40,00 zł
Pierwsze getta zorganizowali papieże. To oni doszli do wniosku, że Żydów należy ośmieszać, każąc im nosić specjalne stroje. Narracja świętych doktorów Kościoła, redukująca rodaków Jezusa do odznaczających się charakterystycznym fetorem roznosicieli chorób, mordujących dzieci na macę, wpisana jest w historię chrześcijaństwa. Wyssane z palca oskarżenia rzucano bezkarnie w świątyniach oraz umieszczano beztrosko w listach apostolskich i encyklikach papieskich. W XX wieku Hitler rozwinął tę lekcję antysemityzmu i oparł Holocaust na tych oszczerstwach.
„Antysemickie chrześcijaństwo” to opowieść o tym, jak chrześcijańskie kłamstwo, że Żydzi ukrzyżowali Jezusa, przemieniło się w historyczny fakt, że chrześcijanie od ponad dwóch tysięcy lat krzyżują Żydów.
Przemilczana historia, która pokazuje, do czego doprowadziła trwająca dwa tysiące lat lekcja pogardy.
Artur Nowak (ur. 1974) – adwokat, publicysta i pisarz, m.in. współautor wraz z profesorem Stanisławem Obirkiem bestsellerowych reportaży „Babilon. Kryminalna historia Kościoła”, „Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele” oraz „Skandalistów w sutannach”, a z filozofem Ireneuszem Ziemińskim książki „Chrześcijaństwo. Amoralna religia”. Napisał też „Kroniki opętanej” – powieść, w której przedstawił opartą na faktach historię nastolatki molestowanej przez egzorcystów. Jest również autorem reportażu „Adwokaci. Zraniony zapał”. Współautor podcastu „Kryminalna historia Kościoła”, nagrodzonego Bestsellerem Empiku za 2022 rok. Kolejny sezon tego podcastu otrzymał w roku 2023 nagrodę Best Audio. Od 2021 roku na kanale Sekielski Brothers Studio prowadzi autorski podcast „Wysłuchanie”.
Stanisław Obirek (ur. 1956) – antropolog, teolog, publicysta. Pracuje w Instytucie Ameryk i Europy Uniwersytetu Warszawskiego. Były jezuita – wyświęcony w 1983 roku, w 2005, po serii krytycznych ocen polskiego katolicyzmu i nałożeniu na niego nakazów milczenia, wystąpił ze stanu duchownego. Wydał m.in. „Polak katolik?” oraz „Umysł wyzwolony. W poszukiwaniu dojrzałego katolicyzmu”. Współautor z Arturem Nowakiem bestsellerowych reportaży „Babilon. Kryminalna historia Kościoła”, „Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele” oraz „Skandalistów w sutannach”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 215
Copyright © Artur Nowak, Stanisław Obirek, 2025
Projekt okładki
Ilona Gostyńska-Rymkiewicz
Zdjęcia na okładce
© TONSTOCK/Adobe Stock
© Shanvood/Adobe Stock
Redaktor prowadzący
Michał Nalewski
Redakcja
Renata Bubrowiecka
Korekta
Katarzyna Kusojć
Bożena Hulewicz
ISBN 978-83-8391-730-6
Warszawa 2025
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
WSTĘP
1. To nie my powinniśmy tę książkę napisać. Ale opowiedzieliśmy ją sobie dlatego, że mimo usilnych starań takiej książki nigdzie nie znaleźliśmy. A szukaliśmy wytrwale. Szperaliśmy w zakamarkach własnej pamięci, dopytywaliśmy ludzi mądrzejszych i starszych. Nikt o takiej książce nie słyszał, a wielu dziwiło się, że jej nie ma.
2. Tak więc Antysemickie chrześcijaństwo wyrosło ze zdziwienia. A właściwie jego źródłem są emocje znacznie silniejsze niż zdziwienie, które stoi u źródeł zachodniej myśli filozoficznej. Przypomnijmy, że Sokrates, dziwiący się głupocie i arogancji swoich pobratymców, wybudził ich z filozoficznej drzemki i od dwóch i pół tysiąca lat jego naśladowcy próbują robić to samo. Z marnym skutkiem.
3. No więc nazwijmy rzecz po imieniu. Jesteśmy głęboko poirytowani. Po prostu źli, że Kościół katolicki, który od sześćdziesięciu lat deklaruje, że zerwał ze swoją mroczną przeszłością nienawiści do Żydów, nadal na co dzień tę nienawiść pielęgnuje, a zmienioną jakoby na soborze watykańskim II doktrynę traktuje jak największą tajemnicę. Jesteśmy przekonani, że wielu polskich katolików dopiero z naszej książki dowie się, że w 1965 roku w Watykanie została ogłoszona deklaracja Nostra aetate, której punkt czwarty poświęcony jest w całości judaizmowi. Autorzy publikacji przyznają, że chrześcijaństwo zawdzięcza judaizmowi wszystko, łącznie ze swoim założycielem Jezusem, który był Żydem, i z jego matką, która również była Żydówką. Martha Nussbaum, jedna z najwybitniejszych filozofek amerykańskich, z podziwu dla religii Jezusa przeszła na judaizm, a rdzeniem swojej filozofii uczyniła emocje. Nussbaum mówi nam, że nie tylko powinniśmy je traktować poważnie, ale uczyć się od nich mądrości życia. Starajmy się wczytywać w źródła naszego gniewu i złości.
4. Jednym z najważniejszych zaskoczeń, jakie wspólnie przeżyliśmy, pracując nad tą książką, było odkrycie, że głównym źródłem chrześcijańskiego antysemityzmu (tak, mówimy to z pełną odpowiedzialnością; chodzi tu o eliminacyjny antysemityzm, a nie o mglisty i abstrakcyjny antyjudaizm) jest najświętsza księga chrześcijan, czyli Nowy Testament. To właśnie z kart ewangelii i listów Pawłowych pobożny chrześcijanin dowiaduje się, jak źli byli i nadal są Żydzi, jak ich przewrotność doprowadziła do straszliwej śmierci Boga. Sobór watykański II niczego tu nie zmienił. Nie wydaje nam się, by zrobiło to kolejnych sześćdziesiąt lat. Napisaliśmy tę książkę, by wstrząsnąć sumieniami chrześcijan i uświadomić im, że ich serca i umysły są zatrute jadem nienawiści, który nie pozwala im dostrzec rzeczywistości: że wszyscy ludzie, niezależnie od wiary, mają prawo żyć tak, jak chcą, a chrześcijanie nie mają specjalnego prawa do zmuszania innych do zmiany wyznania. Ale Nowy Testament był początkiem. Prawdziwy seans nienawiści wyznawcy Chrystusa rozkręcili dopiero, gdy stali się częścią wielkiego systemu opresyjnego stworzonego przez kolejne imperia i państwa.
5. Zdajemy sobie sprawę, że dla wielu czytelników nie będzie to łatwa lektura. Ale chcemy pokazać, do czego doprowadziło trwające blisko dwa tysiące lat nauczanie pogardy. Jednym z naszych przewodników jest Jules Isaac, francuski historyk żydowskiego pochodzenia, który pierwszy użył tego właśnie określenia w stosunku do chrześcijańskiego nauczania o Żydach i judaizmie. Jego książki i działania w dużym stopniu przygotowały kopernikański przewrót, jaki dokonał się w katolicyzmie dzięki wspomnianej już deklaracji Nostra aetate. Tylko że ten przewrót w polskim Kościele nie został zauważony. Spróbujemy zastanowić się nad przyczynami tego oporu, zwłaszcza u katolickiego kleru. Kontekstem będzie Zagłada polskich Żydów.
6. Holocaust i brak przepracowania tej największej w dziejach tragedii narodu żydowskiego jest naszym zdaniem jednym z powodów trwałości chrześcijańskiego antysemityzmu. Nie twierdzimy, że chrześcijanie negują Holocaust, ale pokazujemy, że stał się on dla wielu jeszcze jedną okazją, by pokazać, jak wielka jest ich religia, bo w milionach wyznawców Jezusa Chrystusa wyzwoliła ogromne pokłady dobra i heroizmu. W Kościele katolickim obowiązuje narracja o ofiarności katolickich sąsiadów, którzy gremialnie ruszyli na pomoc Żydom zagrożonym śmiercią. Żeby było jasne: nie negujemy bohaterstwa nielicznych, ale upominamy się o zachowanie proporcji i umiaru z szacunku dla tego, co się stało na ziemi polskiej, która do dzisiaj nie opłakała swoich Żydów.
7. Książka składa się z ośmiu rozdziałów. Każdy z nich to inna odsłona tematu. Sami jesteśmy zaskoczeni tym, jaką kreatywnością wykazali się chrześcijanie, by zohydzić religię „starszych braci w wierze”. Ujmujemy to wyrażenie w cudzysłów, bo wbrew temu, co mówił Jan Paweł II, Żydzi nigdy nie byli dla chrześcijan braćmi, a ich wiara nigdy nie była szanowana. Opatrujemy tę tezę ogromnym materiałem dowodowym i mamy świadomość, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Apologetyzm paraliżuje krytyczne myślenie i prowadzi do fałszowania historii. Chcemy to zmienić. Nazywamy fałszerzy fałszerzami, a prawdziwych historyków traktujemy jak bohaterów. Pokazujemy, że chrześcijańskie kłamstwo, iż to Żydzi ukrzyżowali Jezusa, przemieniło się w historyczny fakt – że to chrześcijanie od dwóch tysięcy lat krzyżują Żydów. Mamy nadzieję, że to się wreszcie skończy.
8. I ostatnia uwaga związana z globalnym wzmożeniem fali lewicowego antysemityzmu zarówno w Europie Zachodniej, Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce. Paradoks polega na tym, że nastąpiło ono po terrorystycznym ataku bojówek Hamasu na bezbronnych mieszkańców okolic Gazy 7 października 2023 roku, w wyniku którego tysiąc dwieście osób zostało zamordowanych, a dwieście pięćdziesiąt jeden uprowadzonych. Podzielamy zdanie Anny Zawadzkiej, która napisała, że w pojawieniu się lewicowego antysemityzmu chodzi o swoiście rozumianą ulgę, czyli o „pozbycie się historycznego obciążenia odpowiedzialnością za antysemityzm i jego następstwa. O prawo do antysemityzmu przy zachowaniu dobrego mniemania o sobie. W takiej perspektywie antysemityzm, znowu, okazuje się wyborem moralnym, co uprawomocnia przemoc wobec Żydów kiedyś, przemoc wobec Żydów dzisiaj, nade wszystko zaś: symboliczną przemoc polityki historycznej”. W pełni podzielamy to rozpoznanie.
Artur Nowak
i Stanisław Obirek
KORZENIE ZŁA
Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków, i nas także prześladowali. A nie podobają się oni Bogu i sprzeciwiają się wszystkim ludziom. Zabraniają nam przemawiać do pogan celem zbawienia ich; tak dopełniają zawsze miary swych grzechów. Ale przyszedł na nich ostateczny gniew Boży.
1 Tes 2, 15–16
Artur Nowak: Poszukując korzeni współczesnego antysemityzmu, trzeba odwołać się do ewangelii. Jakkolwiek obrazoburczo to dla katolików brzmi, badacze problemu nie mają wątpliwości, że od tego trzeba zacząć. Stosunek do Żydów w ewangelii budowany jest na ahistorycznym obrazie. Dziś już wiemy, że historia Jezusa, której nijak nie da się zweryfikować, została sfałszowana. Chodzi o pierwsze obwinienie Żydów o śmierć Jezusa, śmierć Żyda, czego następstwem jest fraza z rozdziału 27 Ewangelii świętego Mateusza: „krew Jego na nas i na nasze dzieci”. Sam proces Jezusa i uwolnienie Barabasza, więźnia Piłata, rzekomo pospolitego kryminalisty, choć w niektórych ewangeliach opisanego jako buntownika, którego Żydzi woleli uwolnić zamiast Jezusa, jest również zakłamany. To dość dziwne. Przecież jeszcze kilka dni wcześniej Jezus był witany przez Żydów w Jerozolimie jak król. Hyam Maccoby, filolog i historyk starożytności, zwraca uwagę, że dla każdego Żyda czytającego ewangelię jest jasne, że pewne jej elementy są niewiarygodne, choćby to, że czyniono Jezusowi zarzut, że uzdrawia w szabat, bo faryzeusze nigdy nie uważali uzdrawiania za czynność zabronioną w tym dniu. Wszystko to miało pokazać, że Jezusa zabili Żydzi, chociaż zginął jako buntownik, który obwołał się królem Żydów. Wszystko jest tu postawione na głowie.
Stanisław Obirek: To rzeczywiście złożona sieć problemów. O antysemityzmie czy o antyżydowskim charakterze Nowego Testamentu mówimy od niedawna. Pionierem badań nad tym antyżydowskim czy antysemickim podkładem ewangelii, bo myślę, że tych dwóch pojęć należy używać wymiennie, był autor podręczników o historii Francji Jules Isaac. To on zwrócił uwagę na ten antysemicki charakter Nowego Testamentu, kiedy wojna postawiła w całej ostrości problem nienawiści chrześcijańskiej Francji do Żydów. O tym nigdy dość przypominać, bo w odbiorze powszechnym Holocaust, zagłada Żydów, to dzieło Hitlera, hitleryzmu, nazistowskich Niemiec. Natomiast pomija się konsekwentnie oczywisty fakt, że w tym dziele zniszczenia Żydów europejskich bardzo aktywną rolę odegrało społeczeństwo lokalne. I to byli w zdecydowanej większości chrześcijanie.
Isaac nie zajął się tym przez przypadek. Miał konkretny powód. On wcześniej Żydami się nie zajmował.
Jeśli chodzi o Isaaca, mówimy o rodzinie zasymilowanych Żydów, czyli nierozpoznawalnych dla osób postronnych. Inaczej było w Europie Wschodniej, gdzie ultraortodoksyjni Żydzi byli rozpoznawani po stroju czy języku, bo mówili w jidysz. We Francji Żydzi w większości mówili po francusku i nosili się jak Francuzi. Żeby więc w ogóle ustalić, kto tam był Żydem, trzeba było bardzo dokładnych informacji. I policja miała do tych danych dostęp. Tak więc ofiarą francuskiego antysemityzmu padło siedemdziesiąt tysięcy Żydów, w tym najbliższa rodzina Jules’a Isaaca. No i to dla Isaaca było takim szokiem, że zaczął się zastanawiać, skąd ta nienawiść francuskich chrześcijan do francuskich Żydów. Doszedł do wniosku, że tym źródłem jest właśnie Nowy Testament. Zaczął go wtedy uważnie czytać właśnie w kontekście tego, co działo się w czasie wojny we Francji.
Ale przecież antysemityzm nie był wymysłem chrześcijan. Żydzi spotykali się z wrogością również przed chrześcijaństwem, na przykład w Cesarstwie Rzymskim i w Grecji, gdzie żyli w różnych kontekstach kulturowych.
Oczywiście Jules Isaac znał ten argument i bardzo precyzyjnie na niego odpowiedział. Wcześniejszy wrogi stosunek do Żydów był po prostu stosunkiem wrogim do jednej ze wspólnot, która była odmienna, i takich wspólnot było więcej. Żydzi byli postrzegani czasem jako grupa zagrażająca porządkowi, skoro nie chcieli składać bogom ofiar. Bano się, że to może spowodować boży gniew i tak dalej. Ale nigdy nikomu do głowy nie przyszło, żeby obciążać ich zbrodnią bogobójstwa i zmuszać do zmiany religii. Tymczasem właśnie w Nowym Testamencie pojawia się po raz pierwszy ta teza, że Jezus jest Bogiem, chociaż on sam o sobie tak nie mówił. Tu dotykamy tego fundamentalnego problemu. Nowy Testament jest konstrukcją ideologiczną, bardzo precyzyjną, skierowaną do ludzi, którzy uznają w Jezusie obiecanego Żydom Mesjasza. Głównym wrogiem nakreślonym w tym tekście są Żydzi, którzy nie chcą uznać w Jezusie tego Mesjasza.
W zasadzie mamy w tym tekście do czynienia z obrazem, w którym wszystkie żydowskie ugrupowania – faryzeusze, zeloci, saduceusze – wystąpiły przeciwko Jezusowi. Piłat jest przedstawiony jako człowiek wrażliwy. Choć źródła, chociażby Józef Flawiusz, mówią, że był chciwy i skorumpowany. Treści ewangelii są więc ahistoryczne, nieprawdziwe. Stąd wniosek, że samo źródło antysemityzmu jest zatrute.
Nie powiedziałbym o ewangelii, że ten tekst jest nieprawdziwy, choć oczywiście sporo jest w tym, co mówisz, racji. O wiele ważniejsze jest, że to tekst przesiąknięty ideologią i tezą teologiczną, to znaczy tworzy pewne fakty kulturowe i religijne, które zaczynają żyć własnym życiem. Adresatami tego przekazu są ci, którzy uwierzyli w Jezusa i jego naukę, a więc najpierw Żydzi, którzy uznali w Jezusie obiecanego Mesjasza, a potem wszyscy ci nawróceni z różnych religii, obecnych w basenie Morza Śródziemnego, którzy uznali go za swojego zbawiciela. Mam tu na myśli religie rzymskie i greckie. Musimy pamiętać, że to był obszar politeistyczny, bardzo zróżnicowany wyznaniowo. Nowa religia miała w sobie ostry ideologiczny zamysł, że oto głównym przeciwnikiem Boga objawionego w Jezusie Chrystusie są Żydzi, którzy go odrzucili. Pamiętajmy, że w świecie antyku ludzie wierzyli w różnych bogów i żaden z wyznawców jednego boga nie zwalczał wyznawców innego boga.
Ja bronię dlatego tezy, że ewangelie są tekstem nieprawdziwym, bo przedstawiają czasy Jezusa w taki sposób, jakby nie było tam Rzymian. Rzymianie są w tym tekście niewidzialni, ubezwłasnowolnieni, czego najlepszym przykładem jest Piłat. A przecież wiemy z historii, że w Palestynie trwała regularna okupacja. Rzymianie byli bezwzględnymi najeźdźcami. W ewangeliach tymczasem w ogóle nie ma o tym mowy. To tak, jakby pisać o Polsce z czasów drugiej wojny światowej i nie wspominać o Niemcach albo o komunie i nie pokazać świata reglamentowanej wolności słowa i zamkniętych granic. Krzyż, czyli symbol śmierci Jezusa, to nie jest wynalazek żydowski, tylko rzymski.
To prawda. Historii z Nowego Testamentu nie można się uczyć, a Rzymianie są w nim właściwie niewidoczni. Ale dzieje się tak dlatego, że w zdarzeniach opisanych w ewangeliach i w listach Pawłowych w ogóle nie chodzi o historię, ale o ideologię, a tej Rzymianie trochę wadzą. Poza tym ich treść to szereg nakazów, zakazów, wezwań moralnych. Z tego względu trudno nawet traktować ten materiał jako historyczny. Trzeba też sobie jasno powiedzieć, że poza tymi tekstami wzmianek o Jezusie, jego rodzinie, uczniach, o tym, co mówił, właściwie nie ma. Mamy oczywiście jakieś ślady dotyczące Jezusa u Józefa Flawiusza, ale akurat ten fragment, gdzie jest o nim mowa, jest mocno podejrzany. Niektórzy historycy uważają, że tak zwane testimonium Flavianum to późniejsza wstawka. Poza tym sposób opowiedzenia historii Jezusa oraz rodzącego się chrześcijaństwa jest wyraźną konstrukcją literacką, która nijak ma się do faktów.
Nowy Testament powinien być traktowany jako opowieść założycielska grupy nazywanej socjologicznie ruchem Jezusa o jej heroicznych początkach przepełnionych cudami, których dokonywał jej założyciel. Jak faktycznie wyglądała okupacja Rzymian, jaką rolę odgrywali faryzeusze, o których mówi się sporo w Nowym Testamencie, jaki był rzeczywiście Herod – to wszystko zostało zrekonstruowane w różnych studiach socjologicznych. Natomiast rzeczywiście rządzących ówczesną Palestyną Rzymian w tekstach ewangelii praktycznie nie ma. Pojawia się Piłat, namiestnik rzymski, właściwie taki dobrotliwy urzędnik, który rzekomo trochę na skutek sugestii żony chciałby tego Jezusa uratować. Dlatego proponuje Żydom właśnie ten deal z uwolnieniem Barabasza. Oni chcą jednak, żeby ukrzyżować Jezusa, a nie złoczyńcę Barabasza. No, ale to jest jakaś forma literacka, stwarzająca podwaliny pod mit, a nie dokumentująca fakty.
Warto też pokazać okoliczności powstania tych tekstów. W wyobraźni masowej funkcjonuje zapewne wyobrażenie, że pisali je na bieżąco świadkowie życia Jezusa.
Oczywiście ten kontekst jest ważny. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z tekstami powstałymi pod koniec I i na początku II wieku. Ich autorzy żyli poza Palestyną i byli przesiąknięci hellenizmem, a Żydów uważali za barbarzyńców. Nowy Testament powstał wiele dekad po opisywanych wydarzeniach, gdy zaszła fundamentalna zmiana; zmiana ta zdeformowała ten przekaz: Rzymianie zmiażdżyli powstanie Żydów i zniszczyli Jerozolimę, a później skupili się na kontrolowaniu terenu, na którym ciągle działały różne narodowo-wyzwoleńcze ruchy. Autorzy ewangelii zafałszowują więc kontekst. Nowy Testament pokazuje, że chrześcijanie to porządni i lojalni obywatele, lojalni Rzymowi, a Piłat chciał Jezusa ocalić, ale nie dał rady, bo Żydzi postanowili go zabić. Mamy więc tu do czynienia z precyzyjną konstrukcją literacką. Jej zadaniem było pokazanie, że w społeczeństwie, w którym żył Jezus, chrześcijanie byli dobrymi obywatelami. Żydzi zaś – ze swoim przestarzałym i nieżyciowym prawem, które Jezus chciał znieść – byli nielojalni. I broniąc tego anachronicznego prawa, zabili tego naszego Mesjasza.
Nikt oczywiście nie stawia pewnych pytań. Przecież gdyby Jezus ograniczał się do uzdrowień i głoszenia kazań, Herod i Kajfasz by się nim nie zainteresowali. Czemu więc wzbudził zainteresowanie tych zdrajców? Bo tak określano saduceuszy na usługach Rzymian. Odpowiedzią jest: bo podburzał naród żydowski. W Ewangelii świętego Łukasza (30.31) czytamy, że faryzeusze ostrzegali Jezusa, że Herod chce go zabić. No, ale czas wymagał pokazania antyjudaistycznego Jezusa. Można tu pewnie też dostrzec konfrontację dwóch monoteizmów.
Niewątpliwie tak można powiedzieć, bo w tym tekście dość jasno słyszymy następujący przekaz: to my jesteśmy jedynymi i prawdziwymi spadkobiercami religii, która w Jezusie Chrystusie została odnowiona, odświeżona, a ten właśnie faryzejski, sztywny, nieżyciowy judaizm przestał właściwie mieć jakiekolwiek znaczenie. W tym pakiecie ideologicznym mamy więc dwa potężne antysemickie przesłania. Pierwsze: judaizm stracił swoją żywotność i należy go zastąpić. I drugie: oto Żydzi, broniąc tej przestarzałej, nieżyciowej, martwej już tak naprawdę religii, zabili Boga. I to są dwa niezwykle mocne argumenty za tym, żeby postrzegać ich jako ślepych, bo nie chcieli dostrzec tego ważnego wydarzenia, jakim było przyjście na świat Jezusa jako Mesjasza.
W ten sposób udaje się załatwić coś jeszcze. Konfrontujemy starą religię z nową i ta nasza jest lepsza.
Tak. Wyznawców starego Boga możemy obciążyć śmiercią Jezusa. Potrzebny jest tylko przekaz i dowody, które to pokażą. Osoby, które nie znają historii, pewnie do dziś myślą, że Rzymianie robili wszystko, żeby uratować Jezusa. Na tym fundamencie, jak sobie jeszcze powiemy, powstanie cała seria traktatów teologicznych przeciwko Żydom. Te argumenty pojawiły się w Nowym Testamencie, a zwłaszcza w ewangeliach, szczególnie w tej najbardziej antysemickiej, świętego Jana. Te argumenty są tam przecież wałkowane na wiele sposobów i wniosek jest jeden: Żydów trzeba się pozbyć, bo nie rozpoznali tego, co Bóg zrobił dla ludzkości. Powinni się nawrócić, a jeżeli nie, to trzeba ich zwalczać.
I ten przekaz, jak pokazuje historia Kościoła, utrzymał się właściwie bez zmian do soboru watykańskiego II. Jules Isaac, który podjął ten temat, opisuje w swoim dzienniku wizytę w Rzymie i ciepłe przyjęcie, z jakim się tam spotkał. Szczególnie istotna była audiencja u Jana XXIII 13 czerwca 1960 roku, gdy Isaac zasugerował papieżowi utworzenie podkomisji, która miałaby skorygować nauczanie Kościoła w sprawie Żydów, co się udało. Holocaust chyba rzeczywiście był takim momentem, który ostatecznie skompromitował narrację Kościoła na temat Żydów. Bo przecież Kościół mówił o „kwestii żydowskiej” na długo przed Hitlerem.
Wspomnijmy o okrutnych praktykach inkwizycji odbierania dzieci Żydom (słynny przypadek Edgarda Mortary z 1858 roku), zamykania ich w gettach, które funkcjonowały właściwie do czasów wojny. Konieczny był reset. Jules w książce Jezus i Izrael, którą zresztą podarował papieżowi, pisał, że choć rzeczywiście Jezus powiedział, że w domu jego ojca jest mieszkań wiele, to w domu szatana jest ich więcej. Choćby po to, by pomieścić tysiąc odmian antysemityzmu, którego najbardziej zjadliwą formą w naszych czasach wydaje się rasowy antysemityzm Hitlera.
Książka Jezus i Izrael powstała po aresztowaniu żony, córki, zięcia i wnuków Jules’a Isaaca. On sam cudem uniknął ich losu. Był na spacerze. Kiedy wrócił do domu, okazało się, że mieszkanie jest zaplombowane. Wszyscy mieszkańcy pochodzenia żydowskiego zostali deportowani do obozu przejściowego, a potem prawdopodobnie przewiezieni do Auschwitz, gdzie zostali zagazowani. Isaac ukrywał się w różnych miejscach. Jego żona, zanim została zatrzymana, zdążyła skreślić krótki list. A w zasadzie zdanie. Prosiła, żeby dokończył swoje dzieło, bo ludzkość na nie czeka. Pochodzenie żydowskie było dla członków rodziny Isaaca mało istotne, bo byli oni głęboko zasymilowani – czuli się i byli Francuzami. Dlatego sprawa Dreyfusa dla młodego Jules’a i zresztą całej rzeszy Francuzów była wstrząsem. Zlaicyzowana inteligencja francuska była przeważnie jeśli nie areligijna, to w najlepszym wypadku agnostyczna. Interesowała się bardziej kulturą niż religią. Ale to doświadczenie drugiej wojny światowej – rządu Vichy, ochoczej współpracy marszałka Pétaina z nazistami, wreszcie antysemityzmu – było dla niej punktem zwrotnym. Wspomniane dzieło Isaaca, Jezus i Izrael, ukazało się w 1948 roku i wywarło olbrzymi wpływ zarówno na chrześcijan, jak i Żydów. Ludzie potrzebowali takiego poręcznego narzędzia tłumaczącego korzenie antysemityzmu. Isaac pokazał, że źródłem była walka rodzącego się chrześcijaństwa – jako nowej religii – z judaizmem.
To mocne oskarżenie. W Stanach Zjednoczonych i na zachodzie Europy mówi się o tym dość jasno, ale w Polsce to temat tabu.
Myślę, że przyszedł czas, żeby to pokazać. Teksty Jules’a Isaaca należy wreszcie przetłumaczyć, bo ich autor bez emocji, odwołując się do argumentów i przykładów, pokazuje ostrze antyżydowskie Nowego Testamentu, prezentuje jego tło historyczne, wyjaśniając, że przecież Jezus był Żydem, że jego rodzina była żydowska, że w zasadzie pierwsze pokolenie chrześcijan to byli Żydzi. Tymczasem ewangelie powstały w określonym celu: miały pokazać nową religię w konfrontacji z tym, w co wierzyli Żydzi, od których Jezusa i jego nauczanie trzeba było odkleić. Konsekwencje są takie, że chrześcijanie od dwóch tysięcy lat wierzą w jakąś wielką antyżydowską diatrybę, rodzaj mowy oskarżycielskiej, która jest z gruntu fałszywa. I to kłamstwo trzeba zdekonstruować, jeśli postawa chrześcijan wobec Żydów ma się zmienić. Widać to szczególnie wyraźnie na przykładzie tak zwanej ewangelii dzieciństwa z tekstu świętego Łukasza. To misterne dzieło literackie, w którym dużą rolę odgrywają prawdziwe poematy, jak Magnificat wygłaszane przez Marię w czasie nawiedzenia świętej Elżbiety czy przez starca Symeona w takcie uroczystości obrzezania Jezusa w świątyni jerozolimskiej.
To samo dotyczy opowiadania o trzech mędrcach ze Wschodu nawiedzających małego Jezusa w betlejemskiej stajence i opowieści o zamordowaniu nowo narodzonych przez siepaczy Heroda.
I te opowieści inkrustowane są tekstami z Biblii hebrajskiej, którą chrześcijanie nazywają Starym Testamentem, żeby pokazać, że te wszystkie obietnice ze Starego Testamentu Żydów zostały spełnione w Nowym. Czyli wszystko się wypełniło i nie ma powodu wracać do Tanachu, bo to jest wszystko passé. Trzeba do tych opowieści nabrać dystansu, a przede wszystkim trzeba zobaczyć w Nowym Testamencie antysemicki program ideologiczny. I to pokazał właśnie w swojej książce Isaac.
Poza Jezus i Izrael Isaac napisał jeszcze dwie ważne książki.
Dobrze, że o nich wspominasz, bo w sposób logiczny wypłynęły z tego podstawowego dzieła. Mam zresztą nadzieję, że one również już niedługo zostaną udostępnione polskiemu czytelnikowi, tym bardziej że są naprawdę zwięzłe. Jedna mówi o korzeniach antysemityzmu, a druga skupia się na nauczaniu pogardy dla judaizmu i Żydów i jest chyba najważniejsza. Isaac napisał ją krótko przed śmiercią. W Polsce te teksty są absolutnie nieznane, co świadczy o tym, że nie ma wśród katolików polskich zapotrzebowania na taką literaturę. I dla mnie to jest wyraźny znak, że antysemityzm, ten antyjudaizm nowotestamentowy, ma się dobrze i pewnie dlatego ci wszyscy żydoznawcy – czy żydożercy raczej – świetnie tymi stereotypami operują, kompromitując chrześcijaństwo.
Isaac mówił, że pogarda dla judaizmu idzie w parze z pogardą dla prawdy. Zapewne dlatego pomimo osobistego doświadczenia potrafił wejść w dialog z chrześcijanami. Nie chciał konfrontacji z wyznawcami Jezusa, ale szukał porozumienia, tłumaczył. I może tym żydożercom, o których mówisz, nie podoba się to, że postawił pewien warunek tego pojednania: pokazanie prawdy zawartej w Nowym Testamencie. Mam tu na myśli odżydzanie Jezusa. Profesor Ireneusz Ziemiński uważa Jezusa bardziej za przywódcę politycznego niż religijnego, który zdał sobie sprawę, że walka zbrojna z Rzymem o wolność Izraela zakończy się klęską. W tej sytuacji musiał znaleźć jakiś sposób na przetrwanie niewoli. Dlatego w Kazaniu na Górze proponuje Żydom postawę pokory i posłuszeństwa wobec okupantów. Jeśli bowiem podejmą walkę, to ich bunt zostanie utopiony we krwi. Jezus więc nakazuje schować miecz do pochwy nie dlatego, że wyklucza możliwość użycia przemocy w każdej sytuacji, lecz dlatego, że w obliczu potęgi Rzymu ten, kto użyje miecza, od niego też zginie.
Masz całkowitą rację, że musimy pamiętać o historycznym kontekście. Oczywiście mam tu na myśli Józefa Flawiusza. Przypomnijmy, że był on nie tylko wspaniałym historykiem, piszącym po grecku, ale też znakomitym strategiem i żołnierzem. Walczył z Rzymianami, a po upadku powstania przeciwko cesarstwu, które trwało kilka lat, od roku 63 do 70, i zrównaniu świątyni jerozolimskiej z ziemią przeszedł na stronę Rzymian. Działo się to jakieś trzydzieści lat po śmierci Jezusa, jeśli uznamy jego ukrzyżowanie za fakt historyczny, który nastąpił, powiedzmy, około 33 roku. Józef pisał swoje dzieła w Rzymie pod koniec I wieku. Już po jego śmierci, po następnych trzydziestu latach, czyli około roku 135, wybuchło kolejne powstanie Bara Kochby. Ono również skończyło się spektakularną klęską i ostatecznie zniszczeniem marionetkowego państwa żydowskiego, którego królem był właśnie Herod. Ale tak naprawdę myślę, że ten historyczny background – powtarzające się krwawo tłumione powstania (przecież pięć wieków przed Jezusem Żydzi zostali okrutnie doświadczeni przez niewolę babilońską) – dowodzi długiej tradycji prześladowań. Krzyżowanie było rzymskim sposobem zadawania śmierci buntownikom.
Istnieje taka narracja, stanowiąca jeden z fundamentów antysemityzmu, że Żydzi przez to, że dokonali tej straszliwej zbrodni bogobójstwa, zostali przez Boga ukarani wiecznym tułactwem, diasporą.
Rzeczywiście istnieje pogląd, że nie mają prawa do własnego państwa, bo dokonali tej wołającej o pomstę do nieba zbrodni. Niewątpliwie jest to przykład politycznego wykorzystywania teologii. Zdarza się tak, że imperia niszczą mniejsze narody, pacyfikują je, dokonują ludobójstwa – i to spotkało Żydów ze strony Cesarstwa Rzymskiego. Natomiast teologia chrześcijańska przedstawia te wydarzenia jako efekt gniewu Boga: Bóg ukarał Żydów właśnie za to, że nie rozpoznali, jak to się w teologii mówi, czasu nawiedzenia, nie zobaczyli, że Jezus jest tym obiecanym Mesjaszem. Co gorsza, jeszcze go wydali na śmierć i ukrzyżowali. To utrwalona konstrukcja wśród teologów wykorzystujących historię do tego, żeby wzmacniać absurdalne tezy teologiczne. Oczywiście, że Ireneusz Ziemiński ma rację, kiedy mówi o Jezusie jako sprytnym przywódcy politycznym. A co do rozproszenia Żydów jako kary za bogobójstwo, to antysemitom należy przypomnieć, że diaspora żydowska była bardzo silna jeszcze przed Jezusem i nie miało to związku z jego śmiercią na krzyżu.
Przywołuje się też często spotkanie Jezusa z Żydami, którzy pokazują mu monetę i pytają, czy trzeba płacić podatek cesarzowi.
Jezus pyta, okazując monetę: „Czyj to jest wizerunek?”. No cesarza. No to oddajcie cesarzowi, co jest cesarskie. Słowa te są przypominane jako dowód na to, że Jezus nie jest przeciwnikiem państwa oraz obowiązków wobec państwa i każe płacić podatki. Nas w tej chwili interesuje przede wszystkim ostrze antysemickie czy antyżydowskie i na to zwracamy uwagę, ale myślę, że takie wątki poboczne tłumaczą, dlaczego na początku IV wieku, w 313 roku, dla cesarza rzymskiego chrześcijaństwo okazało się takie atrakcyjne. Ono było elastyczne. Mam na myśli zdolność adaptacji chrześcijan do nowych warunków politycznych.
Ja myślę, że Kościół zawsze potrafił dostosować się do wszelkich warunków politycznych. To, co mówisz, doskonale tłumaczy przedstawianie w ewangeliach uczniów Jezusa i jego zwolenników jako tych Żydów, którzy są po prostu lojalnymi obywatelami Imperium Rzymskiego. Porozmawiajmy przez chwilę o tej wyższościowej postawie chrześcijan wobec Żydów. Żydzi nie przyjęli proroka, nie poznali go. Ten motyw jest obecny przede wszystkim w listach Pawłowych, a w szczególności w liście do Hebrajczyków.
Święty Paweł, jak go nazywają katolicy, bo protestanci unikają przymiotnika „święty”, gdyż według nich tylko Bóg jest święty, zasługuje rzeczywiście na uwagę. Jego pisma, które mocno zapisały się w historii, wykazują nieprawdopodobną podatność na zaspokajanie różnorodnych potrzeb ideologicznych. Luter zaczerpnął od Pawła dwie zasady: sola fide, co znaczy, że bez wiary wszystko jest próżne, a więc uczynki są na nic, i sola scriptura, mówiącą, że tylko Pismo jest ważne, a czytanie tekstu pozwala rozumieć przekaz i nim żyć. Obie zasady powstały w odmiennym kontekście i zostały zaadaptowane do nowych potrzeb. Jest taki bardzo mi bliski rabin Daniel Boyarin, który napisał książkę o Pawle jako o krytyku judaizmu, ale nie w sensie, o jakim mówiliśmy wcześniej, odrzucenia judaizmu, tylko jego odnowienia od wewnątrz. Czyli Boyarin widzi w Pawle reformatora, a do tego przytacza wiele bardzo dobrych argumentów za tą tezą, między innymi świadomość Pawła, że jest Żydem, jest faryzeuszem, uczniem Gamaliela, co jest dla niego powodem do dumy. Trudno więc mówić, że Paweł odrzuca judaizm. On go chce naprawdę zreformować. Zwróć uwagę, że jego listy są często zapisem jakichś sporów toczonych właśnie w synagodze. Paweł zachodzi do świątyni w każdy szabat i tam rozprawia z mieszkańcami poszczególnych miast, czyli właśnie z Żydami. Dopiero gdy zostanie przez Żydów odrzucony, skieruje się do Ateńczyków, do Rzymian, czyli wyznawców innych religii, którzy dzięki jego nauczaniu przyjmą naukę o Jezusie jako zbawicielu. Niewątpliwie jednak pierwszymi adresatami jego refleksji byli Żydzi, którym proponował odnowę judaizmu. Dlatego w jego listach nie ma tak silnych wątków odrzucenia Żydów jak w późniejszych tekstach ewangelicznych, nie wspominając o tekstach ojców Kościoła, o których będziemy mówić później.
Rozumiem, że masz na myśli to, że aż do połowy XX wieku, a w Polsce to chyba nawet do dzisiaj, obowiązywał przekaz, że Bóg odrzucił Stare Przymierze i zaproponował Nowe. To drugie unieważnia to pierwsze.
Sam Paweł pyta, czymże jest dziczka zaszczepiona na starym drzewie bez soków, jakie otrzymuje od korzenia. Tym starym drzewem, które żywi Nowe Przymierze, jest oczywiście judaizm. Zdaniem Pawła pierwsze przymierze nie zostało nigdy odwołane, bo Bóg jest zawsze wierny swemu przymierzu. Niektórzy wskazują wręcz Pawła jako drugiego założyciela chrześcijaństwa, bo tak naprawdę Jezus prawdopodobnie nie znał greki ani łaciny. Był po prostu galilejskim nauczycielem, rabinem z I wieku, któremu do głowy nie przyszło, żeby ze swoim przesłaniem wychodzić poza judaizm. W wielu miejscach mówi wręcz, że przyszedł do synów Izraela i nie interesuje go nic poza judaizmem. Natomiast Paweł był świetnie wykształconym filozofem i retorem (był zresztą obywatelem rzymskim i jako taki zginął ścięty, a nie ukrzyżowany jak Piotr, który był wiejskim nauczycielem i rybakiem). Zresztą w listach często szczycił się tym, że zna pisarzy i poetów greckich, a na areopagu w Atenach cytuje poetę greckiego, mówiąc, że „z tego samego jakby źródła czerpiemy, wy czcicie nieznanego boga, którego ja wam tutaj głoszę dzisiaj”.
Niektórzy teolodzy nadal utrzymują, że jedyną drogą dla Żydów jest nawrócenie.
Oczywiście takie tezy można usłyszeć nawet dzisiaj, i to w kraju, na którego terenie wymordowano niemal całkowicie ludność żydowską. Potrzeba niezwykłej wprost ślepoty historycznej, by nie zdawać sobie sprawy, że właśnie teoria substytucji, czyli zastąpienia Żydów przez chrześcijan, wraz z teorią bogobójstwa była źródłem pogromów i mordów. Ten mit pokutuje do dziś. Z jednej strony mieliśmy rewolucję kopernikańską na soborze watykańskim II, kiedy to Kościół wreszcie przestał obwiniać Żydów o bogobójstwo, a z drugiej – ciągle proponuje się im nawrócenie. Kilka lat temu odbywał się w Białymstoku dzień judaizmu i jeden z księży profesorów KUL-owskich, komentując list Pawła do Rzymian, orzekł, że Żydzi powinni się nawrócić. To było absurdalne. Jeden z reprezentantów gminy żydowskiej, Stanisław Krajewski, ostentacyjnie wyszedł z sali. Przecież spotkanie to miało pokazać, że chrześcijanie i Żydzi prowadzą dialog! To naprawdę zdumiewające, że po dwóch tysiącach lat tego straszliwego i właściwie nieustannego pogromu tacy księża się jeszcze zdarzają.
Powiedzmy wreszcie kilka słów o Jezusie. Jezus chodził do synagogi, czytał w obecności Żydów święte teksty, głosił nauki w świątyni, mówił, że ani joty nie chce zmieniać w tym, co napisano w prawie. Niektóre teksty mówią wprost, że był faryzeuszem. Faryzeusz dla katolika to ktoś straszny, ale w odróżnieniu od saduceuszy, którzy musieli mieć pozwolenie, żeby sprawować jakąś funkcję kapłańską, faryzeusze byli niezależni.
O Jezusie powstała biblioteka książek, których autorami byli i chrześcijanie, i Żydzi. Najwięcej, bo chyba pięć książek, o Jezusie napisał Geza Vermes. Geza zmarł kilka lat temu, a ja miałem okazję go znać i przyjaźnić się z nim. Pochodził z węgierskiej rodziny żydowskiej, która przyjęła chrzest. Sam został księdzem, ale po doktoracie wrócił do religii ojców i pisał z perspektywy żydowskiej. Jest uznawany za najlepszego znawcę samego Jezusa. Po polsku wydano jego cztery książki – Twarze Jezusa, Jezus Żyd, Autentyczna ewangelia Jezusa i Kto był kim w czasach Jezusa. Pamiętam, z jakim ogromnym trudem ta oczywista prawda, o którą pytasz, że Jezus był Żydem, przebijała się w czasach, gdy Vermes przyjeżdżał do Polski. A Jezus przeszedł całą drogę inicjacji żydowskiej, był obrzezany, jako dwunastolatek przybył do świątyni na bar micwę. Był rabinem, wędrującym nauczycielem… Czy był faryzeuszem? Wiele poszlak wskazuje, że tak. Dlaczego? Między innymi dlatego, że najwięcej z faryzeuszami się spierał, dyskutował, a przecież najgwałtowniejsze spory prowadzi się w domu z tymi, których się zna. Jezus prawdopodobnie nie znał greki ani łaciny, posługiwał się językiem aramejskim. Znał hebrajski, bo w trakcie jednego z pierwszych wystąpień, zanotowanych w ewangeliach, podano mu zwój z proroctwem Izajasza, które odczytał. Dla samych uczniów przedstawianie Jezusa jako żydowskiego nauczyciela było czymś oczywistym i nikt tego absolutnie dziś nie neguje. Vermes właśnie w książce Jezus Żyd bardzo dokładnie przedstawia środowisko, z którego pochodził. Jego stosunek do kobiet był absolutnie rewolucyjny. To, że rozmawia z kobietami, że zmienia pod ich wpływem poglądy, to wszystko jest niezwykle pouczające i warte podkreślenia.
Jeśli chodzi o katolickich autorów, podobną wartość ma pięć tomów poświęconych Jezusowi amerykańskiego biblisty Johna P. Meiera. Są niezwykle szczegółowo udokumentowane. Niestety są poza zasięgiem polskiego czytelnika.
Tak więc poza żydowskim kontekstem Jezus przestaje być zrozumiały.
Ależ oczywiście. Jezusa bez judaizmu nie da się zrozumieć. Naziści próbowali zrobić z niego aryjczyka, co zgłębiała Susannah Heschel, córka wybitnego rabina pochodzącego z Polski Abrahama Joshui Heschla, sama będąca teolożką. Jej zdaniem próby arianizacji, czyli nazistowskiego odżydzania, to zwykłe zakłamanie. Odcinanie od korzeni odbywa się zawsze ze szkodą dla Jezusa. Wspomniany przeze mnie Boyarin napisał świetną książkę o Jezusie Jewish Gospel, czyli właśnie „Ewangelia żydowska”, i pokazuje w niej dokładnie, jak bardzo Jezus przestrzegał prawa. Był po prostu pobożnym Żydem. Wiele ze wspomnianych przeze mnie książek nie zostało jeszcze przetłumaczonych na język polski, ale to wszystko nastąpi. To ostatni moment, kiedy ignorancję kulturowo-historyczną na temat czasów Jezusa i samego Jezusa można jeszcze jakoś usprawiedliwiać.
Jeśli chcemy zrozumieć źródła nienawiści do Żydów, to trzeba zdekodować ten ideologiczny język.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI