Maska śmierci szkarłatnej - Edgar Allan Poe - darmowy ebook

Maska śmierci szkarłatnej ebook

Edgar Allan Poe

4,0

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 11

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (70 ocen)
24
25
15
6
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
_miqaisonfire

Dobrze spędzony czas

Gdy dżuma opanowała świat, książę Prospero zebrał wybranych, kobiety i mężczyzn, oferując im miejsce w jednej ze swoich twierdzy tak, by mogli uniknąć choroby i śmierci. Pewnego dnia organizuje huczny bal maskowy - a za murami jego zamku śmierć w dalszym ciągu zbiera swe krwawe żniwo. Majestatyczny zegar, który wybija pełne godziny wzbudza w weselnikach dziwnych strach, jednakże dopiero o północy zaczynają się dziać przerażające rzeczy, gdy tłum zauważa osobę przebraną niczym zwiastun Śmierci Szkarłatnej przed którą wszyscy się trwożą. W tej gotyckiej noweli Poe niesie nie tylko trwogę, ale także zmusza czytelnika do refleksji nad własnym życiem i nieuchronnością śmierci. Nowela po raz ukazała się w 1842 roku, a później doczekała się nawet adaptacji filmowej.
00
MariMai

Nie oderwiesz się od lektury

Tłumaczenie Leśmiana jest doskonałe!
00

Popularność




Ed­gar Al­lan Poe

Ma­ska śmier­ci szkar­łat­nej

Ma­ska śmier­ci szkar­łat­nej

Śmierć Szkar­łat­na od daw­na pu­sto­szy­ła ową kra­inę. Ni­g­dy dżu­ma nie by­wa­ła tak nie­od­par­ta, tak strasz­li­wa. Jej ozna­ką wi­do­mą by­ła – krew – czer­wień i szka­ra­da krwi. To­wa­rzy­szy­ły jej bó­le ostre, na­gły za­wrót gło­wy, a po­tem – ob­fi­ty przez wszyst­kie po­ry wy­ciek po­tów i roz­łą­ka z ży­ciem.

Pur­pu­ro­wa pla­mi­stość cia­ła, a szcze­gól­niej twa­rzy – usu­wa­ła ofia­rę po­za ko­ło ży­ją­cych, po­zba­wia­jąc jej wszel­kiej po­mo­cy i wszel­kie­go współ­czu­cia. Na­pad, roz­wój i sku­tek cho­ro­by by­ły spra­wą pół­go­dzin­nych za­bie­gów.

Ato­li ksią­żę Pro­spe­ro – szczę­śli­wą miał gwiaz­dę, nie­ustra­szo­ne ser­ce i umysł prze­ni­kli­wy. Gdy dżu­ma na wpół wy­lud­ni­ła je­go ob­sza­ry, zwo­łał ty­sią­ce dziel­nych, chwac­kie­go przy­ro­dze­nia dru­hów płci obo­jej, wy­bra­nych spo­śród ry­ce­rzy i dwó­rek je­go świ­ty, i wraz z ni­mi usu­nął się od świa­ta w ustron­ną sa­mot­nię jed­ne­go ze swych wa­row­nych opactw. Był to ob­szer­ny i wspa­nia­ły bu­dy­nek, twór iście ksią­żę­cy, w sty­lu cu­dacz­nym, a wszak­że god­nym po­dzi­wu. Tę­gi a wy­so­ki mur przy­spa­rzał mu ob­wo­du. Ów mur spi­żo­wą miał bra­mę. Świ­ta, za­le­d­wo prze­do­staw­szy się do wnę­trza, z po­mo­cą pie­ców i krzep­kich mło­tów za­lu­to­wa­ła ry­gle. Po­sta­no­wio­no za­wa­ro­wać się prze­ciw na­głym za­ku­som roz­pa­czy od ze­wnątrz i za­mknąć wszel­ki od­wrót we­sel­nym sza­łom od we­wnątrz. Opac­two by­ło su­to za­opa­trzo­ne w żyw­ność. Dzię­ki tym środ­kom ochron­nym dwór księ­cia mógł drwić z za­ra­zy. Lud­ność po tam­tej stro­nie mu­ru we­dle sił i moż­no­ści krzą­ta­ła się do­ko­ła swe­go zba­wie­nia. Co­kol­wiek mia­ło się zda­rzyć, wszel­ka tro­ska i wszel­ka za­du­ma by­ła obec­nie – sza­leń­stwem. Ksią­żę wszyst­kim do­star­czył źró­deł ucie­chy. By­li tam we­soł­ko­wie, by­li żon­gle­rzy, tan­ce­rze, graj­ko­wie, był czar pod wszel­ką po­sta­cią, by­ło – wi­no. We­wnątrz – zbiór wsze­la­kich cu­dów i bez­pie­czeń­stwo. Ze­wnątrz – Śmierć Szkar­łat­na. Na schył­ku pią­te­go czy szó­ste­go mie­sią­ca swe­go po­by­tu w wa­row­nych za­ci­szach, a w chwi­li naj­za­pal­czyw­sze­go po tam­tej stro­nie mu­rów sro­że­nia się klę­ski – sta­ło się, że ksią­żę Pro­spe­ro ura­czył ty­siąc swych dru­hów płci obo­jej ba­lem ma­sko­wym nie­sły­cha­ne­go prze­py­chu.

Co za roz­kosz­na to by­ła ma­ska­ra­da! Lecz niech­że mi wprzód da­ne bę­dzie opi­sać kom­na­ty, w któ­rych się speł­ni­ła. By­ło ich sie­dem – w głów­nym prze­strza­le pa­ła­cu.