Misa Mocy 2. Dieta eliminacyjna i dla alergików - Ługowska Ewa - ebook + książka

Misa Mocy 2. Dieta eliminacyjna i dla alergików ebook

Ługowska Ewa

0,0
40,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

ODKRYJ BOGACTWO DIETY ELIMINACYJNEJ

Alergie i nietolerancje pokarmowe często brzmią jak wyrok. Koniec ze spontaniczną pizzą na mieście, ze słodkimi guilty pleasures czy z ukochanymi smakami dzieciństwa. Na szczęście dieta eliminacyjna kryje też w sobie zaskakującą obfitość połączeń, przepisów i produktów. Wiem, bo sama ją odkryłam – a teraz chętnie dzielę się swoimi kulinarnymi doświadczeniami.

Chrupiący i wyrośnięty chleb na zakwasie bez glutenu, rozpływający się w ustach sernik z nerkowców, kruche babeczki z budyniem i owocami, kluski śląskie z roślinnymi skwarkami czy idealne wegańskie kotlety – możliwościom nie ma końca!

Jeśli szukasz praktycznych porad popartych doświadczeniem oraz prostych i pysznych przepisów na potrawy bez nabiału, jaj, mięsa i glutenu, to książka właśnie dla ciebie. Książka o życiu usłanym „bezami”.

Ewa

**

Ewa Ługowska – trenerka zdrowej kuchni, autorka bloga Misa Mocy oraz książki Misa mocy. Przewodnik po kuchni zmieniającej świat. Po latach pracy na etacie odkryła swoją pasję i zajęła się kreatywnym gotowaniem oraz propagowaniem zdrowej kuchni. Udowadnia, że można odnieść sukces jako blogerka kulinarna mimo rezygnacji z większości tradycyjnych składników diety.

**

W książce znajdziesz:

  • ponad 80 przepisów na pyszne dania pełne mocy, bez nabiału, jaj, mięsa, glutenu i białego cukru,
  • przydatne wskazówki, na co zwrócić uwagę podczas codziennych zakupów czy planując urlop,
  • rady, jak postępować, jeśli twoje dziecko ma alergię,
  • dowody na to, że dieta eliminacyjna może zaskakiwać obfitością!

Powyższy opis pochodzi od wydawcy

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 153

Data ważności licencji: 4/20/2026

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Grzegorzowi, który jest najlepszym testerem, recenzentem i towarzyszem

Wstęp. Moja historia

Moja opowieść nie odbiega pewnie zbytnio od tego, co sami przeżyliście. Bóle brzucha, biegunki, wzdęcia towarzyszyły mi od zawsze. Podobno zaraz po urodzeniu miałam kilkumiesięczną kolkę. Do dziś pamiętam smak naparów z koperku zbieranego na okolicznych polach, smak soku z marchewki z przydomowego ogródka oraz przyjemne ciepło kompresu. Niestety – żadna z tych rzeczy nie pomagała.

Jak większość Polaków zostałam wychowana na nabiale, mięsie i pszenicy, czyli głównymi produktami w mojej diecie były alergeny. Kiedyś pojęcie nietolerancji pokarmowych było niestety zupełnie nieznane. Dopiero po latach udręki i poszukiwań dowiedziałam się, że można być „uczulonym na jedzenie”! A co tu dużo mówić, odżywiałam się fatalnie. Pizza, słodycze, słone przekąski gościły w mojej diecie niemalże codziennie. Jednocześnie marzyłam o tym, by podejmować lepsze decyzje, nie ulegać pokusom, tylko naturalnie i z przyjemnością wybierać to, co dla mnie dobre. Motorem do zmiany były między innymi wykluczenia.

Pierwsze badanie wykonałam w Instytucie Medycyny Holistycznej metodą biorezonansu magnetycznego. Wyniki były naprawdę zaskakujące. Długa lista alergenów nie tylko wyjaśniła moją niechęć do mięsa, ale także wykluczyła z jadłospisu niemal wszystko, czym do tej pory się odżywiałam. Dodatkowo ze względu na przerost candidy zalecono mi wykluczenia cukru – pod każdą postacią, w tym również owoców! Uznałam wówczas, że to z pewnością jakieś bzdury. Przecież nie jestem w stanie funkcjonować bez tych produktów, tym bardziej że od lat nie jem mięsa. Temat na jakiś czas przycichł, ale problemy nie znikały.

Po roku lub dwóch postanowiłam powtórzyć badania w zupełnie innym miejscu. Niestety, werdykt był ten sam. Wszystko się potwierdziło. Tym razem stan mojego zdrowia skutecznie zmotywował mnie do działania. Na pół roku przeszłam na dietę przeciwgrzybiczą z uwzględnieniem nietolerancji pokarmowych. Wykluczyłam pszenicę, nabiał, jaja, grzyby, owoce, cukier, wszystkie przetworzone produkty, alkohol, kawę i tak dalej. Lista była baaardzo długa. (A tak przy okazji: czy wiecie, że pomidor również jest owocem?) W mojej diecie nastąpił przełom. Zaczęłam czytać składy produktów spożywczych. Cukier, pszenica i nabiał były wszędzie! Nie znalazłam nic gotowego, co mogłabym zjeść na szybko, zabrać do pracy czy pochrupać na imprezie. Wszystko musiałam robić sama, od podstaw, świadomie wybierając każdy składnik.

To był koszmar! Czułam się jak narkomanka na odwyku. Każda cząsteczka mojego ciała błagała o cukier! Marzyłam o frytkach, kawie i ulubionych smakach. Mój facet, aby mnie wesprzeć, również przeszedł na tę dietę i razem szukaliśmy rozwiązań. To on stworzył pierwsze słodycze z dobrym składem. Do końca życia zapamiętam te kokosowe batoniki z ksylitolem! Z całą pewnością nie smakowały jak sklepowe odpowiedniki, ale na bezrybiu i rak ryba.

Początki były trudne, lecz po tym czasie odzyskałam wolność: wolność wyboru! Moimi decyzjami przestały rządzić uzależnienia od cukru, żółtego sera, pszenicy, przetworzonych produktów… Zdrowe odżywianie stało się standardem w naszym domu. To wtedy zaczęłam czytać etykiety i doceniać smak prawdziwego jedzenia. Założyłam też blog misamocy.pl.

Bardzo chciałabym, żeby tu zakończyła się ta historia… Niestety – chociaż nie jadłam już pszenicy, nabiału, jaj i cukru, niektóre dolegliwości powróciły. A wraz z nimi nadeszło kolejne załamanie. Co jeszcze muszę zrobić, by czuć się komfortowo w swoim ciele? Z pomocą przyszła mi znajoma, która poleciła wykluczyć gluten na miesiąc i sprawdzić, jak zareaguje mój organizm. Pomyślałam wtedy, że skoro już tyle odstawiłam, to i tym razem dam radę. Znowu zaczęły się poszukiwania i eksperymenty. Nowe inspiracje, przepisy i testy. Miesiąc zmienił się w rok… teraz mijają już cztery lata, odkąd nie jem glutenu. Wraz z nim odszedł w niepamięć mój największy problem.

Było już o wiele lepiej, ale nadal nie idealnie… Kolejne testy wykazały, że jest jedynie garstka produktów, które mogę bezpiecznie spożywać. Faktycznie na tej diecie czuję się doskonale. Zero problemów z jelitami, znikła opuchlizna, mam więcej siły i energii oraz lepsze samopoczucie. Minusem jest to, że nie mogę już jeść w restauracjach oraz na imprezach, bo nie ma dań idealnie dostosowanych do mojej diety. Nie powinnam również pracować jako blogerka kulinarna, bo… mam nietolerancję na wszystkie przyprawy, owoce, większość warzyw i orzechów. Jak sobie z tym radzę? Pozwalam sobie na małe odstępstwa. Od czasu do czasu wychodzimy zjeść coś na mieście. Odpuszczam, gdy wiem, że i tak nie wygram. Mam okresy, kiedy trzymam się w stu procentach swojej diety i kiedy pracuję, tworząc przepisy dla was. Wtedy z jadłospisu wykluczam jedynie cukier, produkty odzwierzęce i gluten, z pozostałych korzystam bez ograniczeń. Na szczęście nie mam objawów, które powodują poważne konsekwencje czy zagrażają mojemu życiu. Pozostałe ukrywam pod luźną bluzką lub szeroką sukienką.

Osobom, które muszą wykluczyć jedynie gluten, nabiał lub jaja, mogę powiedzieć: „Nawet nie wiesz, jakie masz szczęście!”. W moim domu nie znajdziesz produktów z glutenem, jajami, nabiałem lub cukrem, a ja nigdy nie czułam się tak dobrze jak teraz. Wypady na miasto czy urlop nie są żadnym problemem. Jest cała masa prostych potraw, które można przygotować. Dla mnie to codzienność. Nietolerancje pokarmowe pomogły mi odkryć, jak wiele jest produktów, smaków i połączeń, z których nie korzystałam, ponieważ zawsze szłam na łatwiznę. Podążałam utartym szlakiem, rezygnując z przyjemności odkrywania, a przede wszystkim – z obfitości. Ślepo poddawałam się trendom i sile marketingu wielkich korporacji, które doskonale wiedzą, jak przemycić do mojej codziennej rutyny swoje produkty. Czy zastanawiałaś/zastanawiałeś się kiedyś, jak to się stało, że jogurty i żółte sery stały się czymś oczywistym? Nasi dziadkowie nie znali tych produktów. Moja babcia na jogurty mówiła „ogurty”, a dziadek mojego faceta nie mógł zrozumieć, co to za „ogórki owocowe” reklamują w telewizji. Jeśli nie wyobrażasz sobie bez nich życia, może warto się zastanowić, czy faktycznie są takie niezbędne. Może to tylko twoje przyzwyczajenie.

Wykluczenia pokarmowe to wspaniała motywacja do zmiany nawyków żywieniowych. Jeśli szukasz inspiracji, praktycznych porad popartych doświadczeniem oraz prostych i niezawodnych przepisów, ta książka jest właśnie dla ciebie.

Książka o życiu usłanym „bezami”.

Gdy dostajesz diagnozę

Trzymasz w ręku wyniki badań i czujesz się załamana/załamany. Na liście uczulających cię składników znajduje się wszystko, co do tej pory gościło w twojej codziennej diecie! Na pewno wszystko?

Po pierwsze, przestań skupiać się na tym, czego nie możesz jeść.

Po drugie, zacznij zauważać obfitość, w której żyjemy.

RADA DIETETYKA: Przyczyną niewłaściwej reakcji organizmu na produkty spożywcze może być alergia pokarmowa, nietolerancja lub choroba trzewna – celiakia. By postawić właściwą diagnozę, koniecznie skonsultuj się z lekarzem i wykonaj wszystkie zalecane przez niego badania.

1. Przygotuj listę produktów dozwolonych z podziałem na kategorie

Polecam zacząć od tych, które powinny dominować w diecie. Jest ich znacznie więcej niż tych, których nie możesz spożywać.

Warzywa

Owoce

Kasze

Mąki

Produkty mączne

Nabiał

Strączki

Orzechy, ziarna i nasiona

Oleje

Inne

Możesz również bardziej skupić się na produktach z danej kategorii. To znaczy, jeśli musisz wykluczyć na przykład gluten, wypisz wszystkie bezglutenowe produkty.

Mąki

Kasze

Makarony

kukurydziana

gryczana

owsiana BG1

ryżowa

jaglana

ziemniaczana

z ciecierzycy

amarantusowa

z komosy ryżowej

żołędziowa

kasztanowa

migdałowa

kokosowa

sojowa

z tapioki

z sorgo

z groszku

jaglana

gryczana jasna

gryczana palona

komosa ryżowa biała

komosa ryżowa czerwona amarantusowa

ryż biały

ryż brązowy

ryż dziki

ryż jaśminowy

ryż basmati

kukurydziany

gryczany

jaglany

z ciecierzycy

z zielonego groszku

ryżowy

z soczewicy

z grochu

RADA DIETETYKA: Odżywianie pełni w naszym życiu wiele ważnych funkcji. Jedną z nich jest zaspokojenie zapotrzebowania organizmu na składniki energetyczne, materiał budulcowy i związki regulujące. Chodzi o węglowodany, białka, tłuszcze, składniki mineralne, witaminy, błonnik pokarmowy i antyoksydanty. Każdy produkt spożywczy ma odmienny skład chemiczny, dlatego by uniknąć niedoborów i/lub nadmiarów, warto dbać o urozmaicenie w codziennej diecie. 55–65% spożywanej przez nas energii powinno pochodzić z węglowodanów, 10–15% z białek, a 25–30% z tłuszczów. Kierowanie się tymi zaleceniami pomoże nam zachować równowagę, zarówno na talerzu, jak i w organizmie. Warto zwrócić uwagę, że mąki takie jak migdałowa czy kokosowa są znacznie bogatsze w tłuszcze i białka, a te z nasion roślin strączkowych – w białka niż mąka pszenna czy żytnia.

2. Zrób zakupy i zaopatrz się w dozwolone produkty

Dużo łatwiej jest utrzymać dietę, jeśli się do tego przygotujesz. Czasem nie ma opcji kupienia czegoś bez alergenów w najbliższym sklepie spożywczym. Dlatego zawsze trzymaj zapas bezglutenowych mąk, kasz i makaronów. Pamiętaj: jeśli nie masz w domu produktów dozwolonych, na pewno sięgniesz po zakazane.

3. Zawsze miej ze sobą przekąskę

Może to być owoc, orzechy lub suszone owoce. Ważne, by w panice nie sięgnąć po coś „na szybko”. Dzięki takiej przekąsce zabezpieczysz się przed złamaniem postanowienia.

4. Przygotuj listę pięciu dań

Zrób listę pięciu dań, bez których nie wyobrażasz sobie życia,takich, które ułatwiają ci codzienne funkcjonowanie, i zacznij od przygotowania ich w wersji bez alergenów. Wyszukaj przepisy i testuj. Pamiętaj, by zbyt szybko się nie zrażać. Tylko nieliczni potrafią zrobić idealny bezglutenowy chleb na zakwasie już za pierwszym razem. Zazwyczaj dopracowywanie konsystencji i nauka trwa jakiś czas. Z pomocą przyjdą ci warsztaty kulinarne.

5. Zapisz się na warsztaty kulinarne

Kuchnia z wykluczeniami wcale nie jest trudna. Najwięcej problemów stwarza sam proces zmiany. To on powoduje, że być może nawet podświadomie tracisz poczucie bezpieczeństwa i komfortu życia. Nie musi tak być! Daj sobie tyle czasu, ile potrzebujesz, ucz się, doszkalaj, próbuj i sprawdzaj. Słuchaj rad ekspertów i osób, które zmianę diety mają już za sobą i chętnie dzielą się wiedzą. Ponieważ kuchnia „bez” to trochę inne smaki, procesy i konsystencje, warto zobaczyć i doświadczyć jej od strony warsztatowej, by z własnych potraw, chlebów i ciast wydobyć maksimum smaku.

6. Poszukaj restauracji w swoim mieście (lub w najbliższym dużym mieście) z menu dostosowanym do potrzeb alergików

Oczywiście im większe miasto, tym większa oferta. Trójmiasto, Warszawa, Kraków czy Wrocław to prawdziwe raje dla alergików. Wiele restauracji ma dobrze oznaczone alergeny w kartach i otwiera się na wprowadzanie drobnych zmian w recepturach, aby sprostać potrzebom klienta. Warto robić sobie takie przyjemności i próbować smaków proponowanych przez profesjonalnych kucharzy.

7. Zrób spis blogów i grup na Facebooku, które skupiają się na interesującym cię temacie

Problem wykluczeń pokarmowych jest bardzo powszechny, a ty musisz oswoić się z tematem. Korzystaj z wiedzy i doświadczenia innych. Na blogach i w grupach znajdziesz nie tylko wiele inspiracji, ale również porady dotyczące przepisów i produktów. Wybierz trzy najprzystępniejsze i śledź ich działania.

8. Przygotuj się na rozmowy z bliskimi

Nic tak nie przekonuje jak pyszne jedzenie. Przyjdź na spotkanie dobrze uzbrojona/uzbrojony w dania, których wszyscy chętnie spróbują, a ty nie będziesz czuć się wykluczona/wykluczony. Zrób babeczki do kawy, pochwal się własnym chlebem na zakwasie i pasztetem wykonanym ze skiełkowanej soczewicy. Powiedz o swoich wykluczeniach pokarmowych oraz o konsekwencjach nieprzestrzegania diety. I, co najważniejsze, nie oczekuj zrozumienia! Niestety, większość ludzi to zadeklarowani tradycjonaliści w kuchni. Pozwól im być takimi, jacy są, a sobie daj przyzwolenie na bycie inną/innym. Najważniejsze, żeby nie mieli powodów do martwienia się i wiedzieli, że nie głodujesz, a wręcz przeciwnie – zdrowo i smacznie się odżywiasz. To twój as w rękawie! Mnie nawet teraz, po kilku latach prowadzenia bloga, wiele osób pyta, co właściwie jem. Odpowiedzi mam tysiące.

9. Otwórz się na nowe smaki

Możesz oczywiście szukać imitacji każdego ze znanych ci dań. Część nowych smaków wiernie odwzoruje oryginał, ale nie zawsze da się wymienić sto procent składników i jednocześnie zachować smak potrawy. Moja rada jest jedna: zacznij próbować nowych dań i otwórz się na nowe doświadczenia. Poszerzaj swoje smakowe horyzonty i twórz nowe połączenia neuronowe w mózgu. Rozwijaj się i korzystaj z obfitości produktów. Obiad to nie zawsze musi być kotlet, ziemniak i surówka. Spróbuj idli i gofrów z pastą z awokado i świeżymi warzywami. To prawdziwa rozkosz dla kubków smakowych!

1 BG – bezglutenowy(-a).

Wakacyjne SOS

Alergeny są prawie wszędzie. Cukier, nabiał, jaja, gluten to podstawowe składniki większości gotowych produktów spożywczych. Owszem, na szybko można zjeść jakiś świeży lub suszony owoc czy orzechy, ale większość posiłków i tak trzeba przyrządzić samemu. Na co dzień da się wszystko zaplanować, przygotować, zrobić zapasy, wypracować system. Ale co z urlopem i weekendowymi wypadami? Tylko pozornie jest trudniej.

Inne kraje czy regiony to inna kultura kulinarna i inne smaki. Pomidory, oliwki, oliwa z oliwek, bazylia nigdzie nie smakują tak jak we Włoszech, Grecji i Hiszpanii. Najsmaczniejsze banany, jakie w życiu jadłam, rosną na Gran Canarii. Najwięcej niespotykanych warzyw i owoców znalazłam na lokalnych targach między innymi w Palermo, Porto i na Maderze. Lokalne bazary obfitują w warzywa i owoce, które nie są u nas spotykane lub są bardzo drogie. Warto z tego skorzystać. Frytki, pizza i wszystkie inne popularne dania w miejscowościach turystycznych smakują tak samo w Warszawie, na Lazurowym Wybrzeżu czy Wyspach Kanaryjskich, za to lokalne specjały potrafią zachwycić.

Jak spróbować wszystkiego bez pracochłonnego przygotowywania posiłków? Wypracowałam swoje sposoby, którymi z przyjemnością się z tobą podzielę. Mam nadzieję, że tak jak ja poczujesz dreszczyk emocji i zew wielkiej przygody pełnej doskonałych, naturalnych smaków!

1. Zarezerwuj nocleg z dostępem do kuchni lub aneksu kuchennego

Na urlopie musisz czuć się komfortowo. Wybierz przystań przyjazną dla ciebie i twoich towarzyszy/rodziny. Najlepiej miejsce w pięknej okolicy, gdzie możesz naprawdę odpocząć i przygotować szybkie posiłki: talerz owoców posypanych hiszpańskimi pistacjami, pyszny bezglutenowy włoski makaron z dodatkiem oliwy z oliwek, czosnku, świeżej bazylii i pomidorów, guacamole z awokado z przydomowego ogrodu, jukę, sałatkę lub smoothie z kanaryjską papają.

Od lat wynajmujemy domy (apartamenty, pokoje, mieszkania) od lokalnych mieszkańców. Wybieramy miejsca z dala do turystycznego zgiełku. Lubimy ciszę, spokój i dzikie plaże, ale jeśli wolisz mieć dostęp do innych atrakcji, również bez problemu znajdziesz coś dla siebie. Największym portalem, za pośrednictwem którego możesz zarezerwować nocleg, jest www.airbnb.pl. Są tam naprawdę dobre okazje. Gospodarze z całego świata proponują na nim przyjęcie gości. Rezerwacja i odbiór kluczy odbywają się bardzo sprawnie. Właściciele zawsze służą pomocą i wsparciem. Często również częstują plonami z własnych upraw – awokado, papaja, winogrona, cukinia, figi czy opuncja z działki gospodarza smakują najlepiej. Taki posiłek celebruje się z wielką przyjemnością. Dla mnie są to niezwykle wzruszające chwile.

2. Wyszukaj lokalne bazary

Zanim wyruszysz, poszukaj w pobliżu wynajmowanego miejsca lokalnych bazarów. Takie informacje można znaleźć na przykład na portalach podróżniczych. Wiele osób uprawia turystykę kulinarną i podaje dokładne lokalizacje targowisk, które warto odwiedzić. Możesz również zapytać swojego gospodarza. Na bazarach doświadczysz prawdziwej obfitości: warzywa i owoce prosto od rolnika, soczyste, dojrzewające w pełnym słońcu. Smak, którego nie da się zapomnieć.

3. Poszukaj dobrych restauracji

Przed wyjazdem warto również zrobić listę restauracji serwujących zdrowe posiłki i sprawdzić, jak smakują wegańskie/bezglutenowe dania w lokalnej wersji. Na miejscu możesz również dopytać kelnera o możliwość przygotowania posiłku „bez”. Przy głównej plaży w Las Palmas restauracje wręcz prześcigają się w ofertach dla alergików.

4. Zabierz ze sobą niezbędne rzeczy, których nie kupisz na miejscu

Do niezbędnych rzeczy zaliczam własne bezglutenowe pieczywo na zakwasie. Przed wyjazdem piekę kilka bochenków. Jeden na kanapki na drogę, dwa do zjedzenia na miejscu i kolejny na kanapki na powrót. Na miejscu mrożę chleby i odświeżam je później w piekarniku. Dzięki temu do końca wyjazdu mamy superświeże, dobrej jakości pieczywo.

Często pakujemy również mleko roślinne oraz płatki śniadaniowe, by można było na spokojnie zjeść śniadanie i dopiero następnego dnia po przylocie zrobić zakupy.

Czasem zabieramy ze sobą blender ręczny. Jest lekki, zajmuje mało miejsca i zwiększa możliwości kulinarne, zwłaszcza gdy nabierzesz ochoty na smoothie albo aksamitny krem z hiszpańskich pomidorów.

5. Przygotuj się na podróż

Zawsze gdy na dłużej wychodzę z domu, zabieram ze sobą jedzenie. Znam siebie doskonale i wiem, że jeśli nie będę zabezpieczona własnym prowiantem, z pewnością kupię „cokolwiek” w drodze lub na lotnisku. To czasem dobry powód do żartów, bo nie ruszam się z domu bez kanapki. Nic na to nie poradzę, po prostu z domowym jedzeniem czuję się bezpieczniej. Pamiętaj, by po przyjeździe na miejsce również mieć coś w zanadrzu. Zanim znajdziesz restaurację lub zrobisz zakupy, może minąć trochę czasu.

Na wielu europejskich lotniskach znajdują się dystrybutory wody pitnej, więc warto mieć ze sobą wielorazową (pustą) butelkę na wodę. Można ją napełnić przed wejściem do samolotu. Z pewnością taki dystrybutor znajduje się na warszawskim Okęciu.

6. Zrób zakupy w lokalnym super- lub hipermarkecie

Idealnie jest, gdy możesz zaopatrywać się u lokalnych rolników, ale niestety czasami nie ma takiej możliwości, na przykład gdy przylatujesz w niedzielę. Za to w super- i hipermarketach w żywności „bez” można przebierać. Wystarczy jeden lub dwa takie wypady w trakcie urlopu i nie musisz martwić się o jedzenie. Roślinny nabiał, żywność bezglutenowa, produkty bez jaj i cukru to już europejski standard. Podczas urlopu na Lazurowym Wybrzeżu znaleźliśmy hipermarket z ogromną ofertą produktów ekologicznych, wegańskich, bez glutenu oraz cukru. Pewnie nie muszę dodawać, że na ten widok natychmiast wpadłam w szał zakupów.

Rozejrzyj się również po znanych sieciach dyskontów, które bazują na produktach od lokalnych dostawców.

7. Przeżyj kulinarną przygodę

Nie zapominaj, że jesteś na wakacjach. Ciesz się każdym nowym produktem, każdym kęsem lokalnych specjałów. Pielęgnuj w sobie poczucie wdzięczności za obfitość, smakuj i doświadczaj. Szkoda czasu na ból brzucha, wzdęcia i biegunki, a urody na wypryski. Napawaj się słońcem, lokalnym klimatem, zapachem powietrza, kolorami, odpoczywaj… Lody i pizzę kupisz wszędzie, ale nigdzie indziej pomarańcze nie smakują tak jak na Sycylii. Mleko roślinne z hiszpańskich migdałów jest cudowne. A jeśli chcesz delektować się dziesiątkami odmian bezglutenowych makaronów, wybierz się do Włoch. Tam wiedzą, jak się je robi w każdej możliwej wersji.

Jak oswoić alergie u dzieci?

Ponieważ sama nie jestem mamą, przeprowadziłam wywiady z kobietami, które poradziły sobie z wykluczeniami pokarmowymi u dzieci. Jak wprowadzić tak duże zmiany w życiu całej rodziny? Skorzystaj z doświadczenia Justyny, Zuzi i Oli! Bardzo im dziękuję za rozmowy oraz odpowiedzi na najważniejsze pytanie, co poradziłyby mamie, która dopiero zaczyna przygodę z gotowaniem „bez”.

1.Warto wykonać testy. Wielu lekarzy patrzy na nie sceptycznie. Niestety, NFZ nie refunduje testów na nietolerancje pokarmowe. Jeśli jednak dziecko często choruje, ma problemy z jelitami lub zmiany skórne i trudno domyślić się, skąd biorą się jego problemy, być może wystarczyłaby zmiana diety.

2.Nie myśl o alergiach jak o tragedii, tylko jak o wyzwaniu. Chociaż wprowadzenie przemyślanej, acz ograniczonej diety jest trudne, to dzięki temu cała rodzina będzie się odżywiała lepiej i bardziej świadomie.

3.Daj sobie chwilę na złość i smutek, a potem stań na wysokości zadania. Uważaj na przypadkowe informacje z internetu. Pierwsza sprawa na liście rzeczy do zrobienia to znalezienie dobrego alergologa i trzymanie się wytycznych lekarza. Druga – znalezienie kilku dobrych książek lub miejsc w sieci i grup wsparcia dla rodziców dzieci z alergią. Naprawdę jest ich bardzo dużo. Nie ma się czego bać, alergię można oswoić.

4.Odrzuć od razu wszystko, czego nie możecie jeść, i zbuduj bazę dań i produktów zgodnych z dietą. Pomyśl, jakie przekąski możesz kupić dziecku w każdej chwili (musiki, orzechy, owoce), i zaopatrz się w produkty, które pozwolą szybko przygotować posiłek.

5.Rozmawiaj na temat alergii z otoczeniem. Nie słuchaj komentarzy, że takie jedzenie to nie jedzenie. Oczywiście, przyzwyczailiśmy się do diety napakowanej toną glutenu i nabiału, ale to nie znaczy, że nie da się inaczej. W każdym sklepie jest masa produktów do wyboru i naprawdę przy odrobinie uważności i cierpliwości można szybko przestawić siebie i dziecko na inne żywienie.

6.Przestrzegaj higieny w trakcie przygotowywania produktów, żeby przypadkowe zanieczyszczenia nie spowodowały objawów alergii, które często są uciążliwe i dla dziecka, i dla rodziców.

7.Zawsze miej w domu leki na alergię (Zyrtec, łagodny steryd na wysypki atopowe, emolienty do pielęgnacji skóry).

8.Znajdź miejsca, gdzie alergik może bezpiecznie zjeść. To bardzo ważne nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych.

9.Przyzwyczaj dziecko do różnorodności produktów. Pokaż, że nawet jeśli ono nie może czegoś jeść, to nie znaczy, że inni też tego nie jedzą. Pomóż mu zaakceptować, że na stole mogą leżeć obok siebie różne produkty, na przykład krowi ser i wegański ser, i że nadal można jeść wspólny posiłek.

10.Zaakceptuj uczucia dziecka. Na pewno będzie mu smutno, że czegoś nie może zjeść. Szukaj alternatywnych rozwiązań. Jeśli będzie trzeba, zabierz gofrownicę nad morze, żeby alergik też mógł zjeść gofra. Jeśli poczujesz, że twoje dziecko cierpi z powodu niejedzenia jakichś produktów, to raz na jakiś czas spróbuj złamać zasady diety (o ile nie będzie to zagrażało jego życiu!). Zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak zdrowie fizyczne. Tylko równowaga w tych dwóch obszarach sprawia, że możemy być szczęśliwi, nawet z wysypką na rękach.

11.Czytaj składy produktów, zawsze i wszędzie!Czytaj książki i dokształcaj się na temat alergii i zdrowego odżywiania.

Justyna Świtaj (instagramerka @molomo.vegan), 39 lat

Sześcioletnia córka Justyny zmaga się z alergią pokarmową na orzechy, sezam i gluten, choć reakcje organizmu na ten ostatni są obecnie znacznie słabsze niż na początku. Jak mówi jej mama: „Mam wrażenie, że nasze dzisiejsze życie z alergią to sielanka w porównaniu z tym, co było jeszcze cztery czy sześć lat temu”.

W jakim wieku była twoja córka, gdy zdiagnozowano u niej alergię?

Alergię u mojej córki wykryliśmy, gdy miała około trzech miesięcy. Całe jej ciało pokrywały plamy, a z zaczerwienionych policzków sączył się płyn.

Od kiedy jest na diecie?

Dietę uwzględniającą wykluczenie alergenów u mojej córki stosujemy od mniej więcej sześciu lat, przy czym dziś jest znacznie mniej restrykcyjna. Dziecko „wyrosło” z alergii na wiele produktów.

Na co jest uczulona twoja córka?

Obecnie ma silną alergię grożącą wstrząsem anafilaktycznym na orzechy włoskie i sezam. Nadal widzę reakcję na gluten, choć jest łagodna. Wcześniej zmagaliśmy się też z alergią na nabiał, pory, marchew, groch, truskawki… Początki były trudne i spożywanie wielu produktów wskazywało na alergię lub nietolerancję pokarmową.

Jaka była twoja reakcja na wiadomość o alergii? Czy było to trudne do zaakceptowania, czy od razu zabrałaś się do działania?

To był trudny moment, bardzo trudne były też dla mnie kolejne miesiące. Kiedy dowiedziałam się o alergii i o potrzebie wprowadzenia diety eliminacyjnej, karmiłam córkę piersią (do 10. miesiąca życia). Cały trud dietetyczny musiałam więc wziąć na swoje barki. Jadłam 10–12 produktów na krzyż, sukcesywnie wprowadzając do diety kolejne składniki, i nieustannie monitorowałam, czy nowo dodany produkt nie powoduje alergii. W ten sposób, bez badań, które u tak maleńkiego dziecka są niemiarodajne, miesiącami ustalałam, które składniki jej szkodzą, a które nie.

Jak zareagowali domownicy? Czy wspierali ciebie i córkę?

Mój partner był bardzo przejęty sytuacją, mam wrażenie, że nawet bardziej niż ja. To nie zawsze wiązało się z udzielaniem wsparcia. Raczej z dużymi oczekiwaniami wobec mnie i mojej diety. Łatwo nie było – ani mnie, ani jemu. Ale przeżyliśmy.

Gdzie poszukiwałaś informacji o dozwolonych produktach i przepisach?

Na początku nie szukałam informacji, bo moją pasją jest gotowanie, więc kombinowałam sama – jako wegetarianka z ponad dwudziestopięcioletnim stażem i weganka z ponad sześcioletnim byłam przyzwyczajona do szukania zamienników i eksperymentowania w kuchni. Kiedy jednak moja córka podrosła i poszła do przedszkola, zaczęły się schody. Dostawaliśmy zaproszenia na urodziny i potrzeba jedzenia podobnych smakołyków co rówieśnicy coraz silniej dochodziła do głosu. Wtedy z pomocą przyszły mi blogi kulinarne (między innymi twój), Instagram, książki. Dzięki nim byłam w stanie wyczarować na przykład bezglutenową wegańską szarlotkę do złudzenia przypominającą oryginał.

Jak wyjaśniacie dziecku, że nie może jeść wszystkiego? Czy rozumie problem?

To ogromnie trudny temat. Żal w oczach dziecka, które nie może zjeść kawałka piętrowego tortu z jednorożcem na urodzinach koleżanki – nie życzę nikomu tego widoku! Ale cóż, jak nie można, to nie można. U nas było o tyle łatwiej z wyjaśnianiem, że córka nie może jeść wszystkiego, że sama nie jem tradycyjnie – jestem weganką z wyboru, a mój partner przeciwnie, odżywia się w dużej mierze mięsem, bezglutenowo – stosuje dietę ubogoresztkową, również z powodu nietolerancji pokarmowych. Dzięki naszym odstępstwom od klasycznego polskiego menu mogliśmy na własnym przykładzie pokazać córce, że każdy ma inne potrzeby żywieniowe i różne ograniczenia.

Jak córka reagowała na tłumaczenia?

Na początku znosiła to bardzo dobrze, ale z czasem widać było narastającą frustrację. Coraz intensywniejszy i bardziej świadomy kontakt z rówieśnikami sprawiał, że czuła się wykluczona, inna – choćby podczas wspomnianych już urodzin czy w przedszkolu, w którym jadała inne rzeczy niż reszta grupy.

Czy cała rodzina przestawiła się na dietę dziecka?

Nie, choć staraliśmy się jak najczęściej jadać to samo.

Czy najbliższa rodzina rozumie sytuację i nie częstuje dziecka niedozwolonymi produktami? Jak wyglądają spotkania rodzinne?

Reakcja rodziny była modelowa. Skoro jest problem, to działamy tak, żeby wnuczka była zdrowa i najedzona. Obie babcie wspięły się na wyżyny swoich kulinarnych możliwości. Poszukiwały przepisów na blogach i wyczarowywały w kuchni wspaniałe wegańskie, bezglutenowe, bezporowe, bezorzechowe przysmaki. Pierogi z soczewicą, jaglane kulki mocy, szarlotki z kaszy jaglanej, zupy z mlekiem kokosowym zamiast śmietany… Bardzo to doceniam i życzę wszystkim rodzicom alergicznych dzieciaków, żeby otrzymali takie wsparcie.

Jak wygląda żywienie twojej córki w przedszkolu?

Moim zdaniem to jeden z trudniejszych tematów. O ile dietę redukcyjną jesteśmy w stanie bez problemu okiełznać w domu, o tyle każda opcja żywienia poza naszymi czterema ścianami wiąże się z trudnościami.

Przede wszystkim należy znaleźć przedszkole, które zechce przyjąć alergika ze swoim bufetem (u nas dodatkowo bez mięsa). Państwowe placówki nie mają obowiązku godzić się na takie rozwiązanie. Oczywiście istnieją przedszkola dla dzieci na specjalnych dietach, ale po pierwsze jest ich mało, po drugie są raczej w dużych miastach. A poza tym chciałam, aby moja córka integrowała się, a nie chodziła do przedszkola o stygmatyzującej nazwie, jak na przykład Alergusie (tak nazywa się jedno z warszawskich przedszkoli).

Ostatecznie posłaliśmy ją do zwykłego przedszkola państwowego, w którym pani dyrektor, kucharki i nauczycielki zgodziły się na przynoszenie przez nas domowego jedzenia. Przez trzy lata codziennie biegaliśmy do placówki z masą własnych pudełeczek, torebek… Z przedszkolnego menu dostawała tylko ziemniaki, owoce, niektóre surówki, kaszę jaglaną z truskawkami. Z czasem ta lista przedszkolnych dań się rozszerzała, bo alergie słabły, a potrzeba jedzenia tego, co rówieśnicy, rosła. Teraz córka idzie do szkolnej zerówki. Dyrektorka obiecała, że z takim domowo-szkolnym systemem nie będzie problemu. Nie mam jednak pewności, bo z powodu pandemii sytuacja w placówkach się zmieniła. Ograniczono kontakt rodziców i dzieci z kucharkami, a to oznacza, że już nie ma komu podgrzać domowej zupy.

Czy pozwalacie sobie na małe odstępstwa od diety? Jeśli tak, to kiedy i na jakie?

Nawet na co dzień nie przestrzegamy diety w stu procentach. Wyjątek to orzechy włoskie i sezam. Tych dwóch składników bezwzględnie unikamy. Gluten i nabiał zawsze testowaliśmy po odrobinie i czekaliśmy na reakcję organizmu, zgodnie z zaleceniami alergolożki. Z biegiem lat widzę ogromną poprawę, może nawet cofnięcie się tych alergii. Teraz moja córka dwa–trzy razy w tygodniu może zjeść pszenny makaron czy kajzerkę albo mlecznego loda. Nawet jeśli dostanie drobnej wysypki na nadgarstkach, to jest to niewielka cena za „normalność”.

Uważam, że zdrowie fizyczne jest tak samo ważne jak psychiczne. Dlatego czasem trzeba pozwolić na kawałek tortu z jednorożcem czy gofra z cukrem pudrem nad morzem.

Zuzia (mama na pełen etat), 26 lat

U pięcioletniej córki Zuzi rok temu zaczęły się problemy z płucami. We wrześniu zeszłego roku problem nasilił się do tego stopnia, że dwukrotnie wylądowała z dusznościami w szpitalu. Konieczne było podanie sterydów i antybiotyków oraz leczenie jak przy zapaleniu płuc. Dodatkowo zaczęły pojawiać się wysypki na twarzy i rękach. Po kilku incydentach lekarze jednogłośnie zdiagnozowali astmę i zalecili stałe przyjmowanie sterydów. Zuzia z mężem zastosowali leczenie sterydami, ale ta diagnoza od początku wydawała im się nietrafiona. Na własną rękę zaczęli szukać przyczyny głębiej. Na szczęście trafili na lekarkę, która poleciła zrobienie testu na nietolerancje. Od tego czasu rodzina jest na diecie wykluczającej mnóstwo produktów, które wyszły w testach. Od dwóch miesięcy córka funkcjonuje bez sterydów.

W jakim wieku była twoja córka, gdy zdiagnozowano u niej alergię?

Nietolerancje pokarmowe wykryto, kiedy miała cztery i pół roku.

Od kiedy jest na diecie?

Stosujemy dietę od pół roku.

Na co jest uczulona twoja córka?

Ma nietolerancję na ziemniaki, jajka, każdy rodzaj nabiału, gluten, pszenicę, jęczmień, owies, groch i tuńczyka.

Jak zareagowałaś na wiadomość o alergii? Czy było to trudne do zaakceptowania, czy od razu zabrałaś się do działania?

Doskonale pamiętam ten dzień. Po zrobieniu badań dowiedziałam się, że na wyniki będziemy czekać około dwóch–trzech tygodni. Niespodziewanie dostałam maila dużo wcześniej. Po całym dniu z dziećmi, wieczorem wreszcie w spokoju otworzyłam komputer i gdy zobaczyłam treść wiadomości oraz ilość składników, które musimy wykluczyć, płakałam cały wieczór. Przez parę dni czułam się bardzo przytłoczona. Pomimo żalu następnego dnia od razu wykluczyliśmy z naszej diety wszystkie te pokarmy.

Jak zareagowali domownicy? Czy wspierają ciebie i córkę?

Mąż we wszystkim mnie wspierał. Cała rodzina podeszła do tematu z dużym zrozumieniem.

Gdzie poszukiwałaś informacji o dozwolonych produktach i przepisach?

Polegałam głównie na internecie oraz na własnych – lepszych i gorszych – próbach.

Od czego rozpoczęłaś wprowadzanie zmian?

Już wcześniej z własnej woli starałam się unikać glutenu i nabiału w diecie córki, dlatego akurat ta zmiana nie była aż tak bardzo obciążająca. Córka już przed diagnozą na śniadanie jadła jaglankę, do obiadu zazwyczaj gotowałam makarony bezglutenowe. Z tego względu pierwsze dni przeżyliśmy na tych smakach, które już znaliśmy, a potem stopniowo uczyłam się przyrządzać nowe rzeczy.

Oprócz tego przejrzałam wszystkie domowe zapasy. Pozbyłam się produktów, których nie możemy jeść, i zaczęłam w internecie szukać zamienników.

Jak wyjaśniacie dziecku, że nie może jeść wszystkiego? Czy rozumie problem?

Wytłumaczyliśmy córce, że tak wykazały badania i że dzięki temu będzie się lepiej czuła. Myślę, że ze względu na swoje problemy zdrowotne potrafiła to przyjąć. Dodatkowo zapewniłam ją na wstępie, że nauczymy się tak gotować, żeby nie odczuwała braków. Dlatego razem stopniowo próbowałyśmy kolejnych przepisów, które czasami wypadały świetnie, a czasami bardzo słabo, i wspólnie decydowałyśmy, co jest smaczne i zostanie z nami na dłużej, a co jest po prostu niewarte zachodu.

Jak twoja córka reagowała na tłumaczenia?

Początki były smutne, zwłaszcza gdy zapytała, czy może jeść szarlotkę. Było jej tak smutno, że nawet kiedy zaproponowałam, że nauczymy się robić inną wersję, nie chciała spróbować. Zapewniłam ją, że nauczę się tak gotować, żeby jej wszystko smakowało, i myślę, że to ją przekonało. Widziała, że próbuję, kombinuję, razem szukałyśmy rozwiązań.

Czy cała rodzina przestawiła się na dietę dziecka?

Wszyscy jemy to samo. Wieczorami, gdy córki pójdą spać, robimy sobie z mężem kolację z glutenem czy nabiałem. Zwyczajnie po całym dniu często jesteśmy zmęczeni i nie mamy siły szykować kolejnych rzeczy.

Czy najbliższa rodzina rozumie sytuację i nie częstuje dziecka niedozwolonymi produktami?

Na szczęście cała rodzina zrozumiała nasze położenie i wszyscy stosują się do wytycznych.

Jak wygląda żywienie twojej córki w przedszkolu?

Mamy ogromne szczęście, ponieważ w naszym przedszkolu kadra bardzo stara się nam pomóc. Była otwarta na gotowanie wszystkich posiłków córce, ale zrezygnowałam z tej opcji, ponieważ wiem, jak dużo pracy wymaga gotowanie dla jednej dziewczynki zupełnie innych rzeczy. Z tego względu córka chodzi do przedszkola po śniadaniu. Drugie śniadanie składa się z owoców, więc zapewnia je przedszkole. Obiad dostosowują do potrzeb córki na miejscu. Podwieczorek pakuję jej do pudełka.

Czy w wakacje przestrzegacie diety?

Od momentu wprowadzenia diety przestrzegamy jej zawsze. W wakacje korzystamy z większej ilości gotowych produktów, na przykład jemy na plaży batonika z daktyli i orzechów kupionego w sklepie, zamiast szykować od podstaw placki. Częściej korzystamy z wegańskich jogurtów, których na co dzień nie stosuję, ponieważ staramy się jeść jak najmniej przetworzone rzeczy. Codziennie jemy zupy kremy, a na wakacjach częściej sięgamy po surowe owoce i warzywa.

Czy pozwalacie sobie na małe odstępstwa od diety? Jeśli tak, to kiedy i na jakie?

Córce nie pozwalamy na żadne odstępstwa. Wieczorami, gdy śpi, czasami coś zamówimy we dwoje, ale my nie mamy zdiagnozowanych nietolerancji.

Jak czuła się twoja córka przed wprowadzeniem diety „bez” i po?

Córka przed wprowadzeniem diety miała duszności, wysypki na policzkach i rękach oraz zaparcia. Obecnie wszystkie te problemy zniknęły, mimo że nie stosujemy żadnych leków czy kosmetyków.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Ważne certyfikaty

Dostępne w wersji pełnej

Gdzie robić zakupy?

Dostępne w wersji pełnej

Zamienniki cukru

Dostępne w wersji pełnej

Jak wymieniać składniki w przepisach?

Dostępne w wersji pełnej

Pomocny sprzęt kuchenny

Dostępne w wersji pełnej

Ekologia w kuchni alergika

Dostępne w wersji pełnej

Bez nabiału

Dostępne w wersji pełnej

Wegejaja

Dostępne w wersji pełnej

Bez mięsa

Dostępne w wersji pełnej

Bez glutenu

Dostępne w wersji pełnej

Copyright © by Ewa Ługowska

Projekt okładki Paweł Panczakiewicz | PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

Fotografia na okładce © Sonya Khegay / stocksy

Fotografie potraw Ewa Ługowska

Pozostałe fotografie w książce Unsplash: © Luke Michael: © Vince Lee: © Nadine Primeau: © American Heritage Chocolade: © Arvid Skywalker: © Foodism360: © Sandi Benedicta: © Andrew „Donovan” Valdivia: © Leigh Skomal: © Jennifer Schmidt: © Franco Antonio Giovanella: © Vita Marija Murenaite: © Lindsay Cotter: © Dana DeVolk Shutterstock: © nelea33

Ilustracje © Arcadivna / iStock

Redaktor nabywający Karolina Kaim

Redaktor prowadzący Agnieszka Rzonca

Konsultacja merytoryczna Kamila Wrzesińska | www.zielonytalerz.pl

Redakcja Joanna Bernatowicz

Adiustacja Aurelia Hołubowska

Korekta Aleksandra Ptasznik Anastazja Oleśkiewicz

ISBN 978-83-240-8290-2

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotował Karol Ossowski