Specjalistka od skandali - Carol Marinelli - ebook

Specjalistka od skandali ebook

Carol Marinelli

3,7

Opis

Szejk Kedah chce wprowadzić w swoim kraju wiele korzystnych zmian, jednak nie ma poparcia ojca i brata. Wie, że ludzie staną po jego stronie, ale brat może ujawnić sekrety z osobistego życia Kedaha, które bardzo mu zaszkodzą. Przyjaciel poleca mu angielską prawniczkę Felicię Hamilton, która znana jest z tego, że potrafi rozwiązywać najtrudniejsze problemy. Kedah zatrudnia ją jako asystentkę. Jednak by Felicia mogła wykonać swoje zadanie, przyzwyczajony do wydawania rozkazów szejk będzie się musiał podporządkować jej regułom…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 154

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (38 ocen)
9
12
14
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Carol Marinelli

Specjalistka od skandali

Tłumaczenie:

PROLOG

– Kedah, gdzie się schowałeś?

Niania rozglądała się na wszystkie strony, ale skulony za wysokim posągiem kilkulatek nie chciał psuć sobie zabawy. Z szelmowskim uśmiechem obserwował nogi niani, nerwowo drepczące w tę i z powrotem.

– Wychodź, już wystarczy!

Gdy tylko niania podeszła do okna, na palcach pomknął ku drzwiom.

– Kedah, poskarżę rodzicom! – ostrzegła.

Mały książę już tego nie usłyszał. Zbiegł schodami na parter i zza balustrady spoglądał w górę.

Mieszkańcy Zazinii, maleńkiego państwa na Bliskim Wschodzie, uwielbiali go. Pod pałacem często zbierały się tłumy czekające, by choć na chwilę pojawił się w oknie. Gdy lądował samolot, najwięcej oklasków zbierał najmłodszy członek rodziny królewskiej. Zdobył ich serca oczami w kolorze czekolady i uśmiechem zwycięzcy, który uwiecznił portrecista, gdy chłopiec skończył trzy lata. Był równie ślicznym, co kłopotliwym dzieckiem. Mógł jednak psocić, ile tylko chciał, ponieważ jednym spojrzeniem potrafił sobie zjednać każdego.

Kiedyś podczas ceremonii wojskowej tak się rozbrykał, że zniecierpliwiony następca tronu, Omar, załamał ręce i z wyrzutem zwrócił się do swojej żony Riny:

– Czy możesz go uspokoić?

Było to jednak pytanie retoryczne. Nad młodym książątkiem nie sposób było zapanować. Matka musiała go w końcu wziąć na ręce i jako tako wytrwał do końca.

Król, ojciec Omara, patrzył na to wszystko z najwyższą dezaprobatą. Od początku nie przepadał za zbyt młodą i nowoczesną, jego zdaniem, żoną syna, a fakt, że nie radziła sobie z maluchem, dolał tylko oliwy do ognia.

– Kedah! – Głos niani zabrzmiał gdzieś na górze. – Muszę cię wykąpać i ubrać. Spóźnimy się na powitanie taty i króla.

Kedah się nie odezwał. W pałacu było tak cicho, gdy ojca i dziadka nie było. Mama śmiała się częściej, nawet służący wydawali się mniej zabiegani. Nie chciał się myć ani przebierać. To było strasznie nudne w przeciwieństwie do gry w piłkę. Słysząc na schodach kroki niani, zastanawiał się, co dalej.

Zwykle chował się w bibliotece, ale tego dnia nogi zaniosły go tam, gdzie samego go nie wpuszczano. Jaddi, jego dziadek, miał do swojej dyspozycji osobne skrzydło, w którym dziś nie było ani jednego strażnika, a to oznaczało, że mógł się tam wreszcie zakraść. Jednak coś kazało mu stanąć w pół drogi. Zawrócił i pobiegł w stronę skrzydła zajmowanego przez rodziców.

Tutaj też panował spokój. Po lewej stronie znajdowały się gabinety, na prawo wejście do prywatnej części rodziców.

Kedah rzadko tu bywał. To rodzice odwiedzali go w jego pokoju i bawialni. Wiedział, że dostanie burę, jeśli przeszkodzi matce w drzemce, i przez chwilę rozważał, czy nie przekraść się na balkon. Potem jednak ruszył w lewo. Stąpając bosymi stopami po marmurowej posadzce, bezszelestnie zbliżył się do drzwi pierwszego gabinetu. Mimo że spieszyło mu się, by znaleźć kryjówkę, w której nie odszuka go niania, zatrzymał się na chwilę i popatrzył na ciężkie portrety wiszące po obu stronach korytarza. Spoglądały na niego oczy przodków, wojowników odzianych w ciężkie szaty, książąt i władców. Z uwagą przyjrzał się portretowi dziadka sprzed kilkunastu lat, a potem ojcu. Obaj wyglądali surowo, prawie groźnie.

Pamiętał, jak mama mu powiedziała, że kiedyś zawiśnie tutaj jego portret, ponieważ urodził się, by w przyszłości rządzić.

– Będziesz wspaniałym władcą, Kedah.

– Dlaczego się nie uśmiechają? – zapytał wtedy.

– Bycie królem to poważne zadanie – odpowiedziała matka.

– W takim razie nie chcę być królem! – rzekł i roześmiał się beztrosko.

Obejrzał się za siebie i wbiegł do sali, w której stało kilka biurek. Wpełzł pod jedno z nich, pewien, że długo nikt go nie znajdzie. Po chwili jednak stracił tę nadzieję. Zza ciężkich drewnianych drzwi dochodziły jakieś odgłosy. Rozpoznał głos matki, która krzyknęła, jakby coś ją zabolało. Wiedział, że za drzwiami jest prywatny gabinet ojca. Tylko co w nim robiła matka?

Potem usłyszał coś, co zabrzmiało jak cichy płacz, i przestraszył się nie na żarty.

Ojciec zawsze powtarzał mu, żeby dbał o mamę, kiedy nie ma go w pałacu, i Kedah poczuł, że nadeszła właśnie taka chwila.

Wyszedł spod biurka i stanął niezdecydowany. Zza drzwi dochodziły stłumione jęki. Nie dałby rady sam otworzyć drzwi i pomyślał, że może lepiej byłoby powiedzieć o wszystkim niani. Po chwili jednak podszedł do krzesła, które stało najbliżej drzwi. Z mozołem zaczął je ciągnąć w stronę przeszkody dzielącej go od matki.

Wydawało mu się, że minęły wieki, zanim przysunął je na tyle blisko, by wdrapać się i nacisnąć klamkę.

– Ummu? – Zawołał, gdy drzwi otworzyły się na oścież. – Ummu? – powtórzył i zmarszczył czoło, widząc, że matka siedzi na biurku, a stojący naprzeciw Abdal obejmuje ją ramionami.

– Intadihr! – krzyknęła, każąc mu nie ruszać się z miejsca. Ona i Abdal na chwilę zniknęli mu z oczu. Zaraz potem Abdal minął go w drzwiach.

Kedah nigdy go nie lubił. Teraz patrzył na odchodzącego Abdala, próbując zrozumieć, co się stało. Gdy się odwrócił, matka wygładzała suknię.

Nie wyciągnął ramion, żeby go wzięła na ręce.

– Dokąd poszedł Abdal? Gdzie są strażnicy? – zapytał jednym tchem.

– Już wszystko dobrze – odparła Rina, podnosząc go z krzesła. – Mamusia była zdenerwowana i nie chciała nikogo widzieć.

– Dlaczego? – zapytał, przyglądając się jej zaczerwienionej twarzy. – Dlaczego zawsze jesteś smutna?

– Tęsknię za domem, Kedah. Abdal jest z mojego kraju i pomaga mi w trudnych chwilach.

Kedah w milczeniu obserwował matkę, która nie przestawała mówić.

– Twój tata byłby zmartwiony, gdyby wiedział, że płakałam, więc lepiej nic mu o tym nie mówmy, dobrze?

Kedah nic nie rozumiał. Matka nie wyglądała na smutną, raczej na przestraszoną.

– Nie chcę, żebyś była nieszczęśliwa.

– Nie będę, kochanie – powiedziała Rina, ujmując jego buzię w obie ręce. – Mam przecież cudownego syna i wspaniały dom…

– Nie będziesz więcej płakać? – zapytał, ale jego czekoladowe oczy patrzyły na nią poważnie. Wysunął się z jej objęć i dodał rozkazującym tonem: – Nigdy!

– Kedah! Nareszcie cię znalazłam!

Obydwoje z matką odwrócili się, słysząc głos niani.

– Szukałam go w całym pałacu.

– Najważniejsze, że się znalazł – powiedziała Rina, przekazując niani syna.

Trochę później ojciec i król wrócili i wszystko było prawie tak jak dawniej. Kedah nadal był niesfornym dzieckiem, jednak coś w jego zachowaniu się zmieniło. Nie był już tak ufny, a na każdą osobę, która próbowała się do niego zbliżyć, patrzył spod oka.

Kilka lat później urodził się jego brat i to był początek szczęśliwszego okresu dla rodziny, ponieważ Mohammed okazał się dzieckiem idealnym.

Król, mając świadomość, że młodego księcia trudno będzie utrzymać w ryzach, podjął decyzję o wysłaniu go do Londynu, do szkoły z internatem, gdzie wkrótce Kedah rozpoczął naukę.

Przez cały ten czas Kedah przeczuwał, że zdarzenie, które matka kazała mu zachować dla siebie, mogłoby zniszczyć nie tylko najbliższe mu osoby, ale nawet wstrząsnąć królestwem. W miarę, jak dorastał, coraz więcej rozumiał i wiedział, jakie konsekwencje mogłoby mieć dla matki ujawnienie sekretu. Gdyby jej niewierność wyszła na jaw, ojciec nie miałby wyjścia i musiałby zażądać rozwodu i odebrać jej synów.

Jednak nawet największe sekrety w końcu przedostawały się poza pilnie strzeżone mury. Służący plotkowali między sobą, nadzorując bawiące się w pobliżu dzieci, nianie w końcu odchodziły z pracy i nie miały już oporów, by opowiadać o tym, co przeżyły i widziały, mieszkając w pałacu. Plotki niosły się we wszystkie strony i wracały do pałacu w wersji rozbudowanej o wymyślone szczegóły.

Gdy Kedah dorastał i wracał do Zazinii na ferie i wakacje, portrety przodków fascynowały go tak jak dawniej, ale już z innego powodu.

Może rzeczywiście nie był synem swojego ojca? Nie był ani trochę do niego podobny. Jednak jego wątpliwości nie wynikały wcale z plotek, które mimo upływu lat, nie chciały ucichnąć. Teraz Kedah już wiedział, co wtedy zobaczył.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

„Potrzebujesz kogoś takiego jak Felicia Hamilton!”

Szejk Kedah, następca tronu w Zazinii, radził sobie jak do tej pory świetnie i był zadowolony ze swego życia.

Jednak tego popołudnia, siedząc w gabinecie i czytając artykuł na laptopie, zmarszczył nagle czoło. Po chwili rozległo się pukanie i w drzwiach pojawiła się Anu. Wyglądała na spiętą. Zastanawiał się, czy też to już czytała.

– Felicia Hamilton już jest – powiedziała Anu i nieznacznie skrzywiła usta.

– Poproś ją.

– Za chwilę tu będzie, poszła się odświeżyć.

Anu próbowała ze wszystkich sił, ale nie umiała ukryć niechęci. Wszyscy, którzy mieli z nim pracować, musieli najpierw zyskać jej aprobatę. Wczoraj spotkała się z Felicią i ze zdumieniem stwierdziła, że młoda kobieta nie spełniła ani jednego z licznych wymogów, które dawały szansę przejścia do dalszego etapu rekrutacji. Brakowało jej doświadczenia w branży hotelarskiej, choć starała się nadrabiać miną. Coś takiego nie przeszłoby u jej szefa, który ściśle trzymał się planu dnia i oczekiwał, że zespół złożony ze starannie dobranych pracowników będzie wypełniał swoje obowiązki, bez niepotrzebnego absorbowania jego uwagi. Felicia Hamilton zupełnie nie pasowała do tego obrazka.

Anu powiedziała o tym szefowi już wczoraj, ale on kazał zaprosić Felicię na kolejne spotkanie.

– Kedah, ona nie nadaje się na asystentkę – spróbowała ponownie.

– Rozumiem twoje obawy i możesz być pewna, że mam je na uwadze. Powiadom mnie, gdy pani Hamilton będzie gotowa.

Gdy bez słowa zamknęła drzwi, Kedah wrócił do czytania artykułu. Był napisany po angielsku. W jego kraju nikt nie ośmieliłby się opublikować takich rzeczy. W każdym razie jeszcze nie teraz.

Następca tronu?Nie tak szybko!

Pod bezczelnym tytułem znajdowało się jego zdjęcie. Kedah był na nim ubrany w garnitur, a jego usta zdobił arogancki uśmiech syna bajecznie bogatych rodziców. W artykule opisywano niedawną śmierć jego dziadka. Teraz, kiedy królem był Omar, konieczne było wyjaśnienie pewnych trudnych kwestii. Potem dziennikarz w skrócie opisał brytyjską edukację i życie playboya, jakie od czasu ukończenia studiów wiódł Kedah. Na końcu wspomniał, że pomimo trzydziestu lat ani myśli się ustatkować.

W artykule wspomniano także o jego bracie Mohammedzie i jego żonie Kumu oraz ich dwóch synach. Mohammed, w przeciwieństwie do brata, ukończył szkoły w Zazinii, a w kraju istniała całkiem spora frakcja jego zwolenników, która uważała, że byłby on lepszym władcą niż Kedah. Podobno apelowano do króla, by podjął decyzję w tej sprawie.

Na końcu wstawiono zdjęcie Mohammeda i Omara, ale najbardziej oburzający był podpis pod nim: Jaki ojciec, taki syn.

Pomimo różnicy wieku, Mohammed i Omar wyglądali niemal identycznie. Nie tylko pod względem urody, ale także konserwatyzmu. Jedyną zmianą, jaką wprowadził Omar jeszcze za czasów, gdy sam był następcą tronu, była nowelizacja systemu edukacji. Przez te wszystkie lata Kedah nie zdołał nakłonić ojca do większego zainteresowania postępem, jaki dokonywał się na świecie. Sam był utalentowanym architektem, ale każdy projekt, który przedstawiał ojcu, był odrzucany od razu albo na późniejszym etapie.

Teraz, gdy dziadek nie żył, miał nadzieję, że coś się zmieni, ale jego ostatnia propozycja wybudowania imponującego hotelu nad morzem i sąsiadującego z nim centrum handlowego, też upadła. Ojciec stwierdził, że z okien nowego budynku byłoby widać prywatną plażę rodziny królewskiej.

– To się da obejść – zapewniał Kedah. – Pozwól tylko, że…

– Decyzja jest ostateczna, Kedah – przerwał mu ojciec. – Przedyskutowałem to z radą.

– I pewnie z Mohammedem – wtrącił Kedah. – Bez przerwy krytykuje ten projekt.

– Muszę wysłuchać wszystkich stron.

– Szkoda, że mnie nigdy nie słuchasz – stwierdził rozgoryczony. – Mohammed nie jest następcą tronu tak jak ja.

– Mohammed jest na miejscu.

– Mówiłem ci już, że nie zamieszkam tutaj, jeśli mam być bezużyteczny.

Kedah przymknął oczy, wspominając ostatnią rozmowę z ojcem. Odwrócił się na fotelu, nie chcąc już patrzeć na obraźliwy w treści artykuł.

Z samego rana, gdy tylko go zobaczył, zadzwonił do Vadii, swojej asystentki w Zazinii, i upewnił się, że uda się go usunąć z internetu. Nie miał jednak wątpliwości, że grunt zaczyna mu się palić pod nogami. Jeszcze przed śmiercią dziadka Mohammed przebąkiwał, że byłby lepszym następcą tronu. Wielu członków rady uważało tak samo i nalegali, by to przedyskutować i formalnie zmienić zasady dziedziczenia tytułu.

Ojciec miał, oczywiście, ostatnie słowo, ale zamiast otwarcie ogłosić, że chce, aby młodszy syn został kiedyś królem, wolał systematycznie zniechęcać starszego, aby ten sam ustąpił.

Kedah nie miał najmniejszego zamiaru ulegać takim sugestiom.

Miał swoje plany, a także wielu wpływowych przyjaciół. Oraz takich, o których mówiono, że mają za sobą szemraną przeszłość. Matteo Di Sione był jednym i drugim.

Kilka tygodni temu spotkali się w Nowym Jorku. Nieprzypadkowo zresztą. Kedah nie zwierzał się szczegółowo, po prostu powiedział, że spodziewa się zamieszania w swoim życiu i potrzebuje kogoś, kto pomógłby mu załatwić parę spraw. Na prośbę przyjaciela Matteo zasięgnął języka i wrócił po paru dniach z informacjami.

„Potrzebujesz kogoś takiego jak Felicia Hamilton”.

Rzucił okiem na zegarek. W normalnych warunkach kandydat do pracy, który spóźniłby się na spotkanie i jeszcze poprosił o trochę czasu, by się odświeżyć, nie zostałby wpuszczony do jego gabinetu.

Co ona, do diabła, robiła?

Felicia czytała.

Nie miała, rzecz jasna, zamiaru aż tak się spóźnić, ale niestety utknęła w korku. Taksówkarz powiedział jej, że to z powodu rozdania jakichś nagród. Tak więc zdecydowała, że zamiast siedzieć w taksówce, przejdzie tych kilka przecznic. Potem jednak jej uwagę zwrócił artykuł na tablecie i zaczęła czytać, stopniowo zwalniając kroku. Gdy dotarła do imponującego biurowca, zrozumiała, że potrzebuje jeszcze paru minut, by mieć pełen obraz sytuacji.

Może właśnie z powodu tego artykułu wezwano ją na kolejne spotkanie. Dobrze wiedziała, że nie wywarła pozytywnego wrażenia. Po kilkunastu minutach rozmowy Anu dała jej do zrozumienia, że nie jest typem pracownika, jakiego chciałby zatrudnić szejk Kedah.

Jednak rankiem telefon zadzwonił i Anu zaprosiła ją na drugie spotkanie, tym razem z samym szefem. Nie tyle potrzebował asystentki, co jej umiejętności rozwiązywania problemów. Teraz już wiedziała dlaczego!

Szejk Kedah z Zazinii zamierzał walczyć o tron. Tak więc w pierwszej kolejności będzie musiała zadbać o poprawę jego reputacji. Ale z tego, co zdążyła się zorientować, już to będzie co najmniej karkołomnym zadaniem. Gdyby istniał ranking playboyów, to Kedah niewątpliwie znajdowałby się w jego czołówce. O imprezach, w jakich brał udział, krążyły legendy. Cóż, pycha kroczy przed upadkiem.

Dziś ten arogancki facet będzie się przed nią spowiadał. Felicia natomiast zachowa spokój i zapewni, że niezależnie od kłopotów, w jakie się wpakował, ona go z nich wyciągnie.

Była świetna w tym, co robiła, ponieważ swoje umiejętności wyssała niemal z mlekiem matki, u której boku pozowała z uśmiechem do zdjęć, jeszcze zanim nauczyła się chodzić. Jako dziecko przesiadywała w rodzinnym salonie razem ze specjalistami od wizerunku, którzy debatowali o tym, jak pozbyć się z prasy kłopotliwych nagłówków informujących o licznych romansach jej ojca.

Wścibscy reporterzy pojawiali się nawet pod jej szkołą. Do dziś pamiętała, jak siedziała z rodzicami w gabinecie dyrektora, a po zakończeniu rozmowy, ojciec upomniał ją i matkę, by uśmiechały się, gdy wyjdą na zewnątrz. Rzeczywiście, przy schodach stała gromada dziennikarzy i kamerzystów, którzy chcieli zdobyć jak najlepsze zdjęcia dla swoich pracodawców.

Tak więc Felicia się uśmiechała. Podobnie jak jej matka Susannah, która robiła zawsze to, co jej kazano. Na niewiele się to zdało. Gdy Felicia miała czternaście lat, ojciec zdecydował się wymienić żonę na młodszy model i zniknął z ich życia.

Rozpętała się wielka batalia sądowa.

Felicia musiała odejść z prywatnej szkoły. Zaraz potem z jej życia zniknęli dawni przyjaciele, a nawet ukochany kucyk.

Matka rozsypała się psychicznie i dla Felicii było jasne, że to ona musi być silna. Zamieszkały w małym wynajmowanym domu, czekając, aż sąd podzieli w końcu majątek rodziców. Felicia poszła do lokalnej szkoły, ale nie odnalazła się tam i porzuciła ją w wieku zaledwie szesnastu lat. Zatrudniła się w biurze, by pomóc finansowo matce.

Ale tamte ponure dni należały już do przeszłości.

Dziś Felicia była wręcz rozrywana, a jej umiejętności rozwiązywania wszelakich problemów doceniali bogaci i słynni tego świata. Matka mieszkała pod Londynem w domu kupionym przez Felicię. Felicia natomiast zajmowała apartament w mieście.

Niektórzy pytali ją, jak może bronić ludzi o tak fatalnej reputacji, ale tak naprawdę Felicia nie robiła nic poza tym, czego ją nauczono.

Jedyna różnica polegała na tym, że teraz dostawała za to pieniądze. I to całkiem spore.

Spojrzała w lustro i precyzyjnym ruchem nałożyła na wargi błyszczyk. Przyczesała włosy w odcieniu ciemnego blondu i wyjęła maskarę, by wytuszować rzęsy. Zielone oczy błyszczały ciekawością, jak zwykle, gdy czekało ją nowe zadanie.

Gdy wreszcie wróciła do gabinetu, Anu kazała jej usiąść. Domyślając się, że artykuł zapewne niedługo zniknie ze strony, zrobiła kopię i zapisała ją na telefonie.

Szejk Kedah postanowił kazać jej czekać. Ale przecież ona też się spóźniła.

Pracując już z mężczyznami takimi jak on, Felicia nabrała przekonania, że przede wszystkim od początku trzeba jasno dać do zrozumienia, że kiedy ona wkracza do akcji, klient musi odłożyć swoje ego na bok i pozwolić jej działać. Jeszcze ważniejsze było danie klientowi do zrozumienia, że nie zostaną nigdy przyjaciółmi, a już na pewno nie kochankami.

Felicia była oczywiście bardzo miła, po to, by klient otworzył się i szczerze opowiedział o wszystkich swoich problemach, ale wielu z nich mylnie oceniało to jako szansę na pogłębienie relacji. Po fazie wstępnego rozpoznania jej uśmiech i sympatia znikały na zawsze. Prawda była taka, że Felicia w głębi ducha gardziła mężczyznami, dla których pracowała. Po prostu umiała sobie z nimi radzić, co było wynikiem takiego, a nie innego dzieciństwa i młodości.

– Może wyłączy pani telefon? – zasugerowała Anu, widząc, że Felicia nie odrywa wzroku od ekranu swojego smartfona.

Już miała grzecznie odmówić, gdy tuż obok rozbrzmiał niski głos z wyraźnie obcym akcentem:

– Jestem przekonany, że pani Hamilton chce tylko być na bieżąco.

Felicia podniosła oczy.

Była przygotowana do spotkania, a przynajmniej tak jej się wydawało. Przejrzała wiele fotografii swojego przyszłego pracodawcy. Z żadnej jednak nie wynikało, że był aż tak przystojny. Złocista skóra kontrastująca z białym kołnierzykiem koszuli, wydatne usta, których nie zdobił nawet cień uśmiechu, i oczy w kolorze ciemnej czekolady w jednej sekundzie zawładnęły jej wyobraźnią.

W przeciwieństwie do innych klientów, Kedah nie uciekał spojrzeniem w bok, patrzył jej prosto w oczy, sondując zapewne, jakie wywarł wrażenie.

Jak na profesjonalistkę przystało, Felicia odpowiedziała szerokim uśmiechem, gdy zaprosił ją do gabinetu. Była świadoma swoich atutów. Dodatkowo nigdy nie okazywała zmieszania. Nauczyła się tego dawno temu.

– Przepraszam za spóźnienie. Utknęłam w korku.

Wybaczyłby jej, gdyby nie fakt, że Felicia wyglądała zupełnie inaczej, niż się spodziewał. Osoby zapraszane na spotkania w sprawie pracy zwykle ubrane były bardzo formalnie. Felicia natomiast wyglądała, jakby wróciła z lunchu z przyjaciółmi. Miała na sobie przylegającą do ciała elegancką sukienkę w kolorze złamanej bieli.

Świetny strój na randkę, pomyślał, taksując ukradkiem szczupłe ramiona, delikatnie podkreślony biust i zgrabne opalone nogi swojej przyszłej pracownicy. W sandałach na obcasie wyglądała wiosennie i uroczo. Uśmiechała się do niego jak dziewczyna z reklamy. Przez moment Kedah nabrał podejrzeń, że Matteo się pomylił. Na domiar złego, Felicia Hamilton była kobietą w jego typie. Śliczna i uległa.

Oczywiście, widział ją już przedtem w telewizji. Ubrana w elegancki żakiet i spodnie, wychodziła z gmachu sądu w towarzystwie słynnego sportowca, który nie miał ostatnio najlepszej prasy. Udzieliła krótkiego wywiadu w imieniu swojego klienta. Jej głos brzmiał pewnie, a argumenty miały siłę przebicia.

Dlatego dziś Kedah spodziewał się zobaczyć przebojową kobietę, a miał przed sobą ucieleśnienie łagodności. Długie włosy opadały na ramiona, okalając twarz w kształcie serca. Delikatny kwiatowy zapach perfum unosił się w powietrzu, gdy minęła go w drzwiach.

– Proszę… – Wskazał jej miejsce.

Usiadła, stawiając obok siebie torebkę. Mimo że Kedah wydawał się opanowany, Felicia była przygotowana na każdą reakcję. Często, gdy tylko zamykały się drzwi, jej klienci odkrywali swoją prawdziwą twarz i łamiącym się głosem błagali ją o pomoc.

„Jest pani jedyną osobą, która może mi pomóc. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, będę skończony…”

Tym razem jednak nie usłyszała błagań. Kedah spytał, czy życzy sobie coś do picia.

– Nie, dziękuję.

– Na pewno?

– Tak, dopiero co jadłam lunch.

A jego problemy będą słodkim deserem, pomyślała złośliwie.

Kedah okrążył biurko i usiadł w swoim fotelu.

Wprost nie mogła się doczekać, gdy ujawni jej swoje tajemnice.

– Ma pani bardzo dobre rekomendacje.

– Miło mi to słyszeć.

– Pani Hamilton… A może mógłbym mówić pani po imieniu?

– Oczywiście. Jak mam się do pana zwracać?

– Kedah.

Skinęła głową. Formalności mieli za sobą.

Zaczął opowiadać jej o tym, że jest architektem.

– Zwykle po prostu sprzedawałem swoje projekty, ale teraz często sam inwestuję w budowane hotele.

Felicia cierpliwie czekała, kiedy jej klient przejdzie do sedna.

– Tak więc jestem właścicielem hoteli na całym świecie, co z kolei oznacza, że mam mnóstwo pracowników…

Skinęła głową.

– Masz jakieś doświadczenie w branży hotelarskiej? – spytał.

Felicia zmarszczyła czoło. Spodziewała się spowiedzi pełnej pikantnych szczegółów z przeszłości, tymczasem spotkanie przypominało standardową rozmowę o pracę.

– Niestety, ale za to mieszkałam w bardzo wielu hotelach – odparła.

To na pewno, pomyślał, nie reagując nawet półuśmiechem na jej żarcik.

– Anu zapewne wyjaśniła, że twoje zadania będą wymagały częstych podróży. Jeśli się zdecydujesz, oznacza to nielimitowany czas pracy, bywa, że kilkanaście godzin na dobę. Podczas wyjazdów także praca w weekendy. Czy masz zobowiązania, które by to uniemożliwiały?

– Aktualny pracodawca jest moim jedynym zobowiązaniem – odpowiedziała zgodnie z prawdą.

– Kiedy mogłabyś zacząć?

– Po podpisaniu kontraktu. – Uśmiechnęła się. – Mam nadzieję, że Anu przekazała moje warunki?

– Oczywiście.

Felicia Hamilton zażyczyła sobie słonej sumki w zamian za swoje usługi.

– A co z twoim życiem prywatnym? – zapytał.

– To nie ma nic do rzeczy.

– I niech tak pozostanie – powiedział Kedah. – Nie chcę potem słuchać, że twój chłopak ma żal, bo opuściłaś jego urodziny, albo że teściowa ma operację i potrzebujesz wolnego. Żadnych zwolnień z powodu takich spraw.

Felicia roześmiała się i tym razem jej reakcja nie była udawana. Wolała to niż owijanie w bawełnę.

Wciąż czekała, aż elegancka fasada runie i Kedah przyzna, że jest w tarapatach albo że pilnie potrzebuje wymazać swoją przeszłość. Jednak zamiast tego rozgadał się o hotelach i architekturze. Z trudem stłumiła ziewnięcie, gdy opowiadał o Husajnie, grafiku, z którego usług regularnie korzystał.

– Jest świetny. Co ciekawe, wiele lat temu studiował razem z moim ojcem. Pracowaliśmy nad wieloma projektami, głównie w Emiratach.

Felicia przyglądała mu się z rosnącym zniecierpliwieniem.

– Może pokażę ci kilka przykładów mojej pracy oraz hotele, które odwiedzimy w następnych tygodniach – powiedział i wziął do ręki pilot, którym przygasił światło w gabinecie.

Felicia zastanawiała się, czy jednak nie poprosić o coś do picia, zanosiło się na dłuższą wizytę. Może pokaże jej w końcu, dlaczego ją zatrudnił. Czyżby chodziło o sekstaśmy, na których zobaczy go przywiązanego do łóżka i okładanego pejczem przez półnagą prostytutkę?

Kedah obserwował, jak językiem zwilżyła usta i wyprostowała się w swoim fotelu, obdarzając go niepodzielną uwagą. Po czterdziestu minutach prezentacji, przedstawiającej głównie luksusowe hotele, Kedah musiał się uśmiechnąć, widząc, że zapadła się fotelu i wyraźnie walczyła ze znudzeniem.

– Masz jakieś pytania? – zapytał, włączając światło.

Felicia gwałtownie zamrugała powiekami, budząc się z półletargu.

Nie miała pytań. Chciała tylko, by wreszcie powiedział jej, o co mu naprawdę chodziło.

– Na tym etapie nie – odparła.

– Musi być coś, o co chciałabyś zapytać. Chyba że już wszystko sprawdziłaś?

– Oczywiście, musiałam to zrobić.

– I jak oceniasz swoją przyszłą rolę?

Może po prostu był nieśmiały? Felicia usiłowała dociec, co też go powstrzymuje przed wyłożeniem kawy na ławę. Ale nie wyglądał na nieśmiałego. Może w takim razie potrzebował zachęty, żeby opowiedzieć o swoich ciemnych sprawkach.

– Sądząc po tym, czego zdołałam się dowiedzieć, moim zadaniem będzie prowadzenie biura randkowego z jednym tylko klientem płci męskiej – powiedziała, uważnie obserwując, jak zareaguje.

Kedah podniósł oczy znad papierów i patrzył na nią bezbarwnym spojrzeniem, gdy kontynuowała.

– Choć, oczywiście, będę to musiała robić bardziej dyskretnie niż moi poprzednicy.

– Dyskretnie? – Kedah zmarszczył brwi.

– Zbyt często trafiasz na pierwsze strony magazynów.

– To raczej nie jest wina moich pracowników. Zresztą jeśli chodzi o moje życie erotyczne, Felicio, to będzie cię ono dotyczyło tylko w zakresie rezerwacji i katalogu.

– Jakiego katalogu?

Najwyraźniej nie zamierzał jej tego wyjaśnić.

– Chodzi mi o to, że nie będziesz musiała wygłaszać komentarzy lub przeprosin w moim imieniu. Co się zaś tyczy plotkarskiej prasy, jestem jej wdzięczny, bo jeżeli kobiety oczekują ode mnie czegoś więcej niż jednej wspólnej nocy, góra dwóch, to są same sobie winne. Nie mogą powiedzieć, że nikt ich nie ostrzegał.

Zdecydowanie nie jest nieśmiały, skonstatowała w myślach Felicia.

– Oczekuję jednak dyskrecji od każdego, kto ze mną pracuje. Naturalnie, będziesz musiała podpisać umowę poufności.

– Uprzedziłam Anu już wczoraj, że nie podpiszę.

Kedah, który znowu przeglądał dokumenty, podniósł głowę.

– Nikt nie zatrudnia asystentki bez podpisania takiej umowy.

– Jeśli przejrzysz moje referencje, przekonasz się, że są tacy, którzy zatrudniają. – Uśmiechnęła się do niego tak, jakby pytała, czy woli do kawy jedną czy dwie kostki cukru. – Albo mi ufasz, albo nie.

– Nie – odparł bez wahania. – Ale nie bierz tego do siebie, nikomu nie ufam.

– To tak jak ja.

Kedah szybko zrozumiał, że poza wyglądem w tej kobiecie nie było grama delikatności.

Udało jej się go jednak zafascynować, co samo w sobie było sporym osiągnięciem. Wątpliwości co do tego, czy się nadawała, zaczynały blednąć.

Nie miał, rzecz jasna, zamiaru wprowadzać jej w swoją skomplikowaną sytuację na dzień dobry. Podjął jednak decyzję, że ją zatrudni.

– Nie możemy kontynuować, dopóki nie podpiszesz umowy poufności.

– Skoro nie możemy, to trudno – powiedziała, sięgając po torebkę.

Kedah nie zatrzymał jej.

– Dziękuję za zmarnowanie mi popołudnia – dodała i obdarzyła go równie promiennym uśmiechem jak przy powitaniu.

Zdążył zauważyć, że jej oczy pozostały całkowicie poważne.

Nieco rozbawiony obserwował, jak zbiera się do wyjścia.

– Wróć tutaj, Felicio.

Nie podniósł przy tym nawet głosu. Mogłaby przysiąc, że wyczuła nutę znudzenia. Mimo to polecenie podziałało jak lasso, którym zawraca się nieposłusznego konia.

– Jeszcze z tobą nie skończyłem.

Tytuł oryginału: The Sheikh’s Baby Scandal

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2016

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

Korekta: Anna Jabłońska

© 2016 by Carol Marinelli

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2018

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN 978-83-276-3576-1

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.