Jestem jedną z żon - Laila Shukri - ebook + audiobook + książka

Jestem jedną z żon ebook i audiobook

Laila Shukri

3,8

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Dozwolona obecnie w prawie sześćdziesięciu krajach poligamia wciąż prowadzi do tragedii tysięcy kobiet na całym świecie. Aktualne prawo niemal wszystkich krajów arabskich nadal pozwala mężczyźnie na jednoczesne posiadanie czterech żon. Jak żyją kobiety, które znalazły się w poligamicznym małżeństwie? Z jakimi dramatami muszą się mierzyć? Czy można być szczęśliwą, dzieląc się na co dzień swoim mężem z inną kobietą? Alicja niespodziewanie wyjeżdża do Dubaju, gdzie na luksusowym jachcie poznaje bogatego szejka, za którego wkrótce wychodzi za mąż. Gdy wraca z ekscytującej podróży do Omanu, jej szczęście małżeńskie przerywa pojawienie się w domu drugiej żony. Jak Alicja odnajdzie się w tej traumatycznej sytuacji? Czy zaakceptuje obce dla niej normy kulturowe i w imię miłości zgodzi się na życie z drugą żoną swojego męża? Czy jednak zdecyduje się uciec, co - jak się okaże - nie jest takie proste? Laila Shukri po raz kolejny odkrywa szokujące dla Europejczyka tajemnice Bliskiego Wschodu, gdzie miłość, zazdrość i namiętność są silniejsze niż gdziekolwiek indziej.

Laila Shukri - ukrywająca się pod pseudonimem pisarka jest znawczynią Bliskiego Wschodu, Polką mieszkającą w krajach arabskich i podróżującą po całym świecie. Obecnie przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale już planuje kolejną podróż. Niezależnie od tego, czy zatrzyma się na dłużej w pustynnej oazie czy w ociekającym luksusem hotelu, udaje jej się dotrzeć do najgłębszych sekretów świata arabskiego. Po całym dniu uwielbia zasiąść na tarasie i napić się campari. Debiutowała w 2014 roku, od tego czasu każda z jej książek podbija listy bestsellerów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 435

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 12 godz. 34 min

Lektor: Ewa Abart

Oceny
3,8 (336 ocen)
151
67
46
45
27
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
miniek1985

Z braku laku…

Rozczarowanie. Na początku miałam wrażenie, że książka została napisana zupełnie przez kogoś innego, bardziej dziecko, dialogi nudne, infantylna historia Pół książki bardziej jako przewodnik po atrakcjach Dubaju i Omaru, w drugiej artykuły z gazet i opis filmu (pominęłam, wolę najpierw obejrzeć). Sama historia bardzo przewidywalna, bohaterki też. Niestety, z przykrością stwierdzam, że jak dla mnie najgorsza powieść pisarki.
10
dominikasobczak7

Nie polecam

Wyjątkowo nudna, nic się nie dzieje..
00
Asiowa2561

Z braku laku…

dałabym 3 ⭐ ale odjęłam jedną za koszmarne zakończenie
00
mila0105

Z braku laku…

nudna
00
CZT15817

Nie oderwiesz się od lektury

Wciągająca książka, bardzo szczegółowo opisane życie polskiej kobiety w związku z Szejkiem.
00

Popularność




Copyright © Laila Shukri, 2022

Projekt okładki

Agencja Interaktywna Studio Kreacji

(www.studio-kreacji.pl)

Zdjęcie na okładce

© Pixel-Shot/Adobe Stock

Redaktor prowadzący

Michał Nalewski

Redakcja

Maria Talar

Korekta

Maciej Korbasiński

ISBN 978-83-8295-403-6

Warszawa 2022

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

Rozdział I

Wymarzone zaręczyny

Magda wyciągnęła przed siebie rękę i pokazała Alicji wypielęgnowaną dłoń z dopiero co zrobionym delikatnym, perłowym manikiurem, na której lśnił złoty pierścionek z dużym bladoróżowym oczkiem otoczonym gustownymi, niewielkimi brylancikami.

– Piotr mi się oświadczył! – oznajmiła z dumą.

– Gratuluję! – odpowiedziała Alicja, czując przy tym niespodziewane ukłucie lekkiej zazdrości.

– Pięknie to zorganizował! – Twarz Magdy zajaśniała blaskiem nieskończonego szczęścia.

– Opowiadaj! – Alicja wpatrywała się w niezwykle uroczy kamień, który zdobił pierścionek zaręczynowy koleżanki.

– Ach… – Westchnienie Magdy wyrażało jej zachwyt nad przygotowaną przez narzeczonego uroczystością. – Piotr zaprosił mnie do eleganckiej restauracji i poprosił, żebym się wyjątkowo ładnie ubrała.

– Nie domyślałaś się niczego?

– Nie, bo akurat przypadała trzecia rocznica naszej pierwszej randki, więc sądziłam, że Piotr chce właśnie w ten sposób ją celebrować. – Magda cofnęła rękę i oparła ją o blat stolika.

– To też byłoby miłe z jego strony.

– Tak, on potrafi się zdobyć na takie ładne gesty. – Magda uśmiechnęła się czule.

– I co założyłaś?

– Długą powiewną sukienkę w kwiaty.

– Pasowała do tej okazji – stwierdziła Alicja i znowu lekko zakłuło ją serce, bo przypomniała sobie Konrada, z którym rozstała się niecały rok temu.

– Piotrowi też się bardzo podobała – Magda przyznała zadowolona.

– I jak się to wszystko odbyło?

– Zamówiliśmy wykwintnego szampana i wyszukane potrawy, na stole paliły się świece, a w restauracji rozbrzmiewała romantyczna muzyka na żywo.

– Wymarzona sceneria.

– Myślę, że Piotr bardzo się postarał, żeby znaleźć odpowiednie miejsce na ten ważny dla nas wieczór.

– Na to wygląda.

– W pewnym momencie Piotr spojrzał na mnie jakoś tak szczególnie i oznajmił poważnym tonem, że chce mi coś ważnego powiedzieć.

– I wtedy już wiedziałaś, że ci się oświadczy?

– Nie, zupełnie nie.

– W tak wyjątkowych okolicznościach nawet ci to nie przemknęło przez głowę? – Alicja nadal się dziwiła.

– Nie, myślałam, że chce uczczeniem naszej rocznicy podkreślić, jak bardzo jesteśmy dla siebie ważni i jak dobrze, że spotkaliśmy się w odpowiednim momencie naszego życia.

– Nawet jeżeli zrobiłby tylko tak, jak mówisz, to i tak byłoby wspaniale, że potrafi to docenić. – Alicja znów przypomniała sobie niezbyt przyjemne chwile z Konradem.

– Masz rację – Magda zgodziła się z nią. – Jednak zamiast tego miałam romantyczne zaręczyny. – Spojrzała z lubością na swój iskrzący pierścionek i uśmiechnęła się radośnie.

– I jak cię poprosił o rękę?

– Tradycyjnie – odpowiedziała Magda. – Zapytał uroczyście, czy chciałabym zostać jego żoną.

– Domyślam się, że od razu się zgodziłaś.

– Nie tak od razu, ponieważ byłam bardzo zaskoczona. – Zaśmiała się.

– Ale w końcu powiedziałaś tak.

– Oczywiście!

– To kiedy ślub?

– Tego jeszcze nie ustaliliśmy.

– Jak to?

– Na razie zamierzamy się nacieszyć naszym okresem narzeczeństwa – wyjaśniła Magda. – Jesteśmy pewni, że chcemy razem spędzić życie i jak to się mówi, być razem na dobre i na złe, chociaż mam nadzieję, że tego zła będzie jak najmniej… – Przerwała na chwilę.

– Tego wam życzę z całego serca – wtrąciła Alicja i pomyślała, że w jej związku z Konradem właśnie zła było stanowczo za dużo.

– W każdym razie nie zamierzamy się tak bardzo spieszyć ze ślubem, bo wiesz, te wszystkie przygotowania są bardzo czasochłonne, a poza tym jeszcze do końca nie wiem, jak chciałabym, żeby mój ślub i wesele wyglądały, poczynając od białej sukni, a może nie białej, tylko w kolorze écru… – Magda wzięła głęboki oddech. – Zastanawiam się też, czy wolałabym fason okazały, czy może raczej skromniejszy, ostatnio byłam na ślubie koleżanki, która miała prostą suknię, ale za to znakomicie skrojoną i pięknie się na niej układała, i wyobraź sobie, że wyglądało to szalenie elegancko, więc…

Magda z zaangażowaniem opowiadała o czekającym ją w bliżej nieokreślonym czasie weselu, zaś Alicja, słuchając jej półuchem, rozmyślała nad tym, jak to dobrze jest znaleźć bliską sobie osobę, z którą na pewno chce się spędzić całe życie. Ona w stosunku do Konrada nigdy takiego poczucia nie miała.

Konrad lubił powtarzać, że jego germańskiego pochodzenia imię, które przywędrowało do Polski w średniowieczu, jest imieniem książąt i rycerzy. Po dwóch latach bardziej lub mniej udanego związku Alicja ze smutkiem przekonała się, że mężczyzna nie był ani rycerzem, ani księciem. Był zapatrzonym w siebie dupkiem, który zwykle w ogóle nie liczył się z jej uczuciami, a pod koniec ich relacji często ją krytykował i wytykał różne mniejsze lub większe błędy.

– Znowu źle uprasowałaś mi koszulę! – Szarpiąc materiał, rozpinał guziki dopiero co założonej koszuli. – Uprasuj ją jeszcze raz! – Zdenerwowany rzucił ją na poręcz krzesła.

– Teraz nie mogę. – Spojrzała na zegarek. – Jeżeli zaraz nie wyjdę, spóźnię się do pracy.

– Ja też się spóźnię! Przez ciebie!

– Dlaczego przeze mnie?

– Bo nie mogę iść w pogniecionej koszuli!

– Przecież ci ją uprasowałam!

– Ale niedokładnie!

– To załóż inną! – Wzięła torebkę i skierowała się do wyjścia.

– Poczekaj! – wrzasnął zdenerwowany. – Nie wychodź, tylko uprasuj mi, do cholery, tę koszulę!

– Powiedziałam ci, żebyś założył inną!

– Żadna nie pasuje do tego garnituru, który dzisiaj chcę założyć!

– W takim razie wybierz inny garnitur! – odparowała.

– Mam rano ważne spotkanie, na które chciałem pójść w tym nowym, eleganckim garniturze z Włoch! To robi dobre wrażenie na kontrahentach! Nie mogę do niego założyć wymiętej koszuli! – pieklił się.

– To sam ją sobie uprasuj! – krzyknęła zirytowana i wyszła, trzaskając głośno drzwiami.

Tego dnia po pracy nie wróciła do jego luksusowego apartamentu w centrum miasta, w którym od czasu do czasu razem z nim pomieszkiwała, tylko do swojej skromnej kawalerki na obrzeżach. Nie pierwszy już raz stwierdziła, że dobrze się stało, że nie uległa naciskom Konrada, który namawiał ją, żeby na stałe przeprowadziła się do niego. Nie przystała na to, bo niejednokrotnie z przykrością odnosiła wrażenie, że mężczyźnie bardziej zależy na bezpłatnej służącej niż na jej towarzystwie. Kiedy ona krzątała się, żeby wszystko w jego apartamencie lśniło i pachniało świeżością, lub pichciła w kuchni jego ulubione przysmaki, on odpoczywał rozwalony na luksusowym narożniku, oglądając telewizję lub odpisując na jakieś wiadomości, które dostawał na swój smartfon. Momentami uśmiechał się przy tym zadowolony, jak gdyby prowadził z kimś bardzo wciągającą konwersację. Natomiast gdy Alicja siadała obok niego i próbowała go zainteresować swoimi sprawami, nie wykazywał zbytniego entuzjazmu, nie mogąc oderwać oczu od ekranu telewizora lub telefonu. Czuła się wtedy bardzo rozczarowana i sfrustrowana, bo nie po to po męczącym dniu pracy w luksusowym butiku przychodziła do niego, żeby mu tylko usługiwać, nie otrzymując za to w zamian nawet dobrego słowa. Ani wystarczającej dozy czułości, ponieważ Konrad nie był ani zbyt wylewny, ani romantyczny.

– I jeszcze kwiaty… – Magda ciągnęła temat swojego ślubu i wesela. – Są bardzo ważne, bo dopełniają całość i dodają niezwykłego uroku tym ważnym uroczystościom.

– Masz na myśli wiązanki czy wystrój sali? – zapytała Alicja, odrywając się od niemiłych wspomnień.

– I jedno, i drugie – odpowiedziała Magda, zerkając na pierścionek zaręczynowy. – Myślę, że będzie ładnie, jeśli się skomponują z tym jasnoróżowym oczkiem.

– Dobry pomysł – zgodziła się Alicja. – A co to za kamień?

– Morganit.

– Przyznam ci się, że nie słyszałam o takim kamieniu.

– Ja też nie, dopóki nie dostałam od Piotra tego pierścionka.

– Czyli nie widziałaś pierścionka wcześniej? – Alicja dopytywała. – Wygląda tak, jakby był zrobiony właśnie dla ciebie.

– To tylko świadczy o tym, jak Piotr dobrze mnie zna. – Magda uśmiechnęła się szeroko.

– A skąd wiesz, że to morganit?

– Od mojego narzeczonego – podkreśliła ostatnie słowo. – Od razu na kolacji zaręczynowej powiedział mi, że to morganit z diamentami. Nie chciał, żebym myślała, że podarował mi jakieś bezwartościowe szkiełka.

– Na takie z pewnością nie wyglądają – stwierdziła Alicja. – To bardzo efektowna biżuteria.

– Dziękuję. – Magda wysunęła dłoń nieznacznie do przodu. – I jak się dowiedziałam, ten szlachetny kamień ma też szczególną moc.

– To znaczy?

– Uważa się, że morganit otwiera na miłość i wzmacnia jej wibracje – Magda tłumaczyła przyjaciółce. – Jego energia pomaga pielęgnować uczucie, dobre relacje i bezgraniczne oddanie w związku.

– W sam raz na nową drogę życia.

– Tak, bo jego magiczna energia ukierunkowana jest na miłość bezwarunkową i zdrowe relacje międzyludzkie.

Tego ostatniego na pewno zabrakło w moim związku z Konradem, przeleciało przez głowę Alicji. Nie mówiąc już o bezwarunkowej miłości. A może jakiejkolwiek miłości…

– Sprzyjający miłości morganit pomaga otworzyć się na przyjęcie siły wyższej – Magda kontynuowała. – Jako kryształ serca przyciąga bratnią duszę i pozwala pogłębić trwający związek.

– W takim razie nigdy nie zdejmuj pierścionka, a szczęśliwe małżeństwo masz zagwarantowane – Alicja podsumowała wywody Magdy, a ta ją zapewniła:

– Nie mam zamiaru go zdejmować. A wracając do kwiatów, to myślałam o wiązance ślubnej z różowych lilii.

– Bardzo elegancka – Alicja wyraziła swoje zdanie. – I pasuje do pierścionka.

– Widziałam bukiet, w którym były połączone lilie z różami, ale wydawał mi się już zbyt przeładowany, zostałabym więc tylko przy liliach.

– Też tak uważam.

– Oglądałam również wzory sukien ślubnych, ale jest ich tak dużo, że jak wcześniej wspomniałam, zupełnie nie wiem, na którą mogłabym się zdecydować. – Podniosła ze stolika swój telefon. – Przejrzysz ze mną najciekawsze fasony? – poprosiła.

– Jasne, że tak!

– Może ty będziesz w stanie mi coś doradzić…

– Spróbuję. – Alicja pochyliła się nad ekranem telefonu koleżanki.

Po dwóch godzinach opuściły kawiarnię, w której zaczęło pojawiać się coraz więcej gości. Było sobotnie popołudnie, więc Magda udała się na spotkanie z narzeczonym, zaś Alicja postanowiła przespacerować się ulicami miasta. Nie chciała od razu wracać do pustego mieszkania, w którym coraz bardziej ciążyła jej samotność. Szła przed siebie i wydawało jej się, że po drodze mija mnóstwo zadowolonych z życia par. Robili razem zakupy, rozmawiali lub zwyczajnie podążali razem do jednego, tylko im znanego w tym momencie celu. Zwyczajne nie zwyczajne wspólne życie.

Później Alicja wróciła metrem do swojego małego mieszkanka, robiąc po drodze niewielkie sprawunki w osiedlowym sklepiku. Rozpakowała artykuły spożywcze, chowając niektóre z nich do lodówki. Zaparzyła świeżą herbatę, usiadła na kanapie i przykryła się miękkim pledem. Wzięła ze stolika książkę, otworzyła na zaznaczonej zakładką stronie i zaczęła czytać. A raczej wodziła wzrokiem po kolejnych linijkach, bo tak naprawdę nie bardzo rozumiała widniejący przed jej oczami tekst. W ogóle nie mogła się skupić. Nie wiedzieć czemu ciągle powracał do niej obraz pięknego pierścionka z morganitem i brylantami oraz zdjęcia różnych fasonów sukien ślubnych. W końcu odłożyła książkę, podniosła kubek z herbatą i popijając ją wolnymi łyczkami, dumała nad zaręczynami koleżanki.

Zazdrościła Magdzie nie tyle czekających ją wystawnych uroczystości, co tego wewnętrznego przekonania, że spotkała na swojej drodze mężczyznę, z którym chce spędzić resztę życia na dobre i na złe – jak to sama określiła.

Taka pewność musi dawać niesamowity komfort psychiczny, myślała. Wiesz, że nawet w najtrudniejszych momentach ktoś bliski będzie przy tobie. Wierzysz, że z tą osobą zbudujesz coś fajnego, co wzbogaci wasze życie i sprawi, że każdy dzień będzie jaśniejszy i pełniejszy.

Z Konradem nie miała takiej pewności, więc w końcu zdecydowała się na rozstanie. Wieczór, w którym mu o tym powiedziała, był jednym z najbardziej traumatycznych momentów jej niespełna trzydziestoletniego życia.

Przedtem nie spała całą noc, ponieważ ciągle rozważała, czy dokonuje słusznego wyboru.

Konrad był przystojnym, kilka lat od niej starszym mężczyzną, który pracował na stanowisku menedżerskim w dużej firmie. Poznała go, gdy przyszedł do ekskluzywnego butiku, w którym pracowała, żeby kupić nową koszulę i pasujący do niej krawat. Obsługiwała go tak samo jak każdego innego klienta, jednak on zwrócił uwagę na jej cierpliwość, wyczucie smaku i piękny uśmiech – jak wyznał jej na pierwszej kawie, na którą ją zaprosił. Był wtedy wobec niej obłędnie szarmancki, ale z perspektywy czasu stwierdziła, że już wtedy powinna dostrzec bijący od niego chłód, który mógłby zapalić u niej czerwoną, ostrzegawczą lampkę. Nie sprawiał wrażenia mężczyzny, który nagle stracił głowę dla fascynującej go kobiety, ale raczej kogoś, kto znalazł odpowiednio ładną, zgrabną i atrakcyjną blondynkę, świetnie pasującą do jego nieskazitelnego wizerunku odnoszącego sukcesy biznesmena. Tak jak jedwabny krawat z gustownym wzorkiem, który mu dobrała do jego luksusowej koszuli.

– Myślę, że za bardzo się różnimy w oczekiwaniach w stosunku do tego, jak powinien wyglądać nasz związek, żebyśmy nadal mogli go kontynuować – ze ściśniętym gardłem wykrztusiła z trudem przygotowaną podczas bezsennej nocy formułkę, która miała zakończyć ich relację.

Konrad chyba zupełnie nie zrozumiał, co chciała mu przekazać, a może w ogóle jej nie słuchał, bo jego odpowiedź była całkiem nieadekwatna do tego, co mu oznajmiła.

– Jutro wyjeżdżam służbowo na parę dni. Uprasuj mi te koszule, które przygotowałem, i spakuj mi je razem ze wszystkimi innymi niezbędnymi rzeczami.

Poczuła się tak, jakby dostała obuchem w głowę. Mimo że poprosiła go o szczególną uwagę, zanim powiedziała mu o zamiarze rozstania, jego zachowanie dobitnie udowadniało, jak bardzo żyje tylko we własnym świecie i zupełnie nie liczy się z tym, co ona ma do powiedzenia.

– Czy ty słyszysz, co do ciebie mówię?! – uniosła się. – To koniec! Nie chcę takiego związku!

Jego zdziwienie było jeszcze większe niż jej na jego nieodpowiednią pierwszą odpowiedź. Milczał przez długi czas z ponurą miną, a potem powiedział twardo:

– Jeśli teraz wyjdziesz, już nie masz tu powrotu.

Spojrzała na niego z wyrzutem, bo gdzieś bardzo głęboko tliła się w niej nadzieja, że jednak coś do niego dotrze i chociaż zapyta o powód jej niespodziewanej decyzji. Będzie chciał wiedzieć, co według niej jest nie tak i czy są jakieś szanse, żeby to zmienić. Przecież nie zawsze rozczarowanie jednej strony w związku wynika ze złej woli tej drugiej, czasem jest też skutkiem zwyczajnego niezrozumienia, co można wyjaśnić w trakcie szczerej i pełnej empatii rozmowy.

Jednak jemu w tym momencie zależało wyłącznie na tym, żeby ona została tu i teraz na dotychczasowych jego zasadach. A może nawet zależało mu zaledwie na tych kilku wyprasowanych i poukładanych równiutko w walizce pieprzonych markowych koszulach, których akurat pilnie potrzebował na swój służbowy wyjazd.

Połykając łzy, zaczęła zbierać swoje nieliczne rzeczy, które znajdowały się w jego apartamencie. Zaskoczyło go to, ale po chwili z zaciętym wyrazem twarzy sięgnął po telefon i zaczął przesuwać palcem po ekranie, jakby chciał jej dać do zrozumienia, że w kolejce już czekają następne chętne, które są gotowe od razu wskoczyć na jej miejsce.

Alicja wrzuciła swoje rzeczy do dwóch reklamówek, które kiedyś poukładała równo w jednej z kuchennych szuflad, i skierowała się w stronę drzwi.

– Pamiętaj, że jeżeli teraz wyjdziesz, już nie masz tu powrotu – przypomniał jej ze złością.

Nawet bez tych ostatnich, raniących słów nie miała zamiaru do niego wracać. Jego beznadziejna postawa w tym krytycznym momencie dała jej w aż do bólu dosłowny sposób do zrozumienia, że przez te dwa lata była dla niego tylko bezpłatną praczką, kucharką, sprzątaczką i dziwką spełniającą jego wygórowane wymagania i potrzeby. Bo nawet w seksie myślał tylko o sobie i dla niej zbliżenia z nim nie były szczytem erotycznych doznań. On jednak zupełnie tego nie dostrzegał i już po wszystkim leżał z tak zadowoloną i pewną siebie miną, jakby wykazał się niezwykłą wrażliwością i sprawnością idealnego kochanka. Nie wykazał się. Nigdy.

Chociaż z natury była oszczędna, to gdy opuściła jego apartament bez możliwości powrotu, od razu zadzwoniła po taksówkę. Obawiała się, że w pełnym ludzi metrze może się nagle rozkleić z nadmiaru przykrych emocji, a do tego nie chciała dopuścić. Przyjazd taksówki się opóźniał, co jeszcze bardziej ją denerwowało, bo chciała jak najszybciej oddalić się od jego apartamentowca. Żałowała, że nie przeszła kilka ulic dalej i dopiero stamtąd nie zamówiła transportu do domu. Czuła się niezręcznie, kiedy tak sama tkwiła wprost pod jego oknami.

Wreszcie samochód podjechał, a ona pospiesznie do niego wsiadła, już drugi raz w krótkim czasie zatrzaskując za sobą drzwi. Podczas jazdy starała się panować nad targającymi nią uczuciami smutku, boleści i rozżalenia. Było jej niezmiernie przykro, że Konrad nie zrobił żadnego kroku, żeby nie doszło do rozstania. Tak jakby te dwa lata, które ze sobą spędzili, zupełnie nic dla niego nie znaczyły. Może rzeczywiście tak było.

Próbowała powstrzymać cisnące się do oczu łzy, a jazda bardzo jej się dłużyła. Zazwyczaj pokonywała ten dystans metrem, co zabierało dużo mniej czasu, więc teraz jak na szpilkach czekała na to, kiedy wreszcie dojedzie do domu, gdzie będzie mogła bez skrępowania dać upust emocjom. Po dotarciu na miejsce zapłaciła za kurs i szybko wysiadła z taksówki.

– Zapomniała pani swoich toreb – zauważył kierowca.

– A, tak, dziękuję. – Wzięła leżące na siedzeniu reklamówki, które teraz ciążyły jej całym balastem dwóch lat nieudanego związku.

W domu rzuciła torby na podłogę w przedpokoju, a później, nawet nie zdejmując butów, pobiegła do pokoju i padła na kanapę, wybuchając niepohamowanym płaczem. Mieszały się w niej uczucia złości, że tak długo tkwiła w związku, w którym nie do końca czuła się komfortowo, rozgoryczenia, że Konrad na koniec potraktował ją tak obcesowo, i żalu, że coś, co było ważną częścią jej życia, jednak się skończyło. Musiała się wypłakać, żeby je choć w części z siebie wyrzucić.

Głośny płacz nie pomógł jej jednak. Nadal nie miała siły się rozebrać, umyć, rozłożyć kanapę i pójść normalnie spać. Ponieważ następnego dnia musiała iść do pracy, a była już po jednej nieprzespanej nocy, więc wstała i wzięła środki nasenne, które miały jej pomóc w pogrążeniu się w stan niebytu uwalniającego od dręczącego ją cierpienia. Wróciła na kanapę i położyła się na niej w ubraniu. Zdobyła się tylko na zdjęcie butów.

Obudziła się o świcie obolała od niewygodnej pozycji na nierozłożonej kanapie i rozbita psychicznie przez ostatnią rozmowę z Konradem. Nie miała jednak wyboru, musiała wziąć się w garść. Podniosła się i poszła do łazienki, wykąpała się i przygotowała do wyjścia do pracy.

Magda jeszcze wtedy razem z nią pracowała w butiku, chociaż była już na trzymiesięcznym wypowiedzeniu. Od razu się zorientowała, że Alicja nie najlepiej się czuje.

– Co się stało? – zapytała, gdy przygotowywały salon z ekskluzywnymi ubraniami do otwarcia.

– Rozstałam się z Konradem. – Zabrzmiało to dosyć żałośnie.

– Rzucił cię? – Magda spojrzała na nią ze współczuciem.

– Nie… – odpowiedziała niepewnie, bo może w jakimś sensie właśnie tak było.

Przecież on o nią w ogóle nie walczył.

– Pokłóciliście się?

– Nie, rozstaliśmy się.

– Ty go zostawiłaś?

– Tak… – Nawet dla niej samej dziwnie to zabrzmiało.

– No proszę… – Magda powiedziała zdumiona. – Myślałam, że już nigdy się na to nie zdobędziesz.

– A powinnam?

– Mówiąc szczerze, on od początku nie bardzo mi się podobał.

– Nigdy mi o tym nie wspomniałaś.

– Tobie miał się podobać, a nie mnie.

– A co ci się w nim nie podobało?

– Chyba najbardziej…

Magda zamyśliła się, a Alicja pomyślała, że koleżanka musiała widzieć w nim wiele złych cech, jeżeli zaczęła w ten sposób.

– Jego arogancja – stwierdziła po chwili. – Pamiętasz tę naszą wspólną kolację we czwórkę?

– Tak, oczywiście.

Nie było to za bardzo udane spotkanie, bo Konrad z Piotrem nie mieli wspólnych tematów, więc atmosfera była dosyć napięta. To było ich pierwsze i ostatnie wyjście do restauracji w tym gronie.

– Konrad ciągle podkreślał, że zajmuje wyższe stanowisko i zarabia więcej niż Piotr – przypomniała Magda. – Niby taki wymuskany, wyelegantowany, a zachowywał się jak gbur.

– Niestety, tak było – Alicja musiała przyznać jej rację.

– Tak że nie masz czego żałować – pocieszyła ją Magda.

– Nie żałuję, ale sama wiesz… – Westchnęła głęboko. – Przecież nie zawsze było tak źle.

– Minie trochę czasu i o nim zapomnisz. – Magda przyjaźnie pogładziła ją po ramieniu. – I jeszcze będziesz się cieszyła, że się od niego uwolniłaś.

Rzeczywiście z biegiem czasu Alicja coraz rzadziej wracała do wspólnych chwil z Konradem, aż w końcu prawie zupełnie o nim nie myślała. Aż do tego dnia, kiedy koleżanka z wielką radością poinformowała ją o swoich zaręczynach. Po powrocie do domu, nie mogąc się skoncentrować na książce, znowu zaczęła analizować skomplikowane relacje damsko-męskie.

Dopiero teraz zrozumiała, dlaczego Magda zrezygnowała z pracy w butiku. Stało to się parę miesięcy po ich wspólnej kolacji z partnerami.

– Piotr załatwił mi pracę u siebie w firmie – powiedziała znienacka pewnego dnia.

– Chcesz stąd odejść? – Alicja się zdziwiła. – Przecież całkiem nieźle zarabiamy.

– Ale prawie cały czas na nogach, pracę kończymy przed wieczorem, ciągle trzeba uśmiechać się do klientów, a sama wiesz, że z nimi różnie bywa… – wyliczyła minusy zatrudnienia w sklepie, nawet jeżeli był bardzo luksusowy. – Potrafią zrobić awanturę o byle co…

– A co będziesz robiła w firmie, w której pracuje Piotr?

– Jakieś prace biurowe – odpowiedziała Magda. – Piotr zapewnia, że dam sobie radę.

– Nie boisz się takiej zmiany?

– Nie, Piotr będzie mnie wspierał, a poza tym jest tam starsza pracownica, która mnie we wszystko wdroży.

– A może będzie kopać pod tobą dołki, bojąc się, że ją wygryziesz ze stanowiska – ostrzegła ją Alicja.

– Nie ma takiej opcji. – Magda się zaśmiała. – Ona i tak ma iść niedługo na emeryturę, więc szef nawet się ucieszył, gdy Piotr podsunął mu moją kandydaturę – tłumaczyła. – Stwierdził, że i tak miał szukać kogoś na jej miejsce, a teraz trudno o dobrego młodego pracownika.

– A naszej szefowej już o tym mówiłaś?

