Bo też czasy były inne - Izabela Kostun - ebook

Bo też czasy były inne ebook

Izabela Kostun

0,0

Opis

Książka przygotowana dla wszystkich młodych Człowieków, którzy rozpoczynają drogę przez czasy licealne. Pierwsze miłości, druzgocące porażki i największe życiowe sukcesy. Przyjaźnie, mądrzy i kochani Profesorowie pomagają pisać prace. Tak, Oni zawsze pomogą. Znajdziemy tutaj kilka starych wypracowań. Dziękujemy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 51

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Izabela Kostun

Bo też czasy były inne

Jakby urodzone dla poezji i sztuki, czystej, refleksyjnej, filozoficznej

© Izabela Kostun, 2023

Książka przygotowana dla wszystkich młodych Człowieków, którzy rozpoczynają drogę przez czasy licealne. Pierwsze miłości, druzgocące porażki i największe życiowe sukcesy. Przyjaźnie, mądrzy i kochani Profesorowie pomagają pisać prace. Tak, Oni zawsze pomogą. Znajdziemy tutaj kilka starych wypracowań. Dziękujemy.

ISBN 978-83-8324-578-2

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Mierzyć siły na zamiary, uciec od świata, chwytać chwilę, z pokorą przyjąć swój los. Wybierz i skomentuj literackie propozycje postaw wobec życia, przywołując stosowne przykłady

Wielu ludzi podejmując ważną życiową decyzję, rozważa wszystkie „za” i „przeciw.” Nikt nie chce, aby jego ambicje okazały się zbyt wygórowane i nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Jednak ja uważam, że: „należy mierzyć zawsze powyżej celu, by do niego trafić”. Dlatego też postacią wybraną przeze mnie z literatury, która będzie potwierdzeniem tej tezy jest Stanisław Wokulski z utworu pt.: „Lalka” B. Prusa.

Stanisław Wokulski zakochując się w pannie Izabeli Łęckiej, arystokratce, wiedział, że biedny kupiec nie ma szans u panny z wysokiego rodu. Nawet, gdy później dorobił się majątku na handlu, nie udało mu się pozyskać serca ukochanej -ponieważ był nadal tylko zwykłym kupcem. Jak sam stwierdził: „drzwi arystokracji są tak szczelnie zamknięte przed kupcem i przemysłowcem, że albo trzeba je zbombardować setkami tysięcy rubli, ażeby się otworzyły, albo wciskać się jak pluskwa…”

Ciągle jednak nie umiejąc odróżnić serca od rozumu ma on nadzieję, że panna Łęcka odwzajemni jego miłość. Głęboko wierzy w to, że Izabela go pokocha. Jednak to było tylko złudne pragnienie. Dzięki wierze we własne siły, możliwości, odnosi sukces zawodowy- z biednego kupca staje się znanym i szanowanym przemysłowcem. To jednak nie czyni go w pełni szczęśliwym, bowiem nie zdołał podbić serca ukochanej.

Myślę, że Stanisław Wokulski zbyt wysoko mierzył, jednak nie potępiam jego zachowania. Miał on bowiem to, czego ludziom w XXI wieku brakuje- nadzieję. I choć należy „mierzyć siły na zamiary”, to jednak czasami warto jest zaryzykować i później powiedzieć sobie- zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy.

Kolejnym bohaterem w literaturze, mierzącym siły na zamiary jest doktor Tomasz Judym z utworu pt.: „Ludzie bezdomni”, Stefana Żeromskiego. Człowiek, który podejmuje walkę z otaczającym go złem i niesprawiedliwością społeczną. Temu celowi poświęca całe swoje życie, całego siebie.

Judym wyraźnie przecenia swe siły, kilkakrotnie udowadniając słabość i brak konsekwencji działania. Opuszcza Warszawę, ponieważ nie potrafi pozyskać pacjentów-został odrzucony przez środowisko lekarskie, a nie potrafi wiedzą i umiejętnościami udowodnić swej wartości. Ucieka także z Cisów, bo tu również jego działalność nie cieszyła się powodzeniem.

Judym chce za wszelką cenę poprawić los ludzi żyjących w skrajnej nędzy. Kieruje się emocjami, a nie rozsądkiem-dla fachowców-lekarzy nie jest partnerem w dyskusji, ale rozhisteryzowanym fanatykiem idei poprawy losu i biedoty. W rozmowie z kolegami, w jednym z warszawskich salonów Judym nie używa racjonalnych, konkretnych argumentów, nie umie być rzeczowy, za bardzo angażuje się osobiście, nie jest traktowany poważnie. Judym nie umie właściwie ocenić ani własnych atutów i możliwości, ani ograniczeń.

Dzisiaj często ludzie, którzy ponieśli porażkę na pewnym etapie życia załamują się, nie potrafią ponieść się z upadku. Nie potrafią dalej walczyć. Są jednak i tacy, którzy ponownie biorą swój los we własne ręce. Trzecią grupę ludzi stanowią ci, którzy z pokorą przyjmują swój los. Do tej grupy osób w literaturze należy Mendel Gdański- główny bohater noweli Marii Konopnickiej.

Mendel Gdański jest to stary Żyd, który mieszka w Gdańsku. Coraz częściej słyszy się pogłoski o niechęci ludzi do Żydów. Pewnego razu, gdy Kubuś- jego dziesięcioletni wnuk, wrócił do domu, opowiedział, jak jego koledzy wyśmiewali się z niego, że jest Żydem. Plotki potwierdziły się. Mendel Gdański przejął się tym zdarzeniem, jednak nic nie zrobił.

Wytłumaczył tylko wnukowi, że nigdy więcej, nie może się tego wstydzić, tylko ma być dumny z tego kim jest. Innym razem na dom starca napadła „banda niedorostków”. Kobietom, które wbiegły do domu i postawiły krzyż, kazał go stamtąd zabrać. Po całym tym zajściu stwierdził, że choć on nie umarł, choć go nie zabito, to jednak umarło jego serce do miasta, w którym żył bardzo długo.

Takiego człowieka, który z pokorą przyjmuje swój los, odnajdujemy w literaturze już dużo wcześniej. Jest nią „Antygona” Sofoklesa.

Jest to osoba odważna i stanowcza. Kieruje nią prawo boskie. Dbając o przyszłe życie brata decyduje pochować zwłoki wbrew zakazowi króla Kreona. Antygona doskonale zdaje sobie sprawę z konsekwencji swojego postępowania. Godzi się na śmierć. Nie miała wątpliwości co do swojej decyzji. „Pochowam brata, sama później później zginę, wiedząc, że to co czynię, to jest piękne.”

Często w życiu ludzi ich mottem jest to, aby cieszyć się chwilą, przeżyć wszystko w dobry sposób. Taki też przykład odnajdujemy w literaturze. Jest nim Zbyszko z utworu: „Moralność Pani Dulskiej”, Gabrieli Zapolskiej. Jednak jest to przykład, jak najbardziej negatywny.

Zbyszko syn Pani Dulskiej to lekkoduch. Woli zabawę od pracy. Nocne eskapady, ciągłe uwodzenie kobiet i rozpusta to jego żywioł. „Twierdzi jednak, że urodził się po kołtuńsku” — „to jest piętno”.

Zbyszko traktuje kołtunerię jako przymiot rasy człowieka, do którego on należy. W pewien sposób można powiedzieć, że cieszy się chwilą, życiem, ale nie zważając na konsekwencje swojego zachowania. W ogóle się z tym nie liczy. Nic go nie obchodzi.

Sam nie stara się zmienić. Wiernie naśladuje moralność, a raczej niemoralność matki. Zbyszko to hulaka, nie stroni od alkoholu. Wykorzystuje Hankę-służącą, a kiedy dowiaduje się, że ona jest w ciąży, postanawia się z nią ożenić, tylko po to, aby sprzeciwić się matce. W ostateczności przekonuje go Juliasiewiczowa, żeby tego nie robił.

Jej argumenty to: „ludzie będą dziwnie się patrzyć, bieda, która mu zagraża no i oczywiście koniec zabaw. To zdecydowanie przekonuje Zbyszka, że się z Hanką nie ożeni. Jego postępowanie jest nieodpowiedzialne i niemoralne.

Stwierdzenie, iż należy korzystać z życia, cieszyć się chwilą, każdym dniem jest oczywiście słuszne. Jednak ja dodałabym do tego jeszcze małe zakończenie. Cieszyć się chwilą i nie krzywdzić przy tym innych, ale im pomagać. Bo „każdy człowiek jest naszym bliźnim i każdy powinien być jak najbliżej naszego serca.”

Uważam, że wszystkie przygotowane przeze mnie przykłady, różnych postaw wobec życia można by długo rozpatrywać, ale z całą pewnością udowadniają one jedno; tyle ile ludzi, tyle spojrzeń na życie. Wydaje mi się jednak, że najważniejsze jest to, żeby mieć satysfakcję ze swojego dobrego postępowania, aby nie zatracać tego, co w życiu tak naprawdę najważniejsze.

Rozwiń myśl, dotyczącą Młodej Polski: „Bo też czasy były jakby urodzone dla poezji i sztuki, sztuki czystej, refleksyjnej, filozoficznej

Moderniści głosili, że każda sztuka powinna być nowoczesna. Było to pojęcie bardzo uniwersalne, bo nowoczesną, może być każda sztuka w danym momencie rozwoju. Powinna powstawać z natchnienia poety, powinna być oryginalna i nie podlegać żadnym wpływom.

Okres Młodej Polski to czas przełomów wieków 1891—1918, a co się z tym wiąże także okres wielkich ideałów i tzw. oryginałów. Bardzo wiele utworów powstałych w synkretyzmie miało charakter uniwersalny, dekadencki. Artyści w głębszy sposób zaczęli zastanawiać się nad przyszłością.

Był to okres wielkiego postępu cywilizacyjnego; pierwszy telefon i telegraf sprawiły, że ludzie myśleli, że są pod wpływem demona. Właśnie to sprawiło, że były to czasy jakby urodzone dla poezji i sztuki refleksyjnej, filozoficznej.

Kazimierz Przerwa -Tetmajer, choć pisał utwory proste, to jednak wieloaspektowe, ukazujące, że wszystko przemija, nawiązujące nawet do tego, że bywają momenty trudne doprowadzające nawet do załamania wiary. Właśnie takim utworem jest pt.: „Nie wierzę w nic”. Podmiot czynności twórczych twierdzi, że nie wierzy już w nic. Prosi Boga, aby chociaż przez swój gniew ukazał się ludziom. Podmiot czynności twórczych twierdzi, że nie ma Boga, bo gdyby był to na świecie nie byłoby tak wielu nieszczęść. W końcu dochodzi do wniosku, że największym sukcesem człowieka jest wątpienie. Drwi z ludzkich zapałów, sądzi, że na nic wszelkie starania, nic nie ma sensu.

Innym utworem potwierdzającym pewną prawdę jest: „Fałsz i zawiść”. „Podmiot liryczny porównuje tu swoją egzystencję do łodzi płynącej po morzu. Wiersz rozpoczyna się wyliczeniem wielu negatywnych uczuć. Światem rządzą: fałsz, zawiść, obłuda, pogarda. Podmiot czynności twórczych twierdzi, że płynie po morzu, steruje łodzią, jednak muliste dno ciągle przeszkadza. Ostatecznie poeta poddaje się, wyrzuca Wiosła i kładzie się na dnie łodzi. Nie jest w stanie przezwyciężyć obłudy i fałszu, zawiści i kłamstwa, mulistego dna morza.

Ten utwór odnajduje odzwierciedlenie także w dzisiejszym świecie. teraz także na świecie jest zazdrość, nienawiść, fałsz i obłuda, która dobrze się trzyma.

Innym dekadenckim utworem jest: „Ludzie miotają się, dręczą i cierpią. „Podmiot czynności twórczych pokazuje jakie nastroje panują wśród ludzi, „miotają się dręczą i cierpią”, zastanawiają się nad przeszłością i przyszłością. Podmiot liryczny dochodzi do wniosku, że człowiek nie jest od walczenia ze swoim losem i nie ma żadnego wpływu na własne życie, a ludzie zawsze już będą cierpieć, choć dążą do osiągnięcia szczęścia to nigdy go nie osiągną. Wszystko kończy się śmiercią.

Utworem, który jest podsumowaniem wszystkich powyższych tez jest: „Koniec wieku XIX”. Ludzie szukają rozwiązań, aby zwalczyć cierpienie. Pierwszym z nich jest np.: ironia, ale żadna ironia nie da się porównać z ironią życia. Idąc dalej napotykamy kolejny sposób, który także zawodzi, a mianowicie przekleństwa, ale tylko dziki złorzeczy swemu Bogu, gdy dotyka go cierpienie. Szukając dalej może jest to rozpacz i zniechęcenie, ale to także odbiłoby się tylko na nas. Człowiek popadający w rozpacz jest coraz bardziej nieszczęśliwy. Walka? Nie to także zawodzi. Człowiek walczący z cywilizacją jest jak mrówka walcząca z nadjeżdżającym pociągiem. Ostatnia strofa to podsumowanie całego utworu. Są to pytania co więcej należy zrobić, jak się bronić? Na to poeta już tylko spuścił głowę…

Poeci Młodej Polski twierdzili, że wszystko przemija, ale przetrwa:

„Eviva larte”. Poeta jest jak albatros, czas to starzec złośliwy. I choć zniknie z poetą biała kartka to zostanie jego poezja.

Czas