Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
19 osób interesuje się tą książką
Wokół nas dzieją się niewyjaśnione rzeczy. Poznaj historie, które nie mieszczą się w granicach racjonalnego umysłu.
W dzisiejszym świecie, który hołduje nauce, logice i twardym danym, ta książka przypomina, że nie wszystko da się wyjaśnić. Natalia Turska, twórczyni kanału Paranormalia, po raz drugi zaprasza czytelników do świata opowieści z pogranicza –niezwykłych relacji osób, które doświadczyły czegoś, co wymyka się zdrowemu rozsądkowi. Oto trzynaście historii, które zwrócą twoją uwagę na to, co niewidzialne, tajemnicze, nieodkryte... paranormalne.
Czy „niewinna gra” może otworzyć furtkę dla czegoś nieproszonego?
Czy sny mogą łączyć umysły? Czy możliwe są wizje przyszłości?
Spotkanie z własnym sobowtórem – omen śmierci czy pęknięcie rzeczywistości?
Czy są miejsca, które „nie chcą” ludzi?
Ta książka nie daje prostych wyjaśnień, ale może pomóc ci dostrzec znaki lub sygnały, które od dawna próbują zwrócić twoją uwagę.
Przeczytaj trzynaście historii, dzięki którym przekonasz się, że nic nie dzieje się przypadkowo. Otwórz wrota do niewyjaśnionych tajemnic. Odważysz się?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 162
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Kiedy spoglądasz w otchłań,
ona również patrzy na ciebie.
– FRIEDRICH NIETZSCHE
UWAGA
Historie, które zaraz przeczytasz, są w pełni anonimowe. Imiona i wszelkie dane wrażliwe zostały zmienione. Poprawiłam też gramatykę i interpunkcję, aby komfort obcowania z opowieściami był jak najwyższy. Zbieżność imion i miejsc jest w pełni przypadkowa.
Drogi Czytelniku, jeśli trzymasz w dłoniach tę książkę, to wiedz, że nie stało się to przypadkiem! W świecie, w którym wszystko chcemy mierzyć, ważyć i obliczać, trafiłeś na zbiór opowieści wymykających się racjonalnemu myśleniu. I bardzo dobrze.
Nie musisz w nie wierzyć. Kim ja jestem, żeby cię do tego namawiać? Nie znajdziesz tu też moralizatorstwa ani nachalnego przekonywania.
Odkryjesz za to coś zgoła odmiennego – trzynaście osobliwych historii, których świadkowie są niezbicie przekonani, że wydarzyły się naprawdę.
Trzynaście. Z czym kojarzy ci się ta liczba? Przypuszczam, że z pechem, przebiegającym przez ulicę czarnym kotem i numerem piętra, którego na próżno szukać w hotelowych windach. Zerkając w przeszłość, nie przypominam sobie, aby cokolwiek pechowego przytrafiło mi się w piątek trzynastego. Mało tego! Lubię tę liczbę. Ale jestem w tych uczuciach odosobniona.
Strach przed liczbą trzynaście, nazywany przez profesjonalistów triskaidekafobią, mimo rozwoju technologii, sieci 5G i nowoczesnej medycyny, mocno tkwi w naszej zbiorowej świadomości.
W mitologii nordyckiej mówi się o uczcie bogów w Valhalli, na której nieproszony zjawił się trzynasty gość – Loki, bóg chaosu i podstępu. To on sprowadził nieszczęście, doprowadzając do śmierci ukochanego boga Baldura. Z kolei w chrześcijaństwie pojawia się motyw trzynastu biesiadników podczas Ostatniej Wieczerzy (wliczając w to dwunastu apostołów oraz Jezusa), a przecież to właśnie wtedy Judasz, trzynasty zasiadający przy stole, zdradził Zbawiciela.
Trzynaście to liczba spoza porządku, buntowniczka stojąca w szeregu tuż za doskonałą dwunastką, którą kojarzymy z porami roku, znakami zodiaku czy wspomnianymi apostołami. Trzynasta karta w tarocie to Śmierć.
W numerologii liczba ta zapowiada początek nowego etapu, wyjście poza schematy i wkraczanie w nieznane.
Spotykając się ze świadkami niecodziennych wydarzeń i zbierając ich historie, nie zastanawiałam się, ile opowieści chcę zamieścić w książce. Siadając przed komputerem, w duchu zapragnęłam, żeby intuicja prowadziła mnie ku najciekawszym dla czytelnika rozwiązaniom. Kiedy skończyłam i dotarło do mnie, że historii jest akurat trzynaście, wiedziałam, że jest w tym pewien ukryty cel.
Trzynaście opowieści o zjawiskach z pogranicza – każda z nich to jeden krok w stronę granicy między światami. Czy przeczytanie tej książki może doprowadzić do zmiany postrzegania otaczającej cię rzeczywistości? Nie mogę zagwarantować, że do niczego takiego nie dojdzie.
Za jednymi otwartymi drzwiami będą czekać kolejne.
Czy odważysz się przejść przez wszystkie?
Jeśli sądzisz, że internetowe wyzwania zahaczające o spirytualizm, to tylko nieszkodliwy trend, który nie niesie za sobą żadnych konsekwencji, to wierz mi, Drogi Czytelniku, że ta opowieść powinna zmienić twoje zdanie.
Historia Heli pokazuje, że wystarczy kartka papieru, ołówki i odrobina ciekawości, by przekroczyć granicę, której nie powinno się naruszać, i doświadczyć zjawisk mrożących krew w żyłach:
Wysiadłam z pociągu na krakowskim dworcu, z torbą przewieszoną przez ramię i ciepłą kawą w dłoni – ostatnią deską ratunku po zdecydowanie zbyt wczesnej pobudce.Galeria handlowa, połączona z dworcem, mieniła się kolorami sklepowych witryn i otulała zapachem docierającym ze znajdującej się nieopodal perfumerii.
Usiadłam przy małym stoliku w kawiarni tuż przy szklanych drzwiach. Moja rozmówczyni już tam była. Ubrana w czarną bluzę z kapturem, sprawiała wrażenie, jakby chciała zlać się z otaczającym nas zgiełkiem. Hela miała osiemnaście lat i głos, który mimo nerwowego tonu brzmiał dojrzalej, niż można by się spodziewać.
– Wiesz, ja w ogóle nie wierzyłam w te rzeczy – zaczęła, zanim jeszcze zdążyłam wyjąć notes. – Serio. Wszystko to wydawało mi się totalną beką. Charlie Charlie Challenge? Poważnie? Pewnie moje kumpele też nie brały tego serio… – Zamyśliła się. – Zamawiasz coś? Ja czekam na sok i bułkę.
– Przyda się coś ciepłego do picia – odparłam, poprawiając golf przy twarzy. – Myślałam, że dzisiaj będzie cieplej – dodałam i wstałam, kierując się w stronę kontuaru.
Po paru minutach rozkoszowałam się gorącą melisą, a Hela konsumowała apetycznie pachnące śniadanie.
– Czyli co? – zagadnęłam w końcu. – Grałaś z koleżankami w Charlie Charlie?
– Niestety… – Hela przerzuciła włosy na drugie ramię. – Ze znajomymi robimy czasami głupie rzeczy. Ale to… – zawahała się – to jednak coś zupełnie innego niż imprezy na RODOS–ie mimo szlabanu od rodziców.
Uśmiechnęłam się porozumiewawczo, a ona pociągnęła łyk soku pomarańczowego.
– Byłyśmy w piątkę. Takie typowe piżama party. Mama przyjaciółki, u której nocowałyśmy, przygotowała dla nas gulasz z marynowaną dynią. Ja zrobiłam babeczki, był popcorn i lemoniada różana. Nie obyło się bez plotkowania o chłopakach, o kosmetykach i ulubionych influencerach.
– Przeszłyście przez wszystkie etapy nocowania – zaśmiałam się, wspominając czasy, kiedy sama w takich uczestniczyłam.
– Tak… – westchnęła. – Nie odmówiłyśmy sobie również przeglądania TikToka… – Spuściła wzrok na dłonie, nerwowo skubiąc skórki przy paznokciach. – Wyświetlił nam się taki jeden filmik, w którym jakaś dziewczyna opowiadała o grze Charlie Charlie. Podobno po niej zaczynają się dziać różne dziwne akcje… Kumpela od razu się podjarała i krzyknęła: „Ej, zróbmy to!”. No… nie wszystkie były takie chętne. Mam jedną koleżankę, która wraz z rodziną należy do Ruchu Światło–Życie i jest bardzo wierząca. Ona też była na tym nocowaniu. Doskonale pamiętam, że stanowczo odmawiała i prosiła nas, żebyśmy tego nie robiły… – Moja rozmówczyni zapatrzyła się w miąższ pomarańczy, który wzbijał się do tańca za każdym razem, gdy zakręciła rurką w szklance.
– Chyba nie posłuchałyście, co? – zapytałam delikatnie, również wpatrując się w płyn, który jeszcze niedawno był dojrzałym, krągłym owocem.
– Tak, choć żadna z nas nie brała tego na serio. – Powoli pokiwała głową. – Znalazłyśmy kartkę i dwa ołówki. Zrobiłyśmy wszystko tak, jak podobno trzeba zrobić.
– Czyli jak? – dopytałam z nieskrywanym zaciekawieniem.
– Przyjaciółka podzieliła kartkę na cztery pola. W dwóch z nich naprzemiennie napisałyśmy słowa „tak” i „nie”. A w pozostałych polach dopisałyśmy „nigdy” oraz „wkrótce”.
– Ciekawe… – mruknęłam. – Czemu nie napisałyście po prostu „tak” i „nie” we wszystkich?
– Sama nie wiem… Naoglądałyśmy się tylu filmików, w których każdy mówił co innego. Na przykład w jednym było, że na kartce powinno być jeszcze napisane „za pięć lat” albo „za dziesięć lat”. Wydawało nam się to nielogiczne, więc zrobiłyśmy po swojemu.
– Rozumiem. Co było dalej?
– Potem trzeba skrzyżować dwa ołówki na środku kartki, wzdłuż narysowanych linii… – Hela zawiesiła głos i spojrzała za szybę. Przez moment przyglądała się ludziom przemieszczającym się gorliwie od sklepu do sklepu.
– Zaczęłyście zadawać pytania czy może się jakoś przywitałyście? – Spojrzałam pytająco na rozmówczynię.
– Nie można zaczynać od pytań. Grę zaczyna się od przywołania. – Przełknęła ślinę, po czym wyszeptała: – Charlie, Charlie, jesteś tam?
– Rozumiem, że ołówek powinien się już wtedy poruszyć, tak?
– Owszem. – Odchrząknęła. – Ale nic takiego się nie wydarzyło. I w zasadzie zaczęło się zupełnie niewinnie… Postanowiłyśmy, że zrobimy to tak jak w filmach, i złapałyśmy się za ręce. Rany! – Zasłoniła twarz dłonią. – To brzmi naprawdę żałośnie!
– W czasie seansów spirytystycznych uczestnicy też trzymają się za ręce, więc nie jest to motyw całkowicie wyssany z palca. – Zaśmiałam się cicho. – Na waszym miejscu, jakby przyszło co do czego, chyba też bym tak zrobiła.
Hela odwzajemniła uśmiech.
– W pokoju było bardzo cicho – kontynuowała. – Moja koleżanka powtórzyła przywołanie.
Na chwilę zamilkła. Spojrzała na mnie badawczo, jakby chciała się upewnić, czy nie patrzę na nią z politowaniem. Pokiwałam lekko głową na znak, że słucham i nie oceniam.
– I wtedy... ten ołówek się poruszył – szepnęła, jakby obawiała się, że ktoś jeszcze nas usłyszy. – Nie dużo. Ale na tyle, że wszystkie zesztywniałyśmy. Myślałyśmy, że może to przeciąg, może coś innego… Cały czas trzymałyśmy się za ręce. Nikt nie mógł nim poruszyć. Okna też były pozamykane…
– Jak zareagowałyście?
– Na początku śmiechem. Wow, super! Charlie przyszedł! – Pokręciła głową. – Nie wierzę, że mogłyśmy być takie głupie!
– A ta wierząca koleżanka? Ona też brała w tym udział?
– Niestety tak. Jak wszystkie to wszystkie, co nie? Ona się najmocniej przestraszyła. Jako jedyna naprawdę wierzyła, że to, co robimy, nie ma nic wspólnego z dobrą zabawą.
– Co było dalej? – zapytałam zaintrygowana.
– Potem jedna z dziewczyn zaczęła zadawać pytania. Pytała o swojego psa, o rodziców. Łatwe do zweryfikowania informacje.
– Zgaduję, że to „coś”, co do was przyszło, znało wszystkie odpowiedzi?
Hela powoli pokiwała głową.
– Pytałyście o coś jeszcze?
– Ustaliłyśmy, że każda z nas zada Charliemu jedno pytanie.
– Ołówek poruszał się za każdym razem?
– Raz tak, raz nie – odparła po chwili zastanowienia. – Czasami musiałyśmy pytać parokrotnie.
– A jakie ty zadałaś pytania?
Zawahała się. Przez moment mieszała słomką w szklance z niedopitym sokiem.
W końcu uniosła wzrok i nachyliła się ku mnie lekko, jakby to, co zamierzała powiedzieć, wymagało półszeptu.
– Zapytałam… czy dom jest nawiedzony… – powiedziała cicho, patrząc na mnie w napięciu.
Zmarszczyłam brwi, czekając na dalszy ciąg historii.
– To był totalny spontan – kontynuowała, tym razem już głośniej. – Serio. Nawet specjalnie nie miałam pomysłu na to pytanie.
– Rzeczywiście, niecodzienne. A co odpowiedział Charlie?
– „Wkrótce” – wypowiedziała to słowo niemal bezgłośnie. – Wszystkie widziałyśmy, jak ołówek zadrgał i obrócił się, wskazując na to konkretne słowo…
Milczałyśmy przez chwilę.
– I co wtedy zrobiłyście? – zapytałam w końcu.
– Szczerze mówiąc, zapamiętałam to tak, jakbym sama w tym nie uczestniczyła, tylko się wszystkiemu przyglądała... – parsknęła nerwowo. – Lampka stojąca obok łóżka zgasła sama z siebie. Pamiętam, że spojrzałyśmy po sobie z przerażeniem. Wolę myśleć, że to był niefortunny zbieg okoliczności, że po prostu przepaliła się żarówka… Ach! – rzuciła nagle, zerkając na palec serdeczny prawej dłoni. – Świetnie, jeszcze sobie rozdrapałam skórkę… – mruknęła pod nosem.
– Czy czułyście jakąś obecność? A może zauważyłyście wahania temperatury? Takie objawy często towarzyszą nawiedzeniom – zapytałam spokojnie.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Redaktorka prowadząca: Marta Budnik
Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz
Redakcja: Anna Brzezińska
Korekta: Agata Ługowska
Ilustracje wykorzystane w środku: © Monika Huňáčková, © wisnu / Stock.Adobe.com
Projekt okładki: Łukasz Werpachowski
Zdjęcia na okładce: © wisnu, © SilhouetteForge, © Abu hamed shah,
© galunga.art / Stock.Adobe.com
Ilustracja na wyklejce: © OA_Creation / Stock.Adobe.com
Copyright © 2025 by Natalia Turska
Copyright © 2025, ILLUMINATIO an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2025
ISBN 978-83-8417-344-2
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Weronika Panecka
Okładka
Karta tytułowa: Natalia Turska, Zjawiska z pogranicza
Jak czytać tę książkę, żeby porządnie się przestraszyć?
Wstęp
„Charlie, Charlie, jesteś tam?”
Duch spod łóżka
Porwani przez wróżki
Wyśniliśmy jego śmierć
Ochrania mnie anioł stróż?
Dręczy mnie doppelgänger
Przeklęty przez wiedźmę
Nawiedzenie nocnej zmory
Dom zły
Ujrzałam poprzednie wcielenie
Atak poltergeista
Za zasłoną drugiej strony
Orby na zamku
Słowo końcowe
Podziękowania
Bibliografia
Karta redakcyjna