Niech żyje socjalizm! Teksty z lat 2016–2020 - Thomas Piketty - ebook

Niech żyje socjalizm! Teksty z lat 2016–2020 ebook

Thomas Piketty

0,0

Opis

Gdyby w 1990 roku ktoś mi powiedział, że w 2020 opublikuję zbiór tekstów pod tytułem „Niech żyje socjalizm!”, uznałbym to za kiepski żart. W 1989 roku skończyłem osiemnaście lat. Całą jesień spędziłem, słuchając w radiu audycji o upadku komunistycznych dyktatur i „realnego socjalizmu” w Europie Wschodniej.

Tyle że trzydzieści lat później, w 2020 roku, turbokapitalizm zaszedł zdecydowanie zbyt daleko i teraz jestem przekonany, że musimy się zastanowić nad tym, w jaki sposób ponownie wyjść z kapitalizmu, jak opracować nowy kształt socjalizmu, zdecentralizowanego i partycypacyjnego, federalistycznego i demokratycznego, ekologicznego, różnorodnego i feministycznego.

Historia pokaże, czy słowo „socjalizm” definitywnie dokonało żywota i powinno zostać zastąpione innym. Ze swojej strony sądzę, że można je jeszcze uratować, a nawet że pozostaje najbardziej adekwatnym terminem dla określenia alternatywnego wobec kapitalizmu systemu ekonomicznego. W każdym razie nie można się zadowolić byciem przeciw kapitalizmowi lub neoliberalizmowi: również i przede wszystkim trzeba być za czymś innym, a to wymaga precyzyjnego zdefiniowania idealnego systemu ekonomicznego, jaki chcemy wdrożyć, sprawiedliwego społeczeństwa, o które nam chodzi – niezależnie od nazwy, jaką ostatecznie zdecydujemy się mu nadać.

- pisze w Piketty w przedmowie do zbioru swoich felietonów, w których z tej obietnicy stara się wywiązać. Jak powinien wyglądać ten bardziej sprawiedliwy i demokratyczny system przyszłości? Jeden z najbardziej znanych ekonomistów XXI wieku ma kilka pomysłów i nie waha się ich obrazowo przedstawiać. Niech żyje socjalizm to nie tylko lżejsze i bardziej popularne wprowadzenie do kluczowych idei Piketty’ego, ale również propozycja pozytywnych rozwiązań, które powinien zawierać program każdej progresywnej partii.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 291

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Teksty wchodzące w skład tej książki były publikowane na blogu „Le Monde” w latach 2016–2020.

Niech żyje socjalizm!

Wrzesień 2020

Gdyby w 1990 roku ktoś mi powiedział, że w 2020 opublikuję zbiór tekstów pod tytułem „Niech żyje socjalizm!”, uznałbym to za kiepski żart. W 1989 roku skończyłem osiemnaście lat. Całą jesień spędziłem, słuchając w radiu audycji o upadku komunistycznych dyktatur i „realnego socjalizmu” w Europie Wschodniej. W lutym 1990 pojechałem z grupą francuskich studentów do Rumunii, aby wyrazić swoje wsparcie dla tamtejszej młodzieży po obaleniu reżimu Ceausescu. W środku nocy wylądowaliśmy na lotnisku w Bukareszcie, po czym autobusem udaliśmy się do smutnego, przycupniętego w środku Karpat, pokrytego śniegiem Braszowa. Młodzi Rumuni z dumą pokazywali nam ślady po kulach na ścianach domów – świadectwo ich rewolucji. W marcu 1992 po raz pierwszy pojechałem do Moskwy, gdzie widziałem takie same puste sklepy, takie same szare ulice. Udało mi się wziąć udział we francusko-rosyjskim kolokwium zatytułowanym „Psychoanaliza a nauki społeczne”. Tam wraz z grupą nieco zagubionych francuskich akademików zwiedziłem mauzoleum Lenina i plac Czerwony, na którym flaga rosyjska dopiero co zastąpiła radziecką.

Urodziłem się w 1971 roku, należę więc do pokolenia, które nie zdążyło ulec pokusie komunizmu, a w miarę dorastania obserwowało całkowitą porażkę systemu radzieckiego. Jak wielu innych w latach 90. byłem bardziej liberałem niż socjalistą, dumnym jak paw ze swoich jakże słusznych spostrzeżeń, podejrzliwym wobec osób starszych ode mnie i wszelkiej maści nostalgików, niechętnym wobec tych, którzy kategorycznie odmawiali przyjęcia do wiadomości, że gospodarka rynkowa i własność prywatna stanowią najważniejszą część rozwiązania.

Tyle że trzydzieści lat później, w 2020 roku, turbokapitalizm zaszedł zdecydowanie zbyt daleko i teraz jestem przekonany, że musimy się zastanowić nad tym, w jaki sposób ponownie wyjść z kapitalizmu, jak opracować nowy kształt socjalizmu, zdecentralizowanego i partycypacyjnego, federalistycznego i demokratycznego, ekologicznego, różnorodnego i feministycznego.

Historia pokaże, czy słowo „socjalizm” definitywnie dokonało żywota i powinno zostać zastąpione innym. Ze swojej strony sądzę, że można je jeszcze uratować, a nawet że pozostaje najbardziej adekwatnym terminem dla określenia alternatywnego wobec kapitalizmu systemu ekonomicznego. W każdym razie nie można się zadowolić byciem przeciw kapitalizmowi lub neoliberalizmowi: również i przede wszystkim trzeba być za czymś innym, a to wymaga precyzyjnego zdefiniowania idealnego systemu ekonomicznego, jaki chcemy wdrożyć, sprawiedliwego społeczeństwa, o które nam chodzi – niezależnie od nazwy, jaką ostatecznie zdecydujemy się mu nadać. Mówi się powszechnie, że obecny system kapitalistyczny nie ma przyszłości, ponieważ tak bardzo zaostrza nierówności i niszczy planetę. To prawda, tyle że wobec braku jasno określonego rozwiązania alternatywnego obecny system ma jeszcze przed sobą wiele pięknych dni.

Jako naukowiec i nauczyciel akademicki w dziedzinie nauk społecznych wyspecjalizowałem się w badaniu historii nierówności oraz związku między rozwojem gospodarczym, rozdziałem dóbr a konfliktem politycznym, czemu poświęciłem kilka opasłych tomów[1].Przyczyniłem się również do powstania World Inequality Database – szeroko zakrojonego zbiorowego projektu partycypacyjnego, którego celem jest doprowadzenie do większej przejrzystości w rozważaniach na temat ewolucji nierówności dochodowych i majątkowych w różnych społeczeństwach na naszej planecie[2].

Na podstawie wniosków z badań historycznych, i oczywiście moich własnych doświadczeń obywatela i obserwatora w latach 1990–2020, w ostatniej swojej książce postarałem się przedstawić kilka „elementów na rzecz socjalizmu partycypacyjnego”, a wynikające z nich refleksje spróbuję podsumować poniżej[3]. Muszę jednak dodać, że elementy te stanowią zaledwie jeden z wielu punktów wyjścia, bardzo skromny przyczynek do olbrzymiego procesu zbiorowego opracowywania kontradyktoryjnych dyskusji oraz społeczno-politycznego eksperymentowania – procesu, który musi się wpisać w dłuższą perspektywę czasową. Wymaga on przy tym pokory i uporu, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę zakres dawnych porażek i stojących przed nami wyzwań.

Zainteresowany czytelnik odnajdzie również niektóre z tamtych refleksji w niniejszej pracy, która jest zbiorem wszystkich moich comiesięcznych tekstów publikowanych w dzienniku „Le Monde” od września 2016 do lipca 2020 roku, bez żadnych modyfikacji i zmian redakcyjnych. Jedyna różnica polega na uzupełnieniu o kilka wykresów, tabel, odniesień i tekstów dodatkowych opublikowanych na blogu, który prowadzę w „Le Monde”[4]. Od razu muszę dodać, że niektóre z tych tekstów zestarzały się nieco bardziej od innych. Z góry proszę też czytelnika o wybaczenie pewnych powtórzeń. Teksty te są zaledwie niedoskonałą próbą ze strony badacza w dziedzinie nauk społecznych, by wyjść ze swojej wieży z kości słoniowej i tysiącstronicowych książek, po to, żeby zanurzyć się w życiu kraju, w jego aktualnych problemach, z uwzględnieniem wszelkich związanych z tym zagrożeń. Mam nadzieję, że wyrozumiały czytelnik znajdzie tu kilka tropów, które zainteresują go i zainspirują do własnych przemyśleń.

Długi marsz w kierunku równości i socjalizmu partycypacyjnego

Zacznijmy od stwierdzenia, które niektórzy mogą uznać za zaskakujące. Z długoterminowej perspektywy marsz w kierunku równości i socjalizmu partycypacyjnego już się rozpoczął. Bez żadnych przeszkód technicznych możemy pójść dalej tą już wytyczoną drogą, o ile wszyscy weźmiemy w tym udział. Historia pokazuje, że nierówności mają z założenia naturę ideologiczną i polityczną, a nie ekonomiczną czy technologiczną.

Tak optymistyczny punkt widzenia może się wydawać paradoksalny w ponurych czasach, w których przyszło nam żyć. A jednak taka właśnie jest rzeczywistość. W dłuższym okresie nierówności wyraźnie zmalały, zwłaszcza dzięki nowym politykom społecznym i podatkowym wprowadzonym w XX wieku. Wiele jeszcze zostało do zrobienia, nie da się jednak ukryć, że na podstawie lekcji, jakich dostarcza nam historia, możemy tą drogą pójść znacznie dalej.

Prześledźmy na przykład ewolucję koncentracji własności na przestrzeni ostatnich dwustu lat. Przede wszystkim można stwierdzić, że przez cały XIX i do początku XX wieku udział 1% najbogatszych ludzi w całości majątku (czyli w nieruchomościach, aktywach finansowych, majątku służącym do prowadzenia działalności zawodowej po odliczeniu zadłużenia) sytuował się na zgoła astronomicznym poziomie. To przy okazji pokazuje, że obietnica równości ze strony rewolucji francuskiej była bardziej teoretyczna niż rzeczywista – w każdym razie jeśli chodzi o redystrybucję własności. Możemy ponadto zaobserwować, że udział 1% najbogatszych znacząco zmalał w XX wieku: w przededniu I wojny światowej wynosił on 55%, a obecnie około 25% całkowitej wartości majątku. Trzeba jednak zauważyć, że udział ten pozostaje pięciokrotnie wyższy od stanu posiadania 50% ludzi najuboższych, którzy obecnie są właścicielami nieco powyżej 5% całości majątku (chociaż z definicji są pięćdziesięciokrotnie liczniejsi od 1% najbogatszych). I wisienka na torcie: ten i tak niewielki udział jeszcze zmalał od lat 80. i 90. ubiegłego wieku, przy czym jest to ewolucja, którą obserwujemy nie tylko w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i w pozostałych krajach europejskich, ale również w Indiach, Rosji czy Chinach.

Podsumowując, koncentracja własności (a więc władzy ekonomicznej) wyraźnie spadła w ubiegłym wieku, choć nadal jest bardzo duża. Zmniejszenie nierówności własnościowych nastąpiło głównie na rzecz średniej klasy majątkowej (czyli 40% populacji między górnymi 10% a dolnymi 50%), lecz w niewielkim tylko stopniu przyniosło korzyści uboższej połowie ludności. W sumie udział 10% najbogatszych w całości majątku znacząco zmalał, z 80–90% do 50–60% (a to i tak bardzo wysoki udział bogatych), udział 50% najuboższych nigdy natomiast nie przestał być minimalny (zob. wykres 1). Sytuacja 50% najuboższych w większym stopniu uległa poprawie w zakresie dochodów niż majątku (w Europie ich udział w całości dochodów wzrósł z zaledwie 10% do około 20%), nawet jeśli poprawa ta jest ograniczona i może ulec odwróceniu (w Stanach Zjednoczonych od lat 80. udział ten ponownie spadł do poziomu 10%)[5].

Wykres 1

Porażka rewolucji francuskiej: nierównościowy dryf właścicielski w dziewiętnastowiecznej Francji

Źródła i dane: piketty.pse.ens.fr/ideologie. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., s. 159.

Wykres 2

Dystrybucja własności we Francji w latach 1780–2015

Źródła i dane: piketty.pse.ens.fr/ideologie. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., s. 161.

[1] Zob. zwłaszcza Les Hauts revenus en France au XXe siècle (Najwyższe dochody w dwudziestowiecznej Francji), Grasset, 2001; Kapitał w XXI wieku, przeł. A. Bilik, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2015; Kapitał i ideologia, przeł. B. Geppert, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2022. Bardziej kompletną bibliografię, więcej tekstów, fragmentów i danych dostępnych online można znaleźć na stronie piketty.pse.ens.fr.

[2] Wszystkie te dane, podobnie jak tysiące stron wyników prac badawczych i dokumentacji dotyczącej ponad setki krajów, są dostępne online na stronie WID.world. Zob. także Rapport sur les inégalités mondiales 2018 (Raport na temat nierówności na świecie 2018), Éditions du Seuil, 2018, współredagowany z Facundo Alvaredo, Lucasem Chancelem, Emmanuelem Saezem i Gabrielem Zucmanem, również dostępny w Internecie na stronie WID.world.

[3] Bardziej szczegółową prezentację tych „elementów na rzecz socjalizmu partycypacyjnego” można znaleźć w: Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., rozdział 17, s. 1111-1190.

[4] Zob. lemonde.fr/blog/piketty. Zainteresowany czytelnik znajdzie na podanej stronie linki do plików danych, których użyto na wykresach i w tabelach; niektóre dane dodatkowe są dostępne na stronie WID.world lub piketty.pse.ens.fr.

[5] Analiza historycznej ewolucji nierówności dochodowych i majątkowych, zob. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia , dz. cyt., w szczególności wykresy 4.1 – 4.3, 5.4 – 5.7, 10.1 – 10.7, 11.1 – 11.8, 13.8 – 13.9. Wszystkie te wykresy i ciągi danych są dostępne w Internecie na stronie piketty.pse.ens.fr/ideologie.

Państwo socjalne – nośnik równości praw

Jak pokazać te złożone i sprzeczne ewolucje, zwłaszcza jak wyjaśnić zmniejszenie nierówności, z jakim mieliśmy do czynienia przede wszystkim w Europie w ubiegłym wieku? Poza zniszczeniem majątków prywatnych w wyniku dwóch wojen światowych należy podkreślić pozytywną rolę istotnych zmian w systemie prawnym, socjalnym i podatkowym, które zostały wdrożone w XX wieku w wielu krajach europejskich.

Jednym z decydujących czynników był wzrost znaczenia państwa socjalnego między drugą dekadą a latami 80. i 90. ubiegłego wieku, w tym zwiększenie inwestycji w oświatę i ochronę zdrowia, rozwój systemu rent i emerytur oraz ubezpieczeń społecznych (zasiłki dla bezrobotnych, zasiłki rodzinne, dopłaty do mieszkań itp.). Na początku drugiej dekady ubiegłego wieku całość wydatków publicznych nie przekraczała 10% dochodu narodowego w Europie Zachodniej; w pierwszym rzędzie chodziło o wydatki na wykonywanie uprawnień władczych, takich jak utrzymanie porządku publicznego, wojsko i ekspansja kolonialna. W latach 80. i 90. ubiegłego wieku wydatki publiczne osiągnęły 40–50% dochodu narodowego (by się ustabilizować na tym poziomie), przy czym były to przede wszystkim wydatki na oświatę, ochronę zdrowia, renty i emerytury oraz transfery socjalne[6].

Ewolucja ta pozwoliła na wprowadzenie w Europie XX wieku pewnej równości w dostępie do dóbr podstawowych, takich jak oświata, ochrona zdrowia oraz bezpieczeństwo ekonomiczne i socjalne, a przynajmniej na równiejszy dostęp do tych dóbr niż we wszystkich poprzednich społeczeństwach. Stagnacja państwa socjalnego od lat 80. i 90. ubiegłego wieku, podczas gdy potrzeby nieustannie rosną – zwłaszcza w wyniku wydłużenia spodziewanej długości życia oraz obowiązku szkolnego – pokazuje, że nic nie jest dane na zawsze. W dziedzinie ochrony zdrowia kryzys sanitarny związany z epidemią Covid-19 pozwolił z goryczą stwierdzić, jak bardzo niedostateczne są nasze środki szpitalne i zasoby ludzkie. Jednym z największych wyzwań po kryzysie epidemiologicznym 2020 roku jest ustalenie, czy rozwój państwa socjalnego będzie kontynuowany w krajach bogatych i czy wreszcie przyśpieszy w krajach biednych[7].

Zajmijmy się inwestycjami edukacyjnymi. Na początku XX wieku wydatki publiczne na oświatę na wszystkich poziomach nie przekraczały 0,5% dochodu narodowego w Europie Zachodniej (nieco więcej w Stanach Zjednoczonych, które w tamtym czasie były bardziej zaawansowane edukacyjnie niż Europa). Konkretnie rzecz biorąc, były to systemy oświatowe skrajnie elitarne i restrykcyjne: większa część ludności musiała się zadowolić niedofinansowanym i przepełnionym szkolnictwem podstawowym, a tylko niewielka mniejszość miała dostęp do szkolnictwa średniego i wyższego. W XX wieku inwestycje w oświatę zostały ponad dziesięciokrotnie zwiększone, w latach 80. i 90. osiągając 5–6% dochodu narodowego, co pozwoliło na bardzo silną ekspansję edukacyjną. Wszystkie dostępne dane przemawiają za tym, że ewolucja ta była potężnym czynnikiem sprzyjającym równości i większej zamożności na przestrzeni ubiegłego wieku.

Wszystko natomiast wskazuje, że stagnacja całkowitych inwestycji w oświatę w ostatnich dziesięcioleciach, mimo znacznego zwiększenia liczebności roczników przystępujących do nauki na poziomie wyższym, przyczynia się do powrotu nierówności i spowolnienia rytmu wzrostu średniego dochodu[8]. Należy również podkreślić uporczywe utrzymywanie się skrajnie dużych nierówności społecznych w obszarze dostępu do systemu oświaty. Jest to oczywiście przypadek Stanów Zjednoczonych, gdzie prawdopodobieństwo rozpoczęcia nauki na którejś z uczelni wyższych (w dużej części prywatnych i płatnych) jest silnie zdeterminowane przez dochody rodziców. Jednak podobna sytuacja ma również miejsce w takim kraju jak Francja, gdzie całkowite inwestycje publiczne w oświatę (na wszystkich poziomach) są bardzo nierówno rozłożone w ramach danej grupy wiekowej, zwłaszcza biorąc pod uwagę ogromne różnice między środkami przydzielanymi na szkoły stosujące selekcję przy naborze i niestosujące żadnej selekcji[9]. Mówiąc ogólnie, liczba studentów wzrosła we Francji z nieco ponad 2 milionów w połowie pierwszej dekady XXI wieku do 3 milionów dziś. Niestety nie poszły za tym inwestycje publiczne, co dotyczy zwłaszcza kierunków ogólnouniwersyteckich i technicznych krótkiego cyklu, gdzie inwestycje na studenta wyraźnie zmalały, za czym idzie ogromne marnotrawstwo zasobów społecznych i ludzkich[10].

W kierunku socjalizmu partycypacyjnego: cyrkulacja władzy i własności

Równość edukacyjna i państwo socjalne nie wystarczą – aby dojść do faktycznej równości, należy przemyśleć całość stosunków władzy i dominacji. Chodzi przede wszystkim o lepszy podział władzy w przedsiębiorstwach.

Tutaj także należy wyjść od tego, co dobrze funkcjonowało w ubiegłym wieku. W wielu krajach europejskich – zwłaszcza w Niemczech i w Szwecji – ruch związkowy i partie socjaldemokratyczne zdołały w połowie XX wieku narzucić akcjonariuszom nowy, funkcjonujący do dzisiaj podział władzy w postaci tzw. systemów współzarządzania. Polega on na tym, że wybrani przedstawiciele pracowników dysponują w niektórych wypadkach nawet połową miejsc w radach dyrektorów wielkich przedsiębiorstw, przy czym nie muszą posiadać żadnego udziału w kapitale. Nie chodzi o idealizowanie tego systemu (w razie równego podziału głosów to akcjonariusze mają głos decydujący), lecz po prostu o stwierdzenie, że nastąpiła w tym wypadku istotna transformacja klasycznej logiki opartej na władzy akcjonariuszy. Oznacza to w szczególności, że jeśli pracownicy dodatkowo posiadają mniejszościowy udział w kapitale, rzędu 10–20%, lub jeśli lokalny samorząd posiada taki udział, wówczas może nastąpić zmiana większości, nawet kosztem akcjonariusza posiadającego miażdżąco większościowy udział w kapitale. System ten, który wzbudził okrzyki oburzenia ze strony akcjonariuszy w tych krajach, które go wprowadziły, a który wymagał intensywnej walki społecznej, politycznej i prawnej[11], w żadnym stopniu nie zaszkodził rozwojowi gospodarczemu; wręcz przeciwnie. Wszystko wskazuje na to, że większa równość praw pozwoliła na większe zaangażowanie pracowników w długofalową strategię przedsiębiorstw.

Niestety opór ze strony akcjonariuszy utrudnił szersze upowszechnienie tych reguł. We Francji, w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych akcjonariusze nadal dysponują niemal pełną władzą w przedsiębiorstwach[12]. Warto zauważyć, że francuscy socjaliści, podobnie jak brytyjscy laburzyści, do lat 80. ubiegłego wieku byli znacznie bardziej skupieni na nacjonalizacjach, uważając strategie szwedzkich i niemieckich socjaldemokratów, oparte na podziale władzy i daniu prawa głosu pracownikom, za zbyt bojaźliwe. Po upadku radzieckiego komunizmu agenda oparta na nacjonalizacjach znikła. Zarówno francuscy socjaliści, jak i brytyjscy laburzyści w latach 90. ubiegłego i w pierwszej dekadzie XXI wieku niemal całkowicie porzucili wszelkie pomysły dotyczące transformacji systemu własności. Od kilkunastu lat ponownie prowadzi się dyskusje na temat niemiecko-skandynawskiego systemu współzarządzania, tak więc dzisiaj zdecydowanie przyszła już pora na wprowadzenie takich samych reguł we wszystkich krajach.

Ponadto i przede wszystkim potrzebny jest coraz bardziej zdecydowany ruch na rzecz lepszego podziału władzy. Poza tym, że przedstawiciele pracowników powinni mieć 50% głosów we wszystkich przedsiębiorstwach (nawet najmniejszych), można sobie na przykład wyobrazić, że w ramach 50% praw głosu przysługujących akcjonariuszom prawa będące w dyspozycji indywidualnego akcjonariusza nie mogą w dostatecznie dużych przedsiębiorstwach przekraczać pewnego progu[13]. Tym sposobem pojedynczy akcjonariusz, będący zarazem pracownikiem własnej spółki, nadal dysponowałby większością głosów w bardzo małym przedsiębiorstwie, ale w przypadku, gdyby przedsiębiorstwo nabrało większych rozmiarów, musiałby się coraz bardziej opierać na zbiorowej debacie[14].

Nawet tak poważna transformacja systemu prawnego jednak nie wystarczy. Chcąc zapewnić rzeczywistą cyrkulację władzy, trzeba zmobilizować system podatkowy i spadkowy, tak aby zapewnić większą cyrkulację własności jako takiej. Widzieliśmy to już wyżej: 50% najuboższych nie posiada niemal nic, a ich udział w majątku narodowym tylko w niewielkim stopniu zwiększył się od XIX wieku. Pomysł, że wystarczy poczekać, aż ogólny wzrost bogactwa przyczyni się do upowszechnienia własności, nie ma żadnego sensu. Gdyby faktycznie tak miało być, od dawna bylibyśmy świadkami takiej ewolucji. Dlatego właśnie jestem zwolennikiem rozwiązania bardziej woluntarystycznego w postaci minimalnego spadku dla wszystkich – rzędu, powiedzmy, 120 tysięcy euro (czyli około 60% średniego majątku we Francji) przekazywanych młodym ludziom w wieku dwudziestu pięciu lat[15]. Taki spadek dla wszystkich stanowiłby roczny wydatek około 5% dochodu narodowego, który można sfinansować poprzez progresywny roczny podatek od własności (czyli od nieruchomości, aktywów finansowych i majątku służącego do prowadzenia działalności zawodowej, po odliczeniu zadłużenia) w połączeniu z progresywnym podatkiem spadkowym.

Moim zdaniem taki spadek dla wszystkich, finansowany z podatku majątkowego i spadkowego, stanowiłby dość ograniczoną część całości wydatków publicznych. Dla jasności, w ramach refleksji nad idealnym systemem podatkowym można sobie wyobrazić, że całkowite przychody podatkowe będą wynosić około 50% dochodu narodowego (poziom zbliżony do obecnego, tyle że przychody te byłyby rozdzielane w sposób bardziej sprawiedliwy, co pozwala zakładać, że w przyszłości nastąpią pewne podwyżki podatków) i będą się składać po pierwsze z przychodów z progresywnego podatku od własności i spadków (który przynosiłby około 5% dochodu narodowego i służyłby finansowaniu spadku dla wszystkich), po drugie – z przychodów ze zintegrowanego systemu progresywnego podatku dochodowego, ze składek na ubezpieczenia społeczne oraz z opłaty emisyjnej (z indywidualną kartą węglową pozwalającą na ochronę niskich dochodów i zachęcającą do odpowiedzialnych zachowań, a także umożliwiającą koncentrację wysiłków na największych emisjach indywidualnych, które byłyby najwyżej opodatkowane). To wszystko łącznie przynosiłoby około 45% dochodu narodowego i służyłoby finansowaniu wszystkich pozostałych wydatków publicznych, zwłaszcza wydatków socjalnych (oświata, służba zdrowia, emerytury, transfery socjalne, dochód podstawowy itp.) i działań na rzecz środowiska (infrastruktury transportowe, transformacja energetyczna, modernizacja termoizolacyjna itp.).

Kilka spraw warto tu uściślić. Nie da się na przykład prowadzić rozsądnej polityki środowiskowej, o ile nie jest ona wpisana w globalny socjalistyczny projekt oparty na zmniejszeniu nierówności, ciągłej cyrkulacji władzy i własności oraz na redefinicji wskaźników ekonomicznych[16]. Ten ostatni punkt pragnę szczególnie podkreślić: nie warto budować systemu cyrkulacji władzy, jeśli zachowa się te same cele ekonomiczne. Trzeba zmienić ramy zarówno na poziomie indywidualnym i lokalnym (zwłaszcza poprzez wprowadzenie indywidualnej karty węglowej), jak i krajowym. Pojęcie produktu krajowego brutto należy zastąpić pojęciem dochodu narodowego (co wiąże się z odjęciem zużycia kapitału, łącznie z kapitałem naturalnym), zaś uwagę należy skupić na redystrybucji, a nie na wartościach średnich; wskaźniki dochodowe (niezbędne dla budowy zbiorowej normy w zakresie sprawiedliwości) należy uzupełnić wskaźnikami czysto środowiskowymi (przede wszystkim dotyczącymi emisji CO2)[17].

Tabela 1

Cyrkulacja własności a podatki progresywne

Źródła i dane: piketty.pse.ens.fr/ideologie. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., s. 1122.

Chciałbym również podkreślić, że spadek dla wszystkich (który można też nazwać „powszechną subwencją kapitałową”) stanowi tylko niewielką część całości wydatków publicznych, ponieważ sprawiedliwe społeczeństwo, jak je tutaj przedstawiam, opiera się przede wszystkim na powszechnym dostępie do wszystkich dóbr podstawowych (oświata, służba zdrowia, emerytury, mieszkania, środowisko itp.), co pozwala na pełne uczestnictwo w życiu społecznym i ekonomicznym, tak więc nie może się sprowadzać li tylko do subwencji kapitałowej w postaci pieniężnej. Niemniej od chwili, kiedy dostęp do tych pozostałych dóbr podstawowych jest zagwarantowany, włącznie z dostępem do systemu dochodu podstawowego[18], spadek dla wszystkich stanowi dodatkowy istotny składnik sprawiedliwego społeczeństwa. Fakt posiadania majątku o wartości 100 lub 200 tysięcy euro wiele zmienia w stosunku do sytuacji, kiedy człowiek nie posiada nic (lub ma tylko długi) i musi się zgodzić na wszystko: byle jakie wynagrodzenie, byle jakie lub prawie byle jakie warunki pracy, gdyż musi zapłacić czynsz i zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe. Posiadając choćby niewielki majątek, mamy większe możliwości wyboru: możemy odmówić pewnych propozycji i przyjąć dopiero tę dobrą, możemy pomyśleć o stworzeniu własnego przedsiębiorstwa lub kupić mieszkanie i nie musieć płacić comiesięcznego czynszu. Redystrybuując własność, można doprowadzić do ponownego zdefiniowania całości stosunków władzy i dominacji społecznej.

Chciałbym też dodać, że podane tutaj stawki i kwoty są tylko przykładowe. Niektórzy mogą uznać, że opodatkowanie rzędu 80–90%, które proponuję zastosować do najwyższych dochodów oraz największych majątków i spadków, jest nadmierne. Jest to złożony temat, który oczywiście wymaga szerokiej dyskusji. Pragnę tylko przypomnieć, że takie stawki były stosowane w XX wieku w wielu krajach (zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych w latach 1930–1980), a wszystkie dostępne dane historyczne skłaniają mnie ku wnioskowi, że bilans tego doświadczenia jest bardzo dobry. Polityka ta w najmniejszym stopniu nie zahamowała innowacyjności; wręcz przeciwnie, tempo wzrostu dochodu narodowego na mieszkańca w Stanach Zjednoczonych było dwukrotnie niższe w latach 1990–2020 (po zmniejszeniu progresji podatkowej o połowę za rządów Reagana w latach 80. ubiegłego wieku) niż w poprzednich dekadach[19]. Amerykański dobrobyt w XX wieku (a bardziej ogólnie – dobrobyt gospodarczy na przestrzeni dziejów) opierał się na znacznej przewadze edukacyjnej[20], na pewno nie na przewadze nierównościowej. Na podstawie dostępnych danych historycznych idealne społeczeństwo to takie, w którym każdy posiada kilkaset tysięcy, niewielka liczba osób posiada kilka milionów, natomiast większe majątki (dziesiątki lub setki milionów, a fortiori miliardy euro) są tylko tymczasowe, a odpowiedni system podatkowy szybko je sprowadza do poziomów bardziej racjonalnych i społecznie użytecznych.

Inni mogą uznać, że proponowane stawki i kwoty są zbyt niskie. Przy przedstawionym tutaj systemie podatkowym i spadkowym młodzi ludzie z ubogich środowisk, którzy obecnie nie dziedziczą nic, otrzymywaliby 120 tysięcy euro, zaś ci ze środowisk zamożnych, którzy obecnie dziedziczą milion, otrzymywaliby 600 tysięcy euro[21]. Jesteśmy więc daleko od całkowitego wyrównania szans i możliwości, co jest zasadą teoretyczną, często proklamowaną, ale rzadko stosowaną w sposób spójny. Moim zdaniem można i trzeba pójść znacznie dalej.

W każdym razie wskazane stawki i kwoty zostały podane tylko przykładowo, jako element refleksji i debaty nad idealnym systemem, który chcielibyśmy wdrożyć w dłuższej perspektywie, nie przesądzając o przejściowych strategiach, które można wybierać w poszczególnych krajach zależnie od kontekstu historycznego i politycznego. Na przykład w obecnym kontekście francuskim można uznać, że priorytetem jest przywrócenie podatku od wielkich fortun (ISF) w zmodernizowanej wersji, na podstawie z góry wypełnionych deklaracji o posiadanym majątku i kontroli skarbowej znacznie bardziej rygorystycznej niż dotychczas. Przy okazji umożliwiłoby to zmniejszenie podatku gruntowego, który jest podatkiem majątkowym szczególnie uciążliwym i niesprawiedliwym, zwłaszcza dla gospodarstw zadłużonych, starających się o uzyskanie prawa własności[22].

Federalizm społeczny: w kierunku innej organizacji globalizacji

Powtórzmy raz jeszcze: można stopniowo zmierzać w kierunku socjalizmu partycypacyjnego, zmieniając system prawny, podatkowy i społeczny w ramach poszczególnych krajów, bez czekania na jednogłośną aprobatę całej planety. Tak właśnie zresztą doszło do budowy państwa socjalnego i zmniejszenia nierówności w XX wieku. Można powrócić do budowania równości edukacyjnej i państwa socjalnego na szczeblu poszczególnych krajów. Niemcy i Szwecja nie czekały na zezwolenie ze strony Unii Europejskiej ani Organizacji Narodów Zjednoczonych, by wprowadzić współzarządzanie; pozostałe kraje już teraz mogą pójść tą samą drogą. Przychody z tytułu ISF szybko rosły przed jego zniesieniem w 2017 roku, co pokazuje, do jakiego stopnia argument o powszechnej ucieczce do rajów podatkowych jest mitem, a zarazem potwierdza, że można bezzwłocznie przywrócić ISF w jego zmodernizowanej wersji.

Nie ulega wątpliwości, że można pójść znacznie dalej, jeśli się przyjmie perspektywę internacjonalistyczną i spróbuje zbudować system międzynarodowy na lepszych podstawach. Ogólnie rzecz ujmując, aby ponownie dać szansę temu nurtowi, należy skończyć z ideologią swobodnej wymiany handlowej, która kierowała globalizacją w ostatnich dziesięcioleciach, i wprowadzić inny system ekonomiczny: model rozwoju oparty na jasno wyłożonych oraz sprawdzalnych regułach sprawiedliwości ekonomicznej, podatkowej i środowiskowej. Co ważne, ten nowy model musi być internacjonalistyczny w swoich ostatecznych celach, ale w swoich praktycznych zasadach oparty na suwerenności państw w tym sensie, że każdy kraj, każda wspólnota polityczna musi mieć możliwość ustalania warunków wymiany z resztą świata bez czekania na jednomyślną zgodę partnerów. Cała trudność polega na tym, że suwerenizm w wymiarze uniwersalistycznym często niełatwo odróżnić od suwerenizmu typu nacjonalistycznego, który w dzisiejszych czasach nabiera wiatru w żagle.

Chciałbym raz jeszcze podkreślić, w jaki sposób można rozróżnić te odmienne podejścia, co wydaje mi się centralnym wyzwaniem przyszłości[23]. Przede wszystkim zanim zaczniemy opracowywać jednostronne sankcje przeciw krajom praktykującym dumping społeczny, podatkowy i klimatyczny, które tak czy owak muszą mieć charakter zachęcający i odwracalny, musimy zaproponować innym krajom model współpracy oparty na uniwersalnych wartościach sprawiedliwości społecznej, zmniejszania nierówności i ochrony planety. Wymaga to zwłaszcza jasnego wskazania, które zgromadzenia ponadnarodowe można obarczyć ochroną globalnych dóbr publicznych (takich jak klimat, badania w dziedzinie medycyny itp.) oraz wprowadzenia wspólnych środków sprawiedliwości podatkowej i klimatycznej (wspólne podatki od zysków wielkich przedsiębiorstw oraz od najwyższych dochodów, największych majątków i najwyższych emisji CO2). Przede wszystkim dotyczy to szczebla europejskiego, gdzie należy bezzwłocznie odejść od reguły jednomyślności i debat za zamkniętymi drzwiami. Propozycje zawarte w moim Manifeście o demokratyczną Europę (tdem.eu) zmierzają w tym kierunku, a utworzenie w 2019 roku Francusko-Niemieckiego Zgromadzenia Parlamentarnego (niestety pozbawionego faktycznej władzy) pokazuje, że nie ma przeszkód, by grupa krajów budowała nowe instytucje, nie czekając na jednomyślną zgodę pozostałych[24].

Niezależnie od przypadku europejskiego dyskusje nad federalizmem społecznym mają znacznie bardziej ogólny zasięg. I tak na przykład kraje Afryki Zachodniej próbują obecnie wprowadzić wspólny system monetarny i definitywnie wyjść spod kolonialnej kurateli. Daje to sposobność użycia wspólnej zachodnioafrykańskiej waluty na rzecz realizacji projektu rozwoju opartego na inwestowaniu w młodzież i infrastrukturę (a nie tylko w mobilność kapitałów oraz w ludzi najbogatszych). Zbyt często zresztą zapominamy, patrząc na sprawy z europejskiego punktu widzenia, że UEMOA (Union économique et monétaire ouest-africaine – Zachodnioafrykańska Unia Gospodarcza i Walutowa) jest pod pewnymi względami bardziej zaawansowana niż strefa euro. Na przykład w 2008 roku wprowadziła dyrektywę o wspólnej podstawie opodatkowania osób prawnych, nakazującą wszystkim krajom członkowskim stosowanie stawki podatku między 25% a 30%, na co Unia Europejska do dzisiaj nie potrafiła się zdobyć. Bardziej ogólnie rzecz biorąc, nowe polityki monetarne wdrożone na szczeblu światowym w ciągu ostatnich dziesięciu lat wymagają ponownego przemyślenia nowej równowagi między podejściami monetarnymi i fiskalnymi, a perspektywa porównawcza, historyczna i ponadnarodowa jest tutaj sprawą zasadniczą[25].

Na rzecz feministycznego, zróżnicowanego i uniwersalistycznego socjalizmu

Socjalizm partycypacyjny z moich marzeń opiera się na kilku filarach: równość edukacyjna i państwo socjalne, ciągła cyrkulacja władzy i własności, federalizm społeczny oraz zrównoważona i sprawiedliwa globalizacja. W odniesieniu do każdego z tych punktów bezwzględnie należy dokonać bezkompromisowego bilansu niedostatków różnych form socjalizmu i socjaldemokracji, których doświadczyliśmy w XX wieku.

Wśród wielu ograniczeń licznych doświadczeń socjalistycznych i socjaldemokratycznych ubiegłego wieku należy również podkreślić niedostateczne uwzględnianie wyzwań związanych z patriarchatem i postkolonializmem. Przy czym warto pamiętać, że zagadnienia te nie mogą być rozważane oddzielnie. Należy je traktować w ramach globalnego projektu socjalistycznego opartego na autentycznej równości praw społecznych, ekonomicznych i politycznych.

Wszystkie dotychczasowe społeczeństwa były w ten czy inny sposób patriarchalne. Męska dominacja odgrywała centralną i jednoznaczną rolę we wszystkich systemach nierównościowych, które następowały po sobie do początku XX wieku (zarówno trójdzielnych, właścicielskich, jak i kolonialnych). W ubiegłym wieku mechanizmy dominacji stały się subtelniejsze (choć wciąż były jak najbardziej realne): stopniowo wprowadzono formalną równość praw, ale nadal triumfowała wizja kobiety jako strażniczki ogniska domowego, uznawana za wyraz najwyższego sukcesu społecznego, zwłaszcza w tzw. Chwalebnym Trzydziestoleciu (Trente Glorieuses, 1950–1980). We Francji na początku lat 70. ubiegłego wieku niemal 80% funduszu płac przypadało na mężczyzn[26]. Najistotniejsza jest tu kwestia wskaźników i ich upolitycznienia. Zbyt często zadowalamy się stwierdzeniem, że różnica między wynagrodzeniem kobiet a mężczyzn na takim samym stanowisku wynosi 15% czy 20%. Problem polega bowiem na tym, że kobiety nie mają dostępu do takich samych stanowisk jak mężczyźni. Pod koniec kariery zawodowej różnica w średniej płacy (która przenosi się później na różnicę w pobieranej emeryturze, nie uwzględniając przerw w pracy związanych z macierzyństwem) w rzeczywistości wynosi 64%. Badając dostęp do najlepiej płatnych miejsc pracy, możemy stwierdzić, że sytuacja zmienia się bardzo powoli: przy obecnym tempie ewolucji parytet zostanie osiągnięty w 2102 roku[27].

Aby przyśpieszyć ten proces i faktycznie wyjść z patriarchatu, konieczne jest wdrożenie działań przymusowych, sprawdzalnych i podlegających sankcjom zarówno na wyższych stanowiskach w przedsiębiorstwach, urzędach i szkołach wyższych, jak i w zgromadzeniach politycznych. Z niedawnych prac wynika, że większej reprezentacji kobiet mogłaby towarzyszyć większa reprezentacja poszkodowanych kategorii społecznych, których dzisiaj praktycznie w tych zgromadzeniach nie ma. Inaczej mówiąc, parytet między mężczyznami a kobietami powinien iść w parze z parytetem społecznym[28].

Kwestię dyskryminacji kobiet w stosunku do mężczyzn należy również rozpatrywać w powiązaniu z walką przeciw dyskryminacji etniczno-rasowej, zwłaszcza jeśli chodzi o dostęp do miejsc pracy. Oznacza to także konieczność zbiorowego i obywatelskiego zrozumienia historii kolonializmu i postkolonializmu. Niektórzy dziwią się na widok manifestantów o różnym pochodzeniu obalających pomniki handlarzy niewolnikami, które zdobią ulice i place wielu miast europejskich i amerykańskich. A przecież jest sprawą zasadniczą, by się zmierzyć z tym elementem naszej wspólnej historii.

We Francji ludzie zbyt często nie pamiętają, że Haiti zostało zmuszone do spłaty ogromnego długu wobec państwa francuskiego w latach 1825–1950 tylko dlatego, że zapragnęło wolności i tylko po to, by sfinansować rekompensaty dla właścicieli niewolników (według ówczesnej ideologii niesłusznie pozbawionych własności). Dzisiaj Haiti domaga się od Francji reparacji za ten niesprawiedliwy haracz; trudno nie przyznać temu krajowi racji i nieustannie odsuwać ten temat na dalsze lata, podczas gdy do dziś przeprowadza się zwroty majątków zagrabionych w czasie dwóch wojen światowych. Ogólniej mówiąc, chętnie zapominamy, że francuskiemu i brytyjskiemu zniesieniu niewolnictwa towarzyszyły odszkodowania dla właścicieli, ale nigdy dla samych niewolników. Pod koniec amerykańskiej wojny domowej wspominano o rekompensatach dla byłych niewolników (sławetny muł i 40 akrów ziemi), ale żadne kwoty nie zostały wypłacone ani w 1865 roku, ani sto lat później, w 1965 roku, kiedy legalna segregacja rasowa została zniesiona. Tymczasem w 1988 roku Amerykanie pochodzenia japońskiego niesłusznie internowani podczas II wojny światowej otrzymali odszkodowania w wysokości 20 tysięcy dolarów na osobę. Wypłata analogicznych odszkodowań Amerykanom pochodzenia afrykańskiego, którzy stali się ofiarami segregacji, miałaby ogromną wartość symboliczną[29].

Ta uprawniona i złożona debata o reparacjach – niezbędna, by przywrócić zaufanie w ramach wspólnej debaty i sprawiedliwości – musi się wpisywać w perspektywę uniwersalistyczną. Aby zadośćuczynić za krzywdy poniesione w wyniku rasizmu i kolonializmu, nie można się zadowolić logiką opartą na nieustannych reparacjach międzypokoleniowych. Trzeba również i przede wszystkim zwrócić się ku przyszłości i zmienić system ekonomiczny, wychodząc z założenia, że należy zmniejszyć nierówności, wprowadzić powszechny, egalitarny dostęp do edukacji, do zatrudnienia i do własności, wraz z minimalnym spadkiem dla każdego, niezależnie od pochodzenia. Dodatkowo należy wprowadzić odszkodowania podobne do tych, z których skorzystali Amerykanie pochodzenia japońskiego i z których mogliby skorzystać Amerykanie pochodzenia afrykańskiego. Obie perspektywy – reparacji i praw powszechnych – muszą się wzajemnie uzupełniać, a nie sobie przeciwstawiać.

Na poziomie międzynarodowym sytuacja przedstawia się podobnie. Uprawniona debata o reparacjach w rodzaju tych, które dotyczą Haiti, powinna przebiegać równolegle do koniecznej refleksji nad nowym powszechnym systemem międzynarodowych transferów. W szczególności obecny kryzys epidemiczny może stanowić dobrą okazję do namysłu nad minimalną subwencją zdrowotną i edukacyjną dla wszystkich mieszkańców planety, finansowaną przez powszechne prawo wszystkich krajów do części przychodów podatkowych pochodzących od najzamożniejszych podmiotów gospodarczych całego świata, czyli wielkich przedsiębiorstw i gospodarstw o najwyższych dochodach i największych majątkach. Ostatecznie ich zamożność opiera się na światowym systemie ekonomicznym, a przy okazji na trwającej od wieków niepohamowanej eksploatacji zasobów naturalnych i ludzkich planety. Dzisiaj potrzebne są uregulowania światowe, żeby zapewnić zrównoważony rozwój społeczny i ekologiczny[30].

Na zakończenie podkreślmy fakt, że socjalizm partycypacyjny z moich marzeń nie zostanie wprowadzony odgórnie: nie warto czekać na nową awangardę proletariacką, która narzuci swoje rozwiązania. Wspomniane tutaj mechanizmy służą otwarciu dyskusji, nie jej zamknięciu. Prawdziwa zmiana nastąpi dopiero dzięki ponownemu zrozumieniu przez obywateli zagadnień społeczno-ekonomicznych i wskaźników pozwalających na zorganizowanie zbiorowej debaty. Mam nadzieję, że ten i następne teksty zdołają się do tego przyczynić.

[6] Zob. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., wykresy 10.14–10.15.

[7] Zob. Éviter le pire (Uniknąć najgorszego), 14 kwietnia 2020 [przypisy z tytułem i datą odnoszą się do bloga prowadzonego przez Thomasa Piketty’ego na stronie lemonde.fr/blog/piketty, którego teksty zostały zawarte w niniejszej książce].

[8] Nieco dalej powrócę do tego, w jaki sposób należy w przyszłości używać pojęcia „wzrostu”.

[9] Zob. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., wykresy 0.8 i 17.1. Zob. również Parcoursup : peut mieux faire (Parcoursup: mogłoby być lepiej), 13 lutego 2018.

[10] Zob. Budget 2018 : la jeunesse sacrifiée (Budżet 2018: młode pokolenie złożone w ofierze), 12 października 2017.

[11] W szczególności niemieckie przepisy konstytucyjne z lat 1919 i 1949 określały własność jako relację społeczną między różnymi typami interesariuszy, co pozwoliło na opisaną reformę; byłaby ona trudniejsza do wdrożenia przy obecnych przepisach francuskiej konstytucji, które opierają się na znacznie bardziej konserwatywnej wizji własności stricte prywatnej. Zamiast koncentrować się na przejściu do VI Republiki lub powołaniu Zgromadzenia Konstytucyjnego (bez pełnej świadomości, jaka miałaby być natura planowanych zmian konstytucyjnych), francuskie debaty dotyczące reform konstytucyjnych w tym zakresie wiele by zyskały, gdyby założono bardziej konkretne cele społeczno-gospodarcze, zwłaszcza w odniesieniu do własności i podatku progresywnego. Zob. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., rozdział 17.

[12] Jeden nieśmiały mandat (na dwanaście) w radach dyrektorów wielkich przedsiębiorstw wprowadzono we Francji w 2013 roku.

[13] Akcjonariusz indywidualny mógłby na przykład posiadać maksymalnie 90% praw głosu przysługujących akcjonariuszom w przedsiębiorstwach małych (poniżej 10 pracowników) z progiem stopniowo malejącym do 10% w tych największych (powyżej 100 pracowników). W przypadku przedsiębiorstwa należącego do jednego akcjonariusza nieprzydzielone prawa głosu przysługujące akcjonariuszom byłyby dodawane do praw głosu przysługujących pracownikom. Zob. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., rozdział 17. System ten stanowi rozwinięcie reguł dotyczących maksymalnej liczby głosów, które zostały już zaproponowane w przypadku spółek medialnych. Zob. Julia Cagé, Sauver les médias. Capitalisme, financement participatif et démocratie (Uratować media. Kapitalizm, finansowanie partycypacyjne a demokracja), Éditions du Seuil, „La République des idées”, 2015.

[14] Przy opisanych powyżej regułach pojedynczy akcjonariusz spółki zatrudniającej 5 pracowników (łącznie z nim) posiadałby 56% głosów: 45% jako akcjonariusz (90% połowy) oraz 11% jako pracownik (jedna piąta 55%). W przypadku przedsiębiorstwa zatrudniającego 20 pracowników (łącznie z nim) posiadałby 43% głosów: 40% jako akcjonariusz (80% połowy) oraz 3% jako pracownik (jedna dwudziesta 60%). Przy 100 pracownikach posiadałby poniżej 11% głosów: 10% jako akcjonariusz oraz 0,9% jako pracownik (jedna setna 90%). Oczywiście powyższe dane zostały podane przykładowo i wymagają szeregu szeroko zakrojonych eksperymentów historycznych.

[15] Średni spadek 50% najuboższych wynosi obecnie około 10% średniego majątku (czyli 5% majątku całkowitego). Proponowane tutaj rozwiązanie pozwala na sześciokrotne zwiększenie średniego majątku 50% najuboższych. Rozważana kwota (60% średniego majątku) sytuuje się nieco powyżej mediany obecnego majątku.

[16] Zob. L’illusion de l’écologie centriste (Iluzja centrowej ekologii), 11 czerwca 2019; Pour une économie circulaire (W kierunku gospodarki cyrkularnej), 15 października 2019.

[17] Jeśli chodzi o światowe nierówności w zakresie emisji CO2 i koncentrację najwyższych emisji indywidualnych w Stanach Zjednoczonych i Europie, zob. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., wykres 13.7; id. i Lucas Chancel, Carbon and Inequality: From Kyoto to Paris (Węgiel a nierówności: od Kioto do Paryża), WID.world, w: „Working Paper Series” nr 2015/7.

[18] Dochód podstawowy stanowi jeden ze składników sprawiedliwego społeczeństwa, o ile zostanie włączony w szerszą całość oraz, co szczególnie ważne, nie zostanie uznany za cudowne rozwiązanie. Zob. Revenu de base ou salaire juste? (Dochód podstawowy czy sprawiedliwa płaca?), 13 grudnia 2016.

[19] Zob. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., wykres 11.13. Zob. również W kierunku gospodarki cyrkularnej, art. cyt.

[20] W latach 50. w Stanach Zjednoczonych 90% dzieci z danej grupy wiekowej uczęszczało do szkoły średniej wobec zaledwie 20-30% w Europie Zachodniej i Japonii w tym samym czasie.

[21] Po zapłaceniu podatku spadkowego i otrzymaniu powszechnej subwencji kapitałowej.

[22] Zob. Suppression de l’ISF: une faute historique (Zniesienie ISF: historyczny błąd), 10 października 2017; « Gilets jaunes » et justice fiscale („Żółte kamizelki” a sprawiedliwość podatkowa), 11 grudnia 2018.

[23] Zob. Reconstruire l’internationalisme (Odbudować internacjonalizm), 14 lipca 2020. Do tych zagadnień wracam w wielu innych tekstach na blogu: Pour une autre mondialisation (Na rzecz innej globalizacji), 15 listopada 2016; L’Europe et le clivage de classe ( Europa a rozłamy klasowe), 14 maja 2019; Social-fédéralisme contre national-libéralisme (Federalizm społeczny kontra nacjonalistyczny liberalizm), 11 lutego 2020.

[24] Zob. Manifeste pour la démocratisation de l’Europe (Manifest o demokratyczną Europę), 10 grudnia 2018; L’Assemblée franco-allemande, une opportunité unique pour la justice fiscale en Europe (Francusko-niemieckie Zgromadzenie: jedyna okazja, by w Europie powstała sprawiedliwość podatkowa), 21 lutego 2020.

[25] Zob. La création monétaire va-t-elle nous sauver? (Czy kreacja pieniądza nas uratuje?), 9 lipca 2019; Le temps de la monnaie verte (Czas zielonej waluty), 12 maja 2020.

[26] Zob. Thomas Piketty, Kapitał i ideologia, dz. cyt., rozdział 13.

[27] Zob. Inégalités salariales hommes–femmes : 19 % ou 64 %? (Nierówności płacowe między mężczyznami a kobietami: 19% czy 64%?), 7 listopada 2016.

[28] Zob. Julia Cagé, Libres et égaux en voix (Wolni i równi w prawach głosu), Paryż, wyd. Fayard, 2020.

[29] Zob. Affronter le racisme, réparer l’histoire (Stawić czoło rasizmowi, naprawić historię), 16 czerwca 2020.

[30] Zob. Uniknąć najgorszego, art. cyt. Zob. również Simon Reid-Henry, Global Public Investment: Redesigning International Public Finance for Social Cohesion (Globalne inwestycje publiczne: ponowne zdefiniowanie międzynarodowych finansów publicznych na rzecz spójności społecznej), Londyn, Queen Mary, 2020.

Na rzecz innej globalizacji

2016–2017

Hillary, Apple i my

13 września 2016

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Niech żyje socjalizm!
Długi marsz w kierunku równości i socjalizmu partycypacyjnego
Państwo socjalne – nośnik równości praw
W kierunku socjalizmu partycypacyjnego: cyrkulacja władzy i własności
Federalizm społeczny: w kierunku innej organizacji globalizacji
Na rzecz feministycznego, zróżnicowanego i uniwersalistycznego socjalizmu
Na rzecz innej globalizacji
Hillary, Apple i my
MFW – nierówności a badania w dziedzinie ekonomii
Francuska prawica a europejskie kryteria budżetowe
Nierówności płacowe między kobietami a mężczyznami: 19% czy 64%?
Na rzecz innej globalizacji
Dochód podstawowy czy sprawiedliwa płaca?
Odejście Anthony’ego B. Atkinsona
O wydajności pracy we Francji i w Niemczech
Niech żyje populizm!
Na rzecz nareszcie demokratycznego rządu strefy euro
O nierównościach w Chinach
Jak mogłoby wyglądać zgromadzenie strefy euro?
Kapitał publiczny, kapitał prywatny
Jakie reformy dla Francji?
O nierównościach we Francji
Jakie reformy dla Francji?
Reagan do dziesiątej potęgi
Deputowani ruchu Republiko Naprzód, bierzcie władzę w swoje ręce!
Komedia wokół CICE
Konieczność przemyślenia Kodeksu pracy
Zniesienie ISF (podatku od wielkich fortun): historyczny błąd
Budżet 2018: młode pokolenie złożone w ofierze
Syndrom kataloński
Trump, Macron – jedna walka
Rok 2018 rokiem Europy
Parcoursup: mogłoby być lepiej
Na rzecz Unii w ramach Unii
Kapitał w Rosji
Maj ’68 a nierówności
Majak „unii transferowej”
Europa, migranci a handel
Społeczny natywizm: włoski koszmar
Brazylia – zagrożona Pierwsza Republika
„Le Monde” a miliarderzy
Miłość do Europy to chęć jej zmieniania
Manifest o demokratyczną Europę
„Żółte kamizelki” a sprawiedliwość podatkowa
1789 rok – powrót długu
ISF w Ameryce
Miłość do Europy to chęć jej zmieniania
Dochód podstawowy w Indiach
Europa a rozłamy klasowe
Iluzja centrowej ekologii
Czy kreacja pieniądza nas uratuje?
Czym jest sprawiedliwa emerytura?
W kierunku gospodarki cyrkularnej
Wyjść z konfliktu tożsamościowego poprzez sprawiedliwość ekonomiczną
Rozmaitość możliwych powszechnych systemów emerytalnych
Po negacjonizmie klimatycznym negacjonizm nierównościowy
Społeczny federalizm vs. narodowy liberalizm
Zgromadzenie francusko-niemieckie niepowtarzalną okazją do wprowadzenia sprawiedliwości fiskalnej w Europie
Sanders przybywa na pomoc amerykańskiej demokracji

Thomas Piketty

Niech żyje socjalizm! Teksty z lat 2016–2020

Warszawa 2023

Tytuł oryginału: Vivement le socialisme! Chroniques, 2016‑2020

Copyright © Éditions du Seuil, 2020

All rights reserved. 

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2023

Wydanie pierwsze

ISBN 978-83-67805-18-6

Przełożyła Beata Geppert

Redakcja: Halina Zalewska

Korekta: Katarzyna Nowakowska

Opieka redakcyjna: Jaś Kapela

Projekt okładki i wykresów: Marcin Hernas

Wydawnictwo Krytyki Politycznej

ul. Jasna 10, lok. 3

00-013 Warszawa

[email protected]

www.krytykapolityczna.pl

Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w redakcji Krytyki Politycznej (ul. Jasna 10, lok. 3, Warszawa), Świetlicy KP w Trójmieście (Nowe Ogrody 35, Gdańsk), Świetlicy KP w Cieszynie (al. Jana Łyska 3) oraz księgarni internetowej KP (wydawnictwo.krytykapolityczna.pl), a także w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek