Pełnia Robaczego Księżyca - Łukasz Jarosz - ebook + książka

Pełnia Robaczego Księżyca ebook

Łukasz Jarosz

0,0
15,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Łukasz Jarosz to autor rozpoznawalny, nagradzany i powszechnie publikowany. Takim autorom najtrudniej utrzymać formę. Szczęśliwie ten problem nie dotyczy Jarosza, który przychodzi do czytelnika z nową opowieścią.

"Pełnia Robaczego Księżyca" to zbiór wierszy będących czymś więcej niż zaproszeniem do świata widzianego oczyma autora. To kolejna, otwarcie autobiograficzna narracja zamknięta w niemal fabularne liryki. Jest bowiem tak, jak Jarosz deklaruje w jednym z wierszy: piszę „ja”, w pierwszej osobie, w swoim ciele, życiu, nikim się nie wyręczam.

To parafraza, ale ufam, że to również "deklaracja programowa".

Język Jarosza jest bezpośredni, powściągliwy i pełen spokoju. Ten spokój ma kształt mądrości, jaką odnaleźć można w sobie, kiedy już przeżyło się wiele i coraz trudniej powiedzieć "wiem na pewno".

Jest w tych lirykach coś z kołysania lasu, refleksów światła na powierzchni wody w nurcie rzeki. Jest wytchnienie, ale jest też napięcie będące owocem codziennych czynności, trosk istotnych, rozstań i utraty.

Otwartość i bezpośredniość tych wierszy to wartość sama w sobie. Jarosz nie udaje. Jarosz jest w swoich tekstach Jaroszem. Nie stroi min, nie przybiera póz, nie szykuje czytelnikowi fajerwerków z piętrowych metafor.

Być może te wiersze nie są wyznaniem, ale z całą pewnością są intymną, poruszającą historią opowiedzianą przez mężczyznę, który nie boi się drzemiącej w nim słabości wobec świata, od którego postanawia się nie odwracać. Z tym światem do nas, czytelników, przychodzi, mówiąc: to co zrobili ze mną inni, jest tym, czym piszę.

Jeśli to prawda, że słowa mieszkają w śmierci, jak oznajmia Łukasz Jarosz, oznacza to, że warto ją oswajać, być blisko, przestać się bać i zacząć żyć naprawdę. W moim odczytaniu, o tym właśnie jest ta książka.

Marcin Zegadło (poeta, publicysta, recenzent Gazety Wyborczej, autor blogu o książkach Ksiegozbiry)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 17

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Opieka redakcyjna: EWELINA KOROSTYŃSKA
Redakcja: KARINA STEMPEL
Korekta: ANNA DOBOSZ, ANETA TKACZYK
Opracowanie graficzne: ROBERT KLEEMANN
Zdjęcie na okładce: ze zbiorów Jacka Dehnela (lata 20. XX wieku, Kanada)
Redakcja techniczna: ROBERT GĘBUŚ
Skład i łamanie: Infomarket
© Copyright by Wydawnictwo Literackie, 2022
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-08-07740-5
Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kraków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40 e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl
Konwersja: eLitera s.c.

Punkt obserwacyjny

Do tamtej jabłonki na wzgórzu kazał nam biegać

wuefista. Komin szpitalnej spalarni służył filmowcom

za komin krematorium. Mleko kwiatka przykładaliśmy

do kurzajki, górą oddychało szybkie skrzydło,

świat czysty i jasny pożyczał nas sobie,

żegnał bezbronnych nad kartką i w lustrze.

Ludzi wędrownych śpiących w piasku i śniegu.

Teraz wiem, że może nie być mój. Ukręcam

głowę słonecznikowi, rozszarpuję jego szyję,

by dotknąć białego, lepkiego puchu. Spoglądam

z oddali: na łące przekwitają mlecze i płacze koń.

.

Dotyk

Upał, pies biega wokół, aż pada bez sił.

Biorę go na ręce, bo rzeka jeszcze daleko.

W górze błękit; wiem, jak będzie wyglądał

ten wiersz i nasze życia. Kto mnie czyta,

kto pisze. I co będzie tematem zastępczym

w naszych rozmowach – to wszystko,

od czego brudzi się ciało, czyści myśl.

Końcówka maja, pies jest ciepły, ciężki. Obok

kościoła widzę weselników i młodą parę.

Stoją w bramie, patrzą na twarze świętych.

Nad nimi ogromne organy, żelazne płuco –

gdy bierze wdech i wydycha przeciągłe dźwięki,

młodzi rytmicznie ruszają w stronę ołtarza.

.

Cyfra

Rodzice kłócą się o kolor nagrobka,

pod którym chcą leżeć.

W ostrym żebrze, w szpikulcu śmierci

noc już była.

Będziemy ukarani – bo wierzyliśmy,

że nie jesteśmy tylko ciałem.

.

Reszta świata

Z córką nad rzeką. Jej chude ciałko przy brzegu

zarośniętym pokrzywami. Dostaliśmy dusze

z pierwszym oddechem. Wdeptuję słowa w wers,

mięśnie w powietrze. Wyobraźnię w wiarę.

Wszystko to przeplata ledwie słyszalna melodia

znikąd lub skądś. Z młyna serca, co toczy kamyki krwi.

Upał, rozkładamy nasz nietrwały dom, na nogach

schnie piach z dna. Dostałem ufność, tak śmiertelny,

bezużyteczny jak bezpłodna królowa, jak mrówka

na igiełce planety. Oddalony od tamtych chwil – w równie

gorący dzień ojciec maluje kwiecisty obraz w ogrodzie,

babka przy łóżku syczy modlitwy. Na kacu, ogolony,

lekko zadraśnięty Piłat idzie na spotkanie z kolejnym

oskarżonym. Jego pies nie poznaje swojego odbicia.

Gania wokół i obszczekuje srebrny talerz.

.

Fala

Dlaczego mnie tak biłaś? – pyta syn.

Odkładam gazetę, kładę się na mostku.

Z głową przy tafli przyglądam się drzewom,

długim roślinom cieknącym z dna. Czas

to gęsty jak żywica syrop,

obkleja głowę, podniebienie i płuca.

To dlatego jesteś taki udany – odpowiada matka.

Historia przemocy w krótkim dialogu. Kamień

rozdrabniany w ustach na lata, minuty, pyłki. Oblepiony

modlitwą i Bogiem. Przyglądam się rybom

i gdy myślę, że jestem daleko, moje odbicie

mąci przepływająca przy brzegu łódź.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki