Mam ADHD, autyzm i całe spektrum możliwości. Psychoporadnik dla kobiet neuroatypowych - Dominika Musiałowska - ebook

Mam ADHD, autyzm i całe spektrum możliwości. Psychoporadnik dla kobiet neuroatypowych ebook

Dominika Musiałowska

4,1

27 osób interesuje się tą książką

Opis

Być może od dawna zastanawiasz się, co z tobą nie tak. Dlaczego z pozoru banalne sprawy są dla ciebie tak męczące? Czemu wciąż spotykasz się z niezrozumieniem? Może rozważasz przeprowadzenie diagnozy albo już otrzymałaś diagnozę ADHD i/lub spektrum autyzmu? Być może dopiero teraz, patrząc w przeszłość, myślisz „to ma sens”, a spoglądając w przyszłość, zadajesz sobie pytanie: „okej, jestem neuroatypowa, ale co dalej?”...

Ta książka odpowie na twoje pytania, rozwieje wątpliwości i obali mity. Sięgnij po nią, a poznasz:

• związek między ADHD, spektrum autyzmu, zaburzeniami odżywiania i zaburzeniami osobowości,

• łatwe metody monitorowania i regulowania emocji i reakcji na stres,

• prawdę o odpowiedniej diecie i różnych rodzajach aktywności (nie tylko fizycznej), która może zmienić twoje życie,

• sposoby, by odnaleźć się w relacjach i życiu zawodowym,

• proste nawyki, podpowiedzi i protipy, które ułatwią sprostanie codziennym wyzwaniom,

i wiele innych przydatnych wskazówek.

W swoim Psychoporadniku Dominika Musiałowska przybliża aktualną wiedzę medyczną na temat neuroróżnorodności, która pozwoli ci lepiej poznać siebie. Empatycznie i ze swobodą dzieli się własnym doświadczeniem i licznymi sposobami na prostsze i efektywniejsze ogarnianie życia. Wszystko po to, abyś dostrzegła całe spektrum możliwości, jakie masz przed sobą, i pokochała siebie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 445

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (51 ocen)
23
13
11
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
aasiasta

Z braku laku…

Słabiutka książka. Zero przypisów, duże partie tekstu jak przepisane z jakiegoś podręcznika, może dla kogoś kto nic nie wie o temacie ok, ale ja przeleciałam i niewiele znalazłam dla siebie. Przede wszystkim wydaje mi się że książka pisana na kolanie, na objętość, przez kogoś kto najbardziej bazuje na swoim doświadczeniu (jeszcze nie ma tytułu psychologa, a samo ukończenie studiów to też przecież nie jest gwarancja jakościowej zawartości). Mimo wszystko książki o diecie, które autorka ma na koncie, to trochę inna kategoria...
20
Voldemartina

Całkiem niezła

Za mało odniesień do tego gdzie dana teza ma umocowanie w EBM
10
MagdaWojculewicz

Nie oderwiesz się od lektury

Skarbnica wiedzy.
00
Tinna

Dobrze spędzony czas

Dużo użytecznych informacji, ale niestety również dużo lania wody. Zdecydowanie niedostosowana forma do osób z ADHD.
00
Pollyandzia

Całkiem niezła

jeśli ktoś robił własny research, książka nie zrobi na nim wrażenia, na początek zagłębiania się w temat jednak sprawdzi się fajnie
00

Popularność



Podobne


Rozdział I. Grzeczne dziewczynki i towarzyskie koleżanki

ROZ­DZIAŁ I

Grzeczne dziew­czynki i towa­rzy­skie kole­żanki

Wstę­pem do tej książki jest twoje życie. I moje też. Bo przez cały czas jego trwa­nia jeste­śmy tymi „innymi”. Gdy byłaś dziec­kiem, praw­do­po­dob­nie nie dosta­łaś żad­nej dia­gnozy i być może pozna­łaś prawdę 20, 30 czy 40 lat póź­niej. Bar­dzo moż­liwe, że dia­gnoza dała ci odpo­wiedź na setki pytań, które zada­wa­łaś sobie od dawna. Dzięki niej dowie­dzia­łaś się, dla­czego zawsze czu­łaś się „inna”, nie­do­pa­so­wana, wybra­ko­wana, dziwna, głu­pia albo prze­ciw­nie, mądrzej­sza niż wszy­scy.

Moż­liwe, że teraz już wiesz, dla­czego ni­gdy nie ukła­dało ci się w rela­cjach i czemu zma­ga­łaś się z wie­loma zabu­rze­niami psy­chicz­nymi. Doro­słe kobiety z zabu­rze­niami neu­ro­ro­zwo­jo­wymi nie są rzad­ko­ścią, cho­ciaż sta­ty­stycz­nie – według badań – jest nas nie­wiele, znacz­nie mniej niż chłop­ców i męż­czyzn z auty­zmem i ADHD. Ale czy to prawda? Nie wia­domo. Dzi­siaj wiemy, że wiele z nas nie otrzy­mało dia­gnozy w dzie­ciń­stwie. Wtedy nie wie­dzie­li­śmy jesz­cze o tym, że u dziew­czy­nek objawy są nieco inne niż u chłop­ców.

Neu­ro­aty­powe dziew­czynki zwy­kle funk­cjo­nują lepiej niż chłopcy. Łatwiej jest nam radzić sobie w sytu­acjach spo­łecz­nych, mamy zdol­ność do naśla­do­wa­nia oto­cze­nia i wta­pia­nia się w tłum. Nazywa się to masko­wa­niem obja­wów. Wyuczamy się mecha­ni­zmów spo­łecz­nych i przy­sto­so­wu­jemy, żeby nasza inność nie była aż tak widoczna. Kosz­tuje nas to naprawdę dużo.

Kon­se­kwen­cje masko­wa­nia pono­simy przez całe życie. Wpływa ono na nasze zdro­wie psy­chiczne i fizyczne. Chcia­ła­bym jed­nak cię pocie­szyć, że możesz żyć bar­dziej kom­for­towo niż dotych­czas, lepiej sobie radzić i nauczyć się jesz­cze wielu rze­czy, któ­rych nie nauczono cię w dzie­ciń­stwie. Cza­sami nie­wiel­kie zmiany przy­no­szą ogromne korzy­ści. Bywa też, że trzeba wypró­bo­wać wiele roz­wią­zań, żeby wybrać to naj­sku­tecz­niej­sze. Pamię­taj, że każda z nas jest inna i u każ­dej z nas mogą wystę­po­wać zupełne różne objawy. Dla­tego mówimy o spek­trum – bo w tej naszej neu­ro­róż­no­rod­no­ści jest pełna róż­no­rod­ność.

Nie­które twoje objawy mogą nie koja­rzyć ci się z ADHD i auty­zmem. Wynika to z pew­nych ste­reo­ty­pów, a także z tego, że wiele powszech­nie zna­nych obja­wów poja­wia się czę­ściej u chłop­ców niż u dziew­cząt. Wszyst­kie medyczne kry­te­ria usta­lono w opar­ciu o setki badań, jed­nak brali w nich udział przede wszyst­kim chłopcy i męż­czyźni, a nie dziew­czynki ani tym bar­dziej doro­słe kobiety. Stąd też „wiemy”, że spek­trum auty­zmu i ADHD czę­ściej doty­czy płci męskiej. Współ­cze­śnie jed­nak naukowcy pod­cho­dzą do tej teo­rii z coraz więk­szym scep­ty­cy­zmem wła­śnie z powo­dów, które opi­sa­łam wyżej.

Czemu posta­no­wi­łam pisać o ADHD i spek­trum auty­zmu? Pier­wot­nie miała to być książka o ADHD u doro­słych. W trak­cie pisa­nia jed­nak zmie­ni­łam kon­cep­cję, ponie­waż uzna­łam, że warto pogłę­bić raczej temat „kobie­cego ADHD” i tego, czym się różni od „męskiego ADHD”. Póź­niej jed­nak doszłam do wnio­sku, że nie jestem w sta­nie pisać o ADHD, nie uwzględ­nia­jąc przy tym spek­trum auty­zmu. Dla­czego?

Około 40-70% osób w spek­trum auty­zmu speł­nia kry­te­ria ADHD, a około 25% osób z ADHD speł­nia kry­te­ria spek­trum auty­zmu. Spora część osób nie speł­nia peł­nych kry­te­riów dia­gno­stycz­nych, ale wystę­pują u nich objawy cha­rak­te­ry­styczne dla obu zabu­rzeń.

Zaczę­łam drą­żyć temat, czy­ta­jąc roz­ma­ite pol­skie i zagra­niczne publi­ka­cje, prze­glą­da­jąc posty na róż­nych forach i w gru­pach w inter­ne­cie prze­zna­czo­nych dla doro­słych kobiet z ADHD i auty­zmem oraz roz­ma­wia­jąc ze spe­cja­li­stami. Zauwa­ży­łam, że jest to coraz powszech­niej­szy pro­blem, co wynika z lep­szej dia­gno­styki i zwięk­sza­ją­cej się świa­do­mo­ści spo­łecz­nej (więk­szość z nas sama zna­la­zła przy­czynę swo­ich trud­no­ści). A mate­ria­łów, które pomo­głyby radzić sobie z całym SPEK­TRUM obja­wów auty­zmu i ADHD, jest nie­wiele.

Sama mam dia­gnozę spek­trum auty­zmu i ADHD, którą otrzy­ma­łam w doro­sło­ści, posta­no­wi­łam więc napi­sać książkę – pre­zent od neu­ro­aty­po­wej kobiety dla innych neu­ro­aty­po­wych kobiet. Jeste­śmy razem w jed­nym teamie i możemy się wza­jem­nie wspie­rać. Znam wiele kobiet z zabu­rze­niami neu­ro­ro­zwo­jo­wymi, któ­rych wspar­cie pomo­gło mi sta­nąć na nogi. Teraz ja chcia­ła­bym pomóc tobie odzy­skać siłę i wiarę w to, że możesz być szczę­śliwa, lepiej radzić sobie w sytu­acjach spo­łecz­nych, nauczyć się regu­lo­wać emo­cje i przede wszyst­kim upo­rząd­ko­wać swoje życie na wiele spo­so­bów.

No dobrze, ale mogła­byś powie­dzieć: „Musia­łow­ska, czy ty masz w ogóle jakieś kom­pe­ten­cje, by o tym pisać, czy jesteś tylko jakąś tam blo­gerką albo influ­en­cerką?”.Chcia­ła­bym więc cię tro­chę uspo­koić: gdy czy­tasz tę książkę, jestem pew­nie już po obro­nie pracy magi­ster­skiej na stu­diach psy­cho­lo­gicz­nych o spe­cjal­no­ści neu­rop­sy­cho­lo­gia, w trak­cie któ­rych sku­pia­łam się głów­nie na tema­tach zwią­za­nych z zabu­rze­niami neu­ro­ro­zwo­jo­wymi i cho­ro­bami współ­to­wa­rzy­szą­cymi. Do tego od kilku lat pra­cuję jako psy­cho­die­te­tyczka, dora­dza­jąc doro­słym zma­ga­ją­cym się z zabu­rze­niami odży­wia­nia o pod­łożu psy­cho­so­ma­tycz­nym oraz zabu­rze­niami meta­bo­licz­nymi. Poma­gam pacjen­tom przy­wró­cić zdrową rela­cję z jedze­niem, zmie­nić nawyki żywie­niowe, zwięk­szyć poczu­cie wła­snej war­to­ści i zaak­cep­to­wać swoje ciało. Wspie­ram ich w pracy nad reduk­cją stresu, akcep­ta­cją dia­gnozy i zmian, które ona wpro­wa­dza, a także nad aser­tyw­no­ścią i wyzna­cza­niem gra­nic.

Obec­nie pra­cuję także z doro­słymi oso­bami w spek­trum auty­zmu i ADHD, mody­fi­ku­jąc swoje dotych­cza­sowe metody dzia­ła­nia sto­sow­nie do ich potrzeb. Uczest­ni­czę w więk­szo­ści odby­wa­ją­cych się obec­nie szko­leń i kon­fe­ren­cji na temat neu­ro­róż­no­rod­no­ści. A że mam na te tematy hiper­fo­cus, to możesz być pewna, że wiem już naprawdę dużo.

Ukoń­czy­łam rów­nież stu­dia pody­plo­mowe z psy­cho­lo­gii zdro­wia, psy­cho­so­ma­tyki i somatopsy­cho­lo­gii, a także z die­te­tyki kli­nicz­nej oraz wspar­cia psy­cho­pe­da­go­gicz­nego i emo­cjo­nal­nego dla osób cho­rych prze­wle­kle i będą­cych w pro­ce­sie reha­bi­li­ta­cji z ele­men­tami psy­cho­on­ko­lo­gii. Od 10 lat pro­wa­dzę edu­ka­cję zdro­wotną i żywie­niową, sku­pia­jąc się przy tym na aspek­tach psy­cho­lo­gicz­nych i psy­cho­so­ma­tycz­nych, pro­pa­guję rów­nież tematy zwią­zane ze zdro­wiem psy­chicz­nym, pro­fi­lak­tyką zdro­wia psy­chicz­nego i nutrip­sy­chia­trią. Pro­wa­dzę szko­le­nia, wykłady, współ­pra­cuję z wie­loma zna­ko­mi­tymi spe­cja­li­stami i pro­wa­dzę fun­da­cję Insu­li­no­opor­ność – zdrowa dieta i zdrowe życie. Mam nadzieję, że wkrótce będę rów­nież dzia­łać jako (neuro)psy­cho­lożka, jesz­cze lepiej poma­ga­jąc pacjen­tom.

Wszyst­kie moje doświad­cze­nia zawo­dowe i naukowe zdo­by­wa­łam, wal­cząc jed­no­cze­śnie z obja­wami spek­trum auty­zmu i nie­le­czo­nego ADHD. Było mi bar­dzo trudno i nie wszystko szło po mojej myśli. Prze­ży­łam mnó­stwo potknięć i pora­żek, z któ­rych kon­se­kwent­nie sta­ra­łam się wycią­gać wnio­ski. Inten­syw­nie pra­co­wa­łam w pro­ce­sie psy­cho­te­ra­pii, żeby poukła­dać sobie wiele spraw i upo­rząd­ko­wać swoje życie, rela­cje i emo­cje. Uczy­łam się wyzna­cza­nia gra­nic, roz­po­zna­wa­nia ludz­kich emo­cji i inten­cji, regu­la­cji swo­ich impul­syw­nych i emo­cjo­nal­nych zacho­wań, doce­nia­nia sie­bie, bez­względ­nej akcep­ta­cji dla sie­bie i tego, co się dzieje wokół mnie, tech­nik wyci­sza­ją­cych, pracy nad regu­la­cją sen­so­ryczną i wielu innych rze­czy. Przepra­co­wa­łam wiele traum i trud­nych doświad­czeń, by zro­zu­mieć, kim jestem i dla­czego pewne sprawy w moim życiu poto­czyły się tak, a nie ina­czej. Dzi­siaj chcę się podzie­lić doświad­cze­niem, wie­dzą i wspar­ciem z tobą, bo wie­rzę, że jesteś w sta­nie wiele zmie­nić, nawet jeśli wydaje ci się to nie­moż­liwe.

W tej książce opi­suję zmiany w stylu życia. Jest to ogrom­nie ważny obszar, który ma wpływ na nasze lecze­nie, osła­bie­nie dokucz­li­wych obja­wów i lep­sze funk­cjo­no­wa­nie w świe­cie.

Jestem pewna, że wska­zówki, jak zadbać o swoje żywie­nie, aktyw­ność fizyczną, pra­wi­dłową jakość snu i reduk­cję stresu, pomogą ci popra­wić samo­po­czu­cie, zwięk­szyć poczu­cie wła­snej war­to­ści i pew­ność sie­bie, co prze­łoży się na na poprawę w kolej­nych aspek­tach two­jego życia. To jest jak efekt kuli śnież­nej. Jedna drobna zmiana wpływa na wiele obsza­rów i pociąga za sobą kolejne zmiany, które wpły­wają na kolejne. Nie musisz stać w miej­scu. Możesz dzia­łać. I to dzia­łać przede wszyst­kim dla sie­bie. Bo to ty jesteś tutaj naj­waż­niej­sza! Koniec z zado­wa­la­niem wszyst­kich naokoło, dosto­so­wy­wa­niem się, ule­ga­niem, zgodą na mani­pu­la­cję i wyko­rzy­sty­wa­nie. Koniec z uda­wa­niem kogoś innego i przed­kła­da­niem potrzeb innych ponad swoje. Teraz liczysz się ty i to ty powin­naś sta­no­wić naj­więk­szy prio­ry­tet dla samej sie­bie.

Ta książka nie jest prze­zna­czona tylko dla kobiet z podwójną dia­gnozą ADHD i spek­trum auty­zmu. Jest dla każ­dej kobiety neu­ro­róż­no­rod­nej, a także dla ich bli­skich. Możesz mieć ADHD lub spek­trum auty­zmu, podwójną dia­gnozę albo nie mieć jej wcale, ale zauwa­żać u sie­bie nie­które objawy. W trak­cie lek­tury dowiesz się, jak sobie z nimi sku­tecz­niej radzić i poznasz lepiej sie­bie oraz mecha­ni­zmy, z któ­rych wyni­kają twoje zacho­wa­nia.

Ta książka jest też moim oso­bi­stym coming outem. O tym, że mam dia­gnozę ADHD, wspo­mi­na­łam prze­lot­nie w mediach spo­łecz­no­ścio­wych, nato­miast o dia­gno­zie spek­trum auty­zmu i wystę­pu­ją­cych obja­wach do tej pory wie­działo nie­wiele nawet naj­bliż­szych mi osób. Mimo że wyda­łam wcze­śniej trzy­na­ście ksią­żek, w któ­rych poru­sza­łam oso­bi­ste tematy zwią­zane z moim zdro­wiem zarówno psy­chicz­nym, jak i fizycz­nym, ni­gdy nie wspo­mi­na­łam ni­gdzie o wielu obja­wach, o któ­rych piszę w tej książce. Nie dzie­li­łam się intym­nymi histo­riami doty­czą­cymi moich rela­cji z innymi ludźmi, nie roz­wi­ja­łam tema­tów moich natręctw, fobii, obse­syj­nych rytu­ałów i tego, jak widzę świat.

Można by pomy­śleć, że współ­wy­stę­po­wa­nie ADHD i spek­trum auty­zmu jest nie­moż­liwe! Jesz­cze nie tak dawno naukowcy wyklu­czali moż­li­wość podwój­nej dia­gnozy. Prze­cież osoby z ADHD są nad­po­bu­dliwe i cha­otyczne, a osoby z auty­zmem ciche, zamy­ślone, zdy­stan­so­wane i obse­syj­nie dokładne. Dzi­siaj mamy pew­ność, że wystę­pują one razem w wielu przy­pad­kach, a ich objawy czę­sto się na sie­bie nakła­dają, co utrud­nia dia­gnozę.

W tej książce chcę ci poka­zać, że nie warto kie­ro­wać się mitami i ste­reo­ty­pami, bo objawy mie­szane obu zabu­rzeń dają czę­sto zaska­ku­jący efekt w postaci wyjąt­ko­wej, nie­tu­zin­ko­wej osoby. Chcę rów­nież udo­wod­nić, że kobiety z dia­gnozą ADHD albo spek­trum auty­zmu nie muszą wpa­so­wy­wać się w ramy powszech­nie zna­nych ste­reo­ty­pów. Jak róż­no­rodne jest to spek­trum obja­wów, prze­ko­nasz się, czy­ta­jąc tę książkę.

Moja historia. A może też twoja?

Opo­wiem ci o obja­wach, jakie towa­rzy­szyły mi przez całe życie. Część z nich się zmie­niała, nie­które zupeł­nie nie­świa­do­mie „napra­wi­łam” pod­czas inten­syw­nych tera­pii, któ­rych w moim życiu odby­łam naprawdę wiele. Od dziecka było ze mną coś nie tak. Podobno byłam cha­rak­ter­nym i roz­piesz­czo­nym dziec­kiem, które wszystko wymu­szało. Gdy dora­sta­łam, sły­sza­łam, że jestem nie­za­leżną indy­wi­du­alistką, wszystko robię po swo­jemu i nie lubię, kiedy ktoś mówi mi, co mam robić. Wpa­da­łam w czę­ste histe­rie, które były dla mnie nie do znie­sie­nia (moż­liwe, że nie aż tak jak dla osób, które musiały je zno­sić). Dosko­nale pamię­tam to uczu­cie. Pamię­tam też, że ukry­wa­łam łzy, bo nie umia­łam pła­kać przy ludziach, a potem zamy­ka­łam się w swoim pokoju i wyłam w poduszkę, biłam się po gło­wie, cią­gnę­łam za włosy i ude­rza­łam głową o ściany. Nie chcia­łam, by ktoś widział, że zacho­wuję się jak wariatka, mimo że byłam dopiero dziec­kiem. Gdy mia­łam nie­całe dzie­sięć lat, zaczę­łam się w ukry­ciu oka­le­czać. W nocy, gdy wszy­scy spali, szłam do łazienki, bra­łam żyletki taty i cię­łam sobie ręce i nogi, co potem ukry­wa­łam pod ubra­niami. Dawało mi to jakieś poczu­cie ulgi.

Z cza­sem było mi coraz trud­niej. Poja­wiły się silne lęki, waha­nia nastroju, bar­dzo mocno reago­wa­łam na stres. Nie rozu­mia­łam wielu sytu­acji spo­łecz­nych. Na przy­kład powie­dzia­łam nauczy­cielce, która zaglą­dała mi w kartkę, sto­jąc za mną pod­czas kla­sówki, że „mnie peszy i nie chcę, żeby tak robiła”. Do tej pory nie do końca rozu­miem, z czego wynik­nęła afera, ale moja mama musiała przyjść do szkoły, a ja mia­łam prze­pro­sić nauczy­cielkę. Innym razem, w liceum, zosta­łam wezwana do dyrek­tora, ponie­waż podobno „gnę­bi­łam” uczen­nicę z młod­szej klasy. Nie mia­łam poję­cia, w jaki spo­sób rze­komo ją „gnę­bi­łam”, bo kom­plet­nie nie koja­rzy­łam tej dziew­czynki i nie wie­dzia­łam nawet, kim jest. Oka­zało się, że podobno „dziw­nie na nią patrzy­łam”, a gdy zapy­tała mnie o coś na prze­rwie, nie­miło jej odpowie­dzia­łam, i raz ją szturch­nę­łam, mija­jąc na kory­ta­rzu. Oczy­wi­ście rów­nież musia­łam ją prze­pro­sić.

Jesz­cze do nie­dawna myśla­łam, że w obsza­rze rela­cji spo­łecz­nych nie mam pro­ble­mów, że umiem nawią­zy­wać nowe zna­jo­mo­ści, mam sporo bliż­szych i dal­szych przy­ja­ciół i ogól­nie jestem lubiana. Gdy otrzy­ma­łam dia­gnozę i zaczę­łam na tera­pii ana­li­zo­wać swoje dotych­cza­sowe rela­cje i zacho­wa­nia spo­łeczne, oka­zało się, że to, co wyda­wało mi się „nor­malne”, tak naprawdę wcale takie nie było. Jestem po dwóch roz­wo­dach, prze­ży­łam też wiele nie­uda­nych związ­ków i tok­sycz­nych rela­cji. Więk­szość moich przy­jaźni zakoń­czyła się kon­flik­tem, któ­rego ni­gdy nie roz­wią­za­łam. Mnó­stwa rela­cji nie udało mi się pod­trzy­mać. Nie umiem odpo­wied­nio inter­pre­to­wać cudzych zacho­wań i emo­cji, mimo że byłam pewna, że nie mam z tym żad­nych trud­no­ści. Szybko męczę się ludźmi i nie jestem w sta­nie zbyt długo prze­by­wać w towa­rzy­stwie tej samej osoby, chyba że jest to mój part­ner, z któ­rym jestem aku­rat w związku. Nie wyjeż­dżam na dłu­żej ze zna­jo­mymi, bo wiem, że dość szybko zaczną mnie dener­wo­wać i będę miała ich dosyć. Uni­kam ludzi gło­śnych, eks­tra­wer­tycz­nych, nad­mier­nie pobu­dzo­nych, bo są nie tylko nie­prze­wi­dy­walni, ale też czę­sto prze­kra­czają moje gra­nice poprzez zbyt bli­ski kon­takt fizyczny oraz osa­cza­nie mnie na różne spo­soby. Ich szyb­kość i eks­pre­syj­ność dodat­kowo mnie iry­tują z powodu nad­wraż­li­wo­ści słu­cho­wej i spo­wol­nio­nych reak­cji. Krótko mówiąc, mój mózg za nimi nie nadąża. Pod­czas roz­mowy plą­czę się w dygre­sjach, a gdy ktoś mi prze­rwie, szybko zapo­mi­nam, o czym w ogóle mówi­łam.

Nie zno­szę, gdy ktoś dotyka moich rze­czy, więc od dziecka nie lubię nic nikomu poży­czać. Reaguję bar­dzo emo­cjo­nal­nie, gdy ktoś zabu­rza moje rutyny i rytu­ały oraz gdy odczu­wam zbyt wiele bodź­ców. Nie lubię dotyku (chyba, że sama decy­duję o tym, kto i kiedy może mnie doty­kać), cier­pię rów­nież na nad­wraż­li­wość na mocne świa­tło – reaguję na nie migreną i w sło­neczne dni muszę nosić ciemne oku­lary. Gdy prze­by­wam w gło­śnym miej­scu z wie­loma róż­nymi bodź­cami, szybko zaczy­nam źle się czuć i staję się roz­draż­niona, zmę­czona i marudna. Doświad­czam sil­nych spad­ków kon­cen­tra­cji, nie mogę się na niczym sku­pić, tracę orien­ta­cję w cza­so­prze­strzeni, czuję się, jak­bym wylą­do­wała w innym świe­cie, a mój mózg blo­kuje moż­li­wość reago­wa­nia na kolejne bodźce.

Od dziecka mia­łam duże pro­blemy z nauką. Godzi­nami sie­dzia­łam nad książ­kami i nie­wiele z tego wyni­kało, bo i tak po chwili zapo­mi­na­łam, co wła­śnie prze­czy­ta­łam. Robi­łam się senna, a moje myśli co chwilę ucie­kały w innym kie­runku i nie chciały wró­cić. Wiecz­nie wier­ci­łam się na lek­cjach, prze­bie­ra­łam nogami pod sto­łem, gry­złam paznok­cie, strze­la­łam pal­cami, prze­su­wa­łam języ­kiem po zębach, gry­złam usta i wewnętrzną stronę policz­ków, wykrę­ca­łam wargi na różne strony, popra­wia­łam oku­lary i włosy, gry­złam dłu­go­pisy, ryso­wa­łam po zeszy­tach, roz­dzie­ra­łam kartki i robi­łam z nich kulki albo pisa­łam liściki do kole­ża­nek i kole­gów. Te objawy mam do dzi­siaj, ale o mniej­szym nasi­le­niu. Nauczy­łam się też tro­chę lepiej sobie z nimi radzić, a na pewno porząd­nie je ukry­wać. Na lek­cjach rzadko byłam sku­piona na czym­kol­wiek, więc wiecz­nie z kimś roz­ma­wia­łam. Roz­glą­da­łam się po sali i obser­wo­wa­łam, co robią inne dzieci.

Mimo że nie lubi­łam nagłych zmian i zabu­rza­nia moich przy­zwy­cza­jeń i obse­syj­nych nawy­ków, potra­fi­łam impul­syw­nie podej­mo­wać różne decy­zje bez zwa­ża­nia na kon­se­kwen­cje. Cza­sami wręcz doma­ga­łam się zmiany i musiała ona nastą­pić natych­miast. Liczyło się tylko tu i teraz. Domi­no­wało podej­ście „teraz albo ni­gdy”, „dzi­siaj i teraz albo wcale”. Potrzeba nowo­ści i zmian, o któ­rych sama decy­do­wa­łam, dawała mi mocny zastrzyk dopa­miny, od któ­rego w pew­nym momen­cie się uza­leż­ni­łam. Nie wie­dzia­łam, że ma to zwią­zek z ADHD, podob­nie jak nie­ustanny myślo­tok, który nie dawał mi spo­koju.

Sły­sza­łam (i w końcu w to uwie­rzy­łam), że jestem bała­ga­niar­ska, wiecz­nie roz­ko­ja­rzona i że nie biorę za nic odpo­wie­dzial­no­ści. Dzi­siaj wiem, że towa­rzy­szące mi od dzie­ciń­stwa trud­no­ści w orga­ni­za­cji, utrzy­ma­niu porządku i usta­la­niu prio­ry­te­tów, a także hiper­fo­cus, biorą się z mojej neu­ro­róż­no­rod­no­ści.

Idąc przez mia­sto, potra­fię dostrze­gać różne detale na budyn­kach. Moją uwagę przy­ciąga frag­ment zdar­tego tynku ze ściany, wgłę­bie­nie we fra­mu­dze okna czy antena na dachu.

Gdy byłam dziec­kiem, potra­fi­łam całymi dniami oglą­dać bajki na odtwa­rza­czu wideo. Patrzy­łam w ekran jak zahip­no­ty­zo­wana. Tak trudno było mnie od niego odcią­gnąć, że mama wykrę­cała korki w domu. Do tej pory, gdy widzę włą­czony tele­wi­zor, zaga­piam się w niego i odla­tuję. Dla­tego w domu nie uży­wam takiego sprzętu w ogóle.

Czę­sto mówiono mi, że za dużo myślę i filo­zo­fuję. Tak było i tak jest na­dal. Mia­łam poczu­cie, że te moje wszyst­kie roz­k­miny są nie­zro­zu­miałe dla więk­szo­ści osób, z któ­rymi roz­ma­wiam. Dla­tego prze­sta­łam o nich mówić.

Mam nie­sa­mo­witą, wręcz foto­gra­ficzną pamięć do szcze­gó­łów, ale ni­gdy nie pamię­tam ludz­kich twa­rzy. Dla­tego robię zwy­kle bar­dzo dużo zdjęć, żeby przed kolej­nym spo­tka­niem przy­po­mnieć sobie, jak ktoś wygląda. Mam też bar­dzo dobrą pamięć dłu­go­trwałą (pamię­tam dobrze nawet wyda­rze­nia z okresu wcze­snego dzie­ciń­stwa), a kiep­ską krót­ko­trwałą (nie pamię­tam, co kupi­łam w skle­pie trzy godziny temu).

Cie­ka­wym dla mnie zja­wi­skiem jest budo­wa­nie sko­ja­rzeń do nie­któ­rych przed­mio­tów i „widze­nie” ich w inny spo­sób. Na przy­kład, patrząc w lustro albo na dru­giego czło­wieka, wyobra­żam sobie wszyst­kie jego narządy wewnętrzne i to, jak w tym momen­cie pra­cują. Gdy przy­glą­dam się swo­jej dłoni, widzę kości, mię­śnie i żyły, któ­rymi pły­nie krew. Dostrze­gam pul­so­wa­nie tęt­nic szyj­nych i „czuję” bicie serca, bar­dzo wyraź­nie w róż­nych miej­scach mojego ciała.

Zabu­rze­nie moich auty­stycz­nych rytu­ałów powo­duje, że jeśli pora­nek wygląda ina­czej niż zwy­kle (np. idę na bada­nie krwi i muszę być na czczo), nie dość, że wpę­dza mnie to w duży dys­kom­fort i ner­wo­wość, to dodat­kowo czuję ucisk w brzu­chu, mam pro­blem z wypróż­nie­niem się i boli mnie głowa.

Po każ­dym powro­cie do domu od razu muszę umyć ręce, bo nie­mal „widzę” bak­te­rie, które na nich osia­dły, gdy jecha­łam windą albo dotknę­łam barierki czy klamki, i strasz­nie trudno mi jest wytrzy­mać, kiedy ktoś inny nie umyje rąk. Z jed­nej strony nie mogę prze­stać o tym myśleć i dener­wuje mnie to, że „widzę” tam bak­te­rie, a z dru­giej moje upo­śle­dze­nie spo­łeczne i stres spra­wiają, że krę­puję się popro­sić o umy­cie rąk.

Jest jesz­cze wata. Naj­gor­sza rzecz świata! Tak, WATA. Ta, którą zmy­wasz sobie maki­jaż. Od dziecka widok i dotyk, a nawet wyobra­że­nie sobie waty powo­duje u mnie tak przy­kre i wręcz bole­sne dozna­nia, że nawet pisząc o tym teraz, popła­ka­łam się. Tak jak nie­któ­rzy ludzie nie lubią np. dra­pa­nia paznok­ciem po tablicy, co mnie wcale nie prze­szka­dza, tak wata jest dla mnie czymś tak abso­lut­nie kosz­mar­nym, że na samą myśl o niej czuję ucisk w gar­dle, mdło­ści i prze­raź­liwe dresz­cze.

Prze­szłam wiele róż­nych tera­pii i otrzy­ma­łam kilka dia­gnoz psy­chia­trycz­nych. Od cza­sów nasto­let­nich w mojej kar­to­tece medycz­nej poja­wiły się: depre­sja, zabu­rze­nia lękowe z napa­dami paniki, PTSD (zespół stresu poura­zo­wego), zabu­rze­nia odży­wia­nia, w tym ano­rek­sja, buli­mia, kom­pul­syjne obja­da­nie się i orto­rek­sja, uza­leż­nie­nie od sub­stan­cji psy­cho­ak­tyw­nych, zabu­rze­nia oso­bo­wo­ści typu bor­der­line, cho­roba afek­tywna dwu­bie­gu­nowa (ChAD), depre­sja popo­ro­dowa, zabu­rze­nia obse­syjno-kom­pul­syjne (OCD), cyklo­ty­mia. Mie­wa­łam rów­nież myśli samo­bój­cze i zacho­wa­nia auto­de­struk­cyjne. Gdy w jakimś obsza­rze poja­wiała się poprawa, nad­cho­dziły kolejne zabu­rze­nia i trud­no­ści.

Wiele dia­gnoz psy­chia­trycz­nych, które otrzy­ma­łam, wyni­kało praw­do­po­dob­nie z nie­le­czo­nego spek­trum auty­zmu i ADHD, a dia­gnozy zabu­rzeń oso­bo­wo­ści bor­der­line i cho­roby afek­tyw­nej dwu­bie­gu­no­wej były raczej błędne. Odkąd cho­dzę na tera­pię nakie­ro­waną na moją neu­ro­aty­po­wość oraz przyj­muję leki na ADHD i sta­bi­li­za­cję nastroju (mety­lo­fe­ni­dat, ato­mok­se­tyna, flu­ok­se­tyna, lamo­try­gina), nastą­piła ogromna zmiana w moim życiu. Czuję, że wra­cam do rów­no­wagi psy­cho­fi­zycz­nej, lepiej radzę sobie z impul­syw­nymi zacho­wa­niami, a także z rela­cjami mię­dzy­ludz­kimi.

Tyle lat życia w prze­wle­kłym stre­sie, lęku i z trud­no­ściami w codzien­nym funk­cjo­no­wa­niu odbiło się rów­nież na moim zdro­wiu. Połą­cze­nie gene­tyki, stresu, zabu­rzeń odży­wia­nia, nie­pra­wi­dło­wego stylu życia i wielu innych czyn­ni­ków dopro­wa­dziło mnie do roz­woju kolej­nych cho­rób i zabu­rzeń, w tym auto­im­mu­no­lo­gicz­nych (celia­kii, cho­roby Hashi­moto i aler­gii), hor­mo­nal­nych (nie­do­czyn­ność tar­czycy, PCOS), meta­bo­licz­nych (insu­li­no­opor­ność, zabu­rze­nia pracy wątroby) i neu­ro­lo­gicz­nych (migrena). Dia­gnozy powyż­szych cho­rób i zabu­rzeń rów­nież otrzy­ma­łam zbyt późno, więc zdą­żyły przy­nieść swoje dal­sze powi­kła­nia w postaci nie­do­bo­rów pokar­mo­wych, tężyczki, zaniku mie­siączki i cykli owu­la­cyj­nych, prze­wle­kłego zmę­cze­nia, zabu­rzeń rów­no­wagi, spadku odpor­no­ści itd. Dopro­wa­dze­nie orga­ni­zmu do rów­no­wagi trwało kilka lat. Gdy mia­łam to już za sobą, nad­szedł czas, by wziąć się za swoje zdro­wie psy­chiczne.

Chcia­ła­bym, żebyś ty rów­nież patrzyła na swoje ciało jako na całość. Nasz stan psy­chiczny wpływa na zdro­wie soma­tyczne, a stan naszego orga­ni­zmu i narzą­dów wewnętrz­nych mają wpływ na zdro­wie psy­chiczne. Wszystko to jest ze sobą powią­zane i gdy jeden ele­ment nie działa pra­wi­dłowo, pociąga za sobą kolejne niepra­wi­dłowości, które mają wpływ na kilka kolej­nych obsza­rów (efekt kuli śnież­nej, pamię­tasz?). Dzi­siaj wiemy, że więk­szość ist­nie­ją­cych na świe­cie cho­rób ma pod­łoże psychosoma­tyczne, dla­tego tak cho­ler­nie ważne jest, żeby­śmy dbały o sie­bie w każ­dym tego słowa zna­cze­niu!

Mam nadzieję, że moje wska­zówki przy­niosą ci świeże spoj­rze­nie na neu­ro­róż­no­rod­ność i zdro­wie oraz zachęcą cię do wypró­bo­wa­nia róż­nych metod, które mogą popra­wić twoje funk­cjo­no­wa­nie i kom­fort życia, a także zdro­wie i samo­po­czu­cie psy­cho­fi­zyczne.

PS. Pisząc tę książkę, opie­ra­łam się na bada­niach doty­czą­cych róż­nych aspek­tów wystę­po­wa­nia ADHD i spek­trum auty­zmu, zabu­rzeń współ­ist­nie­ją­cych i wielu innych. Pod­kre­ślę tylko, że dostępne ana­lizy nie dostar­czają peł­nych infor­ma­cji. Nie­które podają dane doty­czące tylko dzieci, inne – tylko doro­słych, ale z jedną dia­gnozą, jesz­cze inne odno­szą się do wszyst­kich – doro­słych i dzieci. Udział dziew­czy­nek i kobiet w bada­niach jest nie­wielki, a te bada­nia, które są skon­cen­tro­wane tylko na płci żeń­skiej, były zwy­kle prze­pro­wa­dzane na dość małych gru­pach. Dla­tego dane, któ­rymi się posłu­guję, mogą być mocno nie­do­sza­co­wane albo nie­kom­pletne, dają jed­nak pewien obraz bie­żą­cej sytu­acji.

PS 2. Dodam jesz­cze, że dość czę­sto uży­wam w tej książce poję­cia „zabu­rze­nia neu­ro­ro­zwo­jowe”. Robię tak, ponie­waż jest ono uży­wane także w ofi­cjal­nych kla­sy­fi­ka­cjach. Nato­miast w powszech­nej, „spo­łecz­nej” ter­mi­no­lo­gii coraz wię­cej osób pod­waża takie nazew­nic­two dla ADHD i spek­trum auty­zumu, pod­kre­śla­jąc, że jest to pewna natu­ralna neu­ro­róż­no­rod­ność. Podob­nie sprawa wygląda z poję­ciami „neu­ro­aty­powy” i „neu­ro­ty­powy”, które wska­zują na cechy znaj­du­jące się bli­żej lub dalej okre­ślo­nej normy. Nie chcę z tym dys­ku­to­wać, bo każda z nas sama naj­le­piej wie, jak chcia­łaby być okre­ślana oraz z jaką ter­mi­no­lo­gią się utoż­sa­mia. Ja rów­nież popie­ram pogląd, że neu­ro­róż­no­rod­ność to po pro­stu inny i ina­czej pra­cu­jący mózg, co nie jest toż­same z wadli­wo­ścią czy nie­pra­wi­dło­wo­ściami. Mimo to zde­cy­do­wa­łam się uży­wać pojęć, które są sto­so­wane ofi­cjal­nie w prak­tyce lekar­skiej i psy­cho­lo­gicz­nej oraz w bada­niach nauko­wych.

Kolejna sprawa doty­czy podziału na „męski autyzm i ADHD” i „kobiecy autyzm i ADHD”. Oczy­wi­ście nie ist­nieje taki ofi­cjalny podział. Ta książka jed­nak jest kie­ro­wana głów­nie do kobiet, a ich objawy czę­sto róż­nią się od obja­wów u męż­czyzn, więc to do nich przede wszyst­kim się odno­szę.

Chcia­ła­bym także wyja­śnić kwe­stię kla­sy­fi­ka­cji dia­gno­stycz­nych ICD-11 i ICD-10. W stycz­niu 2022 r. weszła w życie kla­sy­fi­ka­cja WHO ICD-11, nato­miast w momen­cie, gdy piszę tę książkę, na­dal w Pol­sce posłu­gu­jemy się jesz­cze kla­sy­fi­ka­cją ICD-10, ponie­waż nie ma jesz­cze dostęp­nego pol­skiego tłu­ma­cze­nia. Posta­no­wi­łam jed­nak sku­pić się już bar­dziej na kla­sy­fi­ka­cji ICD-11, bo lada chwila to ona będzie obo­wią­zy­wać.

Wspo­mnę jesz­cze o tym, że w świe­cie neu­ro­róż­no­rod­no­ści i podwój­nej dia­gnozy ADHD i spek­trum auty­zmu sto­suje się coraz czę­ściej (nie­ofi­cjalny) ter­min AuADHD (Au[tyzm]ADHD). Jed­nak ja w tej książce zde­cy­do­wa­łam się go nie uży­wać.

Na koniec dodam, że spora część przy­go­to­wa­nych przeze mnie mate­ria­łów nie zmie­ściła się w tej i tak pokaź­nej książce, dla­tego zapra­szam cię na stronę www.domi­ni­ka­mu­sia­low­ska.pl, gdzie znaj­dziesz dodat­kowe, bez­płatne infor­ma­cje i porady psy­cho­lo­giczne, a także doty­czące żywie­nia, komu­ni­ka­cji, jazdy samo­cho­dem, spo­so­bów na utrzy­ma­nie porządku w domu i w życiu i wiele innych.

Rozdział II. Choroba niegrzecznych chłopców i ci, co nie potrafią mówić, czyli o ADHD i spektrum autyzmu

ROZ­DZIAŁ II

Cho­roba nie­grzecz­nych chłop­ców i ci, co nie potra­fią mówić, czyli o ADHD i spek­trum auty­zmu

Przy­po­mnij sobie czasy szkoły pod­sta­wo­wej. Może ze wzru­sze­niem wspo­mi­nasz stare, obdra­pane ławki w ulu­bio­nej sali, nauczy­cielkę z uśmie­chem wpi­su­jącą ci piątkę do dzien­niczka i ulu­bione kole­żanki. A może raczej pamię­tasz też momenty, gdy zaci­ska­łaś zęby, żeby wysie­dzieć do końca lek­cji, bacz­nie obser­wo­wa­łaś inne dziew­czynki, żeby wie­dzieć, co zro­bić w danym momen­cie, albo sta­ra­łaś się nie zwra­cać przy­pad­kiem na sie­bie uwagi, bo ktoś mógłby zauwa­żyć, że pozja­da­łaś skórki przy paznok­ciach i ner­wowo ruszasz pal­cami u stóp w roz­pa­da­ją­cych się tramp­kach.

W tym cza­sie nauczy­cielka krzy­czała na paru chłop­ców, któ­rzy bie­gali po kla­sie i rzu­cali w sie­bie nawza­jem kredą. Gro­ziła, że wezwie ich rodzi­ców do szkoły na roz­mowę. Chłopcy byli do tego już przy­zwy­cza­jeni, a nauczy­cielka wie­działa, że wezwa­nie rodzi­ców niczego nie zmieni, bo oni po pro­stu nie są w sta­nie wysie­dzieć w ławce. Mieli ADHD.

Ale co cie­kawe, ta dziew­czynka, którą byłaś, sie­dząca grzecz­nie w ławce z zaci­śnię­tymi zębami, poobry­wa­nymi skór­kami i ner­wowo rusza­ją­cymi się pal­cami u stóp – też je miała. Ale gdyby wtedy ktoś powie­dział, że masz ADHD, to rodzice i nauczy­ciele pew­nie popu­ka­liby się w głowę. Że jak to?! Ona? Prze­cież dobrze się uczy, nie biega, słu­cha pani i nie stwa­rza pro­ble­mów. Ide­alna piąt­kowa uczen­nica! Kto by pomy­ślał, że ta wzo­rowa dziew­czynka może być dodat­kowo w spek­trum auty­zmu, tak samo jak ten dziwny chło­piec z rów­no­le­głej klasy, który nie bawi się z dziećmi i żyje we wła­snym świe­cie?

I ta ide­alna uczen­nica 20 lat póź­niej sie­dzi w gabi­ne­cie leka­rza psy­chia­try ze łzami w oczach i mówi, że nie chce jej się żyć, cho­ciaż ostat­nie lata spę­dziła w psy­cho­te­ra­pii i u róż­nych spe­cja­li­stów, żeby w ogóle móc iść do pracy i „jakoś” funk­cjo­no­wać. Ma za sobą wiele trud­nych lat depre­sji i zabu­rzeń lęko­wych. W liceum cho­ro­wała na buli­mię, a póź­niej uza­leż­niła się od leków i alko­holu. Była w kilku związ­kach, które szybko się roz­pa­dły, bo jej impul­syw­ność była nie do wytrzy­ma­nia. Chwiej­ność emo­cjo­nalna spra­wiała, że czuła się jak wariatka, która powinna prze­by­wać cały czas w szpi­talu psy­chia­trycznym. Przyj­mo­wała wiele leków, w tym prze­ciw­de­pre­syjne, prze­ciw­lę­kowe i sta­bi­li­za­tory nastroju. Tro­chę poma­gały, ale cały czas nie mogła wytrzy­mać z tym wewnętrz­nym napię­ciem. Z tym, że nie może się na niczym sku­pić, tak jak wtedy w szkol­nej ławce. Przy­wy­kła do odgry­wa­nia ról, uda­wa­nia i robie­nia dobrej miny do złej gry. W tej spo­sób na­dal ukrywa swoje trud­no­ści i stwa­rza pozory ide­al­nej uczen­nicy, tylko już doro­słej. I cią­gle czuje się głu­pia i nie­wy­star­cza­jąca, nie akcep­tuje sie­bie. Zawsze czuje się jak oszustka. I teraz już nie daje rady. Nie ma już siły żyć z tym wszyst­kim.

Histo­ria tej dziew­czynki jest praw­dziwa i podobna do tysięcy histo­rii innych kobiet ze zdia­gno­zo­wa­nym ADHD. Co cie­kawe, wiele z nich ma rów­nież dia­gnozę spek­trum auty­zmu, którą obec­nie coraz czę­ściej sły­szą doro­słe kobiety. Wiele z nich prze­szło ogromne traumy, otrzy­mało wiele dia­gnoz psy­chia­trycz­nych i całe lata leczyło się na różne zabu­rze­nia psy­chiczne.

Żeby­śmy wie­działy, o czym dokład­nie mówimy: ADHD, czyli zespół nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi (ang. Atten­tion-Defi­cit Hype­rac­ti­vity Disor­der) to zabu­rze­nie neu­ro­ro­zwo­jowe, które jesz­cze nie tak dawno temu było uwa­żane za doty­czące głów­nie dzieci i to przede wszyst­kim chłop­ców. Oka­zuje się jed­nak, że cier­pią na nie także dziew­czynki, a do tego nie mija ono z wie­kiem, więc objawy zostają także u doro­słych. Nie­które ewo­lu­ują albo stają się mniej inten­sywne, ale samo zabu­rze­nie jest z nami całe życie. Cha­rak­te­ry­zuje się trud­no­ściami ze sku­pie­niem uwagi, nadak­tyw­no­ścią lub/i impul­syw­no­ścią. Według Świa­to­wej Orga­ni­za­cji Zdro­wia (WHO) ADHD doty­czy około 5-7% dzieci na świe­cie, nato­miast w kla­sy­fi­ka­cji ICD-11 podane sta­ty­styki mówią, że ADHD doty­czy około 3–12% dzieci i około 2,5% doro­słych. U około 30–50% doro­słych, u któ­rych zdia­gno­zo­wano ADHD w dzie­ciń­stwie, objawy są widoczne rów­nież w wieku doro­słym (60–85% od dzie­ciń­stwa do okresu doj­rze­wa­nia). Bra­kuje danych, które by potwier­dziły, czy fak­tycz­nie objawy te znik­nęły w doro­sło­ści, czy może w wyniku róż­nych czyn­ni­ków zmie­niły swoją postać. Ilu doro­słych usły­szało, że cudow­nie ozdro­wiało i pro­blem już ich nie doty­czy, więc nie uwzględ­niono ich w sta­ty­sty­kach? Albo tak się przy­zwy­cza­ili do swo­ich obja­wów, że uznają je za nor­mal­ność? A może odczu­wają je na­dal, tylko tak dosko­nale je maskują, że oto­cze­nie wcale ich nie dostrzega?

Nato­miast spek­trum auty­zmu (ang. Autism Spec­trum Disor­der, ASD) to rów­nież zabu­rze­nie neu­ro­ro­zwo­jowe, które poja­wia się w dzie­ciń­stwie, a jego cechami cha­rak­te­ry­stycz­nymi są trwałe trud­no­ści z komu­ni­ka­cją i inte­rak­cją spo­łeczną oraz ogra­ni­czone i powta­rza­jące się zacho­wa­nia, zain­te­re­so­wa­nia lub aktyw­no­ści. Według ICD-11 dia­gnoza spek­trum auty­zmu doty­czy około 1% popu­la­cji na całym świe­cie.

Jesz­cze nie tak dawno temu uwa­żano, że te dwa zabu­rze­nia nie wystę­pują razem. Oka­zuje się jed­nak, że nie jest to prawda, co potwier­dza kla­sy­fi­ka­cja dia­gno­styczna DSM-V z 2013 r., w któ­rej znaj­duje się infor­ma­cja, że mogą one współ­wy­stę­po­wać. W naj­now­szej kla­sy­fi­ka­cji ICD-11, która uka­zała się w 2022 r., w prze­ci­wień­stwie do wcze­śniej­szej ICD-10, rów­nież wid­nieje infor­ma­cja, że ADHD i spek­trum auty­zmu mogą wystę­po­wać jed­no­cze­śnie.

Oba zabu­rze­nia mają swój począ­tek we wcze­snym dzie­ciń­stwie, cho­ciaż w 2015 r. poja­wiła się cie­kawa kon­cep­cja jed­nego z naukow­ców, że ADHD może mieć późny począ­tek i poja­wiać się dopiero w wieku doro­słym. Wywo­łała ona sporą burzę oraz sze­reg kry­tycz­nych komen­ta­rzy w śro­do­wi­sku nauko­wym. W dużym skró­cie cho­dziło o to, że bada­cze zauwa­żyli, iż ADHD może być zabu­rze­niem neu­ro­ro­zwo­jo­wym, które nie poja­wiło się w dzie­ciń­stwie. Zaob­ser­wo­wali, że aż 90% bada­nych doro­słych z ADHD nie miało obja­wów ADHD w dzie­ciń­stwie i nie zauwa­żono u nich defi­cy­tów neu­rop­sy­cho­lo­gicz­nych typo­wych dla dzieci z ADHD. Poja­wiła się dys­ku­sja, czy ADHD u dzieci i ADHD u doro­słych to jedno zabu­rze­nie, czy może ADHD o póź­nym początku jest zupeł­nie nie­za­leżną i odrębną jed­nostką cho­ro­bową. Auto­rzy tego bada­nia powo­łują się na posta­cie cukrzycy typu 1 i 2, które mają podobne objawy i powi­kła­nia, ale odmienne pato­ge­nezy i przy­czyny. Twier­dzą, że podobny mecha­nizm może wystę­po­wać w przy­padku ADHD: u dzieci domi­nuje silny czyn­nik gene­tyczny, nato­miast roz­wój ADHD typu 2, czyli ADHD o póź­nym początku, może wyni­kać z czyn­ników gene­tycznych i więk­szego udziału czyn­ników śro­do­wi­sko­wych, takich jak urazy mózgu, nad­mierne wyma­ga­nia spo­łeczne, nad­uży­wa­nie sub­stan­cji psy­cho­ak­tyw­nych itp. Kry­tycy tej teo­rii zwra­cają uwagę na to, że wnio­ski wycią­gnięto zbyt wcze­śnie i że w bada­niu nie uwzględ­niono istot­nych czyn­ników takich jak sytu­acje, w któ­rych osoba z ADHD nie zgła­sza obja­wów z dzie­ciń­stwa, bo ich zwy­czaj­nie nie pamięta, co nie ozna­cza, że one nie wystę­po­wały. Może być rów­nież tak, że osoby doro­słe nie są świa­dome, iż ich poszcze­gólne zacho­wa­nia z dzie­ciń­stwa były obja­wami ADHD, dla­tego w pro­ce­sie dia­gno­stycz­nym ADHD u osób doro­słych ważna jest też opi­nia i wywiad prze­pro­wa­dzony z innymi oso­bami, które miały kon­takt z dia­gno­zo­wa­nym w okre­sie dzie­ciń­stwa.

Chcąc pod­trzy­mać teo­rię ist­nie­nia dwóch typów ADHD – u doro­słych i u dzieci – auto­rzy ww. ana­lizy powo­łali się na bada­nia, w któ­rych osoby doro­słe, u któ­rych zdia­gno­zo­wano ADHD w dzie­ciń­stwie, nie potwier­dzały podob­nych obja­wów w okre­sie doro­słym. Scep­tycy tłu­ma­czą to tym, że wielu doro­słych ma ten­den­cję do baga­te­li­zo­wa­nia odczu­wa­nych symp­to­mów lub do nich przy­wy­kło i uznaje, że „po pro­stu tak ma”. Dodat­kowo kry­tycy bada­nia pod­kre­ślają, że osoby z rze­ko­mym ADHD o póź­nym początku mogą zma­gać się z innymi zabu­rze­niami, które pre­zen­tują podobne objawy. Różne czyn­niki śro­do­wi­skowe i trudne czy trau­ma­tyczne wyda­rze­nia mogą pro­wa­dzić do prze­ja­wia­nia impul­syw­no­ści, nie­uwagi, pro­ble­mów z kon­cen­tra­cją i pamię­cią czy nad­po­bu­dli­wo­ści. Pro­blemy te mogą rów­nież wyni­kać z uszko­dzeń mózgu i ura­zów głowy, wstrzą­śnie­nia mózgu, zabu­rzeń otę­pien­nych czy psy­chicz­nych (np. PTSD, depre­sja, zabu­rze­nia lękowe, zabu­rze­nia oso­bo­wo­ści bor­der­line, cho­roba afek­tywna dwu­bie­gu­nowa itd.). Pod­kre­ślali rów­nież, że pro­ble­mami z uwagą i nadak­tyw­no­ścią mogą skut­ko­wać rów­nież zabu­rze­nia soma­tyczne, np. hor­mo­nalne w postaci nie­do­czyn­no­ści i nad­czyn­no­ści tar­czycy.

Wspo­mi­nam o tym bada­niu jako o cie­ka­wo­stce, żeby poka­zać, jak zmie­niają się nauka, medy­cyna, psy­chia­tria i psy­cho­lo­gia. Nie­ustan­nie poja­wiają się nowe kry­te­ria, bada­nia, publi­ka­cje i teo­rie. To, co dziś postrze­gamy jako ADHD czy spek­trum auty­zmu, za 10 lat może mieć zupeł­nie inny obraz. Prze­cież 10 czy 20 lat temu rów­nież ina­czej postrze­gano zabu­rze­nia neu­ro­ro­zwo­jowe. Potwier­dza to fakt, że z naj­now­szej kla­sy­fi­ka­cji ICD-11 „znik­nął” zespół Asper­gera, który został włą­czony do „spek­trum auty­zmu”. Czyli osoby, które dotych­czas miały dia­gnozę zespołu Asper­gera, teraz nagle są w spek­trum auty­zmu. Oczy­wi­ście niczego to dla nich nie zmie­nia, a cho­dzi przede wszyst­kim o nomen­kla­turę. Jed­nak jeśli ktoś przez 20 lat miał zespół Asper­gera, z któ­rym się utoż­sa­miał, raczej zosta­nie już „Asper­ge­rem”, „aspim” czy „ZA”. Na ten moment współ­cze­sna nauka trzyma się kon­cep­cji, że neu­ro­róż­no­rodni się rodzimy i jeste­śmy tacy całe życie, a nasze objawy i defi­cyty są bar­dziej lub mniej widoczne w zależ­no­ści od sytu­acji i śro­do­wi­ska, w któ­rym się wycho­wa­li­śmy i w któ­rym prze­by­wamy oraz od tego, jakie otrzy­mu­jemy wspar­cie i lecze­nie.

Rozdział III. Dziewczyny z obgryzionymi paznokciami i nałogowe zakupoholiczki, czyli po czym nas rozpoznać

ROZ­DZIAŁ III

Dziew­czyny z obgry­zio­nymi paznok­ciami i nało­gowe zaku­po­ho­liczki, czyli po czym nas roz­po­znać

Żeby uzy­skać dia­gnozę ADHD, spek­trum auty­zmu lub jed­nego i dru­giego, należy speł­nić kon­kretne kry­te­ria zawarte w kla­sy­fi­ka­cjach ICD-11 i DSM-V.

Około 40%–70% dzieci ze spek­trum auty­zmu speł­nia rów­nież kry­te­ria ADHD, a 25% dzieci z ADHD – kry­te­ria spek­trum auty­zmu. Zwróćmy jed­nak uwagę na te dwa słowa: SPEŁ­NIA KRY­TE­RIA, czyli wszyst­kie wymogi okre­ślone w kla­sy­fi­ka­cjach. Nato­miast pamię­tajmy, że jeśli lekarz znaj­duje u cie­bie np. cztery punkty, a nie wyma­gane mini­mum pięć dla danego zabu­rze­nia, ozna­cza to jedy­nie, że nie speł­niasz usta­lo­nych kry­te­riów dia­gno­stycz­nych. Zatem te dane poka­zują, ile dzieci SPEŁ­NIA KRY­TE­RIA. Pyta­nie, ile dzieci nie speł­nia ich wszyst­kich, ale ma wiele obja­wów, które są cha­rak­te­ry­styczne dla jed­nego i dru­giego zabu­rze­nia? Ile dzieci nie otrzy­mało podwój­nej dia­gnozy (zakła­dam, że wiele)?

Prze­łóżmy to teraz na popu­la­cję doro­słych. Skoro wiemy, że ADHD i spek­trum auty­zmu to zabu­rze­nia neu­ro­ro­zwo­jowe, które zgod­nie z aktu­alną wie­dzą nie mijają z wie­kiem, to ilu wśród nas, doro­słych, nie ma (a powinno mieć) cho­ciażby poje­dyn­czej dia­gnozy, a co dopiero dwóch? Zasta­nówmy się, ile wśród tych osób jest kobiet, które od wcze­snego dzie­ciń­stwa uczyły się przy­sto­so­wy­wać do spo­łe­czeń­stwa i sku­tecz­nie masko­wać swoje objawy.

Wiele badań potwier­dziło współ­wy­stę­po­wa­nie ADHD i spek­trum auty­zmu, ich wspólne czyn­niki gene­tyczne, a także zwięk­szone ryzyko wystę­po­wa­nia dru­giego zabu­rze­nia u osoby, u któ­rej wystę­puje pierw­sze. Trwają bada­nia nad neu­ro­obra­zo­wa­niem mózgów osób z ADHD i w spek­trum auty­zmu, aby odna­leźć cechy wspólne i róż­nice neu­ro­ana­to­miczne. Wia­domo już nato­miast, że pewne powszechne warianty gene­tyczne wystę­pują i w ADHD, i w spek­trum auty­zmu.

Dia­gno­styka doro­słych zwy­kle jest bar­dzo trudna, a u kobiet – jesz­cze trud­niej­sza. Wiemy, że objawy ADHD i spek­trum auty­zmu u doro­słych czę­sto róż­nią się od tych, które poja­wiały się w okre­sie dzie­ciń­stwa. Nie­które zmniej­szają swoją inten­syw­ność, nie­które prze­po­czwa­rzają się w inne symp­tomy, a nie­które po pro­stu mijają w wyniku pracy, którą nie­świa­do­mie wło­ży­ły­śmy w swój roz­wój i poprawę kom­fortu życia – np. psy­cho­te­ra­pii, coachingu czy zwięk­sze­nia kom­pe­ten­cji spo­łecz­nych. Wiemy rów­nież, że objawy u dziew­czy­nek bywają inne niż u chłop­ców, podob­nie jak objawy u doro­słych kobiet mogą się róż­nić od tych u doro­słych męż­czyzn. Wynika to z tego, że dziew­czynki mają nieco bar­dziej roz­wi­nięte umie­jęt­no­ści spo­łeczne i emo­cjo­nalne, co pomaga im sku­tecz­niej ukry­wać swoje trud­no­ści.

No wła­śnie… ukry­wać. Tu tkwi główny pro­blem dia­gno­styczny. My, kobiety, od cza­sów dzie­ciń­stwa przyj­mu­jemy postawę akto­rek, które zgod­nie z ist­nie­ją­cymi prze­ko­na­niami spo­łecz­nymi nie powinny stwa­rzać kło­po­tów.

W „tam­tych cza­sach” dość powszechne były komen­ta­rze w stylu „nie bądź beksą”, „uspo­kój się”, „nie zacho­wuj się tak”, „bądź grzeczna”, „dziew­czynki prze­cież tak nie robią”, „nie możesz tego robić, to dla chło­pa­ków” itd. Takie prze­ko­na­nia zako­rze­nione w naszych gło­wach stały się dla nas natu­ralną codzien­no­ścią i czę­sto są z nami do dziś. Musimy doświad­czyć wielu trud­nych sytu­acji w życiu, by (czę­sto samo­dziel­nie) zna­leźć przy­czynę swo­ich pro­ble­mów i udać się po trafną dia­gnozę.

Jakie objawy są cha­rak­te­ry­styczne dla kobiet z ADHD, a jakie dla kobiet w spek­trum auty­zmu? Jakie objawy mogą świad­czyć o obec­no­ści obu tych zabu­rzeń? Zacznijmy od teo­rii, czyli tego, jak to wygląda w ofi­cjal­nych kla­sy­fi­ka­cjach.

ADHD

Kla­sy­fi­ka­cja ICD-11 (Inter­na­tio­nal Sta­ti­sti­cal Clas­si­fi­ca­tion of Dise­ases and Rela­ted Health Pro­blems), czyli naj­now­sza wer­sja mię­dzy­na­ro­do­wej kla­sy­fi­ka­cji cho­rób, zabu­rzeń i innych pro­ble­mów zdro­wot­nych, opra­co­wa­nej przez Świa­tową Orga­ni­za­cję Zdro­wia (WHO), obo­wią­zuje od początku 2022 r. Wpro­wa­dzano w niej wiele zmian w sto­sunku do jej wcze­śniej­szej wer­sji ICD-10 i tak naprawdę ADHD już nie wid­nieje w niej pod tą nazwą. W kla­sy­fi­ka­cji jest to Zespół Nad­po­bu­dli­wo­ści Psy­cho­ru­cho­wej z Defi­cy­tem Uwagi (kod 6A05). Naukowcy posta­no­wili zre­zy­gno­wać ze „sta­rej” nazwy w celu zmi­ni­ma­li­zo­wa­nia styg­ma­ty­za­cji pacjen­tów. Według ICD-11 dia­gnoza 6A05 doty­czy 3–12% dzieci na całym świe­cie i około 2,5% osób doro­słych.

Kla­sy­fi­ka­cja DSM-V (Dia­gno­stic and Sta­ti­sti­cal Manual of Men­tal Disor­ders), czyli aktu­alna wer­sja kla­sy­fi­ka­cji zabu­rzeń psy­chicz­nych Ame­ry­kań­skiego Towa­rzy­stwa Psy­chia­trycz­nego DSM-5 obo­wią­zuje od 2013 r. ADHD (Atten­tion Defi­cit Hype­rac­ti­vity Disor­der) w tej kla­sy­fi­ka­cji wid­nieje jako zabu­rze­nie neu­ro­bio­lo­giczne, które cha­rak­te­ry­zuje się pro­ble­mami z uwagą, nad­po­bu­dli­wo­ścią i/lub impul­syw­no­ścią (na­dal funk­cjo­nuje jako „ADHD”).

ADHD według klasyfikacji ICD-11 i DSM-V

ICD-11

DSM-V

1. RODZAJE ADHD

6A05.0

Zespół nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi, domi­nu­jący defi­cyt uwagi

(wszyst­kie wyma­ga­nia dia­gno­styczne zespołu nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi są speł­nione; domi­nują objawy nie­uwagi).

6A05.1

Zespół nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi, domi­nu­jące objawy nad­po­bu­dli­wo­ści i impul­syw­no­ści

(wszyst­kie wyma­ga­nia dia­gno­styczne zespołu nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi są speł­nione; objawy nad­po­bu­dli­wo­ści i impul­syw­no­ści prze­wa­żają).

6A05.2

Zespół nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi, objawy mie­szane

(wszyst­kie wyma­ga­nia dia­gno­styczne zespołu nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi są speł­nione, a objawy zarówno nad­po­bu­dli­wo­ści i impul­syw­no­ści, jak i braku uwagi są kli­nicz­nie istot­nymi aspek­tami obec­nego obrazu kli­nicz­nego, przy czym żaden z nich nie jest wyraź­nie domi­nu­jący).

6A05.Y

Zespół nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi, inne okre­ślone.

6A05.Z 

Zespół nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej z defi­cy­tem uwagi, nie­okre­ślone.

1. RODZAJE ADHD

ADHD z domi­na­cją obja­wów zabu­rzeń uwagi (

Inat­ten­tive type

)

Trud­no­ści w utrzy­ma­niu uwagi, trud­no­ści w orga­ni­za­cji i pla­no­wa­niu, trud­no­ści z wyko­na­niem zadań wyma­ga­ją­cych sku­pie­nia uwagi, łatwe roz­pra­sza­nie uwagi, zapo­mi­na­nie o codzien­nych zada­niach, trud­no­ści z prze­twa­rza­niem infor­ma­cji.

ADHD z domi­na­cją obja­wów nad­po­bu­dli­wo­ści/impul­syw­no­ści (

Hype­rac­tive-Impul­sive type

)

Nad­mierna aktyw­ność fizyczna i ruchli­wość, trud­no­ści z pozo­sta­wa­niem w spo­czynku, nad­mierne gadul­stwo, trud­no­ści z ocze­ki­wa­niem na swoją kolej lub na kolejne instruk­cje, podej­mo­wa­nie dzia­łań bez zasta­no­wie­nia się nad kon­se­kwen­cjami, impul­syw­ność w podej­mo­wa­niu decy­zji.

ADHD z domi­na­cją obja­wów mie­sza­nych (

Com­bi­ned type

)

Zabu­rze­nia uwagi i nad­po­bu­dli­wo­ści/impul­syw­no­ści wystę­pują rów­no­cze­śnie.

2. OBJAWY

Zabu­rze­nia uwagi i/lub nad­po­bu­dli­wo­ści i impul­syw­no­ści utrzy­mują się przez co naj­mniej 6 mie­sięcy.

Objawy mają bez­po­średni nega­tywny wpływ na funk­cjo­no­wa­nie szkolne, zawo­dowe lub spo­łeczne.

Objawy powinny poja­wić się przed 12 rokiem życia, cho­ciaż nie­które osoby mogą po raz pierw­szy zgło­sić się do leka­rza póź­niej.

Sto­pień nie­uwagi i nad­po­bu­dli­wo­ści i/lub impul­syw­no­ści prze­kra­cza gra­nice normy dla danego wieku i poziomu funk­cjo­no­wa­nia inte­lek­tu­al­nego.

Aby posta­wić dia­gnozę, objawy nie­uwagi i/lub nad­po­bu­dli­wo­ści i impul­syw­no­ści muszą być widoczne w wielu sytu­acjach lub miej­scach (np. w domu, w szkole, w pracy, w rela­cjach towa­rzy­skich i rodzin­nych), ale mogą się róż­nić w zależ­no­ści od oko­licz­no­ści i wyma­gań oto­cze­nia.

Objawy nie mogą wyni­kać z innych zabu­rzeń psy­chicz­nych, beha­wio­ral­nych lub neu­ro­ro­zwo­jo­wych i nie są spo­wo­do­wane dzia­ła­niem sub­stan­cji lub leków.

Nie­uwaga

odnosi się do znacz­nej trud­no­ści w utrzy­ma­niu uwagi na zada­niach, które nie zapew­niają wyso­kiego poziomu sty­mu­la­cji lub czę­stych nagród, a także do roz­pro­sze­nia uwagi i pro­ble­mów z orga­ni­za­cją.

Nad­po­bu­dli­wość

odnosi się do nad­mier­nej aktyw­no­ści rucho­wej i trud­no­ści z pozo­sta­wa­niem w bez­ru­chu, naj­bar­dziej widocz­nych w ustruk­tu­ry­zo­wa­nych sytu­acjach, które wyma­gają samo­kon­troli beha­wio­ral­nej.

Impul­syw­ność

to skłon­ność do dzia­ła­nia w odpo­wie­dzi na natych­mia­stowe bodźce, bez namy­słu lub roz­wa­że­nia ryzyka i kon­se­kwen­cji.

2. OBJAWY

Nie­ustę­pu­jąca nie­uwaga i/lub nadak­tyw­ność i impul­syw­ność, które wpły­wają na funk­cjo­no­wa­nie lub roz­wój.

6 (lub wię­cej) spo­śród wymie­nio­nych obja­wów u dzieci oraz 5 (lub wię­cej) u star­szych nasto­lat­ków i doro­słych z kry­te­rium 1 i tak samo z kry­te­rium 2 (patrz niżej).

Objawy powinny utrzy­my­wać się przez przy­naj­mniej 6 mie­sięcy w stop­niu, który nie jest spójny z wie­kiem roz­wo­jo­wym oraz bez­po­śred­nio nega­tyw­nie wpływa na czyn­no­ści zwią­zane z kon­tak­tami mię­dzy­ludz­kimi oraz szkołą/pracą.

Objawy powinny być obecne przed 12. rokiem życia i powinny wystę­po­wać w dwóch lub wię­cej sytu­acjach (np. w domu, w szkole lub w pracy, w rela­cjach towa­rzy­skich i rodzin­nych, w innych obsza­rach dzia­ła­nia).

Objawy powinny zakłó­cać lub obni­żać jakość funk­cjo­no­wa­nia spo­łecz­nego, szkol­nego lub zawo­do­wego i nie powinny wystę­po­wać w prze­biegu schi­zo­fre­nii lub innych psy­choz, nie można ich traf­niej uznać za objawy innego zabu­rze­nia psy­chicz­nego (np. zabu­rzeń nastroju, lęko­wych, dyso­cja­cyj­nych lub nie­pra­wi­dło­wej oso­bo­wo­ści).

Kry­te­rium 1. Nie­uwaga

Czę­sto nie jest w sta­nie sku­pić się na szcze­gó­łach lub z braku ostroż­no­ści popeł­nia błędy pod­czas zajęć szkol­nych, w pracy zawo­do­wej lub w cza­sie wyko­ny­wa­nia innych czyn­no­ści (np. prze­ocze­nie lub pomi­nię­cie szcze­gó­łów, brak dokład­no­ści w wyko­ny­wa­nych pra­cach).

Czę­sto ma trud­no­ści ze sku­pie­niem uwagi na zada­niach lub na zaba­wie (np. trud­no­ści z utrzy­ma­niem uwagi na wykła­dach, w cza­sie roz­mowy lub w cza­sie lek­tury dłu­giego tek­stu).

Czę­sto spra­wia wra­że­nie, jakby nie słu­chał, co się do niego mówi (np. jest nie­obecny myślami, nawet mimo braku czyn­nika roz­pra­sza­ją­cego uwagę).

Czę­sto nie w pełni sto­suje się do instruk­cji i ma trud­no­ści z koń­cze­niem zadań szkol­nych, obo­wiąz­ków domo­wych lub służ­bo­wych (np. roz­po­czyna pracę nad zada­niem, jed­nak szybko ulega dekon­cen­tra­cji i zba­cza myślami na inny tor).

Czę­sto ma trud­no­ści z orga­ni­za­cją zadań i aktyw­no­ści (np. trud­no­ści w reali­za­cji zadań nastę­pu­ją­cych po sobie w okre­ślo­nej sekwen­cji; trud­no­ści w utrzy­ma­niu rze­czy w nale­ży­tym porządku; cha­otycz­ność, brak orga­ni­za­cji w pracy; brak umie­jęt­no­ści zarzą­dza­nia cza­sem; nie­do­trzy­my­wa­nie usta­lo­nych ter­mi­nów).

Czę­sto nie­chęt­nie anga­żuje się w zada­nia wyma­ga­jące dłuż­szego wysiłku umy­sło­wego, unika ich lub z nimi zwleka (np. zaję­cia szkolne lub prace domowe; w przy­padku osób doro­słych: przy­go­to­wy­wa­nie spra­woz­dań, wypeł­nia­nie for­mu­la­rzy, prze­glą­da­nie szcze­gó­ło­wych tek­stów).

Czę­sto gubi przed­mioty nie­zbędne do reali­za­cji zadań lub dzia­łań (np. przy­bory szkolne, książki, narzę­dzia, port­fele, klu­cze, oku­lary, tele­fony komór­kowe).

Czę­sto łatwo roz­pra­sza się pod wpły­wem bodź­ców zewnętrz­nych (w przy­padku osób doro­słych doty­czy to także myśli nie­zwią­za­nych z daną sytu­acją).

Czę­sto zapo­mina o codzien­nych spra­wach (np. o obo­wiąz­kach domo­wych, o zała­twia­niu spraw;

w przy­padku osób doro­słych – o oddzwa­nia­niu, pła­ce­niu rachun­ków, dotrzy­my­wa­niu ter­mi­nów spo­tkań).

Kry­te­rium 2: Nadak­tyw­ność i impul­syw­ność

Czę­sto wyko­nuje nie­spo­kojne ruchy rękoma lub sto­pami albo wierci się na sie­dze­niu.

Czę­sto wstaje z miej­sca w sytu­acjach wyma­ga­ją­cych pozo­sta­nia na nim (np. opusz­cza swoje miej­sce w trak­cie zajęć lek­cyj­nych, w biu­rze lub w innym miej­scu pracy albo w sytu­acjach, które wyma­gają pozo­sta­nia na nim).

Czę­sto prze­sad­nie biega lub wspina się, gdy jest to nie­wła­ściwe. (Uwaga: U osób dora­sta­ją­cych lub doro­słych może się to ogra­ni­czyć do poczu­cia nie­po­koju rucho­wego).

Czę­sto ma trud­no­ści ze spo­kojną zabawą lub wypo­czyn­kiem.

Czę­sto jest w ruchu lub działa, jakby miał „moto­rek w tyłku” (jest nie­zdolny do pozo­sta­wa­nia w bez­ru­chu dłuż­szy czas, np. w restau­ra­cjach czy na spo­tka­niach lub jest to dla niego bar­dzo nie­wy­godne; jego zacho­wa­nie może być odbie­rane jako nie­spo­kojne, a za tokiem myśle­nia trudno nadą­żyć).

Czę­sto jest prze­sad­nie gada­tliwy.

Czę­sto udziela odpo­wie­dzi, zanim zostaną sfor­mu­ło­wane pyta­nia (np. koń­czy zda­nia innych osób; nie potrafi cze­kać na swoją kolej w roz­mo­wie).

Czę­sto ma kło­poty z zacze­ka­niem na swoją kolej (np. pod­czas ocze­ki­wa­nia w kolejce).

Czę­sto prze­rywa innym lub narzuca się im (np. wtrąca się w roz­mowy, gry lub inne czyn­no­ści; może uży­wać przed­mio­tów nale­żą­cych do kogoś innego bez pozwo­le­nia; w przy­padku osób dora­sta­ją­cych lub doro­słych może prze­rywać lub przej­mo­wać czyn­no­ści, któ­rymi zaj­mują się inni).

Uwaga:

Objawy nie są wyłącz­nie uze­wnętrz­nie­niem zacho­wań opo­zy­cyj­nych, nie­po­słu­szeń­stwa, wro­go­ści lub nie­zro­zu­mie­nia zadań czy pole­ceń.

Być może, gdy byłaś dziec­kiem, sły­sza­łaś od doro­słych różne komen­ta­rze na swój temat. Pew­nie mówili ci, że wszę­dzie cię pełno, że robisz wszystko na ostat­nią chwilę, za szybko, nie­do­kład­nie i nie­chluj­nie. Zwra­cali uwagę, że prze­ry­wasz czy­jąś wypo­wiedź albo odpo­wia­dasz na pyta­nie, mimo że ktoś nie skoń­czył go zada­wać, że wtrą­casz się do cudzych roz­mów, że krzy­czysz, zamiast spo­koj­nie mówić, że nie słu­chasz, co się do cie­bie mówi albo bujasz w obło­kach. Moż­liwe, że popeł­nia­łaś „głu­pie” błędy w zada­niach szkol­nych, cho­ciaż wie­dzia­łaś, na czym one pole­gały, a to wpły­wało nega­tyw­nie na twoje oceny. Może byłaś bar­dzo nie­cier­pliwa i fru­stro­wa­łaś się, jeśli nie otrzy­my­wa­łaś cze­goś od razu albo jeśli ktoś nie chciał speł­nić two­jej prośby.

Zawsze mia­łaś waż­niej­sze rze­czy do roboty niż odra­bia­nie lek­cji. Zda­rzało ci się sły­szeć, że jesteś nie­ostrożna, że nie myślisz i wiecz­nie bała­ga­nisz w swoim pokoju. Pew­nie czę­sto gubi­łaś różne przed­mioty i zapo­mi­na­łaś o obiet­ni­cach.

Dzieci z ADHD czę­ściej powta­rzają klasę (ponad 58% powta­rzało ją przy­naj­mniej raz), mają więk­sze trud­no­ści z nauką i przy­swa­ja­niem wie­dzy, a także osią­gają gor­sze wyniki w szkole niż dzieci bez ADHD (33% dzieci z ADHD wzglę­dem 12% dzieci bez ADHD). Dzieci z ADHD osiem razy czę­ściej niż dzieci neu­ro­ty­powe rzu­cają szkołę lub są z niej usu­wane, a także wcze­śniej roz­po­czy­nają życie sek­su­alne niż ich rówie­śnicy bez tego zabu­rze­nia (co nie­sie ze sobą skutki w postaci nie­pla­no­wa­nych wcze­snych ciąż oraz zacho­ro­wa­nia na cho­roby prze­no­szone drogą płciową przed ukoń­cze­niem 19. roku życia). Z kolei doro­śli z ADHD czę­ściej wybie­rają gor­szy zawód, zmie­niają pracę, a także osią­gają niż­szy poziom wykształ­ce­nia i ogólny sta­tus spo­łeczno-eko­no­miczny (31% doro­słych z ADHD wzglę­dem 16% doro­słych bez ADHD). 20–45% osób z ADHD na pro­blemy spo­łeczne i cztery razy czę­ściej sto­suje prze­moc wobec innych osób.

Niektóre cechy charakterystyczne dla ADHD

U osób z ADHD czę­stym obja­wem jest tzw. time blind­ness, co możemy prze­tłu­ma­czyć jako „śle­pota cza­sowa”. Czę­sto to wła­śnie z niego wynika wiele pro­ble­mów i trud­no­ści, jak choćby spóź­nia­nie się czy nie­re­ali­zo­wa­nie zadań na czas. [iodi­ta­li­ko­wać]to zja­wi­sko, które cha­rak­te­ry­zuje się bra­kiem umie­jęt­no­ści wyczu­cia czasu. Osoby z ADHD nie potra­fią oce­nić ram cza­so­wych dla wyko­na­nia zadań i trudno jest im oce­nić, ile zaj­mie im dana czyn­ność. Sku­piają się przede wszyst­kim na „tu i teraz”. Dla­tego jeśli wydaje ci się, że doje­dziesz do pracy w trzy­dzie­ści minut, na wszelki wypa­dek miej w zapa­sie jesz­cze dzie­sięć.

Cza­sami poja­wia się u nas także druga skraj­ność, która wynika z tego samego objawu – poja­wianie się na umó­wio­nym miej­scu na długo przed cza­sem. Zde­cy­do­wa­nie jest to widoczne u mnie. Tak bar­dzo boję się, że się spóź­nię albo będę musiała się spie­szyć, że wyjeż­dżam zbyt wcze­śnie, a póź­niej potra­fię cze­kać godzinę na pociąg albo 40 minut na wizytę u leka­rza, cho­ciaż wiem, że i tak nastąpi jesz­cze opóź­nie­nie. Wizja, że ktoś będzie na mnie cze­kał, wpę­dza mnie w tak duży dys­kom­fort, że wolę krę­cić się wokół budynku przez pół godziny, niż tłu­ma­czyć się ze spóź­nie­nia.

Uni­ka­nie nie­przy­jem­nych sytu­acji wynika też z trud­no­ści w rela­cjach. Spóź­nie­nie to dodat­kowy ele­ment inte­rak­cji spo­łecz­nej, któ­rej nie jestem w sta­nie prze­wi­dzieć; nie wiem, jak zare­aguje druga osoba, jak wpły­nie to na jej emo­cje i czy ja będę umiała je roz­po­znać. Po spóź­nie­niu potra­fię długo męczyć się z poczu­ciem winy lub nie­pew­no­ścią, czy aby na pewno rela­cja z tą osobą się nie zmie­niła albo czy nie zaczęła ona na mnie ina­czej – nega­tyw­nie – patrzeć.

Rów­nie trudno jest nam oce­nić upływ czasu, szcze­gól­nie gdy wpad­niemy w hiper­fo­cus. Nie raz zda­rzało mi się usiąść nad czymś na pół godziny, spoj­rzeć po chwili na zega­rek i zdzi­wić się, że minęło już kilka godzin. Z badań wynika, że lecze­nie far­ma­ko­lo­giczne popra­wia postrze­ga­nie czasu.

Waiting mode to inne zja­wi­sko, z któ­rym czę­sto mają do czy­nie­nia osoby z ADHD. Ozna­cza bez­pro­duk­tywne wycze­ki­wa­nie na coś. Gdy jako uczen­nica mia­łam z jakie­goś powodu wyjść wcze­śniej ze szkoły, pod­czas lek­cji nie byłam w sta­nie się sku­pić na niczym innym. Wycze­ki­wa­łam. Nie­ustan­nie patrzy­łam na zega­rek, myśląc o tym, co mnie czeka. Kon­cen­tra­cja i nauka w tym cza­sie nie ist­niały.

Waiting mode doty­czy głów­nie tych zadań, które prze­ła­mują naszą rutynę (np. roz­mowa o pracę, wizyta u leka­rza, wyjazd na waka­cje itd).

Wasze historie

Nic tak pięk­nie nie oddaje praw­dzi­wej natury ADHD jak histo­rie kobiet. Popro­si­łam kilka moich pacjen­tek i zna­jo­mych z dia­gnozą o opi­sa­nie nie­któ­rych swo­ich obja­wów i tego, jak doświad­czają ich w codzien­nym życiu oraz z czym mają naj­więk­sze pro­blemy. Oczy­wi­ście ich wypo­wie­dzi są zmo­dy­fi­ko­wane w celu zacho­wa­nia ano­ni­mo­wo­ści, a imiona zmie­nione.

Asia, 28 lat:

Śred­nio raz w roku zmie­niam miej­sce pracy. Jestem foto­grafką. Na początku jestem zawsze mocno zdy­scy­pli­no­wana i upo­rząd­ko­wana. Bar­dzo się sta­ram dobrze wyko­ny­wać zada­nia i robię dobre wra­że­nie. Ludzie chwalą moją kre­atyw­ność i cie­kawe pomy­sły. Nie­stety z cza­sem poja­wiają się schody. Poje­dyn­cze spóź­nie­nia powoli stają się codzien­no­ścią, co zło­ści mojego szefa, bo opóź­niam sesje zdję­ciowe. Gdy on się mnie cze­pia, nara­sta we mnie napię­cie, zaczy­nam się szybko iry­to­wać, co prze­kłada się na mniej­szą dokład­ność pod­czas robie­nia i opra­co­wy­wa­nia zdjęć. Im więk­sza jest moja fru­stra­cja, tym wię­cej mam trud­no­ści z kon­cen­tra­cją i sku­pie­niem. Oczy­wi­ście jakość mojej pracy mocno spada, a to wywo­łuje kolejne kry­tyczne komen­ta­rze. Koło się zamyka. Gdy zaczy­nam się źle czuć psy­chicz­nie, czuję pre­sję i napię­cie, coraz bar­dziej się znie­chę­cam. Trud­niej mi wstać rano z łóżka, więc ze spóź­nień po 20–30 minut robią się spóź­nie­nia o godzinę, cza­sem wię­cej. W sytu­acjach kon­flik­to­wych nie jestem w sta­nie dojść do poro­zu­mie­nia z drugą stroną. Uni­kam kon­fron­ta­cji, bo nie umiem przyj­mo­wać kry­tyki. Reaguję na nią bar­dzo emo­cjo­nal­nie, nad­mier­nie się przej­muję i pod wpły­wem impulsu potra­fię zacząć krzy­czeć i obra­żać drugą osobę. Zwy­kle tak koń­czy się nasza współ­praca, a ja zaczy­nam pracę w innym miej­scu, od początku według tego samego sche­matu.

Paula, 32 lata:

Gdy muszę coś zro­bić, np. posprzą­tać miesz­ka­nie, czuję prze­raź­liwą blo­kadę. Niby wiem, że jest bała­gan, że mogę to w miarę szybko zro­bić i mieć z głowy. Ale czuję się, jak­bym stała pod ścianą i nie mogła iść dalej. Gdy pró­buję się zmu­sić do dzia­ła­nia, nara­sta we mnie fru­stra­cja, łzy napły­wają mi do oczu, czuję straszną nie­moc, takie poczu­cie bez­władu.

Karolina, 42 lata:

Dzie­sięć lat temu otrzy­ma­łam dia­gnozę zabu­rze­nia oso­bo­wo­ści bor­der­line. Po wielu latach zma­ga­nia się z uza­leż­nie­niem od alko­holu i zabu­rze­niami odży­wia­nia mia­łam eks­tre­malne zała­ma­nie ner­wowe i pró­bo­wa­łam popeł­nić samo­bój­stwo. Wcze­śniej czę­sto się samo­oka­le­cza­łam, a ataki paniki mia­łam od dziecka.

Jako nasto­latka byłam nie do wytrzy­ma­nia. Ucie­ka­łam z lek­cji, nie potra­fi­łam wysie­dzieć w jed­nym miej­scu. Cały czas musia­łam być w ruchu, co chwilę gdzieś pędzi­łam. Zapo­mi­na­łam o obo­wiąz­kach, co powo­do­wało cią­głe kon­flikty w domu. Jasne, że mia­łam wszę­dzie bała­gan, ale dobrze mi się żyło w tym cha­osie. Biurko zawa­lone książ­kami i zeszy­tami, ubra­nia wysy­pu­jące się z szafy, bała­gan w szaf­kach.

Byłam w kilku związ­kach, które zwy­kle szybko i inten­syw­nie się zaczy­nały, i tak samo szybko i inten­syw­nie koń­czyły. Nic dziw­nego, że od razu uznano, że jestem bor­derką. Na temat dia­gnozy ADHD tra­fi­łam przy­pad­kiem, roz­ma­wia­jąc z kole­żanką. Pole­ciła mi swo­jego psy­chia­trę, który po dia­gno­zie ADHD u jej syna zdia­gno­zo­wał je u niej. Poszłam, poga­da­li­śmy i wszystko stało się jasne. Odkąd zaczę­łam brać leki, świat się zmie­nił. Zoba­czy­łam, że można funk­cjo­no­wać ina­czej, spo­koj­niej, z więk­szym sku­pie­niem i mniej­szą impul­syw­no­ścią. To był dla mnie szok.

Danka, 35 lat:

U mnie naj­bar­dziej pro­ble­ma­tyczny był brak myśle­nia o kon­se­kwen­cjach moich dzia­łań. Od zawsze byłam impul­sywna i nie­ostrożna, ale w dzie­ciń­stwie te zacho­wa­nia nie były tak nie­bez­pieczne, jak w ostat­nich latach, zanim zaczę­łam się leczyć. Szybka i nie­ostrożna jazda samo­cho­dem lub moto­cy­klem, samotna podróż auto­sto­pem w nocy. Nie raz, gdy zatrzy­my­wała mnie poli­cja za prze­kro­cze­nie pręd­ko­ści, zaczy­na­łam się kłó­cić i robić sceny. Czemu? Bo wypi­sy­wa­nie man­datu trwało zbyt długo! A ja nie mam czasu, żeby cze­kać, aż poli­cjant podej­dzie, spraw­dzi doku­menty, wypi­sze ten man­dat… Cze­ka­nie mnie fru­struje i powo­duje, że zaczy­nam się zło­ścić. Zda­rzało mi się w takich sytu­acjach obra­żać funk­cjo­na­riu­szy. Nie myśla­łam o kon­se­kwen­cjach, a prze­cież mogło się to skoń­czyć poby­tem na komi­sa­ria­cie.

Ania, 30 lat:

Moje myśli to cią­gła goni­twa. Zanim rano wstanę z łóżka, mam w gło­wie wię­cej myśli niż prze­ciętny czło­wiek przez cały dzień. Tysiąc na sekundę. Mam wra­że­nie, że myślę inten­syw­nie, nawet gdy śpię. To się ni­gdy nie koń­czy. Zresztą czę­sto się przez to budzę w nocy. Zda­rza się też, że nie mogę zasnąć przez kilka godzin, bo jakieś myśli nie dają mi spo­koju. Jesz­cze gdyby miały jakiś sens, byłoby okej. Ale to jest totalny chaos: abs­trak­cyjne, cza­sami absur­dalne myśli i roz­k­miny, bywa, że mocno emo­cjo­nalne. Potra­fię na przy­kład przez długi czas ana­li­zo­wać jakąś sytu­ację z kole­żanką czy chło­pa­kiem, bo ktoś coś mi powie­dział i ja, zamiast to olać, kilka dni zasta­na­wiam się, dla­czego aku­rat TO? Co by było, gdyby powie­dział coś innego? Co mógł mieć na myśli? W tym cza­sie oczy­wi­ście poja­wiają się cha­otyczne myśli na temat tego, ile lat żyją pin­gwiny, z jakiego powodu doszło do awa­rii samo­lotu i czy może pilot jed­nak był na coś chory, a może zasłabł, a może pra­cow­nik lot­ni­ska cze­goś nie zauwa­żył. Do tego jesz­cze drę­czą mnie myśli o apli­ka­cji, którą widzia­łam w tele­fo­nie faceta sto­ją­cego obok mnie w tram­waju, a potem o tym, czy kwiatki, które dałam babci na imie­niny, już zwię­dły, czy jesz­cze się trzy­mają. Ska­ka­nie z wątku do wątku to kla­syk. Mam wra­że­nie, że nie umiem nie myśleć o niczym. Przez to cią­gle się roz­pra­szam. Na przy­kład, w pracy potra­fię nagle się zawie­sić, przez pięt­na­ście minut patrzeć w okno i roz­trzą­sać bała­gan w mojej gło­wie albo łapię się na tym, że prze­staję słu­chać mojego roz­mówcy i total­nie nie wiem, o czym opo­wiada. Jak­bym była za mgłą. Gdy stu­dio­wa­łam, ni­gdy nie umia­łam sku­pić się na wykła­dach, bo odpły­wa­łam myślami naprawdę daleko. Cały czas się dzi­wię, jak to moż­liwe, że skoń­czyłam szkołę i stu­dia, nie umie­jąc się uczyć ani słu­chać, i myśląc cią­gle o czymś innym. Wie­lo­krot­nie zga­dza­łam się na coś „z auto­matu”, bo głu­pio było mi powie­dzieć, że nie wiem, o czym mowa. A potem oka­zy­wało się, że zgło­si­łam się do koła nauko­wego, które mnie total­nie nie inte­re­so­wało, albo do orga­ni­za­cji imprezy stu­denc­kiej. Pro­blem w tym, że ni­gdy nie wywią­zy­wa­łam się z obiet­nic, a zamiast powie­dzieć od razu, że jed­nak nie chcę cze­goś zro­bić, pró­bo­wa­łam się wymik­so­wać na total­nie bez­sen­sowne spo­soby. Nie przy­cho­dzi­łam na spo­tka­nia koła, nie odbie­ra­łam tele­fonu od prze­wod­ni­czą­cej samo­rządu itd. Wola­łam cze­kać, aż sami mnie wyrzucą, niż powie­dzieć, że nie chcę tego robić, a decy­zję pod­ję­łam zbyt pochop­nie, nawet nie wie­dząc, do czego się zobo­wią­za­łam.

Iwona, 31 lat:

U mnie główny pro­blem to brak cier­pli­wo­ści. Iry­tuję się, gdy ktoś wolno mówi albo długo podej­muje decy­zję. Zaczy­nam wtedy auto­ma­tycz­nie go popę­dzać albo ner­wowo się krę­cić. Sprawy zosta­wiam na ostat­nią chwilę. W sumie naj­le­piej mi się pra­cuje, gdy mam okre­ślony deadline. Bez tego w ogóle nic bym nie zro­biła, tak mocno się mobi­li­zuję, czę­sto w ostat­niej chwili i pod pre­sją czasu, nawet w nocy. Od dziecka odkła­da­łam wszystko na póź­niej i nie mogłam się zebrać, żeby np. odro­bić lek­cje. Zwy­kle robi­łam to dopiero na prze­rwie tuż przed lek­cją. Nawet nie spraw­dza­łam wcze­śniej, co jest zadane, i gdy oka­zy­wało się, że jakaś praca wymaga wię­cej czasu, jak np. wypra­co­wa­nie na lek­cję pol­skiego, koń­czyło się zgło­sze­niem nie­przy­go­to­wa­nia, a póź­niej jedynką w dzien­niku, bo sytu­acja się powta­rzała. Dopiero kiedy nauczy­cielka sta­wiała mi waru­nek, że jak do końca tygo­dnia nie przy­niosę jej wypra­co­wa­nia, to obniży mi ocenę na koniec roku, sia­da­łam do roboty.

Czy widzi­cie w tych histo­riach sie­bie? Ja dostrze­gam w nich mnó­stwo podo­bieństw do swo­ich doświad­czeń. Prze­czy­ta­łam w bada­niach, że kobiety z ADHD pro­wa­dzą szyb­sze życie. Żyjemy na peł­nych obro­tach i więk­szość czyn­no­ści wyko­nu­jemy w dużym pośpie­chu. Czę­ściej gubimy przed­mioty, zapo­mi­namy o zobo­wią­za­niach, spóź­niamy się i jeste­śmy cha­otyczne. Nie­rzadko budzi to w nas poczu­cie winy i wstyd, a nasze poczu­cie wła­snej war­to­ści gwał­tow­nie spada, szcze­gól­nie jeśli oto­cze­nie ocze­kuje od nas, żeby­śmy były ide­al­nymi kobie­tami, które wpro­wa­dzają ład i porzą­dek w domo­wym zaci­szu. W dzie­ciń­stwie zwy­kle trud­no­ści z uwagą i kon­cen­tra­cją nie były u nas tak widoczne; pre­zen­to­wa­ły­śmy się jako grzeczne, spo­kojne dziew­czynki. Cza­sami stwa­rza­ły­śmy wra­że­nie nie­obec­nych. Zda­rzały się nam pro­blemy zdro­wotne i objawy psy­cho­so­ma­tyczne, np. bóle głowy, dole­gli­wo­ści ze strony prze­wodu pokar­mo­wego, zabu­rze­nia cyklu, bole­sne mie­siączki, spadki odpor­no­ści, co pro­wa­dziło do częst­szych infek­cji. Było to efek­tem stresu i kie­ro­wa­nia emo­cji do wewnątrz. Tłu­mie­nie swo­ich odczuć i silna kon­trola nad zacho­wa­niem, nie­pew­ność co do słusz­no­ści swo­jego postę­po­wa­nia oraz obawy przed kry­tyką wywo­ły­wały reak­cje soma­tyczne, które przy­czy­niały się do pogor­sze­nia naszego zdro­wia.

SPEKTRUM AUTYZMU (ASD)

Spektrum autyzmu według klasyfikacji ICD-11 i DSM-V

ICD-11

DSM-V

Zabu­rze­nie ze spek­trum auty­zmu (kod 6A02) cha­rak­te­ry­zu­jące się trwa­łymi defi­cy­tami w zakre­sie zdol­no­ści do ini­cjo­wa­nia i pod­trzy­my­wa­nia wza­jem­nych inte­rak­cji spo­łecz­nych i komu­ni­ka­cji spo­łecz­nej oraz wie­loma ogra­ni­czo­nymi, powta­rzal­nymi i nie­ela­stycz­nymi wzor­cami zacho­wań, zain­te­re­so­wań lub dzia­łań, które są wyraź­nie nie­ty­powe lub nie­ade­kwatne w sto­sunku do wieku jed­nostki i kon­tek­stu spo­łeczno-kul­tu­ro­wego.

Począ­tek zabu­rze­nia wystę­puje w okre­sie roz­woju, zwy­kle we wcze­snym dzie­ciń­stwie, ale objawy mogą się w pełni ujaw­nić dopiero póź­niej, kiedy wyma­ga­nia spo­łeczne prze­kra­czają ogra­ni­czone moż­li­wo­ści jed­nostki.

Defi­cyty są na tyle poważne, że powo­dują upo­śle­dze­nie funk­cjo­no­wa­nia jed­nostki, obser­wo­waną we wszyst­kich śro­do­wi­skach, cho­ciaż mogą się róż­nić w zależ­no­ści od kon­tek­stu spo­łecz­nego, edu­ka­cyj­nego lub innego.

Osoby ze spek­trum wyka­zują pełen zakres funk­cjo­no­wa­nia inte­lek­tu­al­nego i zdol­no­ści języ­ko­wych.

Objawy muszą być obecne w okre­sie wcze­snego dzie­ciń­stwa (ale mogą obja­wiać się nie w pełni, aż do momentu, gdy ocze­ki­wa­nia spo­łeczne zaczy­nają prze­kra­czać ogra­ni­czone moż­li­wo­ści, lub mogą być masko­wane przez wyuczone stra­te­gie w póź­niej­szym życiu).

Objawy powo­dują kli­nicz­nie zna­czące nie­pra­wi­dło­wo­ści w spo­łecz­nym, zawo­do­wym funk­cjo­no­wa­niu lub innych waż­nych obsza­rach.

Zabu­rze­nia nie są lepiej wyja­śnione nie­peł­no­spraw­no­ścią inte­lek­tu­alną czy glo­bal­nym opóź­nie­niem roz­woju.

Mani­fe­sta­cje mogą obej­mo­wać ogra­ni­cze­nia w nastę­pu­ją­cych obsza­rach:

Rozu­mie­nie, zain­te­re­so­wa­nia lub nie­wła­ściwe reak­cje na wer­balne lub niewer­balne komu­ni­katy spo­łeczne innych osób.

Inte­gra­cja języka mówio­nego z typo­wymi kom­ple­men­tar­nymi wska­zów­kami nie­wer­bal­nymi, jak kon­takt wzro­kowy, gesty, mimika twa­rzy i język ciała. Te nie­wer­balne zacho­wa­nia mogą być rów­nież zmniej­szone w czę­sto­ści lub inten­syw­no­ści.

Rozu­mie­nie i uży­wa­nie języka w kon­tek­stach spo­łecz­nych oraz umie­jęt­ność ini­cjo­wa­nia i pod­trzy­my­wa­nia komu­ni­ka­cji spo­łecz­nej.

Świa­do­mość spo­łeczna, pro­wa­dząca do zacho­wań, które nie są odpo­wied­nio modu­lo­wane w zależ­no­ści od kon­tek­stu spo­łecz­nego.

Zdol­ność do wyobra­ża­nia sobie i reago­wa­nia na uczu­cia, stany emo­cjo­nalne i postawy innych osób.

Wza­jemne dzie­le­nie się zain­te­re­so­wa­niami.

Zdol­ność do nawią­zy­wa­nia i pod­trzy­my­wa­nia typo­wych rela­cji z rówie­śni­kami.

Utrzy­mu­jące się ogra­ni­czone, powta­rzalne i nie­ela­styczne wzorce zacho­wań, zain­te­re­so­wań lub dzia­łań, które są wyraź­nie nie­ty­powe lub nie­ade­kwatne w sto­sunku do wieku i kon­tek­stu spo­łeczno-kul­tu­ro­wego danej osoby mogą obej­mo­wać:

Brak zdol­no­ści adap­ta­cyj­nych do nowych doświad­czeń i oko­licz­no­ści, z towa­rzy­szą­cym im nie­po­ko­jem, który może być wywo­łany przez błahe zmiany w zna­nym śro­do­wi­sku lub w odpo­wie­dzi na nie­spo­dzie­wane wyda­rze­nia.

Nie­ela­styczne trzy­ma­nie się okre­ślo­nych rutyn, np. mogą to być czyn­no­ści geo­gra­ficzne, takie jak podą­ża­nie zna­nymi tra­sami, lub czyn­no­ści wyma­ga­jące pre­cy­zyj­nego okre­śle­nia czasu, np. pory posił­ków lub trans­portu.

Nad­mierne prze­strze­ga­nie zasad np. pod­czas gier.

Nad­mierne i upo­rczywe, zry­tu­ali­zo­wane wzorce zacho­wań, np. zaab­sor­bo­wa­nie usta­wia­niem lub sor­to­wa­niem przed­mio­tów w okre­ślony spo­sób, które nie służą żad­nemu widocz­nemu celowi zewnętrz­nemu.

Powta­rza­jące się i ste­reo­po­tywe ruchy moto­ryczne, np. ruchy całego ciała, w tym koły­sa­nie, nie­ty­powy chód, np. cho­dze­nie na pal­cach, nie­ty­powe ruchy rąk lub pal­ców i nie­ty­powa postawa. Zacho­wa­nia te są szcze­gól­nie czę­ste we wcze­snym dzie­ciń­stwie.

Upo­rczywe zaj­mo­wa­nie się jed­nym lub kil­koma szcze­gól­nymi zain­te­re­so­wa­niami, czę­ściami przed­mio­tów bądź spe­cy­ficz­nymi rodza­jami bodź­ców (w tym mediami) albo nie­zwy­kle silne przy­wią­za­nie do poszcze­gól­nych przed­mio­tów (z wyłą­cze­niem typo­wych pocie­sza­czy).

Trwa­jąca całe życie nad­mierna i trwała nad­wraż­li­wość lub nie­wraż­li­wość na bodźce sen­so­ryczne lub nie­zwy­kłe zain­te­re­so­wa­nie jakimś bodź­cem sen­so­rycz­nym, który może obej­mo­wać rze­czy­wi­ste lub prze­wi­dy­wane dźwięki, świa­tło, tek­stury (zwłasz­cza ubrań i jedze­nia), zapa­chy, smaki, cie­pło, zimno lub ból.

A. Nie­ustę­pu­jące trud­no­ści w zakre­sie komu­ni­ka­cji spo­łecz­nej i inte­rak­cji spo­łecz­nych

w wielu kon­tek­stach, mani­fe­stu­jące się obec­nie lub w prze­szło­ści na pod­sta­wie wywia­dów, poprzez:

Defi­cyty w zakre­sie odwza­jem­nia­nia spo­łeczno-emo­cjo­nal­nego, począw­szy od nie­pra­wi­dło­wego spo­łecz­nie nawią­zy­wa­nia i pod­trzy­my­wa­nia roz­mowy, poprzez ogra­ni­cze­nie współ­dzie­le­nia zain­te­re­so­wań, emo­cji i prze­żyć oraz ogra­ni­cze­nie odpo­wie­dzi, aż do cał­ko­wi­tego braku ini­cjo­wa­nia inte­rak­cji spo­łecz­nych.

Defi­cyty w zakre­sie nie­wer­bal­nych zacho­wań komu­ni­ka­cyj­nych wyko­rzy­sty­wa­nych w inte­rak­cjach spo­łecz­nych; od słabo zin­te­gro­wa­nej komu­ni­ka­cji wer­bal­nej i niewer­bal­nej, poprzez nie­pra­wi­dło­wo­ści w zakre­sie kon­taktu wzro­ko­wego i mowy ciała lub defi­cyty w zro­zu­mie­niu i wyko­rzy­sty­wa­niu komu­ni­ka­cji niewer­bal­nej, aż do cał­ko­wi­tego braku eks­pre­sji twa­rzy lub braku gesty­ku­la­cji.

Defi­cyty w zakre­sie roz­wi­ja­nia i pod­trzy­my­wa­nia rela­cji odpo­wied­nio do poziomu roz­woju (z pomi­nię­ciem tych z opie­ku­nami); od trud­no­ści z dosto­so­wa­niem zacho­wań do róż­nego kon­tek­stu spo­łecz­nego, poprzez trud­no­ści we współ­dzie­le­niu (uczest­ni­cze­niu) zabaw opar­tych na wyobraźni i pod­trzy­my­wa­niu przy­jaźni, aż do widocz­nego braku zain­te­re­so­wa­nia ludźmi.

B. Ogra­ni­czone, powta­rza­jące się wzorce zacho­wań, zain­te­re­so­wań lub aktyw­no­ści

, mani­fe­stu­jące się przy­naj­mniej dwoma z wymie­nio­nych poni­żej:

Ste­reo­ty­powe i powta­rza­jące się wypo­wie­dzi, akty ruchowe lub wyko­rzy­sta­nie obiek­tów (takie jak pro­ste ste­reo­ty­pie ruchowe, echo­la­lia, powta­rzalne wyko­rzy­sty­wa­nie obiek­tów, zwroty cha­rak­te­ry­styczne dla danej osoby).

Nad­mierne przy­wią­za­nie do rutyny, zry­tu­ali­zo­wane wzorce wer­bal­nego lub niewer­bal­nego zacho­wa­nia lub nad­mierny opór wobec zmian (tj. rytu­ały ruchowe, nale­ga­nie na poru­sza­nie się tą samą trasą lub spo­ży­wa­nie tych samych pokar­mów, wie­lo­krotne zada­wa­nie tych samych pytań lub skrajny nie­po­kój wobec małych zmian).

Bar­dzo ogra­ni­czone, sztywne zain­te­re­so­wa­nia, które są nie­pra­wi­dłowe w zakre­sie inten­syw­no­ści lub rodzaju (tj. silne przy­wią­za­nie do okre­ślo­nych obiek­tów lub zain­te­re­so­wa­nie nie­ty­po­wymi obiek­tami, zain­te­re­so­wa­nia nad­mier­nie zawę­żone lub per­se­we­ra­cyjne).

Hiper- lub hipo­re­ak­tyw­ność w odnie­sie­niu do bodź­ców zmy­sło­wych lub nie­zwy­kłe zain­te­re­so­wa­nie sen­so­rycz­nymi aspek­tami śro­do­wi­ska (tj. pozorna obo­jęt­ność na ból, cie­pło, zimno, nie­ade­kwatne reak­cje na spe­cy­ficzne dźwięki i tek­stury, nad­mierne obwą­chi­wa­nie lub doty­ka­nie przed­mio­tów, fascy­na­cja świa­tłami lub obra­ca­ją­cymi się obiek­tami).

Dodat­kowe cechy kli­niczne:

Szcze­gól­nie u osób ze spek­trum ze współ­wy­stę­pu­ją­cymi zabu­rze­niami roz­woju inte­lek­tu­al­nego: zacho­wa­nia samo­oka­le­cza­jące np. ude­rza­nie się w twarz, ude­rza­nie głową.

We wcze­snym dzie­ciń­stwie może wystę­po­wać padaczka, napady drga­wek, stany kata­to­niczne i inne.

Pre­na­talna eks­po­zy­cja na wal­pro­inian jest rów­nież zwią­zana ze zwięk­szo­nym ryzy­kiem wystą­pie­nia spek­trum auty­zmu.

Kobiety wyka­zują mniej ogra­ni­czo­nych, powta­rza­ją­cych się zain­te­re­so­wań i zacho­wań niż męż­czyźni.

W okre­sie śred­niego dzie­ciń­stwa chłopcy mogą prze­ja­wiać agre­sję reak­tywną lub inne objawy beha­wio­ralne, gdy ich dzia­ła­nie jest kwe­stio­no­wane lub gdy są sfru­stro­wani, nato­miast dziew­czynki mają ten­den­cję do wyco­fy­wa­nia się z życia spo­łecz­nego i na swoje trud­no­ści w dosto­so­wa­niu spo­łecz­nym reagują zmia­nami emo­cjo­nal­nymi.

Osoby ze spek­trum auty­zmu mają trud­no­ści z nawią­zy­wa­niem kon­tak­tów spo­łecz­nych, z rozu­mie­niem języka wer­bal­nego i niewer­bal­nego, a także z wyko­ny­wa­niem zadań wyma­ga­ją­cych ela­stycz­nego myśle­nia i dosto­so­wa­nia do zmie­nia­ją­cych się sytu­acji. Wyka­zują powta­rza­jące się wzorce zacho­wań i zain­te­re­so­wań. Część z nich funk­cjo­nuje w bar­dzo ogra­ni­czony spo­sób w obsza­rze inte­lek­tu­al­nym, spo­łecz­nym oraz wer­bal­nym i wymaga dodat­ko­wego wspar­cia oraz opieki. Inne cha­rak­te­ry­zują się wyso­kim pozio­mem inte­li­gen­cji i dobrze odnaj­dują się w rela­cjach spo­łecz­nych. Nie­które osoby mają ponad­prze­cięt­nie wyso­kie umie­jęt­no­ści w pew­nych obsza­rach, pod­czas gdy w innych widać u nich duże defi­cyty. Dla­tego mówimy o „spek­trum” obja­wów, a nie o poje­dyn­czej jed­no­stce cho­ro­bo­wej.

Z badań wynika, że około 20% dzieci w spek­trum auty­zmu w wieku doro­słym funk­cjo­nuje pra­wi­dłowo, co nie ozna­cza, że pewne obszary nie sta­no­wią dla nich na­dal trud­no­ści.

Pierw­sze objawy spek­trum auty­zmu mogą być widoczne już w okre­sie nie­mow­lę­cym i wcze­sno­dzie­cię­cym. Rodzice zauwa­żają wtedy u dzieci m.in. uni­ka­nie kon­taktu z rodzi­cami, innymi człon­kami rodziny czy innymi dziećmi, nie­chęć do przy­tu­la­nia, wyry­wa­nie się pod­czas bra­nia na ręce, brak potrzeby obec­no­ści i uwagi rodzi­ców lub opie­ku­nów, czę­ste reak­cje lękowe na hałas, np. dźwięk odku­rza­cza czy szcze­ka­nie psa za oknem, wyraź­nie inny spo­sób bawie­nia się niż u rówie­śni­ków, brak lub nie­chęć wobec uczest­ni­cze­nia w zaba­wach pole­ga­ją­cych na naśla­do­wa­niu lub w zaba­wach „na niby”. Dzieci doświad­czają też trud­no­ści przy roz­sze­rza­niu diety (np. pro­blemy z przej­ściem na pokarmy stałe) lub w ogóle mają pro­blemy z jedze­niem (wybiór­czość) żywie­niowa, mono­te­ma­tyczne pre­fe­ren­cje żywie­niowe, np. pro­dukty tylko słod­kie, płynne, w kon­kret­nych kolo­rach lub kształ­tach). Czę­sto mają zabu­rze­nia snu (np. trud­no­ści z zasy­pia­niem, czę­ste wybu­dze­nia w nocy, gwał­towne wybu­dza­nie się np. z krzy­kiem lub pła­czem). Cza­sami poja­wia się u nich opóź­nie­nie mowy, powta­rza­nie nie­któ­rych słów lub zdań (mowa echo­la­liczna), mono­tonne wypo­wie­dzi bez wyra­ża­nia emo­cji i odpo­wied­niej into­na­cji, a także brak zro­zu­mie­nia zna­cze­nia słów, które dziecko wypo­wiada. W okre­sie przed­szkol­nym i szkol­nym dzieci ze spek­trum auty­zmu czę­sto nie są zain­te­re­so­wane uczest­ni­cze­niem w zaba­wach gru­po­wych albo w nie­ty­powy spo­sób pró­bują nawią­zy­wać kon­takty spo­łeczne, nie umieją pod­trzy­my­wać roz­mowy i zna­jo­mo­ści, prze­ja­wiają sztywne, nie­ela­styczne zacho­wa­nia i trud­no­ści, źle zno­szą wszel­kie zmiany i mają ogra­ni­czoną ilość zain­te­re­so­wań, ale za to nad­mierną kon­cen­tra­cję lub fik­sa­cję na ich punk­cie. W tym wieku rów­nież poja­wiają się trud­no­ści z rozu­mie­niem norm spo­łecz­nych i zasad życia w spo­łe­czeń­stwie, np. nie­mó­wie­nie „dzień dobry” czy „do widze­nia”, brak zro­zu­mie­nia dla emo­cji innych osób, trud­no­ści w zakre­sie myśle­nia abs­trak­cyj­nego, napady zło­ści przy wpro­wa­dza­niu jakich­kol­wiek zmian lub zabu­rze­niu ich rytu­ałów, uni­ka­nie kon­taktu wzro­ko­wego.

U dziew­czy­nek te objawy mogą być oczy­wi­ście trud­niej zauwa­żalne. Jak już wiemy, wyka­zują one więk­sze zdol­no­ści spo­łeczne i lepiej się dosto­so­wują do wyma­gań oto­cze­nia. Potra­fimy świet­nie kamu­flo­wać swoje pro­blemy, dla­tego tak trudno jest u nas z dia­gno­styką. W mniej widoczny spo­sób wyra­żamy złość albo tłu­mimy emo­cje, a odre­ago­wu­jemy je, np. sku­biąc skórki, gry­ząc paznok­cie, wargi i dłu­go­pisy, wyry­wa­jąc sobie włosy albo nad­mier­nie dra­piąc się lub roz­dra­pu­jąc strupki i ska­le­cze­nia. Czę­ściej uczest­ni­czymy w zaba­wach z innymi dziećmi niż chłopcy, jed­nak mamy trud­no­ści z ich ini­cja­cją albo wymy­śla­niem zasad. Zwy­kle naśla­du­jemy inne dzieci lub dzia­łamy zgod­nie z instruk­cją od nich lub od doro­słych. Potrze­bu­jemy jasno okre­ślo­nych zasad, a w prze­ciw­nym razie przyj­mu­jemy postawę bierną albo „impro­wi­zu­jemy” i pod wpły­wem stresu pró­bu­jemy „coś zro­bić”, żeby nie zwra­cać na sie­bie uwagi.

Zacho­wa­nie dziew­czy­nek w pla­ców­kach czę­sto nie budzi nie­po­koju. Wycho­wawcy mówią, że „X ład­nie się bawi z innymi dziećmi, jest spo­kojna, grzeczna, wyko­nuje wszyst­kie pole­ce­nia, nie stwa­rza kło­po­tów”. Dopiero po powro­cie do domu, do bez­piecz­nej prze­strzeni, dziew­czynki czę­sto doświad­czają wybu­chów zło­ści i histe­rii, stają się marudne i bun­tow­ni­cze np. w sto­sunku do rodzi­ców. To jest nasz spo­sób na odre­ago­wa­nie trud­no­ści, z któ­rymi spo­tka­ły­śmy się w szkole czy w przed­szkolu, i wysiłku wło­żo­nego w sta­ra­nia, żeby pora­dzić sobie poza domem. Jako małe dziew­czynki ucie­ka­ły­śmy też w świat swo­ich fan­ta­zji, np. długo obser­wo­wa­ły­śmy motyle, psz­czoły czy ptaki, czy­ta­ły­śmy książki, sil­nie sku­pia­ły­śmy się na wyko­ny­wa­niu prac pla­stycz­nych czy wyko­ny­wa­niu zadań szkol­nych. Robi­ły­śmy to czę­sto w dużym sku­pie­niu, nie prze­szka­dza­jąc innym. Dla­tego też nauczy­ciele nie zgła­szali nie­po­ko­ją­cych zacho­wań, bo prze­cież nikomu nie prze­szka­dza­ły­śmy, prawda?

Niektóre cechy charakterystyczne dla autyzmu

Cha­rak­te­ry­styczna dla auty­stów jest tzw. sztyw­ność zacho­wa­nia, która obja­wia się niską tole­ran­cją dla wszel­kich, a szcze­gól­nie nie­ocze­ki­wa­nych zmian. Czę­sto wywo­łują one fru­stra­cję i spadki nastroju, a także upo­rczywe doma­ga­nie się przy­wró­ce­nia wcze­śniej­szego porządku lub usta­lo­nych zasad. Doty­czy to zarówno dużych zmian w życiu, jak zmiana miej­sca zamiesz­ka­nia czy roz­sta­nie z part­ne­rem, jak i drob­niej­szych, jak np. brak płat­ków, które zawsze jada się na śnia­da­nie.

U osób w spek­trum auty­zmu czę­sto wystę­puje także nie­pra­wi­dłowa koor­dy­na­cja ruchowa (poty­ka­nie się, trud­no­ści z rów­no­wagą oraz z syn­chro­ni­za­cją lewej i pra­wej strony itp.). Obecne są także ste­reo­ty­pie ruchowe, które obej­mują różne powta­rza­jące się zacho­wa­nia, jak tupa­nie, macha­nie rękoma, buja­nie się i inne.

Jeden z wielu mitów na temat auty­zmu głosi, że osoby z ASD są geniu­szami, mają wybitne umie­jęt­no­ści itd. Nie jest to prawda. Nie­które osoby w spek­trum cha­rak­te­ry­zują się wybit­nymi umy­słami, podob­nie jak część osób neu­ro­ty­po­wych. Autyzm czę­sto jest koja­rzony z tzw. zespo­łem sawanta, oka­zuje się jed­nak, że sawan­tyzm doty­czy 1 na 10 osób w spek­trum.

Zda­rzają nam się też trud­no­ści z wyobra­że­niem sobie przy­szło­ści oraz tego, że ktoś może mieć inny punkt widze­nia i myśleć ina­czej niż my. Teo­ria umy­słu, nazy­wana rów­nież teo­rią myśle­nia o innych ludziach lub teo­rią men­ta­li­za­cji, to zdol­ność do rozu­mie­nia i prze­wi­dy­wa­nia czy­ichś myśli, uczuć, inten­cji i prze­ko­nań. Dzięki niej rozu­miemy, że inni mają swoje wewnętrzne życie umy­słowe, które może być różne od naszego. Pozwala nam ona prze­wi­dzieć reak­cje innych osób w róż­nych sytu­acjach na pod­sta­wie naszego rozu­mie­nia ich per­spek­tywy i emo­cji. Pełni ważną funk­cję w budo­wa­niu rela­cji spo­łecz­nych, roz­wią­zy­wa­niu kon­flik­tów i współ­dzia­ła­niu z innymi. Uważa się, że szcze­gól­nie u osób w spek­trum auty­zmu teo­ria umy­słu nie działa pra­wi­dłowo, ale pro­blemy z nią, choć w nieco mniej­szym stop­niu, mają także osoby z ADHD. Obja­wia się to np. dosłow­no­ścią, bra­kiem zrozu­mie­nia żar­tów, iro­nii, meta­for i dwu­znacz­no­ści, nie­umie­jęt­no­ścią odczy­ty­wa­nia emo­cji czło­wieka na pod­sta­wie jego spoj­rze­nia czy wyrazu twa­rzy, a także bra­kiem świa­do­mo­ści, że inni ludzie mogą kła­mać, oszu­ki­wać i mani­pu­lo­wać.

Wasze historie

A oto histo­rie moich pacjen­tek i zna­jo­mych będą­cych w spek­trum auty­zmu. Oczy­wi­ście zmie­ni­łam ich imiona i nie­które szcze­góły uła­twia­jące iden­ty­fi­ka­cję.

Marta, 36 lat:

Dowie­dzia­łam się, że jestem w spek­trum auty­zmu, kiedy mia­łam 30 lat, ale spójrzmy praw­dzie w oczy: pozna­łam wtedy tylko ofi­cjalną nazwę cze­goś, co zawsze było czę­ścią mnie.

Jako mała dziew­czynka zawsze mia­łam swoje dzi­wac­twa. Nie zno­si­łam, kiedy ludzie doty­kali moich rze­czy, które zawsze musiały być poukła­dane w kon­kretny spo­sób. Dużo czasu spę­dza­łam w swoim świe­cie, czę­sto zata­pia­łam się w lek­tu­rze albo godzi­nami budo­wa­łam zamki z kloc­ków. Rodzeń­stwo i rówie­śnicy uzna­wali mnie za dziwną. Nie do końca rozumia­łam emo­cje innych, co kom­pli­ko­wało moje rela­cje z innymi dziećmi. Już wtedy widzia­łam, że do nich nie pasuję. Gdy dora­sta­łam, było tylko gorzej. Czu­łam się jak out­si­der. Nie umia­łam nawią­zy­wać rela­cji, a próby „nor­mal­nego” funk­cjo­no­wa­nia były dla mnie wykań­cza­jące. Trzy­ma­łam się na ubo­czu i uda­wa­łam, że nie chcę się z nikim przy­jaź­nić, żeby nie było widać, że nie umiem tego robić.

Praca w kor­po­ra­cji była kosz­ma­rem — zbyt wiele ocze­ki­wań, pre­sja czasu, ludzie i ich zacho­wa­nia, któ­rych nie rozu­mia­łam. W dodatku każda nagła zmiana wywo­ły­wała u mnie ogromny stres. Kiedy w końcu dosta­łam dia­gnozę, wszystko zaczęło mieć sens. Zrozu­mia­łam, dla­czego zawsze czu­łam się jak kosmitka. Po dłu­giej tera­pii i z pomocą rodziny zde­cy­do­wa­łam się na zmiany. Ode­szłam z pracy w korpo i zaczę­łam dzia­łać samo­dziel­nie. Dzięki temu mam pod kon­trolą swoje oto­cze­nie i har­mo­no­gram. Nie muszę się mar­twić o to, co się będzie działo na ofi­cjal­nych spo­tka­niach czy pod­czas fir­mo­wych imprez. Sama decy­duję, czy jestem w sta­nie się cze­goś pod­jąć i w jakim tem­pie mam pra­co­wać. Czuję dzięki temu dużą ulgę. Co wię­cej, dia­gnoza pomo­gła mi zro­zu­mieć sie­bie i dała mi narzę­dzia do lep­szej komu­ni­ka­cji z ludźmi. Nawet nawią­za­łam głęb­szą więź z moją rodziną.

Naj­waż­niej­sze jed­nak jest to, że prze­sta­łam się sie­bie wsty­dzić. Znam swoje ogra­ni­cze­nia, ale też mocne strony. Mam szcze­gólną zdol­ność do zauwa­ża­nia detali, co spra­wia, że w mojej pracy jestem naprawdę dobra. I choć na­dal zda­rzają się dni, kiedy czuję się zagu­biona czy nie­zro­zu­miana, przy­naj­mniej teraz wiem, że to nie jest moja wina.

Martyna, 33 lata:

Jestem pacjentką pani Domi­niki i dopiero czy­ta­jąc jej wpisy w mediach spo­łecz­no­ścio­wych, poczu­łam impuls, żeby zapi­sać się na dia­gnozę pod kątem ASD. Wszystko, czego się dowie­dzia­łam na temat auty­zmu u dziew­cząt i kobiet, było jakby o mnie. Melt­down towa­rzy­szył mi od dziecka. Stre­so­wa­łam się szkołą, bo ni­gdy nie wie­dzia­łam, czego się spo­dzie­wać. Bałam się nie­za­po­wie­dzia­nych kart­kó­wek, wyry­wa­nia do odpo­wie­dzi pod tablicą i pytań na kla­sówce. Zawsze potrze­bo­wa­łam wszystko wie­dzieć wcze­śniej. Gdy nie czu­łam się pew­nie, rosło we mnie napię­cie, które nie­uchron­nie dopro­wa­dzało mnie do zała­ma­nia. Jako mała dziew­czynka czę­sto wpa­da­łam w histe­rię. Rodzice mnie uci­szali, co tylko potę­go­wało moją fru­stra­cję. Sły­sza­łam „nie bądź beksą”, „zobacz, inne dziew­czynki nie pła­czą, a ty co?”. Szybko więc nauczy­łam się ukry­wać emo­cje, a żeby dać upust napię­ciu, zaczę­łam wymio­to­wać.

Byłam cicha i tro­chę zamknięta w sobie. Nie umia­łam odna­leźć się wśród dzie­cia­ków z mojej klasy. Nie­któ­rych uni­ka­łam, bo byli dla mnie zbyt gło­śni. A hałasu nie­na­wi­dzi­łam. Dźwięk dzwonka szkol­nego po pro­stu mnie bolał. Czu­łam ten ból w całym ciele, ale zaci­ska­łam zęby i pró­bo­wa­łam wytrzy­mać. Jak było bar­dzo źle, wymio­to­wa­łam.

Jako nasto­latka zacho­ro­wa­łam na ano­rek­sję. Nie pamię­tam, jak do tego doszło, ale po pro­stu prze­sta­łam jeść. Ogól­nie od zawsze byłam nie­jad­kiem i jadłam w kółko tylko kilka potraw i pro­duk­tów. Może dla­tego na początku nikt nie zwró­cił uwagi na to, że jem coraz mniej. W liceum w cięż­kim sta­nie tra­fi­łam do szpi­tala. Zdro­wie­nie zajęło mi kilka lat. Gdy już było lepiej, wystar­czył nawet drobny stres, żebym znowu wpa­dała w sidła cho­roby, i tak w kółko przez kilka kolej­nych lat. Poże­gna­łam się z ano­rek­sją w oko­li­cach stu­diów, któ­rych nie ukoń­czy­łam.

Nie mogłam zna­leźć pracy, więc tym­cza­sowo zatrud­niła mnie cio­cia jako pomoc biu­rową w swo­jej fir­mie. Mia­łam porząd­ko­wać doku­menty, wpi­sy­wać jakieś dane do sys­temu, spraw­dzać kata­logi pro­duk­tów i uzu­peł­niać bra­ku­jące infor­ma­cje na stro­nie inter­ne­to­wej. Polu­bi­łam to, więc po pro­stu tam zosta­łam. Z cza­sem uczy­łam się kolej­nych rze­czy, ukoń­czy­łam spe­cja­li­styczne kursy oraz stu­dium poli­ce­alne o kie­runku finanse i rachun­ko­wość, pozna­łam różne pro­gramy i na­dal pra­cuję w tej samej fir­mie. Nie wyobra­żam sobie, że mia­ła­bym robić coś innego gdzieś indziej. Jestem świeżo po dia­gno­zie, która potwier­dziła spek­trum auty­zmu. Z jed­nej strony był to dla mnie szok, a z dru­giej – duża ulga, a po chwili wście­kłość i smu­tek, że musia­łam tak cier­pieć przez całe życie. Kto wie, co by było, gdy­bym otrzy­mała dia­gnozę jako mała dziew­czynka, która tak bała się szkoły i nie­za­po­wie­dzia­nych kart­kó­wek?

Oliwia, 24 lata: