Cela numer 24. Rozmowy z dożywotnimi - Nowak Zbyszek - ebook

Cela numer 24. Rozmowy z dożywotnimi ebook

Nowak Zbyszek

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

W mediach nazywa się ich: diabłami, bestiami, wampirami. To ludzie „z kratami w oczach”. Alternatywna rzeczywistość. Realny ziemski darknet. Dożywotni. Skazani na najwyższy wymiar kary.

24 rozmowy twarzą w twarz. Prowadzone w zakładach karnych. Trudne. Wykańczające psychicznie. Bo jak to jest siedzieć naprzeciwko zabójcy dziecka, gwałciciela, mordercy kanibala czy gościa, który wbija w drugiego nóż 49 razy? Tu nie ma niewinnych, przypadkowych. To nagromadzenie zła. Karuzela emocji. Nienawiść. Współczucie. Są przecież rodziny: i ofiar, i sprawców. Ulga… Bo to jednak ONI. Nie TY.

Zaburzenia dyssocjalne, alkohol, narkotyki, patologie, adrenalina, poczucie skrzywdzenia. Nóż, który pojawił się przez przypadek. Motyw?

To książka o ludziach, dożywotnich. Kim byli? Kim są teraz? Czym jest dla nich kara? Czym jest więzienie? To ich perspektywa. ICH GŁOS.

To pierwsze tego typu rozmowy publikowane w Polsce.

"Od 1982 roku jestem związany z telewizją. To już ponad 40 lat. W swojej karierze spotkałem wielu sprawców okrutnych zabójstw. Tu, w tej publikacji, Wy spotkacie 24 z nich. Zabójców dożywotnio skazanych. Potępionych przez społeczeństwo."

Michał Fajbusiewicz, dziennikarz, prowadzący Magazynu Kryminalnego 997

"Książka ta została napisana z pasją badacza. Autor musiał zmagać się z emocjami swoich rozmówców, którzy następnie wycofywali się z autoryzacji swoich wypowiedzi, co u badacza rodzi wiele frustracji. Żaden autor nieposiadający pasji w tego typu pracy badawczej nie byłby w stanie napisać takiej książki."

dr Bogdan Lach, psycholog śledczy, biegły z zakresu psychologii, profiler kryminalny

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 378

Rok wydania: 2025

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Projekt okładki: Tomasz Majewski

Redakcja: Katarzyna Głowińska (Lingventa)

Redaktor prowadzący: Barbara Czechowska

Redakcja techniczna i skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

Korekta: Aleksandra Żurek-Huszcz, Barbara Milanowska (Lingventa)

© for the text by Zbigniew Nowak

© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2025

ISBN 978-83-287-3738-9

MUZA SA

Wydanie I

Warszawa 2025

–fragment–

Tę książkę dedykuję tym wszystkim funkcjonariuszom i pracownikom Służby Więziennej, którzy pracują ze skazanymi każdego dnia.

Z dożywotnimi, ale i z tymi od zgwałceń, oszustw, kradzieży samochodów czy rozbojów.

Od znętów, pedofilii, pobić, bójek i dealerki. Tej z wolności i tej uprawianej już w zakładzie karnym.

Tym zaangażowanym jeszcze i tym już nie.

Ale nadal przychodzącym do pracy czy służby i wykonującym to, co do nich należy.

Źle opłacanym, stale czemuś winnym. Przekroczenie uprawnień. Niedopełnienie obowiązków. „Pompowanie” trupa – samobójcy, bo kamery wszechobecne. I tak do przyjazdu lekarza. Tak lepiej.

Choć czasem satysfakcja z podopiecznego, pracującego dobrze, zmieniającego się. To widać.

Smutek, gdy 7 na 10 trafia znów do zakładu karnego z wolności.

Funkcjonariuszom i pracownikom Służby Więziennej, zaangażowanym lub już nie, ale z pewnością stale znajdującym się na końcu łańcucha pokarmowego polskiego munduru, polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Dbającym o nich, o siebie, o swoje rodziny. O swoje i ich bezpieczeństwo.

Cele wykonywania kary

Art. 67 § 1. Wykonywanie kary pozbawienia wolności ma na celu wzbudzanie w skazanym woli współdziałania w kształtowaniu jego społecznie pożądanych postaw, w szczególności poczucia odpowiedzialności oraz potrzeby przestrzegania porządku prawnego i tym samym powstrzymania się od powrotu do przestępstwa.

§ 2. Dla osiągnięcia celu określonego w § 1 prowadzi się zindywidualizowane oddziaływanie na skazanych w ramach określonych w ustawie systemów wykonywania kary, w różnych rodzajach i typach zakładów karnych.

§ 3. W oddziaływaniu na skazanych, przy poszanowaniu ich praw i wymaganiu wypełniania przez nich obowiązków, uwzględnia się przede wszystkim pracę, zwłaszcza sprzyjającą zdobywaniu odpowiednich kwalifikacji zawodowych, nauczanie, zajęcia kulturalno-oświatowe i sportowe, podtrzymywanie kontaktów z rodziną i światem zewnętrznym oraz środki terapeutyczne.

Zakłady karne

Art. 73 § 1. W zakładzie karnym utrzymuje się dyscyplinę i porządek w celu zapewnienia bezpieczeństwa i realizacji zadań kary pozbawienia wolności, w tym ochrony społeczeństwa przed przestępczością.

Zatrudnienie

Art. 121 § 10. Skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności odbywający karę w zakładzie karnym typu zamkniętego może wykonywać pracę wyłącznie na terenie zakładu karnego.

Kodeks karny wykonawczy, 1997

Spis treści

Okładka

Strona tytułowa

Strona redakcyjna

Dedykacja

Definicje

Intro

SŁOWO WSTĘPU

Preludium

IGOR TULEYA

Przypisy

Wydawca

Punkty orientacyjne

Okładka

Spis treści

Intro

„Ludzie są tacy głupi”

Małgorzata Rozumecka „Anioł śmierci”

24 razy dożywocie. Rozmowy twarzą w twarz[1]

1997 – 22 lata w momencie dokonania zbrodni

kara dożywotniego pozbawienia wolności

2025 – 28 lat w zakładzie karnym

wiek – 50 lat, dziś

„Choć poruszane tematy są brutalne i trudne, nie sposób oderwać się od lektury. Dosłownie szukałam w ciągu dnia 10 minut, by przeczytać choć kilka stron”[2].

Ta publikacja jest mocniejsza od pierwszej – 24 razy dożywocie. Rozmowy twarzą w twarz.[3]

A pisano, że przez pierwszą trudno przebrnąć, że nie da się jej czytać, że trzeba zrobić sobie przerwę. Bo czuje się nagromadzenie zła, karuzelę emocji, współczucie vs. nienawiść, smutek vs. radość, przygnębienie vs. ulgę. Ulgę, bo już dziś nie muszę czytać tego gówna. Ufffff. A jutro i tak od tego będę musiał zacząć. Narkotyk. Ludzie lubią czytać taki shit, kiedy komuś dzieje się krzywda.

24 razy dożywocie. Rozmowy twarzą w twarz.

Wyobraź to sobie.

Jak to jest strzelić czterem klęczącym osobom w tył głowy, kiedy te zanoszą się płaczem, błagając o życie, widząc wcześniejsze egzekucje. Krzyczą z bólu i strachu w piwnicy budynku w centrum Warszawy, wyją.

Bo jak można rzucić swoim miesięcznym synem o ścianę. Ponoć żona rzuciła, nie on. Ten z oddziału terapeutycznego, ten, co go trzeba chronić. „Nadal kocham swoją żonę”.

Jak można pastwić się wiele godzin nad ofiarą. Porwać, zgwałcić, obiecywać wolność, a potem udusić paskiem od sukienki swojej zmarłej matki. Dotykać młode, nieskazitelne ciało swoimi brudnymi paluchami. Rozczłonkować ciało połamanym brzeszczotem. Wyrzucić na śmietnik głowę, korpus, kończyny – osobno, w workach. Kiedy matka jej szuka, ojciec i całe miasto.

Albo dźgać tak, że łamie się ostrze noża o kości. Jest drugi. „Kontynuowałem”.

„Chciałem zabetonować zwłoki”.

Bić, aż nie da się rozpoznać obrębu twarzy, starszych ludzi, sąsiadów. Następnego dnia zrobić zakupy za ich oszczędności.

Gwałcić i bić do nieprzytomności w swoim busie, na pace, ten raz za mocno, zakopać zwłoki, a telefon ofiary dać swojej żonie. To Rumunki, Bułgarki – czwarty sort.

Dźgać nożem w udo, może poda PIN. Ale dlaczego on mu podciął gardło? „Przesuń betonową płytę grobu. Stary grób – nikt go tu nie będzie szukał”.

Razić ofiarę prądem, zgwałcić, udusić. Jej macochę też, bo przyszła do domu nie w tym czasie.

Zabić tasakiem matkę i siostrę. „Ten jazgot”.

Udusić bez przyczyny, schować do walizki i wynieść. Sylwia.

To przecież nieludzkie. Zwierzęta tak sobie nie robią. Więc jak, do diabła, ta książka ma być mocniejsza od tej pierwszej. Jest, uwierz, przekonasz się.

Ta książka jest listopadowa, sekcyjna, zimna – dla dorosłych. Pachnie marcową, świeżo wykopaną ziemią gdzieś na wsi, gdzie chowa się ciało, a nie ma jeszcze betonowych płyt. Boli, jak boli głowa płaczącej czwarty dzień żony, której męża zabito przez przypadek. A są jeszcze dzieci.

Ta książka nie jest tylko o człowieku, jak ta pierwsza. Przeszłość, zbrodnia, zakład karny, przyszłość. Jest o 24 zabójcach. Tu nie ma niewinnych, nieostrożnych. Są ludźmi, to prawda. Ja nie nazwę ich bestią, monstrum, wampirem, szatanem czy Hannibalem Lecterem. Tak nazwano ich w mediach. Nestor polskiej kryminologii postawił sprawę jasno: „Zbyszku, ty naprawdę chcesz mieszać kijem w tym gównie? Przecież to margines”.

Tak więc jeśli nie musisz, jeżeli cię to prawdziwie nie interesuje, jeśli nie poradzisz sobie psychicznie z tą treścią, to nie kupuj tej książki. Nie kuś złego losu, fatum. Nie bądź głupi.

SŁOWO WSTĘPU

Kara dożywotniego pozbawienia wolności jest najsurowszą karą na gruncie polskiego prawa karnego, wprowadzoną do polskiego systemu prawnego w 1995 roku. Wedle sporej liczby naukowców jest następczynią obowiązującej w Polsce do 1997 roku kary śmierci, którą po raz ostatni wykonano 21 kwietnia 1988 roku na Andrzeju Czabańskim, skazanym za zgwałcenie i zabójstwo kobiety ze szczególnym okrucieństwem. Obecnie tzw. dożywocie obejmuje populację około 560 skazanych. Potocznie sądzi się, że sprawca skazany na taką karę nigdy nie odzyska wolności.

Zaproponowana przez doktora Zbigniewa Nowaka książka traktująca o dożywotnim pozbawieniu wolności wymagała dużo zaangażowania i wielogodzinnej pracy. Autor przygotowujący już wcześniej jedną z nielicznych na polskim rynku publikacji dotyczących problematyki kary śmierci z sukcesem połączył swoją pracę naukową na uczelni z wielogodzinnymi wywiadami ze sprawcami tych najbardziej okrutnych zabójstw. Na drodze do jej powstania pokonał wiele przeszkód związanych z przebyciem kilku tysięcy kilometrów pomiędzy poszczególnymi zakładami karnymi na terenie kraju, uzyskaniem zgód od administracji więzień na prowadzenie wywiadów ze skazanymi, otrzymaniem zgody na publikację od respondentów udzielających ustrukturalizowanych wywiadów. Odnoszę wrażenie, że przygotowanie materiału potrzebnego do napisania tej publikacji zajęło wiele miesięcy, o ile nie lat. Książka ta została napisana z pasją badacza. Autor musiał zmagać się z emocjami swoich rozmówców, którzy następnie wycofywali się z autoryzacji swoich wypowiedzi, co u badacza rodzi wiele frustracji. Żaden autor nieposiadający pasji w tego typu pracy badawczej nie byłby w stanie napisać takiej książki.

Wielokrotnie przekonałem się na własnej skórze, ile kosztuje rzetelna weryfikacja stworzonych przeze mnie profili psychologiczno-kryminalistycznych, która stanowi nieodzowny element pracy profilera. Dzięki niej można zobaczyć, w jakim stopniu stworzone profile znalazły potwierdzenie w zbadanej rzeczywistości. Po skonstruowaniu profilu, który zajmuje od kilku do kilkunastu godzin i zawiera wnioski zbudowane na podstawie ustalonych przesłanek, należy go zweryfikować. Istnieją dwie drogi weryfikacji. Pierwsza z nich polega na przeprowadzeniu wywiadu ustrukturalizowanego z osobą, która została skazana za określony czyn, natomiast druga – na dogłębnej analizie materiału aktowego. Ta pierwsza droga jest niezmiernie wyboista, ponieważ osoba skazana za określony czyn musi wyrazić zgodę na wywiad, co w wielu przypadkach staje się niemożliwe. Inną trudnością jest udzielanie przez skazanego jedynie informacji ogólnych, zatajanie detali, zniekształcanie podawanych treści, aby wyjść z twarzą z zaistniałej, trudnej sytuacji, lub generowanie dezinformacji w rozmowie z badaczem. Druga droga weryfikacji wymaga poświęcenia sporej ilości czasu na poszukiwanie zobiektywizowanych informacji na temat sprawcy, jego rozwoju, sposobu dokonania przestępstwa, towarzyszących mu emocji, motywów, funkcjonujących czynników sytuacyjnych, prowadzących do zaistnienia okrutnych zabójstw. Właśnie taką drogę podjął autor.

Kolejnymi trudnościami, którym autor z sukcesem stawił czoła, są kwestie związane z medialnością przedstawionych spraw. Wszystkie w większym lub mniejszym stopniu zajmowały naczelne miejsce w publikacjach prasowych, wiadomościach telewizyjnych lub reportażach.

Na podstawie przeprowadzonych wywiadów ze skazanymi na karę dożywotniego pozbawienia wolności doktor Nowak podjął się analizy przebiegu procesu motywacyjnego stojącego za dokonaniem poszczególnych zbrodni. Przeważa w nich motywacja emocjonalna i ekonomiczna. Analiza tego aspektu funkcjonowania zabójcy potwierdza hipotezę, jak trudne jest to zadanie. Na wiodący motyw działania nakładają się bowiem czynniki sytuacyjne, których sam zabójca się nie spodziewał i nie przewidywał. Są one w stanie zepchnąć przyjęty pierwotny motyw działania na dalszy plan i spowodować, że to motyw lub motywy uzupełniające zaczynają odgrywać pierwszoplanową rolę. Niektóre przedstawione w książce przypadki zawierają tzw. motywację nieustaloną. Nie oznacza to, że ich motyw wiodący nie istnieje, bowiem każde zachowanie człowieka, w tym również to przestępcze, jest motywowane. Motyw wiodący istnieje, choć możemy go nie dostrzegać.

Lektura książki dostarcza wiele informacji dotyczących funkcjonowania osobowościowego sprawców skazanych na dożywocie. Zazwyczaj z opisu analizowanych przypadków wynika, że posiadają oni cechy zaburzeń osobowości o mieszanym charakterze, w nozologii psychiatrycznej zwanej osobowością wieloraką. Na czele tych zaburzeń stoją zaburzenia dyssocjalne, które prowadzą do braku zdolności do empatii wobec pokrzywdzonych, skłonności do psychomanipulacji informacjami oraz przywdziewania przez respondentów różnorakich masek.

