Martwa panna młoda. Tom 26. Komisarz Oczko - Tomasz Wandzel - ebook + audiobook

Martwa panna młoda. Tom 26. Komisarz Oczko ebook i audiobook

Wandzel Tomasz

4,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

12 osób interesuje się tą książką

Opis

W trakcie przyjęcia weselnego Igi i Rafała Drzymalskich, jedna z kelnerek odnajduje na tarasie domu weselnego ciało panny młodej. Dla komisarza Oczki znalezienie mordercy wśród kilkudziesięciu gości weselnych będzie nie lada wyzwaniem. Tym bardziej że nikt nic nie widział, nie słyszał, a jak się wkrótce okaże, przeszłość ofiary skrywa wiele sekretów.

To cykl opowiadań kryminalno-sensacyjnych, których akcja rozgrywa się na Pomorzu. Polecamy kolejne części o śledztwach komisarza Oczko, i również cykl o komisarzu Andrzeju Papaji i cykl o detektywce Róży Wielopolskiej.

Tomasz Wandzel – Autor, który ma na swoim koncie powieści sensacyjne, kryminalne, obyczajowe oraz historyczne. Jest wielokrotnym stypendystą różnych instytucji, wspierających rozwój kultury m.in. Marszałka Województwa Pomorskiego oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mieszka w Prabutach, które często pojawiają się w jego twórczości. Zawodowo pracuje jako copywriter.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 102

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 13 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Kosior FilipFilip Kosior

Oceny
4,6 (24 oceny)
16
7
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
BarSzu

Nie oderwiesz się od lektury

Książka ciekawa jak cala seria i oczywiście rewelacyjny pan Kosior- audiobook pochłaniam na raz bo tak wciąga 👍👍👍
10
opryszek2020

Nie oderwiesz się od lektury

Krótka forma wciągająca idealna na każdą porę dnia i roku Polecam
10
Eliszewa

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
10
soleckam

Całkiem niezła

Przyjemna, historyjka w sam raz na dwa wieczory
00
Ewaor

Nie oderwiesz się od lektury

Im dalej tym lepiej . Polecam
00



Tomasz Wandzel

Martwa panna młoda

Tom 26Komisarz Oczko

LIND & CO

LIND & CO

@lindcopl

e-mail: [email protected]

Tytuł oryginału:

Martwa panna młoda

Tom 26 Komisarz Oczko

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Wydawnictwa Lind&Co Polska sp. z o o.

Wydanie I, 2025

Projekt okładki: Daniel Rusiłowicz

Grafika na okładce: robert_em © Unsplash

Copyright © dla tej edycji:

Wydawnictwo Lind&Co Polska sp. z o o, Gdańsk, 2025

ISBN 978-83-67978-39-2

Opracowanie ebooka Katarzyna RekWaterbear Graphics

Rozdział pierwszy

Ciepłe wrześniowe, jeszcze niemal letnie popołudnie było dla Igi początkiem nowego rozdziału w jej trzydziestoletnim życiu. Oto stojąc na końcu Orłowskiego molo, ubrana w śnieżnobiałą skromną sukienkę, której daleko było do zapierających dech w piersiach modeli wiszących w witrynach markowych salonów, otoczona kręgiem osób, których połowy nawet nie znała, w skupieniu przysłuchiwała się słowom mężczyzny, który za moment miał stać się jej mężem. Delikatnie falujące morze, krążące nad głowami mewy i majestatyczna sylwetka Orłowskiego klifu tworzyły scenerię rodem z komedii romantycznej. Iga wolałaby ślub z mniejszą pompą, ale Rafał nalegał, aby to właśnie na molo powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Oczywiście określenie „sakramentalne” było nadużyciem, bo uroczystość miała charakter świecki, co z kolei nie podobało się matce Rafała, ale Iga postawiła sprawę jasno, tylko ślub cywilny, żadnego kościoła ani księdza. Przeświadczenie, że religia to opium dla ludu, Iga wyssała z mlekiem matki, która przez całe swoje życie uparcie powtarzała, iż nie ma żadnych naukowych dowodów, jakoby jakiś tam Bóg upodobał sobie naród izraelski, namaszczając go na swój lud wybrany. Jednocześnie wpajała Idze zasady, którymi według niej powinien kierować się każdy przyzwoity człowiek, a najważniejsza z nich brzmiała: „Traktuj innych tak, jak sama chciałabyś być traktowana”. Drugi warunek dotyczył wyboru sukni ślubnej. Iga postanowiła kupić coś prostego i wygodnego. W końcu to ona przez kilkanaście godzin miała nosić na sobie jeden z symboli zamążpójścia. Gdy pokazała sukienkę swojej przyszłej teściowej, ta oceniła ją jako ascetyczną. Z kolei Rafał, urodzony dyplomata, zapewnił, że we wszystkim wygląda oszałamiająco i chcąc zakończyć temat, pocałował ją namiętnie w usta. Teraz tymi samymi wargami wypowiadał słowa, mające sformalizować ich kilkumiesięczny związek.

– Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Igą i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe – wyrecytował, a jego mocny basowy głos usłyszeli chyba wszyscy na molo, a także w okolicach pomostu, bo brawa rozległy się nawet z ciągnącej się w dole plaży. Gdy kilkanaście sekund wcześniej patrząc Rafałowi w oczy, sama wypowiadała formułę przysięgi małżeńskiej, czuła, że jej życie podobnie jak statek wracający z dalekiej wyprawy po szalejących morzach, zawinęło właśnie do bezpiecznego portu.

– Od teraz jesteście państwo mężem i żoną – uroczystym tonem oznajmiła korpulentna urzędniczka. Zamierzała dodać coś jeszcze, ale gromkie wiwaty gości uświadomiły jej, że nikt tych słów nie usłyszy. Poza tym, czy było jeszcze coś do dodania? Ona zrobiła, co do niej należało, a o szczęście małżeńskie to już sami nowożeńcy musieli się zatroszczyć. Kiedy z kilkudziesięciu gardeł wyrwało się chóralne „Gorzko, gorzko, gorzko”, Rafał ujął w dłonie twarz Igi, dotknął wargami jej ust, a ona bardziej gorliwie niż wypadało, oddała pocałunek.

– I oto właśnie chodzi – zawołał ktoś z tłumu gości, który nagle jak na komendę rozstąpił się przed dumnie kroczącymi małżonkami.

– Podobało się? – zapytał szeptem Rafał, otwierając przed Igą drzwi czerwonego kabrioletu. Kobieta lekko skinęła głową, choć wolałaby mieć już za sobą całą tę uroczystość. Niestety w planach było jeszcze huczne wesele, bez którego według rodziców Rafała nie mogło się obejść. Ona sama nigdy nie marzyła o ślubie jak z bajki, choć gdy była nastolatką, hurtowo pochłaniała banalne romanse, zaczytując się w powieściach, których fabuły były tak przewidywalne i podobne, jakby napisał je ten sam człowiek. Niestety wkroczenie w dorosłość zaowocowało kilkoma życiowymi rozczarowaniami, a te spowodowały utratę wiary w książkowe szczęście, o którym tyle czytała, a także zduszenie romantycznych odruchów serca. Jednak musiała uczciwie przyznać, że poznanie Rafała odbyło się dokładnie w takich okolicznościach, o jakich czytała dziesiątki, jeśli nie tysiące razy. Szła właśnie na rozmowę rekrutacyjną, był październik, z przesłoniętego szarymi chmurami nieba spływały potoki deszczu i gdy była już tuż przed wejściem do budynku, w którym mieściło się biuro potencjalnego pracodawcy, została ochlapana przez jakiegoś palanta jadącego zdezelowanym mercedesem. Chociaż facet natychmiast się zatrzymał i przeprosił, ona pokazała mu środkowy palec, poczęstowała wiązanką obelg i mając nadzieję, że na czarnych spodniach nie będzie widać śladu, ustawiła się w kolejce kandydatów, którzy podobnie jak ona liczyli na zatrudnienie. Jakież było jej zdziwienie, gdy rekruterem okazał się buc z mercedesa. Opuszczając firmę, wiedziała dwie rzeczy. Po pierwsze powinna uważniej dobierać słowa, bo nigdy nie wiesz na kogo trafisz. Po drugie, mimo swoich doskonałych kwalifikacji tej pracy na pewno nie dostanie. Jakież więc było jej zdziwienie, gdy po kilku dniach zatelefonowała sympatyczna dziewczyna z działu HR i zaprosiła na podpisanie umowy. O tym, że Rafał jest synem właściciela firmy, dowiedziała się kilka tygodni później, więc kiedy podczas jednej z integracyjnych imprez firmowych zaprosił ją na kolację, natychmiast odmówiła i wcale nie była to strategia polegająca na zgrywaniu niedostępnej. Po prostu uważała, że wchodzenie w relacje intymne z przełożonym, a kolacja z pewnością miała być pierwszym krokiem na tej drodze, zawsze mają kiepski finał. Tyle że Rafał był uparty, a ona nie dość silna. Tak oto po prawie roku znajomości zostali małżeństwem.

– Nad czym tak myślisz? – zainteresował się Rafał, przekręcając kluczyk w stacyjce.

– Za dużo chciałbyś wiedzieć – odparła, częstując go żartobliwym kuksańcem – a jak dobrze wiesz, ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

– W takim razie doskonale, bo za swoje ziemskie grzeszki do nieba na pewno nie trafię.

– Dobrze, zatem jutro dowiesz się wszystkiego, czego jeszcze o mnie nie wiesz – obiecała Iga, postanawiając ujawnić te tajemnice swojego życia, o których mąż jeszcze nie miał pojęcia. Na szczęście najpoważniejsze rozmowy mieli już za sobą, więc do wyznania pozostały mało znaczące sprawy.

– Zabrzmiało groźnie – stwierdził Rafał, odpowiadając klaksonem na pozdrowienia innych kierowców. Jechali właśnie ekspresową szóstką w kierunku Lęborka, gdzie w zabytkowym pałacu czekała na nich orkiestra, uginające się pod ciężarem potraw stoły i prawdziwe morze alkoholu od szampana zaczynając, a na burbonie kończąc. Tak przynajmniej zapewniała teściowa, która zajmowała się organizacją wesela. Idze nie zależało na pokazowej imprezie, dlatego sama poprosiła matkę Rafała, aby ta wszystkim się zajęła. W pierwszej chwili pani Bożena odmówiła, tłumacząc, że to nie jest jej ślub. Jednak gdy Iga wyjaśniła, że trudno jej będzie znaleźć czas, aby szukać lokalu, rozmawiać z menadżerem, ustalać menu, decydować o wystroju czy orkiestrze, przyszła teściowa z zapałem zabrała się do pracy. Inną, równie istotną kwestią były pieniądze, ponieważ to rodzice Rafała płacili za wszystko. Iga wymogła jedynie samodzielne sfinansowanie swojej sukni ślubnej. Wiedziała, że gdyby tego nie zrobiła, wówczas musiałaby się zgodzić z wyborem przyszłej teściowej i wystąpić w czymś, co kompletnie się jej nie podobało. Machając do wyprzedzających ich kierowców, zastanawiała się, gdzie jest ten bajeczny pałac, o którym przez ostatnie kilka miesięcy słyszała tak wiele. Teściowa nie zdradziła bowiem nazwy tego miejsca, informując jedynie, że znajduje się niedaleko Lęborka. Po mniej więcej czterdziestu minutach skręcili z ekspresówki na jedną z lokalnych szos, później wjechali w jeszcze węższą drogę, by w końcu dotrzeć do masywnej bramy, której otwarte skrzydła zawieszono na wysokich kamiennych słupach.

– Już prawie jesteśmy u celu – oświadczył Rafał, skręcając aleję w wysadzaną dostojnymi kasztanami, których kolorowe liście zaścielały trakt, tworząc barwny jesienny kobierzec. Po chwili dojechali przed rozległy dwór zbudowany na lekkim wzniesieniu. Popołudniowe słońce odbijało się od białych ścian i wysokiego dachu, pokrytego brązową dachówką. Jedynie osłonięte czterokolumnowym portykiem szerokie wejście do rezydencji pozostawało w cieniu. Ledwie wysiedli, a stojąca obok wejścia orkiestra zaintonowała utwór powitalny, po którym nastąpiły tradycyjne obrzędy z witaniem chlebem i solą oraz błogosławieństwem rodzicielskim. Wszystkie te pokazowe scenki Iga odgrywała z uśmiechem na ustach, choć gdyby tylko miała wybór, natychmiast by stąd uciekła. Co więcej, Rafał, na którego wsparcie tak mocno liczyła, zachował się jak stereotypowy pan młody w dniu swojego ślubu i już po trzech godzinach miał problem z wyartykułowaniem prostych słów, o tańczeniu nie wspominając. Jakimś cudem zdołał jednak dotrwać do obowiązkowych otrzęsin, ale gdy i ten punkt ceremoniału został odhaczony, usnął na honorowym miejscu. W rezultacie osamotniona Iga musiała tańczyć z obcymi mężczyznami, bo trudno uznać za znajomego kogoś, kogo widziało się drugi raz w życiu. Jakby tego było mało, jeden z nich okazywał jej tak dużą atencję, że sympatyczny kelner musiał zainterweniować, co na szczęście utemperowało zapędy mocno wstawionego adoratora. Gdy po kolejnej serii przebojów muzycy zaśpiewali wytęsknione przez biesiadników: „A teraz idziemy na jednego”, Iga również odetchnęła z ulgą i korzystając z zamieszania, wymknęła się na taras. Chłodne nocne powietrze było miłą odmianą od atmosfery panującej w dusznym wnętrzu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Polecamy również

Tomasz Wandzel

Chłopiec z Kresów – historia prawdziwa

Hycel

Dom w chmurach

Blanka L – Sława, pieniądze i seks

Kłamstwa i sekrety – historia Róży Wittelsbach

Chwila prawdy – niewiarygodna historia Krystyny Górskiej

Chłopiec, który przeżył Auschwitz – historia prawdziwa

Grzeczna dziewczynka

Żółty długopis

Córka zakonnika

Zwłoki przy molo.

Cykl Komisarz Andrzej Papaj

Dotrzeć do prawdy

, tom 1

Uciec od prawdy

, tom 2.

Cykl Róża Wielopolska

Czyste zło

, tom 1

Święte zło

, tom 2.

Cykl Sopockie tango

Sopockie tango

, tom 1

Ostatnie tango w Sopocie

, tom 2.

Cykl Komisarz Oczko

Pierwsza sprawa

, odcinek 1

Skutek śmiertelny

, odcinek 2

Przerwać milczenie

, odcinek 3

Córka milionera

, odcinek 4

Świąteczny wampir

, odcinek 5

Śmierć na służbie

, odcinek 6

Ostatni samobójca

, odcinek 7

Czas śmierci

, odcinek 8

Śmiertelny turnus

, odcinek 9

W obronie własnej

, odcinek 10

Krwawe party

, odcinek 11

Człowiek z koneksjami

, odcinek 12

Sowica

, odcinek 13

Oko za oko

, odcinek 14

Cukierek albo śmierć

, odcinek 15

Dziwny wypadek

, odcinek 16

Zgon Świętego Mikołaja

, odcinek 17

Kasjerka

, odcinek 18

Zatrute serca

, odcinek 19

Śmierć podcastera

, odcinek 20

Sacrum

, odcinek 21

Ostatni skok

, odcinek 22

Dwa strzały

, odcinek 23

Najwyższa wygrana

, odcinek 24

Dowody winy

, odcinek 25

Martwa panna młoda

, odcinek 26