Nowe imię. Septologia VI–VII - Jon Fosse - ebook
NOWOŚĆ

Nowe imię. Septologia VI–VII ebook

Jon Fosse

0,0

Opis

Malarz i wdowiec Asle mieszka samotnie w domu w Dylgja. Jedynymi osobami, z którymi wciąż się widuje, są jego sąsiad, rybak Åsleik i Beyer, właściciel galerii w Bjørgvin, kilka godzin jazdy na południe. W Bjørgvin mieszka także drugi Asle, jego sobowtór, a może cień albo druga wersja tego samego życia? Pierwszy z nich stał się religijny, rzucił picie i odniósł sukces, drugiemu przypadł trudniejszy los.

W ostatnim tomie SeptologiiNowe imię, za pośrednictwem wspomnień śledzimy życie obu bohaterów jako młodych dorosłych: narrator wstępuje do Kościoła Katolickiego, bierze ślub z Ales, zarabia na życie, próbując namalować wszystkie obrazy, które utkwiły mu w pamięci, żegna się z przyjacielem. Finał zaś przynosi niezapomniane, przesycone wiarą solilokwium.

Nowe imię to wielka, porywająca rytmem metafizyczna powieść o miłości, sztuce, Bogu, przyjaźni i przemijaniu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 321

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jon Fosse

Nowe imięSeptologia VI–VII

Z norweskiego przełożyła

Iwona Zimnicka

ArtRageWarszawa 2025

Nur Narr! Nur Dichter!

Friedrich Nietzsche

VI

I widzę siebie, jak stoję i patrzę na te dwie linie, które krzyżują się mniej więcej pośrodku, brązową i fioletową, i widzę, że malowałem te linie powoli dużą ilością gęstej farby olejnej, a farba spłynęła i w miejscu, gdzie brązowa linia krzyżuje się z fioletową, kolory pięknie się mieszają, i myślę sobie, że nie mam siły dłużej patrzeć na ten obraz, bo stoi już na sztalugach dostatecznie długo, pewnie ze dwa tygodnie, więc teraz muszę albo zamalować go na biało, albo odstawić na strych, do tego schowka, gdzie trzymam obrazy, których nie chciałem sprzedać, ale o tym myślałem już od kilku dni, myślę, a potem chwytam za blejtram i wypuszczam go z rąk, i czuję, że mnie, którego przez całe życie, tak, odkąd byłem chłopcem, tak zajmowało malarstwo, malowanie farbami olejnymi na płótnie, już w ogóle przeszła ochota na malowanie, cała radość z malowania zniknęła, myślę, już od jakichś dwóch tygodni nie malowałem, a szkicownika nawet nie wyjąłem z tej brązowej skórzanej torby na ramię, która wisi tam, nad rzędem obrazów odstawionych na bok, tam, między drzwiami do sieni a drzwiami do alkowy, i myślę, że chcę się pozbyć tego obrazu i chcę się pozbyć sztalug, tubek z farbami olejnymi, tak, wszystkiego, tak, chcę się pozbyć wszystkiego, co leży na stole w pokoju i ma związek z malowaniem, w tym pokoju, który jest jednocześnie atelier i salonem, i jest tak, odkąd Ales i ja wprowadziliśmy się tu dawno temu, bo wszystko to mnie drażni i muszę się tego pozbyć, wyrzucić, i nie rozumiem, co się ze mną stało, ale coś jest, coś się stało i w zasadzie wszystko jedno, co to takiego, myślę i słyszę, jak Åsleik mówi krzyż Świętego Andrzeja, wypowiadając te słowa z naciskiem, z tym paskudnym naciskiem na słowa, mówi to, jakby chciał pokazać, że on też coś wie, z dumą, tak, taki prosty chłop, Åsleik, tak, to właściwe określenie, prosty chłop, myślę, no i myślę o tym, że powiedziałem, że wybiorę się z nim do Øygna spędzić święta razem z Siostrą, jak o niej mówi, z tą, która ma na imię Guro, i chyba tak będzie dla mnie najlepiej, skoro jeśli zostanę sam, to przeleżę te dni w łóżku, w ogóle nie będę wstawał, no tak, jedynie żeby wziąć sobie wody, jeśli zachce mi się pić, i coś do jedzenia, jeśli będę głodny, poza tym będę leżał w łóżku w alkowie, nie zapalając światła, żeby było najciemniej, jak tylko może być, no i będę próbował spać, no i będę próbował nie myśleć o niczym, żeby była tylko pustka, tak, pustka i cisza, tak, cisza, tak, cisza i ciemność, bo jedyne, za czym teraz tęsknię, to cisza, tak, żeby było całkiem cicho, żeby cisza spadła na mnie jak śnieg i mnie przykryła, tak, żeby cisza spadała na wszystko, co istnieje, również na mnie, tak, na mnie, tak, niech cisza zasypie mnie jak śnieg i niech mnie przykryje, uczyni mnie niewidzialnym, niech wszystko stanie się niewidzialne, niech wszystko zniknie, myślę, i niech znikną wszystkie myśli i wszystkie obrazy, które zgromadziły się w mojej pamięci i mnie dręczą, niech też znikną i niech będę pusty, po prostu pusty, niech się zmienię w ciche nic, w cichą ciemność, i może to, o czym teraz myślę, to pokój Boży, a może nie? może to nie ma nic wspólnego z tym, co się nazywa Bogiem? myślę, jeśli w ogóle można mówić o Bogu, jeśli to ma jakikolwiek sens, bo czy Bóg nie jest po prostu czymś, co jest, ale o czym nie da się nic powiedzieć? myślę, no i myślę, że modlitwa, tak, odmawianie różańca na mój sposób wciąż dobrze mi robi, i msza także, ale do Bjørgvin jest daleko, przynajmniej kiedy się jedzie tam i z powrotem tego samego dnia, a nie mam na to ochoty, myślę, chociaż pewnie mógłbym przenocować w hotelu Dom, myślę, bo co roku jeździłem na mszę w pierwszy dzień świąt i pewnie w tym roku też bym pojechał, gdybym nie wybierał się z Åsleikiem na Wigilię u Siostry, więc w tym roku nie będzie dla mnie świątecznej mszy w pierwszy dzień, myślę i stoję tak przy sztalugach, a potem idę i staję w oknie, i wyglądam przez okno, i chociaż jest ciemno, to widzę drogę, którą zbudowałem od domu do szosy, i widzę morze, tylko morze, wyspy i wysepki, tak, Sygnesjøen, a tam, tam daleko, tak, widzę ocean, tak, patrzę w przestrzeń oceanu i chociaż jest ciemno, to i tak wszystko dobrze widzę i myślę, że muszę się pozbyć tego obrazu, muszę stąd zabrać ten obraz, nie chcę dłużej na niego patrzeć, nie chcę dłużej mieć go w pokoju, muszę się go pozbyć, myślę i podchodzę do sztalug, i chwytam za blejtram, i zdejmuję obraz ze sztalug, i stawiam go w rzędzie tam, gdzie stoją niedokończone obrazy, pod haczykiem, na którym wisi moja brązowa skórzana torba na ramię, między drzwiami do alkowy a drzwiami do sieni, nad rzędem obrazów, z których ciągle nie jestem zadowolony, i patrzę na ścianę przy drzwiach kuchennych, a tam nie stoi żaden obraz, bo przecież jakieś dwa tygodnie temu zawiozłem obrazy do Bjørgvin, do Galerii Beyer, myślę i widzę, że Brage stoi przy drzwiach do kuchni i patrzy na mnie, jakby mu było mnie żal, myślę, tak, jakby Brage chciał mnie pocieszyć, ale nie wie, jak ma to zrobić, i widzę psie oczy, i mam wrażenie, jakby one rozumiały wszystko, tak, jakby nic nie było dla nich tajemnicą, myślę, i Brage jest przy mnie cały czas, kiedy położę się na ławie, to przychodzi i kładzie się koło mnie, i tak samo, kiedy wieczorem kładę się do łóżka w alkowie, wtedy idzie za mną i wskakuje na łóżko, nie, życie nie byłoby zbyt przyjemne bez psa, bez Bragego, myślę, no ale niedługo Asle wyzdrowieje i będę musiał go oddać, myślę, i wtedy sprawię sobie własnego psa, to pewne, myślę, bo nigdy wcześniej nie miałem psa, chociaż tak często myślałem o tym, że chciałbym mieć psa, myślałem i myślałem o tym, żeby mieć psa, no i łódź, barmer, ale do tej pory kończyło się na myśleniu

Tak, tak, Brage, mówię

a on od razu zaczyna merdać ogonem i myślę, że on musi się przewietrzyć

Wyjdziesz teraz na spacer, Brage, mówię

i idę, i otwieram drzwi wejściowe, i Brage wybiega na śnieg, ale teraz śnieg nie pada, no i zrobiło się zimniej, tak, to naprawdę mroźny przejrzysty wieczór i widzę gwiazdy świecące jasno tam, w swoim wszechświecie, i widzę księżyc, duży i okrągły, i żółty, myślę, no i myślę, że to Bóg świeci z księżyca i gwiazd, tak, w pewnym sensie, chociaż Bóg to Nic i Bóg nie ma żadnego jak ani nie ma żadnego dlaczego, bo Bóg ma tak samo mało dlaczego, jak mało ma tego księżyc, jak mało mają gwiazdy, księżyc po prostu jest, gwiazdy po prostu są, tak, kwiat po prostu jest, i jeleń, bo i księżyc, i gwiazdy, i kwiaty, i jelenie po prostu są tym, czym są, ale one w przeciwieństwie do Boga mają swoje jak, myślę i czuję, że mi zimno, a dziś jest piątek i jest wieczór, a jutro jest Mała Wigilia, czyli wigilia Wigilii, i w tym roku pojadę z Åsleikiem spędzić święta razem z jego Siostrą Guro w Øygna, a przez wszystkie te lata, odkąd Muzykant zostawił Siostrę, Åsleik pytał mnie, czy się z nim nie wybiorę, bo kiedy Siostra i Muzykant mieszkali razem, Åsleik nie spędzał świąt u Siostry, a ja zawsze, z pewnością od dziesięciu lat, mówiłem, że święta wolę raczej spędzić sam, ale w tym roku nie mam ochoty być sam, nie mam ochoty na nic, prawdę mówiąc, a już na pewno nie mam najmniejszej ochoty więcej malować, to też jest zadziwiające, myślę i wołam Bragego, a on przydreptuje i wchodzimy do sieni, i on się otrzepuje, otrzepuje się ze śniegu, i zamykam drzwi wejściowe, i wchodzę do pokoju, który jest i pokojem, i atelier, a wkrótce będzie już tylko pokojem, i czuję, że jestem zmęczony i że powinienem się położyć, myślę, a potem idę i siadam na swoim krześle przy okrągłym stole, i patrzę w ciemność na mój punkt orientacyjny, na moje miejsce tam, na Sygnesjøen, i patrzę na fale, i widzę, jak Asle wychodzi ze stancji przy Uniwersyteckiej, tam, u Herdis Åsen, i idzie na Akademię, i myśli o tym, że codziennie szkicuje modela, przez trzy godziny, to się nazywa croquis, no a dwie godziny w tygodniu ma zajęcia z historii sztuki i chyba właśnie z nich wynosi najwięcej, tak, ten, który prowadzi te wykłady, profesor Christie, jest profesorem historii sztuki na Uniwersytecie w Bjørgvin i Aslemu mniej zostaje w głowie z jego wykładów niż z pokazywanych przez niego slajdów z dziełami sztuki, myśli Asle, i zdaniem profesora Christiego jest oczywiste, że najwięksi artyści tworzą inaczej, swoją własną, bardzo własną sztuką wprowadzają coś nowego do świata, tak, nowy sposób patrzenia, wcześniej nieznany, i kiedy taki artysta ukończy swoje dzieło, świat wygląda inaczej, tak powiedział profesor Christie, ale to pokazywane przez niego obrazy zrobiły największe wrażenie na Aslem i książki, do których nawiązywał i które można było wypożyczyć w Akademii, bo tam mieli dużą bibliotekę, ale listy oczekujących były długie, on na przykład wpisał się na listę oczekujących na książkę z reprodukcjami obrazów Larsa Hertervika i musiał czekać trzy miesiące, zanim wypożyczył książkę, a wtedy mógł ją trzymać zaledwie przez miesiąc, myśli Asle, ale potem natrafił na niewielką książeczkę z obrazami Larsa Hertervika w księgarni w Bjørgvin i tę książkę kupił, a książka była na tyle nieduża, że zmieściła się w wewnętrznej kieszeni jego czarnej aksamitnej marynarki, i od tej pory stale nosił ją w kieszeni, miał ją przy sobie wszędzie i oglądał obrazy, kiedy miał na to ochotę, kiedy siedział na ławce w parku albo kiedy siedział sam w Kawiarni czy Gospodzie, no i było jeszcze Muzeum Sztuki w Bjørgvin, tak, być może właśnie ono dało Aslemu najwięcej, bo prawdę mówiąc, nigdy nie widział żadnego porządnego obrazu, dopóki nie przyjechał do Bjørgvin, a już pierwszego dnia w Akademii studenci dowiedzieli się, tak, od Eiliva Pedersena, że muszą chodzić do Muzeum Sztuki w Bjørgvin często, najczęściej, jak tylko będą mogli, i że powinni spędzać godzinę czy nawet kilka godzin, wpatrując się w jeden i ten sam obraz, a jeśli jeszcze tam nie byli, to powinni jak najszybciej wyrobić sobie ogólne pojęcie o tych zbiorach, powiedział, i powiedział, że trzeba wybrać jeden obraz i dobrze się w niego wczuć, może zrobić jakieś szkice tego obrazu albo nawet zrobić własne szkice rozmawiające z tym obrazem, tak powiedział Eiliv Pedersen, myśli Asle, a jeśli będą dostatecznie dobrze malować, to możliwe, że Muzeum Sztuki w Bjørgvin któregoś dnia kupi od nich jeden czy kilka obrazów, a to wielki zaszczyt, powiedział, tak, największy, oprócz wyboru na Głównego Artystę Sztuk Plastycznych podczas Festiwalu Sztuk w Bjørgvin oraz tego, że Galeria Narodowa w Oslo kupi jeden czy kilka obrazów, tak powiedział, myśli Asle, no i myśli, że on będzie zadowolony, jeśli w ogóle będzie mógł malować obrazy i jeśli zdoła na tym zarabiać tyle, żeby z tego wyżyć, myśli, a ja siedzę przy okrągłym stole i patrzę w ciemność, i chociaż jest ciemno, widzę morze, widzę fale, tam, w moim punkcie na środku Sygnesjøen, tak, widzę morze, widzę fale wyraźnie, jakby był jasny dzień, a dziś morze jest dość spokojne, myślę, kiedy tak siedzę i namierzam swój punkt orientacyjny w tym samym miejscu na morzu, tak, gdzieś mniej więcej pośrodku Sygnesjøen jest to moje miejsce, myślę, no i myślę, że dziś wieczorem Åsleik ma przyjść do mnie na ługowaną rybę, a ja nie mam zbyt wielkiej ochoty na tę wizytę, bo brakuje mi jakby siły na robienie czegokolwiek, tak, nawet na siedzenie na tym swoim krześle, myślę, no ale gdzieś muszę być i coś muszę robić, no i jutro jest Mała Wigilia, potem sama Wigilia, a powiedziałem, że wybiorę się z Åsleikiem, żeby spędzić święta u Siostry, więc rano albo przed południem w Wigilię popłyniemy jego Kutrem do Øygna, tak się umówiliśmy, myślę i patrzę na swój punkt orientacyjny, na fale w tym miejscu, i widzę Ales i Aslego, jak idą, trzymając się za ręce

Że też my dwoje się spotkaliśmy, mówi Ales

Tak, mówi Asle

To nie do uwierzenia, mówi ona

No tak, mówi on

i idą dalej, trzymając się za ręce

I że się pokochaliśmy, jak tylko się zobaczyliśmy, mówi Ales

Tak, tam, w Kawiarni Autobusowej, mówi

Tak, mówi Asle

To się po prostu stało, mówi Ales

i Ales się śmieje, i Asle czuje, jak dobrze trzymać rękę Ales w swojej, i nie bardzo rozumie, co się dzieje i co się stało, myśli, bo przecież on tylko siedział w Kawiarni Autobusowej i nagle pojawiła się tam Ales, tak, przyszła jakby znikąd i siedziała tam, i ich oczy się spotkały, myśli, i Ales mówi, że to bardzo dziwne, bo ona nigdy nie chodzi do tej kawiarni, tak, do Kawiarni Autobusowej, bo ta kawiarnia nie cieszy się najlepszą sławą, więc dzisiaj była tam, prawdę mówiąc, pierwszy raz, mówi, i dlaczego przyszła do Kawiarni Autobusowej akurat dzisiaj, i dlaczego akurat dzisiaj siedział tam Asle, nie, ona tego nie rozumie, a raczej rozumie, bo to zrządzenie Boże, mówi, a on słucha, co ona mówi, ale jest całkiem pochłonięty tym przyjemnym ciepłem jej dłoni i wychodzą na szeroką ulicę, i Ales mówi, że to jest Górna i tam, na Górnej 1, pokazuje, w tym dużym białym domu, o tam, tam jest Galeria Beyer, a to bez wątpienia największa i najważniejsza galeria w Bjørgvin, a ona widziała wszystkie organizowane tam wystawy, odkąd była małą dziewczynką, bo matka Judit lubi zwiedzać wystawy, matka Judit jest z Austrii, pochodzi z małego miasteczka pod Wiedniem o takiej pięknej nazwie Hainburg an der Donau, natomiast jej ojciec był Norwegiem, i to z Zachodniej Norwegii, pochodził z miejscowości, która nazywa się Dylgja, gdzie prawie nie ma ludzi, i jego siostra, stara Alise, ciągle tam mieszka w ładnym starym białym domu, mówi Ales, i Asle mówi, że słyszał nazwę Dylgja, ale nie bardzo wie, gdzie ta Dylgja leży, i Ales mówi, że tam jest ładnie, miejscowość jest ładnie położona nad Sygnesjøen, to znaczy nad morzem, do którego uchodzi fiord, Sygnefjorden, zanim dotrze do oceanu, mówi Ales, i mówi, że jej ojciec był dobrym człowiekiem, no i on, chłopak ze wsi, jak zwykle o sobie mówił, zwłaszcza kiedy trochę wypił, tak, że on, chłopak ze wsi, został lekarzem, i właśnie podczas studiów medycznych w Austrii poznał matkę Judit, a kiedy już skończył studia, to przenieśli się do Norwegii i do Bjørgvin i od tej pory oboje pracowali w Szpitalu w Bjørgvin, a matka Judit ciągle tam pracuje, tak, jest pielęgniarką, mówi Ales, i jak na chłopaka z Dylgji całkiem nieźle zostać lekarzem, tak zwykle mawiał jej ojciec, ale, mówi Ales, w zeszłym roku nagle umarł, a wcale nie był taki stary, i to na pewno dlatego, że tyle pił, pił tyle, że od tego umarł, mówi Ales, ale teraz nie chce o tym mówić i nie chce o tym myśleć, nie dzisiaj, nie tego dnia, kiedy ona i Asle się spotkali, mówi i Asle patrzy na zegarek, i pyta, czy nie mogliby od razu iść na ulicę Uniwersytecką 1, bo nie chciałby się spóźnić, mówi, a ta pani, która może mu wynająć stancję, umówiła się z nim na spotkanie o trzeciej, mówi, a Ales mówi, że oczywiście mogą tam iść, ale mają dużo czasu, mówi i idą ulicą, która nazywa się Górna, i Ales prawie zaciąga Aslego w wąską uliczkę, i mówi, że ta uliczka nazywa się Wąski Zaułek, i Asle widzi, że na tabliczce jest napisane Wąski Zaułek, i uliczka rzeczywiście jest bardzo wąska

To jeden z najwęższych zaułków w Bjørgvin, mówi Ales

i Asle nic nie mówi, i trzymając się za ręce, idą Wąskim Zaułkiem i Ales nagle się zatrzymuje i obejmuje Aslego i przyciska usta do jego ust i tak stoją i dotykają się językami i nagle się puszczają, i znów biorą się za ręce i idą dalej Wąskim Zaułkiem i Ales mówi, że gdyby skręcili w prawo i poszli tamtą ulicą, to zobaczyliby Dom, ten hotel, w którym wiele osób przyjeżdżających do Bjørgvin z okolicznych wiosek często się zatrzymuje, a na parterze jest Kawiarnia, jedna z najprzyjemniejszych kawiarni w Bjørgvin, ona często tam chodzi, siedzi tam i szkicuje, mówi, i to najchętniej tak, że tylko sobie siedzi przy stoliku i ukradkiem patrzy na tego czy tamtego, i próbuje go narysować, jego albo ją, mówi Ales, a potem mówi, że Asle naprawdę jest szczęściarzem, skoro już się dostał na Akademię, i mówi, że dzisiaj nie pójdą w prawo, do Kawiarni, mogą tam iść kiedy indziej, bo jak skręcą w lewo i dojdą do końca tej ulicy, to zobaczą Targ Rybny, a jak dojdą do końca tej ulicy, to wystarczy, że skręcą w prawo i pójdą prosto, i wtedy dojdą do Uniwersyteckiej, mówi Ales, no i mówi, że on ma na imię Asle, a ona ma na imię Ales, ale to już wszystko, co o sobie wiedzą, a przynajmniej prawie, mówi Asle, więc może gdzieś usiądą i po prostu trochę pobędą razem, mówi Ales, a doszli już do Targu Rybnego i Ales wskazuje na ławkę przy brzegu morza, z widokiem na Zatokę, i idą, i siadają na tej ławce i Asle kładzie swoją torbę na kolanach i otwiera ją i wyjmuje swój szkicownik i zapisuje swój adres w Aga, a potem pisze Uniwersytecka 7 i mówi, że muszą już niedługo iść na Uniwersytecką 7, i Ales mówi, że o ile dobrze pamięta, to wcześniej mówił 1, i Asle mówi, że w kieszeni marynarki ma list od tej pani, która chce mu wynająć stancję, więc to zawsze można sprawdzić, mówi, a potem wyjmuje list i tam jest napisane Uniwersytecka 7, mówi, no i mówi, że ta pani, od której ma wynająć stancję, nazywa się Herdis Åsen, i Ales mówi, że robi się trochę zazdrosna, jak tylko on wymawia imię tej kobiety, i Asle mówi, że to starsza kobieta, i Ales pyta, skąd on to może wiedzieć, i Asle mówi, że wie, bo rozmawiał z nią przez telefon i wtedy po jej głosie poznał, że to starsza kobieta z Bjørgvin, i mówi, że ta Herdis Åsen powiedziała, że przez wiele lat miała jako lokatora studenta z Hardanger, ale on już skończył studia, powiedziała, no i chciałaby, żeby jej następnym lokatorem też był chłopak z Hardanger, mówi Asle i wyrywa ze szkicownika tę kartkę z zapisanym adresem, i daje ją Ales, i podsuwa jej szkicownik i ołówek, a ona zapisuje swoje nazwisko i swój adres, i numer telefonu i mówi, że to telefon do mieszkania, w którym mieszka razem z matką Judit, bo mieszkają tylko we dwie niedaleko Kawiarni i dlatego często tam chodzi, żeby posiedzieć w spokoju i poszkicować, i właśnie tak na przykład miała zamiar zrobić dzisiaj, ale postanowiła najpierw się przejść i mijała Dworzec Autobusowy, i zobaczyła szyld Kawiarni Autobusowej, i pomyślała, że nigdy tam nie była i że fajnie by było sprawdzić, jak to tam jest, tak sobie pomyślała, bo słyszała o tej kawiarni różne rzeczy, mówi, i na całe szczęście weszła tam i się spotkali, i teraz muszą pisać do siebie listy, tak, aż do czasu, kiedy Asle przeprowadzi się do Bjørgvin, a on mówi, że to już raczej będzie niedługo, jak tylko uda mu się wynająć stancję u tej Herdis Åsen, to od razu rzuci Liceum i wypowie stancję w Aga, i na pewno wszystkie jego rzeczy zmieszczą się do bagażnika autobusu, no a potem pewnie będzie musiał wziąć taksówkę z Dworca Autobusowego do stancji na Uniwersyteckiej, mówi, i Ales mówi, że może mu pomóc przy przeprowadzce, kiedy przyjdzie na to pora, mówi, i Asle bierze szkicownik i ołówek, które podaje mu Ales

Tak, to numer telefonu do mojej mamy, ale oczywiście możesz na ten numer dzwonić, mówi

i Asle mówi, że on nie ma żadnego własnego numeru telefonu, ale ta pani, od której prawdopodobnie wynajmie stancję, powiedziała, że ma telefon i że Asle będzie mógł z niego korzystać, byle tylko nie było za dużo dzwonienia, ani od niego, ani do niego, tak powiedziała, a on pomyślał, że nigdy nie będzie korzystał z tego telefonu, ale ponieważ dostał numer telefonu do Ales, to może jej podać ten numer, przynajmniej jej, mówi Asle, i Ales mówi, że to świetnie, dobrze, że będą mogli się porozumieć przez telefon, mówi i podaje kartkę Aslemu, i on zapisuje na tej kartce numer telefonu z listu od Herdis Åsen, i daje tę kartkę Ales, i ona mówi, że już niedługo muszą iść, jeśli Asle ma zdążyć na umówione spotkanie z tą Herdis Åsen, tam, na Uniwersyteckiej 7, mówi i Asle chowa szkicownik i ołówek do torby, a potem Ales i Asle, trzymając się za ręce, przechodzą przez Targ Rybny i idą dalej ulicą, której Asle nie zna

To nie do uwierzenia, że my dwoje się dzisiaj spotkaliśmy, mówi Ales

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Tytuł oryginału: Ett nytt namn, Septologien VI-VII

Redaktor inicjujący: Krzysztof Cieślik

Redaktor prowadzący: Michał Michalski

Opieka techniczna: Szczepan Kulpa

Opieka promocyjna: Ewelina Lebida

Projekt okładki: Leniva Studio

Projekt makiety: Mimi Wasilewska

Redakcja: Maria Wirchanowska

Korekta: Michał Trusewicz, Krzysztof Cieślik

© Copyright Jon Fosse, 2021

© Copyright Det Norske Samlaget, 2021

© Copyright for the Polish edition by ArtRage, 2025

© Copyright for the Polish translation by Iwona Zimnicka, 2025

Published by agreement with Kolon forlag, Norway and Booklab Agency, Poland

This translation has been published with the financial support of NORLA, Norwegian Literature Abroad

Wydawnictwo ArtRage

wydawnictwo.artrage.pl

Wydanie pierwsze, Warszawa 2025

ISBN 978-83-68295-09-2

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek