Czarodziejska drabinka - Justyna Ruebenbauer - ebook

Czarodziejska drabinka ebook

Justyna Ruebenbauer

0,0

Opis

Wierszowana opowieść o siedmioletniej Sabince, jej problemach w domu i szkole oraz sposobach ich rozwiązania.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 17

Rok wydania: 2019

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Justyna Ruebenbauer

Czarodziejska drabinka

© Copyright by Justyna Ruebenbauer & e-bookowo 2019

Projekt okładki: Agnieszka Niedopytalska

Ilustracje: Agnieszka Niedopytalska

ISBN e-book 978-83-8166-035-8

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: [email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2019

Konwersja do epub i mobiA3M Agencja Internetowa

Część I

Drogi młody Czytelniku,

W książce tej jak w pamiętniku,

Znajdziesz historię Sabinki,

Niezwykle smutnej dziewczynki.

Dlatego zasiądź wygodnie,

Tak by się poczuć swobodnie,

A ja Ci opowiem skrycie,

O tym, co przyniosło życie.

Rzecz działa się dawno temu,

Wciąż bliska jest sercu memu.

Istnieją rzeczy na świecie,

O których jeszcze nie wiecie.

Było raz przepiękne lato,

Zwyczajną reakcją na to

Jest nastrój zadowolenia,

Promienna radość istnienia.

Któregoś dnia prześlicznego,

Jasnego i upalnego,

Na podwórku, na drabinkach,

Siedziała mała dziewczynka.

Słońce świeciło na niebie,

Lecz ona patrzyła w siebie.

Nie dla niej piękno, czar lata,

Bo radość smutek przygniatał

Siedziała wciąż na drabinkach,

Samotna mała dziewczynka,

Czuła tę samotność w sobie,

Wnet głośno o tym opowie.

Na tych drabinkach czerwonych,

Kropelkami łez zroszonych,

Myślała mała Sabinka

O swej niedoli przyczynkach.

Miała wszak mamę i tatę,

I brata i kotkę – Batę,

Oraz koleżanek kilka,

Najmilsza z nich to Kamilka.

Rodzice Sabi kochali

I wiele jej dobra dali.

Miała swój śliczny pokoik,

A w nim uroczy wystroik.

Stary gramofon i płyty,

Książki, zabawki, zeszyty,

Również na każde życzenie

Pyszne, wymyślne jedzenie.

A w wielkiej szafie z lustrami

Sukienki ze wstążeczkami,

Obszyte koralikami

I barwnymi koronkami.

Z komody zaś wyglądały

Zagraniczne wiktuały:

Ciastka, cukierki i żelki,

Napojów słodkich butelki.

A były to czasy srogie,

Kto nie wie, niechaj się dowie,

Że kupić cokolwiek w samie,

To było trudne zadanie.

Rodzice Sabinki byli

Zwyczajnie dla wszystkich mili,

A ciężki wysiłek ich sprawił,

Że dom się w dostatku pławił.

Tak od rana do wieczora,

Była to Sabinki zmora,

Bo wciąż byli zabiegani,

O swe sprawy zatroskani.

Ciągła praca, delegacje,

Tylko nie wspólne kolacje,

Jednak dbali by dostała,

Wszystko, co do zabaw chciała.

A że bardzo ją kochali,

To na wiele pozwalali,

Jednak nie pytali Sabi,

W co się zwykle za dnia bawi.

„O czym marzy?” - nie pytali.

Za to wiele rad dawali:

„Załóż szalik, umyj ręce,

Sprzątnij lepiej kram w łazience”.

Nie pytali jak się czuje,

Czemu lekcje zaniedbuje?

Skąd się biorą pierwsze dwóje?

Jak się w klasie odnajduje?

Zapomnieli w zabieganiu

O rozmowach przy śniadaniu,

Ciepłych słowach na dobranoc

I całuskach kilku na noc