Pani Firmiani. Madame Firmiani - Honoriusz Balzak - ebook

Pani Firmiani. Madame Firmiani ebook

Honoriusz Balzak

0,0

Opis

Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i francuskiej. Version bilingue: polonaise et française. Młody Oktaw żyje razem z tajemniczą panią Firmiani, a ich ubóstwo, jakie nastąpiło po okresie życia na wysokiej stopie, skłania wielki świat paryski do przekonania, że kobieta zrujnowała młodzieńca. Tymczasem wuj Oktawa, pragnąc zabezpieczyć jego przyszłość, przyjeżdża do miasta i przeprowadza prywatne śledztwo… Octave de Camps, un jeune aristocrate dont la cause de la pauvreté soudaine reste un mystère jusqu'à la fin de l'histoire il a rendu la fortune que son père avait détournée ; Mme Firmiani, femme charmante (25 ans, ou 28 selon les médisances), énigmatique mais consciencieuse, que l’on soupçonne à tort d’avoir ruiné Octave et qui est en fait son épouse : femme d'une grande pureté de sentiments, elle ne peut vivre pleinement son amour, sachant que le père de son mari a ruiné une famille… (za Wikipedią).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 70

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Honoré de Balzac

 

 

 

Pani Firmiani

Madame Firmiani 

 

 

Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i francuskiej

Version bilingue: polonaise et française

na język polski przełożył Tadeusz Boy-Żeleński 

 

 

 

 

 

 

 

Armoryka

Sandomierz

 

 

Projekt okładki: Juliusz Susak

 

Tekstpolskiwg edycji z roku 1935. 

Tekst francuski wg edycji z roku 1855.

 

Zachowano oryginalną pisownię.

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

ISBN 978-83-7639-413-8 

 

 

 

PANI FIRMIANI

Bywają opowiadania obfitujące w sytuacje, lub też dramatyczne dzięki bogatej grze przypadku. Takie opowiadania mieszczą same w sobie swoją sztukę, mogą je powtórzyć poprostu lub artystycznie wszystkie usta, przyczem temat nie uroni nic ze swej piękności. Ale istnieją zdarzenia, którym jedynie akcenty serca dają życie: istnieją szczegóły, anatomiczne niejako, których subtelności występują jedynie pod najdelikatniejszem nastrzykaniem myśli; istnieją portrety które wymagają duszy i które są niczem bez najdrobniejszych rysów mieniącej się fizjognomji; istnieją wreszcie rzeczy, których niepodobna powiedzieć lub zrobić bez jakiejś nieznanej harmonjii, o czem znów stanowi dzień, godzina, szczęśliwy układ znaków niebieskich lub też tajemny nastrój ducha.

Tego rodzaju tajemnicze objawienie było nieodzowne dla opowiedzenia tej prostej historji, którą autor chciałby móc zająć parę dusz z natury skłonnych do melancholji i zadumy, chętnie karmiących się słodkiemi wzruszeniami. Jeżeli pisarz, podobny chirurgowi przy łożu umierającego przyjaciela, przystępuje z niejakim szacunkiem do swego tematu, czemu czytelnik nie miałby podzielić tego niewytłumaczonego uczucia? Czyż to tak trudno przejąć się owym mglistym i nerwowym smutkiem, który rozlewa dokoła nas szare cienie, ową niby-chorobą, której łagodne cierpienia miłe są czasami sercu? Jeżeli zamyślisz się przypadkiem o drogich osobach któreś stracił; jeżeli jesteś sam, jeżeli jest noc albo zmierzch zapada, czytaj dalej tę opowieść: inaczej porzuciłbyś w tem miejscu książkę. Jeżeliś nie pochował już w życiu jakiejś poczciwej ciotki, ubogiej albo kaleki, nie zrozumiałbyś tych stronic. Dla jednych wydadzą się pachnące piżmem: drugim zdadzą się równie bezbarwne, równie cnotliwe, jak jakiś utwór Florjana.

Słowem, czytelnik powinien znać rozkosz łez, znać niemy ból spojrzenia, które mija lekko unosząc drogi cień, ale cień daleki; musi posiadać jakieś wspomnienie, z tych które każą wraz żałować tego co mu pochłonęła ziemia i uśmiechać się do minionego szczęścia. A teraz wierzcie, że za wszystkie bogactwa Anglji, autor nie chciałby wydrzeć poezji ani jednego z jej kłamstw, aby upiększyć swoje opowiadanie. Jestto historja prawdziwa, na którą możecie strwonić skarby swojej wrażliwości, o ile je posiadacie.

Dzisiaj język nasz ma tyle gwar, ile istnieje odmian ludzi w wielkiej rodzinie francuskiej. To też prawdziwie ciekawą i przyjemną rzeczą jest słuchać rozmaitych tłumaczeń i wersyj dawanych tej samej rzeczy przez każdy z gatunków składających się na monografję paryżanina, paryżanina bowiem wzięliśmy dla uogólnienia tezy.

Tak naprzykład, gdybyście spytali osobnika należącego do gatunku Pozytywnych: „Czy zna pan panią Firmiani?‘” – człowiek ten streściłby panią Firmiani w następującym inwentarzu: „Wielki pałac przy ulicy du Bac, ładnie umeblowane salony, piękne obrazy, rzetelnych sto tysięcy funtów renty, i mąż, niegdyś generalny poborca w departamencie Montenotte”. Tak rzekłszy, człowiek pozytywny, pulchny i okrągły, prawie zawsze ubrany czarno, robi minę zadowoloną z siebie, podciąga dolną wargę i potrząsa głową jakgdyby chciał dodać: „Porządni ludzie, o których niema nic do powiedzenia”. Nie pytajcie go o nic więcej! Ludzie pozytywni wszystko tłumaczą cyframi, rentą lub posiadłością ziemską (też termin z ich słownika). 

Zwróćcie się na prawo, aby zapytać innego znów, należącego do rodzaju Bywalców, i zadajcie mu to samo pytanie: – „Pani Firmiani? rzecze, tak, tak, znam, bywam. Przyjmuje we środy, dom bardzo przyzwoity44. Już pani Firmiani przeobraża się w dom. Ten dom nie jest już kupą kamieni ułożonych przez architekta; nie, to słowo jest, w języku Bywalców, terminem nie do przetłumaczenia. Tutaj Bywalec, chudy człowiek o miłym uśmiechu, mówiący miłe błahostki, zawsze mający więcej dowcipu nabytego niż przyrodzonego, nachyla ci się do ucha i ze sprytną miną mówi: „Nigdy nie widziałem pana Firmiani. Jego stanowisko polega na tem, że prowadzi interesy we Włoszech; ale pani Firmiani jest Francuską i wydaje swoje dochody jak paryżanka. Ma świetną herbatę! To jeden z tych tak rzadkich dzisiaj domów, gdzie się ludzie bawią i gdzie wszystko co podają jest wyborne. Bardzo zresztą trudno się tam dostać: toteż spotyka się w jej salonie najlepsze towarzystwo!”

Zaczem Bywalec komentuje to ostatnie zdanie poważnie ujętą szczyptą tabaki i ładuje sobie nos małemi porcjami, jakgdyby mówił: „Bywam tam, ale nie licz na mnie abym cię wprowadził”.

Pani Firmiani prowadzi dla Bywalców rodzaj gospody bez szyldu.

– Poco ty chcesz chodzić do pani Firmiani? ależ tam jest nudno jak na Dworze! Na co się zda być inteligentnym człowiekiem, jeżeli nie na to, aby unikać salonów, w których się czyta najmniejszą balladkę, świeżo wylęgłą w poetyckim kurniku?

Zapytasz któregoś ze swoich przyjaciół z gatunku Arbitrów, ludzi którzy chcieliby trzymać cały świat pod kluczem, iżby się nic nie działo bez ich pozwolenia. Boli ich wszelkie szczęście drugich; przebaczają jedynie błędy, upadki, ułomności, uznają jedynie protegowanych. Arystokraci z temperamentu, stają się republikanami ze złego humoru, jedynie dlatego, aby znaleźć wielu niższych wśród swoich równych.

– Och, pani Firmiani, mój drogi, to czarująca istota, jedna z tych które służą za usprawiedliwienie naturze za wszystkie brzydule, stworzone przez pomyłkę: jest urocza! i dobra! Chciałbym mieć władzę, zostać królem, posiadać miljony, jedynie aby... tutaj trzy słowa szepnięte do ucha). Chcesz, abym cię wprowadził?

Ten młody człowiek jest z gatunku uczniaków, znanego ze swej wielkiej śmiałości wśród mężczyzn, a wielkiej nieśmiałości sam na sam z kobietą.

– Pani Firmiani? wykrzyknie inny wywijając laseczką, powiem ci, co o niej myślę: kobieta lat trzydziestu do trzydziestu pięciu, twarz zmęczona, piękne oczy, mało piersi, zdarty altowy głos, ładne tualety, trochę niżu, śliczne manjery: słowem, mój drogi, resztki ładnej kobiety, warte jeszcze grzechu.

Te słowa padają z ust furfanta, który właśnie wstał od śniadania, nie waży słów i gotuje się wsiąść na konia. W takich chwilach furfanci są bez litości.

– Jest u niej wspaniała galerja obrazów, idź zobaczyć, odpowiada inny. Nie zdarza się widzieć czegoś równie pięknego.

Zwróciłeś się do gatunku Amator. Żegna się z tobą, aby śpieszyć do Perignona lub do Tripeta. Dla niego, pani Firmiani jest kolekcją płócien.

KOBIETA. – Pani Firmiani? Nie chcę, żebyś tam chodził.

To zdanie jest najbogatszym komentarzem. Firmiani! Kobieta niebezpieczna! Syrena! Dobrze się ubiera, ma smak, przyprawia o bezsenność wszystkie kobiety. Komentatorka należy do gatunku Zjadliwych.

ATTACHÉ AMBASADY. – Pani Firmiani! Czy ona nie jest z Antwerpji? Piękna kobieta, widziałem ją przed dziesięciu laty. Mieszkała wówczas w Rzymie. (Osobniki należące do gatunku attaché mają manję puszczać słówka à la Talleyrand; dowcip ich jest czasem tak subtelny, że spostrzeżenia ich są niedostrzegalne; podobni są owym graczom w bilard, którzy mijają kule z niesłychaną zręcznością. Te osobniki są naogół mało rozmowne: ale kiedy mówią, przebywają jedynie w Hiszpanji, Wiedniu, Włoszech lub Petersburgu. Nazwy tych krajów są u nich niby sprężyny: pociśnij je, a kurant wygra wszystkie swoje aryjki).

– Ta pani Firmiani blisko żyje z sos jętą Saint-Germain? (To mówi dama, która chce należeć do gatunku Dystyngowanych. Przyczepia de do każdego nazwiska, częstuje niem Dupina senior, pana Lafayette, rzuca niem na prawo i na lewo, obraża niem ludzi. Wciąż mia głowę (tylko nabitą tem co jest dystyngowane i, na swoje utrapienie, mieszka na Marais, a mąż jej był adwokatem, prawda że przy Najwyższym Trybunale).

– Pani Firmiani? Nie iznam. (To osobnik z gatunku książąt. Uznaje jedynie kobiety bywające na Dworze. Darujcie mu: jest księciem z ręki Napoleona).

– Pani Firmiani? Czy to nie jest dawna aktorka z Włoskiego? (Człowiek z gatunku Dudków. Tego rodzaju ludzie chcą mieć odpowiedź na wszystko. Woleliby raczej spotwarzać niż milczeć).

DWIE STARSZE PANIE (żony dawnych urzędników). PIERWSZA (ma czepek z kokiem, pomarszczoną twarz, spiczasty nos, w ręku książka do nabożeństwa, głos twardy): Jak ona z domu, ta pani Firmiani? DRUGA (miała czerwona twarzyczka podobna do starej renety, głos łagodny): Cadignan, moja droga, bratanica starego księcia de Cadignan, a tem samem kuzynka księcia de Maufrigneuse.

Pani Firmiani jest z domu Cadignan. Mogłaby nie być cnotliwa, ani majętna, ani młoda, zawsze byłaby Cadignan. Urodzona Cadignan, to niby zabobon, zawsze żywy i potężny.

ORYGINAŁ. Owszem, owszem, nigdy nie widziałem u niej w przedpokoju kaloszy, możesz iść do niej bez kompromitacji i grać bez obawy, bo jeżeli są tam hultaje, to tylko bardzo dystyngowana: co za tem idzie nie kłócą się przy grze.

STARUSZEK