Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Gdy przyjaźnisz się ze zwariowanym gadającym ptakiem, jedno jest pewne: wrażeń nie zabraknie. A może nawet uda się schwytać paru piratów? Rezolutna dziewczynka i wygadany gawron znani z książki „Ebba i Garwon. Szalona wyprawa” ruszają na spotkanie zupełnie nowej przygody!
Ebba strasznie tęskni za Gawronem. Tak dawno go nie widziała! Czyżby jej najlepszy przyjaciel już o niej nie pamiętał? Ależ skąd: pewnego letniego wieczora nagle się zjawia. W dodatku ma świetny plan: wyruszą na wielką wyprawę rowerową tropem krwiożerczych piratów. Ahoj, przygodo!
Złodzieje rowerów, ucieczka z niewoli, fałszywy pirat, rodzinna tajemnica – w tej podróży wydarzy się wszystko, tylko nie to, czego się spodziewali.
Frida Nilsson i Anke Kuhl, twórczynie popularnej serii o Hedwidze, serwują czytelnikom opowieść pełną energii, akcji i zakręconego humoru. Perypetie bohaterów bawią, zaskakują i dostarczają mnóstwa emocji – a przy tym przypominają o niezwykłej mocy przyjaźni.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 90
Cześć, Gawronie!
Często o Tobie myślę. Sporo do Ciebie pisałam, ale nie przyszła żadna odpowiedź i trochę się martwię. Tłumaczę to sobie tak, że zabrakło Wam papeterii albo coś…
Zaczęły się wakacje. Mogę robić, co mi się żywnie podoba: leniuchować, kąpać się, grać na konsoli, oglądać filmy. Nawet nie masz pojęcia, jak mi dobrze. Dni przelatują migiem jeden za drugim, ani się obejrzę, a znów przyjdzie jesień. Pamiętasz jeszcze budkę z lodami na Drottninggatan? Codziennie dostaję od mamy pieniądze, żebym mogła sobie coś kupić, więc chodzę do tej budki i prawie za każdym razem kupuję lody gruszkowo-czekoladowo-jagodowe. Ty wziąłbyś pewnie malinowo-malinowo-malinowe, jak zawsze, prawda? A może tam, gdzie mieszkasz, nie ma lodów malinowych?
Tak w ogóle to bardzo bym się cieszyła, gdybyś jednak do mnie napisał. Chciałabym po prostu wiedzieć, że o mnie nie zapomniałeś. Każdego dnia sprawdzam, czy był już listonosz. Tak z siedem razy dziennie, na wszelki wypadek.
Ściskam Cię mocno
Ebba
Lato. Najlepsza pora roku. Można się cieszyć życiem i wszelkie problemy tego świata znikają jak ręką odjął. Nawet pasztetowa na kolację nie wydaje się aż taka straszna, a siniaki na nogach i rękach dodają człowiekowi uroku. Tak właśnie jest latem. Humor wszystkim dopisuje.
Wszystkim z wyjątkiem mnie. Jak zaległam na kanapie, tak na niej leżę i tylko wzdycham od czasu do czasu. Za oknem świeci słońce, a mama zagląda do mnie średnio co sekundę.
– A mooożeee… wyszłabyś na dwór? – podsunęła ostatnim razem. – Od siedzenia w domu przez całe lato nabawisz się tylko niedoboru witamin. I wypadną ci zęby!
Pokręciłam głową.
– Już od tygodnia tak tu gnijesz! – ciągnęła. – Poszłabyś chociaż na lody!
Znów pokręciłam głową.
Mama zamilkła.
– Gawron nic nie odpisał? – spytała po chwili.
Przełknęłam twardą gulę, która utkwiła mi w gardle.
– Nie.
Mama, obgryzając skórkę przy paznokciu, starała się wymyślić, jak mnie pocieszyć. Nic nie przyszło jej do głowy i po cichu wyszła.
Mój najlepszy przyjaciel Gawron przeprowadził się rok temu do Norwegii, w swoje rodzinne strony, i bardzo mi go brakuje. Do tego stopnia, że z tęsknoty boli mnie brzuch. W wakacje zawsze mieliśmy mnóstwo superpomysłów. Szliśmy popływać, włóczyliśmy się po mieście, przesiadywaliśmy godzinami na stryszku u Gawrona, graliśmy w uno i tak dalej. Bez niego nie czuję, że naprawdę przyszło lato.
Zajrzał do mnie tata.
– Co jemy dziś na kolację? Jakieś specjalne życzenia? – spytał dziarskim tonem.
– Nie – odparłam.
– Możesz wybrać, co tylko chcesz! – przekonywał. – Może zupa cytrynowa?
– Nie, dzięki – powtórzyłam, choć zupa cytrynowa to moje ulubione danie. Nie miałam ochoty kompletnie na nic.
Tata nie poddawał się jeszcze przez chwilę.
– Gawron dalej milczy?
Nie dałam rady odpowiedzieć. Schowałam tylko głowę pod poduszkę i tak leżałam, aż sobie poszedł. Całe moje życie przypominało jedną wielką czarną dziurę.
Na kolację była ostatecznie pasztetowa.
– No, wcinaj! – zachęcał tata, kiedy postawił talerz na stole.
Jeśli nie wiecie, pasztetowa to taka różowoszara kiełbasa o papkowatej konsystencji. Są w niej małe czarne kropki – grubo mielony pieprz. Jeśli się go rozgryzie, wypala język.
Nałożyłam sobie odrobinę, po czym siedziałam nad talerzem i przełykałam kawałki bez gryzienia, popijając je litrami mleka. Tata uważał, że nie ma nic lepszego niż dobra pasztetowa. Delektował się nią, a sos ściekał mu po brodzie. Pochłonął cały stos smażonych plasterków i tak się najadł, że ledwie mógł się ruszyć z miejsca. Przypomniało mi się ubiegłoroczne lato, gdy Gawron i ja zakradliśmy się nocą do restauracji i usmażyliśmy burgery i stripsy. Gawrona mdliło potem z przejedzenia i przez całą noc śniły mu się koszmary o stripsach z kurczaka.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy po policzkach popłynęły mi łzy. Tamte stripsy były ostatnią rzeczą, którą Gawron i ja wspólnie upichciliśmy. A jeśli już nigdy nie będziemy siedzieć naprzeciwko siebie z nogami na kokardkę i opychać się wielgachnymi burgerami z serem i ogórkiem? Dlaczego on nie odpisuje? A jeśli naprawdę o mnie zapomniał?
Zerwałam się z krzesła i wybiegłam z kuchni.
– Ależ skarbie, co się stało? – zawołała za mną mama.
– Wydawało mi się, że Ebba lubi pasztetową… – odezwał się tata.
Trzasnęłam drzwiami do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Poduszka zrobiła się mokra od łez.
Leżałam tak przez cały ciągnący się w nieskończoność wieczór. Mama skradała się pod drzwiami na palcach jak skrzat. Raz je otworzyła i powiedziała:
– Zobaczysz, Gawron napisze lada dzień. Może nawet jutro dostaniesz od niego list.
– Aha, jasne – mruknęłam, chociaż wcale w to nie wierzyłam.
O dziesiątej w telewizji leciał film. Tata chciał go obejrzeć i otworzył paczkę chipsów, chociaż był dopiero czwartek, a my niezdrowe rzeczy jemy tylko w soboty. Mniej więcej w połowie filmu w przedpokoju rozdzwonił się telefon – szary, z kablem skręconym w sprężynkę. Mama leżała właśnie w wannie.
– Odbierzcie! – zawołała.
– Oglądam film! – odkrzyknął tata. – Co za dureń w ogóle dzwoni o tej porze?
– Nie dowiesz się, dopóki nie odbierzesz! – zauważyła mama. – Kąpię się!
– Masz bliżej!
– Nie wygłupiaj się!
– Nie, nie zamierzam odbierać – wymamrotał tata. – Nie w środku nocy.
Telefon dzwonił raz za razem. Osiem sygnałów, dziewięć, dziesięć. Leżałam w łóżku i się w nie wsłuchiwałam. Jedenaście, dwanaście, trzynaście…
– Odbierz wreszcie! – wydarła się mama.
– Nie – odmówił kategorycznie tata i pogłośnił telewizor.
Czternaście, piętnaście, szesnaście… Usiadłam na łóżku. Serce zaczęło mi bić szybciej, jakby chciało dać mi coś do zrozumienia. Co, jeśli…
– JA ODBIORĘ! – Zerwałam się i przemknęłam przez duży pokój, tak szybko, że paczka z chipsami spadła na podłogę.
– Ej, ej, spokojnie – mruknął tata.
Od tego dzwonienia telefon aż się trząsł. Podniosłam słuchawkę.
– Halo! Tu Ebba!
– No wreszcie, ile można czekać! – prychnął Gawron. – Co się tak wlokłaś?
Przełknęłam ślinę. Zrobiło mi się ciepło i błogo na sercu. To naprawdę on! Miałam wrażenie, że śnię.
– Nic, oglądałam telewizję – odparłam. – Leci film i nie mogłam się oderwać. – Odchrząknęłam. – A co u ciebie? Zacząłeś już wakacje?
– Nie mam czasu gadać! – rzucił. – Dzwonię z budki i zaraz skończą mi się drobniaki!
– Ojej – wyrwało mi się. Zaraz się jednak usztywniłam, jakbym była z betonu. – Jasne. Ale i tak fajnie, że się odezwałeś.
– No. Przyjdź na stację kolejową!
– Co?!
– Odbierz mnie ze stacji! – wydarł się Gawron. – Nie zamierzam chodzić po mieście sam o tej porze! Siedzę w poczekalni!
Potrzebowałam kilku sekund, żeby dotarło do mnie, co właśnie usłyszałam. Zakręciło mi się w głowie.
– Jesteś tutaj? – wyszeptałam. – W Örebro?
– Taaak! – potwierdził Gawron, jakby rozmawiał z kimś wyjątkowo mało rozgarniętym. – Ale zaraz skończą mi się pie…
– Pip-pip-pip – odezwał się telefon, po czym nastała cisza.
Dalszy ciąg tekstu w pełnej wersji książki.
Tytuł oryginału: Kråkans vilda piratsommar
Copyright © for the text by Frida Nilsson and Natur & Kultur, Stockholm 2021
Polish edition published in agreement with Koja Agency
Copyright © for the illustrations by Gerstenberg Verlag,
Hildesheim, Germany, 2023
Copyright © for the Polish translation by Agata Teperek, 2025
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Dwie Siostry, 2025
Przekład tej książki został sfinansowany dzięki dotacji przyznanej przez Swedish Arts Council.
ISBN 978-83-8150-730-1
wydanie I
wydawnictwodwiesiostry.pl
redakcja: Anna Mirkowska
korekta: Dominika Cieśla-Szymańska, Małgorzata Kuśnierz
opracowanie wersji elektronicznej:
Ta książka jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy o przestrzeganie praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty,
nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.Szanujmy cudzą własność i prawo!
Polska Izba Książki
Wydawnictwo Dwie Siostry sp. z o.o.
ul. Stefana Jaracza 2
00-378 Warszawa
Biblioteki, szkoły, przedszkola, księgarnie i inne instytucje zainteresowane ofertą specjalną zachęcamy do kontaktu z działem handlowym ([email protected], +48 577 888 278).