Horacy Sparkins - Karol Dickens - ebook

Horacy Sparkins ebook

Karol Dickens

0,0
6,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
  • Wydawca: Avia-Artis
  • Język: polski
  • Rok wydania: 2021
Opis

“Horacy Sparkins” to opowiadanie Karola Dickensa, angielskiego pisarza uważanego przez wielu za największego pisarza epoki wiktoriańskiej.

“— Doprawdy, kochanie, przez cały czas patrzał na Teresę, — rzekła pani Malderton do męża, który, po pracowicie spędzonym dniu siedział przy kominku z jedwabną chustką na głowie, ze szklanką wina w ręku. — Przez cały wieczór. Dlatego, powtarzam, nie należy szczędzić zachęty. Musimy go stanowczo zaprosić na obiad!

— Kogo? — zapytał pan Malderton.

— Wiesz, o kim mówię, kochanie — ten młody człowiek z czarnemi faworytami, w białej chustce na szyi — dżentelmen, który wczoraj po raz pierwszy zaszczycił nasz asambl swoją obecnością i za jednym zamachem zdobył sobie nieprzeliczone grono wielbicielek. Nazywa się, nazywa się — mój Boże znów zapomniałam! “

Fragment


Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 26

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2021

ISBN: 978-83-8226-356-5
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

HORACY SPARKINS

— Doprawdy, kochanie, przez cały czas patrzał na Teresę, — rzekła pani Malderton do męża, który, po pracowicie spędzonym dniu siedział przy kominku z jedwabną chustką na głowie, ze szklanką wina w ręku. — Przez cały wieczór. Dlatego, powtarzam, nie należy szczędzić zachęty. Musimy go stanowczo zaprosić na obiad!  — Kogo? — zapytał pan Malderton.  — Wiesz, o kim mówię, kochanie — ten młody człowiek z czarnemi faworytami, w białej chustce na szyi — dżentlmen, który wczoraj po raz pierwszy zaszczycił nasz asambl swoją obecnością i za jednym zamachem zdobył sobie nieprzeliczone grono wielbicielek. Nazywa się, nazywa się — mój Boże znów zapomniałam! Marjanno, ty przecież pamiętasz? — zwróciła się pani Malderton do najmłodszej córki, która robiła na drutach torebkę i usiłowała wyglądać sentymentalnie.  — Pan Horacy Sparkins, mamusiu, — odrzekła panna Marianna z westchnieniem.  — Właśnie, właśnie — Horacy Sparkins! — ciągnęła dalej pani Malderton. — Jeszcze nie zdarzyło mi się spotkać równie uprzejmego i eleganckiego mężczyzny. W tym czarnym fraku wyglądał jak — jak sam —  — Jak książę Leopold, mamusiu. Tyle szlachetności. Tyle sentymentu! — wtrąciła Marjanna tonem najszczerszego uwielbienia.  — Zważ, kochanie, zwróciła się ponownie matka do męża, — że Teresa ma już dwadzieścia osiem lat; i że trzeba coś wreszcie uradzić.  Panna Teresa Malderton odznaczała się lilipucim wzrostem, nadmierną tuszą, wspaniałą cerą i doskonałym humorem; była niezaręczona, jakkolwiek — trzeba przyznać — nieszczęście to nie wynikało bynajmniej z jej opieszałości. Napróżno flirtowała przez dziesięć lat; napróżno państwo Malderton spraszali do siebie młodych kawalerów szlachetnej krwi z Camberwell, a nawet z Wandsworth i Brixton; że pominiemy tych, którzy korzystając ze sposobności, „wpadali na kilka minut“. Panna Malderton znana była tak daleko i szeroko, jak lew na szczycie Northumberland House’u i jej wyjście zamąż miało w sobie tyleż prawdopodobieństwa, co wyjście tego lwa z nakreślonego mu przez architekta obrębu.  — Ręczę, że ci się spodoba, — brzmiały słowa pani Malderton. — Taki dżentlmen! Tyle wdzięku!  — Taki mądry! — zawtórowała Marjanna.  — A z jakim polotem się wysławia! — dodała Teresa.  — Żywi dla ciebie tyle szacunku! — kusiła szanowna mama.  Pan Malderton chrząknął i wlepił oczy w ogień.  — Tak, zauważyłam, że przepada za towarzystwem tatusia, — nie pozostała wtyle Marjanna.  — O, bezwątpienia, — jak echo jękła Teresa.  — Nawet mi to wyznał w tajemnicy, — powtórzyła mama.  — Dobrze, dobrze, — odparł pan Malderton, mile dotknięty słowami żony; zobaczę go jutro na asamblu; jak mi się spodoba, to go zaproszę. Wie chyba, że mieszkamy w Oak Lodge, Camberwell, w sercu arystokratycznej dzielnicy?  — Oczywiście — i że jesteś właścicielem jednokonnego powozu.  — Zobaczymy, — rzekł papa, układając się do drzemki, — zobaczymy.  Pan Malderton