Jak układać bajki terapeutyczne? - Maria Molicka - ebook

Jak układać bajki terapeutyczne? ebook

Maria Molicka

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Autorka, dr psychologii i terapeutka dziecięca, od lat z powodzeniem zajmuje się metodą bajkoterapii. Opublikowała dwa zbiory cieszących się powodzeniem oraz wielokrotnie wznawianych bajek terapeutycznych. Ma również na swoim koncie kilka książek teoretycznych. W niniejszej publikacji postanowiła połączyć teorię z praktyką, zachęcając rodziców, opiekunów i terapeutów do samodzielnego układania bajek terapeutycznych. Okazuje się, że metodę tę można przyswoić, daje ona dużo satysfakcji, wzmacnia więź z dzieckiem, służy relaksacji, a co najważniejsze, pomaga nie tylko przepracować urazy, ale także im zapobiegać.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 174

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Co­py­ri­ght © 2025 by Ma­ria Mo­licka Co­py­ri­ght © 2025 for this edi­tion by Grupa Wy­daw­ni­cza Me­dia Ro­dzina Sp. z o.o.
Pro­jekt okładki An­drzej Ko­men­dziń­ski
Skład i ła­ma­nieRa­do­sław Stęp­niak
Ma­te­riały gra­ficzne na okładceShut­ter­stock / Ana­sta­siia Pe­trenko
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Prze­druk lub ko­pio­wa­nie ca­ło­ścialbo frag­men­tów książki – z wy­jąt­kiem cy­ta­tów w ar­ty­ku­łach i prze­glą­dach kry­tycz­nych – moż­liwe jest tylko na pod­sta­wie­pi­sem­nej zgody wy­dawcy.
Grupa Wy­daw­ni­cza Me­dia Ro­dzina po­piera ści­słą ochronę praw au­tor­skich. Prawo au­tor­skie po­bu­dza róż­no­rod­ność, na­pę­dza kre­atyw­ność, pro­muje wol­ność słowa, przy­czy­nia się do two­rze­nia ży­wej kul­tury. Dzię­ku­jemy, że prze­strze­gasz praw au­tor­skich, na­by­wasz książki le­gal­nie i nie udo­stęp­niasz ich pu­blicz­nie, np. w In­ter­ne­cie. Dzię­ku­jemy za to, że w ten spo­sób wspie­rasz au­to­rów i po­zwa­lasz wy­daw­com na­dal pu­bli­ko­wać ich książki.
ISBN 978-83-68242-77-5 2025.1
Grupa Wy­daw­ni­cza Me­dia Ro­dzina Sp. z o.o. ul. Po­znań­ska 102, 60-185 Skó­rzewo tel. 61 827 08 50wy­daw­nic­two@me­dia­ro­dzina.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Ży­cie czło­wiekama ko­lor jego wy­obraźni.

Ma­rek Au­re­liusz

Wstęp

Dro­dzy Czy­tel­nicy!

To ko­lejna książka, którą po­świę­cam pro­ble­ma­tyce baj­ko­te­ra­pii. Jest ona jed­nak inna od po­przed­nich, po­nie­waż za­war­łam w niej me­todę ukła­da­nia ba­jek te­ra­peu­tycz­nych. We wcze­śniej­szych pu­bli­ka­cjach zaj­mo­wa­łam się po­pu­la­ry­za­cją baj­ko­te­ra­pii, jak choćby w dwóch czę­ściach Ba­jek te­ra­peu­tycz­nych, które do tej pory cie­szą się du­żym za­in­te­re­so­wa­niem. W jesz­cze in­nej po­zy­cji opi­sa­łam lęki dzieci oraz rolę, jaką w ich re­duk­cji mają ba­śnie i bajki na­ce­cho­wane te­ra­peu­tycz­nie. Pięć lat temu uka­zała się ko­lejna książka za­ty­tu­ło­wana Jak wy­cho­wy­wać dziecko? Próba od­po­wie­dzi na od­wieczne py­ta­nie, omó­wi­łam w niej m.in. za­gad­nie­nia zwią­zane z bu­do­wa­niem po­przez nar­ra­cję od­por­no­ści emo­cjo­nal­nej, opty­mi­zmu i kre­atyw­no­ści u dzieci. Do­wo­dem na to, że bajki te mają po­ten­cjał te­ra­peu­tyczny i wa­lor pro­fi­lak­tyczny, jest moja praca na­ukowa, po­twier­dza­jąca wcze­śniej­sze hi­po­tezy o ich sku­tecz­no­ści (Bi­blio­te­ra­pia i baj­ko­te­ra­pia. Rola li­te­ra­tury w pro­ce­sie zmiany ro­zu­mie­nia świata spo­łecz­nego i sie­bie).

W ni­niej­szej książce na­to­miast znajdą Pań­stwo in­for­ma­cje, ja­kie ele­menty po­winny za­wie­rać bajki te­ra­peu­tyczne. Te, które sto­su­jemy w te­ra­pii, czyli do prze­pra­co­wa­nia urazu, oraz te, któ­rych uży­wamy w celu bu­do­wa­nia od­por­no­ści emo­cjo­nal­nej (w pro­fi­lak­tyce), czy w końcu te, które służą re­lak­sa­cji. Na ła­mach tej pu­bli­ka­cji znajdą Pań­stwo rów­nież in­for­ma­cje do­ty­czące teo­re­tycz­nych pod­staw wy­bra­nych te­ra­pii po­znaw­czych, które uza­sad­niają prze­pra­co­wa­nie urazu po­przez baj­ko­te­ra­pię. Uni­ka­łam ję­zyka stricte na­uko­wego; po­słu­ży­łam się za to sty­lem po­pu­la­ry­za­tor­skim, to­też mam na­dzieję, że prze­czy­tają Pań­stwo te roz­działy z za­in­te­re­so­wa­niem. Co prawda nie­kiedy po­ru­sza­łam teo­re­tyczne za­gad­nie­nia z ob­szaru psy­cho­lo­gii, uży­wa­jąc ter­mi­no­lo­gii fa­cho­wej, lecz tylko po to, by wy­ja­śnić pro­cesy, które wa­run­kują zmiany za­cho­dzące w psy­chice dziecka.

Nie zmie­nia to faktu, że po­rad­nik ad­re­so­wany jest do sze­ro­kiego grona od­bior­ców, a więc do ro­dzi­ców i na­uczy­cieli, pe­da­go­gów oraz osób pro­fe­sjo­nal­nie zaj­mu­ją­cych się te­ra­pią dzieci. Sto­so­wa­nie bajki te­ra­peu­tycz­nej w ce­lach prze­pra­co­wa­nia urazu przez ma­ło­let­niego, szcze­gól­nie gdy znaj­duje się w sta­nie sil­nego stresu, może być rów­nież wsparte przez inne me­tody, które za­pro­po­nuje te­ra­peuta. Czę­sto te utwory służą do „otwie­ra­nia” ma­łego pa­cjenta na to, co się wy­da­rzyło, a kiedy już tak się sta­nie, te­ra­peuta może kon­ty­nu­ować le­cze­nie in­nymi środ­kami psy­cho­lo­gicz­nymi.

Naj­czę­ściej ukła­damy bajki te­ra­peu­tyczne do­ty­czące sy­tu­acji stre­so­wej, która wła­śnie się przy­da­rzyła. Dzieci nie wie­dzą, jak mają to wy­da­rze­nie ro­zu­mieć, ja­kie stra­te­gie na­leży za­sto­so­wać, by roz­wią­zać pro­blem, który je ob­ciąża emo­cjo­nal­nie. Dla­tego tak ważna jest rola ro­dzi­ców i na­uczy­cieli, by kło­pot za­uwa­żyć i uło­żyć bajkę te­ra­peu­tyczną, a tym sa­mym po­móc dziecku w sa­mo­dziel­nym in­ter­pre­to­wa­niu i roz­wią­zy­wa­niu sy­tu­acji trud­nej emo­cjo­nal­nie. Wy­ko­rzy­sta­nie tych ba­jek w pro­fi­lak­tyce po­może dziecku zbu­do­wać od­por­ność emo­cjo­nalną.

Wspólne prze­ży­cia dzieci i do­ro­słych w kra­inie nar­ra­cji bu­dują więzi, a tym sa­mym po­ma­gają jed­nym i dru­gim za­bez­pie­czyć się przed cho­robą na­szych cza­sów, czyli sa­mot­no­ścią. To nie wszyst­kie za­lety tej me­tody, do­ro­słym daje ona także moż­li­wość ra­do­snego two­rze­nia dla dzieci, uwraż­li­wia na ich pro­blemy, jed­no­cze­śnie jest wy­ra­zem sza­cunku, jaki do nich ży­wimy, oraz sprzyja re­la­cjom opar­tym na dia­logu i kon­sen­su­sie. Tym sa­mym wpro­wa­dza na ja­ko­ściowo inny po­ziom re­la­cje mię­dzy do­ro­słymi i dziećmi.

Co, poza wspo­mnianą pro­fi­lak­tyką czy te­ra­pią, me­toda ta daje dzie­ciom? Otóż jest ona nie­dy­rek­tywna, umoż­li­wia za­tem od­kry­wa­nie i ro­zu­mie­nie re­la­cji spo­łecz­nych, roz­wi­ja­jąc umie­jęt­no­ści i kom­pe­ten­cje, na przy­kład te zwią­zane z wy­kształ­ca­niem in­te­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej, daje wzory stra­te­gii dzia­ła­nia, a przede wszyst­kim bu­duje ra­dość i za­do­wo­le­nie.

Dla­tego warto po­znać me­todę ukła­da­nia ba­jek te­ra­peu­tycz­nych, do czego Pań­stwa go­rąco za­chę­cam.

Ma­ria Mo­licka

1. Wpro­wa­dze­nie

Nie ma nic sta­łego, oprócz zmiany.

He­ra­klit z Efezu

Pra­gnę za­chę­cić Pań­stwa, czyli ro­dzi­ców, na­uczy­cieli, pe­da­go­gów, psy­cho­lo­gów i te­ra­peu­tów, do ukła­da­nia ba­jek te­ra­peu­tycz­nych, po­nie­waż są­dzę, że w dzi­siej­szych cza­sach jest to nie­zmier­nie ważne za­da­nie. Jed­nak za­nim przejdę do uza­sad­nie­nia po­trzeby sto­so­wa­nia tej me­tody, to naj­pierw – w kilku sło­wach – przy­bliżę Pań­stwu istotę baj­ko­te­ra­pii.

Jest to me­toda ad­re­so­wana do dzieci w wieku od czte­rech do dzie­wię­ciu lat. Po­lega na od­dzia­ły­wa­niu na nie spe­cjal­nie ukła­da­nymi tek­stami na­ce­cho­wa­nymi te­ra­peu­tycz­nie, które przy­czy­niają się do re­duk­cji wzmo­żo­nego na­pię­cia emo­cjo­nal­nego. Wy­od­ręb­niono trzy ro­dzaje ta­kich tek­stów. Są to bajki psy­cho­edu­ka­cyjne, psy­cho­te­ra­peu­tyczne i re­lak­sa­cyjne.

Dwa pierw­sze typy z wy­żej wy­mie­nio­nych kon­cen­trują się te­ma­tycz­nie wo­kół sy­tu­acji stre­so­wych (ina­czej zwa­nych sy­tu­acjami trud­nymi emo­cjo­nal­nie). W ich tre­ści znaj­dują od­zwier­cie­dle­nie za­ło­że­nia i ele­menty te­ra­pii po­znaw­czo-be­ha­wio­ral­nej i nar­ra­cyj­nej. Z ko­lei bajki re­lak­sa­cyjne wi­zu­ali­zują treść tre­ningu au­to­gen­nego Schultza.

Od­dzia­ły­wa­nie baj­kami psy­cho­edu­ka­cyj­nymi i psy­cho­te­ra­peu­tycz­nymi pro­wa­dzi nie tylko do re­duk­cji wzmo­żo­nego na­pię­cia emo­cjo­nal­nego, lecz bu­duje także za­soby oso­bi­ste w po­staci wie­dzy (w tym rów­nież wie­dzy od­no­szą­cej się do sa­mego sie­bie), umie­jęt­no­ści i kom­pe­ten­cji oso­bi­stych (jak styl my­śle­nia po­zy­tyw­nego, kre­atyw­ność czy roz­wój in­te­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej), które uła­twiają ra­dze­nie so­bie ze stre­sem[1],[2]. Ina­czej rzecz uj­mu­jąc, można ocze­ki­wać, że bajki te­ra­peu­tyczne nie tylko będą do­raź­nie po­ma­gały dzie­ciom; będą także od­dzia­ły­wały dłu­go­ter­mi­nowo, sprzy­ja­jąc ich roz­wo­jowi psy­chicz­nemu.

Scep­tycy z pew­no­ścią za­py­tają, czy nie jest to ko­lejne dzia­ła­nie ma­jące na celu wy­cho­wa­nie bez­stre­sowo dzieci? Nic bar­dziej myl­nego. Sto­so­wa­nie ba­jek psy­cho­edu­ka­cyj­nych men­tal­nie i emo­cjo­nal­nie przy­go­to­wuje dzieci na po­ten­cjalną moż­li­wość po­ja­wie­nia się sy­tu­acji, które wy­wo­łują silne po­czu­cie czy to za­gro­że­nia, czy fru­stra­cji (o fru­stra­cji mó­wimy, gdy na dro­dze do re­ali­za­cji celu po­ja­wiają się prze­szkody, które unie­moż­li­wiają jego osią­gnię­cie, w re­zul­ta­cie ujaw­niają się przy­kre i za­le­ga­jące emo­cje). Bajki psy­cho­te­ra­peu­tyczne sto­suje się, gdy sy­tu­acje stre­sowe już wy­wo­łały sze­reg ob­cią­ża­ją­cych dziecko prze­żyć, z któ­rymi so­bie ono nie ra­dzi. Wów­czas te opo­wia­da­nia służą do prze­pra­co­wa­nia urazu, w wy­niku czego wy­stę­puje re­duk­cja ne­ga­tyw­nych skut­ków. Na­to­miast tzw. bez­stre­sowe wy­cho­wa­nie jest ro­zu­miane jako chro­nie­nie dziecka przez ro­dzi­ców bądź opie­ku­nów przed wszyst­kimi za­gro­że­niami czy fru­stra­cjami, z jed­no­cze­snym da­wa­niem przy­zwo­le­nia na wszel­kie za­cho­wa­nia. Taki ro­dzaj od­dzia­ły­wa­nia wy­cho­waw­czego po­le­ga­jący na nad­mier­nej opie­kuń­czo­ści i per­mi­syw­nej po­sta­wie ro­dzi­ców po­wo­duje, że dziecko staje się bez­radne w sy­tu­acjach stre­so­wych. W re­zul­ta­cie pro­wa­dzi to m.in. do wzmo­żo­nej po­bu­dli­wo­ści ner­wo­wej, do­świad­cza­nia czę­stych po­ra­żek czy na­wet traum... Po­nadto da­wa­nie przy­zwo­le­nia na wszel­kie za­cho­wa­nia wpływa ne­ga­tyw­nie na so­cja­li­za­cję dziecka (so­cja­li­za­cja ro­zu­miana jest jako pro­ces ucze­nia się norm, za­sad i re­guł po­stę­po­wa­nia oraz ról i war­to­ści obo­wią­zu­ją­cych w spo­łe­czeń­stwie), co sprzyja nie­pra­wi­dło­wemu funk­cjo­no­wa­niu w gru­pie. To z ko­lei po­wo­duje dal­sze ne­ga­tywne kon­se­kwen­cje, jak utrwa­la­nie się lę­ko­wych lub agre­syw­nych za­cho­wań. Ta­kie wy­cho­wa­nie po­wo­duje rów­nież kształ­to­wa­nie się nie­ade­kwat­nego ob­razu sie­bie, w tym sa­mo­oceny, co może pro­wa­dzić do za­ha­mo­wa­nia lę­ko­wego lub prze­ciw­nie, po­staw rosz­cze­nio­wych i ego­cen­trycz­nych.

Szcze­gól­nie istotne jest to, że bajki te­ra­peu­tyczne sto­suje się w od­nie­sie­niu do ma­łych dzieci, które do­piero uczą się roz­wią­zy­wać sy­tu­acje stre­sowe. Po­wszech­nie wia­domo, że wcze­sne wzory za­cho­wa­nia mają ten­den­cję do umac­nia­nia się i mogą się przy­czy­nić nie tylko do chwi­lo­wych cier­pień dziecka, lecz także do ukształ­to­wa­nia się nie­pra­wi­dło­wych cech oso­bo­wo­ści (po­ję­cie oso­bo­wo­ści – dla po­trzeb tej książki – zde­fi­niu­jemy jako ze­spół cech cha­rak­te­ry­zu­ją­cych jed­nostkę). Za sprawą po­pu­la­ry­za­cji teo­rii Freuda tru­izmem stało się dziś stwier­dze­nie, że „dziecko jest oj­cem czło­wieka”, czyli że dzie­ciń­stwo ma ogromny wpływ na kształ­to­wa­nie się zdro­wia psy­chicz­nego jed­nostki. W tym kon­tek­ście na­by­cie przez dziecko umie­jęt­no­ści ra­dze­nia so­bie ze stre­sem pełni rolę nie do prze­ce­nie­nia. Warto zwró­cić uwagę na plagę za­bu­rzeń psy­chicz­nych, która sze­rzy się dziś nie tylko wśród do­ro­słych, ale rów­nież wśród dzieci. W tym miej­scu na­leży pod­kre­ślić, że wśród trzech głów­nych przy­czyn za­bu­rzeń psy­chicz­nych wy­mie­nia się wła­śnie kon­struk­cję oso­bo­wo­ści. Poza nią istotną rolę od­gry­wają czyn­niki bio­lo­giczne (w tym ge­ne­tyczne) oraz sy­tu­acyjne. Przy czym szcze­gólne zna­cze­nie w roz­woju – jak wcze­śniej wspo­mniano – przy­pi­suje się do­świad­cze­niom dzie­ciń­stwa. Rów­nież roz­wój mó­zgu, który za sprawą ewo­lu­cji trwa nie­zmier­nie długo, wska­zuje, jak ogromny wpływ na jego kształ­to­wa­nie ma in­dy­wi­du­alne do­świad­cze­nie[3], Pewna pla­stycz­ność mó­zgu sta­nowi do­wód na moż­li­wość do­ko­ny­wa­nia zmian na sku­tek pro­wa­dze­nia te­ra­pii psy­cho­lo­gicz­nych, co przez dzie­siątki lat do­ku­men­to­wali psy­cho­te­ra­peuci, ob­ser­wu­jąc po­zy­tywne re­zul­taty w zmia­nie za­cho­wa­nia i sa­mo­po­czu­cia pa­cjen­tów[4].

In­nym ar­gu­men­tem za sto­so­wa­niem ba­jek te­ra­peu­tycz­nych jest w dzi­siej­szym świe­cie czę­sto do­świad­czana przez dziecko sa­mot­ność. Zda­rza się, że ro­dzice czy wy­cho­wawcy nie tylko nie ro­zu­mieją pro­ble­mów, z ja­kimi się ono zmaga; jest znacz­nie go­rzej – nic o nich nie wie­dzą.

Dla­czego tak się dzieje? Po­nie­waż sa­mot­ność stała się po­wszech­nym pro­ble­mem, wy­stę­puje i wśród dzieci, i wśród do­ro­słych.

Za sprawą no­wo­cze­snych tech­no­lo­gii nie­zwy­kłemu przy­spie­sze­niu ule­gło tempo ży­cia i dla­tego dziś wszy­scy po­zo­sta­jemy pod silną pre­sją czasu, co jakże czę­sto wy­wo­łuje u do­ro­słych syn­drom sa­mot­no­ści. Za­jęci pro­ble­mami dnia co­dzien­nego wy­ob­co­wu­jemy się ze świata spo­łecz­nego, a jego na­miastką staje się ko­mórka, In­ter­net czy ekran te­le­wi­zora – i tak z wolna za­ni­kają więzi ro­dzinne, przy­ja­ciel­skie, są­siedz­kie, czego rów­nież do­świad­czają dzieci. Tym bar­dziej, że ro­dzina nie daje już tak po­trzeb­nego wspar­cia, po­nie­waż i ona ule­gła zmia­nom; z daw­niej wie­lo­po­ko­le­nio­wej dziś naj­czę­ściej składa się z ro­dzi­ców i dziecka lub jest jed­no­ro­dzi­ciel­ska.

Nie jest moim za­mia­rem wpę­dza­nie ro­dzi­ców w po­czu­cie winy, pra­gnę je­dy­nie zwró­cić uwagę, że sa­motny, przy­tło­czony wy­zwa­niami co­dzien­no­ści ro­dzic nie po­święca wiele uwagi dziecku i w re­zul­ta­cie ono rów­nież staje się sa­motne, a przez to po­zba­wione po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa psy­chicz­nego.

Za­tem po­ja­wia się py­ta­nie: Czy da­jemy dzie­ciom wła­ściwe wzorce do na­śla­do­wa­nia? Nie, po­nie­waż dzi­siaj wielu z nas sie­dzi z no­sem w ko­mórce, ta­ble­cie czy kom­pu­te­rze. Rów­nież i dzie­ciom ser­wu­jemy te wszę­do­byl­skie za­bawki, by za­jąć ich uwagę, a to już pro­sta droga do psy­chicz­nego za­nie­dby­wa­nia. Poza tym dzieci mają dziś ogra­ni­czone moż­li­wo­ści prze­by­wa­nia z in­nymi do­ro­słymi, na przy­kład z dziad­kami, któ­rzy mo­gliby skom­pen­so­wać brak w za­spo­ko­je­niu naj­waż­niej­szych po­trzeb (po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa, mi­ło­ści, przy­na­leż­no­ści, wła­snej war­to­ści oraz spraw­stwa i au­to­no­mii). Spo­tka­nia dzieci z ró­wie­śni­kami poza szkołą stają się spo­ra­dyczne, a prze­cież kon­takty spo­łeczne są bar­dzo po­trzebne dla roz­woju psy­chicz­nego.

Czę­sto sły­szymy, jak ro­dzice mó­wią, że dziecko nie może się nu­dzić, bo jest na waż­nym eta­pie roz­woju i że po­trze­buje sty­mu­la­cji, dla­tego – jak wy­ja­śniają – wkła­dają te­le­fon w jego ręce. Nic bar­dziej myl­nego. Ko­mórka pełni naj­czę­ściej rolę za­ba­wia­cza, ma za za­da­nie skom­pen­so­wać dziecku brak czasu dla niego ze strony opie­kuna. Ta­kie za­cho­wa­nia skut­kują u dzieci przede wszyst­kim bra­kiem po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa, mi­ło­ści, bo­le­snym od­czu­wa­niem sa­mot­no­ści, ale i bez­rad­no­ści. Jest jesz­cze inny po­wód, dla któ­rego nie na­leży tak po­stę­po­wać: per­ma­nentne za­chę­ca­nie do ko­rzy­sta­nia z no­wo­cze­snych tech­no­lo­gii sprzyja bier­no­ści po­znaw­czej. A swo­ista nuda też jest dziecku po­trzebna, bo wy­zwala ma­rze­nia i fan­ta­zje, ge­ne­ruje kre­atyw­ność i daje ra­dość two­rze­nia.

Na­to­miast dzięki ko­mór­kom dzieci mogą się ba­wić, oglą­dać filmy lub na nich grać. Tak z wolna ko­mórka czy smart­fon po­chła­nia w co­raz więk­szym stop­niu uwagę dziecka, aż staje się jego nie­od­łącz­nym to­wa­rzy­szem i, nie­stety, rów­nież sub­sty­tu­tem świata re­al­nego. Póź­niej przy­czy­nia się do fru­stra­cji, nie­za­do­wo­le­nia, bo dzieci przy­zwy­cza­jone do tych urzą­dzeń nie po­tra­fią współ­pra­co­wać z in­nymi, a to ro­dzi w nich po­czu­cie nie­ade­kwat­no­ści i pro­wa­dzi do co­raz więk­szego wy­ob­co­wa­nia. Efek­tem w ta­kim przy­padku jest do­bro­wolna izo­la­cja ze wszyst­kimi jej ne­ga­tyw­nymi skut­kami, na przy­kład po­czu­ciem osa­mot­nie­nia, nie­przy­sto­so­wa­nia, co z ko­lei wy­wo­łuje lęki, a jed­no­cze­śnie sprzyja bez­rad­no­ści i her­me­tycz­nemu za­my­ka­niu się przed świa­tem. Może mieć rów­nież wpływ na uza­leż­nie­nia od no­wo­cze­snych tech­no­lo­gii. Wy­stę­puje tu efekt błęd­nego koła, pro­wa­dzący do róż­nych nie­pra­wi­dło­wo­ści w roz­woju. W tym miej­scu warto też wspo­mnieć, że wiele gier czy fil­mów pro­muje prze­moc w kon­tak­tach, a jak wia­domo, uczymy się rów­nież, może na­le­ża­łoby po­wie­dzieć przede wszyst­kim, po­przez ob­ser­wa­cję za­cho­wań in­nych.

Czy to zna­czy, że na­leży za­ka­zać dzie­ciom ko­rzy­sta­nia z ko­mó­rek, smart­fo­nów itp.? Ależ nie, ab­so­lut­nie, prze­cież nie można za­wra­cać ki­jem biegu rzeki; na­leży na­to­miast ra­cjo­nal­nie wy­ko­rzy­stać moż­li­wo­ści. Tech­no­lo­giczne cu­deńka po­ma­gają w ży­ciu, dzięki nim mo­żemy szybko uzy­skać po­trzebne in­for­ma­cje. Gry kom­pu­te­rowe mogą roz­wi­jać spo­strze­gaw­czość, sty­mu­lo­wać kon­cen­tra­cję uwagi lub uczyć norm, za­sad czy re­guł po­stę­po­wa­nia. Spe­cjal­nie za­pro­gra­mo­wane służą te­ra­pii, mię­dzy in­nymi oka­zują się wspar­ciem w sty­mu­lo­wa­niu utrzy­ma­nia uwagi, stąd są za­le­cane dzie­ciom z adhd. Jed­nak za­wsze ko­rzy­sta­nie z ko­mórki czy smart­fonu musi sta­no­wić tylko do­da­tek do ogól­nej ak­tyw­no­ści dziecka, przy czym nie wolno za­po­mi­nać o jego po­trze­bach emo­cjo­nal­nych i spo­łecz­nych. Wy­daje się, że sa­mot­ność ma­łych i du­żych bę­dzie się po­głę­biała wraz z dal­szym roz­wo­jem tech­no­lo­gicz­nym. Warto po­chy­lić się też nad roz­wo­jem sztucz­nej in­te­li­gen­cji, która bę­dzie wy­ko­rzy­sty­wana w pracy z dziećmi nie tylko do dzia­łań edu­ka­cyj­nych, ale i wy­cho­waw­czych czy lu­dycz­nych. Czas, jaki dzieci będą spę­dzały sa­mot­nie, roz­wią­zu­jąc za­da­nia czy ba­wiąc się, jesz­cze bar­dziej się wy­dłuży.

Za­tem warto te­raz za­dać py­ta­nie: Jaka jest rola ba­jek te­ra­peu­tycz­nych w obec­nej rze­czy­wi­sto­ści?

Bajki te­ra­peu­tyczne mogą stać się re­me­dium na pro­blemy, z ja­kimi zma­gają się dzieci, je­śli ich opie­ku­no­wie na­uczą się je pi­sać. Na­uczy­ciel, pe­da­gog, psy­cho­log, te­ra­peuta, a rów­nież i ro­dzic może po­przez tę me­todę w spo­sób nie­dy­rek­tywny po­ma­gać dzie­ciom w ra­dze­niu so­bie z sy­tu­acjami stre­so­wymi. Na­leży więc bacz­nie ob­ser­wo­wać dziecko, aby za­uwa­żyć, ja­kich trud­no­ści do­świad­cza, tym bar­dziej że ono samo naj­czę­ściej o tym nam nie po­wie. Dzieci w wieku przed­szkol­nym i wcze­snosz­kol­nym re­agują głów­nie emo­cjami, które wy­zwa­lają za­pro­gra­mo­wane bio­lo­gicz­nie za­cho­wa­nia. I tak gniew, złość, za­zdrość czę­sto pro­wa­dzą do agre­sji, a wtedy za­cho­wa­nie dziecka naj­czę­ściej spo­tyka się z dez­apro­batą, co wy­wo­łuje chwi­lowe jego tłu­mie­nie. To z ko­lei po­wo­duje wzrost agre­sji i po­szu­ki­wa­nie moż­li­wo­ści wy­ła­do­wa­nia się na bez­piecz­niej­szym obiek­cie. Na­uczy­ciel w przed­szkolu, szkole czy ro­dzic naj­czę­ściej wkra­cza do ak­cji do­piero wtedy, gdy jedno z dzieci sto­suje prze­moc wo­bec dru­giego. Wów­czas, jakże czę­sto, mały agre­sor nie do­strzega wła­snej winy i ma po­czu­cie krzywdy. Przy­glą­da­jąc się dzie­cię­cym kon­flik­tom, opie­kun może za­uwa­żyć, że gdy jedno z dzieci zo­stało wy­klu­czone z za­bawy na przy­kład z po­wodu za­zdro­ści, wy­wo­łało to jego gniew i do­pro­wa­dziło do prze­mocy. Czę­sto dzieci do­świad­czają rów­nież lęku, wstydu, smutku... Tkwią w pu­łapce wła­snych obaw, tym bar­dziej że nie znają spo­so­bów po­ra­dze­nia so­bie z za­ist­niałą sy­tu­acją. Wów­czas do­świad­czają bez­rad­no­ści. Je­śli ta­kie zda­rze­nia za­cho­dzą czę­sto, może roz­wi­nąć się bier­ność, apa­tia lub na­wet de­pre­sja.

Od­kry­wa­nie pro­ble­mów, z ja­kimi zma­gają się dzieci, po­maga także do­ro­słym; wy­bu­dza ich z le­targu i roz­wija uważ­ność. Po­chy­le­nie się nad pro­ble­mami dziecka, uczest­ni­cze­nie w jego ży­ciu sprzyja bu­do­wa­niu bli­sko­ści oraz trwa­łych więzi emo­cjo­nal­nych. Gdy jest się ra­zem, pro­blemy dnia co­dzien­nego mniej prze­ra­żają; ma­jąc wspar­cie do­ro­słego, można je ła­two po­ko­nać. Ogromną za­letą tych ba­jek jest to, że dzieci uczą się roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów, ale nie wprost, a po­przez ana­lo­gię. Sa­mo­dziel­nie od­kry­wają ważne dla sie­bie sprawy. Mogą doj­rzeć wła­sne za­cho­wa­nia jak w lu­strze, po­znać ich mo­tywy i skutki. Mogą do­trzeć do emo­cji je wy­zwa­la­ją­cych i po­znać inne, bar­dziej ra­cjo­nalne za­cho­wa­nia, które sprzy­jają za­da­nio­wym spo­so­bom roz­wią­zy­wa­nia sy­tu­acji stre­so­wych. Przy czym dziecko sa­mo­dziel­nie je od­krywa, co ma szcze­gólne zna­cze­nie. Wia­domo, że dzieci nie lu­bią per­swa­zji; chcą sa­mo­dziel­nie po­zna­wać świat i wła­śnie dla­tego me­toda baj­ko­te­ra­pii, która na­leży do te­ra­pii nie­dy­rek­tyw­nych, daje po­zy­tywne re­zul­taty za­równo w dzia­ła­niach pro­fi­lak­tycz­nych, jak i w te­ra­pii. W tym miej­scu warto wspo­mnieć, że gdy czy­tamy dziecku hi­sto­ryjkę, po­znaje ono my­śli i po­wią­zane z nimi emo­cje, ja­kich do­świad­cza bo­ha­ter. Żadna inna forma od­dzia­ły­wa­nia, na przy­kład po­przez film czy sztukę te­atralną, nie umoż­li­wia li­te­ral­nego po­zna­nia spo­so­bów my­śle­nia i zwią­za­nych z nimi emo­cji. Oglą­da­jąc film czy ob­ser­wu­jąc za­cho­wa­nia in­nych, mo­żemy tylko do­mnie­my­wać, co dzieje się w gło­wie bo­ha­te­rów. Po­przez czy­ta­nie hi­sto­ry­jek uczymy zaś dziecko wią­zać okre­ślone my­śli z emo­cjami, a te z za­cho­wa­niem, co sta­nowi klucz nie tylko do zro­zu­mie­nia bo­ha­tera opo­wia­da­nia, ale i sie­bie[5].

Można ocze­ki­wać, że dzieci nie tylko za­po­znają się z ra­cjo­nal­nym, za­da­nio­wym sty­lem my­śle­nia, ale i przy­swoją na­zwy emo­cji i uświa­do­mią so­bie ich rolę w re­gu­la­cji za­cho­wa­nia, co wpły­nie na to, jak będą się za­cho­wy­wały w kon­kret­nych sy­tu­acjach stre­so­wych. Dzięki czy­ta­niu bądź słu­cha­niu te­ra­peu­tycz­nych hi­sto­ry­jek dzieci kon­stru­ują za­stęp­cze do­świad­cze­nie. Poza tym słu­cha­nie tek­stów sprzyja po­głę­bie­niu więzi z opie­ku­nem, po­nie­waż w tym wy­obra­żo­nym świe­cie nie są same: przy­gody bo­ha­tera prze­ży­wane są wspól­nie. Z dru­giej strony opie­kun, na­uczy­ciel, pe­da­gog, te­ra­peuta roz­wija wspo­mnianą już uważ­ność i do­świad­cza ogrom­nej sa­tys­fak­cji, że może ofia­ro­wać dziecku coś wła­snego, twór­czego, by wspo­ma­gać pro­ces jego roz­woju i bu­do­wać jego do­bro­stan.

W cza­sach no­wo­cze­snych tech­no­lo­gii baj­ko­te­ra­pia jest dzie­ciom szcze­gól­nie po­trzebna, po­nie­waż śro­do­wi­sko, w któ­rym funk­cjo­nują, może przy­czy­niać się do po­głę­bia­nia sa­mot­no­ści za­równo sa­mego dziecka, jak i jego ro­dzi­ców czy opie­ku­nów. Przy czym trend ten bę­dzie na­ra­stał, po­nie­waż już za kilka lat – jak można ocze­ki­wać – to ro­boty będą to­wa­rzy­szyły dziecku w co­dzien­no­ści.

Warto także zwró­cić uwagę, że wiele dzieci ogląda prze­ra­ża­jące sceny na ekra­nach smart­fo­nów, te­le­wi­zo­rów... Zda­rza się, że nie ro­zu­mieją przed­sta­wio­nych sy­tu­acji, nie mają do nich dy­stansu i re­agują bar­dzo emo­cjo­nal­nie. Nie­które sceny mogą w ich umy­słach za­le­gać, przy­czy­nia­jąc się do wy­stę­po­wa­nia lę­ków. Poza tym w dzi­siej­szych cza­sach dzieci wcze­śnie wcho­dzą w szer­sze śro­do­wi­sko spo­łeczne (na przy­kład uczęsz­cza­jąc do przed­szkola), do­świad­czają tam wielu no­wych i trud­nych emo­cjo­nal­nie sy­tu­acji, tym bar­dziej że po­zo­stają w se­pa­ra­cji od naj­bliż­szych, co czę­sto bu­dzi w nich silny stres. To tylko nie­które czyn­niki wy­wo­łu­jące u dzieci na­pię­cie, które może za­bu­rzać ich roz­wój psy­chiczny, a także, jak do­wo­dzą liczne ba­da­nia, ne­ga­tyw­nie wpły­wać na stan so­ma­tyczny[6]. Tak więc ko­niecz­nie po­win­ni­śmy za­dbać o pra­wi­dłowy roz­wój psy­chiczny dzieci. Poza tym – jak też wska­zuje wiele ba­dań psy­cho­lo­gicz­nych i pe­da­go­gicz­nych – nie na­leży uni­kać sy­tu­acji stre­su­ją­cych. Wręcz prze­ciw­nie – na­leży uczyć dzieci po­ko­ny­wa­nia ich po­przez roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów. Ta­kie dzia­ła­nia sprzy­jają kształ­to­wa­niu się po­czu­cia spraw­czo­ści, pew­no­ści sie­bie i w re­zul­ta­cie bu­dują od­por­ność emo­cjo­nalną.

Czy te ar­gu­menty są wy­star­cza­jące, by prze­ko­nać Pań­stwa do ukła­da­nia ba­jek te­ra­peu­tycz­nych? Mam na­dzieję, że tak. Jak już wspo­mnia­łam, ich wy­my­śla­nie i czy­ta­nie sprawi, że sko­rzy­stają na tym nie tylko dzieci, ale rów­nież ich opie­ku­no­wie, na­uczy­ciele, pe­da­go­dzy czy psy­cho­lo­dzy. Wspól­nie po­ko­namy cho­robę na­szych cza­sów, jaką jest sa­mot­ność, je­śli na­wią­żemy więź emo­cjo­nalną, na­uczymy się być ra­zem. Jed­no­cze­śnie wszy­scy wy­mie­nieni „ukła­da­cze” ba­jek te­ra­peu­tycz­nych będą mieli ogromną sa­tys­fak­cję z nie­sie­nia po­mocy swoim pod­opiecz­nym.

Mam na­dzieję, że za­chę­ci­łam Pań­stwa do dal­szego za­głę­bia­nia się w tę pro­ble­ma­tykę.

Za­sta­nówmy się za­tem, czym cha­rak­te­ry­zują się bajki te­ra­peu­tyczne. Jaka jest ich rola w pro­fi­lak­tyce, a jaka w te­ra­pii?

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1] M. Mo­licka, Jak wy­cho­wy­wać dziecko? Próba od­po­wie­dzi na od­wieczne py­ta­nie, Me­dia Ro­dzina, Po­znań 2020.
[2] M. Mo­licka, Bi­blio­te­ra­pia i baj­ko­te­ra­pia. Rola li­te­ra­tury w pro­ce­sie zmiany ro­zu­mie­nia świata spo­łecz­nego i sie­bie, Me­dia Ro­dzina, Po­znań 2011.
[3] R.M. Sa­pol­sky, Dla­czego ze­bry nie mają wrzo­dów? Psy­cho­fi­zjo­lo­gia stresu, PWN, War­szawa 2010, s. 212-230.
[4] M. Mo­licka, Bi­blio­te­ra­pia i baj­ko­te­ra­pia..., dz. cyt., s. 139-147.
[5] Tamże, s. 239-246.
[6] R.M. Sa­pol­sky, Dla­czego ze­bry..., dz. cyt., s. 158-169.