2,99 zł
Melancholia to wspaniały poemat wybitnego polskiego twórcy okresu Młodej Polski. A oto fragment utworu: „Stało się konającemu bardzo ciemno w oczach i czuł, że śmierć się zbliża – więc począł patrzeć wstecz, poza siebie, chcąc raz jeszcze zobaczyć życie. I przechodziły mu przed oczyma różne twarze, cichym i długim szeregiem, a każda twarz niosła wspomnienie boleści lub rozkoszy. Że zaś wspomnienia boleści przeważały o wiele, umierający myślał, że nie warto żałować, iż więcej twarzy tych już nie zobaczy. Ale nagle, z tłumu, błysnęło ku niemu dwoje oczu, pełnych łez – poznał je, i odpędziwszy resztę mar, patrzeć w nie począł...”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 19
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
MELANCHOLIA
Armoryka
Sandomierz
Projekt okładki: Juliusz Susak
Tekst wg edycji z roku 1899.
Zachowano oryginalną pisownię.
© Wydawnictwo Armoryka
Wydawnictwo Armoryka
ul. Krucza 16
27-600 Sandomierz
http://www.armoryka.pl/
ISBN 978-83-7639-
Stało się konającemu bardzo ciemno w oczach i czuł, że śmierć się zbliża – więc począł patrzeć wstecz, poza siebie, chcąc raz jeszcze zobaczyć życie.
I przechodziły mu przed oczyma różne twarze, cichym i długim szeregiem, a każda twarz niosła wspomnienie boleści lub rozkoszy. Że zaś wspomnienia boleści przeważały o wiele, umierający myślał, że nie warto żałować, iż więcej twarzy tych już nie zobaczy.
Ale nagle, z tłumu, błysnęło ku niemu dwoje oczu, pełnych łez – poznał je, i odpędziwszy resztę mar, patrzeć w nie począł.
Były to oczy starca, żebraka, któremu w mroźną noc oddał płaszcz, zdjąwszy go ze swych ramion.
I żal go zdjął, że już po raz ostatni ma wspomnienie tych oczu i że ich nie będzie mógł wspominać po śmierci...
Dusza wyszła z ciała i wziął ją anioł za rękę i wiódł w jakieś pustkowie szare i smutne i posadził ją na kamieniu. A z góry, z ponad ołowianej szarości mgieł rozpostartych, ozwał się głos: Sądź się sama!...
I zaraz przed oczyma duszy poczęła się toczyć rzeka, której woda, poznała dusza, iż była z samych łez, lecz mętna.
A anioł rzekł: Patrz, oto łzy, które wycisnęłaś ludziom, będąc tam, na ziemi.
A dusza odrzekła: Tak, ale tu i moje łzy płyną zmieszane.
I po trzykroć ozwał się anioł do duszy i po trzykroć ona mu odpowiedziała.
Ale nagle mętna woda rzeki stała się czysta, jak kryształ i głęboka bardzo. I anioł rzekł: Łzy matki twojej.
A dusza, zasłaniając twarz, odpowiedziała: Otom jest winną, bo tu niema moich łez zmieszanych.
Wszędzie idzie za człowiekiem cień i nieopuszcza go nigdy, w dzień, ani w noc. Często człowiek patrzy nań, a nie widzi go, podobnie, jak się nie widzi czasem drzew, które przed domem rosną, kędy dawno mieszkamy, albo przechodniów na ulicy, kiedy inna myśl dominuje.
Ale ten