Książę Szaranek - Antoine de Saint Exupery - ebook

Książę Szaranek ebook

Antoine de Saint-Exupery

4,5

Opis

„To co jezd nojwożniejsze, jezd do ócz nie do zobaczynio”. Brzmi znajomo? Ależ tak – to najbardziej znany cytat z „Małego Księcia” przetłumaczony na... gwarę wielkopolską. Ambitnego zadania przełożenia słynnej książki na gwarę podjął się mistrz poznańskiej mowy, pisarz i publicysta Juliusz Kubel. „Książę Szaranek” z pewnością rozbawi wszystkich starszych i młodszych wielbicieli „Małego Księcia” (bo kto słyszał o „wężu boa, co śrutuje swoją ofiarę wew cołkiyj postaci”?), nie traci jednak nic z filozoficznego charakteru oryginału. Dla tych, którzy nie najlepiej radzą sobie z gwarą, autor przygotował specjalny słowniczek.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 78

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ulkala88

Nie oderwiesz się od lektury

Cudownie , że ktoś przetłumaczył to na gwarę.
00

Popularność




Tytuł oryginałuLe Petit Prince
Translation copyright © 2016 by Juliusz Kubel Copyright © 2016 for this edition by Media Rodzina Sp. z o.o. Ilustracje autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki – z wyjątkiem cytatów w artykułach i przeglądach krytycznych – możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
Słowniczek gwary wielkopolskiej Juliusz Kubel
Projekt okładki Scriptor s.c. W projekcie okładki wykorzystano ilustrację autora.
Wydanie książki finansowo wsparli
ISBN 978-83-8008-697-5
Media Rodzina Sp. z o.o. ul. Pasieka 24, 61-657 Poznań tel. 61 827 08 [email protected]
Skład Scriptor s.c.
Konwersja: eLitera s.c.

LEŁONOWI WERTHOWI

Przeproszom wos gzuby, że te knipę poświyncom jakiemuś starymu kakrowi.

To jednakowoż ekstra jezd z czegoś: ten kaker jest do mnie komplem, nojlepszym na cołkim świecie. Mom tyż drugie wytłumaczynie: tyn kaker umie wszystko kapnąć, nawet knipy do dziecioków. Mom jeszczy jedno objaśniynie: tyn śrup miyszko wew Francji, dzie mo głód i jest mu buba. Jakby tego mojego brawyndzynia było nie dosyć, to tak samo chcę jeszcze te knipę poświyncić tymu gzubowi, co był nim roz kiedyś ten właśnie kaker. Wszystkie stare śrupy były kiedyś ogarami (tylko mało który to pamiynta). Poprowiom wiync moje zadedykowanie:

LEŁONOWI WERTHOWI

Ale jak jeszczy był małym szarankiem.

I

Kiedy byłem na sześć lot stary, szpycłem w jednyj knipie ekstra madaiczny obrozek. Knipa była o dżungli i pozywała się Opowieści po prowdzie. Na obrozku nagrygolony był wąż boa, jak śrutuje jakiegoś zwiyrzoka. Tej, wyglądało to tak samo, jak na tym obrozku:

Wew ty knipie stojało napisane, że „węże boa śrutują swoją ofiarę wew cołkiyj postaci, bez pojapania jej kielochami i potem nynają bez sześć miesiyncy, aż jej nie strawią”.

Dużo wtedy żym myśloł o przygodach wew dżungli i udało mi się nawet nagrygolić krydką mój pierwszy obrozek. Mój obrozek numer 1 wyglądał tak:

Pokozołym to moje dzieło starszym i się ich spytołym, żeli mają go strach. Oni mi na to:

– A czegu tu mieć strach – kapalusza?

Na moim obrozku nie było kapalusza, ino wąż boa, jak trawi, ale słónia. Więc, żeby starsi mogli się kapnąć, nagrygoliłem węża boa, ale teraz od środka. Trzebno im za każdą razą tłumaczyć. To był mój obrozek numer 2:

Starsi mi podszepli, żebym zaś przestoł z tym grygoleniem obrozków zez wężami boa, tak samo otwartymi czy od środka, a lepi żebym się zajmnął giegrą, histą, rachciami i gramatyką. Wej, i bez to na sześć lot stary, przestoł żym mieć widoki na karierę malorza. A to wszystko bez moją rachę na brak basowania mi za obrozek numer 1 i tak samo za obrozek numer 2. Starsi sami niczego nie umią kapnąć, a do dziecioków to jest umęczenie, jak co po chwila i bez ustanku muszą im wszystko objośniać.

Musiołem iść w sprawie fachu na kogo innego, więc naumiołym się lotać samolotami i robić za pilota. A naumienie się giegry ekstra mi plożyło. Od piyrwszygo szpeknięcia umiołym nie popyntlać Chinów zez Arizoną. To było do mnie ekstra tak umieć, kiedy żym pobłądził dzieś za ciemnego na dworze.

Trafiłym tyż wew moim życiu wuchtę wiary poważnej. Dużo przetwiyrołym się między starszymi. Obszpycowołym ich akuratnie. Ale nie odmiyniło to mojego pojyncia na jeich temat.

Ile razy trafiłym jakiegoś istnego, co wyglądał na gamułę, to brałem onego na spróbę bez ten obrozek numer 1, co go trzymołym z downych jeszczy lot. Jo żym chcioł wiedzieć, czy ten istny doprowdy umie coś kapnąć. Ale bez ustanku słyszołym: „To jezd kapalusz”. Bez to nie godołym z nim ani o wężach boa, ani o borach niedotkniętych ludzką szwają, ani tak samo o gwiozdach. Ja żym glajchowoł do jeich poziomu. Blubrołym z nimi o brydżu, o golfie, o polityce i tak samo o ślypsach. A starszy mioł radochę, że trafił na tak wywagowanego człowieka.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki