Opowieści z zaczarowanego lasu. Złote Runo - Nathaniel Hawthorne - ebook + audiobook

Opowieści z zaczarowanego lasu. Złote Runo ebook i audiobook

Nathaniel Hawthorne

5,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Dlaczego Jazon wyruszył do królestwa Jolkos?  Kim byli czworonogi Chiron i stara kobieta z pawiem, rzeźbionym kijem i owocem granatu w dłoni? Co poradził Jazonowi Gadający Dąb w Dodonie i kto sprawił, że statek Argo wypłynął na wody? Jaką rolę w tej historii odegrała księżniczka Medea? Mit o Jazonie i Argonautach zamyka serię 12 Opowieści z zaczarowanego lasu. Posłuchaj, aby poznać losy wyprawy najdzielniejszych greckich wojowników po pilnie strzeżone runo złotego baranka.

„Znajomość mitologii jest konieczna dla ukształtowania kulturowej i literackiej świadomości młodego pokolenia, a nikt jak Hawthorne nie przybliża motywów mitologicznych dzieciom” / prof. Grzegorz Leszczyński

ilustracje Józef Wilkoń
wiek: 8+

W serii ukazały się:
1. Dziecięcy raj
2. Głowa Meduzy
3. Złotodajna moc
4. Trzy złote jabłka
5. Cudowny dzban
6. Chimera
7. Minotaur
8. Zęby smoka
9. Pałac Kirke
10. Nasiona granatu
11. Pigmeje
12. Złote Runo

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 54

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 43 min

Lektor: Krzysztof Tyniec

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału: „Tanglewood Tales for Boys and Girls” / „The Golden Fleece”

copyright © by Wydawnictwo BUKA, Warszawa

copyright © for the Polish translation by Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach

wydanie elektroniczne, BUKA 2023

ISBN: 978-83-64690-92-1

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej książki nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób bezpisemnej zgody wydawcy.

Wydawnictwo BUKA

ul. Niekłańska 38/21

03-924 Warszawa

www.buka.com.pl

email:[email protected]

Instagram: @buka_radosc_sluchania

Facebook: @BUKA.radosc.sluchania

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Złote Runo

GDY JAZON, SYN zdetronizowanego króla Jolkos, był małym chłopcem, wysłano go z domu i oddano pod opiekę najdziwniejszego chyba nauczyciela, o jakimście słyszeli. Ta uczona osobistość była człowiekiem czy też czworonogiem, jedną z tych istot, które nazywają centaurami. Mieszkał on w jaskini, a miał ciało i nogi białego konia, ramiona zaś i głowę człowieka. Nazywał się Chiron i mimo swego niezwykłego wyglądu był znakomitym pedagogiem; miał kilku uczniów, którymi mógł się poszczycić, bo stali się sławni w całym świecie. Był wśród nich słynny Herkules, był Achilles, Filoktet, a także Eskulap, który zdobył wielką sławę jako lekarz. Zacny Chiron uczył swoich wychowanków grać na harfie, leczyć choroby, posługiwać się mieczem i tarczą, a także różnych innych przedmiotów, które studiowali chłopcy w owych czasach zamiast pisania i rachunków.

Wydaje mi się niekiedy, że mistrz Chiron nie różnił się tak naprawdę od innych ludzi, lecz po prostu będąc z natury dobrym i wesołym człowiekiem, miał zwyczaj udawać konia, łazić po klasie na czworakach i wozić chłopców na plecach. Kiedy uczniowie dorośli, zestarzeli się i huśtali na kolanie swoje wnuki, opowiadali im o zabawach z czasów szkolnych; a malcy wyobrażali sobie, że ich dziadkowie uczyli się abecadła u centaura – pół człowieka, pół konia. Małe dzieci, które niedokładnie rozumieją, co się do nich mówi, często wbijają sobie do głowy takie niedorzeczne historie.

Tak czy inaczej, twierdzono z całym przekonaniem (i zawsze tak się będzie twierdzić, aż do końca świata), że Chiron, mimo profesorskiej głowy, miał ciało i nogi konia. Wyobraźcie sobie tylko, jak ten poważny starszy pan wpada z tupotem do klasy na swoich czterech kopytach, być może depcze przy okazji jakiemuś maluchowi po palcach, zamiast rózgą wymachuje sprężystym ogonem i od czasu do czasu wybiega truchtem za drzwi, żeby zjeść garść trawy! Ciekaw jestem, ile mu liczył kowal za komplet żelaznych podków.

Jazon zamieszkał w jaskini z tym czworonogim Chironem, kiedy był niemowlęciem zaledwie kilkumiesięcznym, i przebywał tam, aż osiągnął wzrost dorosłego mężczyzny. Stał się, jak sądzę, bardzo dobrym harfiarzem, nauczył się zręcznie władać bronią i nieźle obznajmił się z ziołami oraz innymi medykamentami; przede wszystkim jednak był znakomitym jeźdźcem, bo jeżeli chodzi o uczenie chłopców konnej jazdy, Chiron nie miał równego sobie wśród nauczycieli. W końcu, będąc już smukłym i wysportowanym młodzieńcem, Jazon postanowił szukać szczęścia w świecie, nie pytając jednak Chirona o radę i nic mu o tym nie mówiąc. Było to bardzo nierozsądne, nie ma co do tego dwóch zdań; i mam nadzieję, że nikt z was, moi mali słuchacze, nigdy nie pójdzie w ślady Jazona. Ale, trzeba wam wiedzieć, młodzieniec dowiedział się wtedy, że jest księciem krwi i że jego ojciec, król Ajzon, został pozbawiony tronu przez niejakiego Peliasa, który byłby zgładził także jego, Jazona, gdyby nie to, że ukrywał się on w jaskini Chirona. Więc Jazon, osiągnąwszy już siłę dorosłego mężczyzny, postanowił naprawić to wszystko i ukarać niegodziwego Peliasa za krzywdę, jaką wyrządził jego ukochanemu ojcu, zrzucić go z tronu i sam na nim zasiąść.

Z tym zamiarem wziął po jednej włóczni do każdej ręki, zarzucił na ramiona skórę lamparcią, by się ochronić przed deszczem, i ruszył w drogę, a jego długie, złote kędziory powiewały na wietrze. Z jednej części swojego stroju był szczególnie dumny: była nią para sandałów, które należały kiedyś do jego ojca. Były ślicznie haftowane i przymocowane do stóp złotymi sznurami. Zresztą cały jego strój był taki, jaki się nieczęsto widuje; i kiedy szedł drogą, kobiety i dzieci biegły do drzwi i okien, zastanawiając się, dokąd też idzie ten piękny młodzieniec w lamparciej skórze i złotem wiązanych sandałach i jakich bohaterskich czynów zamierza dokonać tą włócznią w prawej ręce i drugą w lewej.

Nie wiem, jak długo podróżował Jazon, nim doszedł do burzliwej rzeki, która przecięła mu drogę swym wartkim nurtem, tocząc strzępy białej piany wśród czarnych wirów, pędząc z hukiem naprzód i rycząc gniewnie w swym biegu. W suchej porze roku nie była bardzo szeroka, ale teraz wezbrała od ulewnych deszczy i śniegów topniejących na zboczach Olimpu; huczała ogłuszająco i wyglądała tak dziko i niebezpiecznie, że Jazon, choć nie zbywało mu odwagi, uznał za stosowne zatrzymać się na jej brzegu. Łożysko było usiane ostrymi, chropowatymi głazami, niektóre z nich wystawały z wody. Od czasu do czasu spłynęło z prądem i zaplątało się między skały jakieś wyrwane z korzeniami drzewo o potrzaskanych konarach, to znów fala przyniosła utopioną owcę, raz nawet martwą krowę.

Krótko mówiąc, wezbrana rzeka narobiła już niemało szkód. Była z pewnością za głęboka, by Jazon mógł ją przebyć w bród i zbyt porywista, żeby ją przepłynąć. Nigdzie nie było ani śladu mostu, a co do łodzi, to nawet gdyby jakaś się znalazła, musiałaby się w jednej chwili rozbić na kawałki o skały.

– Popatrzcie no na tego biedaka – odezwał się jakiś skrzypliwy głos tuż koło niego. – Musieli go niewiele nauczyć, jeżeli nie wie, jak przeprawić się przez taką małą rzeczułkę. A może boi się zamoczyć swoje złotem wiązane sandałki? Szkoda, że nie ma tu jego czworonożnego profesora, żeby go bezpiecznie przewiózł na drugą stronę na swoim grzbiecie!

Jazon obejrzał się zdumiony, bo nie wiedział, że ktoś znajduje się w pobliżu. Obok niego stała stara kobieta w podartym płaszczu zarzuconym na głowę, opierająca się na kiju, którego górny koniec był wyrzeźbiony w kształt kukułki. Była pomarszczona, wyglądała na osobę bardzo wiekową i słabą, a jednak jej oczy, brązowe jak u wołu, były tak niezwykle wielkie i piękne, że kiedy utkwiła je w oczach Jazona, nie widział nic prócz nich. Staruszka miała w ręku owoc granatu, mimo że nie był to sezon na granaty.

– Dokąd idziesz, Jazonie? – zapytała.

Jak widzicie, znała jego imię – bo też istotnie jej wielkie brązowe oczy robiły takie wrażenie, jakby wiedziały wszystko, zarówno to, co się już zdarzyło, jak i to, co się zdarzy w przyszłości. Gdy Jazon stał i wpatrywał się w nią, z boku wyszedł wspaniały paw i stanął obok niej.

– Idę do Jolkos – odparł młodzieniec – by strącić niegodziwego króla Peliasa z tronu mojego ojca i objąć rządy po nim.

– Ach tak – rzekła staruszka tym samym skrzypiącym głosem. – Jeżeli tylko tyle chcesz zrobić, to nie musisz się śpieszyć. Bądź grzecznym chłopczykiem, weź mnie na plecy i przenieś przez rzekę. Ja i mój paw mamy tam coś do załatwienia, tak samo jak i ty.

– Zacna mateczko – powiedział Jazon – twoje sprawy nie mogą być tak ważne jak zrzucenie z tronu króla Peliasa. Poza tym, jak sama widzisz, rzeka jest bardzo wzburzona i gdybym się przypadkiem potknął, prąd uniósłby nas z o wiele większą łatwością niż tamto wyrwane drzewo. Pomógłbym ci z przyjemnością, gdybym tylko mógł; ale wątpię, czy jestem dość silny, żeby cię przenieść na drugą stronę.

– W