– Właśnie dzisiaj mam zamiar złożyć oficjalne wypowiedzenie.

Przypominając sobie tę sytuację, Alicja pomyślała, że Piotr namówił Magdę na zmianę pracy, bo po rozmowie z Konradem obawiał się, że pewnego dnia w butiku pojawi się bogaty, przystojny klient, który zawróci jego ukochanej w głowie. A jeżeli Magda będzie pracować razem z nim, to nie tylko wykluczy taką możliwość, ale będzie mógł mieć ją ciągle na oku. Tak to sobie wszystko sprytnie obmyślił.

A teraz te zaręczyny… Udowadniały, że Piotr od samego początku myślał o Magdzie poważnie. W takim razie te trzy lata, po których zdecydował się jej oświadczyć, wydawały się dosyć długim okresem. Może chciał się przekonać, czy na pewno będzie odpowiednią kandydatką na żonę, rozmyślała. On w ogóle jest jakiś taki…

Alicji zabrakło słowa na określenie partnera, nie, już narzeczonego koleżanki, ale chodziło o to, że Piotr nie był dla niej w ogóle interesujący jako mężczyzna.

Szary…, podjęła w myślach przerwany wątek. Dla mnie nie ma w sobie nic pociągającego, a niektóre jego zachowania są irytujące. Jak na przykład to bezsensowne ciągłe wygładzanie powierzchni kostki masła.

Kiedyś Magda, tuż po jej rozstaniu z Konradem, zaprosiła ją do siebie do domu na kolację. Na stole pojawił się półmisek z dob­rymi serami i wędlinami, pieczywo, masło, pokrojone pomidory i ogórki oraz butelka czerwonego wina. Jadły, piły i rozmawiały, gdy w pewnym momencie rozległ się dźwięk dzwonka.

– To pewnie Piotr. – Koleżanka się podniosła. – Dzisiaj ma u mnie nocować.

Poszła otworzyć drzwi, a po paru minutach mężczyzna już siedział z nimi przy stole, do którego zaprosiła go Magda. I wtedy Alicja zauważyła, że po posmarowaniu kromki chleba masłem Piotr wyrównuje nożem krawędzie pozostałej kostki tak, aby przywrócić jej regularny kształt. To było dla niej dosyć dziwne, ale Magda w ogóle nie zwracała na to uwagi. Z tego wynikało, że to był jego normalny nawyk, który koleżanka zaakceptowała i się do niego przyzwyczaiła.

To tobie ma się podobać, a nie mnie, w głowie Alicji zabrzmiały słowa koleżanki, która od początku miała wątpliwości co do osoby Konrada. Teraz ona to samo mogła powiedzieć Magdzie o Piotrze, który zupełnie nie był w jej typie. Ale koleżanka była z nim szczęśliwa i to było najważniejsze. Przecież każdy ma inne oczekiwania i potrzeby w stosunku do małżeństwa lub związku. Jeżeli dwoje ludzi się w nim odnajduje… A Magda była taka bezgranicznie szczęśliwa, kiedy opowiadała o zaręczynach i ślubie! Na dobre i na złe. I co złego jest w stojącym na stole idealnym prostopadłościanie z masła?

Alicja po raz pierwszy od rozstania z Konradem pomyślała, że może podjęła tę decyzję zbyt pochopnie. Denerwowało ją, że będąc u niego, wszystko robiła sama w domu, ale czy tak nie jest w większości rodzin? Mężczyźni rzadko włączają się w prace domowe, a nawet jeśli, to w niewielkim zakresie. Magda też sama krzątała się wokół stołu, kiedy gościła u niej na kolacji, a przecież Piotra można było traktować jak domownika, bo z tego, co słyszała, często nocował u Magdy. Sam mieszkał z rodzicami, bo zamiast płacić za wynajem, wolał zbierać pieniądze na wkład na swoje przyszłe lokum.

A co by było, gdybym jednak została z Konradem?, Alicja zadała sobie trudne pytanie. Czy to miało jakąś przyszłość?, zastanowiła się, przypominając sobie wszystkie momenty, nawet te najbardziej intymne, kiedy nie czuła się dobrze w jego obecności. Nie, i tak by nic z tego nie wyszło, po głębokim namyśle doszła do ostatecznego wniosku. Nawet jeżeli nie wszystko jest idealnie, potrzeba woli dwóch stron, żeby chociaż wspólnie starać się, aby do tego dążyć. A on nigdy tego nie robił, więc to była słuszna decyzja. W tym przypadku lepiej wcześniej niż później. Lub wcale.

Przytłoczona napływem myśli zapragnęła z kimś porozmawiać, więc sięgnęła po telefon i zadzwoniła do Sylwii – koleżanki, z którą kiedyś razem z Magdą pracowały w tym samym butiku. Później Sylwia została przeniesiona do innej filii sieci tych ekskluzywnych sklepów, ale koleżanki nadal utrzymywały ze sobą stały kontakt.

– Halo!

– Cześć! Tu Alicja.

– Cześć!

– Co u ciebie słychać?

– Nic ciekawego – Sylwia odpowiedziała zmęczonym głosem. – Praca, praca i praca.

– To tak jak u mnie.

– U nas ten ostatni tydzień był naprawdę ciężki – poskarżyła się. – Jedna z dziewczyn poszła na zwolnienie i wszystko trzeba było za nią robić, nawet sprzątać sklep, co zazwyczaj nie należy do moich obowiązków.

– Oj, to mi ciebie żal.

– Nóg już nie czuję – wyznała. – Z niecierpliwością czekam na ten długi weekend.

– Chyba każdy czeka.

– A ty co robisz w te kilka wolnych dni? – Sylwia chciała wiedzieć. – Jedziesz do rodziców?

– Nie, chyba nie.

Alicja miała dość tego, że podczas każdej wizyty rodzice natarczywie pytali, czy kogoś poznała i kiedy wreszcie ułoży sobie życie. Jakby sam fakt, że pracowała i sama się utrzymywała, nie wystarczał do uporządkowanego życia singielki.

– To może razem coś porobimy? – Sylwia zaproponowała.

– Chętnie – Alicja zgodziła się, bo perspektywa długiego weekendu, który spędzi samotnie, nie bardzo jej się uśmiechała.

– Co proponujesz?

– Nie wiem. – Zastanowiła się. – Pójdziemy na jakiś fajny film?

– A może gdzieś wyjedziemy? – podsunęła Sylwia.

– Masz na myśli jakieś konkretne miejsce?

– Nie, ale mogą być góry albo morze.

– To góry czy morze? – Alicja się zaśmiała. – Bo to jednak jest różnica.

– Przejrzymy oferty i zobaczymy, gdzie jest taniej i ciekawiej.

– Tylko musimy się spieszyć, bo długi weekend już wkrótce, więc pewnie hotele i pensjonaty będą cieszyć się dużym zainteresowaniem.

– Masz rację – przyznała Sylwia. – A co jutro robisz?

– Nie mam jeszcze żadnych konkretnych planów.

– Więc wpadnij do mnie i razem poszperamy w internecie.

– A nie chcesz sama odpocząć? – zapytała Alicja. – Mówiłaś, że miałaś ciężki tydzień.

– To prawda, ale perspektywa jakiegoś wyjazdu od razu poprawiła mi humor – stwierdziła. – Muszę chociaż na chwilę zmienić otoczenie, bo u nas w pracy przez ten nawał nakładanych na nas obowiązków atmosfera jest dosyć ciężka. Męczy mnie już codzienny kierat: praca–dom, praca–dom i tak w kółko.

Alicja pomyślała, że w jej życiu jest dokładnie tak samo.

– Jak tak ciebie słucham, to myślę, że mnie wyjazd też by dobrze zrobił. Ostatnio dużo myślałam… – Przerwała, bo przypomniała sobie wiadomość, którą chciała podzielić się z Sylwią. – Wiesz, że Magda się zaręczyła?

– I dopiero teraz mi o tym mówisz?!

– Tak się jakoś zagadałyśmy…

– Podejrzewam, że z Piotrem.

– Oczywiście, a z kim by innym.

– W sumie to było do przewidzenia.

– Niby tak, ale gdy mi dzisiaj o tym powiedziała… – Przed jej oczami stanął piękny, iskrzący pierścionek z morganitem i brylantami.

– Piotr nie jest typem faceta, z którym ja bym się związała, ale oni do siebie pasują – Sylwia wyraziła swoją opinię. – Kiedy są razem, widać, że nadają na tych samych falach.

– Albo się do siebie dostrajają. – Alicja przypomniała sobie idealnie wygładzoną ze wszystkich stron kostkę masła.

– Chyba na tym polega dobry związek.

– Też tak sądzę.

– Kiedy ślub?

– Magda jeszcze nie wie, ale z tego, co zrozumiałam, to nie tak szybko.

– Znając Piotra, sądzę, że będzie chciał, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.

– Tak, kolację zaręczynową też potrafił świetnie zorganizować.

– A więc będę miała następną koleżankę mężatkę… – Sylwia powiedziała nostalgicznym tonem. – Ostatnio coraz więcej dziewczyn z mojego otoczenia wychodzi za mąż.

– Ciekawe, ile z nich naprawdę tego chce, a ile ulega presji rodziny czy środowiska.

– I to jest dobre pytanie! – Zaśmiała się głośno.

Nagle na linii rozległ się jakiś sygnał.

– Przepraszam cię, ale muszę kończyć, bo ktoś próbuje się do mnie dodzwonić – powiedziała Sylwia. – Odezwę się jeszcze dzisiaj i umówimy się na jutro.

– Jasne, nie ma sprawy.

– To do usłyszenia.

– Do widzenia.

Alicja odłożyła telefon i zrobiła sobie następną herbatę. Potem wyjęła laptop, usiadła z nim przy stole i zaczęła przeglądać oferty na długi weekend. Ceny nie były niskie, ale ponieważ miała trochę oszczędności, mogła sobie pozwolić na taki wypad. Sylwia miała rację, przecież nie można żyć tylko pracą i obowiązkami.

Na ekranie pojawiały się pokoje, apartamenty, a nawet całe domy do wynajęcia, z których większość była już zarezerwowana.

No tak, to przecież długi weekend, więc dużo ludzi chce gdzieś wyjechać, przypomniała sobie pokazywane w mediach przy okazji wolnych dni kolejki i tłumy w popularnych miejscowościach i na górskich szlakach. Może lepiej wybrać jakieś mniejsze nadmorskie miasto?, zastanawiała się.

Najbardziej podobały jej się apartamenty z widokiem na morze. Budzić się rano i widzieć za oknem falującą, niebieską wodę…, rozmarzyła się.

Ostatni raz była nad morzem z rodzicami jako mała dziewczynka. Do tej pory pamiętała szum fal i zbieranie muszelek na plaży. A później budowanie zamków z piasku z licznymi wieżyczkami i otoczonych fosą, do której przynosiła w wiaderku wodę. Poczuła powiew morskiej bryzy i smak lodów, które w jej wspomnieniach były dużo lepsze niż w jej rodzinnym miasteczku.

Oglądała różne propozycje, mając nadzieję, że znajdzie chociaż jakiś pokój z widokiem na morze w rozsądnej cenie. Niestety o to było najtrudniej, chyba będzie musiała zadowolić się jakąś kwaterą położoną dalej od plaży.

Zadźwięczał jej telefon, więc szybko odebrała, bo była pewna, że to dzwoni Sylwia.

– Właśnie oglądam te oferty i…

– Dzień dobry, córciu. – Przerwał jej głos mamy.

– O, mama – zdziwiła się. – Dzień dobry.

– A ty myślałaś, że kto?

– Nikt.

– Poznałaś kogoś?

– Mamo, nie zaczynaj! – zirytowała się. – Koleżanka miała dzwonić.

– Tak, koleżanka… – mama powiedziała z niedowierzaniem.

– Co tam u was? – zmieniła temat.

– A co ma być… Po staremu.

– Jak tata się czuje?

– Jak to tata… – Mama westchnęła. – Zrzędliwy się zrobił na starość.

– A ty? Jak się czujesz?

– Raz lepiej, raz gorzej… – Mama zakasłała.

– Przeziębiona jesteś?

– Nie, to bardziej alergiczne w tym okresie.

– Bierzesz jakieś leki?

– Tak, lekarz mi przepisał.

– To dobrze.

– A co u ciebie?

– W porządku, tylko mam dużo pracy.

– Przyjedziesz do domu na długi weekend, to sobie odpoczniesz.

– Nie, mamo… – Alicja zastanowiła się, jak delikatnie powiedzieć, że tym razem ich nie odwiedzi. – Przepraszam, ale już umówiłam się z kimś na inny wypad, więc do was nie pojadę.

– Jeżeli poznałaś jakiegoś mężczyznę, przecież możesz z nim do nas przyjechać. – Ożywiła się. – Chętnie go poznamy.

– Oj, mamo, a ty ciągle to samo! – Alicja się żachnęła. – Z koleżanką jadę.

– Gdzie?

– Nad morze. – Nie chciała mówić, że jeszcze nie zdecydowały ostatecznie, dokąd się wybiorą.

– Po co tyle pieniędzy wydawać? – gderała mama. – Zabierz koleżankę i przyjedźcie do nas, Alusiu.

Alicja nie lubiła tego zdrobnienia, którym mama od dzieciństwa się do niej zwracała.

– Dziękuję, mamo, ale już mamy rezerwację – skłamała, żeby nie ciągnąć dłużej tego tematu.

– Poznałabyś lepiej kogoś, ustatkowała się, a nie tak… latasz nie wiadomo z kim i gdzie – mama nie przestawała utyskiwać.

– Wiadomo! – Alicja się zdenerwowała. – Jadę z koleżanką nad morze!

– Alusiu, nie unoś się, przecież ja tak dla twojego dobra…

– Wiem, mamo, wiem, przepraszam. – Starała się opanować. – Muszę już kończyć. Ucałuj tatę ode mnie.

– Ucałuję, a jeśli zmienisz zdanie, zawsze możesz do nas przyjechać, nawet z koleżanką.

– Dziękuję, mamo. Do widzenia.

– Do zobaczenia, córciu.

Alicja z ulgą położyła aparat na stole. Czy za każdym razem, kiedy rozmawiają, mama musi wracać do tego tematu? Przecież gdyby coś się zmieniło w jej życiu, w którymś momencie sama by jej o tym powiedziała. A mama ciągle powtarza to samo nie wiadomo po co.

Znowu odezwał się telefon.

– Halo! – odebrała rozdrażniona.

– A coś ty taka zła? – zapytała Sylwia.

– Moja matka dzwoniła i mnie wkurzyła.

– Dlaczego?

– Ciągle ta sama gadka: powinnaś kogoś poznać, ustatkować się… – przedrzeźniła głos mamy. – I tak w kółko to samo – pożaliła się.

– Nie przejmuj się, kiedyś też przez to przechodziłam – Sylwia ją pocieszyła.

– Kiedyś? A teraz mama już cię nie nagabuje?

– Na szczęście nie.

– Jak to zrobiłaś?

– Powiedziałam jej, że jeżeli będzie mnie tak ciągle męczyć, już nigdy do niej nie pojadę.

– Dosyć ostro.

– Co mogłam innego zrobić? Też miałam serdecznie dość, dokładnie tak jak ty teraz. A to w końcu jest moje życie.

– Masz zupełną rację. Może kiedyś również się zdobędę na stanowczość.

– Myślę, że nie będziesz miała wyboru.

Alicja nie chciała w tym momencie myśleć o następnej konfliktowej rozmowie z mamą.

– Ach, zapomnijmy o tym i porozmawiajmy o naszej podróży. Jeżeli nie miałabyś nic przeciwko temu, wolałabym jechać nad morze.

– Nie ma sprawy – Sylwia się zgodziła.

– Przeglądałam oferty, ale nie znalazłam nic takiego, na co od razu można by się było zdecydować.

– Spotkamy się jutro i czegoś razem poszukamy.

– O której mam do ciebie przyjść?

– Jeśli możesz, po południu, bo chcę się wyspać, a później muszę ogarnąć trochę mieszkanie.

– O trzeciej będzie dobrze?

Coś piknęło na linii.

– Przepraszam cię na chwilę. Dostałam jakąś wiadomość, sprawdzę, co to, i już do ciebie wracam.

– Dobrze.

Upłynęło parę chwil, zanim Sylwia znowu się odezwała.

– Jakie piękne zdjęcia! – powiedziała z zachwytem.

– Dostałaś jakieś zdjęcia?

– Sandra mi wysłała.

– Sandra? – To imię nic Alicji nie mówiło.

– Koleżanka z mojego butiku – Sylwia jej wyjaśniła. – To znaczy kiedyś razem pracowałyśmy, ale od jakiegoś czasu ona mieszka w Dubaju.

– Jak tam trafiła?

– Pojechała pracować jako hostessa na międzynarodowe targi mody i tak jej się spodobało, że już została.

– Super, że miała taką możliwość.

– To ona do mnie dzwoniła, gdy przerwałam z tobą rozmowę. Obiecała, że wyśle mi jakieś fotki, i właśnie to zrobiła – tłumaczyła Sylwia. – Jutro ci je pokażę, są naprawdę świetne.

– Chętnie je obejrzę. Czyli jutro u ciebie o trzeciej?

– Tak, będę czekała.

– To do zobaczenia.

– Do zobaczenia.

Alicji Dubaj kojarzył się z kolorowymi zdjęciami zamieszczanymi na plotkarskich portalach przez celebrytki, które czasem robiły zakupy w luksusowym butiku, gdzie pracowała. Z ciekawości poszperała w internecie. Dubaj…, miasto z pnącymi się ku niebu wysokościowcami wyglądającymi w blasku zachodzącego słońca, jakby były zrobione z czystego złota. Strzelisty i lśniący w magicznym blasku Dubaj… Alicji wydał się miastem z bajki.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

Rozdział I. Wymarzone zaręczyny

Rozdział II. Kuszący Dubaj

Rozdział III. Rejs jachtem

Rozdział IV. Safari na pustyni

Rozdział V. W krainie czarów

Rozdział VI. Ślub w emiracie

Rozdział VII. Małżeńskie szczęście

Rozdział VIII. Ostry handżar

Rozdział IX. Druga żona

Rozdział X. Grube kraty

Rozdział XI. Pustynny miraż

Rozdział XII. Haremowe niesnaski

Rozdział XIII. Piekło kobiet

Rozdział XIV. Baśniowy pałac

Rozdział XV. Trudny czas