Wczorajsze dzisiaj. Myśli nieuczesanych Stanisława Jerzego Leca - Zbigniew Woźniak - ebook

Wczorajsze dzisiaj. Myśli nieuczesanych Stanisława Jerzego Leca ebook

Zbigniew Woźniak

0,0

Opis

Prawdy o człowieku i świecie zawarte w Myślach nieuczesanych

Niniejsza publikacja jest próbą uporządkowania wielowątkowego, rozproszonego zbioru 4711 aforyzmów Stanisława Jerzego Leca. Dzięki niej możemy dowiedzieć się, jakie prawdy uniwersalne na temat funkcjonowania człowieka, państwa, władzy i obyczajów pozostawił po sobie ten wybitny poeta i satyryk z socjologicznym zacięciem. Książka Zbigniewa Woźniaka stanowi syntetyczny komentarz do wynaturzeń życia zbiorowego w systemie totalitarnym. Dla pamiętających PRL opracowanie może być przyczynkiem refleksji nad „powtórką z historii” w wielu sferach życia w Rzeczpospolitej Polskiej, zaś dla pokoleń urodzonych po 1989 roku ¬– przewodnikiem po współczesnej im rzeczywistości społecznej, która pod wieloma względami przypomina tę, której pamiętać nie mogą.


Lec, tworząc w różnych okresach aktywności twórczej „Myśli nieuczesane”, nie budował przemyślanej strukturalnie i treściowo całości, po prostu obserwował, analizował i publikował kolejne setki i tysiące aforyzmów, stąd ich rozproszenie tematyczne i trudność w ustaleniu dat dziennych ich powstawania. Tym samym w sposób niezamierzony pozostawił wolne pole dla prób mierzenia się z porządkowaniem tematycznym olbrzymiej liczby aforyzmów. I tak pierwotna fascynacja twórczością Leca przerodziła się z czasem w wieloletnią pracę nad odczytaniem społecznego kontekstu aforyzmów zawartych w „Myślach nieuczesanych”.


Zbigniew Woźniak
Socjolog, profesor emeritus na UAM w Poznaniu. Autor 185 publikacji naukowych – w tym 22 monografii. Wieloletni konsultant instytucji rządowych i samorządowych zajmujących się polityką społeczną, a także funkcjonowaniem instytucji społeczeństwa obywatelskiego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 250

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Podobne


Wtedy, gdy myślałem, że jestem pisarzem społecznym, nie byłem nim, teraz, gdy stronię od tego, zdaję się nim być.

Stanisław Jerzy Lec

Od autora

Studiując socjologię pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, uległem fascynacji aforyzmami[1] Stanisława Jerzego Leca, odkrywając Jego niezwykły dar obserwacji i budowania na tej podstawie syntetycznego opisu różnych sfer rzeczywistości społecznej w formie może niezbyt „uczesanej”, czasami żartobliwej, ale w postaci przypominającej konstrukcję twierdzeń, które w „dorosłej” nauce zajmują miejsce w opasłych tomach.

Wraz z publikowaniem kolejnych, poszerzonych zbiorów aforyzmów studencka fascynacja przerodziła się w podziw i profesjonalną „zazdrość” o osiągniętą przez Leca precyzję używania słowa oraz sztukę syntezy tego, co zaobserwował w ludziach, ich zachowaniach i w otaczającej Go rzeczywistości społecznej[2].

W miarę rozwijania własnego instrumentarium badawczego socjologa stale towarzyszyły mi dwie przestrogi Leca: pierwsza, adresowana do każdej osoby parającej się piórem, mówiąca, że biblioteki pełne są książek, których autorzy pisali o potrzebie zwięzłości[3], zaś druga, kierowana do dydaktyka i uczestnika życia naukowego, by pamiętać, że nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba mówić do ludzi. Czerpałem inspirację z lecowskiej mądrości po wielokroć, przy prowadzeniu badań i w pracy naukowej, w trakcie wykładów oraz podczas debat publicznych.

Lec, tworząc w różnych okresach aktywności twórczej „Myśli nieuczesane”, nie budował przemyślanej strukturalnie i treściowo całości, po prostu obserwował, analizował i publikował kolejne setki i tysiące aforyzmów, stąd ich rozproszenie tematyczne i trudność w ustaleniu dat dziennych ich powstawania. Tym samym w sposób niezamierzony pozostawił wolne pole dla prób mierzenia się z porządkowaniem tematycznym olbrzymiej liczby aforyzmów[4]. I tak pierwotna fascynacja twórczością Leca przerodziła się z czasem w wieloletnią pracę nad odczytaniem społecznego kontekstu aforyzmów zawartych w „Myślach nieuczesanych”.

Jak dotąd podejmowano niewiele – poza analizami krytyków literackich i językoznawców[5] – prób porządkowania tematycznego „Myśli nieuczesanych”, na ogół przy okazji okrągłych rocznic urodzin i śmierci Leca[6]. Do wyjątków należy opracowanie Pawła Okołowskiego, który odnalazł w Jego twórczości „dużą dozę filozoficznej samowiedzy”[7], oraz monumentalne dzieło Lidii Kośki, w którym pierwszy raz omówione zostały aforyzmy lecowskie w autorsko uporządkowanych tematycznie kategoriach[8].

Doszedłem zatem do wniosku, że szkoda byłoby zaniechać próby „poskładania” 4711 aforyzmów w dające się wydzielić kategorie tematyczne i znaczeniowe, umożliwiające pełniejszą recepcję bogactwa myśli Leca oraz stanowiące zarazem swoisty przewodnik tematyczny po rzeczywistości społecznej, którą aforyzmy opisywały[9]. Zamiarem piszącego te słowa była próba wyjścia poza obecny w wielu publikacjach językoznawczy lub anegdotyczny kontekst aforystyki Leca i podjęcie ryzykownej, co prawda, intelektualnie próby rekonstrukcji w miarę całościowego i spójnego przekazu Jego przemyśleń, a właściwie opowiedzenie[10] o tym, co nam przekazał w „Myślach nieuczesanych” na temat przejawów funkcjonowania państwa, władzy, kultury, obyczaju oraz systemów i instytucji społecznych, w których ludzie żyją i działają, kondycji człowieka i świata. Przyznaję, że wtórne odkrywanie lecowskiej quasi-socjologicznej wiedzy poprzez uogólnianie informacji zawartych w aforyzmach jako źródłach pierwotnych było przedsięwzięciem tyle karkołomnym, ile w kolejnych fazach pracy coraz bardziej pociągającym.

Każdego czytelnika „Myśli nieuczesanych” fascynować musi alchemia słowa[11], ta najczęstsza i ulubiona, językowa „formuła magiczna” stosowana przez Leca w tworzeniu aforyzmów, które przepojone „wiedzą tajemną” twórcy, przekuły wyniki obserwacji ludzi, zjawisk i procesów społecznych w lekką formę literacką, za jaką uważa się aforyzm[12]. Używając retoryki „alchemicznej”, można powiedzieć, że Lec-poeta dokonywał zamiany jednego słowa/myśli w inne lub przestawiał litery w pojedynczym wyrazie za pośrednictwem „kamienia filozoficznego”, którym był Jego potencjał i siła umysłu oraz błyskotliwa inteligencja, wsparte rozległą wiedzą filozoficzno-historyczną i doświadczeniem życiowym. Lec był przekonany, że jedynie w sztuce jest możliwa alchemia: zrobić złoto z niczego, i dodawał: (…) wielu próbowało stworzyć kamień filozoficzny przez petryfikację myśli.

Można zatem – mówiąc bardziej serio – przyjąć, że „alchemia słowa”[13] była metodą zbierania materiału badawczego za pośrednictwem obserwacji uczestniczącej. Lec-alchemik słowa i generator myśli nieuczesanych wykorzystywał w twórczym procesie „transmutacji” imponujące instrumentarium obejmujące takie narzędzia jak: skojarzenia, przysłowia i porzekadła[14], ironię, sarkazm, kalambur[15], alegorię, starożytne sentencje, odwołania do Ksiąg Wielkich Religii[16], nakładanie masek na znane treści, zabawę słowem i budowanie paradoksów[17] oraz tworzenie neologizmów językowych, cyzelowanie znaczeń i wysubtelnianie materii słowa, by osiągnąć skrót myślowy, niezwykłą esencję wypowiedzi w postaci aforyzmów o potężnym ładunku intelektualnym[18]. Świadomość roli dorobku myśli ludzkiej w rozpoznawaniu kondycji i miejsca człowieka w świecie współczesnym dobrze oddaje uwaga samego Leca stwierdzającego: Spróbuj powiedzieć coś, nie odwołując się do podań, przysłów, idiomów, nie musnąwszy – choćby obiegowej – literatury. Jakże trudno – stwierdzasz – być prostakiem. Aforysta był również świadom, że czytelnikowi bez tej wiedzy trudno będzie w pełni zrozumieć adresowany do niego przekaz[19].

Pierwszym krokiem w porządkowaniu „Myśli nieuczesanych” na potrzeby tej książki było wyselekcjonowanie spośród 4711 aforyzmów pakietu o tematyce społeczno-kulturowej[20] stanowiącego 75% analizowanego materiału (tab. 1.).

Tabela 1. TEMATYKA AFORYZMÓW W „MYŚLACH NIEUCZESANYCH”

Częstości

Wyszczególnienie

Liczba

bezwzględna

Procent w ogólnej liczbie aforyzmów

WĄTKI SPOŁECZNO-KULTUROWE

3333

70.7

AFORYZMY BUDUJĄCE PORTRET LECA

170

4.1

AFORYZMY O INNEJ TEMATYCE

1208

25.2

RAZEM (%)

4711

100.0

W kolejnym kroku analitycznym wyodrębniono w pakiecie socjokulturowym następujące szczegółowe wątki tematyczne[21] aforyzmów:

1. moralność 9.3%

2. człowiek i ludzie 9.2%,

3. sztuka i jej twórcy 9.1%,

4. myślenie 7.2%,

5. władza 5.9%,

6. polityka 4.8%,

7. wiara i religia 4.7%,

8. państwo i obywatel 4.1%,

9. śmierć i przemijanie 4.0%,

10. ustrój polityczny 3.8%,

11. świat i rzeczywistość 3.0%,

12. słowo między ludźmi 2.0%,

13. relacje damsko-męskie 1.9%,

14. prawda i kłamstwo 1.2%,

15. o antysemityzmie 0.5%,

16. przejawy patologii społecznej 0.5%.

Aforyzmy rekonstruujące autoportret Leca (4.1% ogółu) wykorzystane zostały w rozdziale I, zaś Jego myśli o innej niż socjokulturowa tematyce z uwagi na trudności w ich kategoryzowaniu w sposób przyjęty w tym opracowaniu zaprezentowane zostały w Aneksie jako ilustracja ulubionych przez Aforystę paradoksów językowych i zabawy słowem[22].

Współcześnie piszący o Myślach nieuczesanych są zgodni w ocenie niezwykłej aktualności aforyzmów Leca (tab. 2.).

Tabela 2. WSPÓŁCZEŚNI O „MYŚLACH NIEUCZESANYCH” S. J. LECA

Autor

Opinia

Lidia Kośka,

Lec. Autobiografia słowa, Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny 2015,

s. 532

(literaturoznawczyni, znawczyni twórczości S. J. Leca)

„W wielu aforyzmach (…) przez konkret lat 50., 60., prześwieca znaczenie ogólne. Co więcej, poeta szuka go – tego trwałego prawidła, pragnie je tam dostrzec, traktuje współczesność jako kostium wieczności”.

Leszek Bugajski, Myśl w koncentracie, „Tygodnik Wprost” nr 51/2015

(krytyk literacki)

„Udany aforyzm jest koncentratem myśli i jego forma wydobywa z konkretu to, co uniwersalne, ponadczasowe. Bo to, co jest jedno- czy dwuzdaniowym zapisem, powinno być rodzajem puenty długiego procesu analizy paradoksów rządzących światem”.

Janusz R. Kowalczyk,

Culture.pl, grudzień 2014

(recenzent teatralny i satyryk)

„Jego maksymy, mocno zakotwiczone w antycznej formie sentencji, zadziwiały ponadczasową, nieodpartą logiką.”

Leszek Bugajski o „Myślach nieuczesanych wszystkich” Stanisława Jerzego Leca „Twórczość”, marzec 2007

(krytyk literacki)

„Jeśli nawet impulsem do napisania każdego z nich [aforyzmów] była konkretna sytuacja z przeszłości czy codzienności, w której zanurzony był autor, to ich forma wydobywa z konkretu to, co uniwersalne, ponadczasowe. Mają więc one niejako z definicji żywot dłuższy niż jakikolwiek inny gatunek twórczości”.

Ludvík Štĕpán, Transformacje w małych formach wierszowych S. J. Leca na przykładach aforystyki i epigramatyki. X_SlavicaLitteraria_08-2005-1_9, s. 92

(czeski pisarz, profesor slawistyki)

„Z filozoficznego punktu widzenia są to satyryczne wypowiedzi o dawnych zasadach rodzaju ludzkiego, które w obliczu zniekształceń społeczeństwa nie zniknęły, trwają”.

Zbiegiem okoliczności końcowa faza pracy nad niniejszą książką przypadła na okres szczególny, gdy świat zmagał się z pandemią koronawirusa i jego odłożonymi w czasie skutkami socjoekonomicznymi. Na te zjawiska i procesy nałożyły się także spory polityczne wywołane zawirowaniami wokół wyborów parlamentarnych i prezydenckich w Polsce[23], ujawniając głębokie podziały w społeczeństwie polskim, niestabilność ustroju i słabość struktur demokratycznych oraz niedomogi instytucji państwowych i jałowość rodzimego parlamentaryzmu (Rzeczypospolitej można też czasem nie poznać). Zdarzenia te dodatkowo wzmacniają społeczno-kulturowe przesłanie „Myśli nieuczesanych” Stanisława Jerzego Leca oraz dokumentują tytułowe wczorajsze dzisiaj Jego aforystyki[24], demaskując uniwersalne mechanizmy władzy, zinstytucjonalizowane kłamstwo oraz hipokryzję w życiu publicznym, a zwłaszcza instrumentalne traktowanie człowieka oraz ograniczanie przynależnej mu sfery wolności oraz godności. Czytelnik, konfrontując własne doświadczenie tego szczególnego czasu z przekazem zawartym w aforyzmach, będzie zatem mógł samodzielnie dokonywać oceny ich aktualności w wielu fragmentach tej publikacji.

Niniejsze opracowanie nie jest pozycją literaturoznawczą – mając w pamięci istniejący już dorobek piśmienniczy w tej dziedzinie, spróbowałem wyjść poza wcześniejsze ramy interpretacyjne, starając się koncentrować uwagę na wyławianiu z aforyzmów prawd uniwersalnych o człowieku, społeczeństwie i kulturze. Z pewnością można zastosować jeszcze inny, indywidualny kod odczytywania aforyzmów Leca, ja poszukiwałem samorodnego socjologa oraz kulturoznawcy, a z całą pewnością niezwykle uważnego obserwatora życia społecznego i geniusza analizy kończonej krótkosłowiem.

Jeśli czytają Państwo tę książkę, oznacza to, że znalazł się wydawca, który uznał potrzebę i sensowość opublikowania przemyśleń socjologa na temat „Myśli nieuczesanych” Stanisława Jerzego Leca[25].

[1] To na ogół lapidarna, jednozdaniowa, zazwyczaj satyryczna wypowiedź, pewien skrót myślowy, odwołujący się często do starożytnych sentencji, maksym, anegdot, a także przysłów i porzekadeł ludowych. Poprzez stosowanie różnych figur stylistycznych, gry słowem oraz paradoksu w połączeniu z odkrywczym spojrzeniem autora aforyzm przekazuje jakąś ogólną myśl moralną, filozoficzną, psychospołeczną, polityczną itp., ujawnia ukryte głębsze przemyślenia w tej materii.

[2]Uwaga redakcyjna: przytaczane w dalszych częściach opracowania aforyzmy Leca pisane są kursywą bez cudzysłowu i odsyłania do stron, z których pochodzą (wielość odnośników utrudniłaby lekturę), zaś cytaty pochodzące z prac innych autorów zaznaczono bez kursywy i w cudzysłowie.

[3]Z Dziesięciorga Przykazań wysnułem jedenaste: zwięzłość.

[4] Bugajski zwrócił uwagę na rozbieżności w podawanych liczbach aforyzmów w kolejnych wydaniach Myśli nieuczesanych (Leszek Bugajski o Myślach nieuczesanych wszystkich Stanisława Jerzego Leca. Twórczość), marzec 2007), niejasne są także informacje wydawców ostatniej publikacji z 2017 roku, którzy piszą, że po dodaniu 101 nieznanych aforyzmów jest ich 4711, a więc tyle, co w publikacji z roku 2006, z której korzystałem w przygotowywaniu niniejszej książki (S.J. Lec, Myśli nieuczesane wszystkie, Noir sur Blanc, Warszawa).

[5] Listę autorów piszących o twórczości Leca, w tym o Myślach nieuczesanych, odsyłam do książki: Kośka Lidia, Lec. Autobiografia słowa, Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa, 2015 – czytelnik znajdzie tam wyczerpujący spis bibliograficzny.

[6] Częściej natomiast podejmowane są próby popularyzacji dorobku Leca – ostatnio w 110. rocznicę Jego urodzin w ramach VIII Dni Kultury Żydowskiej Adlojada 2019 czytali Myśli nieuczesane w Teatrze Polskim w Szczecinie m.in. Henryk Sawka, Andrzej Poniedzielski, Joanna Kołaczkowska, Jan Nowicki, Artur Andrus.

[7] Okołowski wyabstrahował ze zbioru Myśli nieuczesanych wątki filozoficzne, grupując ich treść w częściach zatytułowanych: Metafizyka ogólna, Antropologia filozoficzna. Antynaturalizm, Natywizm i elitaryzm, Paulinizm, Manicheizm, Filozofia religii, Filozofia kultury, Teologia racjonalna, Epistemologia. Logika jako narzędzie poznania, Aksjologia (Okołowski Paweł, Dwieście tez z filozofii Leca, Edukacja Filozoficzna, Instytut Filozofii UW, 2016, numer specjalny, s. 201-229). Także Markowski znajdował w aforyzmach „(…) jednozdaniowe streszczenia Freuda, Nietzschego, Bergsona, Heideggera, Wittgensteina i wielu innych filozofów nowoczesnych, zrobione pozornie od niechcenia, niedbale, jednym lekkim rzutem, nigdy wszelako przypadkiem, zawsze w ścisłym połączeniu z innymi myślami, kręcącymi się obsesyjnie wokół tych samych tematów: prawdy, języka, egzystencji, diabła, Boga. (…) To filozof najświetniejszego rodzaju”. (Markowski Michał Paweł, Pic, Wic, Nic (sic!), Tygodnik Powszechny, 7.09.2015).

[8] Kośka L., Lec. Autobiografia… wyd. cyt., – część III: Od słów do myśli zawiera 15 rozdziałów zatytułowanych: Tajemnica początku Myśli nieuczesanych, Praforma, Poetyka, Lektura wśród drzew, Aforyzm między Październikiem a Marcem, Rozwiązałem prastarą krzyżówkę, Epoka Wielkiego Retuszu (PRL), Znak zapytania herbem wolności, Wskazówki dla poszukiwaczy, Nie-książka, Moce i przemoce umysłu, Myślę, że jestem, Kabalista przy kawie, Rozbiórkowa cegła wieży Babel, Akrobata śmiechu i łez.

[9] Podobną przesłankę sensowności podejmowania prób porządkowania tematycznego aforyzmów Leca znalazłem w publikacji L. Kośki: (…) „książka aforystyczna nieuchronnie ożywia w czytelniku archetypiczną nadzieję, że jeśli jej zdania uda się ustawić we właściwej kolejności, będzie można zyskać dostęp do tajemnic sezamu, klucz zrozumienia. (…) Zaczynamy wtedy uprawiać lekturę porządkującą, sumującą, oraz lekturę wstecz” (Kośka L., wyd. cyt., s. 12).

[10] Opowiadać, znaczy dawać wiedzę o czymś, pozwalać wiedzieć, sprawiać, że ktoś wie o czymś. Jednakże w świecie nauki zapanowała moda na używanie w miejsce „opowiadania” pojęcia „narracja” jako brzmiącego bardziej naukowo. Pozostałem przy klasycznym opowiadaniu wywiedzionym z konkretnych treści, informacji oraz „historii” zawartych w aforyzmach S. J. Leca, zwłaszcza że w sferze pojęciowej panuje dość duże zamieszanie co do rozłączności znaczeniowej narracji i opowiadania (patrz m.in. Borkowski Tadeusz, Narracja. Nowa perspektywa w nauce?, „Horyzonty Wychowania” 17/42, 2018, 147-158;; Kołodziej Jacek H., Narratologia w badaniach komunikacji politycznej. Metodologiczne przymiarki, „Polityka i Społeczeństwo” 1/15/2017, s. 21-32; Rancew-Sikora Dorota, Skowronek Katarzyna, O (nie)zbędności opowiadania. Refleksje teoretyczno-krytyczne na temat badań narracyjnych i perspektywy storytelling, „Studia Humanistyczne AGH”, 2015, t. 14, nr 1, s. 7-24; Bal Mieke, Wędrujące pojęcia w naukach humanistycznych, Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2012.).

[11] Alchemia – przednaukowa praktyka, której celem było poszukiwanie metody przemiany (transmutacji) metali pospolitych w metale szlachetne, lekarstwa na wszelkie choroby (panaceum) oraz eliksiru młodości i nieśmiertelności. Alchemia opierała swoje praktyki na zasadzie „równej wymiany”, co oznaczało, że dokonując zamiany, należy poświęcić coś o równej wartości – ominięcie tej zasady możliwe było z pomocą kamienia filozoficznego, zwanego również Kamieniem Mędrców.

[12]Niektórzy mistycy twierdzą, że tworzę moje myśli z bezmyślności innych.

[13] Pierwszy użył sformułowania „alchemia słowa” Jan Parandowski w tytule traktatu o pisaniu i twórcach słowa (Parandowski Jan, Alchemia Słowa, Wydawnictwo Fundacja Instytutu Reportażu, Warszawa 2019, wydanie I w 1951 roku).

[14] Przysłowia ludowe oraz porzekadła funkcjonujące w mowie potocznej stanowią źródło skumulowanej wiedzy zdroworozsądkowej będącej świadomościowym refleksem doświadczenia społecznego indywidualnych osób i całych zbiorowości. Wiele przysłów ma paralelne do siebie kontrprzysłowia i w ten sposób „(…) można powołać się na radę inną bez utraty twarzy” oraz podkreśla się wagę trafnej diagnozy społecznej, dzięki czemu „(…) w pewnych sytuacjach dobrze jest stosować się do rady jednego przysłowia, w innych do drugiego”. Podobnie traktował tę właśnie cechę mądrości ludowej Lec, twierdząc: Przysłowia sobie przeczą. I to jest właśnie mądrością ludową (patrz: A. Podgórecki, Socjotechniczna zdatność przysłów polskich, w: Podgórecki Adam (red.), Socjotechnika – jak oddziaływać skutecznie, KiW, Warszawa 1970, s. 97-119; Woźniak Zbigniew, Starość i starzenie się w polskich przysłowiach, w: Leońska Lidia, Woźniak Zbigniew (red.), Profile starości, Wydawnictwo Miejskie, Poznań 2000, s. 67-77).

[15] Gra słów wykorzystująca dwuznaczność lub podobieństwo wyrazów.

[16] W twórczości Leca odnajdujemy wiele odwołań do judaizmu z jego zapleczem filozoficznym, zwłaszcza gdy przywoływane są postulaty talmudyczne i mądrości żydowskie oraz aforystyka biblijna. Autor aforyzmów sięgał także po aluzje mitologiczne i przypowieści zaczerpnięte z Nowego Testamentu.

[17] Lec: W paradoksie ważą się propozycje, udając, że się rozkosznie huśtają.

[18] Dla porządku należy dodać, że Lec używa formuł językowych, które bronią aforyzmy przed zarzutem zbytniego uogólnienia – takich jak: czasem, często, niekiedy, niektórzy, większość itp.

[19]Onegdaj dostałem list od czytelnika: „By zrozumieć Pańskie ‘Nieuczesane’, trzeba być oczytanym”. Odtelegrafowałem z miejsca: „A trzeba, trzeba!”.

[20] Termin „społeczno-kulturowe” oznacza, że omawiane kwestie lokowane są w obszarze zjawisk i procesów związanych z wzajemnym oddziaływaniem jednostek i grup, przebiegających według wspólnych dla zbiorowości społecznej wzorów wykształconych i przyswajanych w toku interakcji oraz obejmujących rezultaty takich zachowań.

[21] Tutaj: układ myśli, słów i/lub wydarzeń tworzących pewną całość tematyczną sygnalizowaną w tytule książki.

[22] Zachowując czytelność przekazu w tekście głównym, pewna część aforyzmów ilustrujących i wzmacniających aktualnie omawiane zagadnienie zamieszczona została w przypisach.

[23] Gotowych było w tym czasie dziesięć z czternastu części opracowania.

[24]Znalazłem stare fraszki, odrzucone przez redaktorów za ich naiwność. I dziś nie mogą ich drukować, są teraźniejszością.

[25] Słowa szczególnego podziękowania należą się mojej żonie Alicji oraz dr. Jerzemu Krężlewskiemu, bez wsparcia których nie byłoby tej książki.

I. LEC O SOBIE, RZECZYWISTOŚCI I ŚWIECIE

Między moim pomysłem a waszym domysłem.

Stanisław Jerzy de Tusch-Letz, pseudonim literacki Stach, urodził się w uszlachconej rodzinie żydowskiej 6 marca 1909 roku we Lwowie, zmarł 7 maja 1966 roku w Warszawie. Trójczłonowe nazwisko rodowe spolszczył do prostego: Lec, co po hebrajsku oznacza wesołka, ale i bystrego obserwatora, który to, co widzi, na swój sposób interpretuje i wyjaśnia[26]. Narodziny Leca przypadły na dzień 13 adar 5669 roku[27] w najweselsze w kalendarzu żydowskim święto Purim, a więc, jak twierdzą Jego biografowie – był to najlepszy dzień dla urodzenia się przyszłego satyryka.

Ten komunizujący dziedzic baronowskiego tytułu współpracujący w międzywojniu z radzieckimi czasopismami literackimi[28] po wybuchu II wojny światowej trafia do niemieckich obozów pracy[29], skąd udaje Mu się zbiec przed egzekucją[30]. Żołnierz Gwardii i Armii Ludowej, później major Ludowego Wojska Polskiego oraz członek Polskiej Partii Robotniczej. Po zakończeniu niemieckiej okupacji w służbie dyplomatycznej PRL emigruje w roku 1950 do Izraela, skąd powraca do Polski po dwóch latach z zapisem cenzury uniemożliwiającym publikowanie do jesieni 1956 roku (w tym czasie tłumaczy literaturę z j. niemieckiego)[31]. Po październikowej „odwilży”[32] reaktywuje i współredaguje w Łodzi tygodnik satyryczny „Szpilki” oraz, jak sam pisze, publikuje na pograniczu liryki i satyry[33], nie uczestnicząc w życiu politycznym kraju[34].

Ten niezwykły, pełen zawirowań życiorys z całą pewnością nie pozostał bez wpływu na późniejszą twórczość poety-aforysty, stąd też wielu komentujących dorobek Leca doszukuje się związku przyczynowo-skutkowego między twórczością a meandrami Jego drogi życiowej, widząc tam właśnie pierwotne źródło późniejszych, najbardziej paradoksalnych maksym, stosowania sztuki kamuflażu, niedopowiedzeń i ćwiczenia umiejętności oszczędzania słowa.

W tej części opracowania starałem się sportretować Leca, odwołując się do Jego stwierdzenia, że „Myśli nieuczesane” to cytaty z tragifarsy mego życia (…) ja piszę siebie, swój pamiętnik. Całość jest niecenzuralna. Aforyzmy pisał dlatego, gdyż brak było słów[35], zaś dla siebie chował myśli „uczesane”, gdyż śmieszą mnie w moich ustach do rozpuku.

Pracę nad Myślami nieuczesanymi opisał Lec jako niezwykły wysiłek, przypominający zmagania barona Münchhausena[36]: Za włosy ciągnę te myśli nieuczesane, zwłaszcza uświadomiwszy sobie, że wszystko powiedział już rabbi Ben Akiba[37] i wszystko (…) zostało już odkryte. Część tej wiedzy była w różnych okresach historycznych – głównie przez cenzurę i decyzje polityków – wypaczana, fałszowana lub konfiskowana (Historia uczy, jak ją fałszować), jednakże nadzieję budził u Aforysty stale utrzymujący w stanie dziewiczym obszar okupowany przez banał. Obawy Leca związane z przyszłą recepcją Jego twórczości wynikały także z faktu, że tworzył same utwory okolicznościowe: o życiu i mówił rzeczy tak stare, że ludzkość ich nie pamięta. (…) Mnie w końcu ludzie znienawidzą jak tych, co opowiadają rozwiązania filmów kryminalnych. Ostrzegał także czytelników, że to, co w aforyzmach podano w polukrowanych żartem „pigułkach”, (…) nie jest wcale wesołe ani miłe, dajecie się nabrać na łatwiznę śmiechu[38] – pigułki są nieszkodliwe, trucizna jest w słodyczy[39]. Dlatego dla zachowania równowagi Aforysta zalecał przeglądanie się (…) w źródłach śmiechu, gdyż niejednokrotnie powaga chwili wymaga uśmiechu, bowiem jedynie dowcip może nas pogodzić ze śmiesznością życia. (…) Sam fakt, że ktoś uprawia satyrę, demaskuje go jako optymistę, bywa jednakże, że czasem humorysta wpada w depresję, nie potrafi być śmieszniejszy od patosu innych, natomiast tchórzliwy satyryk tworzy tylko jeden dowcip – siebie. Dzieje się tak, ponieważ prawdziwy twórca jest dla siebie przygodą.

Lec poważył się – jak twierdził – na rzecz szaleńczą, gdyż pragnął (…) zmusić ludzi do myślenia trzema słowami. Oni przecież chcą czytać dziesiątki słów, by nie myśleć. Przywiązywał szczególną, wręcz nabożną wagę do skrótowości przekazu, wiedząc równocześnie, jak trudno wypełnić przestrzeń jednego zdania, zwłaszcza jeśli ma być krótkie. Był przekonany, że łatwiej z trzech słów zrobić sto niż z dziesięciu pięć, na ogół wystarczy słowo – reszta jest gadaniem. Widząc (…) równanie E=mc2, wstydził się swego gadulstwa, stąd też w swojej twórczości starał się stosować zasadę: jak najmniej wyrazów, jak najwięcej wyrazu, co ludzie niezbyt Mu życzliwi kwitowali stwierdzeniem: (…) Mówi urywanymi zdaniami.

Lec utrzymywał, że zaczął pisać, gdy pewnego razu usłyszał (…) krzyk człowieka wzywającego pomocy i udzielając jej (…), znalazł wzywającego w sobie[40]. Spośród wielu form literackich wybrał i posłużył się aforyzmem, gdyż tenże zostawia więcej miejsca dla człowieka. Z kolei pytany, dlaczego swoje obserwacje prowadzi i tworzy (…) w publicznych, ludnych lokalach, a nie w samotności, w domu, odpowiadał dość dwuznacznie: Ażebym zapomniał, na jakim świecie żyję. W tym sensie, pisał, aforyzm jest równocześnie werdyktem (…) w stosunku do autora, który żyje z myślenia o tym, co (…) nie daje żyć oraz myśli bez wytchnienia o (…) tak wielu rzeczach, by o wielu rzeczach nie myśleć. Ponadto za pośrednictwem aforyzmów przypinam człowiekowi łatki, by przykryć jego goliznę.

Doświadczenia życiowe Leca były tak dojmujące (brunatny i czerwony totalitaryzm, okupacja niemiecka, pobyt w obozie pracy, walka w podziemiu)[41], że przestał być sceptykiem i uwierzył w istnienie immanentnego zła[42], zaś ci, co nie znaleźli miejsca w [Jego] sercu, obciążali pamięć, zaludniając głowę – można bowiem (…) zamknąć oczy na rzeczywistość, ale nie na wspomnienia[43].

Za słówko epoki wczesnego PRL-u uznał Lec rujnujący wiele żyć czasownik „przyznam się”, gdyż pod ciśnieniem niejednej rzeczywistości i zwykłe zwierciadła stają się wklęsłymi. Lustrzanym odbiciem tego procesu były po 1989 roku ciągnące się latami lustracje. Sam również przyznał się do gruntownej przemiany myślenia o rzeczywistości powojennej i pracy w wiedeńskiej ambasadzie PRL: Byłem znów w Wiedniu. Jakże ja się zmieniłem. Uznał także siebie za intelektualnego „donosiciela”, który chciał (…) wiele rzeczy zadenuncjować przed potomnością przekazującego (…) obraz pewnej epoki oprawiony w ramy trumienne[44]. Zalecał równocześnie ostrożność w ocenie czyjegoś życia, bowiem w żywocie ludzkim są przerwy, w autobiografiach, ponadto nie wiadomo, jak wielu przemilcza w życiorysie swe nieistnienie oraz nie wiadomo, (…) pod piórem ilu skrybów były nasze rodowody. Zatem (…) któż jest naprawdę sobą?

Nie mógł zatem Lec nie odnieść się do wspomnianych przerw w życiorysie, wypełnianych przez „dyżurnych korektorów” losów jednostek i historii, będących na usługach dyżurnych antysemitów politycznych (A biedny Hitler myślał, że antysemityzm doczepić można jedynie do narodowego socjalizmu). Dla człowieka, który uratował się z Holocaustu, niepojęty był antysemita w kraju bez Żydów – [to jak] ryba wyrzucona na brzeg. Może jednak – kontynuuje swoje zdziwienie Lec – taki człowiek ma pochodzenie antysemickie[45], gdyż i antysemitów poznaje się po nosie. Węszącym.

Szaweł zmienił się w Pawła. Wieczny los apostołów. – Wieczny los Żydów – przypominał Lec. Żydzi zwykle zmieniają nazwiska. Również w PRL kolejny raz w historii „Żyd-wieczny tułacz” musiał przyjąć do wiadomości, że aby przetrwać, zawsze trzeba żyć na cudzych papierach, już to aryjskich, już to wariata.

Absurdalność antysemityzmu w kraju ze śladowym po II wojnie światowej udziałem przedstawicieli tejże nacji w strukturze ludności ukazał Lec, przytaczając opinię kierowniczki jednej z warszawskich szkół, która (…) opowiedziała z dumą: „W naszej szkole nie ma antysemityzmu. Tu uczą się dzieci żydowskiego pochodzenia, o czym nawet nikt nie wie. Ot tyle, i aż tyle – a zatem uważajcie, nie tylko błąd w druku może zmienić „racjonalizm” w „nacjonalizm”.

Doświadczenie dowodzi – mówi Lec– że szowinizm jest tak płaski, że wciśnie się wszędzie, na domiar złego są tacy, co nie mają żadnych uprzedzeń narodowych. Mogą się bić z każdym. Co więcej, okazuje się, że ciało ludzkie nie może jednocześnie pomieścić w sobie alkoholu i antysemity. Wystarczy, by weszło w nie wiele spirytusu, a już wyłazi antysemita.

Lec, żyjąc w PRL, niejako „na własnej skórze” przekonał się, że nacjonalizm może być olbrzymi. Wielki nigdy. (…) Nie wierzyłbym może tak żarliwie w wiecznotrwałość patriotyzmu, gdybym nie wiedział, jak niewyczerpane są złoża ksenofobii. Należy zatem stale przypominać, że (…) większość narodowa nie znaczy, że poszczególny jej przedstawiciel jest większy od reprezentanta mniejszości narodowej, zaś (…) wielkość narodu powinna umieć się zmieścić w każdym jego członku.

Jakkolwiek rozumiejący Pismo Święte chrześcijanie z Janem Pawłem II na czele mówili o Żydach jako o starszych braciach w wierze, to jednakże dużej części katolików trudno było i jest nadal przyjąć do wiadomości, że aby mu zapewnić męczeństwo, przyoblekł Bóg swego syna w postać Żyda. I to właśnie dlatego Żydzi wszystkiemu winni. Ich Bóg nas wszystkich stworzył.

Generalnie nie było Lecowi w kwestii antysemityzmu do żartów, jednak potrafił się zdystansować do własnego pochodzenia, pisząc: Gdy nie ma Żydów, strzeżcie się – kozły ofiarne, macie bródki lub też głosząc „z powagą”, że zagadnienia napletkowe nie są zagadnieniami naskórkowymi, a także zapytując, czy świnia idealistka winna marzyć o tym, żeby być koszerna? Żartobliwy ton przeradzał się w sarkazm, gdy twierdził: Ja myślę, że Żydzi wypełnili „dostawy obowiązkowe” męczenników. A wy? Także w podobnym tonie orzekł: Wiem, skąd legenda o bogactwie żydowskim. Żydzi płacą za wszystko.

Lec nie dożył antysemickiej nagonki w roku 1968, w wyniku której wielu Polaków pochodzenia żydowskiego musiało opuścić swój kraj[46]. Jakże prorocze zatem było Jego domniemanie, że w niektórych krajach Żydzi czekają z utęsknieniem oficjalnego krzyku: „Won do Palestyny!”.

Lec świadom filozoficznego podglebia swej twórczości przewidywał: gdy stracę dowcip, okrzykną mnie filozofem. Niemniej jednak „daleki od zapędów systemotwórczych, dysponował dużą dozą filozoficznej samowiedzy”[47]. Uznając własną wiedzę filozoficzną jako na tyle ugruntowaną, odważnie stwierdził: gdy samodzielnie odkryłem myśli wypowiedziane już gdzieś przez wielkich filozofów, nie podnosiło to mnie w moich oczach, lecz umniejszało ich. Mikro- czy megalomania? Nie miał Lec dobrego zdania zwłaszcza o filozofach o ideologicznej i politycznej proweniencji, do których apelował: Pogódźcie się! Niech teologowie rozmyślają nad tajemnicą „bytu, co określa świadomość”, przestrzegając równocześnie: Filozofowie, nie wynajdujcie kamienia mądrości, uwiążą go wam u szyi! Pisał w związku z tym wprost: Nie cierpię filozofów, którzy lubią dzielić włos na czworo na cudzych, żywych głowach, i to za pomocą topora. Ironizując[48], dodawał równocześnie, że nie znał (…) filozofa, który dowiódł, że nie istnieje w ogóle. Najlepszy dowód, że uczynił to znakomicie. Uważał, że dla filozofa bardzo szczęśliwe są czasy, gdy na łożu śmierci (…) może powiedzieć: „Na szczęście nie zostałem zrozumiany!”.

Właściwe twórcom intelektualne i duchowe rozedrganie wywoływało u Leca przekonanie, że w trakcie rozmów z samym sobą nie zawsze ostatnie słowo należy do mnie, co rodziło także brak pewności, czy należy wątpić. Co więcej, na własne pytania retoryczne w takich sytuacjach nie był w stanie (…) odpowiedzieć choć na trzy z minusem!

Podobno – pisał Lec – jestem mistrzem humoru sytuacyjnego bez wyjścia, jednakże wolę napis „Wstęp wzbroniony” aniżeli „Wyjścia nie ma”. Otwierało to drogę do rozważań na temat względności optymizmu i pesymizmu, które zdaniem Aforysty różnią się jedynie w dacie końca świata[49], przy czym pesymizm rodzi się wówczas, gdy zetkną się dwa odmienne optymizmy. Zanurzyłem się raz – zapewniał – w optymizmie. Ledwo mnie odratowano. Od tego zdarzenia jestem tak pełen optymizmu, że ani krztyny więcej nie zmieszczę. Dowód: (…) jak tu nie być optymistą. Moi wrogowie okazali się – jak dotąd – takimi świniami, jak przewidywałem.

Lec twierdził, że już (…) sam fakt, że ktoś uprawia satyrę, demaskuje go jako optymistę. I dodawał: (…) wyobrażam sobie, jak by was przeraził mój optymizm!

Jestem realistą – deklarował Aforysta – nie zapominam nigdy, że życie to sen[50]. Jednakże nie można gubić z pola widzenia faktu, że realizm jest tym, jak nam każą widzieć rzeczywistość, ta zaś (…) nie nadąża za komentarzami, (…) można ją zmienić. Trzeba przy tej okazji pamiętać, że (…) dziurę w myśli trudno zatkać rzeczywistością, wypełniającą zaś uwolnione w myślach nisze fikcję trzeba na nowo wymyślać. I koło się zamyka, bowiem nasze wszystkie odrębne fikcje składają się na jedną wspólną rzeczywistość[51].

Na nic zatem zda się, twierdził Lec, odwracanie się (…) tyłem od rzeczywistości, gdyż ta zawsze będzie (…) otaczała, nas zewsząd, dlatego też farsę rzeczywistości może oddać na scenie jedynie tragedia. Postuluje zatem: Żyj współcześnie, jeśli nie możesz tego przełożyć na inny czas. Przy takim postrzeganiu świata wokół siebie nie dziwi konstatacja Leca: Śniła mi się rzeczywistość. Z ulgą się obudziłem.

Tempo i głębokość zmian dwudziestowiecznej rzeczywistości powołuje zdaniem Leca (…) tyle światów, ile się we łbie zmieści, co powoduje, że zmienia się konstrukcja świata, więcej zań nie ręczę[52].

Lec, myśląc o PRL-u, był przekonany, że trudno powstać światom, u których Początku są Słowa, Słowa, Słowa. Ten stan rzeczy dokumentował, twierdząc, że świat:

1. bez psychopatów (…) byłby nienormalny,

2. idzie ku lepszemu, ale ku czemu idzie to lepsze,

3. jest chyba stożkowaty, największe jest dno,

4. jest piękny! I to jest właśnie takie smutne,

5. nie istnieje, stwarza się jedynie co chwila. Wrażenie ciągłości wynika z braku inwencji,

6. nie jest zwariowany, choć nie jest dla ludzi normalnych. Jest dla znormalizowanych,

7. nigdy nie może przebaczyć tym, co nic nie zawinili,

8. powstał chyba ze strachu przed pustką,

9. powstał ze słowa, a nie z kombinacji słów,

10. się rozszerza – kosztem nieba czy piekła?

11. zawsze powraca do normy. Ważne do czyjej.

Najgorsze, że to, co pustoszy świat, to pustka, która wyłazi z ludzi. Jak zatem – zapytuje Lec – malować świat w pięknych barwach, gdy ma się do dyspozycji tylko czarną i białą? Tak zróżnicowane charakterystyki i przeciwstawne nieraz cechy świata to dowód, że światu grozi interpretacja, a (…) każda precyzyjna definicja świata musi być paradoksem, dlatego też ostatecznie stwierdza: Gdy myślę na serio, widzę całą śmieszność świata.

Mimo zdecydowanie krytycznego oglądu świata, w którym przyszło żyć autorowi aforyzmów, wieszczył On jednakże nadejście czasów, gdy Ziemia stanie się „globalną wioską” oplecioną siecią wirtualnych połączeń[53], twierdząc, że w przyszłości świat obejdzie się bez kluczy. I marzył: Chciałbym to zobaczyć przez ich dziurki lub za pośrednictwem (…) „maszyny do odczytywania myśli”, jakich nie pomyślano. Jego wiara w postęp nie była wyłącznie dumaniem intelektualisty, jeśli uwzględnimy dzisiejsze nowinki technologiczne, takie jak Internet, komputerowe programy szpiegujące, fake newsy itp.

***

Podsumowując próbę odtworzenia portretu Leca za pośrednictwem Jego własnych aforyzmów, należy stwierdzić, że ten postrzegany przez wielu autorów „zatwardziały krytyk bezpośredniości, majster figur retorycznych, flirtujący z milczeniem” (Markowski); „wesołek, akrobata śmiechu i łez” (Kośka); „błyskotliwy kpiarz” (Zieniewicz) samego siebie prezentuje bardzo serio! Opisując własną historię, konstatuje: Byłem zbyt nieśmiały. Przeszło życie. A ja nie śmiałem zaczepić. Chciałoby się – marzył – jeszcze raz zacząć od początku! Tylko jak przedtem skończyć?

Lec bardzo serio starał się także traktować swoich czytelników – czytając „Myśli nieuczesane”, pamiętajmy zatem o bardzo ważnej deklaracji ich autora informującego: Ludzie, śmiałem się z Wami, śmiałem się do was. Gdy nie byliście ludźmi, śmiałem się przeciwko Wam. Nigdy nie śmiałem się z Was. (…) Nie drwię z niczyich uczuć, usiłuję się jedynie przed nimi ocalić.

W dalszej części niniejszego opracowania odbiorcom twórczości Leca powinno także towarzyszyć Jego kolejne ważkie oświadczenie: Nie lubię śmiechu przez łzy.

[26] Szerzej pisze o tym Lidia Kośka w artykule Lec, lektura purimowa, „Konteksty – Polska Sztuka Ludowa” 2019/3, s. 31-45.

[27] Lec nawiązał do tej daty narodzin w aforyzmie: Pytasz się, piękna Pani, jak długo lęgną się moje myśli. Sześć tysięcy lat, o urocza.

[28] Wśród polskich literatów Lec należał do aktywnych apologetów systemu sowieckiego, ogłaszając w czasopismach radzieckich reportaże, tłumaczenia z politycznej poezji radzieckiej oraz pisząc wiersze i satyry. Często przypominano mu opiewanie Stalina, tego „cienia górala kremlowskiego”.

[29]Pewien dzień zajął wiele lat życia. Przeżyłem okresy straszliwej nudy, którą jedynie groza łagodziła.

[30] Zdołał zbiec w mundurze niemieckiego żołnierza, którego unicestwił podczas kopania dołu śmierci dla siebie – napisał potem wiersz:

Ten, kto wykopał swój własny grób

przygląda się uważnie

pracy grabarza,

ale nie pedantycznie:

bo on kopie grób

lecz nie dla siebie.

(źródło: „Stanisław Jerzy Lec: Poeta który zabił SS-mana łopatą, kopiąc swój grób, krajwspanialy.pl). Lec wspomina prawdopodobnie to właśnie wydarzenie, pisząc: Czy człowiek może odwrócić zło? Tak. Pamiętam, raz odwrócił swoje oblicze. Uratowałem się wówczas.

[31] Wyrzucony z tego powodu ze Związku Literatów Polskich pisze: Jak trudno ukryć swoje nieistnienie.

[32]Widziałem skutki, które co roku odradzały inną przyczynę.

[33]„Poetą się bywało” – satyrykiem się być musi zawsze.

[34]Byłem nieobecny na 70 zjazdach. Poczytuję to sobie za wybitną działalność społeczną.

[35]Chciałem powiedzieć światu tylko jedno słowo. Ponieważ nie potrafiłem tego, stałem się pisarzem.

[36] Żyjący w XVIII wieku arystokrata, żołnierz, podróżnik i awanturnik opowiadał, jak to podczas jednej z wojennych potyczek wpadł w bagno i zanurzył się w błocie po szyję. Chwycił wówczas warkocz własnych włosów i wyciągnął się na powierzchnię wraz z koniem.

[37] Ten wątek otwierał także kolejne odcinki telewizyjnego kabaretu Olgi Lipińskiej.

[38] Przypomina się gogolowski Rewizor: „Z kogo się śmiejecie, z siebie się śmiejecie”.

[39]Dreszcz wstrząsnął od własnego śmiechu.

[40]Niektórzy nazywają mnie egotystą.

[41]Kiedy znalazłem się na dnie, usłyszałem pukanie od spodu.

[42] Zapytany co czyta, odpowiadał: Księgę Żywota oprawną w moją własną skórę.

[43] Niewykluczone, że bagaż przeszłości legł u podstawy niezwykłego wyznania: Nienawidzę was! Nie dajecie się pokochać.

[44]Dla mnie są Ściany Płaczu tam, gdzie rozstrzeliwano ludzi. (…) Z czterech Ścian Płaczu smutny dom.

[45] Prostacki w formie antysemityzm obnażony został w filmie Izabeli Cywińskiej z roku 2000 pt. Cud purymowy. Śledzimy tam w lekkiej komediowej formie perypetie głównego bohatera obwiniającego Żydów za niepowodzenia życiowe, wychowującego agresywnego syna-antysemitę i chuligana, dowiadującego się także, że żona jest Żydówką. Muszą oni zmierzyć się z nową sytuacją i dotychczasowymi postawami po tym, jak dowiadują się o spadku po krewnym pochodzenia żydowskiego, którego warunkiem otrzymania jest przejście na judaizm. O takich współplemieńcach Lec miał wyrobione zdanie: Twierdzi z uporem, że jest jedynie w połowie Żydem! Przyświadczę – najwyżej w połowie. Bo wiem dokładnie, że jest co najmniej półidiotą.

[46]„Jest z piekła rodem” – powiedział ktoś, spojrzawszy w jego paszport. Taką etykietę otrzymali nie tylko polscy Żydzi w czasach pogardy, lecz także dzisiejsi migranci/uchodźcy w katolickim kraju.

[47] Okołowski P., Dwieście tez…, wyd. cyt., s. 204.

[48]I ja mam chwile filozoficznej zadumy. Staję sobie na moście nad Wisłą, od czasu do czasu spluwam na fale i myślę przy tym: „Panta rhei”.

[49]Po końcu świata nie będzie już – chwała Bogu – katastrofistów.

[50]Jestem Kimś, będąc Nikim. I bądź tu racjonalistą.

[51] Lec myślał chyba o sobie, pisząc: Jego zmysł rzeczywistości rozżarzony jest do stanu metafizyki.

[52]Będę pisarzem regionalnym, ograniczę się do naszego globu!

[53]Nie zapominajmy, że Ziemia i okolice to przecież właściwie głucha prowincja!

II. CZŁOWIEK WŚRÓD LUDZI

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Od autora
I. LEC O SOBIE, RZECZYWISTOŚCI I ŚWIECIE
II. CZŁOWIEK WŚRÓD LUDZI
III. SŁOWA MIĘDZY PRAWDĄ I KŁAMSTWEM
IV. MYŚLENIE – PRZYMIOT CZŁOWIECZY
V. MĄDROŚĆ I GŁUPOTA – DWA STANY UMYSŁU
VI. JEDNOSTKA I MORALNOŚĆ
VII. RELIGIJNE IMPONDERABILIA
VIII. O ISTOCIE USTROJU POLITYCZNEGO
IX. PAŃSTWO I OBYWATEL
X. OBLICZA WŁADZY
XI. MEANDRY POLITYKI
XII. STAJENKA PEGAZA
XIII. WOKÓŁ SPRAW OSTATECZNYCH
DÉJÀ VU! NO I CO Z TEGO WYNIKA?
ANEKS

Wczorajsze dzisiaj. Myśli nieuczesanych Stanisława Jerzego Leca

ISBN: 978-83-8219-795-2

© Zbigniew Woźniak i Wydawnictwo Novae Res 2022

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt

jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu

wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.

Redakcja: Marta Grochowska

Korekta: Kinga Dolczewska

Okładka: Grzegorz Araszewski

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Zaczytani sp. z o.o. sp. k.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek