Reguły astrologii tradycyjnej - Piotr Piotrowski - ebook + książka

Reguły astrologii tradycyjnej ebook

Piotr Piotrowski

4,0

Opis

Jeżeli nie wiesz, jak zinterpretować horoskop, oblicz odległość kątową, jaka dzieli władcę ascendentu od władcy Księżyca (zgodnie z następstwem znaków), a następnie dodaj ją do stopnia ascendentu. Ten fragment pozornie prostej instrukcji, pochodzącej ze średniowiecznej astrologii, świadczy o tym, że dzieła dawnych mistrzów zawierały konkretne, sprawdzone reguły. Praktyczne zasady, które także obecnie możesz wykorzystać w codziennym życiu, pokazują, jak dokonywać właściwych wyborów w odpowiednim czasie. Obszernie analizowany traktat o astrologii wojny pomaga trafnie przewidywać wyniki wyborów politycznych. Znajdziesz tu nigdy wcześniej niepublikowany tekst o interpretacji horoskopu stawianego na moment zasłyszanej informacji. Nowy wymiar zapomnianej astrologii.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 275

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
1
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Redakcja: Ewa Karczewska

Skład komputerowy: Piotr Pisiak

Projekt okładki: Piotr Pisiak

Korekta: Barbara Popławska

Wydanie I

Białystok 2011

ISBN 978-83-8171-424-2

© Copyright by Studio Astropsychologii, Białystok 2011.

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana

ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych,

mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych

bez pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich.

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – sklep firmowy „Talizman” – detal

www.studioastro.pl e-mail: [email protected]

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.psychotronika.pl

WSTĘPKU ASTROLOGII KONKRETNEJ

Jeżeli nie wiesz, jak zinterpretować horoskop – instruuje Guido Bonatti – oblicz odległość kątową, jaka dzieli władcę ascendentu od władcy Księżyca (zgodnie z następstwem znaków), a następnie dodaj ją do stopnia ascendentu. Położenie władcy znaku, w którym wypadnie ten punkt, naprowadzi twój umysł na właściwą drogę1. Ta pozornie prosta instrukcja, pochodząca ze średniowiecznej astrologii, nie jest bynajmniej prostacką formułką. Świadczy ona przede wszystkim o tym, że gdy astrolog pochylający się nad horoskopem, czy to horarnym, urodzeniowym, czy elekcyjnym, zabrnie w ślepy zaułek, to nie tworzy na poczekaniu nowych reguł, nie wymyśla, albo raczej nie zmyśla zasad pasujących tylko do jednego horoskopu, lecz odwołuje się do sprawdzonych „technik awaryjnych”, które pozwolą mu wydostać się z gąszczu wątpliwości i niepewnych interpretacji.

Tymczasem kołem ratunkowym współczesnego astrologa często staje się wyobraźnia, intuicja albo niczym nieskrępowana inwencja twórcza, która raz pomoże wpaść na właściwy trop, ale innym razem zaprowadzi na manowce. Wyobraźnia, intuicja, a nawet wizja stanowiły nieodłączny element także dawnej astrologii, więc trudno uznać to za podstawę krytyki metodologii nowoczesnej astrologii, bo i dawni mistrzowie różnie sobie z nią radzili. Rzecz w tym, aby uzmysłowić sobie fakt, iż współczesna astrologia humanistyczno-psychologiczna jest zaledwie częścią, niewielkim fragmentem, można powiedzieć – bladym odpryskiem wielowiekowej tradycji, która uformowała się już w czasach babilońskich i dotrwała aż do końca XVII wieku; tradycji rozciągającej się od zamierzchłej starożytności aż po wybuch rewolty oświeceniowej, w czasie której astrologia bez mała nie zniknęła, by w XIX wieku odrodzić się w niemal całkowicie zdeformowanej formie, której poniekąd każdy czytający tę książkę jest mniej lub bardziej naiwnym spadkobiercą.

Mimo to niedawna rewizja astrologii, jaka dokonała się głównie za sprawą czynników społecznych, światopoglądowych i naukowych, była nie tylko konieczna, ale wynikała także z naturalnej kolei rzeczy. Po prostu nie dało się jej powstrzymać. Demontaż dawnych reguł wynikał między innymi z odkrycia nowych planet, Urana, a później Neptuna, wobec których nie można było przejść obojętnie. Jeśli miano ocalić astrologię przed zatraceniem, trzeba było ją na nowo zdefiniować i usystematyzować, przy okazji oczyszczając ją z różnych archaizmów. Proces ten nie przebiegał gwałtownie, ale mimo to zmiany, jakie dokonały się w obrębie doktryn astrologicznych, okazały się brzemienne w skutki. Niestety, przy okazji tej weryfikacji wylano dziecko z kąpielą, bo chyba zbyt pośpiesznie wyrzucono z podręczników coś, co dawniej stanowiło istotę astrologii. Mianowicie naruszono spójny system zasadzający się na zbiorze logicznie powiązanych elementów, które w oderwaniu od całości niewiele mówią współczesnym astrologom. Mało tego, dość pochopnie uznano pewne techniki za niezbyt użyteczne tylko dlatego, że albo ich nie rozumiano, bo były za trudne, zbyt zawiłe i za bardzo skomplikowane, albo po prostu nie mieściły się w wizji nowej astrologii. Patrząc na ten modernizujący proces z dzisiejszej perspektywy, okazuje się, że owe archaizmy mogą być bardziej wartościowe niż niejeden XX-wieczny samouczek do astrologii.

Tym, co odróżnia astrologię tradycyjną od nowoczesnej, jest przede wszystkim jej wartość prognostyczna zawarta zarówno w regułach astrologii horarnej, jak i elekcyjnej. Tak jak dziś przy pomocy ściśle określonych narzędzi astrologicznych dokonujemy oględzin ludzkiej psyche, tak przy pomocy dawnych technik dość precyzyjnie zaglądamy w machinę przeznaczenia, swoistego fatum, którego nawet w tej nowej indeterministycznej astrologii nie da się uniknąć. Bo nawet jeśli wydarzenia, jakie nam się przytrafiają, nie są zdeterminowane przez nieuchronny los, to zdeterminowane są one przez to, co jedni nazywają mapą potencjałów (D. Rudhyar), a inni mapą psyche (L. Greene). Innymi słowy, nawet jeżeli posuniemy się do skrajności, uznając, że los jest chaotyczny i przypadkowy, więc nie da się go przy pomocy astrologii przewidzieć, to musimy uznać, że struktura wewnąrzpsychiczna, jeśli nie jest uwarunkowana, to z pewnością silnie skorelowana z pozycjami planet i konfiguracjami w horoskopie.

Jednak przesunięcie punktu ciężkości z prognozowania zdarzeń na ludzką psyche wcale nie zniosło problemu determinizmu. Carl Gustav Jung dobitnie wykazał, że to, co psychiczne, ma o wiele szerszy zakres znaczeniowy, niż potocznie przyjmujemy. Właściwie cały świat, włącznie z historią, w świetle koncepcji psychologii nieświadomości można uznać za przejaw rzeczywistości psychoidalnej, z której wyłania się zarówno materia, jak i psyche będące dwoma aspektami bądź dwoma biegunami tego samego bytu. W tym kontekście deterministycznie uporządkowana struktura wewnątrzpsychiczna niczym się nie różni od deterministycznie uporządkowanych zdarzeń, które przy pomocy astrologii można przewidywać tak samo, jak przewiduje się charakter człowieka i wynikające z tego konsekwencje w postaci potencjalnych sukcesów bądź porażek mogących mieć miejsce w określonych sferach życia.

Astrologia od zarania była jednym z najważniejszych narzędzi predykcyjnych. Jej całościowy system pozwalał nie tylko na przewidywanie, a właściwie określanie ludzkiego charakteru, lecz także losów człowieka i rezultatów jego działań. Przy pomocy astrologii rozstrzygano zarówno o przebiegu choroby, jak i o wydarzeniach w wielkiej polityce, a nawet o pogodzie. Współczesnemu astrologowi niejednokrotnie brakuje odpowiedniego warsztatu, dzięki któremu mógłby powiedzieć coś więcej niż jedynie to, że „będzie się działo!”. Stwierdzenie, że „na pewno coś się wydarzy”, w ustach astrologa powtarzającego je zbyt często zaczyna brzmieć groteskowo, żeby nie powiedzieć żałośnie. No bo co dokładnie będzie się działo? Co na pewno się wydarzy? Czy wygram sprawę w sądzie? Czy lekarz, z którym jestem umówiony na wizytę, zdoła wyleczyć mnie z choroby? Czy osoba, którą dziś poznałem, stanie się moim przyjacielem czy wrogiem? Czy zyskam na transakcji? Kiedy rozpocząć określone działania, żeby osiągnąć sukces? Kiedy jest lepszy czas na negocjacje, a kiedy na wojnę?

Astrolog analizujący horoskop w konwencji humanistyczno-psychologicznej udzieli na te pytania odpowiedzi wymijających. Co więcej, uzna, że im więcej kwadratur i innych nieharmonijnych wpływów, tym lepiej, bo przynajmniej jest materiał do przerobienia. Trzeba wszak się doskonalić, pracować nad sobą i wznosić się na coraz wyższy poziom rozwoju, czemu najlepiej służyć ma dysharmonijny horoskop. Nie powie jednak, czym ta katorżnicza praca miałaby się zakończyć, bo stwierdzi, że efekt czy ostateczny rezultat zależy od wolnej woli. Tymczasem reguły astrologii tradycyjnej pozwolą na bardzo dokładną, precyzyjną, a co najważniejsze zadziwiająco trafną odpowiedź.

Ile tych reguł trzeba znać, aby zacząć uprawiać astrologię konkretną? Pewnie tyle, ile trzeba. Nie da się ich wszystkich omówić na stronach jednej książki, bo też nie wszystkie dawne techniki nadają się do bezkrytycznego powtarzania. Z gąszczu rozmaitych prawideł wybrałem więc te, które nie tylko się nie zestarzały, ale także – jak się okazuje – całkiem niesłusznie o nich zapomniano.

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że wiele spraw i wydarzeń, które nas spotykają, wynika z napięć w relacjach interpersonalnych: ściślej mówiąc, mają one związek z dwoma skrajnymi biegunami: miłością i nienawiścią, wzajemnym dopasowaniem albo wrogością. Innymi słowy, to, co decyduje o naszych losach, często da się sprowadzić do dwóch antagonistycznych pojęć: wojny i pokoju, walki i kapitulacji, wygranej i przegranej, konfliktu i porozumienia. W rozstrzyganiu tego typu spraw najbardziej pomocna okazuje się militarna astrologia elekcyjna. Choć jest ona częścią astrologii mundalnej (politycznej), to jednak jej zasady są na tyle uniwersalne, że z powodzeniem daje się je zastosować nie tylko w odniesieniu do wojen i konfliktów zbrojnych pomiędzy państwami, lecz także do wszelkich okoliczności będących wariantem archetypowej sytuacji, w której dochodzi do konfrontacji dwóch stron.

To właśnie dlatego trzonem tej książki postanowiłem uczynić szeroko rozumianą i w gruncie rzeczy wieloaspektową czy wręcz wielofunkcyjną militarną astrologię elekcyjną, którą w rozdziale drugim rekonstruuję na podstawie źródłowych tekstów dawnej literatury astrologicznej. Źródłem bezpośrednim jest tu siedemnastowieczny traktat Election for War Nicolasa Culpepera, którego pierwszy polski przekład prezentuję w tej książce w całości. Traktat ten do pewnego stopnia wyczerpuje temat, aczkolwiek z uwagi na jego specyficzną formę aforyzmów (która była niegdyś bardzo popularnym, a nade wszystko zwięzłym sposobem prezentowania wiedzy astrologicznej) pozbawiony jest istotnych niuansów, wyjaśnień i detali, dlatego uzupełniłam zawartość rozprawki Culpepera wskazaniami i rozważaniami z księgi VI Liber Astronomiae średniowiecznego astrologa Guido Bonattiego. Reguły te nazywam „regułami Bonatusa-Culpepera”, choć tak naprawdę zostały one sformułowane już przez astrologów arabskich.

Techniki omawiane w pismach Bonattiego i Culpepera odnoszą się wprawdzie do astrologii elekcyjnej, jakkolwiek stosuje się je także na gruncie astrologii horarnej, a zwłaszcza wydarzeniowej, dzięki czemu bez trudu można rozstrzygnąć rezultat każdych działań wojennych, o ile zna się dokładny czas ich rozpoczęcia. Prawidła przedstawione przez tych autorów ilustruję wieloma horoskopami dobrze udokumentowanych wojen XX-wiecznych, co pozwala nabrać przekonania, że te dawne zasady stosują się także w czasach współczesnych.

Co więcej, odnoszą się one nie tylko do konfliktów zbrojnych, lecz także do wojen politycznych, których szczególnym przypadkiem są wybory parlamentarne bądź prezydenckie. Astrologowie chętnie typują zwycięzców politycznych rozgrywek, opierając swoje prognozy zwykle na tranzytach, tymczasem – jak pokazuję to w rozdziale trzecim – tego typu procedury niejednokrotnie są zawodne. Proponuję więc potraktować wybory jako archetypową sytuację konfliktu, gdzie dwie przeciwne strony toczą swoistą wojnę, której rezultat da się przewidzieć właśnie dzięki regułom Bonatusa-Culpepera, co ilustruję horoskopami wyborów parlamentarnych i prezydenckich z najnowszej historii Polski. Reguły te uzupełniam jeszcze inną techniką predykcyjną pochodzącą z pism Masha’allaha, arabskiego astrologa z przełomu VIII i IX wieku, który jako pierwszy w dziejach astrologii sformułował zasady prognozowania opartego na rocznym obrocie świata, zwanym dzisiaj ingresem Słońca w znak Barana.

Dopełnienie tych rozważań stanowią zagadnienia będące przedmiotem rozdziału czwartego, w którym pokazuję, jak korzystać z reguł militarnej astrologii elekcyjnej w rozwiązywaniu codziennych konfliktów i sporów. W oparciu o główne sygnifikatory domów pierwszego i siódmego (para planet) można konstruować dowolny horoskop elekcyjny (bądź wydarzeniowo-prognostyczny), który odnosi się do wszelkich sytuacji, w jakich ma miejsce relacja ja-ty, bez względu na to, czy chodzić będzie o małżeństwo, początek znajomości, wszelkiego rodzaju porozumienia, względnie o termin składania pozwów czy rozpoczęcia rozpraw sądowych oraz transakcji handlowych, a nawet rozmów biznesowych. Reguły obowiązujące w interpretacji tego typu horoskopów umocowane są wprawdzie na zasadach Bonatusa-Culpepera, jakkolwiek rozwinięcie i ich uszczegółowienie opieram na tekstach siedemnastowiecznych klasyków angielskich, takich jak: William Lilly, William Thrasher, William Ramesey, John Blagrave oraz później działający Ebenezer Sibly. Kontynuując wątki zawarte w rozdziale trzecim, opisuję również horoskop elekcyjny rozpoczęcia pracy, którego reguły interpretacyjne wzorowane są na elekcyjnej astrologii intronizacji króla (Sahl ibn Bishr), co zresztą omawiam na przykładzie elekcyjnego horoskopu zaprzysiężenia Ronalda Reagana oraz wydarzeniowych horoskopach zaprzysiężenia na prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego oraz Bronisława Komorowskiego.

Techniki predykcyjne przedstawione w rozdziałach drugim, trzecim i czwartym stanowią wariant technik, jakimi operuje astrologia katarchiczna, która do prognozowania zdarzeń nie odwołuje się do horoskopu natalnego (urodzeniowego, radix), lecz wyłącznie do horoskopu początku, którym może być zarówno horoskop elekcyjny, wydarzeniowy, jak i horarny czy konsultacyjny. Aby skontrastować te metody z innymi technikami prognostycznymi, w ostatnim rozdziale (piątym) przedstawiam system rocznej prognozy opisywany przez Albumasara. System ten jest właśnie ściśle powiązany z horoskopem urodzeniowym, w odniesieniu do którego oblicza się progresje hylega, wyznacza się dystrybutora, tranzyty przez termy, profekcje, firdarie oraz solariusz traktowany jako aktualizacja potencjałów zawartych w radiksie. Ta wielowarstwowa technika nie tylko uzmysławia nam to, jak skomplikowane bywały metody dawnej astrologii, lecz także i dziś może służyć pomocą w prognozowaniu zdarzeń, co pokazuję na przykładzie horoskopu rocznego dla Bronisława Komorowskiego.

Wszystkie opisywane w tej książce techniki bazują na kanonach astrologii tradycyjnej, bez znajomości której trudno byłoby je zrozumieć i umiejętnie stosować. Dlatego całość tej pracy poprzedzam dość obszernym wprowadzeniem w arkana dawnej astrologii. Zagadnienie to rekonstruuję na podstawie dwóch kanonicznych dzieł arabskich astrologów tzw. drugiej generacji, do których należy Sahl ibn Bishr oraz Albumasar. W pierwszym rozdziale wyjaśnione zostały więc kwestie odnoszące się do natury planet, zodiaku, troistości, term, oblicz, domów, teorii aspektów i siły planet. Pisma Sahla i Albumasara wywarły olbrzymi wpływ nie tylko na kształtowanie się astrologii średniowiecznej, lecz także na dokonania Williama Lilly’ego i pozostałych klasyków tamtego okresu, co stanowi wystarczające uzasadnienie wyboru tych a nie innych traktatów.

Na końcu książki zostały zamieszczone dwa teksty eksplorujące dalsze zagadnienia astrologii tradycyjnej. Pierwszy (Dodatek A) dotyczy ze wszech miar godnej uwagi techniki rektyfikacji horoskopu zwanej animodarem, która została zasugerowana przez Ptolemeusza, a następnie rozwinięta w okresie astrologii arabskiej, by później stać się jedną z najbardziej popularnych procedur korygowania stopnia ascendentu. Z kolei w Dodatku B szkicuję reguły Culpepera dotyczące interpretowania horoskopu stawianego na moment zasłyszanej informacji. To kolejna kwestia nigdzie dotąd nie opisywana w polskiej literaturze przedmiotu, a którą warto odnotować.

Niektórych Czytelników w zdumienie może wprawić fakt, że wszystkie horoskopy zamieszczone w tej książce zawierają pozycję tylko siedmiu podstawowych planet. Może być to tym bardziej dziwne, że Autor dał się dotąd poznać jako entuzjasta wzbogacania horoskopu o dodatkowe elementy, takie jak Chiron, Lilith czy planetoidy. Tymczasem w tej książce pominięto pozycje tych obiektów; co więcej, Czytelnik nie znajdzie w niej także żadnej wzmianki o Uranie, Neptunie i Plutonie. Czy taka „uboga” astrologia ma w ogóle sens?

Otóż trzeba pamiętać, że chcąc poznać i nauczyć się tradycyjnych technik, należy pracować z nimi tak, jak czynili to dawni astrologowie. Bez takiego nastawienia nigdy nie zrozumie się idei, jaka przyświecała dawnym mistrzom; idei logicznie powiązanego systemu znaczeń. Nie chodzi więc o to, że udajemy, iż planety transsaturnowe nie istnieją albo że nie mają one wpływu, bo są niewidoczne gołym okiem (punkty arabskie, węzły księżycowe czy domy horoskopu też są niewidoczne, nawet uzbrojonym okiem, a jednak ich wpływ jest bezdyskusyjny). Zakładamy jedynie, że skoro przez stulecia nie brano tych planet pod uwagę (bo ich nie znano), a mimo to astrologia „siedmioplanetowa” doskonale spełniała funkcje opisowe i prognostyczne, to również i teraz będzie się ona sprawdzać. Zresztą nabierając większej wprawy w posługiwaniu się dawnymi technikami, łatwo można się przekonać, że nieklasyczne elementy horoskopu tylko przeszkadzają w tego typu interpretacji.

Czytelnikom należy się wyjaśnienie, że Autor Reguł astrologii tradycyjnej bynajmniej nie każe odrzucać zdobyczy nowoczesnej astrologii. Skłania się jedynie ku tezie sformułowanej przez Roberta Handa, wielkiego propagatora astrologii hellenistycznej, który chcąc uchronić współczesną astrologię przed podkopującym ją relatywizmem, nawołuje, aby wrócić do korzeni. Odrzucając astrologię tradycyjną, być może potępiamy coś, co jest bardziej wartościowe, niż nam się wydaje2. Poznając warsztat dawnych mistrzów, zyskujemy bowiem niepowtarzalną szansę posługiwania się astrologią konkretną, która może się doskonale uzupełniać z dominującą obecnie astrologią humanistyczno-psychologiczną.

Piotr Piotrowski

Bydgoszcz, 11 grudnia 2010 roku

http://piotrpiotrowski.blog.onet.pl

IKANONY ASTROLOGII TRADYCYJNEJ W PISMACH ALBUMASARA I SAHLA IBN BISHRA

Szczegółowa rekonstrukcja astrologii tradycyjnej, której rozkwit przypadł na okres między XIII a XVII wiekiem w Europie, nie jest możliwa do odtworzenia w zaledwie jednym rozdziale. Chcąc jednak przybliżyć kanony dawnej sztuki interpretowania horoskopu, należałoby się odwołać do jeszcze wcześniejszych źródeł, na jakie składają się pisma mistrzów arabskich, mających potężny wpływ na rozwój średniowiecznej i renesansowej astrologii. Jej ojcem był włoski astrolog Guido Bonatti (ok. 1210-1295), zwany też Bonatusem, którego dzieło Liber Astronomiae stanowi bezpośrednią kontynuację, a niekiedy i kompilację rozpraw astrologicznych Sahla ibn Bishra i Albumasara.

Wydaje się zatem uzasadnione, aby rekonstrukcję reguł dawnej astrologii oprzeć właśnie na tych dwóch autorach. Cieszący się dużym uznaniem Sahl ibn Bishr (pierwsza połowa IX w.), znany na Zachodzie także jako Zahel lub Zael, był żydowskiego pochodzenia astrologiem działającym na dworze prowincji Chorasan w latach 820-822, a także wezyrem Bagdadu za panowania kalifa Al-Mamuna (813-833). Uchodził za wybitnego uczonego, mistrza astrologii horarnej i elekcyjnej, autora osiemnastu traktatów, z których jedynie część została przetłumaczona na łacinę, w tym Wprowadzenie do nauki o wyrokach gwiazd (arab. Ahkam fi al-Nujum)3. Pierwsza księga tego dzieła (łac. Introductorium), niżej referowana w całości, zawiera szereg definicji podstawowych terminów, na które powoływali się zarówno Abraham ibn Ezra (ok. 1089-1167), Guido Bonatti, jak i William Lilly (1602-1681), dzięki czemu weszły one do kanonu astrologii tradycyjnej.

Innym kanonicznym tekstem, do którego się odwołuję, jest niesłychanie ważny traktat Albumasara Ysagoga minor (Małe wprowadzenie), mający charakter skrótowego kompendium ówczesnej wiedzy astrologicznej4. Tekst ten stanowi streszczenie większego i zarazem najbardziej popularnego dzieła Albumasara Introductorium maius (Wielkie wprowadzenie), pochodzącego z 850 roku. Albumasar (ok. 787-886) – wł. Ja’far ibn Muhammad Abu Ma’shar al-Balkhi – działał mniej więcej w tym samym czasie, co Sahl ibn Bishr. Początkowo miał aspiracje teologiczne i studiował hadisy, tradycję proroka Mahometa, lecz później zwrócił się w kierunku astrologii, stając się jednym z najwybitniejszych nauczycieli wtajemniczających ludzi islamu w naukę o wpływie gwiazd, za co zresztą w czasie kalifatu Al-Musta’ina (862-866) został skazany na karę chłosty. Przypisuje się mu autorstwo pięćdziesięciu pism, jakkolwiek na Zachodzie zasłynął głównie za sprawą swojego Wielkiego wprowadzenia oraz analizowanym w piątym rozdziale dzieła o rocznej prognozie.

Traktaty Sahla i Albumasara należą do tego samego okresu astrologii arabskiej, tzw. drugiej generacji, kontynuującej myśl wielkich poprzedników Masha’allaha czy Umara al-Tabari. Dzieła tych mistrzów w żaden sposób nie wykluczają się ze sobą, są kompatybilne, przez co mogą się doskonale uzupełniać, dając tym samym jednolity obraz dawnej astrologii i zarazem dobrze umocowując główny trzon, na jakim wspierają się fundamenty astrologii tradycyjnej.

1. SIEDEM PLANET

Tradycyjna astrologia, która rozwijała się przed odkryciem obiektów transsaturnowych, wyróżnia siedem planet uporządkowanych według następującej kolejności: Saturn, Jowisz, Mars, Słońce, Wenus, Merkury i Księżyc. Ten porządek, zwany porządkiem chaldejskim, miał kluczowe znaczenie w całej symbolice astrologicznej, począwszy od teorii aspektów, poprzez oblicza (dekanaty), firdarie (dyrekcje perskie), czy monomorie, aż po władztwa zodiakalne, co szczegółowo zostało przedstawione w dalszej części książki.

Chaldejski porządek planet

Porządek ten opiera się po części na umiejscowieniu planet względem Ziemi, a po części wynika z szybkości ich obrotu w układzie geocentrycznym. Przy okazji warto zauważyć, że w chaldejskim porządku planet ukryta jest w istocie idea heliocentryczna, bo Słońce zajmuje tutaj centralne położenie.

Generalnie planety dzieli się na górne i dolne. Do górnych należą położone na lewo od Słońca, a więc Saturn, Jowisz i Mars, dolne zaś to pozostałe, czyli Słońce, Księżyc oraz Merkury i Wenus. Górne zwykle postrzega się jako silniejsze niż dolne, co ma na przykład duże znaczenie przy ocenie siły sygnifikatorów w militarnej astrologii elekcyjnej (zob. rozdz. II.2 i II.5).

Ponadto, w dawnej astrologii wyraźnie odróżnia się planety od Świateł, czyli od Słońca i Księżyca. Słońce jest władcą dnia, dlatego ma ono większe znaczenie w horoskopach dziennych (czyli gdy Słońce jest nad ascendentem), natomiast Księżyc jest władcą nocy, więc jego znaczenie jest ważniejsze w horoskopach nocnych (Słońce pod ascendentem). Zresztą rozróżnienie dzienny/nocny odgrywało w dawnej astrologii absolutnie pierwszorzędną rolę. Na przykład tzw. punkty arabskie inaczej są liczone w horoskopach dziennych, a inaczej w nocnych (zob. niżej omówienie Punktu Szczęścia).

Podobne rozróżnienie odnosi się także do planet. Planety dzienne to: Słońce, Jowisz i Saturn, natomiast do planet nocnych zalicza się Księżyc, Wenus i Marsa. Merkury ma naturę zmienną, może być i dzienny (gdy wschodzi przed Słońcem), i nocny (gdy zachodzi po Słońcu). Planety rozróżnia się również ze względu na płeć i zwykle męskie planety były tożsame z dziennymi, natomiast planety żeńskie z nocnymi, jakkolwiek Marsa, zważywszy na jego symbolikę, większość autorów zalicza do planet męskich.

Bardzo istotny jest również podział na planety dobroczynne (beneficzne) i złoczynne (maleficzne). Do malefików zalicza się Saturna i Marsa oraz Ogon Smoka (Cauda Draconis), czyli południowy węzeł Księżyca. Natomiast benefikami są Jowisz, Wenus oraz Głowa Smoka (Caput Draconis), czyli północny węzeł Księżyca, a także sam Księżyc, o ile jest rosnący, bo malejący zwykle ma cechy maleficzne. Albumasar do benefików zalicza również Słońce, chociaż należy pamiętać, że „promienie” Słońca są maleficzne (zob. niżej).

Wśród benefików wymienia się także Punkt Szczęścia (Pars Fortunae), który stanowi kombinację arytmetyczną zodiakalnego położenia Świateł i ascendentu. Wbrew pozorom nie jest to punkt arabski, tylko grecki, jak zresztą większość punktów, które uchodzą za tzw. arabskie, chociaż oczywiście arabowie tę doktrynę rozwinęli. Dla horoskopów dziennych Punkt Szczęścia uzyskuje się, mierząc odległość kątową od Słońca do Księżyca (zgodnie z następstwem znaków) i odkładając ją od ascendentu. Jeżeli na przykład Słońce jest w 15° Koziorożca, a Księżyc w 15° Wodnika, to odległość między Światłami wynosi 30°. Gdy zaś ascendent znajduje się w 15° Ryb, to 30° dodane do ascendentu wskaże na położenie Punktu Szczęścia, który znajdować się będzie w 15° Barana. Dla horoskopów nocnych postępuje się odwrotnie, mierząc odległość kątową od Księżyca do Słońca (zgodnie z następstwem znaków), co w powyższym przykładzie daje 330°, które należy dodać do stopnia ascendentu. Mierząc kąty od 0° Barana, można to zapisać w prostej formule: ASC + Księżyc – Słońce (dzień) lub ASC + Słońce – Księżyc (noc). Warto zauważyć, że gdy w horoskopie jest nów Księżyca, Punkt Szczęścia zawsze wypadnie na ascendencie, a gdy jest pełnia, znajdzie się on po przeciwnej stronie, czyli na descendencie, aczkolwiek same nowie i pełnie uchodzą w tradycyjnej astrologii za maleficzne.

Oprócz rozróżnienia planet na malefiki i benefiki, duże znaczenie w określeniu natury planet miała tzw. nauka o humorach, podstawowych budulcach albo prajakościach natury, którymi są pary: gorące i zimne oraz wilgotne i suche. Humory odgrywały niegdyś kluczową rolę w tzw. teorii temperamentów oraz w jatromatematyce, czyli w astrologii medycznej, bez znajomości której żaden lekarz nie odważyłby się stawiać diagnozy ani zalecać stosownej kuracji.

Chociaż dla Ptolemeusza (II w.) Księżyc jest gorący i wilgotny, to jednak dla Albumasara i późniejszych astrologów (w tym także Williama Lilly’ego) ma on naturę zimną i wilgotną, co ma podkreślać jego spolaryzowanie ze Słońcem, które jest gorące i suche.

Rozmaite atrybuty przypisywane planetom najlepiej oddaje idea „wielkiego łańcucha bytu” albo kontinuum bytu, która oparta została na wyobrażeniu kosmicznego ładu i hierarchicznie uporządkowanego Uniwersum, gdzie wszystko jest ze sobą powiązane: od najwyższego Boga poprzez anioły, człowieka, zwierzęta oraz wszystkie obiekty naturalne, jak Słońce, gwiazdy, chmury, drzewa, skały itp. Ta kosmologiczno-teologiczno-metafizyczna koncepcja ugruntowała wiarę astrologów w to, że dla wpływów gwiezdnych można znaleźć wytłumaczenie, nie wikłając się przy tym w wyjaśnienia przyczynowo-skutkowe. Jedno z takich akauzalnych rozwiązań, wzorowanych na tym „wielkim łańcuchu bytu”, zaproponował w XVI wieku Korneliusz Agryppa, który twierdził, że zasadą łączącą wszystko to, co istnieje, jest analogia i szczególny rodzaj podobieństwa czy sympatii. I tak na przykład Mars z uwagi na swój różowawy jaskrawy odcień uznany został za czerwoną planetę. A zatem rządzi on krwią, która jest czerwona, oraz wszelkimi ostrymi przedmiotami, jak noże, szpady, włócznie, wszystkimi, którymi można zadać ranę. Mars rządzi też ludźmi używającymi ostrych narzędzi, jak żołnierze czy rzeźnicy. Z tego samego powodu włada on żelazem, z którego robi się miecze, jak również gorącem, suchą pogodą, suszami, pustyniami, roślinami kolczastymi, gorączką, ludźmi o gorącym temperamencie, wojnami oraz substancjami stymulującymi, takimi jak kawa5.

Poniższa tabela systematyzuje znaczenie planet przypisywane przez Albumasara6.

Znaczenie planet według Albumasara

Planeta

Natura

Prajakość

Charakterystyka

Saturn

malefik

zimny i suchy

Smutny, nakarmiony, wierny przyjaciel; ma do czynienia z wilgocią, wodą, rzekami, rolnictwem, orką i pracami ręcznymi; wskazuje na dostatek, skąpstwo, biedę, dalekie podróże, nienawiść, przebiegłość, podstęp, perfidię, samotność, złe czyny, porażkę, uwięzienie, kajdany, a także na wiarygodność, starość, powolność, przezorność, inteligencję, eksperymentowanie, głębię myśli, upór oraz na strach, żałobę, smutek, trudności, nieszczęście, śmierć i spadki; reprezentuje dziadka, ojca, starszych braci, eunuchów, niewolników i motłoch.

Jowisz

benefik

gorący i wilgotny

Wskazuje na duszę karmiącą, życie, dzieci, wnuków, zarodki, mędrców, sędziów, wyjaśnianie snów, wiarygodność, prawdę i cnotę; ma do czynienia z religią, pobożnością, tolerancją, gorliwością; mówi o zwycięstwie, podbojach, szlachetności, królach, wielkich ludziach, pragnieniu bogactwa, powodzeniu, szczodrości, hojności, bezinteresowności, zamiłowaniu do okazałych budowli, dotrzymywaniu obietnic, a także o poczuciu humoru oraz o działaniach skierowanych

na czynienie dobra.

Mars

malefik

gorący i suchy

Młodość, siła, pożary, nieoczekiwane wydarzenia; reprezentuje jeźdźców, dowódców, sprawy militarne, niesprawiedliwość, uciemiężenie, wojnę, zabijanie; ma związek z bandytyzmem, kradzieżą, arogancją, karą, pobiciem, aresztowaniem, trudnościami, uciekinierami oraz wszelakimi sporami; odnosi się do zmienności, zapalczywości, pośpiechu, głupoty, wulgarności, małej pobożności, kłamstwa, oszczerstwa, bezczelności, a także do podróży, nieobecności w domu, cudzołóstwa, pobłażliwości w uciechach cielesnych, aborcji; reprezentuje środkowych braci, treserów zwierząt, grabarzy, ukrzyżowanie, jak również metale, które topią się w ogniu, jak złoto, srebro, żelazo.

Słońce

benefik

gorący i suchy

Dusza zwierzęca, światło, jasność, intelekt, wiedza, inteligencja, zwycięstwo, waleczność i mistrzostwo; wskazuje na sędziów, królów, przywódców, szlachetność, stowarzyszenia, bogactwo, dobrobyt, elokwencję, czystość, wyrok, religię, przyszłe życie; symbolizuje ojca, środkowych braci, władzę nad złymi ludźmi; może przynosić zarówno dobry, jak i zły los.

Wenus

benefik

zimny i wilgotny

Kobiety, matki, młodsze siostry; wskazuje na schludność, ubranie, biżuterię, złoto, srebro; symbolizuje szczęście, bezstronność, rycerskość, dumę, umiłowanie uciech i rozrywek, śmiech, luksus, arogancję, zdobienie, radość; ma do czynienia z tańcem, grą na instrumentach dętych i smyczkowych, śpiewem, a także z perfumami, zapachami, grą w szachy i tryktraka; może także mówić o lenistwie, zasadach moralnych, dzieciach z nieprawego łoża, wskazywać na prostytucję, napoje alkoholowe, wybujały erotyzm, lesbijstwo oraz na wielkoduszność, piękno, słabość duszy, powolność, kobiecość, flirt, namiętność, jak również na świątynie, przynależność religijną i pobożność.

Merkury

zmienna

zmienna

(inni autorzy podają:

zimny i suchy)

Młodość, młodsi bracia, oddanie dla pracy; wskazuje na dywinację, objawienia proroków, wiarygodność, intelekt, mowę, plotki, dyscypliny naukowe, obliczenia, badania, geometrię, astrologię, ornitomantykę, czary, retorykę, poezję, pisarstwo; mówi też o nikłej radości, niedostatku, handlu, braniu i dawaniu, sprycie, oszustwie, ale także o pomocy, cierpliwości i życzliwości w stosunku do tych, którzy są mili.

Księżyc

benefik

zimny i wilgotny

Radość, piękno, pochwały, początek wszelkich działań; wskazuje na szczęście w życiu, prawoznawstwo, religię, refleksyjność, przeczucia, nauki o ziemi i wodzie, księgowość, słaby intelekt, a także na szlachetne kobiety, małżeństwo, wychowanie dzieci; symbolizuje matkę, ciotkę, starszą siostrę, posłańca, plotki, uciekinierów, jak również kłamstwo, obmowę, niedyskrecję oraz transakcje i obfitość jedzenia.

2. STRUKTURA ZODIAKU

Sahl ibn Bishr w pierwszej kolejności dzieli zodiak7 na znaki męskie (dzienne) i żeńskie (nocne), mówiąc, że Baran to znak męski i dzienny, Byk – żeński i nocny, Bliźnięta są męskie i dzienne itd. Jak widać, znaki żeńskie (nocne) następują po męskich (dziennych) i tak aż do Ryb, które są żeńskie i nocne. Następnie Sahl dzieli znaki ze względu na szybkość wschodzenia. Mamy bowiem sześć znaków prosto wschodzących (od Raka do Strzelca) oraz sześć znaków krzywo wschodzących (od Koziorożca do Bliźniąt). Każdy znak prosty wschodzi mniej więcej przez dwie godziny lub nawet dłużej (w naszej szerokości geograficznej znak Wagi wschodzi najdłużej, bo prawie 3 godziny), natomiast znaki krzywe wschodzą zdecydowanie szybciej. Najkrócej ascendent przebywa w Baranie, zaledwie 48 minut. W astrologii elekcyjnej preferowało się, aby ascendent znajdował się w znaku prosto wschodzącym.

W kolejnej części Sahl ibn Bishr opisuje znaki ze względu na jakości, chociaż nie używa tego terminu. Twierdzi, że cztery z dwunastu znaków to ruchome (dziś nazywa się je kardynalnymi), a więc Baran, Rak, Waga i Koziorożec, ponieważ kiedy Słońce wchodzi w te znaki, zmieniają się pory roku. Następne nazywa stałymi, do których należą Byk, Lew, Skorpion i Wodnik. Znaki te są stałe, ponieważ gdy przebywa w nich Słońce, klimat związany z odpowiednią porą roku się nie zmienia, a raczej utrwala. Jednak gdy Słońce znajdzie się w znakach zmiennych (Bliźnięta, Panna, Strzelec i Ryby), które Sahl ibn Bishr nazywa pospolitymi, a które w astrologii hellenistycznej określane były mianem dwucielesnych (podwójnych), to przez jedną część zodiakalnego miesiąca może być gorąco, podczas gdy w drugiej zimno, i odwrotnie. Jak widać, dawne jakości nie różnią się zasadniczo od ich współczesnego rozumienia. Jednak dalsze rozróżnienia nie są dziś tak powszechnie stosowane.

Sahl pisze, że niektóre znaki są czworonożne (tj. Baran, Byk, Lew, Koziorożec i ostatnie stopnie Strzelca), inne ciche (tj. Panna, Koziorożec i Wodnik), głośne (Baran, Byk, Bliźnięta, Lew, Waga i Strzelec), a jeszcze inne nieme. Do niemych zalicza się Raka, Skorpiona i Ryby, które jednocześnie są znakami płodnymi. Natomiast za znaki niepłodne uchodzą: Baran, Lew, Panna, Strzelec i Koziorożec, zaś Byk, Bliźnięta i Wodnik to znaki średnio płodne.

Na szczególną uwagę zasługuje wyodrębnienie tzw. trasy spalonej, o której Sahl mówi, że rozciąga się ona od końca Wagi do początku Skorpiona. Zwykle jednak dawni autorzy wskazują na trasę spaloną obejmującą pas zodiakalny od 15° Wagi do 15° Skorpiona. Ten spalony odcinek zodiaku, zwany też via combusta, wiąże się bezpośrednio z teorią podstawowych godności, ściślej mówiąc z teorią wywyższenia planet (egzaltacji), o czym mowa niżej. Zarówno Waga, jak i Skorpion to bowiem znaki upadku Świateł. Słońce w Wadze znajduje się w upadku, ponieważ w Baranie jest wywyższone. Natomiast Księżyc jest w upadku w Skorpionie, ponieważ wywyższony jest w Byku.

Z kolei Albumasar podaje trochę dokładniejszą charakterystykę poszczególnych znaków8, włącznie z prajakościami i melotezją, czyli przyporządkowaniem części ciała do zodiaku. Melotezja jest koncepcją antyczną i po raz pierwszy pojawiła się w astrologicznym poemacie dydaktycznym Maniliusza (Astronomica)9 z I wieku n.e.

Zodiak według Albumasara

Znak

Prajakość

Atrybuty

Melotezja

Baran

gorący i suchy

ognisty, dzienny, męski, kardynalny

głowa i twarz

Byk

zimny i suchy

ziemski, żeński, nocny, stały

szyja i jabłko Adama

Bliźnięta

gorący i wilgotny

powietrzny, męski, dzienny, dwucielesny (zmienny)

plecy, ramiona, ręce

Rak

zimny i wilgotny

wodny, żeński, nocny, kardynalny

klatka piersiowa,

piersi, serce,

żołądek, pachwiny,

śledziona i płuca

Lew

gorący i suchy

ognisty, męski, dzienny stały

żołądek, serce,

mięśnie, plecy

Panna

zimny i suchy

ziemski, żeński, nocny, dwucielesny (zmienny)

brzuch, jelito grube i cienkie, przepona

Waga

gorący i wilgotny

powietrzny, męski, dzienny, kardynalny

kręgosłup, podbrzusze, pępek, genitalia, uda, pośladki, talia

Skorpion

zimy i wilgotny

wodny, żeński, nocny, stały

penis, jądra, pęcherz, pośladki, krocze (narządy rodne)

Strzelec

gorący i suchy

ognisty, męski, dzienny, dwucielesny (zmienny)

uda

Koziorożec

zimny i suchy

ziemski, żeński, nocny, kardynalny

kolana

Wodnik

gorący i wilgotny

powietrzny, męski, dzienny, stały

podudzia, łydki

Ryby

zimny i wilgotny

wodny, żeński, nocny, dwucielesny (zmienny)

stopy

3. ZODIAK I PLANETY

W strukturze zodiaku najistotniejszą rolę odgrywają władztwa planetarne. Światła mają po jednym, a planety w swym władaniu mają po dwa znaki zodiaku. Słońce rządzi Lwem, a Księżyc Rakiem, Saturn Koziorożcem i Wodnikiem, Jowisz Strzelcem i Rybami, Mars Baranem i Skorpionem, Wenus Bykiem i Wagą, a Merkury Bliźniętami i Panną.

O znakach często się mówiło jako o domach poszczególnych planet, bo domem Marsa jest Baran i Skorpion, domem Wenus Byk i Waga itd., stąd wyrażenie domicil. Planeta znajduje się w domicylu wtedy, gdy przebywa w swoim znaku. Gdy natomiast znajdzie się w znaku leżącym naprzeciwko, mówi się, że jest na wygnaniu (detryment).

Każda planeta „spokrewniona” jest też z innymi znakami, co zauważyli już Babilończycy. Choć najlepiej planeta „czuje się” w swoim znaku, to jednak godnie przyjęta zostaje także w innych znakach, co określa się mianem wywyższenia albo egzaltacji. Ta antyczna koncepcja (gr. hypsoma), jaka przetrwała do naszych czasów, znana była już babilońskim astrologom, którzy określali ją mianem nisitri. Już wtedy zauważono, że w jednych znakach planety czują się lepiej, a w innych gorzej. Dawni astrologowie przyrównywali planety do aktorów, którzy mają do odegrania konkretną rolę. Na przykład bohaterskie Słońce lepiej odegra swoją rolę, kiedy znajdzie się w znaku odważnego i wojowniczego Barana, ale kompletnie nie wykaże swoich heroicznych cech w znaku Wagi, w którym ego (Słońce) musi zostać rozczłonkowane na dwa przeciwstawne bieguny: ja i ty. Z kolei gdy królewskie Słońce znajdzie się w Wodniku, czyli w znaku swojego wygnania, również jest wyjątkowo słabe. Można powiedzieć, że to znak upadku króla, stąd współcześnie znak ten wraz z jego nowożytnym władcą – Uranem – kojarzy się z rewolucją.

Księżyc wywyższony jest w Byku, Saturn w Wadze, Jowisz w Raku, Mars w Koziorożcu, Wenus w Rybach, zaś Merkury w tym samym znaku, którym rządzi, czyli w Pannie. Niekiedy istotną rolę odgrywa nie tylko znak wywyższenia, ale także konkretny stopień. Tymczasem znaki upadku planet znajdują się dokładnie po opozycji. Na przykład Mars wywyższony w Koziorożcu znajduje się w upadku w znaku Raka. (Szczegółowe wyjaśnienia zob. tabela niżej).

Najstarszy horoskop zinterpretowany w oparciu o wywyższenia pochodzi z czasów babilońskich10. Został on sporządzony dla dziecka, które urodziło się ok. 29 kwietnia 410 roku p.n.e. za panowania króla perskiego Dariusza II, a więc wtedy, gdy Platon był jeszcze nastolatkiem, a od śmierci Buddy upłynęło zaledwie 73 lata. Nie możemy zatem oczekiwać, że babiloński horoskop opierał się na jakiejś rozbudowanej metodologii astrologicznej. Na tabliczce zaznaczono: Słońce w Baranie, Księżyc w Wadze (Merkury był wówczas niewidoczny, więc nie brano pod uwagę jego położenia), Wenus w Byku, Mars w Bliźniętach, Jowisz w Rybach i Saturn w Raku. Dla babilońskiego astrologa taki rozkład planet w znakach zodiaku był bardzo pomyślny. Swoją interpretację zawarł więc w krótkich słowach: „Sprawy ułożą się pomyślnie”11. Skąd taki wniosek? Otóż właśnie stąd, że rozmieszczenie większości planet odpowiadało babilońskiej koncepcji nisitri. Słońce jest w wywyższeniu, a Wenus i Jowisz w domicylu, dlatego werdykt dla nowonarodzonego dziecka musiał być pomyślny.

4. TROISTOŚCI

Na odrębne omówienie zasługują troistości, o których współczesna astrologia zupełnie zapomniała. Dawniej nie przywiązywano tak dużej wagi do żywiołów jak dziś. Nie mówiono „powietrzna Waga” czy „ziemski Byk”. Znaki grupowano wprawdzie podług trygonów, ale nazywano je czterema troistościami, którym przyporządkowano odrębne władztwo planetarne.

O troistościach pisał już Doroteusz z Sydonu (I w. n.e.). Swój astrologiczny poemat dydaktyczny (Pentateuch) rozpoczyna od stwierdzenia, że „wszystko, co ludzie osiągają, co ich spotyka i czego doświadczają, zależy od władców troistości”12. Chodzi tu o podział dwunastu znaków zodiaku na cztery grupy, z których każda składa się z trzech znaków. Mamy zatem cztery troistości, wśród nich są dwie troistości dzienne: 1) Baran, Lew, Strzelec; 2) Bliźnięta, Waga i Wodnik oraz dwie troistości nocne: 3) Byk, Panna, Koziorożec oraz 4) Rak, Skorpion i Ryby.

Jak widać, troistości odpowiadają poszczególnym żywiołom (ogień, powietrze, ziemia, woda), które dopiero w późnym antyku przyporządkowano odpowiednim trygonom zodiakalnym. Według Doroteusza każdą troistością rządzą trzy planety. Troistościami dziennymi rządzą w różnej kolejności planety dzienne (Słońce, Jowisz, Saturn), zaś troistościami nocnymi władają planety nocne (Księżyc, Mars, Wenus). Merkury jako planeta neutralna współrządzi troistością dzienną (żywioł powietrza), choć niektórzy autorzy uznają Merkurego za władcę troistość ziemskiej.

Zarówno u Doroteusza, jak i u Albumasara i Sahla ibn Bishra przyporządkowanie planet do poszczególnych troistości wygląda następująco:

1. Baran, Lew, Strzelec– Słońce, Jowisz, Saturn (horoskop dzienny) lub Jowisz, Słońce, Saturn (horoskop nocny);

2. Byk, Panna, Koziorożec– Wenus, Księżyc, Mars (horoskop dzienny) lub Księżyc, Wenus, Mars (horoskop nocny);

3. Bliźnięta, Waga, Wodnik – Saturn, Merkury, Jowisz (horoskop dzienny) lub Merkury, Saturn, Jowisz (horoskop nocny);

4. Rak, Skorpion, Ryby – Wenus, Mars, Księżyc (horoskop dzienny) lub Mars, Wenus, Księżyc (horoskop nocny).

Trzeba podkreślić, że nie bez znaczenia pozostaje tu kolejność planet, ponieważ pierwsza zawsze jest najważniejsza, ostatnia zaś (taka sama, bez względu na dzień czy noc) jest planetą pomocniczą i z reguły najmniej istotną. Ten na pierwszy rzut oka trochę skomplikowany system, który we współczesnej astrologii w ogóle nie jest znany, był przez wieki modyfikowany i upraszczany, do czego zresztą przyczyniły się pomyłki Ptolemeusza, który w Tetrabiblos („Czworoksiąg”) błędnie opisał troistości13. Niektórzy astrologowie arabscy, a także William Lilly oraz zdecydowana większość siedemnastowiecznych klasyków angielskich, korzystało z uproszczonego systemu planetarnych władztw troistości, ograniczając się tylko do dwóch lub nawet jednej planety dla każdego trygonu. W tym przypadku podział ten przedstawia się następująco:

1. Baran, Lew, Strzelec – Słońce (dzień) i Jowisz (noc),

2. Byk, Panna, Koziorożec – Wenus (dzień) i Księżyc (noc),

3. Bliźnięta, Waga, Wodnik – Saturn (dzień) i Merkury (noc),

4. Rak, Skorpion, Ryby – Mars (dzień i noc).

W tym uproszczonym schemacie troistości widać wyraźnie, że choć Mars w Raku jest w upadku, to jednak przebywa jednocześnie w swojej troistości. Podobnie Wenus, która w Pannie jest wprawdzie w upadku, to jednocześnie w swojej troistości. Tymczasem Saturn w Wadze nie dość że jest wywyższony, to jeszcze w swojej troistości, zaś Słońce w Lwie jest nie tylko w domicylu, lecz także w swojej troistości. Jak widać, troistości mogą niekiedy osłabiać negatywny efekt detrymentu lub upadku planet bądź wzmacniać pozytywny efekt domicylu i egzaltacji14. Choć w astrologii doby późnego renesansu przeważnie stosowano uproszczone władztwo planet nad troistościami, to jednak większość arabskich astrologów, a także Guido Bonatti korzystali z systemu Doroteuszowego, co przyjęte zostało także w interpretacjach horoskopów prezentowanych w tej książce.

Co ciekawe, Doroteusz uczynił z troistości jedno z narzędzi prognostycznych. Uważał, że o pomyślności w życiu świadczy położenie władców troistości Słońca, względnie Księżyca (jeśli urodzenie było nocne), co najlepiej zilustruje poniższy przykład.

Horoskop omawiany przez Doroteusza, 26.01.0013, godz. 10.00 LMT (domy jako całe znaki); w oryginale Wenus błędnie położona w Rybach

Interpretując powyższy horoskop, Doroteusz wyjaśnia:

„Jest to horoskop dzienny, Baran znajduje się na ascendencie, a władcami troistości Słońca są Saturn i Merkury. Saturn jest w zachodnim domu następującym [dom 8], zaś Merkury w domu następnym po medium coeli [dom 11], który jest miejscem fortuny. Tak więc urodzony powinien być zdrowy, bogaty, mieć szczęście do interesów, posiadać wielkie nieruchomości, cieszyć się sławą, powodzeniem i stale powiększać swój dobrobyt”15.

Trzecim władcą troistości Słońca, a więc troistości powietrznej, bo Słońce znajduje się w Wodniku, jest Jowisz, który w tym horoskopie też jest silny, ponieważ znajduje się w domu siódmym, a więc narożnym (znaczenie domów zostało omówione niżej). Tego typu predykcja była zresztą dość popularna w dawnej astrologii. Również Guido Bonatti w swoim Liber Astronomiae opisał tzw. dyrekcje przez troistości, gdzie pierwsza planeta rządziła okresem od 1. do 30. roku życia, druga latami 30-60, a ostatnia 60-90, przy czym punktem wyjścia nie była tu troistość Słońca czy Księżyca – jak u Doroteusza – lecz troistość ascendentu w zależności od tego, czy horoskop był dzienny, czy nocny.16

5. TERMY, CZYLI GRANICE

Dawni astrologowie nie tylko grupowali zodiak w określone zbiory, lecz także dzieli poszczególne znaki na mniejsze części składowe. Każdy znak dzieli się na pięć nieregularnych odcinków, którymi zawiaduje pięć planet (z wyjątkiem Świateł). Odcinki te określa się mianem granic planet albo term (łac. termini). W Tetrabiblos Ptolemeusz przedstawił trzy systemy granic: egipski, chaldejski i tzw. ptolemejski17. Przy czym ten ostatni występuje w różnych wersjach. Jakby tego było mało Wettiusz Walens (II w.) w III księdze swojego dzieła Anthologiae zaproponował własny, zupełnie inny system granic18, według którego istnieje nie pięć, lecz siedem term planet (włącznie ze Światłami) przyporządkowanych w zależności od troistości, z rozróżnieniem na porę dzienną i nocną. Ten dość skomplikowany, choć w sumie logiczny system jednak się nie przyjął.

Z setek zachowanych horoskopów antycznych tylko w jednym przypadku odwołano się do term ptolemejskich. Zdecydowana większość astrologów hellenistycznych, arabskich i średniowiecznych korzystała z term egipskich. Później jednak zostały one wyparte przez termy ptolemejskie, które w nieco wykoślawionej wersji pojawiły się w Christian Astrology Williama Lilly’ego i u innych klasyków angielskich, do czego przyczyniły się nieścisłości pojawiające się w różnych dawnych manuskryptach ptolemejskiego „Czworoksiągu”. Jednak najmniej zniekształcone i najchętniej używane były dawniej termy egipskie, na które powołuje się także Albumasar. Zwykle trzy pierwsze termy należą do benefików, podczas gdy ostatnim stopniom znaków przyporządkowano wpływy Saturna i Marsa. Granice planet mają różne długości od minimum 2° do maksimum 12°. Na ogół liczą 4-8°. Warto dodać, że istnieje szereg technik prognostycznych związanych z granicami planet. Jedną z nich są dyrekcje hylega przez termy opisywane już przez arabskich astrologów, a także tranzyty przez termy. Temat ten szerzej przedstawiam w ostatnim rozdziale.

Termy egipskie, na których opierają się prezentowane tu interpretacje astrologiczne, przedstawia poniższa tabela. Dla ułatwienia termy zamieszczono także na wszystkich wykresach horoskopów prezentowanych w książce.

Granice planet (termy egipskie)

¥

j 6

c 6 (12)

a 8 (20)

g 5 (25)

m 5 (30)

¨

c 8

a 6 (14)

j 8 (22)

m 5 (27)

g3 (30)

©

a 6

j 6 (12)

c 5 (17)

g 7 (24)

m 6 (30)

®

g 7

c 6 (13)

a 6 (19)

j 7 (26)

m 4 (30)

¯

j 6

c 5 (11)

m 7 (18)

a 6 (24)

g 6 (30)

³

a 7

c 10 (17)

j 4 (21)

g 7 (28)

m 2 (30)

m 6

a 8 (14)

j 7 (21)

c 7 (28)

g 2 (30)

¸

g 7

c 4 (11)

a 8 (19)

j 5 (24)

m 6 (30)

»

j 12

c 5 (17)

a 4 (21)

m 5 (26)

g 4 (30)

Á

a 7

j 7 (14)

c 8 (22)

m 4 (26)

g 4 (30)

Ä

a 7

c 6 (13)

j 7 (20)

g 5 (25)

m 5 (30)

Å

c 12

j 4 (16)

a 3 (19)

g 9 (28)

m 2 (30)

6. OBLICZA (DEKANATY)

Obok granic planet istotne były również oblicza planet. Każdy znak zodiaku dzielony jest bowiem nie tylko na termy, lecz także na trzy równe dziesięciostopniowe odcinki, zwane dekanatami. Zarówno w antycznej, jak i w arabskiej oraz średniowiecznej astrologii poszczególnym dekanatom przypisywano władztwo planetarne uszeregowane w porządku chaldejskim. Pierwszy dekanat Barana to oblicze Marsa, drugi – oblicze Słońca, trzeci – Wenus; pierwszym dekanatem Byka rządzi więc Merkury, drugim – Księżyc, a trzecim – Saturn. Pierwszy dekanat Bliźniąt będzie zatem obliczem Jowisza, drugi – Marsa, a trzeci – Słońca. Cały cykl powtarza się aż do ostatniego dekanatu Ryb, którym rządzi Mars.

Jak widać, dawne rozumienie dekanatów nie pokrywa się z tym, jak dziś je postrzegamy. We współczesnej astrologii dekanatami rządzą nie planety, lecz znaki zodiaku należące do tego samego żywiołu. Na przykład pierwszy dekanat Wagi przyporządkowany jest Wadze, drugi Wodnikowi, a trzeci Bliźniętom. Ta idea znana była już arabskim astrologom, jednak pochodzenie jej jest prawdopodobnie hinduskie. W pismach al-Biruniego (X-XI w.) znajdujemy rozróżnienie na dekanaty antyczne i indyjskie (Drikan), przy czym te ostatnie również łączone są z planetami, a nie ze znakami19. Nie przywiązywano do nich jednak zbyt dużej wagi.

Poniższa tabela podsumowuje i porządkuje omówione wyżej związki, jakie zachodzą pomiędzy zodiakiem a planetami.

Zodiak i planety

Znak

Władztwo (domicyl)

Wywyższenie

(egzaltacja)

Troistość dzienna

Troistość nocna

Dekanaty I, II, III

Wygnanie (detryment)

Upadek

¥

g

] (19°)

] j m

j ] m

g ] c

c

m

¨

c

_ (3°)

c _ g

_ c g

a _ m

g

©

a

ñ (3°)

m a j

a m j

j g ]

j

®­

_

j (15°)

c g _

g c _

c a _

m

g

¯

]

] j m

j ] m

m j g

m

³

a

a (15°)

c _ g

_ c g

] c a

j

c

c

m (21°)

m a j

a m j

_ m j

g

]

¸

g

c g _

g c _

g ] c

c

_

»

j

ò (3°)

] j m

j ] m

a _ m

a

Á

m

g (28°)

c _ g

_ c g

j g ]

_

j

Ä

m

m a j

a m j

c a _

]

Å

j

c (27°)

c g _

g c _

m j g

a

a

7. DODEKATEMORIE I INNE PODZIAŁY

Dawna astrologia znała jeszcze inne podziały w obrębie trzydziestostopniowego odcinka znaku zodiaku. Nie ma tu miejsca, ani nawet takiej potrzeby, aby szczegółowo je przedstawiać, bo nigdy nie odgrywały one tak znaczącej roli, jak troistości, termy czy oblicza. Jakkolwiek warto odnotować nowenarie (sankr. nawamsa), według których znak dzieli się na dziewięć równych części po 3°20´ i według różnego klucza przyporządkowuje się temu odcinkowi jakąś planetę. Pochodzenie tej doktryny jest wprawdzie indyjskie, ale dość szeroko wspomina się o nich w pismach astrologów arabskich (Albumasar, Abraham Ibn Ezra) i średniowiecznych (Guido Bonatti).

Na szczególną uwagę zasługują także dodekatemorie, które znane były już w astrologii hellenistycznej, gdyż zostały wymyślone przez Babilończyków. Dodekatemorie (sankr. dvadasamsa) odnoszą się do podziału znaku na dwanaście dwuipółstopniowych odcinków, z których każdy odpowiada jednemu znakowi, a wszystkie dodekatemerie w obrębie pojedynczego znaku odpowiadają całemu zodiakowi. W Polsce ta koncepcja jest dość dobrze znana, jakkolwiek u Doroteusza znajdujemy specjalną procedurę liczenia dodekatemorii dla każdej planety. Z kolei Maniliusz dzielił jedną dodekatemorię (2°30´) na pięć części po pół stopnia i każdej z nich (0°30´) przyporządkował jedną z pięciu planet (poza Światłami). Natomiast Ptolemeusz odrzucił dodekatemorie, uznając je za nieprzydatne.

Antyczni astrologowie właściwie każdemu najdrobniejszemu fragmentowi znaku zodiaku przypisywali jakąś symbolikę. Na przykład w koncepcji monomorii każdemu stopniowi zodiaku przyporządkowano planetę zgodnie z porządkiem chaldejskim. Albumasar wyszczególnia natomiast stopnie20 ciemne, zacienione, puste, obojętne i jasne (te ostatnie są szczególnie korzystne) oraz stopnie męskie i żeńskie (pomocne w rozstrzyganiu spraw typowo męskich bądź kobiecych), a także maleficzne stopnie wklęsłe i beneficzne wypukłe.

8. DOMY

Znaczenie poszczególnych domów różni się od tego, jakie znamy we współczesnej astrologii. Jakkolwiek za najważniejsze uchodziły domy narożne albo kątowe (I, IV, VII i X), potem następujące (II, V, VIII i XI) oraz domy słabe, czyli upadające (III, VI, IX i XII). Najmniej efektywne to te domy, które nie tworzą żadnego głównego aspektu z domem pierwszym. W szczególności tyczy się to domów XII, VI, VIII i po części także domu II. Astrologowie hellenistyczni i arabscy dzielili domy także ze względu na ich siłę. Najsilniejsze domy w kolejności to: I, X, XI, VII, V, IV, IX, III, VIII, II, VI i najsłabszy XII. Sahl ibn Bishr uważa, że planety znajdujące się w domu pierwszym są najsilniejsze ze wszystkich innych planet, zwłaszcza jeśli są one w domicylu, egzaltacji, we własnej troistości, termie bądź obliczu. Najsłabiej działają w domach VI i XII, ponieważ są to domy radości malefików, Marsa i Saturna.

Według dawnych astrologów każda z planet raduje się w określonym domu, a więc „czuje się” w nim wyjątkowo dobrze. Antyczna koncepcja radości planet jest istotna zarówno dla Sahla, jak i Albumasara. Przedstawia się ona następująco:

1. Saturn – XII dom

2. Jowisz – XI dom

3. Mars – VI dom

4. Słońce – IX dom

5. Wenus – V dom

6. Merkury – I dom

7. Księżyc – III dom.

W antyku najbardziej popularnym systemem domów były domy traktowane jako całe znaki. Niezależnie od tego, w którym stopniu znajdował się ascendent, dom pierwszy liczony był od początku do końca znaku, drugim domem był następny znak, trzecim kolejny itd. Ten system domów stosował także Sahl ibn Bishr. Innym systemem były domy równe. Każdy z nich miał 30°, jakkolwiek początek domów wyznaczany był przez stopień ascendentu. Warto zauważyć, że zarówno w domach równych, jak i w domach-znakach medium coeli nie wyznaczało początku domu X, lecz traktowano je jako istotny punkt, podobnie jak dziś traktuje się werteks. W pismach Sahla ibn Bishra rozróżnienie MC od domu dziesiątego przestrzegane jest bardzo rygorystycznie.

Inne domy, takie jak tzw. system Porfiriusza (III w.) czy Alcabitiusa (X w.), z którego korzystał Guido Bonatti i po części także Albumasar, traktują już medium coeli jako wierzchołek X domu. W astrologii późnorenesansowej najbardziej popularne były domy Regiomontanusa, używane m.in. przez Williama Lilly’ego. Z kolei system Placidusa (XVII w.) upowszechnił się dopiero dwa wieki później, głównie za sprawą traktatów ostatniego astrologa ery tradycyjnej, Johna Partridge’a (1644-1715), który był entuzjastą tych domów, i system ten z powodzeniem stosowany jest do dziś.

Warto dodać, że specyfiką dawnej astrologii była tzw. rotacja domów, odliczanie domów niekoniecznie od ascendentu. Na przykład majątek ojca czytano z domu V, ponieważ był to jednocześnie II dom dla domu IV (ojciec). Odliczanie domów mogło się zresztą zaczynać w dowolnym miejscu horoskopu w zależności od zagadnienia. Ta metoda jest do dziś praktykowana w astrologii horarnej. Również prezentowane w następnych rozdziałach tematy wojen i wyborów politycznych odwołują się do tej rotacyjnej techniki.

Poniżej znaczenie poszczególnych domów opisywane przez Sahla21. Choć niektóre hasła mogą brzmieć trochę anachronicznie, to jednak warto zwrócić uwagę zarówno na podobieństwa, jak i rozbieżności ze współczesnym rozumieniem tych zagadnień. Wyraźnie widać to na przykładzie domu trzeciego, któremu już od antyku przypisywano religię, wiarę religijną i sny, a także domu szóstego, który wcale nie kojarzył się z pracą, lecz z uległością, bo symbolizował niewolników, jak również domu dwunastego jednoznacznie skorelowanego z tym, co złe i niszczące.

Znaczenie domów według Sahla ibn Bishra

Dom

Charakterystyka

I

Początek życia i początek wszelkich rzeczy, pytający

i jego pytanie, które nosi głęboko w sercu;

wskazuje na urodzonego, jego ciało i życie

oraz na początek każdego zdarzenia.

II

Gromadzenie dóbr materialnych, ciało, siły życiowe,

a także pomoc w podtrzymaniu i utrzymaniu życia, przychody, wynagrodzenie, darowizny.

III

Bracia i siostry, sąsiedzi i związki z ludźmi, ich działanie, cierpliwość i porady; wskazuje na wiarę i religię oraz listy, delegacje i gości, a także podróże i sny.

IV

Ojciec i jego kondycja, pochodzenie rodziców i ich zasoby, więzienie, nieruchomości, miasta (zabudowa miejska)

i życie społeczne, każdy rodzaj budynków, wszystko, co jest ukryte (np. skarby), śmierć i to, co wydarza się po śmierci, rodzaj pochówku (grób); koniec spraw oraz dom,

kraj, a także spadki w formie nieruchomości,

jak również to wszystko, co jest schowane pod ziemią.

V

Jest to dom radości Wenus, dlatego wskazuje na miłość,

jak również na dzieci i wszystko, czemu się ufa; symbolizuje gości (ambasadorów), posłańców, dary ziemi; poszukiwanie kobiet, przyjaźni i przyjaciół, sprawy społeczne oraz to,

co się dziedziczy (drugi dom dla czwartego).

VI

Niekorzystny dom, wskazuje na słabości oraz choroby (uleczalne i nieuleczalne), niesprawiedliwość, zmiany miejsca oraz sytuacje zależności od innych (niewolnik).

VII

Małżeństwo i relacje z małżonkiem, bitwy, spory i konflikty (w szczególności między dwiema osobami); wskazuje na tego, który odpowiada na pytania (w horoskopie horarnym dom VII symbolizuje astrologa), a także na uciekinierów, złodziei i zagubione osoby; symbolizuje podróże i zgubione rzeczy w czasie drogi; to dom wrogów pytającego (urodzonego); każda planeta przebywająca w tym domu leży w opozycji (konflikcie) z ascendentem.

VIII

Śmierć, zabijanie, trucizna śmiertelna, strach,

dziedziczenie wskutek śmierci, wszystko, co umiera; wskazuje na trud, smutek, wojny i konflikty, sojusznicy i pomocnicy przeciwnika, a także powierzone rzeczy,

jak również zarządzanie nieruchomościami,

a także lenistwo i talenty.

IX

Podróże, wyjazdy, pobożność, świątynie, filozofia, prekognicja, wiedza o gwiazdach, boska wiedza, wróżbiarstwo, literatura, delegaci, pełnomocnictwo, sny, wiara, świętość, religia, wszystkie rzeczy przeszłe i zaległe, a także rzeczy przyszłe oraz przewidywanie przyszłości;

jako że dom IX jest domem dwunastym dla domu X, symbolizuje on pozbawienie honorów albo własnej pracy.

X

Król, królestwo (państwo, władza), sława, najwyższa władza, zaszczyty, autorytet, a także matka, wartość skradzionej

lub posiadanej rzeczy, sędzia, książę, kapłani; praca i zawód.

XI

Przyjaciele, ufność, dobry los, majątek króla (władcy),

jego wkład, siła i sojusznicy, następca króla (władcy); pochwały i dzieci.

XII

Wrogowie, nieprzyjaciele, trudności, żałość, smutek, bolesne wspomnienia, nienawiść, podstęp i wszystkie złe rzeczy, ciążka praca, więzienie i zwierzęta, a także podróże (oddalenie, izolacja).

9. TEORIA ASPEKTÓW

Tradycyjna astrologia zna tylko pięć głównych aspektów ptolemejskich, czyli koniunkcję, sekstyl, kwadraturę, trygon i opozycję. Jeżeli koniunkcję potraktujemy archetypowo jako złączenie pierwiastków solarno-lunarnych, które mają związek ze znakami Raka (Księżyc) i Lwa (Słońce), to z tego punktu widzenia sekstyl będzie miał naturę Wenus (Rak ÷ Byk i Lew ÷ Waga), kwadratura naturę Marsa (Rak ÷ Baran i Lew ÷ Skorpion), trygon naturę Jowisza (Rak ÷ Ryby i Lew ÷ Strzelec), zaś opozycja nacechowana będzie wpływami Saturna (Rak ÷ Koziorożec i Lew ÷ Wodnik). Jak widać, aspekty pomyślne mają naturę benefików, a więc Wenus i Jowisza, zaś aspekty niepomyślne są powiązane z malefikami Marsem i Saturnem. Za najsilniejsze aspekty uważano koniunkcję i opozycję.

Tak jak w antycznej astrologii nie znano pojęcia orb, ponieważ brano pod uwagę tylko tzw. aspekty zodiakalne, wynikające z położenia planet w znakach, a nie w konkretnych stopniach znaków, tak później zwracano dużą uwagę na zakres aspektu. Tyle tylko, że to nie aspekty mają orbę (tak jak obecnie się uważa), lecz poszczególne planety. Ściślej mówiąc, orba to inaczej zakres światła planet. Sahl ibn Bishr podaje, że światło Słońca rozciąga się na 30°, co oznacza 15° przed i 15° za nim. Księżyc ma trochę węższy zakres, bo 12° przed i 12° za, w sumie 24°. Merkury i Wenus mają orby 7° za i przed. Mars ma przed i za 8°, zaś Jowisz z Saturnem mają orbę 9° za i przed. Innymi słowy, Słońce położone przykładowo w 15° Barana będzie w aspekcie z Marsem, nawet gdy ten znajduje się w 1° bądź w 29° Barana lub w jakimkolwiek innym znaku, z którym Baran może utworzyć jeden z głównych aspektów.

Co więcej, w każdym horoskopie, nie tylko horarnym czy elekcyjnym, najważniejsze są aspekty aplikacyjne, bo to one mówią o postępie. Aspekty separacyjne wskazują zwykle na to, co już się wydarzyło. Jak wiadomo, szybsza planeta aplikuje do wolniejszej, o ile stoi we wcześniejszym stopniu i nie jest w retrogradacji, bo wtedy zamiast się zbliżać, planety będą się oddalać. I odwrotnie, planeta szybsza może stać w późniejszym stopniu, ale jeśli biegnie ruchem wstecznym, utworzy aspekt aplikacyjny z planetą wolniejszą.

Zarówno Sahl ibn Bishr, jak i Albumasar22 oraz inni autorzy posługiwali się dość specyficzną teorią aspektów, którą można określić jako modalności. Jest ich kilka, albo nawet kilkanaście, a do najważniejszych należy m.in. przenoszenie światła. Sytuacja ta ma miejsce wtedy, gdy – jak pisze Sahl – dwa główne sygnifikatory nie tworzą bezpośrednio żadnego aspektu, przykładowo Merkury położony w 8° Lwa i Jowisz w 13° Ryb, jakkolwiek szybszy od nich Księżyc znajdujący się 10° Bliźniąt przenosi światło od Merkurego (separacyjny sekstyl) i zanosi je do Jowisza (aplikacyjna kwadratura). Inną modalnością jest gromadzenie światła, które zachodzi wtedy, gdy pomiędzy dwoma głównymi sygnifikatorami nie występuje żaden aspekt, na przykład Wenus położona 10° Barana i Księżyc 12° Byka, jakkolwiek wolniejszy od nich Jowisz przebywa 15° Raka, co oznacza, że zarówno Wenus, jak i Księżyc aplikują do Jowisza, który w tej sytuacji gromadzi światła sygnifikatorów.

Wyróżnia się także modalność zwaną odcięciem światła albo zakazem. Tak się dzieje wtedy, gdy dwie planety wprawdzie zmierzają do aspektu, ale pomiędzy nimi znajdzie się malefik, który odetnie światło. Sahl ilustruje to następującym przykładem: Merkury położony w 10° Raka mógłby utworzyć trygon z Jowiszem znajdującym się 15° Ryb, lecz Mars w 13° Barana odetnie światło Merkurego, bo zanim dojdzie do aspektu pomiędzy Merkurym a Jowiszem, wcześniej Merkury utworzy kwadraturę z Marsem. Ze swoistą niedogodnością mamy do czynienia wtedy, gdy przykładowo Księżyc jest w 15° Skorpiona, zaś Saturn jest w 23° Byka, a więc Księżyc z Saturnem zmierzają do aplikacyjnej opozycji, tym niemniej Mars położony jest w 10° Byka (w tym samym znaku, co Saturn), a to oznacza, że nawet jeśli opozycja Księżyc/Saturn dojdzie do skutku, to zniszczy ją Mars aplikujący do Saturna. Nie jest to wprawdzie typowe odcięcie światła, jakkolwiek sytuacja ta pokazuje, że silniejsza koniunkcja bywa ważniejsza od słabszej opozycji.

Inną modalnością aspektów jest recepcja, a właściwie przyjmowanie. Bardzo istotną rzeczą jest bowiem ustalenie nie tylko tego, czy planeta tworzy aspekty aplikacyjny, czy separacyjny, ale także, czy pozostaje z nią w recepcji. Dla astrologów arabskich recepcja ma miejsce wtedy, gdy dana planeta tworzy aspekt do planety powiązanej ze znakiem, w którym ta pierwsza się znajduje. Na szczególną uwagę zasługuje tzw. idealna recepcja, która przykładowo zachodzi pomiędzy Księżycem w Baranie aplikującym do Marsa (władcy Barana) przebywającego w Lwie. W takiej sytuacji Mars czerpie korzyść z Księżyca, ponieważ Księżyc przebywa w domicylu Marsa. Baran jest także znakiem wywyższenia Słońca, dlatego idealna recepcja byłaby również wtedy, gdyby Księżyc aplikował do Słońca. Wyróżniano również tzw. małą recepcję, która zachodzi przez troistości i termy. Jeśli przykładowo Księżyc znajduje się w znaku Bliźniąt i tworzy aspekt do Saturna, to znaczy, że Saturn jest w recepcji z Księżycem, ponieważ Księżyc znajduje się w troistości powietrznej rządzonej przez Saturna. Jakkolwiek gdyby Księżyc przebywał w Baranie i tworzył aspekt do Saturna, który w Baranie znajduje się w upadku, wówczas zachodzi tu zjawisko tzw. negatywnej recepcji, skutkującej osłabieniem planet. Warto dodać, że to, co dziś nazywa się tzw. wzajemną recepcją, a więc gdy planety wymieniają się znakami (np. Jowisz w Raku, a Księżyc w Strzelcu), w dawnej astrologii odgrywało trochę inną rolę niż obecnie.

Istotne znaczenie ma także oblężenie planety, a więc gdy znajduje się ona pomiędzy dwoma malefikami, co jest jednym z czynników osłabiających planetę. Sahl ibn Bishr wyjaśnia, że z oblężeniem mamy do czynienia wtedy, gdy na przykład Księżyc stojący w 13° Wagi tworzy separacyjną kwadraturę z Marsem w 10° Raka i zarazem zmierza do aspektu z Saturnem położonym w 18° Barana, nie napotkawszy wcześniej żadnej innej planety. Szczególnie silne i zarazem niekorzystne oblężenie zachodzi wtedy, gdy oblężona planeta względem malefików ma do pokonania (lub zdążyła pokonać) mniej niż 7°.

Antyczni, arabscy i średniowieczni astrologowie znali także pojęcie pustego bądź próżnego kursu, zwanego też biegiem jałowym planet. Ma ono miejsce wtedy, gdy dana planeta w obrębie własnego światła (orby) nie utworzy żadnego aspektu z inną planetą, czyli nie zmierza do aspektu aplikacyjnego, ani też druga planeta nie zmierza do aspektu z nią. Pojęcie to odnosi się nie tylko do Księżyca, lecz do każdego ciała niebieskiego. Trzeba podkreślić, że takie rozumienie próżnego kursu jest zgoła inne niż w obecnej astrologii. Dziś pusty kurs oznacza takie zodiakalne położenie Księżyca, które uniemożliwia mu utworzenie jakiegokolwiek aspektu aplikacyjnego, dopóki nie wyjdzie ze znaku. Natomiast astrologom arabskim nie przeszkadzało to, że Księżyc utworzy aspekt dopiero po wejściu do następnego znaku. Ważne, aby w obrębie swego światła zmierzał do aspektu. W dawnej astrologii opisywano także zjawisko dzikiego Księżyca. Ma ono miejsce wtedy, gdy Księżyc nie tylko nie zmierza do aspektu, lecz także w obrębie swojego światła nie separuje od żadnej planety, czyli nie tworzy ani aspektu separacyjnego, ani aplikacyjnego.

10. SIŁA PLANET

Na to, co decyduje o sile planet, składa się szereg czynników wynikających z opisywanych wyżej podstawowych godności. Planeta jest silna, kiedy znajduje się w znaku, którym włada (+5 pkt.) bądź w znaku swego wywyższenia (+4 pkt.). Silna jest także, gdy przebywa we własnej troistości (+3 pkt.), a także we własnych granicach (+2 pkt.) lub we własnym obliczu (+1 pkt.). Z kolei planetę osłabia detryment, czyli wygnanie, np. Wenus w Baranie (-5 pkt.), a także upadek, np. Wenus w Pannie (-4 pkt.). Słaba jest także planeta, gdy przebywa w znaku obcym, czyli w znaku bądź odcinku zodiaku, który nie dodaje jej godności ani przez domicyl i egzaltację, ani przez troistość, granice lub oblicze. Mówi się o takiej planecie peregrine (-5pkt.), którą jest na przykład Mars w Wodniku (z wyjątkiem 20-25°, kiedy jest we własnych granicach). Warto podkreślić, że zarówno w dawnych traktatach, jak i u Williama Lilly’ego pojęcie peregrine odnosi się także do tej planety, która znajduje się w znaku swojego upadku bądź wygnania23.

Teorię podstawowych godności obrazowo tłumaczy John Frawley. Według niego planetę w domicylu można porównać do człowieka bezpiecznie przebywającego w swoim domu, kiedy jest panem sytuacji. Planeta w wywyższeniu (egzaltacja) podobna jest do honorowego gościa, który zostaje podjęty z najwyższymi wyrazami sympatii i uznania. Z kolei planeta będąca w swojej troistości reprezentuje kogoś, kto działając, czuje się dokładnie tak, jakby był w swoim żywiole; nie zostanie wprawdzie wirtuozem, ale z pewnością będzie zadowolony. Tymczasem godność przez termy (granice) i oblicza (dekanaty) daje najsłabszą siłę, choć władzę planety tu posadowionej można porównać do podległego stanowiska wicedyrektora24.

Sahl ibn Bishr25 wyjaśnia, że o sile planet decydują także inne czynniki. Sprawą zasadniczą jest położenie planety w domach horoskopu. Najważniejsze, aby planeta była położona albo w domu narożnym albo w następującym, względnie w takim, który powiązany jest aspektem z ascendentem, czyli w każdym z wyjątkiem domu szóstego, ósmego, dwunastego i po części także drugiego. Następnie rozpatruje się kwestię podstawowych godności, a więc czy planeta przebywa w swoim domicylu, egzaltacji, we własnej troistości, termach bądź obliczu, względnie w domu własnej radości. Silna planeta jest również wtedy, gdy znajduje się w ruchu prostym oraz gdy w znaku, w którym przebywa, nie znajdują się malefiki ani nie zmierza do malefików przez kwadraturę bądź opozycję. Nie powinna ona także zmierzać do planety położonej w domu upadającym, względnie do planety, która znajduje się w upadku. O sile decyduje też to, czy planeta jest w recepcji (w znaczeniu, jak zostało to opisane wyżej), a także jej położenie w znaku stałym.

Kolejną sprawą, na którą dawniej zwracano uwagę, jest to, że planety wyższe męskie (tj. Saturn, Jowisz i Mars) są silniejsze wtedy, gdy są wschodnie, to znaczy, gdy wschodziły przed Słońcem, chociaż nie w jego promieniach, natomiast planety żeńskie (tj. Wenus, Merkury i Księżyc) będą silne wtedy, gdy są zachodnie, a więc gdy zachodzą po Słońcu. Istotną kwestią jest także to, co arabscy astrologowie określali terminem hayz, co oznacza we własnym świetle. Dzienne planety powinny być nad horyzontem za dnia, natomiast nocne być widoczne w nocy. Innymi słowy, Saturn, Jowisz i Słońce w horoskopie dziennym powinny być w domach od VII do XII, w nocy zaś powinny być one pod horyzontem (tak jak Słońce), a nad osią ascendent-descendent powinny wówczas znajdować się planety nocne, a więc Księżyc, Wenus i Mars. Sahl podkreśla także, że męskie planety powinny przebywać w męskich ćwiartkach horoskopu (tj. od MC do ASC i od IC do DSC), natomiast żeńskie planety w żeńskich ćwiartkach (od ASC do IC i od DSC do MC). Co więcej, lepiej jest, gdy męskie planety przebywają w znakach męskich, zaś żeńskie w żeńskich.

Silna planeta to również taka, która znajduje się w sercu Słońca (cazimi), a więc gdy jest oddalona od Słońca nie więcej niż 1° (inni autorzy redukowali tę odległość do 17 minut kątowych). Według tradycji arabskiej cazimi wzmacnia i powiększa dobre wpływy benefików, ale w przypadku malefików zwiększa ich negatywne działanie.

Z kolei czynnikami osłabiającymi planetę według Sahla są:

1) położenie w domach upadających, a szczególnie w szóstym bądź dwunastym;

2) retrogradacja;

3) pod promieniami Słońca, a więc położenie planety nie dalej niż 17° od Słońca;

4) aplikacyjna koniunkcja, opozycja bądź kwadratura z malefikiem;

5) oblężenie;

6) upadek, względnie aplikacyjny aspekt do planety znajdującej się w upadku;

7) aplikacyjny aspekt do planety znajdującej się w domu upadającym albo separacyjny aspekt od planety, z którą była ona w recepcji;

8) peregrinebądź aplikacyjna koniunkcja ze Słońcem;

9) koniunkcja z Głową lub Ogonem Smoka;

10) wygnanie (detryment).

Na szczególną uwagę zasługą również tzw. defekty Księżyca, do których arabscy astrologowie zaliczali:

1) nów, czyli spalenie pod promieniami Słońca, ściślej mówiąc, gdy Księżyc znajduje się 12° przed lub 12° za Słońcem, przy czym separacyjna koniunkcja jest mniej poważna niż aplikacyjna; jakkolwiek Guido Bonatti, powołując się na pisma dawniejszych mistrzów, przedstawia koncepcję tzw. godzin spalonych (albium) i niespalonych (albiuth), która mówi o tym, że pierwsze 12 godzin po nowiu Księżyca to godziny spalone, przy czym za najgorsze uznaje się pierwsze cztery godziny po nowiu, a więc gdy Księżyc oddalony jest od Słońca około 2°, kolejne cztery godziny są mniej straszliwe, zaś ostatnie cztery uchodzą za najmniej niekorzystne; następne 72 godziny to godziny niespalone, po których znów wybija 12 godzin spalonych26;

2) upadek, względnie aplikacyjny aspekt Księżyca do planety przebywającej w upadku;

3) opozycja ze Słońcem, czyli pełnia, w szczególności, gdy Księżyc znajduje się mniej niż 12° przed dokładnym aspektem;

4) aplikacyjna kwadratura albo opozycja z malefikiem, względnie oblężenie;

5) koniunkcja z Głową albo Ogonem Smoka w tym samym znaku, przy czym odległość między nimi nie może być większa niż 12°;

6) położenie Księżyca w dwunastym znaku od swojego domicylu, czyli w Bliźniętach, albo kiedy znajduje się on w ostatnich stopniach znaków, które zwykle przynależą do granic (term) malefików;

7) położenie w domu upadającym, bądź aplikacyjny aspekt do planety znajdującej się w domu upadającym;

8) trasa spalona (via combusta);

9) próżny albo dziki kurs;

10) wolny ruch Księżyca, czyli gdy znajduje się w apogeum27.

11. SPECYFIKA METOD PROGNOSTYCZNYCH

Jednym z najpotężniejszych narzędzi prognostycznych dawnej astrologii były reguły astrologii horarnej i elekcyjnej, które w antyku określano mianem katarché („początek”). Horoskopy katarchiczne stanowiły samodzielną, niezależną od horoskopu urodzeniowego bądź poczęciowego metodę predykcyjną. W ciągu wieków wypracowano szereg procedur interpretowania tego typu horoskopów, co miało nieocenioną wartość praktyczną, bo pozwalały one na prognozowanie konkretnych zdarzeń, do czego nie potrzeba było wglądu w horoskop urodzeniowy. Można zatem powiedzieć, że dawna astrologia wyraźnie przeciwstawiała katarché tranzytom, a także innym metodom prognostycznym, odwołującym się do horoskopu radix. Zresztą tranzyty, które dziś są kluczowe dla formułowania wszelakich prognoz, dawniej nie cieszyły się wielkim uznaniem, a ich zastosowanie było marginalne.

Astrologia katarchiczna posługuje się horoskopami elekcyjnymi, pytaniowym, konsultacyjnymi, a także wydarzeniowymi. Chcąc uniknąć niekorzystnych następstw jakiegoś przedsięwzięcia, szukano odpowiedniego układu planet, który wyznaczał najbardziej pomyślny początek (astrologia elekcyjna). Innym rozwiązaniem było obliczanie horoskopów konsultacyjnych, które stawiano na moment wizyty klienta u astrologa. Taki horoskop mógł odpowiadać na różne pytania i z reguły interpretowano go zgodnie z zasadami astrologii horarnej. Klient nie musiał znać godziny, ani nawet daty swojego urodzenia, aby astrolog postawił dla niego horoskop, na podstawie którego mógł przewidzieć przebieg określonych zdarzeń. Podobna procedura odnosiła się również do horoskopów stawianych na wydarzenia, których początek nie był wprawdzie wyznaczany metodami astrologicznymi, jednak w taki czy inny sposób dało się go ustalić (np. moment rozpoczęcia wyprawy, podróży itp.).

Jeden z pierwszych zachowanych horoskopów katarchicznych został sporządzony przez bliżej nieznanego astrologa Palchusa (V w. n.e.). Horoskop dotyczył pytania o losy statku, który wyruszył z Aleksandrii i już od dłuższego czasu czekano na niego w Smyrnie.

Pytanie o losy statku, 14.07.479, godz. 8:10 LMT, Izmit (domy równe)

Mimo że w oryginale błędnie podano stopnie większości planet, to jednak nie wpływa to zasadniczo na prezentowaną tu interpretację Palchusa. Astrolog zauważa, że władcą dnia jest Saturn, zaś władcą godziny – Mars. Z uwagi na to, że planety te przebywają w Pannie w pierwszym domu (w którym znajduje się także ascendent), a do tego Księżyc tworzył z nim aspekt, to statek musiał napotkać na gwałtowny sztorm, jednak załodze nic się nie stało, ponieważ przez Jowisza w Wodniku aspektowana jest zarówno Wenus na medium coeli, jak i Księżyc. Następnie Palchus podkreśla, że ascendent przebywa w dwucielesnym (podwójnym) znaku Panny, a jego władca – Merkury – jest w retrogradacji. Z kolei Wenus – władca medium coeli – również przebywa w znaku dwucielesnym (Bliźnięta), podobnie zresztą jak Punkt Szczęścia (w dwucielesnym Strzelcu) oraz dyspozytor Księżyca, Mars w Pannie. Oznaczało to, że załoga przesiadła się na pokład innego statku. A że Księżyc przebywa w znaku Marsa (w Skorpionie) w granicach Merkurego, to przypuszczalnie zabrali ze sobą księgi i papirusy oraz przedmioty z brązu (znak Skorpiona). Astrolog podaje również orientacyjny czas przybycia statku do portu, twierdząc, że nastąpi to za około tydzień, kiedy Księżyc przesunie się do znaku Wodnika, w którym przebywa Jowisz, a wraz z nim Punkt Szczęścia zawędruje do Ryb, którymi także rządzi Jowisz.

Stało się tak, jak przewidział Palchus. Statek przybył do Smyrny ósmego dnia, kiedy Księżyc był w Wodniku. Żeglarze pytani o to, dlaczego zacumowali z opóźnieniem, odpowiedzieli, że na morzu spotkała ich gwałtowna burza, a dziób statku uderzył w skałę. Na szczęście ich ładunek przeniesiono do innej łodzi28.

Tego typu horoskopów zachowało się więcej. Wszystkie one świadczą o tym, że:

1) do prognozowania nie zawsze potrzebny był horoskop urodzeniowy traktowany jako punkt odniesienia dla technik predykcyjnych;

2) o przyszłości wielu spraw i zdarzeń rozstrzygano przy pomocy metod wypracowanych na gruncie astrologii katarchicznej, a szczególnie horarnej.

Tymczasem technika tranzytów, która dziś jest standardową i zarazem podstawową procedurą prognostyczną, w tradycyjnej astrologii nie odgrywała ważnej roli. Tranzyty planet rozpatrywane w odniesieniu do indywidualnego horoskopu nie stanowiły dawniej żadnej rozstrzygającej metody i z reguły nie przywiązywano do niej istotnej wagi.

W antyku znano jedynie powroty planet na swoje urodzeniowe pozycje, w tym głównie powroty Słońca, które pozwalały ustalić początek nowego cyklu tak zwanych profekcji rocznych. Pewne wskazówki dotyczące tranzytów znajdujemy na przykład w Tetrabiblos Ptolemeusza, przy czym zarówno Ptolemeusz, jak i Doroteusz postrzegali tranzyty albo jako powroty planet na swoje pozycje urodzeniowe, albo jako ingresy planet w znaki i zarazem w domy horoskopu. Tym niemniej traktowano je jedynie jako dodatkową metodę prognostyczną, zawsze w powiązaniu z innymi, ważniejszymi technikami, nigdy samodzielnie. Ptolemeusz pod koniec swojego traktatu rozważa naturę poszczególnych tranzytów w zależności od ich aktywności rozumianej jako nasilenie i odprężenie29