, poprawiając kochance bluzkę.

– Może, ale po drodze ciągle o ciebie wypytywał.

– No dobra, daj te papiery – polecił Jarosz, siadając przy biurku. Rozmawiali już kilka minut, a sekretarka nie była głupia i mogła zacząć coś podejrzewać. Dlatego wolał zachowywać pozory, dzięki którym wszyscy uważali go za dobrego męża, uczciwego samorządowca, gorliwego katolika i porządnego człowieka, który nigdy nikomu nie odmówił pomocy.

– Dzisiaj w nocy jadę na polowanie, ale jutro będę czekał w Sopocie. Jeśli uda ci się wyrwać, to przyjedź – poprosił, odprowadzając urzędniczkę do drzwi. Księgowa nieznacznie skinęła głową i wróciła do swoich obowiązków.

Chyba pora zakończyć przygodę – pomyślał Jarosz, dla którego Karolina, podobnie jak wszystkie kobiety przed nią, była jedynie rozrywką, pozwalającą oderwać się od nudnej małżeńskiej rutyny. Wójt uważał, że o ile małżeństwo jest jak obiad, to kochanki są jak przyprawy, a wiadomo, że zarówno zupa, jak i drugie danie musi być odpowiednio przyprawione, bo w przeciwnym wypadku po prostu nie smakuje.

Dlatego ewentualna konfrontacja z mężem Karoliny, który przyprawiania mu rogów z pewnością nie puściłby płazem, była ostatnią rzeczą, jakiej obecnie Jarosz potrzebował. Doskonale wiedział, że gdyby ich romans ujrzał światło dzienne, poniósłby wizerunkową porażkę, a na coś podobnego nie mógł sobie pozwolić. Owszem Karolinka była świetna w łóżku, a na dodatek twierdziła, że go kocha. Jednak jak powtarzała jego świętej pamięci babcia, „Huberciku, nie bierz pierwszej lepszej za żonę, bo tego kwiatu, to pół światu”. Na co dziadek odpowiadał: „A trzy czwarte chuja warte”. Niestety Jarosz nie posłuchał rady mądrej kobiety i ożenił się z pierwszą miłością swojego życia. Tyle że uczucie przynajmniej z jego strony trwało do chwili, gdy poznał swoją pierwszą kochankę. Później były kolejne i tak aż do Karoliny, która, o czym był święcie przekonany, z pewnością nie zamknie listy jego łóżkowych podbojów. Jako facet ledwie po czterdziestce miał swoje potrzeby, a małżeński seks raz na dwa tygodnie trudno było nazwać satysfakcjonującym.

– Panie wójcie, dzwonił ksiądz proboszcz i prosił o telefon. – Głos sekretarki wyrwał Jarosza z rozmyślań o sprawach damsko-męskich.

– Dziękuję, zaraz do niego oddzwonię – odpowiedział Jarosz, wracając do gabinetu. – Namolny klecha, pewnie znowu chce żebrać o jakąś kasę – mruknął, wybierając numer duchownego.

– Szczęść Boże, podobno ksiądz dzwonił.

– Tak, panie wójcie, chciałem osobiście podziękować za zamówienie przez koło łowieckie mszy z okazji świętego Huberta oraz oczywiście za hojny datek na rzecz parafii.

Raczej twojej kieszeni – pomyślał Jarosz, zastanawiając się, kiedy proboszcz przejdzie do konkretów. Doskonale wiedział, że msza, o której rozmówca napomknął, była jedynie pretekstem.

– A skoro już rozmawiamy, to miałbym w imieniu rady parafialnej taką drobną prośbę do pana wójta.

– Jeśli tylko będę w stanie, to oczywiście pomogę – zadeklarował Jarosz i przez następny kwadrans słuchał o remoncie organów, o przyznanej przez ministerstwo kultury dotacji oraz wkładzie własnym w wysokości trzydziestu tysięcy, których rzecz jasna parafia nie miała.

– Na najbliższej sesji porozmawiam z radnymi i spróbuję ich przekonać, aby w przyszłorocznym budżecie uwzględnili ten wydatek – obiecał Jarosz i wymawiając się obowiązkami, zakończył rozmowę. Następnie przeszedł do sekretariatu, uruchomił ekspres i czekając na kawę, słuchał jak sekretarka informuje go o zaplanowanych na kolejne godziny spotkaniach.

– Pani Olu, działkowiczów proszę przełożyć na następny poniedziałek – polecił, upijając łyk aromatycznej kawy. Z doświadczenia wiedział, że rozmowa z nimi zajmie mu co najmniej dwie godziny, a on chciał opuścić urząd nieco wcześniej.

Dzięki sprawnemu poprowadzeniu pozostałych spotkań już przed piętnastą wszedł do domu, gdzie zastał żonę, która wspólnie z siedmioletnią córeczką i trzynastoletnim synem przygotowywali obiad.

– Cześć tatusiu – zaszczebiotała mała Amelia. – Popatrz jak równo kroję marchewkę.

– Czyżbyś chciała zostać kucharką?

– Nie, ja będę uczyła w szkole.

– Czyli idziesz w ślady mamusi – zauważył, zupełnie nieświadomie przemycając w tej uwadze nutę ironii. Żona, która natychmiast zrozumiała przytyk, posłała mu lodowate spojrzenie, a gdy poszedł do sypialni, aby się przebrać, ruszyła za nim.

– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała, zamykając za sobą drzwi.

– Przepraszam, nie miałem nic złego na myśli.

– Wiesz, że nie chodzi mi o te twoje złośliwości, bo je mam głęboko.

– W takim razie o co? – zdziwił się Jarosz.

– Czemu mścisz się na ludziach, którzy nic ci nie zrobili?

– Ja się mszczę? A niby na kim?

– Na Alicji Kajdańskiej.

– A co niby złego jej uczyniłem?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Polecamy również

Tomasz Wandzel

Chłopiec z Kresów – historia prawdziwa

Hycel

Dom w chmurach

Blanka L – Sława, pieniądze i seks

Kłamstwa i sekrety – historia Róży Wittelsbach

Chwila prawdy – niewiarygodna historia Krystyny Górskiej

Chłopiec, który przeżył Auschwitz – historia prawdziwa

Grzeczna dziewczynka

Żółty długopis

Córka zakonnika

Zwłoki przy molo.

Cykl Komisarz Andrzej Papaj

Dotrzeć do prawdy

, tom 1

Uciec od prawdy

, tom 2.

Cykl Róża Wielopolska

Czyste zło

, tom 1

Święte zło

, tom 2.

Cykl Sopockie tango

Sopockie tango

, tom 1

Ostatnie tango w Sopocie

, tom 2.

Cykl Komisarz Oczko

Pierwsza sprawa

, odcinek 1

Skutek śmiertelny

, odcinek 2

Przerwać milczenie

, odcinek 3

Córka milionera

, odcinek 4

Świąteczny wampir

, odcinek 5

Śmierć na służbie

, odcinek 6

Ostatni samobójca

, odcinek 7

Czas śmierci

, odcinek 8

Śmiertelny turnus

, odcinek 9

W obronie własnej

, odcinek 10

Krwawe party

, odcinek 11

Człowiek z koneksjami

, odcinek 12

Sowica

, odcinek 13

Oko za oko

, odcinek 14

Cukierek albo śmierć

, odcinek 15

Dziwny wypadek

, odcinek 16

Zgon Świętego Mikołaja

, odcinek 17

Kasjerka

, odcinek 18

Zatrute serca

, odcinek 19

Śmierć podcastera

, odcinek 20

Sacrum

, odcinek 21

Ostatni skok

, odcinek 22

Dwa strzały

, odcinek 23

Najwyższa wygrana

, odcinek 24

Dowody winy

, odcinek 25

Martwa panna młoda

, odcinek 26

Polowanie

, odcinek 27

Zła wróżba

, odcinek 28

Wśród nocnej ciszy

, odcinek 29

Pieniądze tatusia

, odcinek 30

Nocny pociąg

, odcinek 31

Przed sezonem

, odcinek 32

Wyścig z czasem

, odcinek 33

Słowo przeciw słowu

, odcinek 34