4,49 zł
“O kocie, który sam chadzał na przechadzkę” to opowiadanie Rudyarda Kiplinga, angielskiego prozaika i poety, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury.
“Posłuchaj, a uważaj pilnie, bo to, moje kochanie, było, stało się i wydarzyło w owe czasy, gdy swojskie zwierzęta żyły jeszcze dziko. Pies był dziki i koń był dziki, i krowa była dzika, i świnia była dzika — tak dzika, jak tylko zwierzę może być dzikie — i wałęsały się swymi własnymi dzikimi drogami po wilgotnych, dzikich lasach.
Ale najdzikszy ze wszystkich dzikich zwierząt był kot. Sam chadzał na przechadzkę, a gdzie? — o to wcale nie dbał.”
Fragment książki - “O kocie, który sam chadzał na przechadzkę”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 17
Wydawnictwo Avia Artis
2021
Posłuchaj, a uważaj pilnie, bo to, moje kochanie, było, stało się i wydarzyło w owe czasy, gdy swojskie zwierzęta żyły jeszcze dziko. Pies był dziki i koń był dziki, i krowa była dzika, i świnia była dzika — tak dzika, jak tylko zwierzę może być dzikie — i wałęsały się swemi własnemi dzikiemi drogami po wilgotnych, dzikich lasach. Ale najdzikszy ze wszystkich dzikich zwierząt był kot. Sam chadzał na przechadzkę, a gdzie? — o to wcale nie dbał. Człowiek oczywiście był także dziki. Był strasznie dziki! I nie pierwej oswoił się, aż spotkał kobietę, która mu powiedziała, że nie ma ochoty żyć tak dziko, jak on. Wyszukała ona piękną, suchą jaskinię, w której mieli sypiać, zamiast na kupie wilgotnych liści; dno jej posypała czystym piaskiem i zapaliła w głębi jaskini ogień, a u wejścia do jaskini zawiesiła ogonem na dół wysuszoną skórę z dzikiego konia, a potem rzekła: — Wycieraj nogi, mój kochany, gdy wracasz do domu; a teraz możemy rozpocząć gospodarstwo. Wieczorem — kochanie, jedli dziką baraninę, pieczoną na gorących kamieniach, a zaprawioną dzikim czosnkiem i dzikim pieprzem; tudzież dzikie kaczki, nadziewane dzikim ryżem, dzikim majerankiem i dzikim anyżem; i jedli szpik z kości z dzikiego wołu, oraz dzikie czereśnie i dzikie jabłka granatowe. Potem mężczyzna układał się do snu przy ogniu i bywał ogromnie wesół; ale kobieta nie ruszyła się z miejsca i czesała swe włosy. Brała do ręki wielką, płaską kość łopatkową z barana, wpatrywała się w wyrzezane na niej dziwne znaki i dorzucała drew do ognia, a potem czyniła czary. Czyniła pierwszy na świecie czar śpiewu. Opodal, w wilgotnych, dzikich lasach zbierały się wszystkie dzikie zwierzęta w takiem miejscu, skąd można było widzieć światło ognia, i dziwiły się, co to znaczy. Wtem dziki koń tupnął swem dzikiem kopytem i rzekł: — O, moi przyjaciele i o, moi wrogowie, dlaczego mąż i niewiasta rozniecili wielkie światło w wielkiej jaskini i co złego nam ono wyrządzi? Dziki pies podniósł w górę swój dziki nos, wietrzył i zwietrzył pieczoną baraninę, a potem rzekł: — Pójdę, zajrzę, popatrzę i