Książka to wartościowa lektura przeznaczona dla wszystkich zainteresowanych dożywotnią karą pozbawienia wolności. Ich grono jest bardzo szerokie. Mam tu na myśli studentów prawa, resocjalizacji, psychologii, socjologii, którzy przygotowują się do wykonywania zawodu. Stanowi ona również źródło cennych informacji dla praktyków egzekwujących prawo. W mojej ocenie jest to lektura obowiązkowa dla tych grup odbiorców.

dr Bogdan Lach – adiunkt Akademii Nauk Stosowanych TWP w Szczecinie, emerytowany podinspektor policji. Psycholog biegły z zakresu psychologii, profilowania psychologicznego, kryminalnego i kryminalistycznego, specjalista w dziedzinie przestępczości brutalnej, uprzednio przez 15 lat profiler policyjny. Stworzył ponad 500 profili psychologicznych i kryminalistycznych w sprawach zabójstw, zgwałceń, pedofilii oraz podpaleń. Uczestniczył m.in. w takich sprawach, jak Wampira z Sosnowca Piotra S., seryjnego zabójcy prostytutek Mariusza H., wielokrotnego zabójcy z Katowic Leszka R., seryjnego gwałciciela działającego na terenie Katowic Tomasza K. oraz w końcowej fazie prowadzonego postępowania w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Autor licznych publikacji naukowych z zakresu profilowania oraz psychologii kryminalnej, m.in. książek Profilowanie kryminalistyczne, Zbrodnia niedoskonała, Motyw ukryty.

Kierownik merytoryczny i wykładowca Podyplomowego Studium dla Biegłych Sądowych Psychologów przy Uniwersytecie SWPS. Prowadził szkolenia dla prokuratorów okręgu katowickiego i wrocławskiego oraz prowadzi wykłady dla sędziów i prokuratorów na Uniwersytecie Łódzkim w ramach studiów podyplomowych „Psychologia i psychiatria sądowa”. Stworzył ponad 5000 opinii psychologicznych z różnych zakresów. Od lat współpracuje z mediami ogólnopolskimi jako ekspert i komentator wydarzeń kryminalnych. Przez media nazwany „ojcem profilowania psychologicznego w Polsce”.

Preludium

„Nigdy w seksie nie używałem przemocy. Nie osiągnąłbym wtedy wzwodu.

Ja kiedyś zabrałem chłopczyka z ulicy. To był 2012 rok. Zakręcił się koło mojego auta. Zabrałem go. Zajechałem mu drogę i wskazałem ręką, gdzie ma pójść. Chciałem go zabrać. Ale oddałem go. Czułem, że potrzebuję z nim kontaktu seksualnego. Ale on się bał i mi to nie pasowało. Czułem, że nie jest tak, jak bym chciał.

Dostałem za to dwa lata na pięć lat w zawiasach”.

Tomasz M. „Optyk z Sosnowca”

24 razy dożywocie. Rozmowy twarzą w twarz[4]

Człowieku, pokaż statystyki.

Gdybyś zrobił to w Stanach, nazwaliby cię Mindhunterem[5], zrobili dwa dokumenty na Netflixie albo dwie serie po sześć odcinków. Byłbyś „special”, „special” komentatorem, „special” ekspertem. Pewnie dopisaliby ci epizod w FBI.

Kupiłbyś sobie za to chałupę na Florydzie jak nic. Za dwa lata. Albo w Teksasie i byłbyś ekspertem od każdej kary śmierci. O, tak lepiej. Telewizje śniadaniowe, internet. Co pan sądzi o przypadku… Czy byłby pan skłonny sądzić, że…

Teraz Trump będzie rządził twardą ręką. Będą egzekucje jak grzyby po deszczu. Jak nic. Siedzi ich w celach śmierci chyba ze dwa tysiące ludzi. Trzeba się tego tałatajstwa pozbyć.

U nas też tak powinno być. Kiedyś było i nie przeszkadzało nikomu. Przecież ty też jesteś za karą śmierci. I dobrze – powinna być.

Statystyki? Proszę.

W końcu to jedyne takie publikacje w Polsce. Ta jest druga. Podobno już wyczekiwana przez grono tych kilkunastu tysięcy ludzi, którzy kupili pierwszy tom.

Można powiedzieć, że to publikacja rocznicowa. W końcu mamy okrągłą rocznicę 30 lat od wprowadzenia do polskiego systemu prawa kary dożywotniego pozbawienia wolności. Kto był pierwszy? Krzysztof Pańków – szukaj go w pierwszym tomie. To ten gość, z którym nie chciałem rozmawiać po raz drugi.

Statystyki. Skala badań. Wywiady zindywidualizowane, czyli po prostu rozmowy. Bo w końcu wszystko zaczęło się od wniosków o zgody na przeprowadzenie badań. Badań równa się rozmów. Może je kiedyś podsumuję publikacją naukową, nie reportażem. Może…

30 lat kary dożywotniego pozbawienia wolności w Polsce. Ponad 560 skazanych od 1995 roku. Dwóch skazanych opuściło zakład karny. Promil procenta. Reszta siedzi. O tej pierwszej zwolnionej robią sztuki teatralne. Pani Monika.

Moich 60 rozmów ze skazanymi na karę dożywotniego pozbawienia wolności: 24 rozmowy w tomie I, 24 rozmowy w tomie II.

12 rozmów wypadło z publikacji, pierwszej czy drugiej. Bo wycofanie autoryzacji, przerwanie rozmowy, ważenie słów, badanie się wzrokiem. Zorientował się, że nie uzyska tego, czego oczekiwał. Ja nie chciałem kontynuować. Pilot antynapadowy w ręku. Dziękujemy, wychodzimy, to znaczy czekam, aż jego wyprowadzą, i wychodzę. Okazali się „niefajni życiowo”.

Tu nie ma kamery, nie kręcimy programu dla stacji telewizyjnej w obecności dziesięciu osób z planu. Jest on i ja. I stolik albo pleksa. Ma kajdanki lub nie.

Relacjonował, podpisał, a później: „To przecież nie ja byłem sprawcą siedmiu ustalonych zgwałceń połączonych z dwoma zabójstwami ze szczególnym okrucieństwem. Sąd się pomylił. DNA nie było «jednoznaczne». Zresztą, co to za dowód – DNA”. „[…] niestety po uzupełnieniu mojej wiedzy nie mogę wyrazić zgody na wykorzystanie materiałów z moim udziałem w związku z wątpliwościami co do Pańskich intencji związanych z Pańskimi wcześniejszymi publikacjami”. Przepraszam za swoje przestępcze zamiary.

„Proszę Pana, tej traumy związanej z powrotem historii o Samuelu już nie przeżyję”. Ojciec, rocznik 1946. Małe miasto, trauma, wiktymizacja rodziny sprawcy, straszliwa zbrodnia. Zrozumiałem. Nie szukamy sensacji, choć wywiadu – pierwszego w Polsce – szkoda[6].

60 indywidualnych rozmów to 82 zabójstwa i 60 indywidualnych zabójców. 82 razy sprawca zabił, zawsze był poczytalny i dzięki temu winny. Tajna narada składu sędziowskiego. Wina, a potem kara. 60 razy prawomocne orzeczenie kary dożywotniego pozbawienia wolności. Jeśli ktoś nie był „za”, zdanie odrębne – mało ich.

Zabójstwa „zwykłe”, podstawowe. Udusił, za mocno pobił, dźgnął nożem – w akcie agresji, w poczuciu skrzywdzenia. Zabójstwa kwalifikowane – ze szczególnym okrucieństwem, motywacją zasługującą na szczególne potępienie. Samoistne lub połączone ze zgwałceniem, rozbojem, wzięciem zakładnika, zbezczeszczeniem zwłok.

60 zabójstw to 82 ofiary, 82 rodziny, 82 pogrzeby, 82 nowe nagłówki prasowe. Po chwili i tak zapomniane. W końcu te sprawy były medialne – w całej Polsce, w telewizji, w internecie, w mediach lokalnych.

Oni zostali, noszą kwiaty, palą znicze na 1 listopada. Zamawiają co rok mszę u księdza. Syn nie ma ojca. Zginął z ręki dziadka. „Strzeliłem, pociągnąłem za spust, do niby-syna”. Córka idzie w dorosłe życie bez matki. Ojciec tyran – dożywocie. „15 lat sądowego zakazu kontaktu z córką z mojej strony. Strasznie tym skrzywdzili córkę. Nie wiem, czy ona ma świadomość, że ten zakaz nie obejmuje jej”.

Wyprzedzę pytania i powtórzę: w tej publikacji nie ma niewinnych. Może są tacy, których rola była mniejsza, inna: byli na miejscu, nie zapobiegli, przytrzymali, prowadzili na rzeź, chcieli nastraszyć. Wyszło inaczej.

Brak tu sprawców nieostrożnych, niechcących, przypadkowych. Nie ma ich w tej książce. A są tu tacy, którzy ze zbrodnią czują się dobrze – zrobili, co do nich należało. To był ich obowiązek.

Jest i ten, który po raz pierwszy przyznał się do sprawstwa. W tej książce. „To się zdarza. Gryzie go sumienie, a może się czegoś obawia. A może chciał «błysnąć»”, tak mi mówią mądrzejsi ode mnie. Miał wtedy 20 lat, od ponad 10 siedzi. Co z tym zrobić? Czy sąd okręgowy wznowi postępowanie i wypuści drugą dożywotkę na wolność?

Ale po kolei. 24 rozmowy twarzą w twarz. Cela nr 24.

Marek Rafalik

Sprawa: cztery ofiary, filia Kredyt Banku, ul. Żelazna, Warszawa, rok 2001.

Mówią, że „roszczeniowy”. Może w ten sposób wywalczył sobie P2. Może podobał się pani wychowawczyni? Swój tekst poprawiał trzykrotnie. Ma P2. Nie jest ich wielu w Polsce. Ktoś dał mu wiarę.

Już czuje powiew wolności. Który niezależny i niezawisły sędzia udźwignie odpowiedzialność, krytykę, ostracyzm społeczny? Który sędzia wypuści Marka, współsprawcę czterech zabójstw, na wolność? Kto chciałby zostać „patocelebrytą” wymiaru sprawiedliwości?

Mariusz Vaćkar

Mówią, że gdyby potknął się o dywan, przewrócił i uderzył mocniej w głowę, nic wielkiego by się nie stało – że byłoby lepiej, sprawiedliwiej.

Kiedyś prokurator generalny pytał w innej sprawie, sprawie Rakowisk: jeśli kara dożywotniego pozbawienia wolności dla tych sprawców nie, sąd w tej konkretnej sprawie jej nie orzekł, to dla jakiej kategorii sprawców ta kara została ustanowiona? Jeśli kara śmierci została zniesiona, to co państwo ma w takim przypadku, w tej konkretnej sprawie karnej, do zaoferowania? Sprawiedliwie, nieuchronnie. Dożywocie? To wszystko. Za kilka dni katowania niewinnego dziecka?

Jestem zwolennikiem kary śmierci. Jest 2025 rok, żyjemy w centrum Europy. Jestem prymitywny, wiem. Dobrze mi z tym.

„[…] [K]rzyczał na niego, wyzywał słowami wulgarnymi. Bił B. po całym ciele pięściami z dużą siłą, również po głowie. Kolejny raz pobił B. paskiem, kablem po całym ciele. Powodem takiego zachowania było to, że B. nie zawołał, że chce mu się siusiu. Kolejny raz pobił B. w kwietniu 2008 r. Bił go wtedy kablem i rękami po całym ciele z tego powodu, że B. nie chciał jeść ziemniaków.

[…] [W]ziął go wtedy za rękę, podniósł go i uderzył pięścią w brzuch, a następnie zaczął go kopać po całym ciele. I.K. próbowała wyrwać dziecko konkubentowi, ale się nie udało. Wówczas zapytał o coś B., a gdy ten nie odpowiedział, uderzył go otwartą ręką w twarz. Uderzenie było tak silne, że B. upadł i uderzył się głową o piec. I.K. podeszła i podniosła dziecko. Ale oskarżony ponownie wyrwał jej B. z rąk, postawił przed sobą i mówiąc: «co łacha targasz ze mnie, gówniarzu», złapał go za rękę i ponownie kopał po całym ciele. B. cały czas prosił, żeby go nie bić, i pytał «za co mnie bijesz, wujku?». Wtedy I.K. poszła do kuchni i wzięła nóż kuchenny. Widząc nóż w ręku oskarżonej, M.V. zostawił B. i w tym dniu już go nie bił.

[…] [P]ielęgniarki natychmiast zabrały dziecko i przekazały na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Dziecko jednak nie wykazywało już oznak życia. B. nie oddychał, brak było tętna i ciśnienia, był cały siny, nie reagował na bodźce zewnętrzne. Mimo podjętych prób reanimacji dziecko zmarło.

[…] Obrażenia te doprowadziły do zsumowania się krwawień i powiększenia obszarów stłuczonej i częściowo zmiażdżonej tkanki podskórnej, powstania zatorów tłuszczowych w płucach oraz rozwijającej się w przebiegu zespołu zmiażdżenia ostrej niewydolności nerek. W efekcie doprowadziło to do zgonu dziecka”[7].

Cezary Dec

Nie ma już miejsca, wolnych linijek, w więziennym portfolio Cezarego. W zakładzie karnym zrobił wszystko, co mógł, żeby dostać zielone światło – wolność. Jest za murem, 30 metrów od niego.

Szedłem na to spotkanie w Ministerstwie Sprawiedliwości z ciekawością. Listopad 2024 roku. Co z takimi jak Cezary Dec? Co powie ktoś naprawdę ważny?

„To, że ktoś znakomicie funkcjonuje w warunkach izolacyjnych, nie oznacza wcale, że również znakomicie funkcjonował będzie na wolności. Wie pan, musi pan to zrozumieć. To jest pewien algorytm, system przepustkowy, próba. To musi trwać”.

R.K.

Twardy, sprawiedliwy, zasady. Liczą się z nim w zakładzie karnym. Wstaje rano, pracuje, odbywa karę. „Jestem przyzwyczajony do więzienia”, powie. Tacy jak on kształtują nowe więzienne pokolenia. Może lepiej, że tacy jak on są. Ale czy to dobrze, że dożywotni kształtuje tych z mniejszymi wyrokami?

R.K. zarzucono, że 5 maja 2005 roku w Ostrowie Wielkopolskim, działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, wbił nóż i podciął gardło 53-letniej kobiecie, która zmarła.

Twardy, sprawiedliwy, zasady.

Podczas rozmowy nie powiedział wszystkiego. To norma, te 80 procent prawdy dla mnie, te 20 procent zostawione dla siebie. Bo może wstyd, bo może zupełnie inaczej mnie odbierze. Ta myśl w głowach moich rozmówców towarzyszyła mi od początku. W tym przypadku nie będę zdradzał tych okoliczności. Odebrałbym go inaczej.

Piotr T. – zgoda na publikację wycofana

„Okrutny mściciel”. Cela nr… – Edward Miszczak. Rok 2000.

Byłbym drugim „dziennikarzem” w Polsce, który porozmawiał z Piotrem. A rozmowa ujrzałaby światło dzienne. Po 24, 25 latach.

Rozmawialiśmy, spisałem 12 stron. Wycofał tekst, a nie prosił wcale o autoryzację. Wysłałem mu naszą rozmowę, bo chciałem, żeby wiedział, że to, co napisałem, jest tym dokładnie, o czym rozmawialiśmy, że nie oceniałem, że doceniam, że zgodził się porozmawiać właśnie ze mną. Nikt tak naprawdę nie wie, dlaczego się wycofał.

Niewielu domyśla się, dlaczego nie staje na wokandę. Mógłby już starać się o wyjście na wolność. Może nawet wyjść. Czy to realne? Już raz przecież wyszedł na wolność. Sprawdź, co to znaczy.

Łukasz Pokorzyński

Za dużo, za mocno, bez kontroli. Poczucie bezkarności.

Chłopak, który siedzi naprzeciwko mnie, nie wygląda na dożywotniego. Wygląda na chłopaka, który ma kasę, dziewczyny, pomysły na kolejne biznesy. Bawi się tylko w dobrych klubach. Tak samo wygląda w Polsacie. Ale dziś ma zielone wdzianko, niemodne, więzienne.

Wyjdzie na wolność. To kwestia kilku następnych lat. Wróci do zakładu karnego? To kwestia lat?

Krzysztof Z.

Jego życie to gotowy scenariusz filmowy. Trudne życie, nieszczęśliwe. Ukształtowała go samotność, niechęć do niego, zło. Zabójstwo, brat, samotność, skrzywdzenie, zranienie, zło, matnia.

Nie mam poczucia przebywania z kimś złym. „Grube sprawy” i on. Czy potrafi żyć bez tej otoczki? Niezamknięta księga. Samotność z wyboru już teraz, kraty. Czy ty umiesz pozwolić sobie pomóc? Czy umiesz żyć normalnie?

Walter Ryszard Ratajczyk „Brzytwa”

Alternatywna rzeczywistość. Realny ziemski darknet. Można dotknąć.

Przestępczość równa się „Brzytwa”. „Elegancka” przestępczość. Ta z lat 60. ubiegłego wieku, i lat 70., i 80. Złoto, biżuteria, bony, dolary, marki. Przemyt, handel, dancing. 07 zgłoś się, polonez i fiat 125p. Magazyn kryminalny 997 – Jan Płócienniczak, a potem Michał Fajbusiewicz. Nie lubi go.

Historia: 49 lat w więzieniach, trzy „głowy” – do żadnej się nie przyznał.

Pierwsza rozmowa w Polsce, do tej książki, za kratą. Ta pierwsza na wolności, po wyjściu z aktualnego zakładu karnego, będzie możliwa po jego 105. urodzinach. Poczekajcie.

Kamil Koziński

Samotność, samotność, samotność, samotność.

Nawet nie wiem, czy nadal żyje, czy się przypadkiem nie powiesił lub czegoś nie połknął. Cała tablica Mendelejewa patologii społecznych w tym jednym organizmie.

Nie nadaje się do telewizji. Nikt, kto by na niego patrzył, nie oceniłby go dobrze. Tatuaże na twarzy mówią: jest git-człowiekiem, kwintesencją kary, więzienia. Budzi strach, odrazę od samego patrzenia. To tylko jego wina? Że niby urodził się zły? Kamil Koziński – urodzony morderca? Lombroso byłby szczęśliwy. Nie, ponad wszystko matka. Poprosił, żebym wysłał jej książkę, wysłałem. Czy matka do niego przyjedzie?

Samotność, śmierć, samotność, śmierć.

Mariusz Niedzielski

Dziwny facet, dziwna rozmowa – niepokojąca. On przezroczysty, ale takich mijasz codziennie: ani zły, ani dobry. Mówi szybko, przekonuje mnie do swego.

Zabijał siekierą. Upodobał sobie to narzędzie. Poręczne, nie pozostawia złudzeń, nie bierze jeńców. Alkohol pozwalał na więcej.

Kurczę, sam nie wiem, co myśleć. Może dam taki tytuł. Zapożyczę go: „Prokuratura potwierdza, że zbrodnia nie miała żadnego motywu”[8].

Krzysztof Rybka

„[…] należy uznać Krzysztofa Rybkę za szczególnie niebezpiecznego dla społeczeństwa. Z tego powodu Sąd orzekł w stosunku do niego możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie z odbycia reszty kary po odbyciu przynajmniej 30 lat kary pozbawienia wolności. Wymierzona oskarżonemu kara koresponduje z wnioskowaną przez oskarżyciela publicznego i nie sprzeciwia się zasadzie humanitaryzmu i poszanowania godności człowieka.

Krzysztof Rybka przez cały czas trwania procesu nie wykazał skruchy i działał jedynie w kierunku własnych korzyści”[9].

Jak wyżej. Nieprzypadkowo połączyłem ich dwóch ze sobą w jedną suitę.

Alkohol, patologie, poczucie samotności i skrzywdzenia. Sam też „dorzuca do pieca”. Nie stroni. Co ruch, to kłopoty. Ledwo co wyszedł z więzienia za zabójstwo, wpakował się w kolejne plus usiłowanie zabójstwa. Bez szans.

Dziś jego pragnieniem jest zemsta i ponowny proces. A ten, przez którego, w swojej ocenie, tu jest, siedzi parę metrów od niego, za 30-centymetrowym murem. R.Sz. – jego „przysposobiony syn”. Na chwilę.

„Swoją dominującą osobowością miał też negatywny wpływ na zachowanie drugiego oskarżonego. R.Sz. jako młody mężczyzna stracił ojca. Pojawienie się w domu kolejnego mężczyzny – Krzysztofa Rybki nie zrekompensowało mu braku ojca. Niestety Krzysztof Rybka nie dał mu dobrego przykładu. Wręcz przeciwnie, rozpijał młodego R.Sz. i doprowadził do jego udziału w zbrodni zabójstwa”[10].

Artur K.

Wiek w momencie zabójstwa: 18 lat. Młodociany – specjalna kategoria. Może uda się go jeszcze naprawić.

To jeden z dziwniejszych przypadków. Hybryda wymiaru sprawiedliwości. Kasacja nadzwyczajna. Artykuł 521 paragraf 1 Kodeksu postępowania karnego. Artykuł 523 paragraf 1a Kodeksu postępowania karnego.

Artur K. Pierwszy krzyk – 25 lat, Sąd Okręgowy Wrocław. Drugi krzyk – 25 lat, Sąd Apelacyjny Wrocław. Dobra, może po 15 czy 20 wyjdę. 25 lat – „ćwiara” to kara wolnościowa. Mam jak w banku, że wyjdę. Odsiedzę i wyjdę. 100 procent.

29 grudnia 2017 roku – wyrok II instancji, prawomocny. 19 grudnia 2018 roku – kasacja Ministra Sprawiedliwości – Prokuratora Generalnego. Do Izby Karnej Sądu Najwyższego.

„Zatem status młodocianego i «względy wychowawcze» nie mają samodzielnego bytu jako podstawa szczególnego kształtowania podstawy wymiaru kary (złagodzenia kary), a stanowią jedynie punkt wyjściowy i muszą zostać zestawione z pozostałymi okolicznościami podmiotowymi i przedmiotowymi mającymi znaczenie dla wymiaru kary.

Przy czym istotnymi przesłankami przy ustaleniu kary młodocianemu sprawcy winien być stopień jego zdemoralizowania, tryb życia przed popełnieniem przestępstwa, zachowanie po jego popełnieniu, motywy i sposób działania.

Czynniki te mogą przeważyć tak dalece, że zasadne będzie wymierzenie nawet bardzo młodemu wiekiem sprawcy kary w górnych granicach ustawowego zagrożenia”[11].

Dożywocie. „Słuchaj, Zbyszku, na dziś nie ma żadnych szans, żeby on wyszedł. Niech sobie to wybije z głowy”.

Karol G.

Spektakularne zwycięstwo lub spektakularny upadek. To mnie czeka.

Tak mówi Karol – fajny, inteligentny chłopak. Uzależniony od wszystkiego, co można połknąć, wsmarować, podać sobie w każdy inny możliwy sposób. Nawet tu. To jego zabrała karetka pogotowia wprost z więziennej celi. Z tego nowoczesnego zakładu karnego. Niemożliwe? U Karola możliwe.

Spektakularne zwycięstwo lub spektakularny upadek. Dla mnie, a przede wszystkim dla administracji tego więzienia słowa „zwycięstwo” i „upadek” oznaczają to samo – skuteczne samobójstwo. To kwestia czasu, tak mówią. Nawet jego współwięźniowie.

Oby to nie tak się skończyło. Życzę mu dobrze. Tak napisałem, tak jest. Czasem to jednak za mało. To nie zależy od moich życzeń.

Teodor H.

Jestem mu wdzięczny za spotkanie i rozmowę. Taką, która otworzyła mi oczy na inne podejście do kwestii penitencjarnych – ogólnie. Tu tego wątku nie rozwiniemy.

Wojciech Ś.

Bracia: Wojciech i Michał Ś. Dziś obaj odbywają karę dożywotniego pozbawienia wolności. „Czy dałbyś bratu karę śmierci? Dałbym”.

To jedna z najbardziej wstrząsających spraw karnych tego czasu. To też jedna z najbardziej wstrząsających rozmów w tej książce. Przeczytaj i zastanów się nad każdym akapitem. Poczuj zło bijące z tej opowieści.

W „dobrych czasach” za to, co zrobili – nieważne, w jakiej dokładnie konfiguracji osobowej – raczej nie mieliby szans na dalsze życie za kratami. Ale oceń sam – mądrze, odpowiedzialnie.

To nie może być wyłącznie zemsta na tym człowieku. Ojcu, który też ma córkę.

Kris

Młody, 34-letni chłopak, właściwie mężczyzna. 10-letni syn, pewnie posadzone drzewo, może zbudowałby i dom, byłoby za co. Ale siedzi na dożywociu za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Choć wyrok w I instancji brzmiał 25 lat. Jak sam mówi: „Sprawiedliwie, 25 lat bym przyjął”.

To nie była łatwa rozmowa, bo… ostatnia z tej książki, po trzech, czterech miesiącach od głównego nurtu rozmów – ponownie ta atmosfera, to znane pomieszczenie z kratą.

Takich dożywotek jest w Polsce ponad 560. On, Kris, pisze do Strasburga i do Rzecznika Praw Obywatelskich. W składzie orzekającym neosędzia. Musi się tego trzymać, tych pism. Jeśli mu się nie uda, wyjdzie (o ile wyjdzie) w 2052 roku – już jako mężczyzna 62-letni. Nie będzie miał łatwo. 28 lat kryminału przed nim.

Dawid Napióra

Dawid to nie otwarta księga. Inteligentny rozmówca.

Zadziwiające jest to, że on jest w tym miejscu, że tak ukształtował swoje życie. A może to kwestia przypadku? Tego zdarzenia? Wcale nie musiał nawet przechodzić koło murów zakładu karnego.

Kiedyś wyjdzie. Z jakim poczuciem? Zmarnowanego życia? Odetnie grubą kreską, co było, i pójdzie przed siebie? Czy będzie umiał?

Może to najważniejsza rozmowa tej publikacji. Może to jednak złudne przeświadczenie.

Status quo? Wznowienie postępowania karnego? Ujawnienie nowych faktów lub dowodów. A może i ta wersja była już brana pod uwagę przez dwuinstancyjne sądy. To nie konkurs życzeń. Dwa dożywocia w tle. Obserwuję tę sprawę. De facto nadałem jej nowe życie.

Motto Dawida: „Uważam, że dzień, w którym uważałem, że wyrok jest dla mnie karą, już minął”.

Dziękuję za rozmowę, za szansę na uzewnętrznienie moich uczuć. Było to swojego rodzaju katharsis. Mam nadzieję, że to pozwoli mi ruszyć do przodu.

Dziękuję, że nie szukałeś sensacji. Życzę sukcesów zawodowych.

Z poważaniem,Dawid Napióra

Rafał J.

Urodzony – 1984, te trzy zabójstwa – 2004, rozmowa – 2024. Trzy zabójstwa w wieku 20 lat. Teraz ma 40 lat. Pół dorosłego, najpiękniejszego okresu życia każdego człowieka za kratami. Pewnie i tak by tam trafił za mniejsze rzeczy, ale na rok, dwa, pięć. Tak żył.

Co można powiedzieć o takim człowieku, o Rafale, po dwóch godzinach rozmowy? Co ja mogę o nim wiedzieć? Czy mogę uzurpować sobie prawo do jakiejkolwiek oceny?

Wyjdzie. Nikt go nie będzie tam trzymał całe życie. Czy będzie umiał wziąć odpowiedzialność za siebie? Czy będzie umiał żyć normalnie? O właśnie, czy będzie umiał żyć normalnie? Ile tego życia mu zostanie?

Samuel N. – zgoda na publikację wycofana

To pierwsza rozmowa z Samuelem w Polsce po wyroku. Spisana, uzgodniona, wstrząsająca. Nie ukaże się nigdy.

Raz tylko puściłem dziesięć minut jej nagrania swoim studentom. Przedmiot „prawo karne wykonawcze”, V rok studiów na Wydziale Prawa i Administracji Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie. Była cisza, po nagraniu również.

Nagranie skasowałem. To by było na tyle. Tak musi być, niestety.

Marek L.

Widziałem już kiedyś podobne akta. Sprawca na miejscu odebrał życie żonie, a potem sobie. Nie potrafił żyć bez swojej „własności”.

Dwukrotna autoryzacja, niewiele wnoszące poprawki, przekonywanie do swoich racji. Ktoś mniej „wyrobiony” powiedziałby, że to męczące, nachalne, nierealne teorie. Wysłuchałem pana Marka. Stwierdził: „Mam nadzieję, że ta publikacja nikomu nie zaszkodzi”.

Może już nie zdąży wyjść. Ale gdyby, jego córka Aleksandra będzie miała około 50 lat. Czy będzie chciała spotkać ojca?

Andrzej K.

„Syn zabił moje marzenia i idee. Nie szedł drogą rozumu”.

Pan Andrzej K. nie był wcześniej karany. W momencie czynu był poczytalny. Pan Andrzej K. zabił z premedytacją. Czuł się zdradzony. Poszedł tam, aby zemścić się i tym samym wprowadzić prawo i sprawiedliwość.

Ta rozmowa się odbyła, i to w takim tonie, jaki on od początku narzucił. Spisałem ją bezkrytycznie, choć pewne jej fragmenty mogły razić. Rodzina, synowie. Świadomie wziąłem udział w tym spektaklu. Mógł­bym być suflerem, może trochę byłem. Kupiłem bilet, obejrzałem sztukę, poszedłem do domu.

„[…] działając w zamiarze pozbawienia życia […], oddał jeden strzał z rewolweru czarnoprochowego w tył jego głowy, co było przyczyną nagłej, gwałtownej śmierci pokrzywdzonego, tj. o czyn z art. 148 par. 1 kk”.

Maciej M.

Polski Hannibal Lecter nie zrobił na mnie wrażenia takiego, jak kiedyś Anthony Hopkins. Nie słychać było tej ciszy owiec prowadzonych na rzeź. Milczenie owiec po polsku to Maciej M. przekonujący w każdy możliwy sposób o swojej niewinności.

Oskarżenie o dwa zabójstwa. Poczytalny, winny, ukarany – dożywotnie pozbawienie wolności.

Dziwna sprawa. Nie chcę do tego wracać. Nie mam też poczucia, że coś muszę.

„[…] na podstawie art. 85 kk, art. 88 kk wymierza temu oskarżonemu karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności. Na podstawie art. 77 par. 2 kk określa, że Maciej M. będzie mógł skorzystać z warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu 35 (trzydziestu pięciu) lat kary pozbawienia wolności”[12].

Jacek J.

Najgłośniejsza sprawa kryminalna w Niemczech w 2000 roku. Trzy ofiary: Karin L. – lat 58, Ursula L. – lat 25, Ulrike S. – lat 36. Dwa dożywocia – jedno po stronie niemieckiej i jedno po stronie polskiej. Zresztą tych wyroków i samych skazanych jest więcej.

Gdyby dziś zbadać poziom entuzjazmu związanego z oczekiwanym wyjściem na wolność, Jacek J. nie miałby rywala w polskich zakładach karnych. Przedstawia spójną wizję. Czy jest prawdziwa? Czy dziś, po ćwierć wieku w zakładach karnych, ma istotne znaczenie? Choć ludzie pamiętają. Odciąć grubą kreską? Dziś jest już bliżej do wolności niż do roztrząsania tego, co naprawdę zdarzyło się wtedy wrześniowego poranka. 25 lat na wolności, drugie tyle za kratami. Wysłuchałem tej historii. Życzę mu dobrze.

Piotr Ł.

Zawsze jest jakiś motyw. Nawet jeśli nie widać go w chwili zabójstwa, to on jest. Zakorzeniony głęboko w głowie sprawcy. Zrodził się rok, trzy, a może pięć lat wcześniej, ze spojrzenia, z zazdrości, z wyimaginowanej krzywdy, może z przelotnego uśmiechu, zinterpretowanego po swojemu.

Piotr Ł., zabójca kuzynki. Wrocław.

„Otwierałem drzwi do mieszkania, ona była praktycznie już pod swoim mieszkaniem piętro wyżej. Czy ona coś powiedziała, czy coś. Po prostu we mnie coś wstąpiło”.

Jacek M.

