Perswazje - Jane Austen - ebook

Perswazje ebook

Jane Austen

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

„Perswazje” to poruszająca opowieść o drugiej szansie na miłość. Czy uczucie przetrwa upływ czasu i żal za utraconą przeszłością? Klasyczna powieść Jane Austen o dumie, dojrzałości i sile uczuć.

Skromna i delikatna Anne Elliot przed ośmiu laty za namową bliskiej przyjaciółki zerwała zaręczyny z przystojnym, lecz niezamożnym kapitanem Wentworthem. Teraz ma lat dwadzieścia siedem i ponieważ odrzucała względy innych mężczyzn, wydaje się skazana na staropanieństwo. Gdy rodzina z powodu kłopotów finansowych przeprowadza się do Bath, los znów stawia na jej drodze ukochanego.

Czy kapitan Wentworth odkryje na nowo wdzięk i szlachetność Anne? I czy ona rzeczywiście pragnie odzyskać jego miłość, tym bardziej że o jej względy zabiega bogaty i utytułowany kuzyn?

Jane Austen (1775–1817) – angielska pisarka znana z realistycznych i ironicznych powieści obyczajowych przedstawiających życie wyższych warstw społeczeństwa angielskiego na przełomie XVIII i XIX wieku. Urodziła się w Steventon jako jedno z ośmiorga dzieci duchownego. Pisała od młodości, a większość swoich najważniejszych dzieł stworzyła w Chawton. Jej utwory, choć za życia publikowane anonimowo i początkowo niedoceniane, z czasem zyskały ogromne uznanie i są dziś uważane za klasykę literatury światowej. Austen mistrzowsko łączyła satyrę, analizę psychologiczną i krytykę społeczną, skupiając się na roli kobiet, małżeństwie i statusie społecznym. Za życia wydała powieści: „Rozważna i romantyczna” (1811), „Duma i uprzedzenie” (1813), „Mansfield Park” (1814), „Emma” (1816). Po jej śmierci opublikowano: „Opactwo Northanger” (1818), „Perswazje” (1818), „Lady Susan” (1871) oraz utwory niedokończone: „Sanditon”, „The Watsons”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 308

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

PERSUASION

Projekt okładki

Kamil Pruszyński

Ilustracja na okładce

© Kamil Pruszyński

© Nikiparonak/Shutterstock

Redaktor prowadzący

Anna Kubalska

Redakcja

Michał Załuska

Korekta

Mariola Będkowska

Bożena Hulewicz

ISBN 978-83-8391-497-8

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

[email protected]

Warszawa 2025

1

Sir Walter Elliot z Kellynch Hall w hrabstwie Somerset, pragnąc się rozerwać, nigdy nie brał do ręki innej książki niż Almanach baronetów. Tylko ta lektura zapewniała mu zajęcie w wolnym czasie i pocieszenie w chwili zgryzoty. Jego serce wypełniało się podziwem i szacunkiem, gdy kontemplował krótką listę żyjących przedstawicieli najstarszych rodów. Gdy zaś przeglądał niekończący się rejestr nowych nadań tytułów z ubiegłego wieku, wszelkie nieprzyjemne uczucia spowodowane domowymi kłopotami ustępowały litości i pogardzie. Zawsze mógł delektować się historią własnego rodu, jeśli nawet lektura pozostałych kart nie odniosła właściwego skutku. Oto stronica, na której zawsze otwierał ulubiony wolumen:

Elliotowie z Kellynch Hall

Walter Elliot, urodzony 1 marca 1760 roku, poślubił 15 lipca 1784 roku Elizabeth, córkę obywatela ziemskiego Jamesa Stevensona z South Park w hrabstwie Gloucester, z której to małżonki (zmarłej w 1800 roku) miał następujące potomstwo: Elizabeth, urodzoną 1 czerwca 1785 roku, Anne, urodzoną 9 sierpnia 1787 roku, syna, urodzonego martwo 5 listopada 1789 roku, oraz Mary, urodzoną 20 listopada 1791 roku.

Tak właśnie brzmiał ów paragraf w wersji drukowanej, ale sir Walter poprawił go, dopisując, dla informacji swojej i rodziny, po dacie narodzenia Mary: „Poślubiła 16 grudnia 1810 roku Charlesa, syna i dziedzica obywatela ziemskiego Charlesa Musgrove’a z Uppercross w hrabstwie Somerset”, oraz wpisując dzień i miesiąc, w którym sam utracił małżonkę.

Potem ciągnęła się historia tego świetnego i szanowanego rodu: że początkowo miał siedzibę w Cheshire, że można o nim przeczytać już w almanachu Dugdale’a, że przedstawiciele rodu pełnili funkcję najwyższego szeryfa, że reprezentowali swój okręg w trzech kolejnych parlamentach i że za dowody wielkiej lojalności otrzymali godność baroneta za czasów Karola II. Wyliczono także wszystkie Mary i Elizabeth, które pojmowali za żony. Całość zajęła dwie piękne stronice, zwieńczone zawołaniem, herbem i informacją: „Główna siedziba – Kellynch Hall w hrabstwie Somerset”, oraz odręcznym dopiskiem sir Waltera: „Domniemany spadkobierca, obywatel ziemski William Walter Elliot, prawnuk sir Waltera drugiego”.

Próżność była dominującą cechą charakteru sir Waltera Elliota jako mężczyzny i jako baroneta. Za młodu należał do mężczyzn wyjątkowo przystojnych, a i teraz, w wieku lat pięćdziesięciu czterech, miał ujmującą powierzchowność. Niewiele kobiet poświęca swej urodzie tyle uwagi, co on. Trudno by było znaleźć lokaja, nawet wśród służących świeżo upieczonych lordów, który rozkoszowałby się swoją pozycją bardziej niż lokaj sir Waltera. W jego oczach błogosławieństwo urody ustępowało bowiem rangą wyłącznie błogosławieństwu szlacheckiego tytułu. Sir Walter Elliot, obdarzony obydwoma tymi błogosławieństwami, musiał być zatem obiektem ogromnego szacunku i uwielbienia swego służącego.

Z jednego tylko powodu można uznać dumę sir Waltera ze swej aparycji i z pozycji społecznej za uzasadnioną: dzięki nim bowiem ożenił się z kobietą o przymiotach charakteru znacznie przewyższających jego własne. Lady Elliot była wspaniałą, rozsądną i sympatyczną osobą, której opinie i postępki nigdy nie wymagały pobłażania, jeśli nie liczyć młodzieńczego zaślepienia, za którego sprawą wyszła za mąż. Zawsze wyrozumiała, starała się łagodzić bądź tuszować błędy małżonka i przez siedemnaście lat dbała o to, by nie utracił nic ze swej godności. I choć nie zaznała szczęścia, to dzięki swym powinnościom, przyjaciołom i dzieciom przywiązała się do życia na tyle, że nie było jej wszystko jedno, gdy nadeszła chwila rozstania z tym światem. Straszliwe katusze musi przeżywać matka powierzająca trzy córki, z których najstarsza skończyła ledwo piętnaście lat, opiece próżnego i głupiego ojca. Lady Elliot miała jednak bardzo bliską przyjaciółkę, kobietę obdarzoną rozsądkiem i godną zaufania, która ze względu na tę przyjaźń osiadła nieopodal, we wsi Kellynch. Umarła więc, wierząc, że dzięki życzliwości i dobrym radom przyjaciółki córki będą przestrzegać wskazówek i zasad, które usilnie starała się im wpoić.

Wbrew przewidywaniom sąsiadów i znajomych sir Walter Elliot nie poślubił przyjaciółki zmarłej żony. Trzynaście lat po śmierci lady Elliot, pomimo bliskiego sąsiedztwa i bliskiej przyjaźni, on pozostał wdowcem, ona zaś wdową.

Zapewne nie trzeba w żaden sposób usprawiedliwiać lady Russell, osoby poważnej i zaawansowanej w latach, a przy tym wolnej od jakichkolwiek trosk materialnych, z powodu niechęci do powtórnego zamążpójścia. Nieuzasadnione niezadowolenie opinii publicznej skupia na sobie bowiem raczej kobieta, która wychodzi za mąż po raz drugi, niż ta, która tego nie czyni. Wyjaśnić natomiast wypada, dlaczego sir Walter pozostał wdowcem. Otóż sir Walter Elliot jako kochający ojciec (doznawszy raz czy dwa zawodu, gdy jego nieprzemyślane oświadczyny zostały odrzucone) szczycił się tym, iż nie ożenił się powtórnie przez wzgląd na swe najdroższe córki. W rzeczy samej, dla swej najstarszej córki poświęciłby wszystko, co nie miało dla niego szczególnego znaczenia. Elizabeth już w wieku lat szesnastu odziedziczyła po matce pozycję i pewne przywileje, a że odznaczała się nieprzeciętną urodą i pod wieloma względami przypominała ojca, więc zawsze miała na niego wielki wpływ i zawsze znajdowali wspólny język. Dwóch młodszych córek sir Walter nie cenił tak wysoko. Mary zyskała nieco w jego oczach, gdy została żoną Charlesa Musgrove’a, ale Anne, osoba o lotnym umyśle i ujmującym charakterze, co znaczyłoby bardzo wiele dla każdego rozsądnego człowieka, była całkowicie lekceważona zarówno przez ojca, jak i przez starszą siostrę. Jej zdanie się nie liczyło, jej potrzeby były zawsze na ostatnim miejscu, bo była tylko zwykłą Anne.

Lady Russell natomiast kochała ją najbardziej spośród swoich chrześniaczek, wyróżniała i traktowała jak przyjaciółkę, bo choć darzyła uczuciem wszystkie trzy panny, tylko w Anne dostrzegała rysy charakteru zmarłej przyjaciółki.

Przed paru laty Anne była bardzo ładną dziewczyną, jej uroda szybko jednak zgasła. Skoro nawet w najlepszych latach ojciec nie potrafił dostrzec w twarzy córki nic godnego uwagi (bo jej delikatne rysy i łagodne ciemne oczy w niczym nie przypominały jego samego), trudno się dziwić, że teraz, gdy zeszczuplała i zmarniała, nie zmienił zdania. Nigdy nie miał wielkich nadziei – teraz zaś wyzbył się ich całkowicie – że kiedykolwiek ujrzy imię Anne na kartach swej ulubionej księgi. Liczył więc tylko na Elizabeth i jej przyszłe małżeństwo, bo Mary związała się ze starą ziemiańską rodziną, szanowaną wprawdzie i bogatą, ale pozbawioną odpowiednich tytułów. Jego córka zamiast dostąpić zaszczytów, przyniosła więc zaszczyt innym. Sir Walter wierzył, że właśnie Elizabeth wyjdzie wreszcie za mąż, nie popełniając mezaliansu.

Zdarza się czasem, że kobieta w wieku lat dwudziestu dziewięciu jest ładniejsza niż dziesięć lat wcześniej. Jeśli zaś nie nękały jej żadne choroby ani troski, to nie straciła nic ze swego uroku. Tak rzecz się miała z Elizabeth, która była wciąż tą samą piękną panną Elliot, co przed trzynastu laty. Dlatego sir Walterowi można wybaczyć, iż zapomniał o jej wieku, albo przynajmniej uznać, że nie oszalał do reszty, twierdząc, że tylko on i Elizabeth wciąż rozkwitają, podczas gdy wszyscy inni więdną. Widział bowiem doskonale, jak starzeje się reszta rodziny i wszyscy znajomi. Anne zmizerniała, twarz Mary nabrała pospolitości, wszyscy sąsiedzi wyglądali coraz gorzej, a gwałtowne pogłębianie się kurzych łapek w kącikach oczu lady Russell martwiło go już od dawna.

Elizabeth nie była tak bardzo zadowolona z siebie jak jej ojciec. Od trzynastu lat była panią w Kellynch Hall i zarządzała domem z takim spokojem i zdecydowaniem, że nikomu nie przyszłoby do głowy, iż jest młodsza, niż naprawdę była. Od trzynastu lat czyniła honory domu, ustalała wszelkie domowe zasady, pierwsza wsiadała do karety zaprzężonej w cztery konie i zajmowała miejsce tuż za lady Russell we wszystkich salonach w okolicy. Każdej zimy od trzynastu lat otwierała wszystkie większe bale, jakie zdołali zorganizować nieliczni sąsiedzi, każdej zaś wiosny wyjeżdżała z ojcem do Londynu, by bawić się w wielkim świecie. Pamiętała o tym wszystkim doskonale, a upływające lata martwiły ją po trosze, po trosze zaś budziły niedobre przeczucia. Cieszyła się ze swej urody, ale czuła, że osiąga powoli niebezpieczny wiek, ucieszyłaby się więc ogromnie, wiedząc, że w ciągu najbliższego roku czy dwóch lat jakiś baronet rozpocznie starania o jej rękę. W takiej sytuacji z przyjemnością otwierałaby księgę, którą tak lubiła od najmłodszych lat i do której ostatnio straciła serce. Jakże mogła wciąż patrzeć na datę swego urodzenia i na to, że jedyna data ślubu, jaka po niej następuje, to data zamążpójścia młodszej siostry. Często zdarzało się, że odwracała wzrok od kart księgi i odsuwała ją od siebie, jeśli ojcu zdarzyło się zostawić ją otwartą.

Almanach przypominał jej zresztą o jednym jeszcze rozczarowaniu, którego źródłem była osoba wielmożnego pana Williama Waltera Elliota, którego dziedziczne prawa tak podkreślał jej własny ojciec.

Dawno temu, gdy tylko dowiedziała się, że William Walter Elliot zostanie spadkobiercą tytułu baroneta, jeśli nie będzie miała żadnych braci, postanowiła, że zostanie jego żoną. Ojciec zawsze twierdził, że tak właśnie być powinno. Nie znali go wprawdzie za jego lat chłopięcych, ale zaraz po śmierci lady Elliot sir Walter sam zaczął zabiegać o tę znajomość i choć nie spotkał się z życzliwym przyjęciem, nie zaprzestał starań, tłumacząc sobie zachowanie młodzieńca jego nieśmiałością. Podczas jednej z wiosennych wypraw do Londynu, gdy uroda Elizabeth była w okresie największego rozkwitu, udało mu się w końcu doprowadzić do prezentacji.

Pan Elliot był wówczas bardzo młody i właśnie rozpoczął studia prawnicze. A że bardzo przypadł do gustu Elizabeth, wszelkie plany związane z jego osobą zostały przypieczętowane. Został zaproszony do Kellynch Hall i przez całą resztę roku rozprawiano wciąż o nim i oczekiwano jego przyjazdu. Nigdy się jednak nie pojawił. Podczas spotkania w Londynie następnej wiosny Elizabeth doszła do wniosku, że wcale nie stracił swego uroku. Znów został zaproszony do wizyty na wsi, gdzie znów go oczekiwano, ale i tym razem nie przyjechał. Potem nadeszła wieść o jego ożenku. Zamiast skierować swój los na właściwy tor i zostać dziedzicem rodzinnego tytułu, wybrał niezależność i ożenił się z kobietą bogatą, ale nisko urodzoną.

Sir Walter nie krył urazy. Uważał, że jako głowa rodziny powinien zostać zapytany o zdanie, zwłaszcza że przecież otwarcie okazywał krewniakowi sympatię.

– Widywano nas przecież razem – stwierdził – raz w teatrze i ze dwa razy w kuluarach Izby Gmin.

Dezaprobata, której dawał wyraz, została całkowicie zlekceważona przez winowajcę. Pan Elliot nie próbował się usprawiedliwiać ani zabiegać o względy rodziny, których zresztą zdaniem sir Waltera nie był godzien. Znajomość została w ten sposób zakończona.

Elizabeth nawet teraz, po wielu latach, wciąż się denerwowała na myśl o tej ambarasującej historii. Pan Elliot spodobał jej się bowiem ze względu na swe przymioty, choć oczywiście daleko bardziej ceniła go za to, że miał odziedziczyć ojcowski tytuł. Rodowa duma zaś podpowiadała jej, że nie ma lepszej partii dla najstarszej córki sir Waltera Elliota. W całym almanachu nie znalazła baroneta, który byłby równie dobrym kandydatem. Pan Elliot zachował się jednak tak skandalicznie, że choć teraz (latem 1814 roku) nosiła żałobę po jego małżonce, to wciąż uważała, że nie warto o nim myśleć. O hańbie, którą na siebie ściągnął pierwszym małżeństwem, można by wprawdzie zapomnieć, skoro nie narodziło się potomstwo, które by o niej stale przypominało, gdyby nie skompromitował się w znacznie gorszy sposób. Ale życzliwy przyjaciel poinformował ich, że pan Elliot wyrażał się lekceważąco o nich wszystkich, zwłaszcza zaś o rodzie i o zaszczytach, które miały mu przypaść w udziale. A to było nie do wybaczenia.

Takie były uczucia i przeświadczenie Elizabeth Elliot, takie troski i wzruszenia wypełniały jej wykwintne, acz monotonne życie w dobrobycie i poczuciu pustki. Takie emocje ubarwiały szarą egzystencję w ziemiańskim towarzystwie, zajmowały czas, którego nie potrafiła spożytkować, zajmując się czymś sensownym w domu czy poza nim.

Ostatnio zaczęły ją jednak zaprzątać inne troski i problemy. Ojciec coraz bardziej martwił się sytuacją finansową. Wiedziała, że bierze do ręki swą ulubioną księgę przede wszystkim po to, by zapomnieć o pokaźnych rachunkach i o nieprzyjemnych aluzjach pana Shepherda, swego plenipotenta. Kellynch przynosiło dochód całkiem niezły, niewystarczający jednak do utrzymania pozycji, jaką zdaniem sir Waltera winien zajmować właściciel tego majątku. Dzięki umiarowi i oszczędności lady Elliot za jej życia wydatki sir Waltera nie przekraczały jego dochodów, niestety, po śmierci żony w zapomnienie poszła wszelka roztropność i rozpoczęło się życie ponad stan. Baronet nie mógł wydawać mniej, robił wszak tylko to, do czego zmuszała go pozycja społeczna. Nie czuł się więc winny, ale popadał w coraz większe długi, a na dodatek słyszał o nich tak często, że nie mógł ich już dłużej ukrywać, choćby częściowo, przed córką. Ostatniego lata w Londynie dał jej to i owo do zrozumienia. Posunął się nawet do pytania:

– Czy możemy ograniczyć wydatki? Czy sądzisz, że jest choćby jedna sfera, w której możemy ograniczyć wydatki?

Elizabeth, trzeba oddać jej sprawiedliwość, w pierwszym odruchu kobiecego przerażenia zaczęła zastanawiać się nad odpowiedzią i w końcu zaproponowała dwa posunięcia: ograniczenie wydatków na cele charytatywne oraz rezygnację z nowych mebli do salonu. Na szczęście potem zasugerowała jeszcze, by nie kupować w Londynie prezentu dla Anne, co od lat mieli w zwyczaju. Pomysły Anne, choć same w sobie nie najgorsze, nie mogły jednak zaradzić katastrofalnej sytuacji, o której ojciec poinformował ją wkrótce potem. Elizabeth zaś nie przyszły, niestety, do głowy żadne bardziej efektywne posunięcia. Czuła się równie nieszczęśliwa i pokrzywdzona jak jej ojciec. Żadne z nich nie potrafiło znaleźć sposobu ograniczenia wydatków, który nie naraziłby na szwank ich godności i nie pozbawił niezbędnych do życia wygód.

Sir Walter mógł swobodnie dysponować tylko częścią swego majątku, ale gdyby nawet wolno mu było sprzedać wszystko, i tak niewiele by to zmieniło. Zniżył się do tego, by zaciągnąć dług na hipotekę, nigdy jednak nie zhańbiłby się sprzedażą ziemi. Nie potrafiłby w ten sposób splamić nazwiska. Miał zamiar zostawić po sobie majątek w nienaruszonym stanie, w jakim odziedziczył go przed laty.

Na naradę wezwano dwójkę zaufanych przyjaciół, pana Shepherda, który mieszkał w sąsiednim mieście, i lady Russell. Zarówno ojciec, jak i córka oczekiwali najwyraźniej, że któreś z nich podsunie jakiś sposób, który pozwoli ograniczyć wydatki, nie narażając rodziny na jakiekolwiek wyrzeczenia i nie wystawiając rodzinnego honoru na próbę.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI

Spis treści

1

Punkty orientacyjne

Okładka