Śmierć podcastera. Tom 20. Komisarz Oczko - Tomasz Wandzel - ebook + audiobook

Śmierć podcastera. Tom 20. Komisarz Oczko ebook i audiobook

Wandzel Tomasz

4,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

W marcowy wieczór, podczas spaceru zostaje napadnięty i dotkliwie pobity znany podcaster Mateusz Szczurek, specjalizujący sięw historiach z gatunku true crime. Mimo szybkiej pomocy mężczyzna umiera w szpitalu. Początkowo policja przyjmuje, że był to napad rabunkowy, jednak partnerka ofiary sugeruje, że śmierć podcastera może mieć związek z jego działalnością internetową. Oczko choć jest innego zdania, postanawia sprawdzić również ten wątek.

To cyklopowiadań kryminalno-sensacyjnych, których akcja rozgrywa się na Pomorzu. Polecamy kolejne części o śledztwach komisarza Oczko, również cykl o komisarzu Andrzeju Papaju i cykl o detektywce Róży Wielopolskiej.

Tomasz Wandzel – Autor, który ma na swoim koncie powieści sensacyjne, kryminalne, obyczajowe oraz historyczne. Jest wielokrotnym stypendystą różnych instytucji, wspierających rozwój kultury m.in. Marszałka Województwa Pomorskiego oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mieszka w Prabutach, które często pojawiają się w jego twórczości. Zawodowo pracuje jako copywriter.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 104

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 15 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Kosior FilipFilip Kosior

Oceny
4,7 (59 ocen)
42
16
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
karkry

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00
janina666

Nie oderwiesz się od lektury

Super odcinek. Jak zwykle krótko, zwięźle i na temat. Czekam na kolejne części.
00
PrzemekSzuster

Nie oderwiesz się od lektury

Jak zwykle interesująca historia. Plus świetny lektor
00
BarSzu

Nie oderwiesz się od lektury

Jak wszystkie poprzednie części- rewelacja i do tego super Pan Kosior👍👍👍👍😁
00
Dagmarka1983

Nie oderwiesz się od lektury

Czekam na kolejne części
00

Popularność




Tomasz Wandzel

Śmierć podcastera

Tom 20. Komisarz Oczko

Wydawnictwo Lind&Co Polska sp. z o o.

LIND & CO

@lindcopl

e-mail: [email protected]

Tytuł oryginału:

Śmierć podcastera

Tom 20 Komisarz Oczko

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Wydawnictwa Lind&Co Polska sp. z o o.

Wydanie I, 2025

Projekt okładki: Daniel Rusiłowicz

Grafika na okładce: robert_em © Unsplash

Copyright © dla tej edycji:

Wydawnictwo Lind&Co Polska sp. z o o, Gdańsk, 2024

ISBN 978-83-67978-27-9

Opracowanie ebooka Katarzyna RekWaterbear Graphics

Rozdział pierwszy

Mateusz Szczurek zatrzymał nagrywanie, wstał od biurka i podszedł do zasłoniętego ciemną roletą okna. Otworzył je na oścież, wpuszczając do środka chłodny powiew marcowego powietrza. Ostre wiosenne słońce rozproszyło mroczny, nieco duszny klimat, panujący w pomieszczeniu, który zdaniem mężczyzny był odpowiedni do tworzenia kryminalnych podcastów historycznych. Kiedy przed pięcioma laty rozpoczynał przygodę z podcastami, postanowił, że skupi się właśnie na takich sprawach. Dzięki temu połączył swoje dwie pasje. Pierwszą była historia, która ciekawiła go już od najmłodszych lat. Dlatego wybór ścieżki edukacyjnej wydawał się oczywisty, a ukończenie studiów z najlepszym wynikiem w historii uczelni tylko potwierdzało, że w zgłębianiu historii nie ma sobie równych. Zapewne właśnie z tego powodu władze uniwersytetu zaproponowały, aby dołączył do grona wykładowców. Tym oto sposobem Szczurek zaczął przekazywać swoją wiedzę młodym adeptom wydziału historii. Jednak już po kilku miesiącach zrozumiał, że nigdy nie będzie dobrym nauczycielem. Jego wykłady, choć merytoryczne, trudno było uznać za ciekawe. Dlatego gdy rok akademicki dobiegł końca, złożył wypowiedzenie. Fakt, że nie próbowano go zatrzymać, tylko potwierdził słuszność podjętej decyzji. Wizja bezrobocia sprawiła, że zainteresował się branżą podcastów internetowych o tematyce kryminalnej. Szczególnie ciekawiły go zbrodnie, które wciąż czekały na rozwiązanie. To właśnie one były jego drugą pasją. Miała ona swoje źródło w rodzinnej tradycji, ponieważ dziadek i ojciec służyli w milicji obywatelskiej, a ten drugi po zmianach ustrojowych pozytywnie przeszedł weryfikację i w stopniu podkomisarza doczekał emerytury. Mateusz już jako jedenastoletni chłopiec z wypiekami na policzkach słuchał opowieści dziadka o sprawach, których tamten, chociaż podobno był bystrym milicjantem, nie zdołał rozwiązać. Dlatego gdy po odejściu z uczelni postanowił spróbować swoich sił jako podcaster, wybrał tematykę, która wymagała sporego zaangażowania. Doskonale pamiętał, że nad pierwszym odcinkiem opowiadającym o masakrze, jaka miała miejsce w tysiąc dziewięćset czterdziestym siódmym roku w Szprotawie, pracował prawie cztery miesiące. Same wizyty w różnych archiwach i przekopywanie się przez setki dokumentów trwało wiele tygodni. Kilka razy odwiedził również samą Szprotawę, aby porozmawiać z ostatnimi żyjącymi świadkami. Co prawda byli to już wiekowi ludzie dobijający dziewięćdziesiątki, ale dwie z tych osób miały doskonałą pamięć, o czym świadczył choćby fakt, że szczegóły, o jakich opowiadały, pokrywały się z tym, co Szczurek znalazł w materiałach archiwalnych. Ostatni wyjazd do Szprotawy zaowocował wizytą w domu, w którym rozegrała się tragedia. Efektem jego ciężkiej pracy był podcast, który przez ponad pół roku zajmował pierwsze miejsca na szczycie najchętniej odsłuchiwanych materiałów o tematyce true crime. Oczywiście nie znalazł odpowiedzi na podstawowe pytania, czyli kto i dlaczego w brutalny sposób uśmiercił sześcioosobową rodzinę. Od tamtych wydarzeń minęło ponad siedemdziesiąt lat, więc sprawcy z pewnością już nie żyli. Mimo to Szczurek zaprezentował kilka najbardziej prawdopodobnych hipotez. Jedna jako sprawców wskazywała radzieckich żołnierzy, którzy siali taki sam, a czasami nawet większy terror niż Niemcy. Inna przypisywała winę ludności ukraińskiej, przesiedlonej na te tereny w ramach akcji „Wisła”. Osobiście obstawał przy tej, według której sprawcą był oficer UB, a motywem zbrodni było odrzucenie jego zalotów przez dziewczynę mieszkającą wraz z rodzicami i rodzeństwem w domu przy ulicy Polnej. Ta teoria mogła wyjaśniać, dlaczego sprawa była przez lata tuszowana i nigdy nie doczekała się rozwiązania. Chociaż Szczurek poznał nazwisko oficera, którego mieszkańcy oskarżali o tę potworną zbrodnię, nie mógł go podać do publicznej wiadomości. Brakowało dowodów, a on nie zamierzał budować swojej podcasterskiej kariery na oczernianiu kogoś, komu nie udowodniono winy. Tym bardziej że człowiek ten od kilku lat spoczywał na tym samym cmentarzu, co ofiary masakry.

W swoich kolejnych podcastach Szczurek przedstawiał mniej odległe czasowo zagadki, w których istniała szansa na przełom. Materiał, jaki teraz nagrywał, dotyczył właśnie takiej sprawy. Co więcej, historia rozegrała się w miejscu, w którym od trzech lat mieszkał, więc była tym bardziej intrygująca. Kupując mieszkanie w kamienicy we Wrzeszczu, nie miał pojęcia, iż kryje ono tak mroczną, a przede wszystkim nierozwiązaną tajemnicę. Morderstwo Ewy Furmańskiej, córki złotnika, do którego doszło dwudziestego drugiego lipca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego piątego roku, należało do tych zbrodni, o których trójmiejskie gazety ani wtedy, ani później wcale nie pisały. Już ten fakt wydał się Szczurkowi zastanawiający. Połowa lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku była przecież czasem, gdy zaczynał się rozkład komunizmu. Do ludzi na szczytach władzy docierało, że dni, a właściwie lata Polski Ludowej są już policzone. To samo dotyczyło pozostałych instytucji mających stać na straży socjalistycznego porządku. Cenzura luzowała kaganiec, a media nabierały oddechu i poruszały tematy do tej pory zakazane. Jednym z nich była przestępczość. Przez kilka powojennych dekad partia wmawiała społeczeństwu, że bandyci grasują wyłącznie na Zachodzie, ale ulica wiedziała swoje. Ludzie mieli oczy, uszy i rozum. Poza tym wielu głośnych przestępstw zwyczajnie nie dało się ukryć. Zuchwała strzelanina i kradzież gotówki przed bankiem pod Orłami, spektakularne włamanie do banku w Wołowie czy zabójstwo Jana Gerharda. O tych i kilku innych sprawach było głośno. Jednak o dziesiątkach pozostałych przestępstw obywatele nie byli informowani. Dopiero gdy prasa zyskała więcej swobody, zaczęto pisać o zabójstwach, kradzieżach, gwałtach i porwaniach. Mimo to morderstwo Ewy Furmańskiej przeszło bez echa. Nawet uzyskanie wglądu w materiały ze śledztwa okazało się dla Szczurka dużym wyzwaniem. Mimo to po pewnym czasie i za odpowiednią gratyfikacją otrzymał kopię teczki opatrzonej kryptonimem „Córka złotnika”. Dokumenty pozwoliły mu na bardzo wierne odtworzenie wydarzeń z lipca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego piątego roku. Dzięki temu podcast zapowiadał się obiecująco. Musiał jeszcze nagrać zakończenie oraz wypowiedzi kilku osób związanych ze sprawą, a później wszystko zmontować. Kiedy poczuł, że w jego ministudiu wygłuszonym grubą warstwą pianki akustycznej zaczyna być zimno, zamknął okno i na powrót usiadł przy biurku. Miał właśnie uruchomić nagrywanie, gdy przychodząca wiadomość rozjaśniła ekran wyciszonego smartfona, leżącego obok rejestratora dźwięku: „Panie Mateuszu, rozmyśliłam się i nie chcę wracać do tamtej sprawy. Proszę też do mnie więcej nie dzwonić”.

Szczurek wpatrywał się w treść SMS-a i nie wierzył własnym oczom.

– Ja cię pierdolę – zaklął pod nosem, zastanawiając się, dlaczego Bożena Jakubowska, która była pierwszym świadkiem przesłuchanym przez milicję, nagle postanowiła zmienić zdanie. Przecież wczoraj, gdy z nią rozmawiał, potwierdziła gotowość spotkania. Co więcej, sugerowała, że jej wiedza na temat śmierci swojej dawnej sąsiadki jest znacznie szersza, niż wynikało to z zeznań, jakie złożyła w trakcie śledztwa. Szczurek z pewną rezerwą potraktował wzmiankę o skrywanych sekretach. Dokładnie przestudiował zeznania Jakubowskiej i nie znalazł w nich żadnych nieścisłości. Jej wyjaśnienia pokrywały się z tymi, które przedstawili pozostali mieszkańcy kamienicy, zatem nie spodziewał się rewelacji. Mimo wszystko żałował, że Jakubowska nie wystąpi w podcaście. Oczywiście pod względem merytorycznym odcinek nie tracił na wartości historycznej i informacyjnej. Jednak wypowiedź naocznego świadka wydarzeń mogła urozmaicić i wzbogacić warstwę fabularną i dźwiękową. Z doświadczenia wiedział, że słuchacze lubili takie wstawki. Dzięki nim podcast brzmiał bardziej autentycznie.

No trudno – pomyślał, uruchamiając nagrywanie. Przez kolejne pięć minut opowiadał o milicyjnych hipotezach, które, chociaż były logiczne, to jednak nie pozwoliły ująć sprawcy tego morderstwa.

– Choć od wydarzeń, jakie przedstawiłem, minęło prawie czterdzieści lat, a więc sprawcy nie można pociągnąć do odpowiedzialności, mocno wierzę, że wciąż żyją ludzie, którzy mogą wiedzieć, kto i dlaczego zamordował Ewę Furmańską – zakończył i wyłączył nagrywanie.

Kilka minut później opuścił swoje ministudio, przeciął korytarz i stanął w drzwiach pokoju, w którym trzydzieści dziewięć lat temu Józef Furmański odnalazł ciało swojej siedemnastoletniej córki. Dziewczyna zginęła od jednego ciosu nożem, ale kilkanaście pomniejszych ran oraz wszechobecny bałagan, którego skalę dokumentowały zdjęcia wykonane przez ekipę kryminalną, dobitnie wskazywały, że licealistka podjęła nierówną walkę ze swoim mordercą. Z mieszkania, w którym było sporo złota, srebra i kamieni szlachetnych, nic nie zginęło. Nie znaleziono również żadnych śladów sugerujących motyw seksualny, a mimo to ktoś zabił Ewę.

– Mogę już zrobić kawę? – Głos Kingi, która słysząc, że skończył nagrywać podcast, wyszła z kuchni, przywrócił Mateusza do teraźniejszości.

– Tak – odpowiedział, posyłając dziewczynie ciepły uśmiech. Poznali się przed rokiem na urodzinach wspólnego znajomego, gdzie jako jedyni przyszli bez osoby towarzyszącej. Parą zostali kilka tygodni później, a od trzech miesięcy byli szczęśliwym małżeństwem. Kinga studiowała na ostatnim roku medycyny i zamierzała zostać pediatrą.

– Jakieś problemy? – zagadnęła, uruchamiając ekspres do kawy.

– Właściwie nie, po prostu pewna seniorka wystawiła mnie do wiatru.

– Nigdy nie wspominałeś, że kręcą cię starsze kobiety.

– Jakoś nie było okazji – bąknął Mateusz, siadając przy stole, na którym czekał już talerzyk z drożdżówką.

– W takim razie będziemy to musieli nadrobić, bo strasznie lubię słuchać opowieści o niestandardowych związkach. Na przykład ostatnio znalazłam biografię Gombrowicza, którego żona była od niego młodsza o trzydzieści lat…

– Dokładnie trzydzieści jeden – uściślił Szczurek, który, choć nie przepadał za twórczością pisarza, wiedział o nim bardzo dużo.

– Odezwał się pan historyk – zgryźliwie rzuciła Kinga, pokazując język.

– Całkiem ładny języczek – wymruczał, upijając łyk kawy.

– A do tego zboczeniec – westchnęła, teatralnie przewracając oczami.

– Co powiesz na weekendowy wyjazd do Rynu? – zapytał Mateusz, zmieniając temat. Od pewnego czasu przymierzał się do zrealizowania podcastu o niewyjaśnionym zabójstwie dwóch nastolatek, do którego doszło jesienią tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego roku w tej niewielkiej miejscowości. Dziewczyny zostały znalezione martwe w dryfującej po jeziorze łódce. Obie miały rany postrzałowe głowy, co mogło wskazywać na egzekucję lub porachunki. Tylko czym i komu mogły narazić się piętnastolatki? Na to pytanie policja nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Szczurek zgromadził już trochę materiałów o tej sprawie, ale chciał także pojechać na miejsce i porozmawiać z ludźmi.

– Wyjazd prywatny czy służbowy?

– Przyjemne z pożytecznym – odpowiedział dyplomatycznie.

– Jak znam życie, z przewagą tego drugiego – skwitowała Kinga. – Ale oczywiście przemyślę ofertę, jednak dopiero wieczorem, bo teraz muszę zakuwać do cholernie ciężkiego kolokwium.

– W takim razie przejdę się do galerii po nowy mikrofon – oznajmił, dając dziewczynie do zrozumienia, że przez najbliższe kilka godzin może liczyć na ciszę i spokój.

– W drodze powrotnej kup coś na kolację – poprosiła Kinga, całując go namiętnie w usta, po czym chichocząc, czmychnęła do sypialni.

– Kupię, kupię – zapewnił, wkładając kurtkę.

Gdy wyszedł z kamienicy, poczuł na twarzy pierwsze płatki śniegu. Była dopiero połowa marca, więc zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wciągając w płuca rześkie popołudniowe powietrze, ruszył przed siebie. Kiedy po kilku minutach dotarł do przystanku, właśnie nadjechał tramwaj w kierunku Oliwy, gdzie niedaleko parku mieszkała Bożena Jakubowska. Na jego widok Szczurek zdecydował się nieco zmodyfikować swoje popołudniowe plany. Choć w SMS-ie prosiła, aby do niej nie dzwonił, postanowił odwiedzić ją osobiście. Poprzednią wizytę w jej niewielkim mieszkaniu wspominał bardzo pozytywnie, dlatego nie potrafił zrozumieć, dlaczego z dnia na dzień kobieta zmieniła zdanie. W tej chwili nie zależało mu nawet na udziale Jakubowskiej w podcaście, ale chciał poznać motywy, jakie nią kierowały. Zbliżając się do bloku, w którym mieszkała starsza pani, natychmiast dostrzegł zaparkowany przy wejściu radiowóz. Obok stało jeszcze kilka innych samochodów, w tym zielony furgon używany przez ekipę techników kryminalnych z komendy wojewódzkiej. Szczurek przystanął za jednym z drzew rosnących po przeciwległej stronie ulicy i spojrzał w okna na drugim piętrze. W mieszkaniu Bożeny Jakubowskiej paliły się wszystkie światła, ale gęste firany uniemożliwiały zobaczenie tego, co działo się w środku. Poza tym nawet gdyby w oknach nie było firan, widok z poziomu ulicy był mocno ograniczony. Szczurek rozejrzał się wokół, szukając jakiegoś lepszego punktu obserwacyjnego. Po uważnym zlustrowaniu okolicy wybrał blok oddalony o jakieś pięćdziesiąt metrów. Usytuowanie budynku pozwalało sądzić, że okna z jego klatki schodowej wychodzą wprost na blok, którym Szczurek był zainteresowany. Dzięki lornetce, będącej standardowym wyposażeniem jego plecaka, odległość nie stanowiła żadnego problemu. Kiedy ruszył do upatrzonego budynku, dostrzegł dobrze znajomy kształt pomarańczowej toyoty. Widząc logo jednej z ogólnopolskich stacji radiowych, przyklejone do bocznych drzwi samochodu, postanowił najpierw zasięgnąć języka. Podszedł do auta i delikatnie, aby nie wystraszyć siedzącej na miejscu kierowcy kobiety, zastukał w szybę. Blondynka oderwała wzrok od leżącego na kolanach tabletu, spojrzała w bok, a kiedy zrozumiała, kto jej przeszkodził, uchyliła okno.

– Ale mnie wystraszyłeś. Prawie dostałam zawału.

Do Szczurka prócz żartobliwej pretensji wypowiedzianej melodyjnym radiowym głosem dotarł ciężki zapach perfum, jakich używała Katarzyna Miler. Dziennikarkę poznał kilka lat wcześniej, gdy zaprosiła go do swojej audycji pod tytułem „Trójmiejska kronika kryminalna”. Od tamtej pory wielokrotnie był jej gościem i można nawet było zaryzykować tezę, że się zaprzyjaźnili.

– Co tam się stało? – zagadnął, wskazując podbródkiem na oddalony o kilkanaście metrów blok.

– Ktoś doszedł do wniosku, że starsza pani musi umrzeć – z typowym dla siebie czarnym poczuciem humoru odpowiedziała Miler.

– A kim była owa starsza pani?

– Niejaka Bożena Jakubowska, lat osiemdziesiąt cztery. Mieszkała sama, a ciało znalazła wnuczka, która zawsze w południe dostarczała babci koszyk z obiadem.

– Historia prawie jak w bajce o czerwonym kapturku – skomentował Szczurek, czując zimny dreszcz przebiegający mu po kręgosłupie. SMS od Jakubowskiej przyszedł tuż po trzynastej, więc albo Miler miała nieprecyzyjne informacje co do godziny odnalezienia ciała, albo wiadomość została wysłana, gdy seniorka już nie żyła, a przecież umarli nie wysyłają SMS-ów.

– Można tak powiedzieć, tylko jeszcze nie wiadomo, kto był tym złym wilkiem.

– Może wnuczka? – zasugerował Szczurek.

– Raczej nie, przyszła w towarzystwie kuzynki, więc mało prawdopodobne, aby dwie siedemnastolatki zaplanowały pozbycie się babuni, która, jak udało mi się ustalić, miała całkiem przyjemną emeryturkę i chętnie odgrywała rolę sponsora.

– Faktycznie, nie zabija się kury znoszącej złote jaja.

– Może wsiądziesz, bo takie pogaduszki przez okno wychładzają mój organizm – zaproponowała nagle Miler, jednak Szczurek wymówił się brakiem czasu. Na odchodne zapytał jeszcze, czy zwłoki na pewno odnaleziono o dwunastej.

– Moje źródło twierdzi, że operator numeru alarmowego przyjął zgłoszenie o dwunastej osiemnaście – odpowiedziała dziennikarka, posiłkując się zapiskami widocznymi na tablecie.

Ta informacja wystarczyła, aby Szczurek poczuł kolejny zimny dreszcz. Teraz gdy już wiedział, że śmierć Bożeny Jakubowskiej jest powiązana ze sprawą, nad którą pracował, potrzebował spokoju i samotności. Musiał poukładać w myślach wypadki ostatnich godzin, a następnie połączyć je z tym, co działo się przez trzy minione miesiące, bo właśnie tak długo zbierał i opracowywał materiały o morderstwie Ewy Furmańskiej.

Ruszył więc w kierunku Parku Oliwskiego. Bezlistne drzewa i opustoszałe alejki widoczne w szarówce gasnącego dnia nie zachęcały do spacerowania. Szczurek miał zatem pewność, że nikt mu nie będzie przeszkadzał. Jakież było jego zdziwienie, gdy po przejściu kilkudziesięciu metrów na swojej drodze zobaczył dwie ciemne postacie. Cholera, skąd oni się wzięli? – pomyślał, gorączkowo analizując swoje położenie. Konfrontacja nie wchodziła w grę. Ich było dwóch, a on nie posiadał żadnych umiejętności bojowych. Owszem trzymał w plecaku gaz pieprzowy, ale nim go wyjmie, tamci zaczną spuszczać mu wpierdol. Jedyną szansą była ucieczka. Tyle że gdy obrócił się na pięcie, zobaczył kolejnego gościa. Choć panował półmrok, był gotów przysiąc, że typ się uśmiecha.

– Gdzieś ci się śpieszy? – usłyszał za sobą ochrypły głos.

– Trochę – odpowiedział, lustrując teren po swojej lewej i prawej stronie.

– Chcieliśmy tylko poprosić o papierosa – zagadnął przyjaźnie ten z przodu, ruszając swobodnym krokiem.

– Niestety nie palę.

– To bardzo dobrze, bo palenie szkodzi zdrowiu.

Ledwie wybrzmiały ostatnie słowa pochwały, Szczurek poczuł uderzenie w kolano. Próbował jeszcze zachować równowagę, ale drugi cios powalił go na ziemię. Następne spadały na plecy, ramiona i głowę.

– Teraz przód – usłyszał cichą komendę i trzy pary silnych ramion sprawnie obróciły jego bezwładne ciało. Kiedy poczuł miedziany posmak w ustach, zrozumiał, że już nigdy więcej nie opublikuje żadnego podcastu.

Rozdział drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Polecamy również

Tomasz Wandzel

Chłopiec z Kresów – historia prawdziwa

Hycel

Dom w chmurach

Blanka L – Sława, pieniądze i seks

Kłamstwa i sekrety – historia Róży Wittelsbach

Chwila prawdy – niewiarygodna historia Krystyny Górskiej

Chłopiec, który przeżył Auschwitz – historia prawdziwa

Grzeczna dziewczynka

Żółty długopis

Córka zakonnika

Zwłoki przy molo.

Cykl Komisarz Andrzej Papaj

Dotrzeć do prawdy

, tom 1

Uciec od prawdy

, tom 2.

Cykl Róża Wielopolska

Czyste zło

, tom 1

Święte zło

, tom 2.

Cykl Sopockie tango

Sopockie tango

, tom 1

Ostatnie tango w Sopocie

, tom 2.

Cykl Komisarz Oczko

Pierwsza sprawa

, odcinek 1

Skutek śmiertelny

, odcinek 2

Przerwać milczenie

, odcinek 3

Córka milionera

, odcinek 4

Świąteczny wampir

, odcinek 5

Śmierć na służbie

, odcinek 6

Ostatni samobójca

, odcinek 7

Czas śmierci

, odcinek 8

Śmiertelny turnus

, odcinek 9

W obronie własnej

, odcinek 10

Krwawe party

, odcinek 11

Człowiek z koneksjami

, odcinek 12

Sowica

, odcinek 13

Oko za oko

, odcinek 14

Cukierek albo śmierć

, odcinek 15

Dziwny wypadek

, odcinek 16

Zgon Świętego Mikołaja

, odcinek 17

Kasjerka

, odcinek 18

Zatrute serca

, odcinek 19

Śmierć podcastera

, odcinek 20

Sacrum

, odcinek 21

Ostatni skok

, odcinek 22

Najwyższa wygrana

, odcinek 23

Dwa strzały

, odcinek 24

Dowody winy

, odcinek 25

Martwa panna młoda

, odcinek 26

Ostatnia sprawa

, odcinek 27