Tydzień po rozmowie napisała do mnie jego siostra. Prosił o dodatkowy kontakt, chciał dopisać jeszcze coś od siebie. Tekst dodany przy autoryzacji:

Teraźniejszość od osoby zinstytucjonalizowanej wymaga poddania się wymogom administracji, niewdawania się w konflikty, a więc najlepiej nieangażowania się w życie więzienne i niewychylania się z własnymi pomysłami. Mądrzejsi (a przynajmniej posiadający większą władzę) tym się zajmują.

Niektórzy uważają czas pobytu w zakładzie karnym za całkowicie stracony, dla mnie zaś nie jest to już takie oczywiste. Doświadczenie i wiedza, które tu nabyłem, w innych warunkach mogłyby mnie ominąć, a to w tej chwili jest moje jedyne bogactwo. Wprawdzie nikomu tego nie życzę, dla mnie pozbawienie wolności było chyba niezbędne. Dzięki temu zacząłem doceniać wiele rzeczy, które kiedyś były błahostkami. Pozwoliło mi to przewartościować swoje poglądy. A czy będzie to miało wpływ na życie po opuszczeniu zakładu karnego? Chciałbym, żeby tak się stało.

28.08.2024Jacek M.

Jacek Brzozowski

Może w chwili, kiedy ta publikacja ujrzy światło dzienne, pan Jacek po prostu wejdzie do Empiku i kupi egzemplarz? Przeczyta o sobie w 2025 roku, w dziesiątą rocznicę otrzymania statusu P2, na jednej z pierwszych przepustek.

Jest jednym z pierwszych w Polsce skazanych na karę dożywotniego pozbawienia wolności. W zakładzie karnym przebywa dłużej, niż żył na wolności. To już 28. rok w kryminale.

Jest chyba najbliżej wolności ze wszystkich moich 60 rozmówców.

Tomasz W. – zgoda na publikację wycofana

„Wampir ze Świnoujścia”, tak nazwały go media.

My rozmawialiśmy jako pan Zbyszek i pan Tomasz, ludzie. Rozmawialiśmy, spisaliśmy, podpisaliśmy, nic sobie nie obiecaliśmy „na zaś” mimo ponadgodzinnej rozmowy face-to-face.

I nic się nie ukaże. Szkoda. Kolejnych dziesięć stron do niszczarki. Nikt ich nigdy nie przeczyta. Full stop.

Marcin K. – brak zgody na publikację

Dwa podwójne zabójstwa małżeństw staruszków w Legnicy. To o nim pisano: „zabijał wrogów Polski”.

Ekspresyjna, krótka rozmowa, tak jak materiał wideo z eksperymentu procesowego, dostępny na YouTubie. I ten prokurator, który odsuwał się w kąt, widząc dynamikę wypowiedzi oskarżonego podczas tej czynności procesowej. I ta dynamika podczas naszej rozmowy – szybciej z każdą chwilą, emocjonalnie. Moje prawdy, fakty, ideologia, „w to wierzę”, „nie będę tego tłumaczył”.

„Nie zgadzam się na publikację”.

Tobias W. – brak zgody na publikację

Małżeństwo Dorota i Zbigniew Sobańscy z Gliwic zamordowani, zabójcy przed sądem. Jeden z „bohaterów” netflixowego serialu Tajemnice polskich morderstw Tobias W. odpowiada za uprowadzenie. Przyznał się i złożył wyjaśnienia. Zwłoki znalezione 14 lat po zbrodni. Trzy lata i sześć miesięcy kary pozbawienia wolności.

Małżeństwo Małgorzata i Paweł Siudzińscy z Gliwic zamordowani, zabójcy siedzą. Tobias W. – kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Spotkaliśmy się przypadkiem. Mieliśmy rozmawiać kilka miesięcy wcześniej, ale jego przewieziono w dniu planowanej rozmowy do tego zakładu karnego. Zbieg okoliczności.

Brak zgody na opublikowanie rozmowy w książce – przez ten serial na Netflixie. Tyle.

Inni – brak autoryzacji, wycofane zgody, zmiany decyzji. Zamazane kartki z rozmową. Spojrzenie w oczy i jednak „nie”.

Dożywocie razy 24. Cela nr 24.

Historie wszystkich tych ludzi, zabójców, poznamy w tej książce. Dożywotnio skazani, „bohaterowie” tej książki – o człowieku. O relacji między tym, kim byli, kim są, a tym, kim chcieliby być, gdy wyjdą – jeśli wyjdą – relacji człowieka i kary.

Przeszłość, dziś, przyszłość. Człowiek, zabójca. Do-żywot-nio skazany.

IGOR TULEYA

Rozmowa z sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie

wrzesień 2024

Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie

VIII Wydział Karny

Światowy Prawnik Roku (Global Jurist of the Year 2024)

Centrum Międzynarodowych Praw Człowieka (CIHR)

Northwestern Pritzker School of Law, Chicago

Członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”

Czym jest kara dożywocia dla pana Igora Tuleyi, a czym dla pana sędziego Igora Tuleyi? To ta sama instytucja?

Hmmm. Trudne pytanie. Trudne pytanie i filozoficzne.

Wydaje mi się, że ciężko byłoby mi oddzielić tego sędziego Igora Tuleyę od Igora Tuleyi.

Myślę, że to w sumie dobrze, że tego się nie da ot tak rozdzielić, bo to jednak sędziowie swoją osobą tym sądom, tym przepisom nadają jakąś ludzką twarz. Myślę, że nie do końca da się to rozdzielić.

Oczywiście, choćby przekonania własne, polityczne, inne – tego na sali sądowej nie pokazujemy, natomiast pewnie nie da się do końca ukryć jakichś cech charakteru, emocji. Takiej ludzkiej twarzy.

Takich wyroków dożywocia w Pana praktyce było kilka, kilkanaście?

Myślę, że kilka.

Czy przychodzi taka chwila refleksji, zastanowienia? To w końcu kara dziś praktycznie eliminacyjna, do końca życia jednak.

Oczywiście, że to są emocje, że ta ręka zawsze drży. Bo mamy świadomość tego, jako skład sędziowski, że dożywocie zastąpiło karę śmierci. Tak więc ciężar tej kary się czuje. I też – nie ma się co oszukiwać – wymierzając komuś najsurowszą karę, ma się świadomość tego, że tę osobę się eliminuje. Nawet jeśli jest to kara dożywocia, a nie kara śmierci. Eliminuje się z życia.

I tak naprawdę to jest trochę takie uczucie, że eliminując taką osobę, sędzia też zabija, eliminuje jakiś element, fragment samego siebie. Coś takiego jest. Umiera się troszeczkę.

Przyjmując dzisiejszą politykę karną, brak warunkowego przedterminowego zwolnienia, można faktycznie przyjąć ściśle represyjny, eliminacyjny charakter dożywocia.

Ten skład jest bardzo solidny – dwóch sędziów zawodowych, trzech ławników – i wszyscy mają świadomość tego ciężaru. To nie pomaga. Oczywiście byłoby znacznie ciężej, gdyby samemu podejmowało się taką decyzję. Ale nawet mimo tego, że ten skład jest taki rozbudowany, i tak jest bardzo ciężko. Wszyscy członkowie składu, czy to sędziowie zawodowi, czy też społeczni, mają świadomość tego, jaka kara jest orzekana.

W jaki sposób oceni Pan tę polską politykę kryminalną, karną? Czy to jest „w porządku”, że dożywotni nie wychodzą na wolność po spełnieniu określonych, terminowych warunków? Jest raptem kilkanaście osób ze statusem P2.

Myślę, że w XXI wieku te kary eliminacyjne powinno się jakoś ograniczyć. Nie wolno skazanym, nawet na dożywocie, odbierać tej nadziei, że kiedyś będą mogli oglądać ten świat bez krat. Tak myślę.

Październikowa (2023) zmiana w zakresie okresu kary przed możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Dwadzieścia pięć a trzydzieści lat.

Jestem w stanie sobie wyobrazić, że dla tych skazanych to jest cios. Zmiana reguł gry w trakcie gry.

I tak naprawdę nie wiem, jaki jest racjonalny powód, żeby podwyższyć to o pięć lat. Czy to robi jakąś różnicę? Trudno mi sobie wyobrazić odbywanie tak długiego wyroku. Zatem czy z punktu widzenia takiego penitencjarnego, kryminologicznego te pięć lat coś tam wnosi? Obawiam się, że niekoniecznie.

Dlaczego dożywotni nie wychodzą na wolność?

Nie znam uzasadnień decyzji sądów. Mam nadzieję, że to nie jest taka zachowawcza postawa takich sędziów. Taka obawa przed wzięciem odpowiedzialności na siebie. Obawa przed krytyką.

Wiadomo, że o sprawie takiej osoby, o tym, co się z nią działo przez tyle lat, najlepiej wie sędzia, który rozstrzyga o warunkowym przedterminowym zwolnieniu.

Społeczeństwo, opinia publiczna raczej krzywo się patrzy na wypuszczanie sprawców tych najpoważniejszych przestępstw, więc mam nadzieję, że nie chodzi o te wspomniane zachowawcze postawy.

Statystyki w zakresie braku zwolnień skazanych są przerażające.

A bezwzględne dożywotnie pozbawienie wolności?

Nie orzekałem nigdy. Wydaje mi się, że to niehumanitarna kara. Teraz mogę powiedzieć, że bez wątpienia niehumanitarna. Dzisiaj. Natomiast czy ta moja ocena się zmieni – nie wiem.

A dlaczego tak mówię? Bo jeszcze przed zaostrzeniem prawa karnego orzekliśmy karę dożywotniego pozbawienia wolności i już wtedy, kilka lat temu, kodeks przewidywał możliwość ograniczenia ubiegania się o warunkowe zwolnienie. I my w tym wyroku zaznaczyliśmy, że tak, że dopiero po czterdziestu latach. To sprawa Mariusza B. – zarzut czterokrotnego zabójstwa. Nigdy nie znaleziono ciał.

Ta konstrukcja dająca możliwość przedłużenia czasu, kiedy można ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie, wydaje się wystarczająca – bezwzględne dożywocie nie jest potrzebne.

Nie znam uzasadnienia ustawodawcy dla tego rozwiązania. Wiadomo, jakie to były czasy. To może też wyraz takiego braku zaufania do sądów. Taki populizm penalny, to na pewno.

Pana stosunek do kary śmierci?

Studiowałem w pierwszej połowie lat 90. Wszyscy moi wykładowcy byli zdecydowanymi przeciwnikami kary śmierci. I myślę, że mi to skutecznie zaszczepili.

Myślę, że jestem przeciwnikiem kary śmierci. Aczkolwiek są sprawy, gdzie nie mam wątpliwości, że należy się najsurowsza kara przewidziana w kodeksie, czyli dożywocie. Mogę być jedynie szczęśliwy, że w kodeksie nie ma kary śmierci. Dzisiaj. Natomiast kara śmierci jest karą niehumanitarną.

I też z mojego doświadczenia wynika, że mówimy o sprawcach poczytalnych, czyli tych, którzy mogą ponosić odpowiedzialność. To nie jest tak, że nawet w sprawcy najbardziej okrutnej zbrodni nie ma tych elementów takich – tego człowieczeństwa. Oni niekiedy przyjmują różne maski na rozprawach. Ale nieraz się łapie to spojrzenie, które rzucają na matkę, konkubinę. Jak się ogłasza wyrok, zadrga im jakiś mięsień, tak że nie mam wątpliwości, że to są ludzie. I trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek zasługiwał na karę śmierci.

Tak, jestem przeciwnikiem kary śmierci.

Stosunek do Gostynina[13], Panie Sędzio?

No powiem szczerze, że Gostynin i Czersk kłócą się z moim poczuciem sprawiedliwości. To jest oczywiście jakoś tłumaczone, uza­sadniane przez pomysłodawców. Natomiast moim zdaniem nie ma to nic wspólnego ze sprawiedliwością.

Jeśli ktoś został skazany, odbył karę, powinien odzyskać wolność.

Czy w zasadach sądowego wymiaru kary są takie, na które zwraca Pan w swojej praktyce szczególną uwagę przy orzekaniu kary dożywotniego pozbawienia wolności?

Motywacja, sposób działania. Na pewno. Ocena kryminologiczna. Czy jest jakaś nadzieja, perspektywy na zmianę.

Te moje dożywocia nie były przypadkowe. I albo wynikały z ogromu zbrodni – jak sprawa Mariusza B. – albo z dotychczasowej drogi życiowej.

Artykuł 523 paragraf 1a Kodeksu postępowania karnego. Zakres uprawnień/kasacji prokuratora generalnego.

Myślę, że to też nieludzkie rozwiązanie. To jakby kogoś wieszać dwa razy. Za pierwszym razem urywa się sznurek i daruje mu się życie. A za drugim razem robi się z nim to samo.

To były te lata, kiedy wzmacniano w Kodeksie postępowania karnego pozycję prokuratora generalnego. Było mnóstwo takich zmian. Chyba tak nie powinno być. Chyba prokurator generalny nie powinien mieć takich możliwości.

Granica między 25 lat, teraz 30, pozbawienia wolności a dożywociem często bywa cienka.

Bywa cienka, ale też ciekawy jest ten zwrot. Dwadzieścia pięć lat niektórzy z nich traktują jako karę wolnościową. A dożywocie to dożywocie. Eliminacyjna.

Może jest to jakiś argument w dyskusji, że ta nadzieja dla nich musi być. Żeby nie wyhodować potwora.

Jak Pan ocenia resocjalizację w naszym kraju?

Praca tak.

Ja nie wierzę w resocjalizację. Jeśli ci ludzie się sami nie zmieniają, nie mają takiej wewnętrznej potrzeby, to nie wierzę, że w polskich zakładach karnych można się zmienić.

* * *

koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji

[1] Z. Nowak, 24 razy dożywocie. Rozmowy twarzą w twarz, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2024.

[2] N. Luchowska, Recenzja książki „24 razy dożywocie. Rozmowy twarzą w twarz”, Instagram: przeczytam52książki, https://www.instagram.com/p/DDjanMTi5EA/ [dostęp: 15.11.2024].

[3] Z. Nowak, 24 razy dożywocie…, dz. cyt.

[4] Z. Nowak, 24 razy dożywocie…, dz. cyt.

[5] Tak na marginesie – pan John E. Douglas życzy dużo powodzenia tej publikacji. Serio, Mr Douglas, pierwowzór postaci jednego z agentów FBI z serialu Mindhunter właśnie. Niestety, własne produkcje uniemożliwiły mu przygotowanie słowa wstępu do tej książki.

[6] „To się nie mieści w głowie! Rodzice Samuela N. (27 l.), który w Kamiennej Górze (woj. dolnośląskie) zabił siekierą 10-letnią Kamilkę, zażądali 100 tysięcy złotych za rozmowę z dziennikarzem! Czyżby na tragedii, która wstrząsnęła Polską, chcieli po prostu zarobić?!” – cytat z artykułu Szok! Rodzice mordercy z Kamiennej Góry chcą zarobić na morderstwie 10-latki, „Super Express”, https://www.se.pl/wiadomosci/polska/szok-rodzice-mordercy-z-kamiennej-gory-chca-zarobic-na-morderstwie-latki-aa-UAZk-tQin-FrT5.html [dostęp: 14.02.2025].

[7] Sąd Okręgowy Jelenia Góra, sygn. akt III.K.12/09.

[8] P. Kanikowski, Zabójca z Prusic został aresztowany, Legnica Nasze Miasto, https://legnica.naszemiasto.pl/zabojca-z-prusic-zostal-aresztowany/ar/c1–971325 [dostęp: 15.11.2024].

[9] Sąd Okręgowy Wrocław, sygn. akt III.K.304/16.

[10] Tamże.

[11] Sąd Okręgowy Wrocław, sygn. akt III.K.134/17.

[12] Sąd Okręgowy Legnica, sygn. akt III.K.21/15.

[13] Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie – za­mknięty zakład leczniczy, do którego trafiają chorzy psychicznie sprawcy najcięższych przestępstw.

MUZA SA

ul. Sienna 73

00-833 Warszawa

tel. +4822 6211775

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl

Wersja elektroniczna: MAGRAF sp.j., Bydgoszcz