Konungahella 1135 - Robert F. Barkowski - ebook

Konungahella 1135 ebook

Robert F. Barkowski

4,3

Opis

Król Danii Eryk II Pamiętny planował ekspansję na ziemie Słowian połabskich i Pomorze Zachodnie. Szczególnie korciło go zajęcie wyspy Rugii. Nie uwzględnił jednak siły Ranów i Pomorzan, a także polskiego księcia Bolesława III Krzywoustego, który na powrót przyłączył Pomorze Zachodnie do Polski. Książęta pomorscy Warcisław I i Racibor I stali się jego lennikami. Polska zapanowała również nad wschodnią, nadbałtycką częścią Połabia i narzuciła trybut Rugii.

Niebawem książęta pomorscy przejęli inicjatywę i nieustannymi najazdami atakowali wyspy duńskie. Przyłączyli się do nich ochoczo Słowianie połabscy (Ranowie, Obodryci, Czrezpienianie), widzący w sąsiadach z północy największe zagrożenie. W sierpniu 1134 roku Pomorzanie i Połabianie za cel ataku wybrali stolicę Danii ‒ Roskilde na Zelandii. Uderzenie Słowian było brutalne i druzgocące – miasto wraz z obronnym zamkiem zostało zdobyte i zniszczone!

Niecały rok później, na początku sierpnia 1135 roku, potężna, licząca około 300 okrętów, flota pomorsko-połabska z Raciborem I na czele wyruszyła przeciw Konungahelli nad rzeką Göta (obecnie Kungälv) – ważnemu portowi i ośrodkowi handlowemu na granicy Norwegii i Szwecji, podległemu wtedy Erykowi. 9‒10 sierpnia Słowianie stoczyli zwycięską bitwę morską z okrętami skandynawskimi, biorąc je w posiadanie lub paląc, po czym wysadzili desant. Tysiące wojowników obległy i zdobyły gród. Był to wielki triumf oręża słowiańskiego oraz stojącej za wyprawą polityki Bolesława Krzywoustego. Duńczycy przez kolejne dziesięciolecia kulili się ze strachu na widok pomorskich czy połabskich żagli na horyzoncie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 219

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (9 ocen)
5
3
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Słowo wstępne

SŁOWO WSTĘPNE

Niniejsza publikacja otwiera trzytomowy cykl, w ramach serii Historyczne bitwy, opisujący zmagania Słowian nadbałtyckich (Obodrytów, Chyżan, Czrezpienian, Ranów i Pomorza Zachodniego) z Duńczykami w XII wieku. Kulminacyjnym wydarzeniem w części pierwszej jest najazd pomorskiego księcia Racibora I na Konungahellę, norweskie miasto portowo-handlowe będące jednocześnie królewską rezydencją. Racibor dokonał tego najazdu w 1135 roku na czele połączonych sił pomorsko-połabskich. Część pierwszą zakończy rok 1157, w którym Waldemar I po wyeliminowaniu dwóch pozostałych współrządzących obejmie niepodzielne władanie nad Królestwem Danii.

W części drugiej, pod roboczym tytułem Rugia 1168, ukazane będą walki Ranów z nieustającą duńską ekspansją prowadzoną przez Waldemara I i biskupa Absalona. W siódmym dziesięcioleciu XII wieku Królestwo Duńskie przejdzie do kontrofensywy, po uśmierzeniu trwających od 1134 roku zamieszek wewnętrznych. Pod silnymi rządami Waldemara, w przymierzu z Sasami, Duńczycy opanują w 1168 roku Rugię i usadowią się mocną stopą na przeciwległym wyspie odcinku Wybrzeża Słowiańskiego.

W trzeciej, ostatniej części (Pomorze Zachodnie 1185) ukazane będą zmagania książąt Pomorza Zachodniego z najazdami duńskimi. Kolejni królowie Danii, Waldemar I i Kanut VI, będą kontynuować ekspansję wzdłuż południowego wybrzeża Bałtyku, dążąc uparcie do opanowania ujścia Odry. W 1185 roku książę pomorski Bogusław I uleg-nie duńskiemu naporowi i podda Pomorze Danii.

Co do dwóch kolejnych tomów, następujących po tytule Konungahella 1135, może dojść do tego, że ze względu na niewystarczającą objętość tekstu (seria HB definiuje minimalną i maksymalną liczbę arkuszy autorskich) oba połączone będą w jedną publikację pod wspólnym tytułem: Rugia 1168. Pomorze Zachodnie 1185.

W przygotowaniu jest również moja osobna publikacja w serii Historyczne Bitwy, niepasująca co prawda ściśle tematycznie do opisanego powyżej cyklu, ukazującego wyłącznie zmagania Słowian nadbałtyckich z ekspansją Danii, ale opisująca sromotny koniec duńskich planów dominacji na Bałtyku. Publikacja ta, pod tytułem Bornhöved 1227, ukazuje wydarzenia, w wyniku których następca Kanuta VI, Waldemar II, kontynuując dzieło ekspansji dwóch poprzedników, rozciągnie duńskie panowanie na całe Wybrzeże Słowiańskie, od Holsztynu (zdobytego na Niemcach) przez dzisiejszą Meklemburgię i Pomorze Zachodnie aż po Pomorze Wschodnie (książę gdański Mściwoj I będzie musiał złożyć mu hołd) i część ziem plemion pruskich. Wtedy zwycięska ekspansja duńska doszła do szczytu i przerwana została w 1227 roku w krwawej bitwie pod Bornhöved. Dania została pokonana przez koalicję miast i możnowładztwa północnych Niemiec oraz oddziałów chłopskich z Dithmarschen (kraina na południu Jutlandii), co oznaczało sromotny koniec duńskiego panowania nad Bałtykiem.

Po naszkicowaniu z grubsza całości cyklu powróćmy do tematu niniejszej publikacji: Konungahella 1135. W pierwszych rozdziałach ukazana będzie wieloraka płaszczyzna słowiańsko-duńskich kontaktów, począwszy od VIII wieku, z uwzględnieniem takich elementów, jak np. słowiańskie pozostałości na duńskich wyspach czy powiązania matrymonialne na szczeblu warstw rządzących. Następnie ukazane będą, choć pobieżnie, aspekty militarne, jak: uzbrojenie, organizacja sił zbrojnych, taktyka bitew morskich. Dalsze rozdziały nakreślą tło historyczne pod kątem nacisku zewnętrznego na organizmy polityczne Słowian nadbałtyckich – tutaj Obodrytów, Wieletów nadmorskich, Ranów z Rugii i Pomorzan z dorzecza Odry – ze szczególnym uwzględnieniem ekspansywnej polityki władców duńskich w kierunku Wybrzeża Słowiańskiego. W rozdziale Rządy synów Swena Estrydsena 1075–1134 narracja skoncentrowana jest już niemal wyłącznie na zmaganiach Ranów i Pomorzan z Danią. W okresie tym Słowianie wystąpią zdecydowanie do walki o panowanie w południowo-zachodniej części akwenu Bałtyku. Efektem ich inicjatywy są nakładające się nawzajem wyprawy najeźdźcze i odwetowe, w których zwycięstwo było raz po duńskiej, raz po słowiańskiej stronie.

Po śmierci króla Nielsa w 1134 roku, Słowianie praktycznie staną się panami Bałtyku, odnosząc spektakularne zwycięstwa, jak najazd na stolicę Danii, Roskilde, w 1134 roku czy zniszczenie Konungahelli w 1135 roku. Słowianie wpadli w furię trwającą kilkadziesiąt lat, wyludniając i zamieniając w spaloną ziemię większość południowych wysp duńskich. Oczywiście nakreślone zostaną polityczne przyczyny niedołęstwa Danii w tym okresie, wynikające przede wszystkim z kryzysu dynastycznego w latach trzydziestych XII wieku – słabi władcy lub rządzący w kilku naraz, zainteresowani wyłącznie zwalczaniem przeciwników wewnętrznych, nie byli w stanie wykorzystać potencjału militarnego Danii. Dopiero rok 1157 przyniesie gwałtowną zmianę, kiedy to Waldemar I zostanie jedynym królem Danii – zmianę może nie od razu odczuwalną dla Słowian, ale w konsekwencji będącą zapowiedzią ich porażki w kolejnych latach.

Jak każda praca popularnonaukowa również ta jest efektem kwerendy źródeł historycznych, a w ich interpretacji pomocne okazały się cenne publikacje historyków współczesnych. Ze wszystkich wymienionych w bibliografii wydań źródłowych poświęćmy tu chwilę uwagi tym, które obficie rozpisywały się na temat Słowian nadbałtyckich: dwóch żywotów biskupa Ottona z Bambergu autorstwa Ebona i Herborda, Kroniki słowiańskiej autorstwa duchownego Helmolda von Bosau i historii Danii autorstwa Saxo Grammaticusa. Ebo i Herbord, opisując dzieje dwóch (1124 i 1128 rok) misji chrześcijańskich Ottona z Bambergu na Pomorzu i ziemiach wieleckich po lewej stronie Odry, skoncentrowali się, rzecz jasna, na zamieszkałych tam plemionach. Helmold von Bosau pisał z pozycji proboszcza wagryjskiej parafii, dlatego jego zainteresowania dotyczyły Obodrytów i Ranów z Rugii. Natomiast najważniejszym źródłem opisującym stosunki Duńczyków ze Słowianami nadbałtyckimi, szczególnie Ranami, Pomorzanami i tymi Wieletami, którzy zamieszkiwali bałtyckie wybrzeże, jest dzieło Saxo Grammaticusa. Duński kronikarz Saxo Grammaticus stworzył około 1200 roku dzieło Gesta Danorum (dosłownie: Czyny Duńczyków), opisujące barwnie i nie bez emocji historię Danii od pierwszego baśniowego króla Dana do wiosny 1185 roku, kiedy to król Kanut VI pokonał ostatecznie księcia pomorskiego Bogusława I.

Wszyscy czterej wymienieni kronikarze tworzyli swe dzieła z pozycji pisarzy chrześcijańskich, łatwo sobie zatem wyobrazić, że pogańskie ludy słowiańskie przedstawiają w bardzo niekorzystnym świetle. Siłą rzeczy ich zadaniem było uwypuklanie walorów i zalet ich zleceniodawców – władców chrześcijańskich czy też zwierzchników duchownych – kosztem ich wrogów, Słowian będących poganami. Nastawienie kronikarzy zmienia się diametralnie, gdy na stronice ich dzieł wkraczają konkurencyjni władcy chrześcijańscy. Aspekty religijnej argumentacji ustępują wtedy animozjom wynikającym wyłącznie ze ścierania się przeciwstawnych dążeń politycznych. Ale wracając do przedstawienia Słowian, w opisach uderza przesadzony, tendencyjny ich obraz: dzikość, bezwzględność, okrucieństwo, prymitywizm, przewrotność, wiarołomstwo, krwiożerczość, wręcz zezwierzęcenie. Rzućmy okiem na kilka cytatów o Ranach: „dzikiego ducha, chwiejnej wiary i z bestialskimi obyczajami”1, „bez zwłoki po obcięciu głowy będzie porzucony zwierzętom na rozszarpanie”2 (o intruzach, którzy ośmieliliby się przekroczyć granice Rugii), „Ranowie zaś, których inni nazywają Runami, są ludem okrutnym, mieszkającym w sercu morza. Nade wszystko oddani bałwochwalstwu, dzierżą pierwszeństwo wśród wszystkich ludów pogańskich, posiadają króla i bardzo sławną świątynię”3, „Ze wszystkich zaś ludów słowiańskich, które dzielą się na kraje i księstwa, właśnie Rugianie byli bardziej zatwardziali od innych, stąd aż do naszych czasów utrzymali się w ciemnościach pogaństwa”4, a o Pomorzanach: „To są zwierzęta, pozbawione wewnętrznych darów ducha, ponieważ człowieka nie inaczej niż powierzchownością oceniają”5, „Szczep ten biegły był w walkach na lądzie i na morzu, przyzwyczajony żyć z łupów i grabieży, dzięki swojej jakby wrodzonej dzikości zawsze pozostawał nieujarzmiony, cywilizacji i wierze chrześcijańskiej całkiem obcy”6, „mieszkańcy tego miejsca byli twardzi i barbarzyńscy, wyjątkową dzikością okrutni”7, „Duchowni, którzy z nim [Ottonem z Bambergu – R.B.] mieli podążyć, znający Szczecinian barbarzyństwo i okrucieństwo, zarówno o swoje, jak i innych ocalenie lękali się”8. I jeszcze o Obodrytach i Wieletach nadmorskich: „Cały ten lud oddany jest bałwochwalstwu, przebywa stale w ruchu i podróży, uprawia piractwo godzące z jednej strony w Duńczyków, z drugiej – w Sasów”9, „Oprócz tego Słowianie odznaczają się wrodzonym sobie okrucieństwem, którego nie mogą nigdy nasycić, wobec czego niepokoją ziemie nadgraniczne zarówno od strony lądu, jak i morza. Trudno jest nawet zdać sprawę z tego, jak okrutną śmierć zadawali chrześcijanom: jednym wypuszczają wnętrzności, wbijając na pal, innych przybijali do krzyża, szydząc ze znaku naszego Odkupienia. Według ich zdania największych zbrodniarzy należy krzyżować. Tych zaś, których zachowują przy życiu w nadziei pieniężnego okupu, takimi torturami męczą, tak silnie więzami krępują, że wprost nie do wiary”10.

Saxo pozostaje wierny tonacji innych kronikarzy i przez karty jego dzieła przewija się nieustannie ta sama myśl: „Słowianie są być może dzielnymi wojownikami lub rezolutnymi rozmówcami, a nawet całkiem przyzwoitymi sprzymierzeńcami, ale na ogół jako lud w całości są prymitywni, okrutni i wiarołomni”11. Saxo jest tak nieobiektywny, że poczynania Duńczyków wynosi pod niebiosa jako czyny bohaterskie, zasługujące na uznanie i podziw, natomiast działalność militarną Słowian ocenia wyłącznie jako brutalne piractwo. Według Saxo zwycięstwa Słowian nie są ich zasługą i nie wynikają z ich waleczności czy wyższości bojowej nad Duńczykami, lecz spowodowane zostały rządami nieudolnych władców duńskich lub ich grzesznymi uczynkami. W efekcie w każdym najeździe słowiańskim widzi Saxo plagę zrzuconą przez niebiosa na duńskie królestwo.

Zacny duński kronikarz zawarł w pierwszych dziesięciu księgach treści mitologiczne, baśniowe, fantazyjne. Dopiero począwszy od dziesiątej księgi, treść zawiera po części materiał historyczny. Ale już w tych pierwszych, legendarnych księgach, kiedy to tłumy bóstw i bogiń zaludniały mroźną Skandynawię, królowie nordyccy walczą – tak, już wtedy – ze Słowianami (np. królowie Frode Fredegod czy Jarmeryk). Jednym słowem Saxo Grammaticus, skądinąd cenny kronikarz z solidnej szkoły, mimochodem jako pierwszy umieścił Słowian w czasach przedhistorycznych, wyprzedzając pisarzy dawnych i współczesnych.

Z drugiej strony mamy do dyspozycji inny rodzaj źródeł: wiersze skaldów i sagi zebrane w dziełach, takich jak Knýtlinga saga, Fagrskinna czy Heimskringla. Z zawartych tam opisów bitew skandynawskich władców, jarlów itp. przeciwko Słowianom przebija nierzadko zupełnie odmienny opis Słowian: są waleczni, mężni, traktowani jako równorzędni przeciwnicy. Ale przede wszystkim jeden aspekt uderza w oczy. Opiewani przez skaldów duńscy władcy obnoszą się dumnie przydomkami uwypuklającymi ich bohaterstwo w walkach ze Słowianami. I tak przydomkiem Vinða myrðir (zabójca Słowian) szczycili się: król norweski Olaf Tryggvason, jarl norweski Hakon, król duński Harald Sinozęby, król norweski Harald III Srogi; przydomkiem Vinðum háttr (nieprzyjaciel Słowian): król Norwegii Olaf Haraldsson. Niezależnie od tego Heimskringla jest jedynym bezpośrednim źródłem opisującym wydarzenia w Konungahelli podczas tytułowego najazdu Racibora.

Wracając do tematu, cóż, powtórzę to, co napisałem w mojej pierwszej książce o politycznych dziejach Słowiańszczyzny połabskiej Słowianie połabscy. Dzieje zagłady – należy żałować, że plemiona słowiańskie na Połabiu, Rugii czy Pomorzu nie dorobiły się we wczesnym średniowieczu własnych, rodzimych kronikarzy. Stąd wszystko, co o nich napisali kronikarze krajów ościennych, uderza negatywnym nastawieniem, religijną wrogością, a przede wszystkim próbami uzasadnienia politycznej ekspansji. I dlatego, również przez karty tej publikacji, przebijać będzie obecna we wszystkich moich dotychczasowych książkach tendencja przedstawiania Słowian w subiektywnie pozytywnym odcieniu, w konfrontacji z postępowaniem wrogich im sąsiadów.

Przy okazji nasuwa się refleksja, że wypadałoby w końcu przetłumaczyć na język polski dzieła takie, jak Knýtlinga saga, Fagrskinna czy Heimskringla. Musiałby tego dokonać ktoś w pełni obeznany z językami skandynawskimi i staronordyckim. Przekłady musiałyby być zaopatrzone w fachowe przypisy i wyjaśnienia – na wzór dzieła Thietmara z Merseburga, Kronika Thietmara, tłumaczonego i opracowanego redakcyjnie przez M.Z. Jedlickiego. Ja musiałem korzystać z pomocy znajomych skandynawistów i ekspertów od twórczości staronordyckiej i porównywać odpowiednie miejsca z tłumaczeniami niemieckimi.

Wyjaśnienia wymaga używanie w tekście dwóch ważnych terminów:

1. Przez pojęcie Pomorze, Pomorzanie rozumie się Pomorze Zachodnie, Pomorzanie Zachodni.

2. Pod pojęciem Słowianie nadbałtyccy występują plemiona słowiańskie i ich organizmy polityczne rozciągnięte od Wagrii po Pomorze Zachodnie, z pominięciem Pomorza Wschodniego z Gdańskiem odległego od tematyki tej publikacji.

Na zakończenie wyjaśnienie dotyczące istotnych elementów publikacji: dat dwóch najazdów i liczby oraz składu wojsk przy najeździe na Konungahellę. Należy to szczególnie podkreślić, ponieważ powielany nieraz w publikacjach, niezaliczanych nawet do popularnonaukowych, rok 1135 (Roskilde), rok 1136 (Konungahella), czy liczba 660 słowiańskich okrętów, są podstawowymi błędami rzeczowymi.

Podstawą źródłową wydarzeń związanych ze zdobyciem Konungahelli przez Racibora jest opis przekazany przez Snorri Sturlusona, [w:] Heimskringla: Magnúss saga blinda ok Haralds gilla, cap. 10–12, s. 345–349, [w:] Ex Snorrenis Historia regum Norwegiensium dicta Heimskringla, red. Finnur Jónsson, [w:] red. Georg Waitz, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores (in Folio) 29: Ex rerum Danicarum scriptoribus saec. XII. et XIII, Hannover 1901.

Data najazdu Słowian na stolicę Danii Roskilde: sierpień 1134 roku. Potwierdza to większość źródeł (między innymi: Anonymi veteris rerum Danicarum et Suecarum chronologia ab anno 826 ad annum 1415, I, s. 388; Annales Essenbecenses a. 1020–1323, s. 224; Chronicon Danicum ab anno 980 ad annum 1286, II, s. 434; Annales Slesvicenses, s. 133) oraz opracowania historyków (na uwagę zasługuje: Steenstrup, Johannes, Christoffer Hagemann Reinhardt, Venderne og de danske før Valdemar den stores tid, København 1900, s. 93–94; z polskich: Koczy Leon, Polska i Skandynawia za pierwszych Piastów, Poznań 1934, s. 191). Jak słusznie zauważył Gerard Labuda, „datę zniszczenia tego miasta [Roskilde] należy określić na rok 1134; wynika to z pogotowia, w jakim Duńczycy się znajdowali w r. 1135”. (Gerard Labuda, Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachodniej, t. 2, Poznań 1964, s. 174). Współcześni historycy skandynawscy i północnoniemieccy przyjmują jednomyślnie rok 1134, popierając to badaniami naukowymi (niektóre publikacje w bibliografii na końcu książki).

Data najazdu i zdobycia przez Słowian Konungahelli: 9–10 sierpnia 1135 roku. Argumentacje historyków podobne jak powyżej. Tutaj wystarczy jeszcze zaznaczyć, że najazd musiał odbyć się w 1135 roku (a nie w 1136 r., jak podają błędnie niektóre teksty), chociażby dlatego, że 15 sierpnia 1135 roku doszło do zjazdu w Merseburgu, gdzie Bolesław Krzywousty nie omieszkał wykorzystać zwycięstwa swego lennika, księcia pomorskiego Racibora I, jako karty przetargowej w pertraktacjach.

Liczba wojsk słowiańskich podczas najazdu i zdobycia Konungahelli: czyli po pierwsze, na ilu okrętach nadpłynęli Słowianie? Nadpłynęli na ok. 300 okrętach. I tu ponownie historycy są co do tego zgodni. W tym na ląd wysadzono ok. 600 jeźdźców ciężkozbrojnych i ok. 3 tys. piechoty.

Skład wojsk słowiańskich podczas najazdu i zdobycia Konungahelli: bez wątpienia wojsko pomorskie (możni z drużynami i rycerstwo z zaciągiem feudalnym) dowodzone przez Racibora I, oprócz tego liczny kontyngent połabski dowodzony przez Unibora. Co do Połabian można snuć jedynie przypuszczenia, pamiętajmy, że Krzywousty podbił i zhołdował plemiona północno-wschodniego Połabia, a następnie przekazał pod zarząd jako lenno książętom pomorskim: Ranowie z Rugii, Czrezpienianie, Chyżanie. Na uczestnictwo Ranów wskazywać by mogła przeprowadzona następnego roku wielka wyprawa odwetowa króla duńskiego przeciwko Rugii. Przy okazji: co najmniej armia pomorska nie była pogańska, lecz chrześcijańska.

Robert F. Barkowski, Połabie, 2018–2019.

Herbord, Dialog o życiu św. Ottona biskupa bamberskiego, lib. III, cap. 30. [wróć]

Ebo, Żywot św. Ottona biskupa bamberskiego, lib. III, cap. 23. [wróć]

Helmold von Bosau, Chronica Slavorum/Slawenchronik, I, 36, s. 149. [wróć]

Tamże, II, 108, s. 373. [wróć]

Ebo, Żywot św. Ottona..., lib. II, cap. 1. [wróć]

Herbord, Dialog o życiu św. Ottona…, lib. II, cap. 1. [wróć]

Tamże, lib. III, cap. 11. [wróć]

Tamże, lib. III, cap. 13. [wróć]

Helmold von Bosau, Chronica Slavorum, I, 2, s. 43. [wróć]

Tamże, I, 52, s. 199. [wróć]

Poul Grinder-Hansen, Die Slawen bei Saxo Grammaticus – Bemerkungen zu den Gesta Danorum, [w:] Ch. Lübke, O. Harck, Zwischen Reric und Bornhöved: die Beziehungen zwischen den Dänen und ihren slawischen Nachbarn vom 9. bis ins 13. Jh.; Beiträge einer internationalen Konferenz Leipzig 4.–6. Dezember 1997, s. 180, przypis nr 6. [wróć]

Obszar działania, płaszczyzny kontaktów

OBSZAR DZIAŁANIA, PŁASZCZYZNY KONTAKTÓW

Nie sposób ukazać działań wojennych poruszonych w niniejszej publikacji bez uprzedniego opisania obszaru, na którym się toczyły: terenów, krajów, mieszkańców, ośrodków władzy i handlu. Celem wypraw wojennych, najeźdźczych i odwetowych, były najczęściej centra władzy na określonym terenie, czyli grody. Wojska przewożono okrętami lub jednostkami transportowymi i wysadzano jak najbliżej grodu, który zamierzano zdobyć. Również bitwy morskie (na pełnym morzu, u wybrzeży, w ujściach rzek) wynikały na skutek przemieszczania się tej czy innej flotylli w kierunku danego grodu lub terenu. Do bitew morskich dochodziło też na skutek pościgu za okrętami, którym nie udała się wyprawa na gród. Oczywiście zdarzały się odstępstwa, nie zawsze chodziło o gród. Wymieńmy tu chociażby bitwę na pustkowiu Lyrskov niedaleko Hedeby w 1043 roku, gdzie będąca w odwrocie armia Obodrytów wpadła w pułapkę zastawioną przez Duńczyków. Ale na ogół chodziło o grody i ich zaplecze. Dlatego w dalszej części rozdziału skupimy się na tych grodach i ich mieszkańcach. Narzędziem ułatwiającym Czytelnikowi orientację jest mapa nr 1, zamieszczona na końcu książki. Przy niektórych wymienionych w tekście grodach, niegdyś słowiańskich, a obecnie położonych na obszarze państwa niemieckiego, wymieniona jest w nawiasie kursywą aktualna nazwa niemiecka. Poza tym w tekście wymienione są jedynie grody o charakterze obronnym, natomiast na mapie umieszczone są również pozostałe osady (porty) pozbawione urządzeń obronnych.

Najpóźniej pod koniec VI wieku kolejna migracja plemion słowiańskich na zachód od Odry doszła do Łaby (Elbe) i Soławy (Saale), a plemię Drzewian przekroczyło nawet Łabę, osiedlając się na południowy wschód od Hamburga, na obszarze zwanym historycznie Wendenland. Na północy Słowianie doszli do granicy z Półwyspem Jutlandzkim. Zajęli również niektóre wyspy lub przynajmniej osiedlili się na nich, mieszając się z ludnością germańską. Na zajętych obszarach przybysze stworzyli przeróżne, większe i mniejsze organizmy polityczne – plemiona działające w pojedynkę, związki plemienne, państwa i księstwa – z których wyłoniły się trzy odrębne organizacje: Obodryci, Wieleci i Serbołużyczanie. Całość osadnictwa dorobiła się określenia Słowianie połabscy. Ze względu na zawężenie tematu do konkretnych ram czasowych i terytorialnych, ograniczymy się jedynie do wycinka tej migracji skupionej na obszarze, na którym w pierwszej połowie XII wieku toczyły się walki, chodzi o akwen zachodniego Bałtyku wraz z wyspami i ziemiami przybrzeżnymi. Sąsiadowały tutaj ze sobą dwa żywioły etniczne, germański i słowiański. Południowe wybrzeże zachodniego Bałtyku zostało całkowicie zasiedlone przez Słowian, od Półwyspu Wagryjskiego1 na zachodzie po ujście Wisły na wschodzie (ze względu na temat omawianie zasięgu wschodniego ograniczamy do ujścia Odry) – stąd nie bez racji nazwane zostało Wybrzeżem Słowiańskim2. O dominacji grupy słowiańskiej świadczą najwyraźniej nazwy geograficzne używane w średniowieczu przez pisarzy frankijskich, niemieckich i duńskich. W zachodniej części Bałtyku jeszcze pod koniec XI wieku wymieniona jest Zatoka Słowiańska (Sinus Slavanicus)3, którą kronikarz i biskup Adam von Bremen umieszcza na południe od wyspy Zelandii. Dzisiaj zatoka ta nosi niemiecką nazwę Zatoki Lubeckiej (Lübecker Bucht).

W związku z nazwą powyższej zatoki nastąpi w tym miejscu przerwa w ciągłości wywodu, spowodowana koniecznością ukazania pewnego niedopatrzenia w literaturze. Niedopatrzenia o tyle istotnego, że przedstawia w fałszywym świetle zagadnienie osadnictwa Słowian połabskich, aczkolwiek wykluczyć tu można działanie świadome. Otóż pełne zdanie w oryginale źródła zacytowanego w przypisie nr 3 brzmi: a meridie autem Funem predictam et sinum Slavanicum (Zatoka Słowiańska). Niestety, w niemieckim tłumaczeniu kroniki Adama von Bremen powyższe zdanie zostało całkowicie wycięte z oryginału4 (w łacińskim oryginale jest to przedostatnie zdanie 5 rozdziału 4 księgi). W efekcie rzeszom studentów pragnących dostąpić zaszczytnego akademickiego tytułu historyka, a niekorzystających z oryginalnych źródeł łacińskich, lecz zdających się wyłącznie na tłumaczenia, kwestia słowiańskiego osadnictwa na Połabiu rysuje się nieprawidłowo, niezgodnie z prawdą historyczną. Nie jest to zamierzona tendencja antysłowiańska, ale tak ewidentny błąd w tłumaczeniu łacińskiego źródła wzbudza irytacje.

Wracając do tematu, następną zasługującą na uwagę nazwą jest Morze Rugijskie (Mare Rugianorum)5, określenie akwenu sąsiadującego ze środkową częścią Wybrzeża Słowiańskiego. Nazwa, wymieniona po raz pierwszy w 948 roku, pochodzi od słowiańskiego plemienia Ranów zamieszkujących wyspę Rugię. Ta sama nazwa wymieniona jest w źródle z 1150 roku6.

Ziemie słowiańskie

Zaczynając od zachodniego krańca Wybrzeża Słowiańskiego, czyli od Półwyspu Wagryjskiego, zamieszkujące tam plemię Wagriów graniczyło od północy i wschodu z wybrzeżem Bałtyku. Na lądzie Wagriowie graniczyli na niewielkim północno-zachodnim odcinku bezpośrednio z Danią (na wschodnim końcu nasady Półwyspu Jutlandzkiego), na zachodzie z saską Nordalbingią i na południu poprzez rzekę Trawę uchodzącą do Zatoki Słowiańskiej z terytorium Obodrytów właściwych. Do Wagrii należała również położona nieopodal północno-wschodniego cypla Półwyspu Wagryjskiego wyspa Wembra (obecnie Fehmarn).

Terytorium Wagrii było integralną częścią Księstwa Obodryckiego, aczkolwiek z własną lokalną dynastią książęcą. Przez większość czasu książęta wagryjscy uznawali zwierzchność wielkiego księcia wywodzącego się z dynastii Obodrytów właściwych, zdarzały się jednak okresy emancypacji, a tym samym samodzielnych rządów.

Do drugiej połowy X wieku największym grodem Wagriów i zarazem siedzibą lokalnej dynastii książęcej był Starogród Wagryjski, nazywany również Starigardem (Oldenburg in Holstein). Gród wybudowano na wzniesieniu górującym nad wąskim przesmykiem morskim, przecinającym w tym miejscu północno-wschodni kraniec Półwyspu Wagryjskiego. U ujścia rzek Trawy i Wakenicy (Schwartau) wznosiła się warownia Liubice (Alt-Lübeck)7, która z czasem urosła do rangi stolicy Księstwa Obodryckiego. Liubice należały już do Obodrytów właściwych. Następnymi grodami Obodrytów właściwych były (te największe): Wismar, Zwierzyn (Schwerin) nieco w głębi lądu nad Jeziorem Zwierzyńskim, Michelin (Mecklenburg), Lubów (Lübow), Gardziec (Gaarz) na wschodnim krańcu Zatoki Wismarskiej i Roztoka (Rostock) u ujścia rzeki Warnawy, oznaczającej pierwotnie wschodnią granicę terytorium Obodrytów właściwych.

Na wschód od Warnawy rozciągały się ziemie plemion wieleckich, kolejno Chyżan i Czrezpienian. Wśród ich najważniejszych grodów nadmorskich wymienić należy, kolejno od zachodu: Bardo/Barcz (Barth), Strzałów (Stralsund), Gryfię (Greifswald) i Wołogoszcz (Wolgast) nad rzeką Pianą, a w głębi lądu Dymin (Demmin) i Nakło (Anklam). Oba plemiona wchodziły początkowo w skład federacji Wieletów, a od 983 roku – Lutyków. Ale były to czasy zamierzchłe, po bratobójczej wojnie wewnątrz związku Lutyków i interwencji zewnętrznej (Obodrytów, Duńczyków i Sasów) Chyżanie i Czrezpienianie utracili polityczną niezależność. W omawianym tu okresie, w pierwszej połowie XII wieku, plemiona te znajdowały się pod panowaniem Obodrytów z jednej i Pomorzan z drugiej strony. Od razu należy nadmienić, że Obodryci działali pod patronatem i za przyzwoleniem Niemców, konkretnie Lothara III z Supplinburga, do 1125 roku księcia Saksonii, a następnie cesarza do 1137 roku. Z kolei Pomorzanie zachodni po ujarzmieniu ich w 1121 roku przez Bolesława Krzywoustego tworzyli w ramach Polski księstwo wasalne. Patrząc z tego punktu widzenia, ziemie Chyżan i Czrezpienian podzielone zostały bezpośrednio między Obodrytów i Pomorzan zachodnich, pośrednio zaś między Niemców i Polskę. Również wyspa Rugia należała w tym okresie do Polski (o czym szerzej w dalszej części książki).

Rugia wraz z otaczającymi ją wysepkami, ze względu na eksponowane położenie naprzeciwko południowego wybrzeża Bałtyku (naprzeciwko grodów Strzałów i Gryfia), stanowiła najważniejszy strategicznie element obronny, przyjmując jako pierwsza wszelkie agresje idące od morza w kierunku wybrzeża. W omawianym okresie na obszarze Rugii były co najmniej 23 grody słowiańskie, z których najważniejsze to położona na wysuniętym na północny zachód cyplu silnie obwarowana Arkona, mieszcząca centrum pogańskiej religii z głównym bóstwem Świętowitem, oraz Charenza w głębi wyspy, siedziba świeckiej władzy książęcej.

Od rzeki Piany, będącej zachodnim ujściem Odry, rozpoczynały się rdzenne ziemie Pomorzan zachodnich, okreś-lane w publikacji nadodrzańskimi. Wśród ich najważniejszych grodów wymienić należy dobrze znane polskiemu Czytelnikowi: Uznam, Lubin, Wolin, Szczecin i Kamień.

Terytorium duńskie

Pierwotną ojczyzną Duńczyków jest oczywiście Półwysep Jutlandzki. Stąd wychodziły kolejne ekspansje, czy to wikińskie na ziemie Franków i Wyspy Brytyjskie, czy też duńskich władców rozszerzających panowanie na sąsiadujące z Jutlandią od wschodu wyspy na Bałtyku. Z czasem Duńczycy zajęli wszystkie z tych wysp, w tym: Zelandię, Fionię, Lolland, Ærø, Møn, Bornholm, Langeland i Falster. Najbliżej ku wybrzeżu obodryckiemu wysunięta była wyspa Falster, natomiast leżąca na wschód od niej wyspa Møn znajdowała się najbliżej słowiańskiej wyspy Rugia. Najdalej na wschód leżała wyspa Bornholm. Poza tym Dania wcześnie zawładnęła krainami historycznymi w dzisiejszej południowo-zachodniej Szwecji, takimi jak: Skania (do 1658 roku), Halland i Blekinge (w posiadaniu Danii także do 1658 roku) oraz wyspa Olandia. Najważniejszymi grodami na Jutlandii były: Ribe, Husum (oba na zachodnim wybrzeżu), Hedeby i Szlezwik u wschodniego końca przesmyku łączącego zatokę Szlei z Morzem Północnym, Aarhus na wschodnim wybrzeżu powyżej wysp i Aalborg na północy. Na wyspach były to: stolica Roskilde (Zelandia), Odense (Fionia), Guldborg i Borrebjerg (Langeland); w Skanii: Lund i Helsingborg.

Płaszczyzny kontaktów

Na podstawie dotychczasowych ustaleń wyłania się następujący obraz: Słowianie nadbałtyccy zasiedlili i zagospodarowali zachodni wycinek południowego Bałtyku. Co prawda kolonizacja postępowała od wschodu na zachód, jednak dla celów publikacji spójrzmy na mapę słowiańskiego osadnictwa nadbałtyckiego, poczynając od zachodu na wschód: Obodryci, Wieleci, Ranowie i Pomorzanie nadodrzańscy. Poprzez wody Bałtyku, rozmieszczone na nim wyspy i wąską granicę lądową niedaleko przesmyku nad zatoką Szlei (gdzie powstał ośrodek handlowy Hedeby) weszli w sąsiedztwo z germańskimi plemionami Skandynawów, czyli konkretnie Duńczyków. Sąsiedztwo to, czy pomiędzy ogółem ludności, czy na poziomie warstw rządzących owocowało wielorakimi kontaktami, na płaszczyźnie handlowej, politycznej, wojennej. Różnie się to układało na przestrzeni stuleci, aż do połowy interesującego nas XII wieku. Ukażmy owoce tych kontaktów w postaci śladów słowiańskości zachowanych na obszarze wysp duńskich.

Dość często napotykamy w źródłach i literaturze opisy wikińskiej ekspansji wychodzącej ze skandynawskiego matecznika i rozchodzącej się od końca VIII wieku w różne strony. Ziemie Franków wzdłuż całego wybrzeża Morza Północnego i Atlantyku, Wyspy Brytyjskie, Półwysep Iberyjski, Italia, ziemie Rusi Kijowskiej – na temat tej ekspansji napisano już wiele. Dodatkowo obok poczynań czysto „wikińskich” nie ustawały działania wojenne władców Danii toczone na obszarze Skandynawii i skierowane w rejon zachodniego basenu Bałtyku. Bez względu na charakter danej wyprawy – aktywność piracka, cele polityczne, najazdy grabieżcze i w celu wymuszenia okupów (danin), przedsięwzięcia osadnicze i handlowe – i jej kierunek – na zachód lub wschód, należałoby zatem oczekiwać licznych pozostałości duńskiej ekspansji na Wybrzeżu Słowiańskim, tych datowanych do połowy XII wieku. Jest ich jednak niewiele w porównaniu z tym, co Duńczycy pozostawili po sobie u Franków i na Wyspach Brytyjskich lub szwedzcy Waregowie na Rusi Kijowskiej.

Na interesującym nas obszarze trudno jest doszukać się pozostałości językowych (onomastycznych), a archeologiczne ograniczają się niemal wyłącznie do znalezisk nazywanych potocznie „skarbami”, czyli zawierającymi zbiory broni, kruszcu srebra, monet i innych przedmiotów cennych ówcześnie. Liczba tych znalezisk wzrasta wraz z postępem prac archeologicznych8. Większość tych skarbów pochodzi ze zdobyczy wojennych lub po prostu z importu handlowego. Nie znajdujemy na Wybrzeżu Słowiańskim osad duńskich, normańskich, grodów czysto wikińskich. Do świata legend należy odgrzewana nieustannie opowieść o rzekomej stałej obecności wikingów w Wolinie i ich fantastycznych dokonaniach w ujściu Odry, w domniemanej osadzie Jomsborg9.

Najazdy duńskie na Wybrzeże Słowiańskie kończyły się niejednokrotnie sukcesem strony atakującej, czyli zdobyciem danego grodu lub przymuszeniem obrońców do złożenia hołdu lub uiszczania trybutów. Były to jednak sukcesy krótkoterminowe, taka np. Rugia kilkakrotnie uznawała duńskie zwierzchnictwo, by stosunkowo szybko je zrzucić. Nie doprowadziły one do powstania duńskich kolonii osadniczych czy zajęcia na stałe słowiańskiego terytorium, przynajmniej do przedziału czasowego opisującego tytułowe zmagania. Z duńskiego punktu widzenia sytuacja zmieni się diametralnie dopiero w 1168 roku, gdy król Waldemar I zdobył Rugię, tym razem na dłużej (z zachowaniem lokalnej słowiańskiej dynastii). Następcy Waldemara I, kolejno Kanut VI i Waldemar II, kontynuowali z powodzeniem duńską ekspansję. W jej wyniku Dania opanowała do 1202 roku Holsztyn, Nordalbingię łącznie z Hamburgiem i całe Wybrzeże Słowiańskie, a królowie duńscy obnosili się dodatkowo z tytułem królów Słowian. Z tego też okresu pochodzą ślady wyraźnych wpływów duńskich na terenie słowiańskim między Łabą a Odrą. Przykładem rok 1172, w którym mnisi z filii opactwa cysterskiego w Esrom na Zelandii założyli siostrzany klasztor na rdzennym obszarze plemienia Czrezpienian, w okolicy grodu Dargun. Pasmo duńskich sukcesów przerwała dopiero bitwa pod Bornhöved w 1227 roku, w której koalicja północnoniemieckiego możnowładztwa i rycerstwa obodryckiego rozgromiła siły duńskie króla Waldemara II. Ale to już inne czasy, wybiegające czasowo poza omawiany w książce okres.

Podobnie nie ma mowy o słowiańskiej kolonizacji duńskich wysp, pomimo że Słowianie często wojowali na duńskim terytorium: w ramach kampanii najeźdźczych, akcji odwetowych, udziału w wewnętrznych walkach skandynawskich władców czy pirackiej działalności chąśników (słowiański odpowiednik „wikingowania”) na Bałtyku. A mimo to na wyspach duńskich mamy do czynienia ze słowiańskimi pozostałościami, niezwiązanymi z napadami chąśników. Są one nieliczne, ale warto im się przyjrzeć. W tym rozdziale ukazane będą ślady pobytu Słowian na wyspach duńskich utrwalone w pozostałościach językowych lub udokumentowane badaniami archeologicznymi w przypadku Roskilde. Natomiast skutki słowiańskich działań wojennych na duńskim terytorium, potwierdzone przez archeologię i literaturę, ukazane będą oddzielnie w dalszej części książki. Dopiero w następnych rozdziałach omówione zostały stosunki polityczne i starcia wojenne spowodowane z jednej strony dążeniami ekspansywnymi Duńczyków na Wybrzeżu Słowiańskim, z drugiej – akcjami odwetowymi Słowian i działalnością piracką chąśników.

Słowiańskie pozostałości na wyspach duńskich

Należą do nich pozostałości językowe i archeologiczne. Pozostałości językowe10 podzielić należy na dwie grupy: (A) czysto duńskojęzyczne świadectwa słowiańskiego pobytu lub (B) wynikające z zapożyczeń języka słowiańskiego.

Grupa pierwsza bazuje na określeniach, jakie Duńczycy nadali Słowianom: vender (liczba mnoga) w języku duńskim i windar (dopełniacz liczby mnogiej winda) w języku staroduńskim11 . Określenia te występują (lub występowały) w nazwach miejscowych na wyspach duńskich jako pierwszy człon (przedrostek/prefiks) nazwy danej osady. Natomiast końcówka danej nazwy, ostatni jej człon (postfiks) jest językowo czysto duńskim wyrażeniem określającym daną osadę jako: -by (z wariantami) dla miejscowości lub -thorp (z wariantami, np. up, torp, rød) dla wsi. Dla przykładu nazwa kilkakrotnie spotykana na wyspach: Vinderup, składa się z dwóch członów, Vinder- dla określenia Słowian i -up dla określenia wsi. Nazwy te nadawali Duńczycy osadom (wsiom, miejscowościom) zamieszkanym – w całości lub jedynie po części – przez Słowian. Większość naukowców jest zdania, że miejsca tak nazwane zamieszkane były przeważnie przez słowiańskich niewolników – brańców z najazdów lub jeńców. Należy przy tym zwrócić uwagę na trzy szczegóły. Po pierwsze, nazwy te dotyczą niemal wyłącznie miejsc na wybrzeżach wysp lub w niewielkiej odległości od brzegu. Wyjątkiem jest Vinderup leżąca prawie pośrodku wyspy Zelandia. Po drugie, tworzenie na terenie Danii nazw miejsc z końcówkami -by lub -thorp dokonało się w okresie wczesnego średniowiecza i wikińskim. Po trzecie, uwagę zwraca zagęszczenie tych nazw wokół Roskilde Fjord w północnej części Zelandii. Na mapie nr 2 na pięciu wyspach (Zelandia, Lolland, Langeland, Fionia i Ærø) naniesionych jest 14 miejsc tego typu: Vindeballe, Vinderød, Vindeltorp, Vinde Sæby, Vindbyholt, Vinde Helsinge, 2 x Vindebode, 2 x Vinderup i 3 x Vindeby.

Półwysep leży w północno-wschodnim Holsztynie, w niemieckim kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn. [wróć]

Nazwa użyta wielokrotnie np. w pracy: W. Kowalenko, Starosłowiańskie grody portowe na Bałtyku (pełne opisy bibliograficzne publikacji umieszczonych w przypisach patrz: bibliografia). [wróć]

Magistri Adam Bremensis Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum, lib. IV, cap. V, s. 233. [wróć]

Adam von Bremen, Hamburgische Kirchengeschichte,Viertes Buch, cap. V, s. 257. [wróć]

Die Urkunden des Königs Otto I (MGH DO I 76), s. 155f. [wróć]

Meklenburgisches Urkundenbuch, I Band, 786-1250, 3 grudnia 1150, nr 52, s. 42. [wróć]

W XII wieku w odległości 6 kilometrów od Liubic wybudowana została przez Niemców Lubeka. [wróć]

J. Żak, Importy skandynawskie na ziemiach zachodniosłowiańskich od IX do XI wieku, Poznań 1963, drugie liczby według H. Jänichen, Die Wikinger in Weichsel- und Odergebiet, s. 24 i n. [wróć]

Spośród wielu opracowań w pełni wyjaśniające są prace R. Kiersnowskiego, Legenda Winety i G. Labudy, Słowiańskość Wolina w X i XI stuleciu w świetle źródeł pisanych, s. 129–131, oraz ekskurs III: O nazwie Jóm, Jómsborg, Jumne, Wolin, Wineta itp., s. 184–190, oba rozdziały, [w:] Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachodniej, tom 2. [wróć]

Podrozdział bazuje głównie na artykule: B. Jørgensen, Slawische Sprachreste in Dänemark, s. 107–116, [w:] Ch. Lübke, O. Harck, Zwischen Reric und Bornhöved: die Beziehungen zwischen den Dänen und ihren slawischen Nachbarn vom 9. bis ins 13. Jh.; Beiträge einer internationalen Konferenz Leipzig 4.–6. Dezember 1997, oraz częściowo na: L. Koczy, Polska i Skandynawia za pierwszych Piastów, s. 150–154. [wróć]

Słowotwórczo podobnie jak Wenden w staroniemieckim dla określenia Słowian. [wróć]

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki