Lucja Słotka. Pisarz, który bał się upiorów - Marta Guzowska, Leszek Talko - ebook

Lucja Słotka. Pisarz, który bał się upiorów ebook

Marta Guzowska, Leszek Talko

4,0

Opis

Lucja Słotka, charyzmatyczna Home Disaster Manager, tym razem w świetle jupiterów.

W kolejnym odcinku Lucja wkracza w wielki filmowy świat – zostaje zatrudniona przez wydawcę najbardziej poczytnego pisarza horrorów w Polsce – Jakuba Strasznego – którego powieść jest właśnie ekranizowana.

Sytuacja jest jednak o tyle trudna, że najnowsza książka „W sennym lesie na uroczysku, gdzie trwa zło” nie dość, że nie została jeszcze wydana, to nie ma zakończenia. Lucja ma zadbać
o komfort psychiczny artysty i doprowadzić do logistycznej harmonii, zarówno w procesie twórczym pisarza, jak i ekipy filmowej.

Napiętej atmosferze na planie filmowym towarzyszy ograniczony budżet, wiszący nad ekipą deadline, niezrealizowane ambicje aktorów i wieczne niezadowolenie Jakuba Strasznego, którego hollywoodzka wizja filmu odbiega od warunków, jakie oferuje miasto Kościany Zdrój. Wszystko zmierza do katastrofy, ale nikt nie spodziewał się, że do aż tak tragicznej – nagle ginie najważniejsza osoba na planie, sam Jakub Straszny, którego pochłania bagno…

Ale żadna tajemnicza śmierć nie jest aż tak straszna, aby spłoszyć najlepszą detektywkę wśród pomocy domowych, czyli Lucję Słotką.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 129

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (30 ocen)
12
12
3
1
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Sengatime

Dobrze spędzony czas

Żartobliwy drobiażdżek.
00
Azurelight

Nie oderwiesz się od lektury

fajna książka
00
EmmaKrause

Całkiem niezła

Ta część mnie bardzo wymęczyła. Może przez ciągłe historie podkomendnego, ale też przez natłok dziwactw, przesadzoną krykaturalność postaci, która stała się dla mnie niestrawna.
00
Solind

Nie oderwiesz się od lektury

Najlepiej opisany proces twórczy jaki czytałam :) i będzie kolejna część;)
00
pchelut

Nie oderwiesz się od lektury

świetne 😀
00

Popularność




Roz­dział 1

Mgła snuła się nad zie­mią. Po­wy­krę­cane ga­łę­zie przy­po­mi­nały wy­ra­sta­jące zni­kąd ręce, usi­łu­jąc po­chwy­cić każ­dego, kto pró­bo­wałby przejść. Świa­tło księ­życa tylko gdzie­nie­gdzie zdo­łało się prze­bić przez po­krywę li­ści i las był po­grą­żony w nie­po­ko­jąco nie­od­gad­nio­nym mroku. Z ciem­no­ści do­bie­gały szmery, pi­ski, a cza­sem gło­śniej­szy dźwięk, po któ­rym za­pa­dała krótka ci­sza.

Ewa od­dy­chała szybko, ury­wa­nie. Bie­gła przez wą­ski rów, sma­gana ga­łę­ziami krze­wów i drzew. Od czasu do czasu oglą­dała się za sie­bie z prze­ra­że­niem w wiel­kich błę­kit­nych oczach. Ju­lia z tru­dem do­trzy­my­wała jej kroku. Rana na brzu­chu krwa­wiła. Dziew­czyna pró­bo­wała ob­wią­zać ją pro­wi­zo­rycz­nym opa­trun­kiem, ale nie mo­gła się za­trzy­mać. Jej ubra­nie było w strasz­nym sta­nie. Ko­szulka, nie­gdyś biała, a te­raz zgni­ło­zie­lo­nej barwy szlamu, zwi­sała po­darta, tak że wi­dać było ciało. Krót­kie szorty ni­gdy nie ukry­wały zbyt wiele, ale po prze­pra­wie przez las nie zo­sta­wiały już żad­nego pola wy­obraźni, od­sła­nia­jąc pupę i w za­sa­dzie wszystko. Nie le­piej było z ubra­niem Ewy – dawno już stra­ciła krótką spód­niczkę i zo­stała w ską­pych maj­tecz­kach oraz ko­szulce na ra­miącz­kach, która nie­omal opa­dła, po­ka­zu­jąc kształtny biust. Mimo przej­mu­ją­cego je­sien­nego zimna na pra­wie na­gich cia­łach obu dziew­czyn per­lił się pot.

– Sły­sza­łaś? Co to było? – szep­nęła Ewa.

Ko­lejna se­ria trza­sków w głębi ciem­nego lasu spło­szyła ja­kie­goś ptaka, który prze­ra­żony za­ło­po­tał skrzy­dłami i wzbił się w po­wie­trze.

– Wiesz, że to on – wy­szep­tała Ju­lia. – Nie mo­żemy się za­trzy­mać. Wciąż mamy szansę.

– A Adam?

– On już nie wróci. – Głos Ju­lii się za­ła­mał. – Mu­sisz być dzielna.

Obie dziew­czyny bie­gły reszt­kami sił i tylko za­gro­że­nie spra­wiało, że w roz­pa­czy i de­spe­ra­cji prze­dzie­rały się da­lej. Na­gle Ewa po­tknęła się i upa­dła. Usi­ło­wała się pod­nieść. Bez­sku­tecz­nie. Ju­lia za­wa­hała się przez mo­ment. Po­pa­trzyła na Ewę, któ­rej stopa ob­su­nęła się na mo­krych ka­mie­niach i utkwiła pod wiel­kim gła­zem. Spoj­rzała jesz­cze raz za sie­bie, w ciem­ność, skąd do­bie­gały zło­wróżbne trza­ski. I co­raz gło­śniej­szy dźwięk cięż­kich kro­ków.

– Ewa, wsta­waj! Mu­simy ucie­kać! – bła­gała Ju­lia.

– Nie mogę już. Idź beze mnie – jęk­nęła Ewa, usi­łu­jąc wy­rwać stopę spod ka­mie­nia.

Szu­ra­nie i trza­ski zbli­żały się co­raz bar­dziej. Ju­lia z roz­pa­czą spoj­rzała przed sie­bie, po czym chwy­ciła Ewę za rękę i po­cią­gnęła. De­spe­ra­cja do­dała jej sił. Ewa uwol­niła stopę, za to stra­ciła ko­lejne czę­ści i tak już ską­pego odzie­nia.

– Bie­gnijmy! – krzyk­nęła. – Zo­bacz, dro­go­wskaz. Mamy stąd tylko dwa ki­lo­me­try do Ko­ścia­nego Zdroju.

W tym mo­men­cie z krza­ków wy­padł nie­okre­ślony kształt i z char­ko­tem rzu­cił się na Ewę. Wielka łapa ze­rwała z dziew­czyny resztki ko­szulki, a pa­zury po­zo­sta­wiły krwawe smugi na ple­cach.

– Nie, nie, nie! – ryk­nął ktoś i na­gle obok dziew­czyn po­ja­wił się wy­soki męż­czy­zna w śred­nim wieku, który usi­ło­wał ukryć swoje lata za po­mocą dłu­gich wło­sów zwią­za­nych w kitkę i okrą­głej cza­peczki umiesz­czo­nej cen­tral­nie na czubku głowy.

– Nie, nie, nie! – wrza­snęła Ewa.

– Nie, nie, nie! – za­wtó­ro­wała jej drobna blon­dynka w za du­żej blu­zie, która też we­szła na le­śną drogę.

– Nie, nie, nie! – za­wył nie­okre­ślony kształt, który po bliż­szym przyj­rze­niu się oka­zał się skrzy­żo­wa­niem mu­mii z wil­ko­ła­kiem. Przy czym nie było to po­łą­cze­nie szczę­śliwe. Różne czę­ści stwora po­wie­wały na wie­trze i spra­wiały wra­że­nie, jakby lada chwila miały od­paść. Jed­nak co naj­gor­sze, czer­wono ja­rzące się w ciem­no­ści oczy na­gle za­częły zmie­niać ko­lor na po­ma­rań­czowy, po­tem fio­le­towy, który na­stęp­nie płyn­nie prze­szedł w nie­bie­ski, żółty i wresz­cie biały. – Niech ktoś coś zrobi z tymi oczami!

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki
Pro­jekt gra­ficzny okładki i ko­miksPo­ry­sunki/Magda Da­naj
Re­dak­tor pro­wa­dzącaMo­nika Koch
Re­dak­cjaBe­re­nika Wil­czyń­ska
Ko­rektaTe­resa Zie­liń­ska Ida Świer­kocka
Co­py­ri­ght © by Marta Gu­zow­ska i Le­szek Talko, 2022 Co­py­ri­ght © by Wielka Li­tera Sp. z o.o., War­szawa 2022
ISBN 978-83-8032-843-3
Wielka Li­tera Sp. z o.o. ul. Ko­sia­rzy 37/53 02-953 War­szawa
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.