Kto tu rządzi? - Joss Wood - ebook

Kto tu rządzi? ebook

Wood Joss

4,0

Opis

Aisha Shetty otrzymuje intratne zlecenie urządzenia pięciogwiazdkowego hotelu w Kapsztadzie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, dostanie upragniony awans. Jest pełna obaw, ponieważ przy urządzaniu hotelowej restauracji czeka ją współpraca z byłym mężem. To niełatwe zadanie, bo Pasco Kilder, genialny szef kuchni, jest najbardziej aroganckim i władczym mężczyzną, jakiego zna. Największym problemem jednak okazują się nie urazy z przeszłości, lecz to, że wciąż ją pociąga…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 141

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
0
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Joss Wood

Kto tu rządzi?

Tłumaczenie:

Paula Rżysko

Tytuł oryginału: The Rules of Their Red-Hot Reunion

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2021

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2021 by Joss Wood

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2023

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-8342-013-4

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Idąc kamienną ścieżką, Aisha Shetty popatrzyła na ogromny brzuch Ro Mii Mathews. Właśnie opuściły rezydencję St Urban, która pod kierunkiem Aishy miała się stać sześciogwiazdkowym butikowym hotelem.

Oczarowana faktem, że ten niesamowity dwustuletni budynek stanie się jej projektem na najbliższy rok, nie mogła się doczekać, by sprawdzić, jakie ciekawe miejsca oferuje okolica. Miała tylko nadzieję, że jej szefowa nie zacznie rodzić, zanim dotrą do piwniczki z winami.

– Kiedy masz termin? – Aisha wskazała na brzuch towarzyszki, by nie narażać jej na poród między kamienicami.

– Za osiem tygodni. To będą bliźnięta. Zanosi się na to, że urodzę dwóch wyrośniętych chłopców.

– Poważnie? – Aisha uniosła brwi.

– Tak – odpowiedziała Ro, kładąc dłonie na plecach i wyginając je. Jej brzuch uwydatnił się, a w niebieskich oczach błysnęły iskierki miłości. – Obiecałam Muzziemu, że zwolnię tempo pracy, dlatego cieszę się, że udało nam się podpisać kontrakt tak szybko.

Aisha przypomniała sobie chwilę, gdy złożyła podpis na dokumencie i miała ochotę tańczyć z radości. Jako jedna z dziesięciu konsultantek pracujących dla Lintel&Lily, międzynarodowej firmy zajmującej się projektowaniem, dekorowaniem, renowacją oraz zakładaniem lifestylowych hoteli na całym świecie, otrzymała propozycję zrealizowania ambitnej wizji Ro dla St Urban.

Wszystkie remonty budynku zostały zakończone, a wnętrza czekały na przyjęcie pomysłów Aishy. Wszystko zależało od niej – tapety, mundury kelnerów, uniformy obsługi hotelowej, układ ogrodów. Jej zadaniem było przekształcenie wiekowej rezydencji w ciche, luksusowe miejsce, zapewniające pełną dyskrecję i spokój najbardziej wymagającym gościom, a kiedy jej się powiedzie, będzie się ubiegała o awans na dyrektora operacyjnego.

Oczywiście awans ten wiązałby się z ogromem pracy i stresu, ale również z adekwatną podwyżką, która pozwoliłaby jej na kupno wymarzonego domu.

Pracowała w pokojach hotelowych i wynajmowała mieszkanie przez dziesięć lat. Chciała wreszcie spać w kupionym przez siebie łóżku, wybierać kolory ścian i otaczać się rzeczami, które sobie wymarzyła.

Od pewnego czasu coraz bardziej męczyło ją bycie zawodową włóczęgą i bogatą wędrowczynią po świecie. Nie zamierzała rezygnować z podróży, ale gdyby miała własny dom i miasto, które mogłaby nazwać swoim, zawsze miałaby dokąd wracać.

Założona w Afryce Południowej, obecnie międzynarodowa firma Lintel&Lily miała swoje siedziby zarówno w Johannesburgu, jak i w Londynie, a każde z tych miejsc było opcją do zarzucenia w nim kotwicy na stałe.

Rodzina Aishy – rodzice i cztery siostry – mieszkała w Kapsztadzie, dlatego prawdopodobnie wybrałaby Londyn. Uważała, że zarówno ona, jak i jej rodzina radziła sobie lepiej, gdy dzieliło ich dziesięć tysięcy mil i kontynent.

– Podoba ci się twoje lokum? – zapytała lekko zaniepokojona Ro.

Aisha pomyślała o domku z dwoma sypialniami, schowanym wśród drzew na tyłach posiadłości, z niesamowitym widokiem na górę Simonsberg.

Był początek pięknej złotej jesieni, ale zima w tym rejonie bywała mroźna. Nie martwiło ją to zbytnio, ponieważ jej domek był wyposażony w opalany drewnem kominek, przytulny salon i wygodne łóżko typu queen-size. Był wspaniały i gustownie urządzony. Wiedziała, że będzie jej tam dobrze.

– Jest cudowny, dziękuję – odpowiedziała.

Telefon Ro zawibrował. Kobieta przeprosiła serdecznie swoją rozmówczynię i odwróciła się, by odebrać. Korzystając z okazji, Aisha rozejrzała się dookoła. Podobnie jak dom, piwnica z winami była wykonana z bielonego kamienia. Dębowe beczki spoczywały na wspaniałych stojakach, a temperaturę otoczenia regulował niezwykłe czuły na wszelkie zmiany system klimatyzacji. Piwniczka znajdowała się po drugiej stronie gaju dębowego. Było tu romantycznie i uroczo. Aisha cieszyła się, że spędzi tu następnych kilka miesięcy.

Mimo wszystko nadal nie mogła się doczekać, kiedy zamieszka we własnym domu, otoczona rzeczami, które gromadziła przez ostatnie dziesięć lat. Nie śpieszyła się, żeby znaleźć swój pierwszy, własny, wymarzony dom. Wierzyła, że ten odpowiedni gdzieś już na nią czeka.

Nie mogła uwierzyć, że minęło już jedenaście lat, odkąd ostatni raz mieszkała na przylądku, ponad dekadę, odkąd poznała Pasca, dziesięć lat od ich rozwodu. Pięć lat od chwili, gdy ostatni raz rozmawiała z rodzicami i nie pamiętała, kiedy ostatni raz rozmawiała z trzema ze swoich czterech sióstr.

Podobnie jak jej rodzice, którzy byli profesorami akademickimi, siostry Shetty były niezwykle uzdolnione naukowo, ale Aisha rozmawiała tylko z Priyą, jedyną siostrą, która stanęła w jej obronie lata temu. Jako najmłodsza córka, pozbawiona niepohamowanego pędu do nauki, zawsze czuła, że nie pasuje do swojej rodziny.

W szkole nazywaną ją siostrą Hemy, Ishy, Priyi lub Reyki. Wątpiła, że któryś z nauczycieli znał jej prawdziwe imię. Jako przeciętna uczennica ciągle chodziła w ich cieniu, nie mając szans dorównać ich osiągnięciom. Była ich siostrą, córką swoich rodziców i żoną Pasca. Poznanie samej siebie trwało przez nastoletnie lata, gówniane małżeństwo i rozdzierający serce rozwód. Następnie rzuciła się w wir morderczej pracy, by ustabilizować swoją sytuację finansową. Praca nad tym, by stać się prawdziwą Aishą, była niesamowicie trudna i bolesna, jednak teraz nikt nie miał prawa kwestionować jej prawdziwej natury i osobowości, dlatego rzucenie się znów do wody pełnej piranii było ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę.

– Jak już wspomniałam, wysłaliśmy zapytania do różnych projektantów ogrodów. Mam kilka ciekawych ofert i chciałabym je z tobą przedyskutować – powiedziała Ro po zakończeniu rozmowy. – Musimy posadzić rośliny, żeby urosły do czasu otwarcia.

Hotel miał zostać otwarty za pięć i pół miesiąca, ale wciąż było jeszcze tyle do zrobienia: zatrudnić i przeszkolić personel, urządzić pokoje, wprowadzić w życie plan marketingowy. Zadaniem Aishy było sprawienie, by ulica St Urban wyglądała olśniewająco w chwili, gdy dwustuletnia rezydencja przerodzi się w elegancki, butikowy hotel. Ro Mia Mathews płaciła firmie L&L duże pieniądze, aby St Urban stał się jednym z nielicznych sześciogwiazdkowych hoteli w Afryce.

Aisha założyła już hotel na skraju Parku Narodowego Wirunga, w Rwandzie, na Bahamach, w Goa i Bhutanie. Pomimo tego, że była traktowana w rodzinie jak osioł, radziła sobie w swoich oczach bardzo dobrze, choć nigdy nie usłyszała od bliskich słowa pochwały.

– Bardzo podobają mi się plany twoich architektów krajobrazu – powiedziała pewnie Aisha. – Czy remonty wszystkich budynków zostały już zakończone?

– W apartamencie dziesiątym właśnie układane są płytki, a w piątym malują ściany. Budowlańcy zapewnili, że wszystko będzie gotowe do końca tygodnia.

To była dobra wiadomość, ponieważ w przeciągu kilku następnych tygodni Aisha miała odebrać dostawę wybranych przez siebie mebli oraz rozpocząć pracę z najlepszymi dekoratorami wnętrz.

Kiedy przeszły na tył budynku, natychmiast zauważyła, że brakuje jednej trzeciej ceglanej ściany, którą zastąpiono oknami sięgającymi od podłogi do sufitu. Nie przypominała sobie żadnych zmian w piwnicy odnotowanych w stosie dokumentów, które jej przesłano.

– Ro? Czy to jakaś nowa zmiana? – Aisha podeszła do okna i przyciskając twarz do szyby, starała się zajrzeć do środka. Jedyne, co zauważyła, to był zespół robotników szlifujących wspaniałą dębową podłogę.

– Chcę mieć w tej przestrzeni wyśmienitą restaurację. Planuję zatrudnić okresowo najlepszych kucharzy, których obecność sama w sobie będzie wspaniałą atrakcją.

Restauracja? Co Ro sobie myśli? Czy zdaje sobie sprawę, ile to będzie wymagało pracy? Nikt wcześniej nie wspomniał jej słowem o żadnej restauracji! Tego nie było w budżecie! Wiedziała jednak, że pieniądze nie były dla Ro problemem i bez wahania mogła wyłożyć kolejny milion na spełnienie swojej wizji.

– Restauracja pomieści jednocześnie piętnaście osób. Chcę wykwintnego, drogiego jedzenia, o którym będzie mówiło się przez długi czas. Będzie to miejsce tak wyjątkowe i ekskluzywne, że zarezerwowanie stolika zajmie miesiące, a może nawet lata.

To będzie gorsze, niż myślała. Jednym z jej pierwszych projektów było założenie restauracji typu fine-dining w Warszawie i Hongkongu. To była robota z piekła rodem! Dzięki temu koszmarowi ona i Miles zawarli porozumienie, że będzie ciężko pracować dla L&L, a Miles będzie trzymał ją z dala od restauracji i wybrednych, aroganckich szefów kuchni.

Szef kuchni z Hongkongu przypominał jej Pasca. Podobnie jak jej były mąż był zarozumiały, nachalny i niezwykle pewny siebie.

Aisha położyła dłoń na mostku, starając się jak zawsze odepchnąć kłujące uczucie bólu na myśl o przeszłości. Jej krótkie, roczne małżeństwo nie było czymś, o czym lubiła wspominać, ale St Urban znajdowało się we Franschhoek, rodzinnym mieście Pasca, więc przypuszczała, że to naturalne, że powracały do niej wspomnienia o nim.

Wiedziała, że Pasco ma w mieście swoją restaurację, ale większość czasu spędza w Nowym Jorku, nadzorując swoje pozostałe restauracje, nagradzane co roku gwiazdkami Michelin. Młody zastępca szefa kuchni, którego poznała w Johannesburgu, rok po ukończeniu szkoły był teraz multimiliarderem dzięki sieci restauracji, asortymentowi artykułów spożywczych, akcesoriów kuchennych oraz autorskiemu, szalenie popularnemu programowi podróżniczo-kulinarnemu. Był uważany za gwiazdę rocka w kulinarnym świecie.

Pasco stworzył życie, jakiego pragnął, osiągnął więcej, niż obiecał, jednak Aisha pragnęła, by włożył choć ułamek swojego zaangażowania w życie rodzinne. Gdyby poświęcił jej choć trochę więcej uwagi, nie odeszłaby od niego z poharatanym sercem. Myślała, że przy nim uleczy rany, które zadała jej rodzina, ale on jedynie je pogłębił i posypał solą.

– Miles powiedział mi, że sobie poradzisz – powiedziała Ro, klepiąc ją po ramieniu. – Będziesz miała pomoc.

– Pomoc?

– Mam kogoś, kto zajmie się planowaniem restauracji, to stary przyjaciel mojego męża. W pełni mu ufamy.

Aisha zdołała ukryć grymas niezadowolenia. Kim był ten facet i ile wiedział o zakładaniu luksusowych restauracji? Nie było sensu wydawać stu milionów na założenie luksusowego hotelu, jeśli miała powstać w nim mniej spektakularna restauracja. Do tego wszystkiego lubiła pracować zgodnie z planami i briefami, nie była fanką freestylingu. Nie chciała nawet myśleć o współpracy z szefami kuchni, którzy nie przyjmowali dobrze nakazów ani nawet sugestii.

Aisha usłyszała niski pomruk męskich głosów z tyłu budynku. Patrzyła, jak Ro odwraca się w ich stronę, a wyraz jej twarzy łagodnieje. Ona też kiedyś patrzyła w ten sposób na swojego męża. Kochała go całkowicie i bez opamiętania. Ale dla Pasca praca była pierwszą miłością i nic nie było w stanie tego zmienić. Aisha zajmowała czwarte, może piąte miejsce na liście jego priorytetów.

Wysoki mężczyzna, którego ubranie kosztowało więcej niż wystrój jej mieszkania, podbiegł do Ro i pocałował ją zaborczo.

– Kochanie, cały dzień byłaś na nogach, musisz odpocząć – powiedział do Ro z troską.

– Nie przejmuj się Muzzi. – Odsunęła się na bok i wskazała dłonią Aishę. – Poznaj naszą nową menedżerkę. To ona będzie się zajmowała wszelkimi projektami.

– Miło cię poznać, Muzzi. – Aisha ścisnęła dłoń mężczyzny.

Nagle poczuła, jak krew odpływa jej z ciała. Zza rogu budynku wyłonił się wysoki, przystojny mężczyzna. Świat stanął w miejscu. Nie, to nie mogła być prawda…

– Aisho Shetty, poznaj Pasca Kildera.

Oto i ona – pomyślał. – Wygląda niesamowicie.

Pasco starał się ukryć, że wciąż pragnie swojej byłej żony. Jak to możliwe, że wygląda tak pięknie? Była wysoka i wciąż szczupła, a jej długie nogi sprawiały, że przeszył go dreszcz pożądania. Miała na sobie mandarynkowo-białą sukienkę, z przewiązanym w pasie podkreślającym talię skórzanym paskiem. Jej włosy były dłuższe niż wtedy, gdy była młodsza. Opadały swobodnie czarną kaskadą, nieposkromione żadną spinką.

Za to twarz Aishy wydawała się niezmieniona. Wysokie kości policzkowe, pełne usta stworzone do całowania i duże ciemne oczy, otoczone długimi czarnymi rzęsami. Uważał ją za uroczą, gdy miała dziewiętnaście lat, ale teraz była czystą kobiecością. Ta oszałamiająca kobieta, była kiedyś jego żoną. Złożyli sobie obietnicę, której żadne z nich nie umiało dotrzymać. Ponieśli porażkę, a właściwie on poniósł porażkę, a to było coś, do czego nie przywykł.

Pasco przesunął dłonią po twarzy, przypominając sobie ich impulsywną decyzję o ślubie, zaledwie trzy tygodnie po pierwszym spotkaniu. Musiał wrócić do Johannesburga, by rozpocząć pracę jako zastępca szefa kuchni i nie był w stanie przewidzieć, jak przy tak długich godzinach pracy uda im się utrzymać związek na odległość. Powiedziała mu, że jej rodzice nigdy nie pozwolą, by opuściła Kapsztad. Nie chcąc jej stracić, zaproponował, by się pobrali. Zaskoczyła go, gdy bez najmniejszego namysłu zgodziła się na jego propozycję, a kilka dni później, powiedzieli sobie „tak” w obskurnym budynku sądu.

Pod wpływem seksualnego i emocjonalnego uniesienia, gdy była oszołomiona brutalną walką z rodzicami, wyjechali razem do Johannesburga i zamieszkali w malutkim mieszkaniu. Niecały tydzień zajęło mu, by uświadomić sobie, że od teraz nie jest odpowiedzialny tylko za siebie, ale również za żonę. Jej bezpieczeństwo i dobre samopoczucie były w jego rękach.

Wspominając swoje nieudane dzieciństwo, doznał ataku paniki. Wszystko, co wtedy wiedział, polegało na tym, by nie być takim samym człowiekiem jak jego ojciec. Nie chciał skrzywdzić Aishy, tak jak on krzywdził mamę. Wiedział, jak to jest żyć w niepewności tego, co może przynieść jutro. Już jako dziecko, leżąc w swoim za małym łóżeczku, przysiągł sobie, że nigdy nie będzie takim mężem, jak jego ojciec.

Będzie pracował bardzo ciężko i robił wszystko, by jego żona z dumą nazywała go swoim mężem. Pokaże swojemu ojcu, gdziekolwiek był, jak to jest odnieść prawdziwy sukces. Nigdy nie dałby jej powodu, by go zostawiła, ale, jak na ironię, tak właśnie się stało.

– Cześć, Aisho – powiedział, gdy ich oczy wreszcie się spotkały. – Minęło trochę czasu…

Ostatni raz widział ją, gdy wychodził do pracy wczesnym jesiennym rankiem, myśląc, że spotka się z nią później, jeśli nie po obiedzie, to w nocy, gdy skończy dwunastogodzinną zmianę. Wyraźnie pamiętał noc przed jej odejściem. Opowiadał jej wtedy, jak bardzo jest podekscytowany tym, że zaproponowano mu objęcie nowego stanowiska w Londynie i ogromną podwyżkę. Opowiadał, że będzie musiała zostać w Afryce Południowej miesiąc, może dwa, aż uda mu się załatwić dla niej wizę, a w tym czasie znajdzie dla nich wspaniały dom. To była jego wielka szansa, której nie mógł zmarnować. Czuł, że życie wreszcie rozdało mu dobre karty.

Tej nocy wrócił do pustego mieszkania. Początkowo myślał, że Aisha wyszła z przyjaciółmi, jednak zaniepokoiło go, że wybrała tak późną porę. Nad ranem był już rozgorączkowany jej zniknięciem. Gdy chciał zadzwonić na policję, znalazł list, którego słowa wyryły mu się w pamięć.

Gratuluję Ci nowej posady w Londynie, jednak oboje wiemy, że to się nie uda. Nie mogę dłużej udawać. Spraw, aby Londyn zapłonął. Aisha

– Cześć, Pasco – odpowiedziała wreszcie.

– Znacie się? – Bystre oczy Muzziego skakały między nimi.

– Byliśmy małżeństwem. – Pasco nie mógł powstrzymać cynicznego uśmiechu.

– Co takiego? Dlaczego nic o tym nie wiedziałem?! – Brwi Muzziego uniosły się.

Pasco spojrzał na Aishę, która kołysała się z nogi na nogę. Przed oczami stanął mu dzień, kiedy czekał na nią w samochodzie, podczas gdy ona informowała rodziców o ich ślubie. Chwilę później wyszła z rodzinnego domu z jedną walizką i zapłakanymi oczami.

Tego dnia planowali również odwiedzić jego rodziców, ale ze względu na swój stan Aisha nie miała na to ochoty. Wtedy jeszcze żadne z nich nie myślało, że przed Bożym Narodzeniem będą już rozwiedzeni.

Zanim Pasco zdążył cokolwiek powiedzieć, Muzzi położył dłoń na ramieniu Aishy i powiedział:

– Przepraszam, nie miałem o tym pojęcia. Spotkajmy się ponownie za dzień lub dwa i porozmawiamy ponownie o waszej współpracy.

– To, że byliśmy małżeństwem, nie wpływa na jakość mojej pracy. Jestem jednym z najlepszych i najbardziej doświadczonych konsultantów w firmie. Nasza dawna znajomość nie ma na to wpływu.

Zarówno Muzzi, jak i Ro odetchnęli z ulgą, a Pasco podrapał się po karku zdziwiony jej pozbawioną emocji reakcją.

Dorosła – pomyślał. – Stała się bardziej odporna.

– Jestem profesjonalistką i poradzę sobie z tym – dodała. – W skali katastrof, ta nawet nie pojawia się na moim radarze.

Pasco natomiast nie był pewny, czy będzie umiał pracować z kimś, kto sprawia, że jego serce przyśpiesza, a usta wysychają boleśnie. Nie bał się ciężkiej pracy. Lubił wyzwania, ale praca z kobietą, która go porzuciła, była czymś, czego mógł nie udźwignąć.

Muzzi otoczył ramieniem żonę i dał jej znać, że już czas na nich. Ro nie miała w zwyczaju narzekać, ale zawsze wiedział, kiedy potrzebuje odpoczynku.

Pasco drżał. Wiedział, że nie potrzebował wiele, by dać się ponieść pożądaniu, dlatego nie chciał zostać z Aishą sam na sam.

– Chodźmy wszyscy w stronę hotelu – zaproponował, wskazując wąską ścieżkę.

– Właściwie byłabym wdzięczna, gdybyś pokazał Aishy restaurację i opowiedział jej o naszych koncepcjach – powiedziała Ro, posyłając w jego stronę niepewny uśmiech.

Pasco skrzywił się nieznacznie i popatrzył w kierunku swojego samochodu. Zastanawiał się, ile czasu zajęłoby mu dotarcie do niego i odjechanie stąd na zawsze. Nie miał ochoty na rozgrzebywanie starych ran.

Nagle Ro podeszła do niego i pocałowała go w policzek.

– Dziękuję ci za pomoc – powiedziała z niewinnym uśmiechem.

Co takiego? Przecież na nic się nie zgodził! Pasco patrzył na oddalającą się parę, a gdy tylko byli odpowiednio daleko, postanowił postawić sprawę jasno i powiedział do Aishy:

– To jest moje miasto i moi przyjaciele. Nie jestem zainteresowany współpracą z tobą. Jestem pewien, że twoja firma może z łatwością cię zastąpić.

Dopiero po kilku chwilach dotarło do niego, co właśnie powiedział, ale było już za późno, by cofnąć czas.

– A to jest moja praca i moja kariera. Nigdzie się nie wybieram – odparowała z irytacją. – Wynoś się, a ja zastąpię kolejnego konsultanta ds. restauracji. Znam ich więcej niż kilku, nie potrzebuję cię.

– Ro jest moją przyjaciółką i poprosiła mnie o pomoc, ale nie mogę pracować z tobą. Jeśli będziesz potrzebowała moich rad, przekażę wszystkie twojemu szefowi. Daj mi jego numer.

– Ty arogancki dupku, za kogo ty się masz? – wybuchła wreszcie, a jej oczy błyszczały z wściekłości. – Nie musisz rozmawiać z moim szefem, bo nigdzie się nie wybieram.

– Idź już, Aisho.

– To ty już idź.

– Wolałbym zostać ugryziony przez kobrę niż musieć z tobą pracować.

– Podpisałam już kontrakt, a to zlecenie jest kluczowe dla mojej kariery – powiedziała Aisha, wbijając mu palec w klatkę piersiową. Stała obok niego na tyle blisko, że poczuł, że zmieniła perfumy. Teraz były nieco ostrzejsze i bardziej seksowne.

Myśli o kontrakcie odeszły, za to zaczęły krążyć wokół jej gibkiego, pięknego ciała. Ostatkiem sił powstrzymywał się, by nie przyciągnąć jej do siebie i nie pocałować. Wiedział jednak, że jeśli to zrobi, może się przywitać z jej pięścią.

Nie wiedział, czy jest na nią bardziej wściekły, czy zafascynowany.

– Zostanę tutaj, czy ci się podoba, czy nie – dodała Aisha, odrzucając do tyłu burzę ciemnych loków. – Będę wykonywała swoją pracę, łącznie z założeniem restauracji. Jeśli zdecydujesz się wziąć udział w tym projekcie, będziesz traktował mnie z uprzejmością i szacunkiem, jasne?

Pasco nie odpowiedział. Zamiast tego odwrócił się na pięcie i odszedł. Aisha rzuciła mu w plecy:

– Skończ wreszcie marnować mój czas!

ROZDZIAŁ DRUGI

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Spis treści:

OKŁADKA

STRONA TYTUŁOWA

ROZDZIAŁ PIERWSZY

ROZDZIAŁ DRUGI

ROZDZIAŁ TRZECI

ROZDZIAŁ CZWARTY

ROZDZIAŁ PIĄTY

ROZDZIAŁ SZÓSTY

ROZDZIAŁ SIÓDMY

ROZDZIAŁ ÓSMY

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

ROZDZIAŁ JEDENASTY

ROZDZIAŁ DWUNASTY