Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperiów 1931-1945. Tom 2 - Richard Overy - ebook

Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperiów 1931-1945. Tom 2 ebook

Richard Overy

0,0
99,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Najlepsza historia II wojny światowej” - „The Wall Street Journal”

Medal Księcia Wellingtona za najlepszą książkę o historii militarnej w języku angielskim w roku 2022.

Krew i zgliszcza to oryginalne i prowokujące do myślenia arcydzieło jednego z najsłynniejszych historyków drugiej wojny światowej. Zmusza nas do spojrzenia na ten konflikt w zupełnie nowy sposób. Autor przekonuje, że była to „wielka wojna imperiów” - brutalne zwieńczenie trwającej prawie sto lat globalnej ekspansji imperialnej, której kulminację stanowiły ambicje Włoch, Niemiec i Japonii w latach 30. i 40. XX wieku. Ambicje te doprowadziły do wybuchu największej i najkosztowniejszej w dziejach wojny, wskutek której po 1945 roku ostatecznie upadły wszystkie imperia terytorialne.

Overy analizuje, jak w konflikcie zbrojnym o tak ogromnej skali walczono, zaopatrywano wojska, finansowano wysiłek wojenny, wspierano go za pomocą masowej mobilizacji ludności i uzasadniano moralnie. Przede wszystkim jednak ukazuje ogromne koszty, jakie ponosiły walczące państwa, oraz nadzwyczajny poziom zbrodni i okrucieństw popełnianych w ramach owych projektów imperialnych. Ta wojna na śmierć i życie, toczona o przyszłość ładu światowego, była równie mordercza dla cywilów, jak i dla wojskowych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 1069

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Uwagi na temat terminologii

W całej książce sto­suję okre­śle­nia „alianci” i „Oś”, ponie­waż są one tak powszech­nie przy­jęte, że trudno ich uni­kać bez nara­ża­nia się na spore kom­pli­ka­cje. Nie­mniej jed­nak warto zauwa­żyć, że trzej główni człon­ko­wie obozu alian­tów nie byli sprzy­mie­rzeni w żaden for­malny spo­sób, z wyjąt­kiem soju­szu zawar­tego w 1942 roku przez Wielką Bry­ta­nię ze Związ­kiem Radziec­kim. Pań­stwa Osi także nie sta­no­wiły tak naprawdę spój­nego soju­szu. Nazwa ta począt­kowo odno­siła się do rela­cji nie­miecko-wło­skich i została wymy­ślona przez Mus­so­li­niego. Japo­nia sprzy­mie­rzyła się z Niem­cami i Wło­chami, zawie­ra­jąc we wrze­śniu 1940 roku pakt trzech, do któ­rego dołą­czyło też kilka innych państw euro­pej­skich uczest­ni­czą­cych w woj­nie ze Związ­kiem Radziec­kim, z wyjąt­kiem Fin­lan­dii będą­cej tylko pań­stwem współ­wal­czą­cym. Japo­nia nie była w żaden spo­sób for­mal­nie zwią­zana z euro­pej­ską Osią aż do wrze­śnia 1940 roku, ale po tej dacie świa­towa opi­nia publiczna pra­wie jed­no­gło­śnie zaczęła uży­wać okre­śle­nia „pań­stwa Osi”, do któ­rych zali­czano także Japo­nię, a nazwa ta utrwa­liła się nie­mal w całej współ­cze­snej histo­rio­gra­fii. Uży­wam jej tak samo, jak to czy­niono w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej, cho­ciaż zdaję sobie sprawę z nie­do­sko­na­ło­ści tego poję­cia.

Należy rów­nież zwró­cić uwagę na pro­blem z wie­loma poda­wa­nymi w tej książce sta­ty­sty­kami i licz­bami. Trud­no­ści z usta­le­niem liczby uczest­ni­ków wielu więk­szych i mniej­szych bitew oraz uży­wa­nego przez nich sprzętu są dobrze znane; podob­nie wygląda pro­blem z obli­cza­niem strat w ludziach i maszy­nach, które róż­nią się w zależ­no­ści od tego, jak w histo­rio­gra­fiach poszcze­gól­nych kra­jów okre­śla się czas trwa­nia danej bitwy lub jej obszar. Sta­ra­łem się korzy­stać z jak naj­ak­tu­al­niej­szych i naj­wia­ry­god­niej­szych sta­ty­styk, ale mam świa­do­mość, że w wielu przy­pad­kach są obli­cze­nia, które znacz­nie odbie­gają od tych poda­wa­nych przeze mnie. W odnie­sie­niu do miar i wag pozwo­li­łem sobie na pewne uprosz­cze­nia. Kiedy uży­wam ter­minu „tona”, pisząc o sta­ty­stykach doty­czą­cych żeglugi, wago­miaru zrzu­co­nych bomb lub ilo­ści wypro­du­ko­wa­nych zaso­bów, nie czy­nię roz­róż­nie­nia mię­dzy toną bry­tyj­ską, metryczną i ame­ry­kań­ską. Wszyst­kie one mają inną war­tość, ale wyja­śnia­nie tego za każ­dym razem byłoby zbyt uciąż­liwe, wspo­mniana róż­nica zaś nie jest na tyle duża, aby wyklu­czyć uży­cie okre­śle­nia „tona”. Tona ame­ry­kań­ska, ina­czej krótka, równa się 2000 fun­tów bry­tyj­skich, tona bry­tyj­ska, tak zwana długa, ma 2240 fun­tów, a tona metryczna (1000 kilo­gra­mów) to równowar­tość 2204 fun­tów. Odle­gło­ści gene­ral­nie podaję raczej w kilo­me­trach niż milach, gdyż ta pierw­sza miara domi­nuje na świe­cie. Jedna mila lądowa to 1,6 kilo­me­tra.

W kwe­stii trans­li­te­ra­cji imion i nazwisk oraz geo­gra­ficz­nych nazw chiń­skich, arab­skich i indyj­skich sta­ra­łem się zwy­kle sto­so­wać do obec­nej prak­tyki, z wyjąt­kiem przy­pad­ków, gdy dane imię, nazwi­sko lub nazwa są na­dal powszech­nie sto­so­wane w tra­dy­cyj­nej for­mie (na przy­kład Kal­kuta, nie Kol­kata, lub Czang Kaj-szek, nie Jiang Jie­shi). Chiń­skie nazwy miej­scowe stwa­rzają szcze­gólne trud­no­ści tam, gdzie obec­nie uży­wana trans­li­te­ra­cja słabo przy­po­mina nazwy spo­pu­la­ry­zo­wane na Zacho­dzie (na przy­kład Guang­zhou zamiast Kan­ton), dla­tego przy pierw­szym uży­ciu sta­ra­łem się doda­wać w nawia­sie okrą­głym nazwę ory­gi­nalną. Nazwy oraz imiona i nazwi­ska trans­kry­bo­wane z arab­skiego mogą przy­bie­rać liczne formy i w tym przy­padku rów­nież wybie­ra­łem tę, która obec­nie wydaje się akcep­to­wana w śro­do­wi­sku aka­de­mic­kim.

Spis skrótów

AM:

ampli­tude modu­la­tion

– modu­la­cja ampli­tudy

ASV:

air-to-sur­face ves­sel radar

– radar do wykry­wa­nia celów nawod­nych

BBC:

Bri­tish Bro­ad­ca­sting Cor­po­ra­tion

– roz­gło­śnia BBC

BEF:

Bri­tish Expe­di­tio­nary Force

– Bry­tyj­ski Kor­pus Eks­pe­dy­cyjny

BIA:

Burma Inde­pen­dence Army

– Armia Nie­pod­le­gło­ści Birmy

BMW:

Bay­eri­sche Moto­ren Werke

– BMW

CLN:

Comi­tato della Libe­ra­zione Natio­nale

– Komi­tet Wyzwo­le­nia Naro­do­wego (Wło­chy)

CLNAI:

Comi­tato della Libe­ra­zione Natio­nale Alta Ita­lia

– Komi­tet Wyzwo­le­nia Naro­do­wego Gór­nych Włoch

DCR:

divi­sion cuirassée de réserve

– dywi­zja pan­cerna (Fran­cja)

DKG:

Deut­sche Kolo­nial­ge­sel­l­schaft

– Nie­miec­kie Towa­rzy­stwo Kolo­nialne

DLM:

divi­sion légère mécanique

– lekka dywi­zja zme­cha­ni­zo­wana (Fran­cja)

DP:

Displa­ced Per­son

– dipis

ELAS:

Eth­ni­kos Laikos Ape­le­fthe­ro­ti­kos Stra­tos

– Ludowa Armia Wyzwo­le­nia Naro­do­wego (Gre­cja)

FFI:

For­ces françaises de l’intérieur

– Fran­cu­skie Siły Wewnętrzne

FLN:

Front de Libe­ra­tion Natio­nale

– Front Wyzwo­le­nia Naro­do­wego (Algie­ria)

FM:

fre­qu­ency modu­la­tion

– modu­la­cja czę­sto­tli­wo­ści

GCCS:

Govern­ment Code and Cypher School

– Rzą­dowa Szkoła Kodów i Szy­frów (Wielka Bry­ta­nia)

GKO:

Gosu­dar­stwien­nyj Komi­tiet Obo­rony

– Pań­stwowy Komi­tet Obrony (ZSRR)

HMS:

His Maje­sty’s Ship

– okręt Jego Kró­lew­skiej Mości

IMT:

Inter­na­tio­nal Mili­tary Tri­bu­nal

– Mię­dzy­na­ro­dowy Try­bu­nał Woj­skowy

INA:

Indian Natio­nal Army

– Indyj­ska Armia Naro­dowa

JSC:

Joint Secu­rity Con­trol

– Połą­czona Kon­trola Bez­pie­czeń­stwa

LCVP:

Lan­ding Craft, Vehicle, Per­son­nel

– typ ame­ry­kań­skiej barki desan­to­wej

LMF:

Lack of Moral Fibre

– „brak zasad moral­nych”

LST:

Lan­ding Ship, Tank

– ame­ry­kań­ski okręt desan­towy przy­sto­so­wany do prze­wozu czoł­gów

LVT:

Lan­ding Vehicle, Trac­ked

– typ amfi­bii ame­ry­kań­skiej

MIT:

Mas­sa­chu­setts Insti­tute of Tech­no­logy

MPWO:

Miest­naja Pro­ti­wo­woz­dusz­naja Obo­rona

– Lokalna Obrona Prze­ciw­lot­ni­cza (ZSRR)

NAACP:

Natio­nal Asso­cia­tion for the Advan­ce­ment of Colo­red People

– Kra­jowe Sto­wa­rzy­sze­nie na rzecz Popie­ra­nia Lud­no­ści Kolo­ro­wej (USA)

NKWD:

Narod­nyj komis­sa­riat wnu­trien­nich dieł

– Ludowy Komi­sa­riat Spraw Wewnętrz­nych (ZSRR)

NSDAP:

Natio­nal­so­zia­li­sti­sche Deut­sche Arbe­iter­par­tei

– Naro­do­wo­so­cja­li­styczna Nie­miecka Par­tia Robot­ni­cza

OKW:

Obe­rkom­mando der Wehr­macht

– Naczelne Dowódz­two Sił Zbroj­nych (Niemcy)

ONZ:

Orga­ni­za­cja Naro­dów Zjed­no­czo­nych

OSS:

Office of Stra­te­gic Servi­ces

– Biuro Służb Stra­te­gicz­nych (USA)

OUN:

Orha­ni­za­cija ukra­jinś­kych nacio­na­li­stiw

– Orga­ni­za­cja Ukra­iń­skich Nacjo­na­li­stów

PPU:

Peace Pledge Union

– Unia Ślu­bo­wa­nia Pokoju (Wielka Bry­ta­nia)

PWE:

Poli­ti­cal War­fare Exe­cu­tive

– Zarząd Wojny Poli­tycz­nej (Wielka Bry­ta­nia)

PzKpfw:

Pan­zer­kamp­fwa­gen

– czołg

RAF:

Royal Air Force

– Kró­lew­skie Siły Powietrzne (Wielka Bry­ta­nia)

RKFDV:

Reich­skom­mis­sar für die Festi­gung deut­schen Volks­tums

– komi­sarz Rze­szy do spraw umac­nia­nia niem­czy­zny

RSHA:

Reichs­si­cher­he­it­shaup­tamt

– Główny Urząd Bez­pie­czeń­stwa Rze­szy (Niemcy)

RuSHA:

Rasse- und Sie­dlung­shaup­tamt

– Główny Urząd Rasy i Osad­nic­twa SS (Niemcy)

SA:

Stur­mab­te­ilung

– Bata­liony Sztur­mowe (Niemcy)

SD:

Sicher­he­its­dienst

– Służba Bez­pie­czeń­stwa (Niemcy)

SHAEF:

Supreme Headqu­ar­ters, Allied Expe­di­tio­nary Force

– Kwa­tera Główna Alianc­kich Sił Eks­pe­dy­cyj­nych

SO:

Spe­cial Ope­ra­tions

– Ope­ra­cje Spe­cjalne (USA)

SOE:

Spe­cial Ope­ra­tions Exe­cu­tive

– Zarząd Ope­ra­cji Spe­cjal­nych (Wielka Bry­ta­nia)

SS:

Schutz­staf­fel

– Szta­fety Ochronne (Niemcy, pier­wot­nie eli­tarne oddziały ochronne NSDAP dowo­dzone przez Him­m­lera)

Stawka:

Stawka Wier­chow­nogo Gław­no­ko­man­do­wa­nija

– Kwa­tera Główna Naj­wyż­szego Naczel­nego Dowódz­twa (ZSRR)

UKF:

ultra­krót­kie fale radiowe

UNRRA:

Uni­ted Nations Relief and Reha­bi­li­ta­tion Admi­ni­stra­tion

– Admi­ni­stra­cja Naro­dów Zjed­no­czo­nych do spraw Pomocy i Odbu­dowy

USMC:

Uni­ted Sta­tes Marine Corps

– Kor­pus Pie­choty Mor­skiej Sta­nów Zjed­no­czo­nych

USS:

Uni­ted Sta­tes Ship

– okręt Sta­nów Zjed­no­czo­nych

Waf­fen-SS:

jed­nostki woj­skowe SS

WASP:

Women Air­force Service Pilots

– Pilotki w Służ­bie Sił Powietrz­nych (USA)

WAVES:

Women Accep­ted for Volun­teer Emer­gency Service

– Kobiety Przy­jęte do Nad­zwy­czaj­nej Służby Ochot­ni­czej (USA)

WVHA:

SS-Wirt­scha­fts- und Ver­wal­tung­shaup­tamt

– Główny Urząd Gospo­darki i Admi­ni­stra­cji SS

Z-Plan:

Ziel-Plan

– „plan doce­lowy” (nie­miec­kiej mary­narki wojen­nej)

ZSRR:

Zwią­zek Socja­li­stycz­nych Repu­blik Radziec­kich

ŻOB:

Żydow­ska Orga­ni­za­cja Bojowa

ŻZW:

Żydow­ski Zwią­zek Woj­skowy

Mapki

1. Pod­boje japoń­skie w Chi­nach 1931–1941

2. Impe­rium wło­skie 1935–1941

3. Eks­pan­sja Nie­miec od 1936 do czerwca 1941

4. Rejon Morza Śród­ziem­nego i Bli­ski Wschód 1940–1942

5. Impe­rium nie­miec­kie na Wscho­dzie 1941–1943

6. Eks­pan­sja Japo­nii na połu­dnie 1941–1944

7. Wojna nie­miecko-radziecka 1943–1945

8. Kontr­ofen­sywa alian­tów w Azji i na Pacy­fiku 1942–1945

9. Wojna na Zacho­dzie 1943–1945

Żoł­nie­rze bry­tyj­scy usi­łują wydo­stać się na brzeg w cza­sie ope­ra­cji „Husky”, czyli desantu alian­tów na Sycy­lii 12 lipca 1943 roku. Desant z morza sta­no­wił spore wyzwa­nie dla lądu­ją­cych. Żoł­nie­rze musieli zejść po siatce zwi­sa­ją­cej z burty (widocz­nej na zdję­ciu) i prze­nieść ciężki sprzęt na brzeg. Shaw­shots/Alamy

5

Walka na wojnie

Pew­nego dnia wielką opo­wieść o woj­nie w Związku Radziec­kim będzie można osnuć wokół krót­kiego opisu tego, co się stało z dwu­dzie­stoma pię­cioma dywi­zjami pan­cer­nymi, które Hitler posłał za rosyj­ską gra­nicę. One były ostrzem jego mie­cza, machi­nami, które toro­wały drogę jego pie­cho­cie i arty­le­rii. Kiedy wygry­wały, Niemcy wygry­wali. Kiedy prze­grały, Niemcy prze­grali.

Wal­ter Kerr, The Rus­sian Army, 19441

Przy­to­czona wyżej opi­nia, jakoby poko­na­nie nie­miec­kich dywi­zji pan­cer­nych było wystar­cza­ją­cym wyja­śnie­niem przy­czyn klę­ski Nie­miec i euro­pej­skich państw Osi, to kuszące uprosz­cze­nie. Wal­ter Kerr był kore­spon­den­tem „New York Herald Tri­bune” w Moskwie i pod­czas wojny, zanim wró­cił do Sta­nów Zjed­no­czo­nych po bitwie o Sta­lin­grad, miał tam oka­zję roz­ma­wiać z dowód­cami Armii Czer­wo­nej o ich doświad­cze­niach. Swój pogląd na temat nie­miec­kiej broni pan­cer­nej kształ­to­wał na pod­sta­wie zasły­sza­nych pogło­sek i spe­ku­la­cji woj­sko­wych. Podana przez niego liczba dwu­dzie­stu pię­ciu nie­miec­kich dywi­zji pan­cer­nych była zawy­żona, nie­mniej taka plotka krą­żyła wów­czas po Moskwie. Podob­nie roz­po­wszech­nione było prze­ko­na­nie, jakoby na początku ope­ra­cji „Bar­ba­rossa” Niemcy dys­po­no­wali 18 tysią­cami czoł­gów. Mimo całej tej prze­sady sku­pie­nie uwagi na dywi­zjach pan­cer­nych jako głów­nym akto­rze nowo­cze­snej wojny lądo­wej było zasad­ni­czo słuszne, nawet jeśli to tylko część prawdy. Ze wszyst­kich inno­wa­cji wpro­wa­dzo­nych w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej i naśla­do­wa­nych pra­wie we wszyst­kich kra­jach wal­czą­cych o wyniku walk na lądzie w naj­więk­szym stop­niu decy­do­wało utwo­rze­nie w pełni zme­cha­ni­zo­wa­nych jed­no­stek woj­sko­wych, łączą­cych czołgi, pie­chotę zmo­to­ry­zo­waną i arty­le­rię. Do roku 1945 Armia Czer­wona sfor­mo­wała w sumie czter­dzie­ści trzy kor­pusy pan­cerne, co pozwo­liło jej pro­wa­dzić pod koniec wojny ope­ra­cje dorów­nu­jące roz­ma­chem dzia­ła­niom nie­miec­kim z 1941 roku.

Na pod­sta­wie przy­to­czo­nej opi­nii Kerra można zapy­tać, dla­czego kraje sprzy­mie­rzone osta­tecz­nie zwy­cię­żyły na polu bitwy i dla­czego pań­stwa Osi prze­grały mimo począt­ko­wych zwy­cięstw. Odpo­wie­dzi należy szu­kać w stop­niu, w jakim każda ze stron nauczyła się roz­wi­jać i wyko­rzy­sty­wać sze­reg czyn­ni­ków nazy­wa­nych obec­nie „mnoż­ni­kami siły” (force mul­ti­pliers) – orga­ni­za­cję ope­ra­cyjną, sprzęt, tak­tykę, wywiad – które ogrom­nie zwięk­szały moc ude­rze­niową armii, lot­nic­twa lub mary­narki wojen­nej, zwłasz­cza gdy te począt­kowo zma­gały się z prze­wagą nie­przy­ja­ciela. W walce na morzu i na lądzie domi­nu­jącą rolę odgry­wały na­dal tra­dy­cyjne rodzaje uzbro­je­nia i wojsk – pan­cer­niki, pie­chota, arty­le­ria, a nawet kawa­le­ria – któ­rych zna­cze­nia nie powinno się lek­ce­wa­żyć, jed­nak to wspo­mniane mnoż­niki siły, ogól­nie rzecz bio­rąc, zmie­niały sytu­ację na polu bitwy. Pierw­szym z nich był roz­wój wojsk zme­cha­ni­zo­wa­nych i towa­rzy­szą­cego im lot­nic­twa tak­tycz­nego. Utwo­rze­nie wojsk pan­cer­nych i zin­te­gro­wa­nie ich z resztą sił zbroj­nych odmie­niło spo­sób pro­wa­dze­nia wojny na lądzie, naj­pierw po stro­nie nie­miec­kiej, a potem rów­nież u alian­tów. Lot­nic­two tak­tyczne było uży­wane na dużą skalę już w pierw­szej woj­nie świa­to­wej, lecz poja­wie­nie się myśliw­ców jed­no­pła­to­wych, samo­lo­tów sztur­mo­wych i nowo­cze­snych bom­bow­ców śred­nich, które bez wyjątku wypo­sa­żone były w coraz bar­dziej śmier­cio­no­śne uzbro­je­nie, odmie­niło też poten­cjał bojowy lot­nic­twa. Z kolei w dzia­ła­niach na morzu siły powietrzne przy­czy­niły się do zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wa­nia ope­ra­cji desan­to­wych, naj­pierw w woj­nie na Pacy­fiku – tak w cza­sie ofen­sywy japoń­skiej, jak i póź­niej­szej kontrofen­sywy alianc­kiej – a następ­nie na sze­roko rozu­mia­nym euro­pej­skim teatrze dzia­łań wojen­nych wraz z kolej­nymi desan­tami sprzy­mie­rzo­nych w Afryce Pół­noc­nej, na Sycy­lii, we Wło­szech i we Fran­cji. Były to zło­żone ope­ra­cje połą­czone (com­bi­ned ope­ra­tions), w ramach któ­rych siły powietrzne, mor­skie i lądowe współ­pra­co­wały, żeby zdo­być punkt zacze­pie­nia na sil­nie bro­nio­nym przez wroga brzegu, a następ­nie utwo­rzyć tam stały przy­czó­łek. Dla alianc­kich potęg mor­skich ope­ra­cje desan­towe były jedy­nym spo­so­bem na to, by zmie­rzyć się z prze­ciw­ni­kiem na oku­po­wa­nym przez niego tery­to­rium. Sprzy­mie­rzeni mogli tego doko­nać, nauczyli się bowiem, jak prze­ło­żyć swoją potęgę mor­ską na dzia­ła­nia na lądzie.

Roz­wo­jowi broni pan­cer­nej, sił powietrz­nych i narzę­dzi walki mor­skiej towa­rzy­szył roz­wój środ­ków walki radio­elek­tro­nicz­nej. Radio i radar stały się w tym okre­sie klu­czo­wymi ele­men­tami nowo­cze­snego pola bitwy i pozo­stają nimi do dzi­siaj. Nowo­cze­sna tech­no­lo­gia radiowa umoż­li­wiła scen­tra­li­zo­waną kon­trolę nad jed­nost­kami lot­ni­czymi. Pozwa­lała też dowód­com sku­tecz­niej zarzą­dzać zło­żo­nym, szybko zmie­nia­ją­cym się polem bitwy. Łącz­ność radiowa pozwa­lała rów­nież kie­ro­wać w skali glo­bal­nej wojną mor­ską. Radio sta­no­wiło także klu­czowe narzę­dzie na szcze­blu tak­tycz­nym, umoż­li­wia­jąc nie­wiel­kim oddzia­łom wezwa­nie pomocy i koor­dy­no­wa­nie ich dzia­łań lokal­nych. Bada­nia nad falami radio­wymi dopro­wa­dziły do roz­woju radaru, który począt­kowo był narzę­dziem wcze­snego ostrze­ga­nia przed samo­lo­tami wroga nad­la­tu­ją­cymi od strony morza, ale szybko zna­lazł sporo innych waż­nych zasto­so­wań. Mię­dzy innymi ostrze­gał z wyprze­dze­niem przed lot­nic­twem tak­tycz­nym prze­ciw­nika, ode­grał klu­czową rolę w poko­na­niu U-bootów, zabez­pie­czał flotę na morzu przed nie­spo­dzie­wa­nym ata­kiem i zapew­niał zabój­czą cel­ność arty­le­rii, tak lądo­wej, jak i okrę­to­wej. Z upły­wem czasu prze­waga w woj­nie elek­tro­nicz­nej prze­chy­liła się zde­cy­do­wa­nie na stronę alian­tów, gdy nauczyli się oni wytwa­rzać i odpo­wied­nio wyko­rzy­sty­wać naj­now­sze tech­no­lo­gie.

Radio odgry­wało też klu­czową rolę w dzia­ła­niach wojen­nego wywiadu i kontr­wy­wiadu, przy­czy­nia­jąc się mię­dzy innymi do roz­woju zło­żo­nych ope­ra­cji dez­in­for­ma­cyj­nych, które same w sobie są jed­nym z oma­wia­nych tu „mnoż­ni­ków siły”. Wojna wywia­dów toczyła się na wielu polach, w więk­szym lub mniej­szym stop­niu przy­no­sząc korzy­ści wal­czą­cym stro­nom. Naj­więk­szą pomoc dla sił zbroj­nych, dzięki któ­rej mogły one sku­tecz­niej wal­czyć, sta­no­wił wywiad na szcze­blu ope­ra­cyj­nym i tak­tycz­nym. Przez więk­szą część wojny alianci pozy­ski­wali wię­cej danych wywia­dow­czych i potra­fili lepiej je ana­li­zo­wać niż pań­stwa Osi, nawet jeśli trudno obec­nie oce­nić, jak wielki wpływ miał wywiad na prze­bieg ope­ra­cji mili­tar­nych. Podob­nie było z dez­in­for­ma­cją, którą sto­so­wano na sze­roką skalę, cho­ciaż czę­sto bez więk­szego efektu. Jeśli jed­nak dez­in­for­ma­cja się powio­dła, mogła mieć decy­du­jące zna­cze­nie, nawet w skali ope­ra­cyj­nej. Mistrzem dez­in­for­ma­cji był Zwią­zek Radziecki. Wymow­nymi świa­dec­twami jego sku­tecz­no­ści w tej dzie­dzi­nie były miaż­dżąca klę­ska wojsk Osi w cza­sie ope­ra­cji „Uran” w listo­pa­dzie 1942 roku oraz znisz­cze­nie Grupy Armii „Śro­dek” w czerwcu roku 1944. War­tość alianc­kiej dez­in­for­ma­cji przed lądo­wa­niem w Nor­man­dii pozo­staje sporna, ale z pew­no­ścią wzmoc­niła ona prze­ko­na­nie Hitlera, że desant w tym rejo­nie ma zmy­lić Niem­ców przed głów­nym lądo­wa­niem pod Calais. Solidny wywiad i sku­teczna dez­in­for­ma­cja pomo­gły alian­tom zni­we­lo­wać wyso­kie umie­jęt­no­ści bojowe prze­ciw­nika, który zacie­kle bro­nił każ­dego metra kwa­dra­to­wego nowych impe­riów. Także w tej dzie­dzi­nie – podob­nie jak w przy­padku broni pan­cer­nej, lot­nic­twa, ope­ra­cji desan­to­wych czy walki elek­tro­nicz­nej – wyja­śnie­nie przy­czyn osta­tecz­nego zwy­cię­stwa jed­nej strony i klę­ski dru­giej zależy od tego, w jakim stop­niu ich siły zbrojne nauczyły się korzy­stać z tego narzę­dzia.

BROŃ PANCERNA I LOTNICTWO

Kiedy woj­ska nie­miec­kie naje­chały w 1939 roku Pol­skę, świat po raz pierw­szy ujrzał skutki rewo­lu­cyj­nej zmiany w orga­ni­za­cji sił zbroj­nych, któ­rej uoso­bie­niem było sześć rzu­co­nych do walki dywi­zji pan­cer­nych i wspie­ra­jący je taran lot­ni­czy zło­żony z bom­bow­ców nur­ku­ją­cych i hory­zon­tal­nych oraz samo­lo­tów myśliw­skich. Suk­ces inwa­zji nie­miec­kiej na Pol­skę wywo­łał jed­nak mocno prze­sa­dzone opi­nie. Czołg uznano za broń roz­strzy­ga­jącą o powo­dze­niu nowego rodzaju wojny, który nazwano „wojną bły­ska­wiczną” (Blitz­krieg), cho­ciaż ter­min ten był sze­roko sto­so­wany na Zacho­dzie – zarówno wtedy, jak i dzi­siaj – ale nie przez samą armię nie­miecką. W ten spo­sób czołg zyskał iście legen­darną repu­ta­cję, podob­nie jak bom­bowce nur­ku­jące Jun­kers Ju 87, zaopa­trzone w budzące postrach „trąby jery­choń­skie”, czyli syreny, które wyły wnie­bo­głosy, gdy samo­lot piko­wał na cel. W powszech­nym mnie­ma­niu nie­miecka broń pan­cerna sta­no­wiła potężną siłę „żelaza, stali i pło­mieni” pro­wa­dzącą wojnę „według nazi­stow­skich wzor­ców”, jak to ujął Wal­ter Kerr2.

Czołg nie był jed­nak ani nowym rodza­jem broni, ani nie sta­no­wił mono­polu nie­miec­kich sił zbroj­nych. Osza­ła­mia­jący suk­ces tego pojazdu w kam­pa­nii pol­skiej miał źró­dło w ana­li­zach, jakie w latach 20. XX wieku powstały w armii nie­miec­kiej, która zasta­na­wiała się nad tym, co poszło nie tak w ostat­nim roku pierw­szej wojny świa­to­wej, gdy jesie­nią 1918 roku czołgi i samo­loty ententy pro­wa­dziły natar­cie na fron­cie zachod­nim w cza­sie tak zwa­nej kam­pa­nii stu­dnio­wej. Trak­tat wer­sal­ski zaka­zał Niem­com roz­wi­ja­nia lub posia­da­nia czoł­gów i zła­mali oni to ogra­ni­cze­nie dopiero w poło­wie lat 30. Tym­cza­sem w innych kra­jach czołgi powszech­nie roz­wi­jano w latach mię­dzy­wo­jen­nych. Były to głów­nie czołgi lek­kie lub tan­kietki, uzbro­jone wyłącz­nie w kara­bin maszy­nowy, jak na przy­kład japoń­ska tan­kietka Typ 94, naj­licz­niej pro­du­ko­wany w latach 30. opan­ce­rzony wóz bojowy w Japo­nii3. Cięż­sze typy czoł­gów zaczęły się poja­wiać w dru­giej poło­wie tej dekady i zazwy­czaj były uzbro­jone w działo kali­bru 37 mili­me­trów oraz kara­bin maszy­nowy. W 1940 roku tylko armia fran­cu­ska miała pierw­szy czołg ciężki – Char B1-Bis uzbro­jony w hau­bicę kali­bru 75 mili­me­trów, działo 47 mili­me­trów i dwa kaemy. Dopiero w dal­szej fazie wojny czołgi i działa samo­bieżne roz­wi­nęły się na tyle, że były w sta­nie prze­no­sić działa 75-mili­me­trowe lub więk­sze4. W począt­ko­wym jej okre­sie zakła­dano prze­waż­nie, że czołgi będą wspie­rać pie­chotę lub pro­wa­dzić roz­po­zna­nie. Co do wyko­rzy­sta­nia czołgu w cha­rak­te­rze broni ofen­syw­nej zda­nia były podzie­lone. Tam gdzie broń pan­cerna wyra­stała z tra­dy­cyj­nej kawa­le­rii, na przy­kład w Wiel­kiej Bry­ta­nii i Sta­nach Zjed­no­czo­nych, upar­cie chciano uży­wać czoł­gów tak, jak wcze­śniej uży­wano jazdy; zazwy­czaj roz­pra­szano czołgi po dywi­zjach pie­choty, aby zapew­nić tym ostat­nim mobilną siłę ognia i ochronę fla­nek. Idea wyko­rzy­sta­nia czoł­gów jako trzonu pan­cer­nej pię­ści, która miała prze­bi­jać nie­przy­ja­ciel­skie pozy­cje obronne i okrą­żać je, roz­kwi­tła na krótko na początku lat 30. XX wieku w Związku Radziec­kim za sprawą ówcze­snego szefa uzbro­je­nia Armii Czer­wo­nej Micha­iła Tucha­czew­skiego, dopóki nie padł on w 1937 roku ofiarą sta­li­now­skiej Wiel­kiej Czystki. Osta­tecz­nie kon­cep­cja ta zatrium­fo­wała w armii nie­miec­kiej w ostat­nich latach pokoju.

Na fron­cie czołgi miały zarówno zalety, jak i wady. W odróż­nie­niu od więk­szo­ści arty­le­rii były mobilne i mogły poko­ny­wać roz­ma­ite prze­szkody oraz nie­równy teren. Można ich było użyć prze­ciwko nie­przy­ja­ciel­skiej arty­le­rii, sta­no­wi­skom kara­bi­nów maszy­no­wych i lek­kim for­ty­fi­ka­cjom lub innym czoł­gom, co począt­kowo zda­rzało się znacz­nie rza­dziej. Czołgi lek­kie, uzbro­jone tylko w kara­biny maszy­nowe, można było wyko­rzy­stać prze­ciwko pie­cho­cie wroga, jak to czy­nili Japoń­czycy w cza­sie wojny w Chi­nach. Ale czołgi miały także swoje sła­bo­ści. Gene­ral­nie poru­szały się wolno, a póź­niej­sze czołgi cięż­kie – jesz­cze wol­niej. Nie­miecki Pan­zer­kamp­fwa­gen VI Tiger ważył 55 ton i w tere­nie roz­wi­jał mak­sy­malną pręd­kość 30 kilo­me­trów na godzinę, a do tego miał ogra­ni­czony zasięg dzia­ła­nia. Przede wszyst­kim jed­nak wyma­gał regu­lar­nej obsługi tech­nicz­nej, któ­rej w prak­tyce nie można byłoby zapew­nić, gdyby udało się prze­ła­mać front i wedrzeć w głąb obrony prze­ciw­nika, jak to prze­wi­dy­wano w pier­wot­nych zało­że­niach5. Podat­ność wszyst­kich typów czoł­gów na awa­rie spra­wiała, że tuż za jed­nostką pan­cerną musiał się znaj­do­wać bata­lion remon­towy, gdyż w prze­ciw­nym razie trzeba by porzu­cać pojazdy, które ule­gły awa­rii lub doznały nie­wiel­kich uszko­dzeń. Cho­ciaż w cza­sie wojny czołgi powięk­szyły się i zyskały grub­szy pan­cerz, nawet naj­cięż­sze z nich były wraż­liwe na tra­fie­nie w gąsie­nice lub tył i boki kadłuba. Warunki służby w czołgu były nie­zwy­kle wyma­ga­jące. Pomimo cia­snoty w mniej­szych czoł­gach lek­kich i tan­kiet­kach ich obsługa musiała wyko­ny­wać sze­reg zadań. Nawet jed­nak w czoł­gach śred­nich i cięż­kich, które miały cztero- albo nawet pię­cio­oso­bową załogę, klau­stro­fo­biczne wnę­trze spra­wiało, że strze­la­nie, łado­wa­nie amu­ni­cji i utrzy­my­wa­nie łącz­no­ści radio­wej sta­no­wiło wyzwa­nie. Widocz­ność była ogra­ni­czona, a ryk sil­nika zagłu­szał wszel­kie odgłosy z zewnątrz, włącz­nie z ostrza­łem wroga i wła­snych jed­no­stek. Czołg wypeł­niały roz­ma­ite wyziewy, spra­wia­jąc, że w roz­grza­nym wnę­trzu jesz­cze trud­niej było wytrzy­mać. Nad załogą nie­ustan­nie wisiała groźba tra­fie­nia, co ozna­czało moż­li­wość pożaru i zra­nie­nia ostrymi kawał­kami metalu, a jed­no­cze­śnie koniecz­ność jak naj­szyb­szego wydo­sta­nia się na zewnątrz przez wąski właz. „Twa­rze nasze są zakrwa­wione – opi­sy­wał swoje prze­ży­cia pewien radziecki dowódca czołgu. – Kiedy nie­miec­kie poci­ski ude­rzyły w opan­cerzenie, we wnę­trzu odpry­ski­wały drob­niut­kie okru­szyny stali i wbi­jały się w czoło i w policzki. Byli­śmy ogłu­szeni, zatruci gazami pro­cho­wymi, zmor­do­wani trzę­sie­niem”6.

Przede wszyst­kim jed­nak czołgi można było znisz­czyć przy uży­ciu całej gamy broni prze­ciw­pan­cer­nej. Cho­ciaż te sta­lowe kolosy budziły strach wśród żoł­nie­rzy, gdy z chrzę­stem nie­ubła­ga­nie toczyły się w ich kie­runku, można je było unie­ru­cho­mić za pomocą armaty lub innego czołgu, jak rów­nież gra­na­tów ręcz­nych, gra­nat­nika, miny magne­tycz­nej lub rusz­nicy prze­ciw­pan­cer­nej. Rów­no­le­gle z roz­wo­jem czoł­gów roz­wi­jała się w cza­sie wojny także prze­ciw­pan­cerna broń i amu­ni­cja. W poszcze­gól­nych armiach zaczęto two­rzyć małe jed­nostki „łow­ców czoł­gów” prze­miesz­cza­jące się po polu bitwy, aby nisz­czyć odizo­lo­wane i unie­ru­cho­mione pojazdy wroga. Nie­kiedy sto­so­wano w tym celu pry­mi­tywną lub impro­wi­zo­waną broń, taką jak przy­mo­co­wana do drew­nia­nej tyczki japoń­ska mina wyty­kowa, która przy wybu­chu zabi­jała nio­są­cego ją żoł­nie­rza (Ame­ry­ka­nie nazy­wali ten przy­rząd „kijem idioty”). Nie­wiele lep­sze były uży­wane przez Niem­ców podwójne, połą­czone dru­tem ładunki wybu­chowe, które zarzu­cano na lufę czołgu, żeby znisz­czyć lub uszko­dzić jego armatę7. Ogromna więk­szość czoł­gów, które w trak­cie wojny tra­fiły na front, została uszko­dzona lub znisz­czona. Nawet w przy­padku potęż­nie opan­ce­rzo­nych czoł­gów nie­miec­kich Tiger i Königstiger (Tygrys Kró­lew­ski) utra­cono aż 1580 z 1835 wypro­du­ko­wa­nych maszyn obu tych typów8. Prze­wi­dy­wana żywot­ność radziec­kiego czołgu T-34 na pierw­szej linii wyno­siła zale­d­wie dwa–trzy dni. Spo­śród bli­sko 86 tysięcy czoł­gów tego typu wypro­du­ko­wa­nych w Związku Radziec­kim aż 83 500 zostało znisz­czo­nych lub uszko­dzo­nych i tylko szyb­kie naprawy pozwa­lały kon­ty­nu­ować zme­cha­ni­zo­wane dzia­ła­nia wojenne9. Rewo­lu­cja broni pan­cer­nej pobu­dzała też ewo­lu­cję jej neme­zis, czyli broni przeciwpan­cer­nej. Zdol­ność obrony przed czoł­gami nabrała zna­cze­nia porów­ny­wal­nego z samą bro­nią pan­cerną, tak jak arty­le­ria prze­ciw­lot­ni­cza zyski­wała na sile ognia i sku­tecz­no­ści w obli­czu rosną­cego zagro­że­nia ze strony lot­nic­twa tak­tycz­nego. Dywi­zje pan­cerne zwy­kle były zdolne zarówno do pro­wa­dze­nia manew­ro­wych dzia­łań ofen­syw­nych, jak i do manew­ro­wej obrony przed wro­gimi czoł­gami oraz lot­nic­twem. To połą­cze­nie oka­zało się klu­czowe dla ich zdol­no­ści prze­trwa­nia.

Same czołgi, bez wspar­cia, miały ogra­ni­czoną uży­tecz­ność. Kiedy na polu bitwy zosta­wiały w tyle wła­sną pie­chotę, łatwo było je odizo­lo­wać i znisz­czyć. Czołgi, podob­nie jak samo­loty, nie mogły samo­dziel­nie zająć i utrzy­mać zdo­by­tego tery­to­rium. Powo­dze­nie broni pan­cer­nej w cza­sie wojny zale­żało zatem od roz­woju tak­tyki walki broni połą­czo­nych (com­bi­ned arms com­bat), w ramach któ­rej czołgi były trzo­nem jed­nostki pan­cer­nej ści­śle współ­dzia­ła­ją­cym z pie­chotą zmo­to­ry­zo­waną, arty­le­rią zmo­to­ry­zo­waną lub samo­bieżną, polo­wymi bate­riami dział prze­ciw­lot­ni­czych, mobil­nym bata­lio­nem sape­rów i jed­nostką remon­tową. Wła­śnie to połą­cze­nie, nie sam czołg, dawało for­ma­cjom pan­cer­nym ich potężną siłę ude­rze­niową. Tak­tyka walki broni połą­czo­nych, sta­no­wiąca klucz do osta­tecz­nego suk­cesu wojsk pan­cer­nych, w dużej mie­rze uza­leż­niona była od wyso­kiego stop­nia zme­cha­ni­zo­wa­nia i mobil­no­ści wojsk. Dla­tego wszyst­kie jed­nostki mające wspie­rać czołgi potrze­bo­wały cię­ża­ró­wek, samo­cho­dów tere­no­wych, trans­por­te­rów opan­ce­rzo­nych i cią­gni­ków, aby razem posu­wać się do przodu tuż za linią frontu, zamiast wlec się daleko w tyle za czoł­gami.

Był to czyn­nik, który utrud­niał dwóm głów­nym sojusz­ni­kom Nie­miec – Japo­nii i Wło­chom – pełny roz­wój ich broni pan­cer­nej. Pro­wa­dzone w obu tych kra­jach począt­kowe eks­pe­ry­menty potwier­dziły zalety walki broni połą­czo­nych, ale w jed­nym i dru­gim przy­padku bra­ko­wało zaso­bów prze­my­sło­wych (zwłasz­cza ropy) nie­zbęd­nych do zmo­to­ry­zo­wa­nia i zme­cha­ni­zo­wa­nia na szer­szą skalę sił zbroj­nych. W 1934 roku Japo­nia sfor­mo­wała jedną z pierw­szych na świe­cie jed­no­stek pan­cer­nych, mia­no­wi­cie 1. Samo­dzielną Bry­gadę Mie­szaną, która miała bata­lion czoł­gów, pie­chotę zmo­to­ry­zo­waną, sape­rów, bata­lion arty­le­rii i mobilną jed­nostkę roz­po­znaw­czą. Wro­gie nasta­wie­nie armii polo­wej do idei two­rze­nia w jej ramach samo­dziel­nych for­ma­cji poło­żyło jed­nak kres ist­nie­niu owej bry­gady na początku wojny japoń­sko-chiń­skiej. Jed­nostka została roz­wią­zana, a czołgi lek­kie w nie­wiel­kich ilo­ściach roz­dzie­lono mię­dzy poszcze­gólne dywi­zje pie­choty. Pod wra­że­niem suk­ce­sów nie­miec­kich Japoń­czycy osta­tecz­nie sfor­mo­wali w 1942 roku trzy dywi­zje mające sto­so­wać tak­tykę walki broni połą­czo­nych, a póź­niej utwo­rzyli jesz­cze czwartą, do obrony wysp macie­rzy­stych. Trudno było jed­nak wyko­rzy­stać je w wal­kach, jakie toczyły się na wyspach Pacy­fiku, co wyja­śnia, dla­czego pro­duk­cja czoł­gów miała tak niski prio­ry­tet w japoń­skiej gospo­darce wojen­nej. W 1944 roku zbu­do­wano ich tylko 925, a w 1945 jesz­cze mniej, bo 256. Wspo­mniane dywi­zje posy­łano do walki czę­ściami, jako wspar­cie dla pie­choty. Pierw­sza z nich została znisz­czona na Fili­pi­nach w 1944 roku, druga pod­dała się w Man­dżu­rii w sierp­niu 1945, a trze­cia prak­tycz­nie się roz­pa­dła z braku uzu­peł­nień i moż­li­wo­ści remontu maszyn po 1300-kilo­me­tro­wym mar­szu przez całe połu­dniowe Chiny10.

We Wło­szech pierw­sza jed­nostka zme­cha­ni­zo­wana, która miała sto­so­wać tak­tykę walki broni połą­czo­nych, a mia­no­wi­cie Bri­gata moto­mec­ca­niz­zata, została sfor­mo­wana w 1936 roku i skła­dała się z bata­lionu czoł­gów, dwóch bata­lio­nów pie­choty zmo­to­ry­zo­wa­nej oraz bate­rii arty­le­rii. Następ­nie została ona powięk­szona do roz­mia­rów dywi­zji i otrzy­mała dodat­kowe uzbro­je­nie, lecz Włosi – podob­nie jak Japoń­czycy – w cza­sie całej wojny utwo­rzyli tylko trzy dywi­zje pan­cerne, które wcho­dziły w skład kor­pu­sów pie­choty. Według wło­skiej dok­tryny wojen­nej to wła­śnie pie­chota sta­no­wiła bowiem „decy­du­jący ele­ment w walce”, a nie pojazdy bojowe11. Ele­ment pan­cerny two­rzyły począt­kowo czołgi lek­kie Fiat 3000B, zaopa­trzone w nie­sku­teczną armatę kali­bru 37 mili­me­trów, oraz tan­kietki CV 33 i CV 35, pozba­wione wie­ży­czek i uzbro­jone tylko w kara­bin maszy­nowy, przez co w manew­ro­wej woj­nie pan­cer­nej miały zni­komą war­tość bojową. W 1940 roku wpro­wa­dzono do użytku czołg średni M11/39, jed­nak wkrótce trzeba go było wyco­fać z powodu zbyt sła­bego opan­ce­rze­nia. Następcą tej maszyny został w 1941 roku czołg M13/40 z ulep­szoną armatą kali­bru 47 mili­me­trów o dużej pręd­ko­ści wylo­to­wej poci­sku, ale jego kadłub miał pan­cerz nie grub­szy niż 30 mili­me­trów. W efek­cie żaden czołg wło­ski nie speł­niał wyma­gań nowo­cze­snej wojny pan­cer­nej i w cza­sie całego kon­fliktu Włosi wypro­du­ko­wali łącz­nie tylko 1862 sztuki. Dwie z trzech wło­skich dywi­zji pan­cernych zostały znisz­czone w bitwie pod El Ala­mein, tra­cąc wszyst­kie czołgi. Ani Japo­nia, ani Wło­chy nie wypra­co­wały doj­rza­łej dok­tryny wojny pan­cer­nej. W trak­cie nie­licz­nych starć manew­ro­wych, do jakich doszło w woj­nie na Pacy­fiku, czołgi japoń­skie po pro­stu jechały w stronę nie­przy­ja­ciela, wyko­nu­jąc coś w rodzaju pan­cer­nego odpo­wied­nika ataku z okrzy­kiem „Ban­zai!” na ustach, i były nisz­czone przez Ame­ry­ka­nów za pomocą broni przeciwpan­cer­nej.

Osta­tecz­nie zatem rola pio­nie­rów w wyko­rzy­sta­niu ope­ra­cyj­nych walo­rów jed­no­stek zme­cha­ni­zo­wa­nych i zmo­to­ry­zo­wa­nych przy­pa­dła Niem­com, które po 1919 roku były przez wiele lat pozba­wione prawa do roz­wi­ja­nia nowo­cze­snej armii. Po klę­sce w pierw­szej woj­nie świa­to­wej dowódz­two nie­miec­kie poszu­ki­wało spo­sobu na zwięk­sze­nie szyb­ko­ści i siły ude­rze­nio­wej swych wojsk nie­zbęd­nych do osią­gnię­cia zwy­cię­stwa w „bitwie roz­strzy­ga­ją­cej” (Ent­sche­idungs­schlacht), które wymknęło mu się z rąk w 1918 roku. Dok­tryna wojny pan­cer­nej nabrała kształ­tów w Niem­czech, kiedy kraj ten jesz­cze nie posia­dał nowo­cze­snych czoł­gów. Manewry woj­skowe w 1932 roku poka­zały poten­cjał drze­miący w ope­ra­cjach manew­ro­wych, cho­ciaż prze­pro­wa­dzono je z uży­ciem atrap pojaz­dów bojo­wych. Z ini­cja­tywy inspek­tora wojsk zmo­to­ry­zo­wa­nych gene­rała majora Oswalda Lutza oraz mło­dego majora Heinza Gude­riana przez następne trzy lata pra­co­wano nad orga­ni­za­cją dywi­zji pan­cer­nej, dzięki czemu w 1935 roku utwo­rzono trzy pierw­sze takie jed­nostki. Prio­ry­te­tem było zapew­nie­nie, że czołg nie będzie hamo­wany przez ogra­ni­czoną mobil­ność broni wspie­ra­ją­cych. Oddziały moto­cy­klowe, pie­chota, arty­le­ria, zwiad, sape­rzy i łącz­ność miały być w kom­ple­cie zmo­to­ry­zo­wane, czy­niąc z takiej dywi­zji samo­dzielną siłę bojową12. Pod­jęto decy­zję o sku­pie­niu czoł­gów w sil­nym trzo­nie pan­cer­nym, wbrew opo­rom nie­któ­rych dowód­ców wojsk lądo­wych, któ­rzy chcieli, żeby mecha­ni­za­cja i moto­ry­za­cja upo­wszech­niała się w całej armii. „Kon­cen­tra­cja dostęp­nych sił pan­cer­nych – pisał w 1937 roku Gude­rian – będzie zawsze sku­tecz­niej­sza niż ich roz­pro­sze­nie”13. Zresztą ogra­ni­czona liczba pojaz­dów mecha­nicz­nych, jaką mógł dostar­czyć na­dal sto­sun­kowo skromny nie­miecki prze­mysł moto­ry­za­cyjny, i szyb­kość pro­wa­dzo­nych zbro­jeń wyklu­czały bar­dziej masowe zmo­to­ry­zo­wa­nie Wehr­machtu. Zasad­ni­czo nie­mieckie siły zbrojne przy­stą­piły do dru­giej wojny świa­to­wej z dwiema armiami: jedną nowo­cze­sną i mobilną oraz drugą, która na­dal opie­rała się na powoli masze­ru­ją­cej pie­cho­cie, ciągu kon­nym i trans­por­cie kole­jo­wym. Kiedy nie­mieckie dywi­zje pan­cerne wdzie­rały się w głąb Związku Radziec­kiego, postę­po­wała za nimi armia wyko­rzy­stu­jąca bli­sko 75 tysięcy koni (razem z towa­rzy­szą­cymi im masz­ta­le­rzami, sta­jen­nymi, zapa­sami obroku i wete­ry­na­rzami). W 1942 roku Niemcy dodat­kowo zare­kwi­ro­wali w całej oku­po­wa­nej Euro­pie około 400 tysięcy koni do cią­gnię­cia armat i innego cięż­kiego uzbro­je­nia, gdyż bra­ko­wało pojaz­dów mecha­nicz­nych14.

Sześć dywi­zji pan­cer­nych dostęp­nych w cza­sie wojny prze­ciwko Pol­sce, a następ­nie dzie­sięć uży­tych na Zacho­dzie w maju 1940 roku sta­no­wiło pan­cerną pięść na końcu dłu­giego ramie­nia pie­choty. Zwy­cię­stwo Wehr­machtu w obu tych kam­pa­niach uświa­do­miło resz­cie świata potęgę nie­miec­kiej dok­tryny wojny pan­cer­nej i skło­niło inne kraje do naśla­dow­nic­twa, ale z dru­giej strony zama­sko­wało pro­blemy wyni­ka­jące z szyb­kiego roz­woju wojsk pan­cer­nych i trud­no­ści z dostar­cze­niem potrzeb­nego sprzętu. Niemcy wyko­rzy­stali w inwa­zji na Fran­cję, Bel­gię, Holan­dię i Luk­sem­burg 2574 czołgi, w tym 523 maszyny typu Pan­zer­kamp­fwa­gen I uzbro­jone tylko w kara­biny maszy­nowe, 955 typu PzKpfw II z nie­sku­tecz­nym dział­kiem 20-mili­me­tro­wym, 334 zdo­byczne czołgi cze­cho­sło­wac­kie i zale­d­wie 627 czoł­gów typu PzKpfw III i IV uzbro­jo­nych w działa więk­szego kali­bru, co jed­nak nie ozna­czało wcale, że łatwo im było tra­fić lub unie­ru­cho­mić cięż­sze czołgi prze­ciw­nika. Znaczna część towa­rzy­szą­cej czoł­gom nie­miec­kim pie­choty była prze­wo­żona cię­ża­rów­kami, a nie trans­por­te­rami opan­ce­rzo­nymi. Tym­cza­sem armia fran­cu­ska wysta­wiła do walki 3254 czołgi, z któ­rych wiele było cięż­szych i sil­niej uzbro­jo­nych od maszyn nie­miec­kich15. Niemcy zwy­cię­żyli zatem we Fran­cji mimo prze­wagi liczeb­nej i jako­ścio­wej czoł­gów prze­ciw­nika – czę­ściowo dla­tego, że mieli wspar­cie lot­nic­twa, czę­ściowo dla­tego, że armia fran­cu­ska roz­pro­szyła znaczną część swo­ich czoł­gów po dywi­zjach pie­choty, zamiast je sku­pić, ale głów­nie dla­tego, że mobilne jed­nostki wspie­ra­jące czołgi – owe „bro­nie połą­czone” – dobrze wyko­ny­wały wyzna­czone im zada­nie, zaj­mu­jąc teren i zwal­cza­jąc pojazdy nie­przy­ja­ciela. W jed­nym z nie­licz­nych więk­szych starć czoł­gów w cza­sie kam­pa­nii zachod­niej, nie­opo­dal bel­gij­skiej miej­sco­wo­ści Gem­bloux, dowódcy nie­mieccy zauwa­żyli, że z braku radia czołgi fran­cu­skie kiep­sko manew­ro­wały, ope­ro­wały w nie­wiel­kich, roz­pro­szo­nych gru­pach zamiast w masie, a do tego pro­wa­dziły wolny i nie­celny ogień. Pro­blem ten był jesz­cze poważ­niej­szy w mniej­szych czoł­gach fran­cu­skich, gdzie jed­no­oso­bowa wieża wyma­gała od dowódcy jed­no­cze­snego obsłu­gi­wa­nia armaty i kie­ro­wa­nia pojaz­dem16. Bitwa ta dobrze ilu­stro­wała zalety dok­tryny walki broni połą­czo­nych i jed­no­cze­śnie ogra­ni­cze­nia, jakie napo­ty­kały czołgi, kiedy pró­bo­wały wal­czyć bez wspar­cia.

Przed inwa­zją na Zwią­zek Radziecki w 1941 roku armia nie­miecka była zmu­szona zwięk­szyć liczbę swo­ich dywi­zji pan­cer­nych, godząc się przy tym na ich osła­bie­nie. Każda z dwu­dzie­stu jeden dywi­zji pan­cer­nych, zor­ga­ni­zo­wa­nych w cztery potężne grupy pan­cerne, miała śred­nio jedy­nie 150 czoł­gów, gdy we wrze­śniu 1939 roku ta śred­nia wyno­siła 328 pojaz­dów. 22 czerwca 1941 roku Niemcy rzu­cili do walki 3266 czoł­gów, w tym zale­d­wie 1146 maszyn typu PzKpfw III i IV, resztę zaś sta­no­wiły czołgi cze­cho­sło­wac­kie oraz PzKpfw II, pomimo ich nie­do­sta­tecz­nego uzbro­je­nia. Kom­pletne zała­ma­nie się Armii Czer­wo­nej w pierw­szych mie­sią­cach ope­ra­cji „Bar­ba­rossa” było jed­nak dobit­nym świa­dec­twem sku­tecz­no­ści nie­miec­kiej broni pan­cernej. Straty radziec­kie w pierw­szym pół­ro­czu wojny z Niem­cami wynio­sły astro­no­miczne 20 500 czoł­gów i dział samo­bież­nych z łącz­nej liczby 28 tysięcy takich pojaz­dów, lecz straty nie­miec­kie rów­nież powoli rosły17. Do sierp­nia liczba czoł­gów nie­miec­kich zmniej­szyła się o połowę. Do listo­pada z około pół miliona uży­tych na fron­cie wschod­nim wszel­kiego rodzaju pojaz­dów mecha­nicz­nych spraw­nych było już tylko 75 tysięcy. W ostat­nich latach wojny, gdy wyso­kie straty i powolna pro­duk­cja w kraju coraz bar­dziej ogra­ni­czały moż­li­wo­ści dzia­ła­nia, nie­miec­kie woj­ska zme­cha­ni­zo­wane stop­niowo chy­liły się ku upad­kowi. W 1943 roku Niemcy wypro­du­ko­wali zale­d­wie 5993 czołgi wszyst­kich typów, pod­czas gdy Zwią­zek Radziecki i Stany Zjed­no­czone zbu­do­wały ich w tym samym okre­sie łącz­nie 53 586. W lipcu 1943 roku pod Kur­skiem nie­miec­kie dywi­zje pan­cerne i dywi­zje gre­na­die­rów pan­cer­nych liczyły śred­nio 73 czołgi, cho­ciaż nie­które miały ich znacz­nie wię­cej w począt­ko­wej fazie ope­ra­cji, gdy Niemcy nacie­rali. W tym samym okre­sie jed­nak 9. Armia nie­miecka potrze­bo­wała 50 tysięcy koni, a 4. Armia Pan­cerna – 25 tysięcy18.

Z powodu zmie­nia­ją­cego się na ich nie­ko­rzyść sto­sunku sił w kon­fron­ta­cji z alian­tami Niemcy musieli zmo­dy­fi­ko­wać swoją dok­trynę uży­cia czoł­gów. Dla­tego od połowy 1943 roku nie­miecka broń pan­cerna z narzę­dzia do prze­ła­my­wa­nia frontu i ota­cza­nia prze­ciw­nika zmie­niła się w oręż defen­sywny. Nawet w obro­nie czoł­gów można było jed­nak uży­wać w spo­sób ofen­sywny. Na fron­cie wschod­nim jed­nostki zme­cha­ni­zo­wane sku­piono w pan­cer­nych gru­pach bojo­wych (Pan­zer­kamp­fgrup­pen), zło­żo­nych z czoł­gów, pie­choty pan­cer­nej i arty­le­rii holo­wa­nej, które prze­rzu­cano na zagro­żone klu­czowe odcinki, gdzie na­dal ope­ro­wały samo­dziel­nie zgod­nie z dok­tryną walki broni połą­czo­nych. W tym okre­sie Niemcy zaczęli kłaść nacisk na nisz­cze­nie nacie­ra­ją­cych czoł­gów wroga przy uży­ciu czoł­gów, oddzia­łów pie­choty polu­ją­cych na czołgi i innych rodza­jów broni przeciwpan­cer­nej, w tym samo­bież­nych dział sztur­mo­wych (Sturmgeschütz) uzbro­jo­nych w bar­dzo sku­teczną armatę 75-mili­me­trową, które pod koniec wojny stały się naj­licz­niej­szym w armii nie­miec­kiej typem bojo­wego pojazdu opan­ce­rzo­nego19. Nowe czołgi – PzKpfw V Pan­ther uzbro­jony w 75-mili­me­trową armatę o dużej pręd­ko­ści wylo­to­wej poci­sku oraz PzKpfw VI Tiger z potężną armatą 88-mili­me­trową, które krótko wal­czyły pod Kur­skiem, w ostat­niej ofen­sy­wie stra­te­gicz­nej armii nie­miec­kiej – miały od tej pory sku­piać się na ogra­ni­czo­nych kontr­ata­kach. Cza­sem nawet oko­py­wały się, aby peł­nić funk­cję arty­le­rii wspie­ra­ją­cej obronę, cał­ko­wi­cie rezy­gnu­jąc ze swej mobil­no­ści. Ta zmiana prio­ry­te­tów armii nie­miec­kiej to praw­dziwa iro­nia losu. Armia, która była pio­nie­rem ofen­syw­nych ope­ra­cji pan­cer­nych, w ostat­nich dwóch latach wojny stała się eks­per­tem w zakre­sie zwal­cza­nia czoł­gów w obro­nie. W 1943 roku Niemcy zaczęli orga­ni­zo­wać na fron­cie tak zwane odcinki arty­le­rii prze­ciw­pan­cer­nej (Pak­fron­ten), wzmoc­nione dzia­łami prze­ciw­pan­cer­nymi, które usta­wiali w dobrze zama­sko­wa­nych punk­tach, two­rząc zasadzki na czołgi prze­ciw­nika na kie­run­kach jego spo­dzie­wa­nego natar­cia. W ten spo­sób naśla­do­wali wcze­śniej­szą tak­tykę Armii Czer­wo­nej two­rzącej „worki ogniowe”, czyli obszary osło­nięte na flan­kach polami mino­wymi i prze­szko­dami natu­ral­nymi oraz pokryte ogniem krzy­żo­wym jed­no­stek prze­ciw­pan­cer­nych, do któ­rych sta­rano się zwa­bić nie­miec­kie pojazdy. W tym samym roku Niemcy wpro­wa­dzili też do użytku dwa nowe rodzaje broni prze­ciw­pan­cer­nej, a mia­no­wi­cie 88-mili­me­trowy gra­nat­nik rakie­towy Raketenpanzerbüchse (RPzB) 43, znany powszech­nie jako Pan­zer­schreck (pan­cerna trwoga), i jed­no­ra­zowy gra­nat­nik prze­ciw­pan­cerny Pan­zer­faust (pan­cerna pięść), który wystrze­li­wał gło­wicę zdolną prze­bić płytę pan­cerną gru­bo­ści ponad 140 mili­me­trów. Była to broń sto­sun­kowo poręczna i lekka, pozwa­la­jąca odpo­wied­nio wyszko­lo­nemu żoł­nie­rzowi unie­ru­cho­mić dowolny czołg średni lub ciężki. Wypro­du­ko­wano łącz­nie ponad 8 milio­nów pan­cer­fau­stów, dzięki czemu cofa­jące się woj­ska nie­miec­kie miały efek­tywną broń umoż­li­wia­jącą spo­wol­nie­nie postę­pów prze­wa­ża­ją­cych sił pan­cer­nych wroga. W ten spo­sób cał­ko­wi­cie odwró­cona została stra­te­gia ope­ra­cyjna, z którą Wehr­macht roz­po­czy­nał wojnę20.

Tym­cza­sem alianci, po kata­stro­fal­nych klę­skach we Fran­cji w 1940 roku i w pierw­szych kam­pa­niach na fron­cie wschod­nim, musieli na nowo prze­my­śleć swoją dok­trynę pan­cerną i orga­ni­za­cję wojsk, bacz­nie przy­glą­da­jąc się roz­wią­za­niom nie­miec­kim. W Wiel­kiej Bry­ta­nii i Sta­nach Zjed­no­czo­nych roz­wój i roz­bu­dowę wojsk pan­cer­nych trzeba było zaczy­nać nie­mal od zera. Z kolei w ZSRR znisz­cze­nie ogrom­nej liczby czoł­gów Armii Czer­wo­nej latem 1941 roku wymu­siło głę­boką zmianę w orga­ni­za­cji broni pan­cer­nej. Zarówno Wielka Bry­ta­nia, jak i Stany Zjed­no­czone miały tę prze­wagę, że już w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym były naj­bar­dziej zmo­to­ry­zo­wa­nymi kra­jami na świe­cie, co pozwa­lało im wyko­rzy­stać swój potężny prze­mysł moto­ry­za­cyjny i flotę pojaz­dów mecha­nicz­nych do głę­bo­kiej moder­ni­za­cji armii. Pie­chota ame­ry­kań­ska i bry­tyj­ska była wożona cię­ża­rów­kami lub trans­por­te­rami opan­ce­rzo­nymi, nato­miast konie sta­no­wiły rzad­kość. W obu tych kra­jach woj­ska pan­cerne wyro­sły jed­nak z tra­dy­cji kawa­le­ryj­skich, dla­tego począt­kowo pre­fe­ro­wano tam two­rze­nie jed­no­stek czy­sto pan­cer­nych zamiast zło­żo­nych z broni połą­czo­nych, zamie­rzano bowiem uży­wać czoł­gów w masie – tak jak wcze­śniej koni – do wyko­rzy­sty­wa­nia wła­mań w linie obronne i ści­ga­nia pobi­tego prze­ciw­nika.

W Wiel­kiej Bry­ta­nii, po pro­wa­dzo­nych w latach 20. XX wieku eks­pe­ry­men­tach z tak­tyką walki broni połą­czo­nych, zatrium­fo­wała idea two­rze­nia for­ma­cji wyłącz­nie pan­cer­nych, bez wła­snej pie­choty i arty­le­rii. Sfor­mo­wana w 1931 roku Bry­gada Czoł­gów (Tank Bri­gade) była taką wła­śnie jed­nostką czy­sto pan­cerną, która miała się stać trzo­nem póź­niej­szej Dywi­zji Mobil­nej (prze­mia­no­wa­nej następ­nie na 1. Dywi­zję Pan­cerną)21. W 1939 roku Bry­tyj­czycy posta­no­wili podzie­lić swoje woj­ska pan­cerne na dwie czę­ści. Bry­gady czoł­gów, uży­wa­jące sil­niej opan­ce­rzo­nych czoł­gów śred­nich (typu Matilda, Chur­chill i Valen­tine) jako broni wspar­cia pie­choty, zostały przy­dzie­lone do dywi­zji pie­choty. Nato­miast dywi­zje pan­cerne, wypo­sa­żone w szyb­sze czołgi „krą­żow­ni­cze” (cru­iser tanks), miały na­dal odgry­wać rolę, którą tra­dy­cyj­nie odgry­wała na woj­nie kawa­le­ria. Bry­gady czoł­gów stop­niowo wzmac­niano coraz now­szymi typami pojaz­dów zaopa­trzo­nych w działa więk­szego kali­bru, żeby mogły zwią­zać walką czołgi prze­ciw­nika, ale cią­gle były one przy­wią­zane do pie­choty, którą miały wspie­rać. Po znisz­cze­niu bry­tyj­skiej 1. Dywi­zji Pan­cer­nej w kam­pa­nii fran­cu­skiej w latach 1940–1941 utwo­rzono sie­dem kolej­nych dywi­zji pan­cer­nych. Bez wspar­cia innych broni pono­siły one jed­nak cięż­kie straty, co w końcu dopro­wa­dziło w 1942 roku do ich reor­ga­ni­za­cji pole­ga­ją­cej na zmniej­sze­niu liczby czoł­gów, doda­niu pie­choty zmo­to­ry­zo­wa­nej oraz wzmoc­nie­niu obrony prze­ciw­pan­cer­nej i prze­ciw­lot­ni­czej. Kiedy w 1943 roku Bry­tyj­czycy sfor­mo­wali 6. Dywi­zję Pan­cerną z jed­no­stek połu­dnio­wo­afry­kań­skich, które słu­żyły w Afryce Pół­noc­nej, skła­dała się ona z bry­gady czoł­gów, bry­gady pie­choty zmo­to­ry­zo­wa­nej, trzech puł­ków arty­le­rii, pułku arty­le­rii prze­ciw­pan­cer­nej i pułku arty­le­rii prze­ciw­lot­ni­czej, a póź­niej dodano jesz­cze pułk samo­bież­nych dział 25-fun­to­wych [kali­bru 87 mili­me­trów – przyp. tłum.]. Było to zatem powtó­rze­nie sche­matu orga­ni­za­cyj­nego nie­miec­kiej dywi­zji pan­cer­nej22. Nie­mniej jed­nak, w porów­na­niu z Niem­cami i Związ­kiem Radziec­kim, Wielka Bry­ta­nia była raczej umiar­ko­wa­nie przy­wią­zana do broni pan­cer­nej, a jakość jej czoł­gów powszech­nie uwa­żano za nie­od­po­wied­nią. Pod koniec wojny Bry­tyj­czycy mieli tylko pięć dywi­zji pan­cer­nych oraz osiem bry­gad czoł­gów i wszyst­kie te jed­nostki wyko­rzy­sty­wały głów­nie ame­ry­kań­skie czołgi M4 Sher­man, które od 1942 roku były dostar­czane w dużych ilo­ściach w ramach pro­gramu Lend-Lease23. Bry­tyj­ski wysi­łek wojenny w znacz­nie więk­szym stop­niu sku­piał się na walce o pano­wa­nie w powie­trzu i na morzu.

Stany Zjed­no­czone nie miały pra­wie żad­nych wojsk pan­cer­nych aż do 1939 roku, gdy podob­nie jak Wielka Bry­ta­nia, utwo­rzyły swoją pierw­szą dużą jed­nostkę pan­cerną, czyli 7. Bry­gadę Kawa­le­rii. Konie zostały zastą­pione przez 112 nie­wiel­kich samo­cho­dów pan­cer­nych, które miały pro­wa­dzić dzia­ła­nia roz­po­znaw­cze. W lipcu 1940 roku, po suk­ce­sach nie­miec­kich w Pol­sce i we Fran­cji, Ame­ry­ka­nie sfor­mo­wali dwie pierw­sze dywi­zje pan­cerne, ale z powodu za dużej liczby czoł­gów oka­zały się one zbyt ocię­żałe. Manewry prze­pro­wa­dzone w 1941 roku w Luizja­nie wyka­zały, że czołgi pozba­wione wspar­cia innych broni, nawet jeśli są użyte w masie, można sto­sun­kowo łatwo wyeli­mi­no­wać za pomocą broni przeciwpan­cernej. W rezul­ta­cie ame­ry­kań­skie dywi­zje pan­cerne pospiesz­nie zre­for­mo­wano, doda­jąc do nich pie­chotę, arty­le­rię polową, działa przeciwpan­cerne, bata­lion roz­po­zna­nia, sape­rów i służby pomoc­ni­cze, aby całość mogła ope­ro­wać zgod­nie z dok­tryną walki broni połą­czo­nych. Owe dywi­zje były w pełni zmo­to­ry­zo­wane i zme­cha­ni­zo­wane: każda z nich miała 375 czoł­gów oraz 759 innych pojaz­dów gąsie­ni­co­wych i opan­ce­rzo­nych, a ich zada­niem było prze­ła­my­wa­nie linii obrony prze­ciw­nika, tak jak to czy­niły dywi­zje nie­miec­kie. „Rolą dywi­zji pan­cer­nych – pisano w pod­ręcz­niku, który pole­cił opra­co­wać pierw­szy dowódca ame­ry­kań­skich wojsk pan­cer­nych gene­rał Adna Chaf­fee – jest pro­wa­dze­nie dzia­łań wysoce manew­ro­wych, zwłasz­cza o cha­rak­te­rze ofen­syw­nym, przez zdolną do samo­dziel­nego dzia­ła­nia jed­nostkę o wiel­kiej sile i mobil­no­ści”24. Pro­blemy, jakie Ame­ry­ka­nie napo­tkali już w swo­jej pierw­szej kam­pa­nii w Tune­zji, zmu­siły ich jed­nak do wpro­wa­dze­nia poważ­nych zmian. Liczbę pla­no­wa­nych dywi­zji pan­cer­nych zmniej­szono z 61 do 16 i zde­cy­do­wano, że ich głów­nym zada­niem będzie wyko­rzy­sty­wa­nie powo­dze­nia po prze­ła­ma­niu obrony prze­ciw­nika przez potęż­nie uzbro­joną pie­chotę, a następ­nie pościg za pobi­tym nie­przy­ja­cie­lem. Dok­tryna ta została z powo­dze­niem zade­mon­stro­wana pod koniec lipca 1944 roku, gdy woj­ska ame­ry­kań­skie wyrwały się z przy­czółka w Nor­man­dii.

Zamiast kolej­nych dywi­zji pan­cer­nych Ame­ry­ka­nie sfor­mo­wali sie­dem­dzie­siąt bata­lio­nów czoł­gów – po jed­nym dla każ­dej dywi­zji pie­choty – w efek­cie zmie­nia­jąc całe swoje woj­ska lądowe w potężną armię pan­cerną. Uznano rów­nież, że nie ma pil­nej potrzeby stwo­rze­nia czołgu cięż­kiego, który dorów­ny­wałby pojaz­dom nie­miec­kim i radziec­kim, gdyż za klucz do suk­cesu broni pan­cer­nej uwa­żano szyb­kość dzia­ła­nia, tym­cza­sem czołgi cięż­kie były zbyt wolne. Czołg średni M4 Sher­man, wraz ze swymi licz­nymi warian­tami, został zapro­jek­to­wany tak do wspie­ra­nia pie­choty, jak i do pro­wa­dze­nia pościgu. Poza tym można go było zaadap­to­wać do wyko­ny­wa­nia wielu innych zadań, jak to było na przy­kład w woj­nie na Pacy­fiku, gdzie słu­żył do zwal­cza­nia licz­nych japoń­skich bun­krów oraz innych umoc­nień. Cho­ciaż nie­miec­kie Pan­tery i Tygrysy dekla­so­wały go w bez­po­śred­nich star­ciach, był to nie­zwy­kle solidny pojazd cha­rak­te­ry­zu­jący się wysoką nie­za­wod­no­ścią. Ponadto pro­du­ko­wano go w ilo­ściach, które po pro­stu przy­tła­czały wroga. W grud­niu 1944 roku na fron­cie zachod­nim armia nie­miecka miała do dys­po­zy­cji około 500 Pan­ter, nato­miast alianci bli­sko 5 tysięcy Sher­manów25. Poza tym w pełni zme­cha­ni­zo­wane oddziały ame­ry­kań­skie miały w swoim arse­nale sporo rodza­jów uzbro­je­nia, któ­rym mogły wyeli­mi­no­wać z walki nie­przy­ja­ciel­skie czołgi. Ręczna wyrzut­nia rakie­to­wych poci­sków prze­ciw­pan­cer­nych M1 Bazo­oka (jej nazwa pocho­dziła od instru­mentu z pew­nej kome­dii muzycz­nej, który bar­dzo przy­po­mi­nała) została po raz pierw­szy użyta w 1942 roku w cza­sie ope­ra­cji „Torch”. Dwa lata póź­niej wpro­wa­dzono do użytku jej znacz­nie ulep­szoną wer­sję M9A1 z bar­dziej zabój­czą gło­wicą. Wypro­du­ko­wano aż 476 tysięcy sztuk tej broni, która była powszech­nie wyko­rzy­sty­wana we wszyst­kich ame­ry­kań­skich dywi­zjach pan­cer­nych i dywi­zjach pie­choty. Zabój­cze połą­cze­nie czoł­gów, dział samo­bież­nych, które Ame­ry­ka­nie nazy­wali „nisz­czy­cie­lami czoł­gów” (tank destroy­ers), arty­le­rii prze­ciw­pan­cer­nej, bazook i lot­nic­twa tak­tycz­nego pozwa­lało stłu­mić w zarodku wszel­kie więk­sze ope­ra­cje pan­cerne wroga. Naj­słyn­niej­szym tego przy­kła­dem było odpar­cie nie­miec­kiej kontr­ofen­sywy pod Mor­tain w Nor­man­dii w sierp­niu 1944 roku26.

Naj­więk­sza trans­for­ma­cja moż­li­wo­ści broni pan­cer­nej w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej nastą­piła jed­nak w Związku Radziec­kim. To tam, na dłu­gim fron­cie radziecko-nie­miec­kim, wal­czyło naj­wię­cej czoł­gów nie­miec­kich i wła­śnie tam ostrze nie­miec­kiej broni pan­cer­nej zostało osta­tecz­nie stę­pione. Klę­ska radziec­kich wojsk pan­cer­nych w 1941 roku obna­żyła ich liczne braki. Wysoki odse­tek ogrom­nej liczby czoł­gów, jakimi dys­po­no­wała Armia Czer­wona w momen­cie roz­po­czę­cia inwa­zji nie­miec­kiej, sta­no­wiły maszyny nie w pełni uży­teczne; za uży­teczne można było uznać tylko około 3800 z 14 200 pojaz­dów. Słyn­nych T-34 było sto­sun­kowo nie­wiele, więk­szość czoł­gów radziec­kich sta­no­wiły zaś mniej­sze i lżej­sze modele, łatwy cel dla nie­miec­kich czoł­gów oraz arty­le­rii27. W rezul­ta­cie z 3427 czoł­gów radziec­kich wal­czą­cych latem 1941 roku na Ukra­inie oca­lało jedy­nie około 300, cho­ciaż miały prze­ciwko sobie tylko 586 czoł­gów nie­miec­kich. Gene­rał major Rodion Mor­gu­now, który dowo­dził wtedy jed­nym z radziec­kich kor­pu­sów zme­cha­ni­zo­wa­nych, jako przy­czyny porażki wska­zy­wał roz­pro­sze­nie wojsk zme­cha­ni­zo­wa­nych, kiep­skie roz­po­zna­nie i łącz­ność, brak radia, czę­ści zamien­nych, paliwa i jakie­go­kol­wiek wyraź­nego planu tak­tycz­nego28. Wio­sną 1942 roku przy­stą­piono do reor­ga­ni­za­cji radziec­kich wojsk pan­cer­nych, odcho­dząc od usta­no­wio­nego w 1940 roku sche­matu, w ramach któ­rego roz­pra­szano jed­nostki zme­cha­ni­zo­wane przez przy­dzie­la­nie ich do armii ogól­no­woj­sko­wych opar­tych na pie­cho­cie. Pod­sta­wową jed­nostką ope­ra­cyjną stał się kor­pus pan­cerny wypo­sa­żony w 168 czoł­gów, arty­le­rię prze­ciw­pan­cerną i prze­ciw­lot­ni­czą oraz bata­lion wyrzutni rakie­to­wych typu Katiu­sza. Dwa takie kor­pusy pan­cerne łączono z dywi­zją pie­choty, two­rząc armię pan­cerną – zło­żoną z czoł­gów i nie­po­sia­da­ją­cej wła­snych pojaz­dów mecha­nicz­nych pie­choty – sta­no­wiącą mniej wię­cej odpo­wied­nik ówcze­snej nie­miec­kiej dywi­zji pan­cernej. Począt­kowo bra­ko­wało im doświad­czo­nych dowód­ców, dla­tego spi­sy­wały się kiep­sko, ale powsta­wało ich coraz wię­cej, a dzięki rosną­cemu sku­pie­niu sił pan­cer­nych Armia Czer­wona była w sta­nie naśla­do­wać spo­soby dzia­ła­nia Niem­ców. Od wrze­śnia 1942 roku radziec­kie armie pan­cerne wzmac­niano kor­pusami zme­cha­ni­zo­wa­nymi, które liczyły do 224 czoł­gów, ale miały wię­cej pie­choty, wspie­ra­nej przez silną arty­le­rię prze­ciw­pan­cerną i prze­ciw­lot­ni­czą, co pozwa­lało im sto­so­wać tak­tykę walki broni połą­czo­nych. Zarówno armie pan­cerne, jak i kor­pusy zme­cha­ni­zo­wane stop­niowo powięk­szano, w miarę jak rosły dostawy sprzętu woj­sko­wego do jed­no­stek29. W 1943 roku eta­tową liczbę czoł­gów w radziec­kim kor­pu­sie pan­cer­nym zwięk­szono ze 168 do 195. W roku 1944 zaczęto wpro­wa­dzać do walki ulep­szoną wer­sję czołgu śred­niego T-34 [z armatą 85-mili­me­trową – przyp. tłum.] oraz czołgi cięż­kie IS-1 i IS-2, uzbro­jone odpo­wied­nio w armaty kali­bru 85 i 122 mili­me­trów, które były naj­bar­dziej zaawan­so­wa­nymi tech­nicz­nie czoł­gami tej wojny.

Łącz­nie Armia Czer­wona sfor­mo­wała w cza­sie wojny czter­dzie­ści trzy kor­pusy pan­cerne i dwa­dzie­ścia dwa kor­pusy zme­cha­ni­zo­wane, co zapew­niło ZSRR naj­więk­sze sku­pie­nie broni pan­cernej ze wszyst­kich państw wal­czą­cych. Te nowe armie pan­cerne wyko­rzy­sty­wano do prze­ła­my­wa­nia słab­szych punk­tów obrony nie­przy­ja­ciela, a następ­nie okrą­ża­nia jego sił, tak jak to czy­nili Niemcy w latach 1939–1941. Dzięki zastą­pie­niu sil­ni­ków ben­zy­no­wych die­slow­skimi zasięg czoł­gów się potroił, co znacz­nie zwięk­szyło mobil­ność radziec­kich wojsk pan­cer­nych. Z kolei mon­to­wa­nie w wozach radia zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wało dowo­dze­nie jed­nost­kami w polu. Cho­ciaż postępy na­dal były hamo­wane przez nie­do­sta­teczne wyszko­le­nie i man­ka­menty tech­niczne, tak­tyka wyraź­nie się polep­szyła, o czym świad­czy zmiana sto­sunku strat pono­szo­nych przez obie strony na fron­cie wschod­nim. W latach 1941–1942 wyno­sił on sześć pojaz­dów radziec­kich na jeden nie­miecki, ale w roku 1944 już jeden do jed­nego. Wal­nie przy­czy­niła się do tego rów­nież ewo­lu­cja radziec­kiej arty­le­rii, która otrzy­mała bar­dzo sku­teczne w zwal­cza­niu czoł­gów armaty polowe ZiS-3 kali­bru 76 mili­me­trów i BS-3 kali­bru 100 mili­me­trów. Cią­gła pro­duk­cja i efek­tywny sys­tem remon­towy spra­wiły, że pod koniec 1944 roku Armia Czer­wona miała do dys­po­zy­cji ponad 14 tysięcy czoł­gów, pod­czas gdy Niemcy posia­dali na fron­cie wschod­nim tylko 4800 czoł­gów i dział sztur­mo­wych. Tym­cza­sem na Zacho­dzie alianci mieli około 6 tysięcy czoł­gów prze­ciwko tysiąc­owi czoł­gów nie­mieckich. Sprzy­mie­rzeni dobrze odro­bili lek­cje z 1940 i 1941 roku.

Bar­dzo podob­nie wyglą­dała histo­ria roz­woju lot­nic­twa tak­tycz­nego. Także w tej dzie­dzi­nie w 1939 roku Niemcy wyraź­nie przo­do­wali, zarówno pod wzglę­dem dok­tryny, jak i sprzętu. Luft­waffe – tak jak nie­miec­kie woj­ska pan­cerne – powstała dopiero kilka lat przed wybu­chem wojny, jed­nak spo­sób myśle­nia o tym, co lot­nicy nie­mieccy nazy­wali „ope­ra­cyjną wojną powietrzną”, opie­rał się na doświad­cze­niach pierw­szej wojny świa­to­wej i pły­ną­cych z niej wnio­skach. W latach 20. XX wieku nie­miec­kie Mini­ster­stwo Obrony utwo­rzyło ponad czter­dzie­ści zespo­łów badaw­czych, które zaj­mo­wały się zagad­nie­niem wojny powietrz­nej, i pra­wie wszyst­kie one sku­piały się na tym, jak zdo­być i utrzy­mać pano­wa­nie w powie­trzu nad fron­tem dla wspar­cia ofen­sywy lądo­wej30. Wydany w 1936 roku pod­ręcz­nik Luft kriegsführung [Pro­wa­dze­nie wojny powietrz­nej] defi­nio­wał rolę sił powietrz­nych jako zasad­ni­czo ofen­sywną – miały one współ­dzia­łać z woj­skami lądo­wymi i mary­narką wojenną, aby poko­nać siły zbrojne nie­przy­ja­ciela. Samo­loty powinny w pierw­szej kolej­no­ści znisz­czyć wro­gie lot­nic­two i jego infra­struk­turę, by zdo­być pano­wa­nie w powie­trzu nad głów­nym polem bitwy. Po osią­gnię­ciu tego celu można było się zająć wspie­ra­niem ofen­sywy lądo­wej: naj­pierw pośred­nio, izo­lu­jąc pole walki przez pozba­wie­nie prze­ciw­nika dostaw zaopa­trze­nia i uzu­peł­nień oraz łącz­no­ści za linią frontu do 200 kilo­me­trów w głąb, a następ­nie bezpośred­nio, wspie­ra­jąc wła­sne woj­ska lądowe za pomocą bom­bow­ców śred­nich i innych samo­lo­tów ata­ku­ją­cych cele naziemne31. Była to zatem kla­syczna defi­ni­cja lot­nic­twa tak­tycz­nego. Cała gama nowych nie­miec­kich kon­struk­cji lot­ni­czych, opra­co­wa­nych mię­dzy rokiem 1935 a wybu­chem wojny, powstała zgod­nie z zało­że­niami „ope­ra­cyj­nej wojny powietrz­nej”: bom­bo­wiec nur­ku­jący Jun­kers Ju 87, bom­bowce śred­nie Hein­kel He 111, Dornier Do 17 i Jun­kers Ju 88 oraz myśliwce Mes­ser­sch­mitt Me 109 i Me 110. Pod koniec wojny na­dal sta­no­wiły one trzon nie­miec­kiego lot­nic­twa tak­tycz­nego, cho­ciaż więk­szość z nich, mimo cią­głego ulep­sza­nia, pozo­stała w tyle za tech­no­lo­gią lot­ni­czą alian­tów. Orga­ni­za­cja nie­miec­kich sił powietrz­nych odzwier­cie­dlała wspo­mniane prio­ry­tety ope­ra­cyjne. Do każ­dej grupy armii przy­dzie­lano flotę powietrzną zło­żoną z wszel­kiego rodzaju jed­no­stek lot­ni­czych – roz­po­znaw­czych, myśliw­skich, bom­bow­ców nur­ku­jących, bom­bow­ców hory­zon­tal­nych i samo­lo­tów trans­por­to­wych – które miały wspie­rać ofen­sywę lądową. Nie­miec­kie floty powietrzne były nie­za­leż­nie dowo­dzone, cen­tral­nie kon­tro­lo­wane, mobilne i już w 1939 roku dys­po­no­wały efek­tywną sie­cią łącz­no­ści radio­wej, tak mię­dzy jed­nost­kami w powie­trzu, jak i mię­dzy powie­trzem a zie­mią.

Orga­ni­za­cja wspar­cia dla oddzia­łów lądo­wych wal­czą­cych na fron­cie pozo­stała w nie­miec­kich siłach zbroj­nych prak­tycz­nie nie­zmie­niona przez całą wojnę. Jej suk­ces był wyraź­nie widoczny w cza­sie inwa­zji na Fran­cję, gdy kon­cen­tra­cja ponad 2700 samo­lo­tów bojo­wych przy­tło­czyła alianc­kie siły powietrzne, pozwa­la­jąc Niem­com ata­ko­wać tyłowe składy zaopa­trze­nia, posiłki i służby, jak rów­nież udzie­lać bez­po­śred­niego wspar­cia wła­snym jed­nost­kom na polu bitwy w kon­fron­ta­cji z oddzia­łami i arty­le­rią prze­ciw­nika. Dzięki ści­słemu współ­dzia­ła­niu jed­no­stek fron­to­wych i lot­nic­twa nie­miec­kie woj­ska lądowe mogły otrzy­mać wspar­cie z powie­trza w ciągu paru minut. Tym­cza­sem wal­czące we Fran­cji jed­nostki RAF-u potrze­bo­wały nawet trzech godzin, by odpo­wie­dzieć na wezwa­nie o pomoc ze strony wła­snych oddzia­łów. Psy­cho­lo­giczny wpływ nalo­tów bom­bow­ców nur­ku­ją­cych Luft­waffe mógł być dru­zgo­cący, nawet jeśli w rze­czy­wi­sto­ści trudno było tra­fić w cel. Pewien fran­cu­ski porucz­nik, który zna­lazł się pod gra­dem bomb w trak­cie for­so­wa­nia Mozy przez Niem­ców, wspo­mi­nał: „byli­śmy tam, znie­ru­cho­miali, mil­czący, pochy­leni, skur­czeni i z otwar­tymi ustami, żeby nie popę­kały nam bębenki w uszach”32. W ataku na Zwią­zek Radziecki uczest­ni­czyło 2770 samo­lo­tów nie­miec­kich, czyli nie­wiele wię­cej niż rok wcze­śniej, co było spo­wo­do­wane opie­szałą roz­bu­dową prze­my­słu lot­ni­czego. Mimo to Niemcy osią­gnęli rów­nie wielki suk­ces jak we Fran­cji, nisz­cząc w ciągu kilku tygo­dni radziec­kie siły powietrzne i udzie­la­jąc bez­po­śred­niego wspar­cia swoim woj­skom pan­cer­nym, gdy te parły coraz dalej w głąb ZSRR. Samo­loty ata­ko­wały lot­ni­ska, łącz­ność, rejony kon­cen­tra­cji wojsk i umoc­nie­nia na polu walki przy uży­ciu bomb oraz kara­bi­nów maszy­no­wych i dzia­łek. Załogi lot­ni­cze miały ata­ko­wać wro­gie pojazdy nie­bez­piecz­nie bli­sko wła­snych nacie­ra­ją­cych oddzia­łów, lecz piloci nauczyli się odróż­niać nie­miec­kie wozy bojowe od radziec­kich. „Sku­mu­lo­wany efekt naszych ata­ków – pisał we wspo­mnie­niach pewien pilot Mes­ser­sch­mitta Me 110 – widać po rosną­cej licz­bie pło­ną­cych pojaz­dów oraz unie­ru­cho­mio­nych lub porzu­co­nych czoł­gów zaśmie­ca­ją­cych pole bitwy poni­żej”33. Kon­cen­tra­cja sił powietrz­nych, podob­nie jak kon­cen­tra­cja nie­miec­kiej broni pan­cer­nej, pozwa­lała zmak­sy­ma­li­zo­wać ich siłę ude­rze­niową. W kon­fron­ta­cji z kiep­sko zor­ga­ni­zo­wa­nym i mar­nie wyszko­lo­nym lot­nic­twem radziec­kim Luft­waffe utrzy­my­wała pano­wa­nie w powie­trzu nad linią frontu aż do bitwy pod Sta­lin­gra­dem, gdy wza­jemny sto­su­nek sił po raz pierw­szy prze­stał być aż tak jed­no­stronny.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Wal­ter Kerr, The Rus­sian Army, Lon­don 1944, s. 69. [wróć]

Ibi­dem, s. 69–70. [wróć]

Ste­ven Zaloga, Japa­nese Tanks 1939–1945, Oxford 2007, s. 7–10 [wyd. pol. Czołgi japoń­skie 1939‒1945, tłum. Daniel Kowal­czuk, Oświę­cim 2016]. [wróć]

Peter Cham­ber­lain, Chris Ellis, Tanks of the World 1915–1945, Lon­don 2002, s. 39. [wróć]

Chri­sto­pher Wil­beck, Sled­ge­ham­mers: Streng­ths and Flaws of Tiger Tank Bat­ta­lions in World War II, Bed­ford 2004, s. 182–189. [wróć]

Vic­tor Kame­nir, The Blo­ody Trian­gle: The Defeat of Soviet Armor in the Ukra­ine, June 1941, Min­ne­apo­lis 2008, s. 187 [wyd. pol. Krwawy trój­kąt. Zagłada Armii Czer­wo­nej na Ukra­inie 1941, tłum. Michał Kom­pa­now­ski, War­szawa 2010; tłum. pol. za: Miko­łaj Popiel, Trudne dni, tłum. Michał Olkie­wicz, War­szawa 1961, s. 90–91]. [wróć]

Gor­don Rot­t­man, World War II Infan­try Anti-Tank Tac­tics, Oxford 2005, s. 19–20, 57 [wyd. pol. Tak­tyka dzia­łań prze­ciw­pan­cer­nych pie­choty w II woj­nie świa­to­wej, tłum. Jerzy Majsz­czyk, War­szawa 2010]. [wróć]

Wil­beck, Sled­ge­ham­mers, op. cit., s. 186; Mar­kus Pöhlmann, Der Pan­zer und die Mecha­ni­sie­rung des Krie­ges: Eine deut­sche Geschichte 1890 bis 1945, Pader­born 2016, s. 527. [wróć]

Gary Dick­son, Tank repair and the Red Army in World War II, „Jour­nal of Sla­vic Mili­tary Stu­dies”, vol. 25 (2012), s. 382–385. [wróć]

Gor­don Rot­t­man, Akira Taki­zawa, World War II Japa­nese Tank Tac­tics, Oxford 2008, s. 3–6. [wróć]

Mac­Gre­gor Knox, The Ita­lian armed for­ces, 1940–3 [w:] Mili­tary Effec­ti­ve­ness, vol. III: The Second World War, red. Allan Mil­lett, Wil­liam­son Mur­ray, Cam­bridge 1988, s. 151. [wróć]

Pöhlmann, Der Pan­zer, op. cit., s. 190–191, 207–212; Richard Ogor­kie­wicz, Tanks: 100 Years of Evo­lu­tion, Oxford 2015, s. 129–130 [wyd. pol. Czołgi. 100 lat histo­rii, tłum. Grze­gorz Siwek, War­szawa 2016]; Robert Citino, The Path to Blitz­krieg: Doctrine and Tra­ining the Ger­man Army, 1920–39, Mecha­nics­burg 2008, s. 224–231. [wróć]

Heinz Gude­rian, Ach­tung-Pan­zer!, Lon­don 1992, s. 170 [wyd. pol. Uwaga czołgi!, tłum. Krzysz­tof Fuda­lej, War­szawa 2012, s. 302]. [wróć]

R.L. Dinardo, Mecha­ni­zed Jug­ger­naut or Mili­tary Ana­chro­nism? Hor­ses and the Ger­man Army of WWII, Mecha­nics­burg 2008, s. 39, 55–57. [wróć]

Karl-Heinz Frie­ser, The Blitz­krieg Legend: The 1940 Cam­pa­ign in the West, Anna­po­lis 2005, s. 36–42 [wyd. pol. Legenda Blitz­kriegu. Kam­pa­nia zachod­nia 1940, tłum. Jerzy Pasieka, Poznań–Wro­cław 2013]. [wróć]

Jef­frey Guns­burg, The bat­tle of the Bel­gian Plain, 12–14 May 1940: the first great tank bat­tle, „Jour­nal of Mili­tary History”, vol. 56 (1992), s. 241–244. [wróć]

G.F. Kri­vo­sheev, Soviet Casu­al­ties and Com­bat Los­ses in the Twen­tieth Cen­tury, Lon­don 1997, s. 252. [wróć]

Dinardo, Mecha­ni­zed Jug­ger­naut, op. cit., s. 67; Richard Ogor­kie­wicz, Armo­ured For­ces: A History of Armo­ured For­ces & Their Vehic­les, Lon­don 1970, s. 78–79; Mat­thew Cooper, The Ger­man Army 1933–1945, Lon­don 1978, s. 74–79. Liczba czoł­gów uży­tych pod Kur­skiem zob. Lloyd Clark, Kursk: The Gre­atest Bat­tle, Lon­don 2011, s. 197–199. [wróć]

Ogor­kie­wicz, Tanks, op. cit., s. 131; Pöhlmann, Der Pan­zer, op. cit., s. 432–434. [wróć]

Rot­t­man, World War II Infan­try Anti-Tank Tac­tics, op. cit., s. 46–47, 49–52. [wróć]

Gif­fard Le Q. Mar­tel, Our Armo­ured For­ces, Lon­don 1945, s. 40–43, 48–49. [wróć]

Wil­lem Ste­en­kamp, The Black Beret: The History of South Africa’s Armo­ured For­ces, vol. 2: The Ita­lian Cam­pa­ign 1943–45 and Post-War South Africa 1946–61, Soli­hull 2017, s. 35–39. [wróć]

Ogor­kie­wicz, Tanks, op. cit., s. 120–123; Wil­beck, Sled­ge­ham­mers, op. cit., s. 203–204. [wróć]

Ste­ven Zaloga, Armo­red Thun­der­bolt: The U.S. Army Sher­man in World War II, Mecha­nics­burg 2008, s. 16–17. [wróć]

Ibi­dem, s. 24, 329–330. [wróć]

Rot­t­man, World War II Infan­try Anti-Tank Tac­tics, op. cit., s. 29–32. [wróć]

Kri­vo­sheev, Soviet Casu­al­ties, op. cit., s. 241. Zob. Ale­xan­der Hill, The Red Army and the Second World War, Cam­bridge 2017, s. 691, gdzie pada liczba 12 782 dostęp­nych czoł­gów radziec­kich, z któ­rych tylko 2157 sta­no­wiły nowe maszyny nie­wy­ma­ga­jące ser­wi­so­wa­nia. [wróć]

Kame­nir, The Blo­ody Trian­gle, op. cit., s. 255–256, 280–281. [wróć]

David Glantz, Colos­sus Reborn: The Red Army at War, 1941–1943, Law­rence 2005, s. 225–234 [wyd. pol. Kolos odro­dzony. Armia Czer­wona na woj­nie 1941–1943, tłum. Jakub M. Rawi­nis, Oświę­cim 2019]. [wróć]

James Corum, From bipla­nes to Blitz­krieg: the deve­lop­ment of Ger­man air doctrine between the wars, „War in History”, vol. 3 (1996), s. 87–89. [wróć]

Karl-Heinz Völker, Doku­mente und Doku­men­tar­fo­tos zur Geschichte der deut­schen Luft­waffe, Stut­t­gart 1968, s. 469, dok. 200 Luftkriegführung; Michel For­get, Die Zusam­me­nar­beit zwi­schen Luft­waffe und Heer bei den französischen und deut­schen Luftstreitkräfte im Zwe­iten Welt­krieg [w:] Luftkriegführung im Zwe­iten Welt­krieg, red. Horst Boog, Her­ford 1993, s. 489–491. [wróć]

Ernest May, Strange Vic­tory: Hitler’s Conqu­est of France, New York 2000, s. 429. [wróć]

Johan­nes Kauf­mann, An Eagle’s Odys­sey: My Decade as a Pilot in Hitler’s Luft­waffe, Barn­sley 2019, s. 117. [wróć]

Tytuł ory­gi­nału: Blood and Ruins: The Great Impe­rial War 1931-1945

Copy­ri­ght © Richard Overy, 2021

First publi­shed as BLOOD AND RUINS in 2021 by Allen Lane, an imprint of Pen­guin Press. Pen­guin Press is part of the Pen­guin Ran­dom House group of com­pa­nies.

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2023

Copy­ri­ght © for the Polish trans­la­tion by Tomasz Fie­do­rek 2023

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Bła­żej Kem­nitz

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Urszula Gireń

Foto­gra­fia na okładce: Cul­ture Club / Getty Ima­ges

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Krew i zglisz­cza. Wielka wojna impe­riów 1931–1945. TOM 2, wyd. I, Poznań 2025)

ISBN 978-83-8338-947-9

WYDAWCA

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań, Pol­ska

tel. +48 61 867 47 08, +48 61 867 81 40

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer