Ołena Zełenska. Kim jest Pierwsza Dama Ukrainy? - Alina Makarczuk - ebook + audiobook

Ołena Zełenska. Kim jest Pierwsza Dama Ukrainy? ebook i audiobook

Makarczuk Alina

4,1

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Ołena Zełenska. Kim jest Pierwsza Dama Ukrainy??

Życie Ołeny Zełenskiej radykalnie zmieniało się aż dwa razy. Po raz pierwszy 20 maja 2019 roku, kiedy ogłoszono, że jej mąż, Wołodymyr, wygrał wybory prezydenckie w Ukrainie. A drugi, gdy 24 lutego 2022 roku na Kijów spadły rosyjskie pociski, rozpoczynając najbardziej krwawy konflikt zbrojny w Europie od czasów II wojny światowej. Twarzą walki Ukraińców z putinowską Rosją stał się ich prezydent, już nie polityk, ale narodowy bohater, który udowodnił, że w chwili próby nie zostawi ani ojczyzny, ani narodu. A jeżeli prawdą jest, że za każdym wybitnym mężczyzną stoi wyjątkowa kobieta, Ołena Zełenska musi być niezwykła. Doskonały portret ukraińskiej Pierwszej Damy kreśli Alina Makarczuk – pochodząca z Ukrainy dziennikarka Radia ESKA i TVN24. Jej rodzice - mama, lekarz i tata, żołnierz - zostali na Ukrainie, wspierając walkę o niepodległość.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 205

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 5 godz. 47 min

Lektor: Alina Makarczuk

Oceny
4,1 (10 ocen)
4
3
3
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
amadea2017

Całkiem niezła

Wystarczająco prezentuje sylwetkę Pierwszej Damy Ukrainy, jednak literacko mniej porywająca. Rozumiem, że presją czasu odgrała w jej tworzeniu decydującą rolę. Polecam wszystkim nieobojętnym na wydarzenia światowej polityki..
00

Popularność




Wstęp

Ołena Zełen­ska, dziś cel numer dwa dla KGB i reżimu Putina, kie­dyś lubiła zwy­czajne, spo­kojne życie. Stu­dio­wała archi­tek­turę, kochała swoją rodzinę i marzyła o pięk­nym domu, w któ­rym nie będzie musiała ukry­wać się w łazience przed wła­sną ochroną. Była zwy­kłą kobietą, za to nie­zwy­kle towa­rzy­ską, uro­dzoną w Krzy­wym Rogu, w połu­dniowo-wschod­niej czę­ści Ukra­iny. Już w trak­cie stu­diów zde­cy­do­wała, że zosta­nie sce­na­rzystką. Odkąd zako­chała się w komiku, który posta­no­wił zostać pre­zy­den­tem, życie Ołeny poto­czyło się nie­zgod­nie z jej pla­nem. Prze­szła zawiłą, pełną nie­spo­dzia­nek drogę z Krzy­wego Rogu przed Kon­gres USA.

Jako Pierw­sza Dama długo nie potra­fiła poże­gnać się z poprzed­nim życiem. Na­dal więc sama parzyła kawę, sama dobie­rała nowe meble do pałacu pre­zy­denc­kiego i kupo­wała dzie­ciom tor­ni­stry do szkoły. Dalej pisała sce­na­riu­sze do Kwar­tału i przy­po­mi­nała mężowi o uro­dzi­nach przy­ja­ciół z dzie­ciń­stwa.

Jej życie, od lat dzie­więć­dzie­sią­tych wypeł­nione śmie­chem, kaba­re­tem i tań­cami, po wygra­nych w 2019 roku przez Zełen­skiego wybo­rach zamie­niło się w walkę o prze­trwa­nie. Krętą drogę pełną roz­cza­ro­wań, wro­gów i zama­chów. Ołena musiała wyjść z bez­piecz­nego cie­nia, żeby stać się osobą publiczną, którą tak naprawdę wtedy być nie chciała. Wolała pra­co­wać w biu­rze. Pisała sce­na­riu­sze do ske­czów, które akto­rzy odtwa­rzali na sce­nie. Była czułą i wyma­ga­jącą obser­wa­torką. Wie­lo­krot­nie pro­po­no­wano jej pierw­szo­pla­nowe role w kaba­re­cie Stu­dio Kwar­tał 95, ale Zełen­ska odma­wiała i wtedy zespół kaba­re­cia­rzy zro­zu­miał, na czym powinna pole­gać jej rola. Po latach prób wycią­gnię­cia jej na scenę musieli się pod­dać i zaprze­stać walki. Pogo­dzili się z tym, że chce być zaku­li­sową posta­cią Kwar­tału.

Wolała być pomy­sło­daw­czy­nią, kre­atyw­nym i dorad­czym zaple­czem. Została więc twórcą i auto­rem sce­na­riu­szy, a pry­wat­nie żoną głów­nego pro­du­centa i komika Kwar­tału 95. Jej mąż usza­no­wał ten wybór. Lubił, jak mu dora­dzała. Musiało się to jed­nak zmie­nić, kiedy został pre­zy­den­tem. Choć w pierw­szych prze­mó­wie­niach Zełen­skiego można dostrzec pióro Pierw­szej Damy, to póź­niej Ołena pogo­dziła się z tym, że pewna epoka w ich życiu się skoń­czyła. Zełen­ski miał zespół pro­fe­sjo­nal­nych dorad­ców, a ona – jako Pierw­sza Dama – musiała zacząć reali­zo­wać wła­sne cele. Nastą­piła pierw­sza w ich rodzin­nym życiu sepa­ra­cja, która była natu­ral­nym wyni­kiem wyboru Zełen­skiego. To był wybór, który Ołena z tru­dem zaak­cep­to­wała.

Zełen­ski tak długo, jak mógł, ukry­wał przed bli­skimi swój plan doty­czący startu w wybo­rach pre­zy­denc­kich. Mimo braku entu­zja­zmu czy akcep­ta­cji ze strony rodziny zmiaż­dżył swego opo­nenta Petra Poro­szenkę w dru­giej turze, zdo­by­wa­jąc ponad 73 pro­cent gło­sów. Zaufało mu trzy­na­ście i pół miliona Ukra­iń­ców. Ołena nie mogła się pochwa­lić takim zaufa­niem wybor­ców. To był suk­ces jej męża, któ­rego ni­gdy sobie nie przy­pi­sy­wała. Ta uparta per­fek­cjo­nistka nie była zbyt pewna sie­bie. Nastą­pił jed­nak prze­ło­mowy moment, w któ­rym musiała prze­ko­nać do sie­bie miliony roda­ków. Nie tylko zdo­być ich sym­pa­tię, ale też udo­wod­nić, że jest mądrą, odpo­wie­dzialną i kom­pe­tentną kobietą. Godną towa­rzyszką życia Woło­dy­myra Zełen­skiego. Wcze­śniej nie musiała tego nikomu udo­wad­niać. Zarówno w pracy, jak i w domu była podzi­wiana przez kole­gów i uko­cha­nego opty­mi­stę Wowę z Krzy­wego Rogu, z któ­rym zwią­zała się pod koniec lat dzie­więć­dzie­sią­tych.

Z żony, sce­na­rzystki, matki i obser­wa­torki w ciągu dwóch dekad Ołena prze­ro­dziła się w wal­czącą kobietę będącą non stop w cen­trum uwagi. Jako począt­ku­jąca Pierw­sza Dama chciała pozo­stać w cie­niu. Ukry­wała dzieci, nie zga­dzała się na wywiady, zasła­niała kamerę ope­ra­tora, który przy­szedł sfil­mo­wać, jak pocie­chy Zełen­skich zaczy­nają nowy rok szkolny.

Machina ruszyła, a Ołena nie była w sta­nie jej zatrzy­mać. Zaczęła więc stwa­rzać sie­bie na nowo. Według przy­ja­ciół Zełen­skich był to naj­trud­niej­szy moment w jej życiu. Pora­dziła sobie z nim dzięki deter­mi­na­cji, szcze­ro­ści i temu, co zawsze miała w sobie – prze­ko­na­niu, że musisz wie­rzyć w to, co robisz. Nawet jako mał­żonka pre­zy­denta nie porzu­ciła pracy sce­na­rzystki. Żadna hrywna wydana na jej gar­de­robę nie mogła pocho­dzić z publicz­nych pie­nię­dzy. Wszystko musiało się zga­dzać z jej wewnętrz­nymi prze­ko­na­niami. Każde słowo, gest czy spoj­rze­nie musiało być praw­dziwe. Od pierw­szego dnia bycia Pierw­szą Damą, choć wtedy mało się publicz­nie wypo­wia­dała, chciała być kry­sta­liczna i uczciwa. Wie­działa, że ina­czej nie zdo­bę­dzie zaufa­nia ludzi.

Wyborcy doma­gali się dzia­ła­nia i reform. Nie potrze­bo­wali już Ołeny w kulu­arach czy w cie­niu męża. Musiała więc zapo­mnieć o roli obser­wa­torki i stać się kobietą, któ­rej zdję­cia i słowa wid­nieją na okład­kach świa­to­wych gazet. Ta książka to por­tret Pierw­szej Damy Ukra­iny, który może być jedy­nie wstę­pem do bio­gra­fii Ołeny Zełen­skiej. To histo­ria archi­tektki z Krzy­wego Rogu, która wbrew wła­snym pla­nom została Pierw­szą Damą. To histo­ria sce­na­rzystki, któ­rej mał­żo­nek, z zawodu praw­nik, został akto­rem, a póź­niej – niczym poko­nu­jący zło boha­ter z Marvela – posta­no­wił zbu­do­wać lep­szy kraj i zaczął zmie­niać świat. Ołena reali­zo­wała tę wizję razem z nim, nie wie­dząc, że ich plany pokrzy­żuje Putin, który zacznie wojnę prze­ciwko Ukra­inie.

To dzien­ni­kar­sko-lite­racki por­tret opie­kuń­czej matki dwojga dzieci kocha­ją­cej rodzinne życie, która przej­dzie do histo­rii jako kobieta wal­cząca o wol­ność. Która zosta­nie sym­bo­lem odwagi. Będzie twa­rzą z okła­dek świa­to­wych gazet. Zapi­sze się w pamięci milio­nów jako rewo­lu­cjo­nistka. To jedyny w jej życiu nie­pi­sany przez nią sce­na­riusz, który mogą Pań­stwo prze­czy­tać.

Prolog

– Zaczęło się.

– Obu­dzę dzieci. Mamy wyje­chać?

– Pocze­kajmy. Dam znać1.

Kiedy wybu­chła wojna, Ołena obu­dziła się w pustym łóżku. Jej sen, podob­nie jak milio­nów Ukra­iń­ców, prze­rwały odgłosy wybu­chów. W wątłym świe­tle noc­nej lampki szu­kała wzro­kiem męża. Zoba­czyła go w drzwiach. Stał już ubrany. Miał na sobie białą koszulę i gar­ni­tur. Póź­niej wkła­dał tylko zie­lony pod­ko­szu­lek i woj­skowe spodnie. Zegar poka­zy­wał czwartą pięć­dzie­siąt. Zimny ukra­iń­ski luty dawał się we znaki, a w powie­trzu roz­no­sił się zapach spa­le­ni­zny przy­po­mi­na­ją­cej smog. Nade­szła chwila, któ­rej bała się naj­bar­dziej. Długo przed 24 lutego Zełen­ska wie­działa, że jej mąż nie zostawi kraju na pastwę losu. Nie zgo­dzi się na kapi­tu­la­cję. Nie opu­ści Kijowa. Nie wyrazi zgody na ame­ry­kań­ską czy bry­tyj­ską pod­wózkę, tylko poprosi Zachód o broń. A jak będzie trzeba, to weź­mie kara­bin do ręki i pój­dzie na front. Pół­to­rej godziny po tym krót­kim poran­nym spo­tka­niu Zełen­ski opu­bli­ko­wał film z kan­ce­la­rii przy ulicy Ban­ko­wej w Kijo­wie, w któ­rym potwier­dził, że zaczęła się wojna.

Bomby spa­dły na Kijów, Char­ków, Ode­ssę, Mariu­pol i Dniepr. Chwilę po tym w całym kraju zawyły syreny. To obu­dziło nawet tych, któ­rzy zwy­kle nie sły­szą budzika. Bom­bar­do­wa­nia i dźwięki syren posta­wiły na nogi zarówno przy­go­to­wa­nych na inwa­zję Ukra­iń­ców ze spa­ko­wa­nymi już waliz­kami, jak i scep­ty­ków, któ­rzy – podob­nie jak rodzina Zełen­skich – do końca nie wie­rzyli w to, że Rosja prze­kro­czy rubi­kon.

W rosyj­skiej tele­wi­zji tam­tej nocy powta­rzano w kółko orę­dzie Wła­di­mira Putina (nagrane kilka dni przed roz­po­czę­ciem wojny), który ogło­sił „spe­cjalną ope­ra­cję woj­skową” w Ukra­inie. Była to ostat­nia zimowa noc, którą ukra­iń­ska para pre­zy­dencka spę­dziła w domu razem z dziećmi. Nad ranem rosyj­skie woj­sko zrzu­ciło pocisk na naj­więk­sze mię­dzy­na­ro­dowe lot­ni­sko – Bory­spol pod Kijo­wem. Dwie godziny wcze­śniej niż osiem­dzie­siąt jeden lat temu, kiedy 22 czerwca 1941 roku nie­miec­kie bomby spa­dły na Kijów. To wtedy defi­ni­tyw­nie skoń­czyło epokę nazy­waną na Zacho­dzie Never Again. Wów­czas rów­nież ucier­piało woj­skowe lot­ni­sko w Bory­spolu. Pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej ukra­iń­ska sto­lica sta­wiała opór przez sie­dem­dzie­siąt dwa dni. W tym cza­sie, podob­nie jak pod­czas rosyj­skiej inwa­zji, nazi­ści mor­do­wali cywi­lów, żeby zmu­sić ich do pod­da­nia się. Nie­miecka oku­pa­cja Kijowa trwała sie­dem­set sie­dem­dzie­siąt osiem dni. Hitle­row­skie woj­sko znisz­czyło w mie­ście sto czter­dzie­ści szkół, osiem­set budyn­ków prze­my­sło­wych, ukra­iń­skie bazy woj­skowe i uni­wer­sy­tety. Zbom­bar­do­wano rów­nież perłę ukra­iń­skiej cer­kiew­nej archi­tek­tury – Sobór Zaśnię­cia Bogu­ro­dzicy. To jedna z naj­więk­szych katedr w Kijo­wie. Każdy, kto pamięta histo­rię dru­giej wojny świa­to­wej, mógł mieć uza­sad­nione obawy, że Kijów po tygo­dniach walki pad­nie. Woj­sko Putina oka­zało się jed­nak mniej sku­teczne niż woj­sko Hitlera, a opór Ukra­iń­ców – więk­szy niż kie­dy­kol­wiek.

Tam­tej nocy każdy Ukra­iniec czuł, że nad jego kra­jem powiało chło­dem nie­pew­no­ści. Wielu z nas nie mogło zasnąć. Miesz­kańcy bez­piecz­nej do tej pory zachod­niej Ukra­iny rów­nież. Wojna tam­tej nocy już wisiała w powie­trzu. Była bli­żej, niż sądzono. W domach zatrzę­sły się szyby w oknach. Puste ulice zaczęły wypeł­niać pełne ucie­ka­ją­cych rodzin samo­chody, które w kilka godzin zakor­ko­wały mia­sto. Moi bli­scy i zna­jomi zaczęli wyjeż­dżać z Kijowa, na sta­cjach ben­zy­no­wych powsta­wały kil­ku­go­dzinne kolejki, a mój tata – podob­nie jak tysiące męż­czyzn w kraju – kilka dni póź­niej zapi­sał się do woj­ska.

W Krzy­wym Rogu, rodzin­nym mie­ście Zełen­skich, od końca lutego miesz­kańcy byli świad­kami maso­wych pogrze­bów ofiar rosyj­skiej agre­sji. Podob­nie jak w innych ukra­iń­skich mia­stach codzien­nie wyły tam syreny, a ukra­iń­skie siły prze­ciw­lot­ni­cze strą­cały rosyj­skie rakiety. Dywer­sanci rysu­jący na ogro­dze­niach literę „Z” wpa­dali w ręce ukra­iń­skiej poli­cji. Ten sym­bol ostat­niej litery alfa­betu, któ­rym Rosja­nie ozna­czali czołgi bio­rące udział w inwa­zji na Ukra­inę, już stał się na świe­cie współ­cze­sną swa­styką. W Krzy­wym Rogu przed wojną miesz­kało ponad sześć­set tysięcy miesz­kań­ców. Wielu z nich, w tym zna­jomi Ołeny, wyje­chało z mia­sta po wybu­chu wojny. To mia­sto w 1932 roku padło ofiarą Wiel­kiego Głodu sztucz­nie wywo­ła­nego przez wła­dze radziec­kie. W cza­sach dru­giej wojny świa­to­wej Krzywy Róg, podob­nie jak inne ukra­iń­skie mia­sta, był oku­po­wany przez hitle­row­ców. Tym razem mia­sto, w któ­rym Ołena przy­szła na świat, musiało się bro­nić przed oku­pa­cją rosyj­ską.

Krzywy Róg

Ołena Zełen­ska z domu Kijaszko uro­dziła się 6 lutego 1978 roku w rosyj­sko­ję­zycz­nej ukra­iń­skiej rodzi­nie w Krzy­wym Rogu, prze­my­sło­wym mie­ście w cen­tral­nej Ukra­inie. Jak sama przy­znaje, język ukra­iń­ski po raz pierw­szy w życiu usły­szała od nauczy­cielki w dru­giej kla­sie pod­sta­wówki, po czym pil­nie zaczęła się go uczyć.

Miesz­kała z rodzi­cami w sta­rym pora­dziec­kim bloku, tak zwa­nej chrusz­czowce – od nazwi­ska jed­nego z przy­wód­ców ZSRR, Nikity Chrusz­czowa. To za jego cza­sów w całym Związku Sowiec­kim masowo budo­wano bloki z cha­rak­te­ry­stycz­nymi małymi kuch­niami i kwa­dra­to­wymi bal­ko­nami, któ­rym ludzie nada­wali czę­sto funk­cję rekre­acyjną. Matka Pierw­szej Damy Ukra­iny Olha uro­dziła Ołenę w wieku dwu­dzie­stu pię­ciu lat. Córka ni­gdy publicz­nie się o niej nie wypo­wia­dała, a przy­ja­ciele Zełen­skich z dzie­ciń­stwa uwa­żali, że pani Olha była tym złym poli­cjan­tem w rodzi­nie Kijasz­ków. Według przy­ja­ciół była wobec dzieci bar­dziej surowa niż ojciec Ołeny. O dwa lata star­szy od żony Woło­dy­myr Kijaszko został póź­niej doradcą posła Olega Bon­da­renki z par­tii Zełen­skiego Sługa Narodu. Wykła­dał też na kijow­skim Naro­do­wym Uni­wer­sy­te­cie Trans­portu. Wcze­śniej nad­zo­ro­wał krzy­wo­ro­skie spółki budow­lane pro­du­ku­jące mię­dzy innymi beton. Media zaczęły o nim mówić, kiedy zaan­ga­żo­wał się w poli­tykę w 2019 roku. Mimo to ni­gdy nie udzie­lał się publicz­nie.

Kiedy kil­ku­let­nia Ołena prze­kra­czała próg szkoły numer 95 w Krzy­wym Rogu, nie wie­działa, jak zna­czące dla niej sta­nie się to miej­sce. Była to jedna z naj­bar­dziej pre­sti­żo­wych szkół publicz­nych w mie­ście. Sowiecki budy­nek z wiel­kiej płyty oto­czony przez wyso­kie sosny zapa­mięta jej pierw­szą miłość. To tam pierw­szy raz Ołena minie się w kory­ta­rzu z przy­szłym pre­zy­den­tem Ukra­iny. Była aktywną dziew­czynką. Uczyła się gry na for­te­pia­nie, języka angiel­skiego i szy­ko­wała się do stu­diów archi­tek­to­nicz­nych, jak chcieli jej rodzice.

Naj­lep­sze waka­cje, jak sama twier­dzi, spę­dziła na Kry­mie, gdzie w 1994 roku jako szes­na­sto­latka wypo­czy­wała w obo­zie pio­nier­skim „Artek”, w Gurzu­fie nie­da­leko Jałty. To prze­piękne miej­sce w środku lasów i gór na połu­dnio­wym wybrzeżu cie­płego Morza Czar­nego co roku zwie­dzała zarówno ukra­iń­ska, jak i rosyj­ska mło­dzież. Mówiło się tam głów­nie po rosyj­sku, bo „Artek” od 1925 roku był radziecką wizy­tówką pół­wy­spu. W roku 1991, po upadku Związku Radziec­kiego, ukra­iń­ski Krym zaczęło odwie­dzać coraz wię­cej tury­stów z zagra­nicy. W latach dzie­więć­dzie­sią­tych życie na Kry­mie kwi­tło, a 60 pro­cent ukra­iń­skich dzieci zwie­dzało „Artek” za darmo. Ich wypo­czy­nek współ­fi­nan­so­wało pań­stwo ukra­iń­skie. Ołena poznała tam wielu rówie­śni­ków, cho­dziła z nimi na kon­certy, kąpała się w morzu i dzięki temu jesz­cze bar­dziej roz­ko­chała się w Kry­mie.

Do szkoły numer 95 w Krzy­wym Rogu cho­dził też Wowa. Przy­szły mąż Ołeny, praw­nik, aktor Kwar­tału 95 i szó­sty pre­zy­dent Ukra­iny. Według jego przy­ja­ciela z dzie­ciń­stwa już wtedy Wowa ją zauwa­żył, ale Ołena była wów­czas w innym związku aż do matury.

– Cho­dzi­li­śmy do jed­nej szkoły, ale byli­śmy w róż­nych kla­sach. Zna­li­śmy się tylko z widze­nia. Oso­bi­ście pozna­li­śmy się już po matu­rze, kiedy zaczy­na­li­śmy stu­dia. Szłam z kole­żanką ulicą, a z naprze­ciwka szedł Wowa z chło­pa­kami. Miesz­ka­li­śmy w tej samej czę­ści mia­sta. Zaczę­li­śmy się przy­jaź­nić, a z cza­sem spo­ty­kać. (…) On jest uczciwy. Ni­gdy nie obie­cuje cze­goś, czego nie będzie mógł zro­bić. To powala. Jest uparty. Na początku nie myśla­łam o związku, ale on dopiął swego – mówiła Ołena Zełen­ska w wywia­dzie dla BBC News Ukra­ine2.

– To były naj­lep­sze lata naszego życia. Two­rzy­li­śmy muzykę, gra­li­śmy w stu­denc­kim teatrze estra­do­wych minia­tur. Nasze życie było dość nie­stan­dar­dowe jak na stan­dardy Krzy­wego Rogu. Nasza ekipa była bar­dzo róż­no­rodna. Ja na przy­kład pra­co­wa­łem jako ochro­niarz w domu pio­nie­rów – z sen­ty­men­tem wspo­mina Ołek­sandr Pika­łow, przy­ja­ciel rodziny Zełen­skich, autor ske­czów i aktor Kwar­tału 95. Uro­dził się w 1976 roku w Krzy­wym Rogu, cho­dził do szkoły z Woło­dy­my­rem oraz Ołeną Zełen­skimi. – Ołena grała na pia­ni­nie. Nosiła modne wtedy dziu­rawe dżinsy. Naj­czę­ściej jed­nak na mie­ście można było nas spo­tkać w gar­ni­tu­rach, bo przez cały czas mie­li­śmy jakieś występy. Wyglą­da­li­śmy na ulicz­nych muzy­ków – dodaje.

Alina Makar­czuk: Jak się pozna­li­ście z Ołeną?

Ołek­sandr Pika­łow, przy­ja­ciel z dzie­ciń­stwa: W szkole. Cho­dzi­li­śmy razem do gim­na­zjum numer 95. Z Wową przy­jaź­ni­li­śmy się od naj­młod­szych klas. Jestem od nich o dwa lata star­szy. Kiedy byli­śmy w pią­tej kla­sie, nasza szkoła prze­szła grun­towny remont. Po czym stała się jedną z naj­bar­dziej pre­sti­żo­wych szkół w Krzy­wym Rogu, gdzie cho­dziły dzieci miej­skich urzęd­ni­ków, wykła­dow­ców z wyż­szych uczelni oraz lokal­nych przed­się­bior­ców. Taka klasa śred­nia. Ołenę zauwa­ży­li­śmy z Wową w dzie­wią­tej kla­sie. Była dosyć spo­kojna i skromna. Jej tata – Woło­dy­myr – miał impo­nu­jące poczu­cie humoru, a matka była raczej tym złym poli­cjan­tem. Wycho­wy­wali córkę na inte­lek­tu­alistkę. Ołena była jedną z naj­lep­szych uczen­nic w kla­sie, przy­no­siła do domu piątki, cho­dziła do szkoły muzycz­nej, gdzie grała na for­te­pia­nie. To roz­sze­rzyło jej hory­zonty. Pamię­tam, że naj­le­piej z nas wszyst­kich znała się na bale­cie, ope­rze i nazwi­skach świa­to­wych kom­po­zy­to­rów. Jej wie­dza nas rato­wała, kiedy zaczę­li­śmy pisać wła­sne sce­na­riu­sze do stand-upów w Kwar­tale 95. Mówiła czę­sto coś, o czym nie mie­li­śmy poję­cia. Wowie już wtedy bar­dzo się spodo­bała. Mówił mi o tym. Może nie wprost, ale to było ewi­dentne. Jako star­szy kolega byłem bar­dziej odważny, jeśli cho­dzi o miło­sne sprawy. Poży­czy­łem od Ołeny jakąś kasetę z fil­mem. Już nie pamię­tam, co to było. Chyba Tita­nic. Ale oddać kasetę zgod­nie z tajną umową poszedł już Wowa… I tak się zaczęło. Coś mię­dzy nimi po matu­rze zaiskrzyło.

Kwartał 95

Pod koniec lat dzie­więć­dzie­sią­tych Ołena ukoń­czyła archi­tek­turę na Krzy­wo­ro­skim Uni­wer­sy­te­cie Tech­nicz­nym. Zełen­ski stu­dio­wał wów­czas prawo. Ani Wowa, ani Ołena w zawo­dzie nie pra­co­wali. Poszli w zupeł­nie nowym jak na tamte czasy, nie­ty­po­wym kie­runku. Zaczęli robić kaba­ret, któ­rego na ukra­iń­skim rynku jesz­cze nie było. Wcze­śniej oboje uwiel­biali rosyj­ski KWN (z ros. Klub Weso­łych i Nachod­czi­wych) pod kie­row­nic­twem rosyj­skiego arty­sty i dzien­ni­ka­rza Alek­san­dra Masl­ja­kowa. Po pol­sku to Klub Weso­łych i Pomy­sło­wych, jedyny w tam­tych cza­sach w swoim rodzaju ruch kaba­re­cia­rzy w Rosji, który powstał i bił rekordy popu­lar­no­ści w ZSRR. Od lat sie­dem­dzie­sią­tych w całym Związku Radziec­kim, z kil­ku­let­nimi prze­rwami, odby­wały się zjazdy komi­ków z róż­nych repu­blik. Pisane po rosyj­sku żarty każda grupa wymy­ślała sama. Ten pro­gram gro­ma­dził miliony widzów przed tele­wi­zo­rami. Nie było to show dla zmę­czo­nych patriar­cha­tem rosyj­skich gospo­dyń domo­wych. Była to swo­jego rodzaju odskocz­nia dla całych rodzin, które przy kola­cji, pijąc napoje gazo­wane o róż­nej zawar­to­ści alko­holu, kibi­co­wały swoim dru­ży­nom, naj­czę­ściej pocho­dzą­cym z ich rodzin­nych stron. Dla Zełen­skich była to moż­li­wość zaist­nie­nia w postra­dziec­kim show-biz­ne­sie, który dopiero powsta­wał po upadku ZSRR.

Z więk­szą uwagą Ołena zaczęła się przy­glą­dać pro­gra­mowi KWN w cza­sie stu­diów archi­tek­to­nicz­nych. Zełen­ski wów­czas, po ukoń­cze­niu stu­diów praw­ni­czych, kom­ple­to­wał ekipę, która mogłaby w KWN zagrać. Udało mu się to w 1997 roku. Już po roku współ­pracy ich grupa „Zapo­roże – Krzywy Róg – Tran­zyt” zade­biu­to­wała na festi­walu KWN w Soczi. Zysku­jąc coraz wię­cej fanów, zaj­mo­wała pierw­sze miej­sca w tych roz­gryw­kach. W nagrodę ukra­iń­skich kaba­re­cia­rzy zapro­szono do Naj­wyż­szej Ligi KWN. To było ogromne wyróż­nie­nie w cza­sach, gdy KWN zyski­wał coraz więk­szą popu­lar­ność w Ukra­inie. Wła­śnie wtedy powstała potrzeba zmiany nazwy na taką, która będzie utoż­sa­miać się z ich pocho­dze­niem. Tak w 2003 roku z ini­cja­tywy Zełen­skiego oraz jego przy­ja­ciół, braci z Krzy­wego Rogu, Ser­hija oraz Borysa Sze­fi­rów, powstała grupa Stu­dio Kwar­tał 95 nawią­zu­jąca nazwą do rejonu w Krzy­wym Rogu, skąd pocho­dzili jej twórcy. Ser­hij Sze­fir jest wie­lo­let­nim przy­ja­cie­lem i jed­nym z naj­bar­dziej zaufa­nych ludzi Zełen­skiego. W 2019 roku­zo­stał doradcą w kan­ce­la­rii pre­zy­denta.

W roku 2003 Zełen­ski wraz z ekipą odszedł z rosyj­skiego KWN po kłótni z jego gospo­da­rzem Alek­san­drem Masl­ja­ko­wem. Posta­no­wił, że zaan­ga­żuje się we wła­sny pro­jekt, który wraz z żoną roz­wi­jał przez kolejne lata. Ekipę nowego Kwar­tału 95 two­rzyło sie­dem­na­ście osób. To grono przy­ja­ciół, któ­rzy poznali się we wcze­snej mło­do­ści. W skład zespołu wcho­dzili mię­dzy innymi: główny komik i aktor Kwar­tału 95 Woło­dy­myr Zełen­ski, sce­na­rzystka Ołena Kijaszko (Zełen­ska), aktorka i komik Ołena Kra­wec, aktor Ołek­sandr Pika­łow, który cho­dził z Zełen­skimi do szkoły, Ste­pan Kaza­nin, Jurij Kra­pow oraz Jurij Koriaw­czen­kow z Krzy­wego Rogu, a także Wale­rij Żyd­kow, który wspól­nie z Ołeną pisał sce­na­riu­sze dla akto­rów.

A.M.: Rodzice Ołeny scep­tycz­nie pod­cho­dzili do Woło­dy­myra. Twier­dzili, że jest nie­po­ważny, bo mimo to, że skoń­czył prawo, został komi­kiem. Z tego, co wiem, Ołena go zawsze bro­niła.

O.P.: Bro­niła, bo w niego wie­rzyła. Ojciec Wowy rów­nież uwa­żał, że syn powi­nien pójść do poważ­nej pracy, a nie sypać żar­tami ze sceny. Pamię­tam, jak matka Zełen­skiego przy­szła do mnie i powie­działa: „Sasza, wyrzuć­cie mojego syna z waszego zespołu, może wtedy zosta­nie praw­ni­kiem!”.

A.M.: Wiemy, że Ołena potrafi pisać sce­na­riu­sze do ske­czów, ale czy potrafi się pośmiać z samej sie­bie? Czy ma do sie­bie dystans?

O.P.: Nie (śmiech). Już dawno to zro­zu­mie­li­śmy. Mało kto w naszym zespole ma odwagę, żeby żar­to­wać o Ołe­nie w jej obec­no­ści.

A.M.: Może się obra­zić?

O.P.: Tak. Nie­warto z Ołeną żar­to­wać.

A.M.: Ponoć Ołena miała dziwny pseu­do­nim.

O.P.: Nazy­wa­li­śmy ją Mrówką! Wyda­wało nam się to takie zabawne. Była kie­dyś taka radziecka kre­skówka o mrówce. Ołena nam się z nią koja­rzyła. Żarty towa­rzy­szyły nam na każ­dym kroku, bo już zaczę­li­śmy jeź­dzić do Moskwy na KWN. Więk­szość czasu spę­dza­li­śmy w tra­sie. Ołena pra­wie wszę­dzie z nami jeź­dziła.

A.M.: Na Zachód nie wyjeż­dża­li­ście?

O.P.: Nie było nas stać na podróże po świe­cie. Ciężko pra­co­wa­li­śmy. Robi­li­śmy kaba­ret. Kocha­li­śmy to. Kiedy mie­li­śmy wolne chwile, bra­li­śmy namioty i jecha­li­śmy do lasu. Gra­li­śmy na gita­rze przy ogni­sku. Bawi­li­śmy się, jak mogli­śmy. Tylko na to było nas stać.

Od momentu powsta­nia Kwar­tału 95 Ołena brała aktywny udział we wszyst­kim, co się w nim działo. Pisała sce­na­riu­sze do ske­czów dla komi­ków, uczest­ni­czyła w pró­bach, wymy­ślała aran­ża­cje do wystę­pów, a nawet popra­wiała już napi­sane sce­na­riu­sze, uwzględ­nia­jąc fakt, że nie­które żarty mogą kogoś zra­nić. To były czasy czar­nego humoru, który czę­sto nie miał gra­nic. Komicy nie oszczę­dzali poli­tyka, który skła­mał, leka­rza, który wziął łapówkę, męż­czy­zny, który zdra­dził żonę, czy kasjerki, która wście­kła rzu­cała klien­tom chleb, bo pra­co­wała w pie­karni z koniecz­no­ści. Kiedy była pre­mier Ukra­iny Julia Tymo­szenko tra­fiła do szpi­tala, Kwar­tał 95 zro­bił o niej scenkę, jak uma­lo­wana, ze słyn­nym war­ko­czem ćwi­czy w szpi­tal­nym pokoju w Char­ko­wie, szy­ku­jąc się do wywia­dów po wypi­sa­niu jej do domu. Tymo­szenko zagrała Ołena Kra­wec. Leka­rza – Ołek­sandr Pika­łow, który zwy­kle wcie­lał się w postać Wik­tora Janu­ko­wy­cza, bo był gło­so­wym sobo­wtó­rem czwar­tego pre­zy­denta Ukra­iny. W roku 2013, kiedy Ukra­ina miała w Wil­nie pod­pi­sać umowę sto­wa­rzy­sze­niową z UE, Kwar­tał 95 zro­bił scenkę o tym, jak długo Janu­ko­wycz myślał nad pod­pi­sa­niem doku­mentu o sto­wa­rzy­sze­niu. Scenka pod tytu­łem 10 minut Janu­ko­wy­cza na roz­my­śla­nia roz­ba­wiła naród, który jesz­cze nie wie­dział, że Janu­ko­wycz zdra­dzi Ukra­inę i uciek­nie do Rosji. Był znany z tego, że sie­dział w wię­zie­niu, wolno mówił i długo myślał, co Kwar­tał 95 poka­zał w swo­jej minia­tu­rze.

– Pod­pi­sać czy nie pod­pi­sać? Nie wiem… Nie będę niczego pod­pi­sy­wać – roz­wa­żał Pika­łow prze­brany za Janu­ko­wy­cza w tej sce­nie.

Po czym obja­wił mu się duch z jego przy­szło­ści, któ­rego zagrał Woło­dy­myr Zełen­ski. Janu­ko­wycz nie mógł uwie­rzyć, że to się dzieje naprawdę, a więc w celu wery­fi­ka­cji zaczął zada­wać sobie dziwne pyta­nia:

– Czym zauro­czyła mnie moja żona?

– Wia­domo czym. Umiała okiem otwo­rzyć butelkę z piwem – rzu­cił Zełen­ski wcie­lony w rolę mistycz­nego ducha przy­szło­ści.

– Kiedy mie­li­śmy pierw­szy seks? – zapy­tał Janu­ko­wycz Zełen­skiego.

– Nie pamię­tam!

– Jak to?

– Nie lubimy wspo­mnień z wię­zie­nia – wytłu­ma­czył Janu­ko­wy­czowi Zełen­ski.

Ukra­iń­ski kaba­ret, inspi­ro­wany rosyj­skim KWN, powstał w latach dzie­więć­dzie­sią­tych. Czyli w latach, kiedy w Ukra­inie kwi­tła korup­cja. Ta część ukra­iń­skiej poli­tyki przez całą dobę była pod lupą sce­na­rzy­stów Kwar­tału 95. Była to odważna, czę­sto nie­spójna i wybu­chowa miesz­kanka żar­tów, które Ukra­iń­ców pod­no­siły na duchu. Uczyły dystansu do życia, poli­tyki czy samych sie­bie. Jak mówią kwar­ta­łowcy (człon­ko­wie Kwar­tału 95), Ołena nie lubiła grać, a więc na scenę wyszła tylko kilka razy. Głów­nie z powodu braku kobiet w zespole. Kaba­ret, nawet w tam­tych cza­sach, w dość jesz­cze patriar­chal­nej Ukra­inie, do funk­cjo­no­wa­nia potrze­bo­wał kobiety.

Z bie­giem czasu więk­szość kobie­cych ról wzięła na sie­bie Ołena Kra­wec. Zełen­ska mogła więc zająć się tym, co kochała naj­bar­dziej – two­rze­niem sce­na­riu­szy.

– To była moja decy­zja. Szcze­rze mówiąc, nawet w KWN ni­gdy nie byłam na sce­nie. W pierw­szej kolej­no­ści byłam autorką. Kiedy bra­ko­wało kobie­cej twa­rzy, to mnie anga­żo­wali. Ni­gdy nie gra­łam głów­nej roli – mówiła Ołena Zełen­ska w wywia­dzie dla ukra­iń­skiego wyda­nia „Sie­god­nia” („Сегодня”). Ołena nie­raz pod­kre­ślała, że nie umie i nie chce grać. – W naszej eki­pie jest Ołena Kra­wec, któ­rej obec­ność jest cał­kiem wystar­cza­jąca. Ni­gdy nie dąży­łam do tego, żeby być na sce­nie. Emo­cjo­nal­nie to dla mnie trudne. Taką mam naturę. Nie jestem aktorką. Bliż­szy jest mi gabi­net niż scena. Lubię patrzeć na reali­za­cję tego, co wymy­śli­łam – pod­kre­ślała.

W latach 1998–2000 Ołena łączyła stu­dia archi­tek­to­niczne z pisa­niem sce­na­riu­szy do kaba­retu. Była w związku z Wową, głów­nym kaba­re­cia­rzem Kwar­tału 95, i wie­rzyła w ten pro­jekt od samego początku. W roku 2000, po ukoń­cze­niu stu­diów, Kijaszko ode­brała dyplom i wspól­nie z przy­szłym mężem poje­chała z zespo­łem w trasę. Zespół kaba­re­cia­rzy z Krzy­wego Rogu był okla­ski­wany w dużych salach kon­cer­to­wych w Moskwie, Kijo­wie, Ode­ssie, Jur­male, Miń­sku i Soczi. Od roku 1997 we wszyst­kich mia­stach byłego ZSRR Woło­dy­myr Zełen­ski był uwa­żany za gwiazdę kaba­retu. Ołena przez cały czas była u jego boku, ale tylko praw­dziwi fani Kwar­tału 95 wie­dzieli, jak się nazywa.

Zełenski przy porodzie

Ołena nie żyła wyłącz­nie pracą. Po ośmiu latach związku z Woło­dy­my­rem w końcu wzięła z nim ślub. Pobrali się 6 wrze­śnia 2003 roku w Krzy­wym Rogu. Młoda, dwu­dzie­sto­pię­cio­let­nia Kijaszko w bia­łej sukni z odkry­tymi ramio­nami, bukie­tem bia­łych róż i krót­kimi wło­sami, które miała po stu­diach, nie wie­działa, jak rady­kal­nie zmieni się jej życie, kiedy zosta­nie Zełen­ską. Uśmiech­nięta, z szam­pa­nem w ręku, na tle ozdo­bio­nego kwia­tami samo­chodu pozo­wała do zdjęć, na któ­rych widać ich przy­ja­ciela Ołek­san­dra Pika­łowa z żoną, przy­szłą matką chrzestną ich dzieci, Ołenę Kra­wec oraz innych przy­ja­ciół z Kwar­tału.

Zełen­ski brał ślub w skrom­nym sza­rym gar­ni­tu­rze z przy­cze­pio­nym do klapy bia­łym sztucz­nym kwiat­kiem. Woło­dy­myr – żyjący pracą – w odróż­nie­niu od Ołeny długo nie chciał mieć dzieci. Ślub, jak sam przy­znaje, koja­rzył mu się wła­śnie z dziećmi.

– Ołena przez cały czas pytała mnie, kiedy weź­miemy ślub. Byłem prze­ko­nany, że ślub wiąże się z dziećmi. Nie chcia­łem się spie­szyć – zdra­dzał mąż Ołeny ukra­iń­skim mediom.

Naj­praw­do­po­dob­niej dla­tego przez ponad sie­dem lat nie odwa­żył się na oświad­czyny. Zro­bił to, jak sam przy­znał, pod wpły­wem chwili, gdy razem z Ołeną oglą­dali film o miło­ści.

Dwa lata po ślu­bie na świat przy­szła ich córka Olek­san­dra. Uro­dziła się w rodzin­nym mie­ście Zełen­skich kilka mie­sięcy przed wybu­chem poma­rań­czo­wej rewo­lu­cji w Ukra­inie – 14 lipca 2004 roku. Jej matką chrzestną została aktorka Kwar­tału 95 i wie­lo­let­nia przy­ja­ciółka rodziny Ołena Kra­wec. Syn pary pre­zy­denc­kiej – Kiryłło – uro­dził się osiem lat póź­niej – 21 stycz­nia 2013 roku w Kijo­wie, gdzie wła­śnie trwała naj­więk­sza w histo­rii Ukra­iny rewo­lu­cja god­no­ści. Lata, w któ­rych przy­szły na świat dzieci Zełen­skich, przez dziwny zbieg oko­licz­no­ści były zwią­zane z rewo­lu­cją. W życiu Zełen­skich też.

Gdy poja­wił się Kiryłło, Ołena Zełen­ska nie zmie­niła swo­ich życio­wych prio­ry­te­tów. Doce­niała intym­ność. Chciała wieść spo­kojne rodzinne życie z dala od kamer. Ukry­wała twarz syna w mediach spo­łecz­no­ścio­wych. Zełen­ski nie towa­rzy­szył żonie przy naro­dzi­nach córki, ale był świad­kiem przyj­ścia na świat ich syna. Po tym prze­ży­ciu odra­dzał męż­czy­znom, by brali udział w poro­dach. Jak powie­dział póź­niej dzien­ni­ka­rzom, było to zbyt mocne doświad­cze­nie, na które nie był przy­go­to­wany.

– Przy­sze­dłem wes­przeć żonę. Nie zamie­rza­łem uczest­ni­czyć w poro­dzie. Na chwilę wpa­dłem, żeby uca­ło­wać Ołenę. Ona już leżała na poro­dówce. Nie wypa­dało wyjść… Musia­łem więc uda­wać, że jestem odważny. Zosta­łem, a potem o mało nie zemdla­łem. Na kilka sekund zamkną­łem oczy i się wyłą­czy­łem. Poczu­łem, że lekarz mnie trąca, mówiąc, żebym usiadł. Potem mi opo­wia­dał, że byłem zie­lono-biały. Teraz wiem, że to kosmiczny moment jed­no­ści z żoną. Głę­boka rzecz. Inny poziom rela­cji. Ale brać udział w takich wyda­rze­niach męż­czy­znom jed­nak nie radzę – mówił Zełen­ski w wywia­dzie dla ukra­iń­skiej sta­cji 1+1.

Sasza (Olek­san­dra), star­sze dziecko, poma­gała rodzi­com w wycho­wy­wa­niu Kiryłła. Opie­ko­wała się młod­szym bra­tem, kąpała go i ubie­rała. Zełen­ski rów­nież miał szansę zostać lep­szym, już bar­dziej doświad­czo­nym rodzi­cem.

– Z wyglądu Kiryłło jest bar­dziej podobny do Ołeny. Ma jasne włosy i oczy. Ale mimika – wyka­pany ja! Szczę­ście też ma po mnie. Jest bar­dzo szybki. Nie cho­dzi, tylko biega. Odbie­ramy na jed­nej fali. Mam wra­że­nie, że roz­ma­wiam z dziećmi w ich języku. Z Kirył­łem posłu­gu­jemy się dźwię­kami natury i dzi­kich zwie­rząt. A jak leżę na kana­pie, to jem gumki do wło­sów z pla­sti­ko­wego tale­rza, czyli spa­ghetti bolo­gnese w wyko­na­niu naszej córki Saszy. Ileż przy­jem­no­ści mi to daje! – mówił Woło­dy­myr Zełen­ski w wywia­dzie dla ukra­iń­skiego wyda­nia „Vivy”.

Ołena dosyć szybko po poro­dzie wró­ciła do pracy. Dołą­czyła do grupy sce­na­rzy­stów „Opty­mi­sta i pesy­mi­sta”, która pisała sce­na­riu­sze dla Kwar­tału 95. W jej skład poza Ołeną wcho­dzili też Ołek­sandr Pika­łow oraz Wale­rij Żyd­kow. Nazwa jest nie­przy­pad­kowa. Pika­łow zawsze był uwa­żany za opty­mi­stę. Żyd­kow widział dookoła wię­cej ciem­nych barw. Ołena była gło­sem roz­sądku, zło­tym środ­kiem i osobą, która rów­no­wa­żyła wizje dwóch róż­nych auto­rów.

W 2009 roku Zełen­ska, Pika­łow i Żyd­kow zaczęli pra­co­wać nad sce­na­riu­szem komicz­nego musi­calu Jak kozacy. Tę pro­duk­cję – wyemi­to­waną w syl­we­strową noc w ukra­iń­skiej tele­wi­zji – sce­na­rzy­ści stwo­rzyli na pod­sta­wie powie­ści Miko­łaja Gogola Noc przed Bożym Naro­dze­niem. Był to świą­teczny film o miło­ści, który rok póź­niej zdo­był kilka ukra­iń­skich nagród w kate­go­rii fil­mów fabu­lar­nych.

Pocałunek Zełenskiego z Breżniewą

W kinie bły­ska­wicz­nie zako­chała się rów­nież dora­sta­jąca córka Zełen­skich. W wieku dzie­się­ciu lat, w fil­mie w reży­se­rii Rosja­nina Mariusa Weis­berga 8 Best Dates (8 nowych ran­dek) Sasza zagrała córkę głów­nego boha­tera (w tej roli jej ojciec – Woło­dy­myr Zełen­ski). Dwa lata póź­niej Sasza wzięła udział w ukra­iń­skim show robio­nym przez Kwar­tał 95 – Roz­baw komika – gdzie w skła­dzie juror­skim zasia­dał jej ojciec. Wygrała wtedy pięć­dzie­siąt tysięcy hry­wien. Zełen­scy prze­ka­zali te pie­nią­dze na cele cha­ry­ta­tywne.

W tym samym cza­sie w sieci zawrzało. Ołena Zełen­ska codzien­nie tra­fiała na coraz now­sze arty­kuły w rosyj­skiej pra­sie o rze­ko­mych zdra­dach Zełen­skiego w trak­cie zdjęć do filmu 8 Best Dates. Reży­ser tego filmu wie­lo­krot­nie mówił rosyj­skim dzien­ni­ka­rzom, że zmu­szał Zełen­skiego do eks­pre­sji i poka­zy­wa­nia emo­cji, bo był on jego zda­niem zbyt skrę­po­wany. W jed­nym z wywia­dów nazwał Ołenę surową żoną, która powstrzy­muje męża przed gra­niem. – Wowa przez cały czas się zasta­na­wiał, co pomy­śli Lena (Ołena – red.). Miał zwią­zane ręce. Tak, on pozwala żonie sobą rzą­dzić – mówił Weis­berg w roz­mo­wie z dzien­ni­ka­rzami rosyj­skiej „Kom­so­mol­skiej Prawdy”.

Rosyj­ska prasa opi­sy­wała rze­kome romanse Zełen­skiego z pio­sen­karką Werą Breż­niewą, która rów­nież zagrała w tej pro­duk­cji. Spe­ku­la­cje wybu­chły po tym, jak Zełen­ski w jed­nej ze scen musiał ją poca­ło­wać. Dzien­ni­ka­rze pytali Ołenę, czy ma powody do zazdro­ści i jak sobie z tym radzi. Nie był to łatwy dla niej czas. Film był krę­cony zarówno w Ukra­inie, jak i w Rosji, co wią­zało się z licz­nymi wyjaz­dami Zełen­skiego. Ołena nato­miast przez cały czas była z dziećmi w Kijo­wie.

Zełen­ski wszystko demen­to­wał. Natych­miast uci­nał spe­ku­la­cje na temat swo­jej rodziny, uni­ka­jąc roz­mów z cie­kaw­skimi rosyj­skimi por­ta­lami szu­ka­ją­cymi zdrad czy innych sen­sa­cji. Miał też kilka mniej for­tun­nych wypo­wie­dzi: „Breż­niewa jest piękną kobietą, ale nie popro­sił­bym jej o rękę”. Pod­kre­ślał, że ma żonę, którą kocha. Tak zamknął temat w roz­mo­wie z ukra­iń­ską sta­cją 1+1: – Chwała Bogu, że moja żona jest zazdro­sna. To zna­czy, że mnie kocha. Cza­sami pytam ją, dla­czego nie ma humoru. Ona mówi, że miała sen, w któ­rym cho­dzi­łem z inną kobietą. Ja jej mówię, że to prze­cież tylko głupi sen, a ona mówi, że tak czy ina­czej jest o mnie zazdro­sna.

Jak wspo­mina sam Zełen­ski, kie­dyś żona przy­szła do niego z pro­wo­ka­cyj­nymi pyta­niami. Naj­pierw zapy­tała, czy zamie­rza razem z nią wycho­wy­wać dzieci. Potem zapy­tała, co myśli o służ­bo­wych roman­sach. Zapy­tali go o to w pro­gra­mie „Світське життя” w sta­cji 1+1. Przy­znał, że był zdzi­wiony, ale nie zwle­kał z odpo­wie­dzią. Wyja­śnił, że to pod­stępne pyta­nie żony, bo gene­ral­nie on nie ma nic prze­ciwko służ­bo­wym roman­som. Tylko że w jego pry­wat­nym życiu jest to nie­moż­liwe, gdyż on już ma służ­bowy romans trwa­jący przez całe życie z jedyną kobietą – Ołeną.

W tej grze Zełen­skich w pyta­nie i odpo­wiedź nie da się nie wyczuć iskry pomię­dzy tymi dwoj­giem mimo wielu lat pracy w jed­nym zespole i dwojga uro­dzo­nych w mię­dzy­cza­sie dzieci. Zełen­ska – jako trzy­dzie­sto­pa­ro­let­nia wów­czas kobieta będąca od lat w związku z tym samym męż­czy­zną – miała wystar­cza­jąco dużo czasu, żeby nauczyć się radzić sobie z zazdro­ścią. Prze­stała reago­wać na kolejne arty­kuły o rze­ko­mych zdra­dach. Pogo­dziła się z tym, że taka cie­ka­wość jest skut­kiem bycia w show-biz­ne­sie. Nie nazy­wała męża komi­kiem, tylko show­ma­nem. Nie przy­cią­gała uwagi mediów. Była tak ostrożna, że powstała wokół niej atmos­fera pew­nej tajem­ni­czo­ści. Zełen­ski, pytany o to, jak im się udaje utrzy­mać dobre mał­żeń­stwo przez tyle lat, nie­raz mówił, że to efekt wspie­ra­nia się i licz­nych kom­pro­mi­sów. – Cza­sem też dobrze jest za sobą się stę­sk­nić. Ołena jest jak żona deka­bry­sty, bo ja przez cały czas jestem poza domem. Choć jest jeden sekret, który nam pomaga. Żad­nych week­en­dów czy urlo­pów nie spę­dzamy bez sie­bie – mówił Woło­dy­myr.

Ołena poza polityką

Poli­tyką w Kwar­tale 95 zaj­mo­wał się mię­dzy innymi Wale­rij Żyd­kow. Działką Zełen­skiej były oby­cza­jowe żarty, które poka­zy­wały spo­łeczne i rodzinne podziały. Uka­zy­wały ste­reo­typy, teo­rie spi­skowe, ludzką zazdrość, pogardę, pychę czy miłość z róż­nych per­spek­tyw. Ołena szu­kała tego, co nas łączy. Poszu­ki­wała wspól­nych mia­now­ni­ków, które byłyby śmieszne zarówno dla pobie­ra­ją­cego rentę pana z ukra­iń­skiej wsi, jak i dla podró­żu­ją­cej dookoła świata pani z boga­tego ode­skiego domu. Co według komi­ków dzieli wewnętrz­nie pra­wie każdy naród? Poglądy, poziom i jakość życia. Co łączy więk­szość mał­żeństw? Przy­jazdy teścio­wej na week­end. O tym Kwar­tał 95 nie­ustan­nie żar­to­wał przed każ­dym dłu­gim week­endem, syl­we­strem czy zbli­ża­ją­cym się Dniem Kobiet. Tym razem Zełen­ski zagrał sie­bie, a Ste­pan Kaza­nin jego teściową. Scena pod nie­for­mal­nym tytu­łem Przy­cho­dzi teściowa do zię­cia:

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

https://www.vogue.com/article/por­trait-of-bra­very-ukra­ines-first-lady-olena-zelen­ska/amp?fbc­lid=IwAR3bv5mPXSr8ei95a818YUCMYj-CGM1rxeH60sSMwHKFWN5SwnIK9PnenPg [wróć]

https://www.bbc.com/ukra­inian/featu­res-47976364?fbc­lid=IwAR1Kt4O5ow_uydmBo8OheywieZLbNj_ki0N_5gobDiEo5R8gxqpCvsf1olQ [wróć]