Umowa na seks - Alessandra Red - ebook

Umowa na seks ebook

Alessandra Red

3,7
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Kiedy piętnaście minut później Anna otwierała drzwi pokoju hotelowego, Kaja czuła, że jej ciśnienie jest już tak wysokie, że albo dostanie zawału, albo zemdleje. Od lat nie miała w sobie takiego podniecenia. Kobieta przepuściła ją przodem, po czym weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do Kai tak blisko, że ta czuła na sobie jej oddech. Anna oparła ją o ścianę, zamykając między swoimi rękoma. Patrzyły na siebie przez moment, aż Kaja nie wytrzymała. Podniosła dłonie i dotknęła nimi jej twarzy. Przyciągnęła ją do siebie i ciężko oddychając, zaczęła całować."

Anna i Kaja zawierają umowę na seks bez zobowiązań. Obie są w na pozór szczęśliwych związkach, w których brakuje właściwie tylko jednego: zbliżeń fizycznych. Jedna dodaje bardzo bezpośrednie ogłoszenie na znanym portalu LGBT+. Druga na nie odpowiada. Czy uda im się znaleźć to, czego pragną? Czy przy okazji nie naruszą równowagi w swoich pozornie udanych związkach? Dokąd ta sytuacja zaprowadzi bohaterki i ich partnerki? Czy możliwe jest rozdzielenie miłości od łóżkowej przygody i tej szczypty pieprzu, której brakuje nam we własnych, długoletnich relacjach?

Poznaj Annę i Kaję, kobiety, które połączyło wielkie pragnienie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 84

Oceny
3,7 (6 ocen)
1
2
3
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Podobne


Alessandra Red

Umowa na seks

Lust

Umowa na seks

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2023 Alessandra Red i LUST

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788727102191 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Umowa na seks 1: Na głodzie – seria erotyczna

Kaja czytała ogłoszenie zamieszczone na jednym z popularnych w Polsce portali LGBT+ i nie wierzyła własnym oczom. Ktoś inny mógłby pomyśleć, że nie ma szans, aby napisała je kobieta, a jednak ona czuła przez skórę, że tak właśnie jest. Mało tego… doskonale rozumiała autorkę tego tekstu i była pewna, że czuje dokładnie to, co ona. Przełknęła nerwowo ślinę i spojrzała na załączony obok adres mailowy. Wiedziała, że nie powinna odpisywać, że to nie fair, że tak się nie robi, że… bla, bla. W zasadzie dlaczego nie, skoro po drugiej stronie ekranu mógł być ktoś, kto chciał dokładnie tego samego? Przygryzła dolną wargę i przeczytała ponownie.

Mam ułożone życie i jestem w związku, którego nie zamierzam kończyć. Jest miłość, praca razem, dom, marzenia, plany, wspólne cele. Wszystko u nas gra poza jednym. Jeśli też jesteś w stabilnym związku, nie masz emocjonalnych odpałów i wiesz, czego chcesz, a do tego także brakuje Ci wyłącznie seksu – napisz. W żadnym innym przypadku nie marnuj mojego czasu! Nie odzywaj się, nie komentuj, nie oceniaj. Tylko dla konkretnych kobiet, które potrafią czytać ze zrozumieniem!!!

Trzy wykrzykniki wstawione na końcu mówiły Kai naprawdę wiele. Wzięła kilka głębszych oddechów, zrobiła sobie kawę, zapaliła cienkiego papierosa i podjęła decyzję. Najpierw założyła sobie nowy e-mail – czysta historia, żadnych podejrzeń, żadnych wpadek. Potem wróciła do ogłoszenia i skopiowała adres.

Cześć. Nie powinnam pisać, ale to, o czym wspominasz w ogłoszeniu, jest dokładnie tym, czego szukam. Pomóż mi to rozładować. Nic poza, nic ponad, nic więcej. Żadnych zobowiązań, wielkich słów, randek, zakochania, łażenia za sobą. Tylko to jedno.

Podpisała się pierwszą literą imienia i długo myślała, zanim wcisnęła przycisk wyślij. Kiedy to zrobiła, poczuła się koszmarnie. Zgasiła komputer i poszła przygotować kolację.

Pocztę sprawdziła dopiero po dwóch dniach. Bała się tego, ale wreszcie nie wytrzymała. Wiadomość już czekała w skrzynce.

Bez imion, bez nazwisk, bardzo dobrze… Cześć, od razu wyłożę karty na stół, bo nie chcę tracić czasu, Ty pewnie też. Od dziesięciu lat jestem w udanym związku z kobietą i to jest najważniejsze: nie zamierzam od niej odejść, nie chcę zmian. Od pięciu lat prawie się nie kochamy. Jej temperament i chęci… sięgają dna. Moje wręcz przeciwnie. Jeśli czegoś nie zmienię – zwariuję i tyle. Nie chcę problemów, komplikacji, kogoś niepoważnego. Chcę przyjemności i umiem ją dać. Chcę ją dać komuś, kto chce podobnie jak ja. Nie będę pisać maili w nieskończoność, nie uprawiam seksu wirtualnie. Pragnę ciała drugiej kobiety. Mam czterdzieści dwa lata, jestem szczupłą brunetką, metr siedemdziesiąt, typ kobiecy, włosy do łopatek. Chcę się spotkać, zobaczyć. Jeśli Ci to pasuje, odpisz, jeśli nie – bez urazy. Nie wyślę zdjęcia, sama rozumiesz ryzyko. Mam samochód, dojadę. Jeśli się sobie nie spodobamy – nic z tego nie będzie, miła kawa i tyle. Zasada numer jeden: interesuje mnie wyłącznie seks i dyskrecja. A.

Kaja przeczytała wiadomość sześć razy i była ugotowana. Jak ona ją dobrze rozumiała! Obcesowe? Prosto z mostu? Okrutne? Dla kogo? Nikt się nie dowie. Na samą myśl zakłuło ją coś w podbrzuszu i poczuła podniecenie. Małe, ale poczuła. Kiedy ona je ostatnio czuła?

Cześć, A. Dziękuję za wiadomość. Mam trzydzieści dziewięć lat, od siedmiu w związku. Trzy lata temu moja partnerka miała wypadek i od tego czasu nic jej tam nie pobudza. Nie kochałam się z nikim i bardzo mi tego brakuje. Czasem rozrywa od środka. Kocham ją i jej nie zostawię, dlatego doskonale wiem, o czym mówisz, i chcę tego samego. Jestem szczupłą blondynką, krótkie włosy za ucho, metr siedemdziesiąt trzy. Zmotoryzowana. Chcę się spotkać, bez zdjęć, bez śladów i nie w moim mieście… Najlepiej poza województwem dolnośląskim. Są jakieś inne zasady? K.

Nie wiedziała, co jeszcze dodać, więc wysłała. Tego samego wieczora najpierw wyrzucała sobie, że jest skończoną świnią, a później tłumaczyła samą siebie w swoich oczach. Tylko seks. Dlaczego mężczyźni mogą, a ona nie? Tylko podniecenie i przyjemność, do cholery, nic więcej. Prawie się przekonała, chociaż z tyłu głowy nadal męczyły ją wyrzuty sumienia.

Poznań, dowolna data. Dostosuję się. Restauracja, miejsce publiczne – sama wybierz. Będę mieć czarną koszulkę na ramiączkach i żółtą gumkę do włosów na nadgarstku. Są inne zasady, ale to już twarzą w twarz. A.

Kaja nabrała powietrza w płuca. Same konkrety. Na początku trochę się wystraszyła, ale przecież o to jej chodziło. Spotkają się, zobaczą, wtedy zdecydują. Nic na siłę. Zacisnęła kilka razy palce, po czym przyłożyła je do klawiatury. Spojrzała na powieszony na ścianie kalendarz.

Piątego sierpnia, Poznań, godzina osiemnasta? Restauracja Rynek 95, taka rustykalna, z ceglaną piwnicą. Mają na zewnątrz stoliki. Będę w czerwonej koszulce z krótkim rękawkiem, jeansach, z przyciemnianymi, czarnymi okularami i torebką w czarno-szare paski. Daj znać, czy Ci pasuje. K.

Wiadomość z odpowiedzią przyszła po dziesięciu minutach.

Będę. A.

I tyle. Kaja poczuła ciarki na plecach. Przejrzała jeszcze raz całą korespondencję i zwątpiła. Żadnego miłego słowa, pogaduszek, à la zaczepek, które zbudowałyby dobry nastrój, w zasadzie nic. A co, jeśli przyjdzie tam banda napakowanych debili, którzy zrobią sobie z niej jaja? Wróciła do ogłoszenia i przeczytała je jeszcze raz. Coś pod skórą mówiło jej, że to nie będzie głupi żart. Wiedziała, że musi to sprawdzić.

Kolejne dni chodziła pobudzona i zdenerwowana. Buzowała w niej mieszanka ekscytacji i wątpliwości.

– Co ty taka nakręcona? – zapytała ją wreszcie Marta, jej partnerka. – Chodzisz ostatnio cała w nerwach.

– Ja? – Udała, że nie wie, o czym ona mówi. – Ech, może przez ten wyjazd. Wiesz, ważny klient i nie mam jeszcze strategii na to, jak go podejść, żeby dopiąć ten kontrakt.

– Dobrze, że to ciebie do tego wzięli, kochanie. – Marta przytuliła ją, cmokając w czoło. – Jesteś najlepsza i dasz radę.

Ściskały się chwilę, a Kaja czuła się potwornie. Nie chodziło przecież o żadnego klienta. Chodziło o trzy lata bez seksu, kompletną posuchę, przepłakane noce, poczucie samotności i ból, kiedy masturbowała się, gdy Marta była w pracy. Jak długo, do ciężkiej cholery, można sobie samej robić dobrze? No jak? Przebolała pierwszy rok, drugi, przy trzecim zaczęło jej siadać na głowę. Ganiła się za to, ale… jej ciało też chciało żyć. Czuć przyjemność. Dawać ją. Tak bardzo pragnęła czuć się pożądana. To źle?

W piątek rano wysłała do A. krótką wiadomość.

Podtrzymuję spotkanie.

Tuż przed wyjazdem sprawdziła pocztę.

Ja również.

Wsiadła do samochodu i ruszyła w stronę Poznania. W aucie włączyła na cały regulator płytę Archive. Lubiła rockowe klimaty. Mocne, intensywne, wielowymiarowe. Podróż zleciała jej szybko, nawet szybciej, niż myślała. Miała wrażenie, że dodaje gazu i się spieszy – i może faktycznie się spieszyła. Chciała tę kobietę zobaczyć i chciała, żeby nie była brzydka jak listopadowa noc. Bo może będzie? Kto wie.

Kiedy zaparkowała samochód kawałek od centrum, wysiadła z niego na miękkich nogach. Dawno nie czuła takich emocji. Drogę z parkingu do restauracji w rynku pokonała dość sprawnie, gorzej z ostatnimi metrami.

Dotarła pół godziny wcześniej, więc przypuszczała, że będzie pierwsza, a sama nie wiedziała, czy tego chce. Wolałaby ją zobaczyć z daleka i w razie czego uciec. Patrzyła na stoliki stojące na zewnątrz restauracji i szukała wzrokiem czarnej koszulki na ramiączkach, która leżałaby na szczupłej brunetce z dłuższymi włosami. Kiedy dostrzegła kogoś podobnego, spięła się. Kobieta siedziała do niej tyłem, więc nie widziała jej twarzy. Po chwili stała już za jej plecami i udając, że rozgląda się za miejscem, spojrzała na nadgarstek. Żółta gumka. Wzięła głębszy oddech i ruszyła do przodu, mijając ją po prawej. Raz kozie śmierć. Odwróciła się i trafiła prosto na jej spojrzenie. Nogi jej zmiękły.

– Cześć… – odezwała się z wahaniem w głosie.

– Czerwona koszulka, torebka w paski, jeansy, tak jak pisałaś… wszystko się zgadza, cześć. – Kobieta uśmiechnęła się do niej, a Kaja od razu zwróciła uwagę na jej usta. Były duże, kuszące i takie pełne.

– Mogę? – spytała, wskazując krzesło naprzeciwko i czując, jak głos jej drży.

– Oczywiście, miło cię poznać. – Miała ciemne oczy, które zdawały się przewiercać na wylot. – Wymyślimy sobie jakieś fałszywe imiona? – zaproponowała.

– Że co?

– No wiesz, żebyśmy mogły się do siebie jakoś zwracać. Mogę być Anną, a ty?

Kaja przełknęła ślinę, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Nerwowo zastanawiała się nad imieniem, jakie mogłaby sobie wymyślić. Z opresji wybawił ją kelner, który nagle pojawił się przy stoliku.

– Co podać? – odezwał się.

– Dla mnie piwo, a dla koleżanki… hmmm, czego się napijesz?

– To samo – wykrztusiła, a kiedy mężczyzna odszedł, dodała: – Rany, przepraszam, tak się zestresowałam, że nie jestem w stanie myśleć.

Anna uniosła kąciki ust i uśmiechnęła się tak, że samym spojrzeniem rzucała na Kaję jakiś urok.

– To jak masz na imię?

– Kaja – wypaliła zamiast ugryźć się w język.

– Ładnie, podoba mi się.

– Mhm.

– Moje pierwsze wrażenie jest bardzo na plus, a twoje? – spytała.

– Tak samo…

– Miło mi to słyszeć. Długo jechałaś? Podróż w porządku? – zmieniła temat, dając jej chwilę odetchnąć.

– Tak, dziękuję. Nawet nie wiem, gdzie mi minęły te kilometry – odpowiedziała, trochę się rozluźniając. – Długo czekasz?

– Nie, przyszłam kilka minut przed tobą. Ładne miejsce, nie byłam tu jeszcze.

– Ja kilka lat temu, przejazdem.

– Dużo jeździsz? – Anna nie spuszczała z niej wzroku nawet na moment.

– Sporo, taka praca. Łatwiej było się wyrwać… – zauważyła.

Kelner postawił przed nimi zimne piwo i obie od razu po nie sięgnęły.

– Dla odstresowania – rzuciła Kaja. – Wiesz, ja jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłam… Chodzi mi o… jak to ładnie ująć?

– Skok w bok?

Kaja mało się nie zakrztusiła.

– Tak… Dokładnie – wydusiła po chwili. – Ty już masz taką przygodę za sobą?

Anna westchnęła, ale po chwili odpowiedziała. Była już w podobnej relacji, jakiś czas temu.

– To były trzy spotkania i koniec – wyjaśniła. – Ale warte każdej sekundy.

– Też szukam takich sekund.

– Może właśnie znalazłyśmy? – zapytała bardzo powoli, przyglądając się Kai i zniżając wzrok z oczu na jej nos, usta, a potem ramiona.

Zatrzymała się na jej piersiach i wtedy Kaja zauważyła, jak kobieta przełyka ślinę. Mimowolnie wciągnęła mocniej powietrze. Przez dłuższą chwilę piły piwo w milczeniu, tylko na siebie patrząc. Kaja odezwała się pierwsza.

– To jakie są inne zasady?

– Mam tylko kilka – odpowiedziała Anna, unosząc kąciki ust. – Cenię dyskrecję, nie chcę nieporozumień, nie wymienimy się numerami telefonów, nie będziemy pytać o rzeczy, których same nie chcemy drugiej powiedzieć, i… jeśli poczujemy się niekomfortowo, odchodzimy bez słów i tłumaczeń.

– Brzmi bardzo sensownie.

– Zgadzasz się?

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.