Więcej sekretów umarlaków - Jonathan Gray - ebook

Więcej sekretów umarlaków ebook

Jonathan Gray

3,4

Opis


Światowej sławy archeolog, Jonathan Gray, natknął się na coś, co nim bardzo wstrząsnęło!... całą masę rzeczy, które nie powinny istnieć. Niestety nie znajdowały się one w jednym miejscu, ale istniał do nich „globalny wzór”. Wzór ten ukazał zgubioną naukę i technikę. To interesujące tajemnice, które z jakiś powodów nie mogły dotąd wyjść na światło dzienne. Dlaczego ta, tak osławiona Instytucja, Smithsonian, nadal ukrywa wszelkie dowody na wysoki poziom rozwoju amerykańskich kultur? Dowody na starożytne podróże różnych cywilizacji do Ameryki Północnej, jak też dowody na istnienie ras gigantów, które zamieszkiwały Amerykę?

To najbardziej niezwykła książka z zakresu archeologii jaką mogłeś kiedykolwiek mieć w swoich rękach – lub kiedykolwiek zobaczyć! Tą książką jest "Więcej sekretów umarlaków" (tytuł oryginalny: More Dead Men's Secrets). Tajemnice zmarłych jest nagromadzeniem zadziwiających odkryć..... Zgubiona nauka super wychodzi z morskiego dna, dżungli i piasku pustyni naszej planety... wiele zapomnianych tajemnic. To wstrząśnie tobą. Nigdy wcześniej tego nie widziałeś. Zyskaj nową przyjemność. Miej fakty w zasięgu twoich rąk.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 188

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,4 (10 ocen)
2
4
2
0
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
agnieszka3201

Dobrze spędzony czas

Książki Jonathana Graya zasługują na szczególną uwagę - ta pozycja również zaskoczy i zmusi do refleksji. Polecam przeczytać wraz z książką Sekrety umarlaków. Książki Graya dobyły one rozgłos i uznanie na całym świecie, ponieważ Gray jest znanym archeologiem i odkrywcą, który szczegółowo udokumentował swoje badania.
01

Popularność




Jonathan Gray "Więcej sekretów umarlaków"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, 2013 Copyright © by Jonathan Gray, Wiktor Jorkstam, 2013

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Wydawnictwo Psychoskok Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok Zdjęcie okładki © Andrey Armyagov - Fotolia.com

ISBN: 978-83-7900-093-7

Wydawnictwo Psychoskok ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin tel. (63) 242 02 02, kom.665-955-131

Jonathan Gray
WIĘCEJ
SEKRETÓW UMARLAKÓW
Wydawnictwo

1. Wyprawa

Czy lubisz czytać stare listy? Mam tutaj na myśli, bardzo, bardzo stare listy!Właśnie niedawno temu przerzucałem niewiarygodnie stare, pożółkłe papiery, które należały do mojej matki z czasów, gdy była jeszcze dziewczynką. To naprawdę niezwykłe przeżycie móc cofnąć się w czasie o ponad 90 lat. Tego jednak ranka wpadł mi w dłonie znacznie starszy dokument. Dlatego też pomyślałem, że opowiem o nim, aby i tobie sprawić nieco radości. Dokument ten ma w tej chwili 1609 lat! Tak, to prawda, gdyż został spisany w roku 404 naszej ery! Napisał go, w formie listu, jeden z pasażerów statku, wysyłając następnie tę relację komuś ze swoich bliskich.

Wydarzenie to miało miejsce podczas podróży statkiem przez Morze Śródziemne, gdy na środku morza zostali zaskoczeni przez potężny sztorm. Jak opowiada, był bardzo podejrzliwy, co do kompetencji załogi tego statku A całą sytuację relacjonował w następujący sposób: „Mężczyźni przeklinali, mamrocząc pod nosami, kobiety piszczały histerycznie i wszyscy wzywali na pomoc Boga i swoich bliskich. Jedynie Amarantus (kapitan), był w dobrym humorze, pocieszając się tym, że po zakończeniu rejsu wypłaci swoich dłużników. Zauważyłem, że część pasażerów, którymi byli arabscy żołnierze przynależący do jakiegoś oddziału kawalerii, stała na pokładzie z mieczami w dłoniach. Gdy zapytałem, dlaczego to robią, odpowiedzieli mi, że wolą, w razie czego, popełnić samobójstwa, oddając swoje dusze powietrzu, niż pozwolić, by zostały pochłonięte przez morze… Wtedy ktoś krzyknął, aby wszyscy, którzy mają przy sobie jakieś złoto, powiesili je na swoich piersiach. Kobiety nie tylko wyjęły złoto, lecz także wszystko inne, co miało jakąś wartość, rozdzielając między siebie kawałki sznurka.

To taka honorowana tradycją praktyka, której powodem jest to, że w razie utonięcia przy ciele powinna być wystarczająca ilość pieniędzy na pokrycie kosztów pochówku. Tym sposobem, ktokolwiek by takie zwłoki odnalazł, powinien poświęcić im nieco więcej troski! Okręt pędził po rozwścieczonych falach na pełnych żaglach, gdyż w tych okolicznościach niemożliwym było ich opuszczenie. Wielokrotnie chwytaliśmy za liny, próbując popuścić żagle, lecz za każdym razem okazywało się to niemożliwym, gdyż bloki linowe były całkowicie zablokowane. Wszyscy byliśmy podobnie przerażeni, obawiając się, że jeśli nawet udałoby nam się wydostać z kłębiącego się morza, to i tak w środku nocy wyrzuciłoby nas na jakiś nieznany ląd, co mogło być równie niebezpieczne. W taki sposób dotrwaliśmy do świtu, zanim cokolwiek złego się wydarzyło i wkrótce ujrzeliśmy słońce. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie ucieszyliśmy się tak na widok słońca. W miarę jak dzień stawał się coraz cieplejszy, siła wiatru zaczęła słabnąć. Wtedy dopiero można było zająć się żaglami i ewentualnie zmienić je na żagle sztormowe. Okazało się to jednak niemożliwym, gdyż kapitan zastawił je przed rejsem w lombardzie. Popuściliśmy jednak żagle, fałdując je, aby zmniejszyć ich powierzchnię i po 4 godzinach ujrzeliśmy ląd, choć wcześniej braliśmy pod uwagę najgorszy scenariusz. Był to jednak odludny kawał lądu, od którego do najbliższej osady było ponad 25 kilometrów. Statkiem rzucało na linie kotwicznej, gdyż nie było tam żadnej przystani, bo druga kotwica został już wcześniej sprzedana, a kapitan Amarantus nie miał trzeciej. Gdy dotarliśmy do tak upragnionego lądu, całowaliśmy ziemię, jak własną matkę.

*******

Pomyśleć tylko, że współcześnie narzeka się często na brak gotówki! Ale nawet w tamtych czasach nie było łatwym utrzymać się na powierzchni, nawet jeśli prowadziło się własny biznes – i to działający bez sztormu! Pożyczanie pieniędzy pod zastaw, kredyty, długi i kłopoty. Niewyobrażalne, że kapitan zastawił żagle i sprzedał kotwicę, aby móc wyruszyć w morze. Czy to nie król Salomon zauważył, że: „Nie ma nic nowego pod słońcem?”.

2. Flota Aleksandra Wielkiego

W roku 323 przed Chrystusem, Aleksander Wielki planował przeprowadzenie inwazji na Indie. Posiadał ogromną flotę okrętów wojennych, które były zakotwiczone w delcie Indusu. Niektóre z nich miały nawet do 200 metrów długości. Wtedy to dostał „gorączki”, jak podaje wersja oficjalna i umarł! Co się stało z jego flotą? Z pewnością część załóg powróciła do domu. Jednak są dowody na to, że część załóg tych statków postanowiła pożeglować w kierunku na wschód, docierając daleko na Ocean Spokojny. Niektóre z nich mogły zostać na Sumatrze, która była starą kolonią fenicką. Potwierdzają to miejscowe kroniki, w których podaje się, że dynastie rodów królewskich bezpośrednio wywodzą się od Aleksandra Wielkiego.

Ślady po flocie Aleksandra Wielkiego

Wiele dowodów wskazuje na to, że duża część floty kontynuowała jednak swoją podróż na wschód. To może wyjaśniać, dlaczego tubylcy na wielu wyspach Mikronezji, posiadają do chwili obecnej typowo „greckie” rysy twarzy. I to nawet na Hawajach. Gdy pierwsze europejskie statki zaczęły zawijać w XVI i XVII wieku do wysp tamtego regionu, zwrócono uwagę na to, że wielu wodzów i wojowników nosiło na głowach hełmy, które bardzo przypominały nakrycia głów, jakie nosili graccy wojownicy z okresu Aleksandra Wielkiego. Co ciekawe, odkryto również bardzo duże podobieństwo językowe, pomiędzy językami, jakimi posługują się plemiona na Hawajach a starogreckim. Z kolei na pewien rodzaj piszczałek, na jakich grano w starożytnej Grecji, można do dziś natrafić na Wyspach Salomona oraz w Andach Ameryki Południowej. Posiadają dokładnie taką samą budowę, a nawet wysokość tonów jest identyczna!

3. Zaginione miasto Majów

Na własne oczy widział w dżungli to białe olśniewające miasto

„Podróżowałem z grupą Indian w pobliżu głównego nurtu rzeki Rio Usumacinta. Po wielu dniach wyczerpującej wędrówki wspięliśmy się na szczyt łańcucha górskiego, wznoszącego się na wysokość ponad 3000 metrów. Miejsce to leży w regionie Sierra Cordillera. Z wysokości gór, widać było rozciągającą się przed nami ogromną równinę, która rozciągała się w kierunku południowym, aż w kierunku Zatoki Meksykańskiej.

Z tego punktu widokowego podziwiałem w dole wspaniałe miasto, które rozciągało się na ogromnej przestrzeni. Było tam wiele białych wież, które lśniły w słońcu!” Lloyd Stevens, wydał instrukcje, aby Indianie wyruszyli w kierunku tego miasta. Jak później wspominał: „byłem niezmiernie podekscytowany, myślą, że w tych niedostępnych dżunglach okryłem tak wspaniałe miasto”.

Nie pozwolono mu się zbliżyć!

- To jest najdalej, jak biały człowiek może iść - poinformował go starszy Indianin. Mieszkańcy tego miasta wiedzą, że biali zaborcy podbili te ziemie. Od tamtej pory mordują każdego białego, który zbliży się do tego miasta!.

- W jaki sposób pozostali nieodkryci przez kilka wieków - zapytał Stevens?

- Oni nie posiadają zwierząt domowych ani monet - odpowiedział Indianin.

- A te budynki, które widzisz, nie są zamieszkałe. Oni opuścili to miasto, przenosząc się pod ziemię, aby ratować się przed białymi zaborcami. - W jaki sposób są w stanie przeżyć pod ziemią? - dociekał Stevens

- Przecież bez światła słonecznego wymarliby, żyjąc w ciemnych jaskiniach.

Jak żyją bez światła słonecznego?

Stary Indianin popatrzył na Stevensa rozbawiony.

- Istnieje na tym świecie wiele sekretów - odpowiedział. Ci ludzie znają formułę wielkiego światła, od tysięcy lat!.

Stevens próbował przekonać Indian, aby zaprowadzili go choć w pobliże miasta. Starania okazały się bezowocne. Tak więc bez entuzjazmu wyruszył na wędrówkę z nimi wzdłuż koryta rzeki Rio Usumacinta, pozostawiając za sobą te niedostępne dżungle zachodniej Gwatemali. Próbował dowiedzieć się, ilu ludzi żyło w tych podziemnych miastach. Poinformowano go, że w tym regionie istniało wiele dużych miast z liczną populacją. Obecnie wszystkie były opuszczone!

Co o tym wszystkim myślisz? Czy nie miałbyś ochoty zakraść się w jedno z takich miejsc, aby zobaczyć, co się tam znajduje?

4. Trzy kłopotliwe pytania

Oto trzy bardzo kłopotliwe zagadnienia, dotyczące trzech zabronionych tematów. Wspominam o tym, aby dać ci do myślenia!

Pierwsze: „Powiedz, że nic tam nie ma!”

Czy wiedzieliście o tym, że gdy Val Osborne ogłosił odkrycie ruin fenickiego miasta, liczącego 3000 lat, w pobliżu miejscowości Sarina w stanie Quinsland w Australii, to wielu profesorów okrzyknęło go oszustem, nie dając mu nawet możliwości zaprezentowania znaleziska. Oficjalna wersja historii głosi, że Fenicjanie nigdy nie wypłynęli poza region Morza Śródziemnego, a pierwszymi odkrywcami, którzy przypłynęli do Australii byli Europejczycy. Jednakże, „paskudny” Val nie dał się ani zniechęcić ani też uciszyć. Wtedy z Uniwersytetu w Quinsland wysłano w to miejsce archeologa, który otrzymał instrukcje, aby oficjalnie ogłosić, ŻE NIC TAM NIE MA!

Patrz artykuł i zdjęcie na stronie: www.awarenessquest.com

Drugie: „Nikomu nie wolno tego oglądać”

Inną nietykalną kwestią archeologii, jest legenda o tym, jak prymitywni byli „jaskiniowcy”. Czy wiedzieliście o tym, że starożytne freski, pochodzące z jaskiń, między innymi z Lussac we Francji, ukazują bardzo współcześnie wyglądających ludzi, którzy noszą eleganckie ubrania, spodnie, szerokie pasy, wysokie buty z cholewami, płaszcze, kapelusze, a kobiety nawet torebki! Mężczyźni mają przystrzyżone wąsy i brody itd. Tylko pomyśleć, jak niezmiernie żenujące musi to być dla ludzi lansujących oficjalną wersję historii. I wiecie co, nikomu nieposiadającemu specjalnego zezwolenia, nie wolno oglądać tych fresków! Czy te informacje są dla nas, czy też dla nich zbyt NIEBEZPIECZNE?

Trzecie: Wielkie fałszerstwo Instytucji Smithsonian

Dlaczego ta, tak osławiona Instytucja Smithsonian, nadal ukrywa wszelkie dowody na wysoki poziom rozwoju amerykańskich kultur? Dowody na starożytne podróże różnych cywilizacji do Ameryki Północnej, oraz na istnienie ras gigantów, które zamieszkiwały Amerykę! Dlaczego 97% wszystkich eksponatów z dziesiątków milionów, jakie mają w swoim posiadaniu, jest niedostępna dla zwiedzających? Dlaczego wszystkie posiedzenia Rady Nadzorczej Instytucji Smithsonian, odbywają się za zamkniętymi drzwiami i nigdy żadna osoba postronna ani też dziennikarz nie mieli tam wstępu? Co by się stało, gdyby Amerykanie zostali wpuszczeni na ten „strych” (jak to powszechnie jest nazywane) Ameryki Północnej. Jakie szkielety znaleźliby tam ukryte? I czy to prawda, że Instytucja Smithsonian załadowała cały statek niewygodnymi artefaktami, które zostały zatopione w Morzu Karaibskim? Nasuwa się pytanie, co jeszcze mają do ukrycia?

5. Co odkryła Ruth?

Słyszeliście o tym, co odkryła Ryth? Ta bystra dama natrafiła na kilka ogromnych wydm, które znajdowały się w pustynnej dolinie w Peru. Już wcześniej paru podróżników wspominało o tych sześciu ogromnych wzniesieniach, lecz nikt nic nie zrobił. Dopiero archeolog Ruth Shady zwróciła uwagę na to, że ich kształty były zbyt regularne, jak na naturalne formacje. Rozpoczęła więc prowadzenie wykopalisk w tym miejscu, które otrzymało nazwę NN2. Co za niespodzianka! To tu natrafiono na pozostałości miasta, które było tak stare, jak pierwsze sumeryjskie, czy też egipskie piramidy.

Tak, dokładnie tak stare!

Pod zwałami piachu i rumowisk natrafiono na pozostałości po dwóch piramidach oraz leżących w ich pobliżu placów, okrągłych i kwadratowych w kształcie. Samo istnienie placów jest tutaj niezmiernie istotne, gdyż świadczy to o tym, że budowniczy piramid:

* Po pierwsze, jako cywilizacja mieli potrzebę odbywania wielkich zbiorowych ceremonii. W pobliżu znaleziono między innymi 32 flety wykonane z kości kondorów i pelikanów, co potwierdzałoby fakt, że odbywały się tam jakieś ceremonie przy akompaniamencie muzyki.

* Po drugie, wkład pracy przy budowie tak dużych obiektów, wymagał doskonałej koordynacji, planowania i zarządzania, co świadczyłoby o istnieniu dość zaawansowanej cywilizacji.

Centralna część tego starożytnego miasta, które nazwano Caras, rozciąga się na obszarze blisko 80 hektarów. Ci ludzie planowali i wznieśli budowle publicznego użytku, rozwijając bardzo zaawansowaną cywilizację, z doskonale funkcjonującym planowaniem i zróżnicowaną ekonomią.

- Okoliczni campesinos (rolnicy) często mnie pytają – mówi dr Shady – jak to możliwe, że nasi wcześni przodkowie potrafili budować tak duże i wspaniałe miasta, podczas gdy my żyjemy tak biednie i nic podobnego nie potrafimy stworzyć. Jest mi bardzo trudno odpowiedzieć na takie pytania! Naturalnie, że nam jest łatwiej to zrozumieć! Wystarczy tylko przeczytać moją książkę pt. „Sekrety umarlaków", aby zrozumieć, że ludzkość nie ewoluowała z prymitywnego stanu, jak nam się to wmawia, lecz raczej zdegenerowała się od czasów swojej wspaniałej, technologicznie zaawansowanej przeszłości!

6. Wielkie pomyłki datowania

- Radiometryczna metoda datowania? - odparsknął Ray. To całkowicie bez sensu datować w ten sposób przeszłość. - Co masz na myśli?- zapytałem.

- Popatrz- powiedział Ray, podam ci tylko taki przykład.

Głęboko w osadach mułu, niedaleko Nowego Orleanu w Luizjanie, znaleziono szkielet człowieka, który został zbadany metodą węgla C-14. Jego wiek określono na 57 000 lat! Poniżej tego szkieletu znaleziono resztki płaskodennej drewnianej łodzi, jakie pływały do niedawna po Mississippi. Wiek łodzi określono na 200 lub mniej lat”.

- Chyba żartujesz! - wykrzyknąłem.

- Nie, to całkowita prawda! A wiedziałeś o tym, że w datowanych metodą węgla C-14 egipskich grobowcach znaleziono mumie, które były o 500 lat „starsze” niż sarkofagi, w których je pochowano? Albo nasiona, które były znacznie starsze niż pojemniki, w których je przechowywano? Archeolog zajmujący się wykopaliskami nie może akceptować niczego, przyjmując to jako fakt! Były to detale, które musiałem jednak sam sprawdzić.

Przez wiele lat mieszkałem w Australii. W tym okresie wielokrotnie odwiedziłem Tasmanię. Spotkałem tam jednego farmera, mieszkającego w pobliżu miasta Burnie, który usuwał resztki ogrodzenia, które skonstruowano jakieś 100 lat temu.

Odkrył, że te części pali, które znajdowały się pod powierzchnią ziemi, uległy prawie całkowitej opalizacji. Farmer pobrał więc próbki tych skamieniałych pozostałości drewna, wysyłając je do australijskich instytutów geologii, prosząc o określenie wieku drewna. Instytucjami tymi były La Trobe University in Melbourne oraz National University in Canberra. Oba laboratoria zbadały nadesłane próbki, podając bardzo różny wiek skamielin.

Ta „dłuższa” ocena wieku opiewała na sto tysięcy lat. Gdy farmer zaprotestował, twierdząc, że to niemożliwe, zapewniono go, że właśnie taki jest wiek tych próbek!

Odkrycia tego rodzaju naprawdę mnie zaniepokoiły. Co tu się działo? Coś z tymi „naukowymi„ badaniami było nie tak, i to poważnie nie tak! Tego rodzaju dowody całkowicie wystarczyłyby, aby zdyskredytować wszystko inne, ale nie „metody naukowe!” Nie będę cię zanudzał, opisując, w jaki sposób odbywają się takie badania. Mogę jednak powiedzieć jedno, te wyniki badań całkowicie nie zgadzają się z tymi, jakie uzyskuje się przy użyciu innych metod datowania. Na przykład, większość badań radiometrycznych nie jest zgodna z metodami datowania skamielin. Ale co z samą metodą węgla C-14, przy pomocy której datuje się większość organicznych znalezisk?

Seria kontrolnych badań, jakie przeprowadzono na próbkach, których wiek znano, a które miały mniej niż 3800 lat pokazały, że datowanie metodą węgla C-14 dość dobrze się zgadzało z rzeczywistym wiekiem próbek. Jednakże rezultaty datowania wszystkich starszych próbek, a więc tych, które miały powyżej 4000 lat, pokazały, że wszystkie próby określenia ich wieku były całkowicie ‘dzikie’, a chwilami wręcz zabawne. To może być dla ciebie szokiem, lecz o tym fakcie się milczy, nagminnie fałszując wyniki badań. Datowanie artefaktów metodą węgla C-14, już w jej początkowej fazie, natrafiło na zaskakujące, publicznie nieznane fakty, a mianowicie dowody na to, że wiek ziemi jest znacznie krótszy niż nam się to wmawia.

Prawda jest taka, że dokładnie wszystkie metody datowania, jakimi się obecnie posługujemy, są czysto naukowo nieważne. Tak więc jeśli ktokolwiek wmawia nam, że jakaś data została naukowo potwierdzona, to znaczy, że ten ktoś całkowicie nie rozumie złożoności testów naukowych, lub też świadomie kłamie, gdyż jest to dla niego wygodne. Bardzo rozbieżne wyniki datowania uzyskuje się na dodatek podczas badań różnymi metodami, co oficjalnie całkowicie się przemilcza!

Jak byś się czuł wiedząc, że nagminnie jesteśmy oszukiwani? Wszystkie te detale są znane jedynie jakiejś garstce ludzi, znajdujących się na szczycie naukowej piramidy, podczas gdy cała reszta utrzymywana jest w niewiedzy.

7. Tunel z Gibraltaru do Maroka

Kiedyś w młodości, podróżując po świecie, miałem zwyczaj nocowania w tanich zajazdach dla wędrowców. Lubiłem te miejsca, gdyż zawsze można było się tam natknąć na interesujących ludzi. Pewnego ranka, gdy każdy zmywał naczynia po swoim śniadaniu, wdałem się w rozmowę z jakimś młodym, sympatycznym włóczęgą z Gibraltaru. To właśnie Gibraltar chroni od niepamiętnych czasów wejścia do podziemnych przejść, które wiodą aż do Maroka, o czym donosi wiele starożytnych podań. Już wcześniej publikowałem nieco informacji o tych tunelach, łączących dwa kontynenty. Dlatego też zapytałem go, co o tym myśli i co na ten temat wiedzą ludzie w samym Gibraltarze.

Odpowiedział mi, że u niego w domu, dokładnie wszyscy ludzie wiedzą o tych tajemniczych tunelach.

- W młodości moja matka straszyła mnie, gdy byłem niegrzeczny, że zostanę wrzucony do tego tunelu i wyląduję w Maroku”. Wejście do tunelu, o którym mowa, znajduje się, jak twierdzą miejscowi, na terenie Brytyjskiej Bazy Wojennej, funkcjonującej na Gibraltarze. Niektórzy twierdzą, że to właśnie przez te tunele przywędrowały z Północnej Afryki te tak osławione, jedyne małpy, jakie żyją w Europie!

8. Podróże do Australii przed przybyciem Aborygenów

Jeśli już zdołałeś przeczytać pierwszych kilka rozdziałów „Sekretów Umarlaków”, to z pewnością pamiętasz, że omawialiśmy kwestię Potopu, który w tak dramatyczny sposób zmienił topografie ziemi. Ci, którzy przeżyli, zostali zmuszeni zaczynać wszystko od początku na całkowicie zmienionej i zniszczonej planecie.

W przeciągu kilkuset pierwszych lat od Potopu, silnie ekspandująca populacja ludności spowodowała, że zorganizowano wiele wypraw badawczych w celu zbadania topografii ziemi, oraz aby zlokalizować te najbardziej cenne dla ludzkości zasoby mineralne. Wkrótce każdy zakątek ziemi został odwiedzony przez grupy badaczy.

Ci wcześni podróżnicy pozostawili po sobie bardzo wyraźne ślady bytności na wszystkich kontynentach. Wszyscy posługiwali się sekwencjami 241 znaków i symboli. Wszędzie gdzie dotarli, pozostawiali po sobie „notatki”, w różnych miejscach kluczowych tak, aby ci, którzy nadejdą po nich, mogli łatwiej odnaleźć te zasoby, które były niezbędne do tworzenia nowego osadnictwa i późniejszych cywilizacji. Wyniki badań, jakie przeprowadził S. F. Wood i kilku innych wskazują na to, że ten prosty system komunikacji, nota bene wywodzący się z bliskiego Wschodu, był szeroko stosowany nawet w najdalszych zakątkach ziemi. Symbole, którymi się posługiwano były identyczne w Afryce, Azji, obu Amerykach czy też w Australii i wyspach Pacyfiku.

Takim australijskim przykładem jest Chaber George w regionie otaczającym Wilpena Pound w południowej Australii. W tej bardzo starej dolinie rzeki, znajdują się dwie równolegle do jej koryta ściany skalne, które są całkowicie pokryte właśnie takimi starożytnymi napisami. Są to głęboko w skałach wycięte reliefy, z których wiele ma bardzo wyraźne pochodzenie śródziemnomorskie, podczas gdy inne są pomieszane z rysunkami i motywami Aborygenów.

Badania tych reliefów, przeprowadzone przy pomocy skanowania w podczerwieni, wyjawiły, że dokładność i precyzja wielu z tych naskalnych tekstów, jest zaskakująco podobna do symboliki i pisma, jakim posługiwały się kultury w różnych innych miejscach na świecie. Sugeruje to, że w tym okresie wszyscy ludzie na ziemi posługiwali się wspólnym językiem!

Innym, podobnie zaskakującym miejscem, jest Red George, także w południowej Australii. Obecnie jest to koryto wyschniętej rzeki, które po obu stronach otaczają krwawo czerwone ściany skalne, które wietrzeją, formując wielkie luźne głazy. Tak tutaj, jak i w wielu innych miejscach, odnajdujemy symbol pierścieni, wpisanych w pierścienie, które przecinają proste linie. Wygląda to, jak jakaś sygnatura identyfikująca tych, którzy to wszystko po sobie pozostawili.

Raporty archeologiczne z lat 30-tych XX wieku wyraźnie stwierdzają, że Aborygeni w tak zamierzchłej przeszłości nie posiadali takiego pisma. Jak sami twierdzą, rysunki te powstały na długo, zanim oni sami przybyli do Australii. Oto dowody na starożytną wiedzę ludzi, którzy w tych wczesnych czasach zamieszkiwali ziemię. Ludzi, którzy nie tylko przeprowadzali badania topograficzne i geologiczne, lecz także tworzyli dokładne mapy całej planety. Jedna z takich map znajduje się obecnie w Muzeum na Tajwanie.

9. Profesor „poza czasem”

Wydawca Encyklopedii Brittanica wysłał pewnego razu jeden artykuł historyczny, zamieszczony w encyklopedii wiele lat temu, do rektora jednego z uniwersytetów w zachodnich Stanach Zjednoczonych. Poprosił o dokładne zweryfikowanie zawartych w nim materiałów, gdyż uważał, że coś się w nim nie zgadza.

W odpowiedzi otrzymał komentarz pana profesora, który napisał, że artykuł ten był bardzo słabo napisany i na dodatek rzeczywiście zawierał niezliczoną ilość błędów historycznych.

Zaintrygowany otrzymaną odpowiedzią, sprawdził w archiwach, kto był autorem tego tak niechlujnie napisanego artykułu. Ku swojemu zaskoczeniu odkrył, że artykuł został napisany przez tego samego profesora, który go skrytykował. Było to najwyraźniej tyle lat temu, że sam zapomniał, iż jest jego autorem!

(The Saturday Evening Post)

10. „Łzy” na Marsie potwierdzone

Na twierdzenia w książce „Sekrety Umarlaków” dotyczące starożytnej technologii i nauki, napływa coraz więcej dowodów. Przykładem tego jest starożytny tekst asyryjski, w którym opisane zostały wszystkie planety naszego układu słonecznego. Co ciekawe, tabliczki z tym tekstem zostały odnalezione w zachodnich Chinach. Opisując planetę Mars, starożytny autor wspomniał o „łzach”, które znajdują się w dolinach Marsa. W tym starym dokumencie znajdziemy informacje o czterech ogromnych kraterach na powierzchni Marsa, których erupcje spowodowały powstanie wspomnianych „łez” w pobliskich dolinach.

Ostatnio otrzymane z Marsa serie zdjęć pomogły wyjaśnić tę zagadkę ze „łzami”. Np. w regionie Chryse na Marsie znaleziono, w pobliżu takiego krateru, ogromne skalne krople, spowodowane wysoką temperaturą otoczenia, ściekające po zboczu doliny jak łzy, zanim znów nie zastygły. Inna teorią jest, że łzy te uformowała ściekająca po zboczach dolin woda, wtedy, gdy jeszcze były opady na Marsie.

Najciekawszym jest to, że dopiero Voyager I potwierdził, wysyłając na Ziemię dużo informacji o Marsie. Dane zawarte w tym starym asyryjskim dokumencie odesłały do lamusa wiele dotychczasowych teorii, istniejących na temat Marsa. Wydaje mi się, że wyjaśnienie z tego dokumentu dotyczące wspominanych łez, leży także bliżej prawdy, niż nasze teorie o drążącej je wodzie.

11. Bumerangi we wczesnej Afryce i nie tylko!

Na zachodnim brzegu Nilu, naprzeciwko Luxoru w Egipcie znajduje się historyczna świątynia Deir-el-Bahari (świątynia królowej Hatszepsut). W tak zwanej galerii Punt, znajdującej się w południowym skrzydle środkowej kolumnady, przechowywane są detale dotyczące przedsięwzięć handlowych. To właśnie tam można ujrzeć wiele motywów przedstawiających towary, jakie przywozili do Egiptu Punijczycy (Fenicjanie). Wśród tych towarów jest cały stos bumerangów, które, notabene, były wczesną bronią myśliwską także w Afryce. Dla Egipcjan przyrząd ten był tak niezrozumiale „obcy”, że wygięty patyk stał się hieroglificznym symbolem, oznaczającym w języku egipskim słowo „obcy”, lub też „obcy kraj”.

Większość z nas identyfikuje bumerangi jako typowy symbol Australii. Ten zagięty patyk, który powraca, gdy się go rzuci, jest używany jako broń przez Aborygenów od kilku tysięcy lat! Ciekawym jest to, że niewielu ludzi wie, iż bumerangami, które powracały, lub też nie, posługiwali się ludzie na wszystkich kontynentach! Tak więc tymi, którzy rzucali bumerangami byli Indianie Hopi, zamieszkujący w Arizonie, Inuici, żyjący poza Kręgiem Polarnym, jak też ludzie w Indiach, starożytnym Egipcie, w Polsce, Danii, Holandii, Niemczech, Indonezji, na Nowych Hebrydach oraz plemiona Punt w Afryce! Jedne z najbardziej interesujących, i być może najmniej znanych, to te, które zostały znalezione w grobowcu Tutenchamona w Egipcie. Te bezcenne artefakty są wykonane z kości słoniowej oraz hebanu, a niektóre z nich są inkrustowane złotem! Ostatnie badania potwierdzają, że niektóre z nich były tego rodzaju, który wracał! Wygląda na to, że Aborygeni są kojarzeni z bumerangami tylko dlatego, że są ostatnią rasą, która się nimi posługuje!

12. Podziemne miasto w Hiszpanii

Edith Breeden z Kalifornii napisała do mnie, że na początku lat 70-tych ona i jej mąż odwiedzili Hiszpanię. Pewnego razu zostali zaprowadzeni w miejsce, które zostało odkryte przez nastolatka mieszkającego w Rota. Ten młody człowiek zgodził się zaprowadzić ich w to miejsce! Edith wspomina:

- Nigdy wcześniej ani później nie widzieliśmy czegoś podobnego. Miejsce to znajdowało się w pobliżu miasta Jerez de la Frotera, na terenie posiadłości należącej do jakiegoś prywatnego przedsiębiorstwa. W miejscu tym znajdowało się podziemne miasto. Wchodziło się do niego poprzez duży otwór w ziemi, coś w rodzaju obszernej jaskini. Nieopodal wejścia jacyś biedni ludzie mieli swoje obozowiska.

Nasz