Irena Sendlerowa - Beata Ostrowicka - ebook

Irena Sendlerowa ebook

Beata Ostrowicka

4,3

Opis

Majkę czeka niezwykła podróż w czasie. Podczas lekcji po raz pierwszy słyszy nazwisko Ireny Sendlerowej: wrażliwej dziewczynki i nieustraszonej kobiety, która podczas wojny uratowała dwa i pół tysiąca ludzi i została polską superbohaterką. Tak zaczyna się opowieść o narodzinach przyjaźni z nieco zarozumiałą Wiktorią, dość ponurym Ignacym oraz kotem Zuzełem, których połączyło zaangażowanie w poznanie trudnej i mrocznej historii XX wieku oraz roli odegranej w niej przez Irenę Sendlerową. Jej opowieść zaczyn się w 1910 w Warszawie – tutaj dorastała, otoczona miłością rodziców bawiła się z żydowskimi rówieśnikami i stawała w ich obronie, kiedy studiowała na Uniwersytecie Warszawskim. Całe dorosłe życie poświęciła pomaganiu drugiemu człowiekowi: pracując jako pracowniczka socjalna i opiekunka społeczna oraz ratując najmłodszych mieszkańców getta warszawskiego od okrutnej śmierci.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 63

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (20 ocen)
10
7
2
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Nefretiti84

Nie oderwiesz się od lektury

najlepsza książka o bohaterach
00

Popularność




Polscy Superbohaterowie Irena Sendlerowa. Magiczny koralik

Beata Ostrowicka

Ilustracje: Elżbieta Moyski

Copyright © 2018 Wydawnictwo RM All rights reserved

Wydawnictwo RM 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 [email protected], www.rm.com.pl

ISBN 978-83-7773-974-7 ISBN 978-83-8151-095-0 (ePub) ISBN 978-83-8151-096-7 (mobi) ISBN 978-83-8151-097-4 (pdf)

Edytor: Justyna MrowiecRedaktor prowadzący: Aleksandra ŻdanRedakcja: Ewa WołoczkoKorekta: Bartłomiej NawrockiProjekt graficzny książki i okładki: Elżbieta MoyskiEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikacja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy. Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji.

Rozdział 1

Sie­dzę w ław­ce pod oknem. Tym środ­ko­wym. Mam stąd do­bry wi­dok na bo­isko szkol­ne, ka­wa­łek dro­gi, a jak się od­su­nę z krze­słem do tyłu, to na­wet mogę zo­ba­czyć przy­sta­nek au­to­bu­so­wy i frag­ment ścia­ny lasu. Dla mnie to waż­ne, bo nie lu­bię szko­ły. Lu­bię za to ma­rzyć, fan­ta­zjo­wać, wy­obra­żać sie­bie róż­ne rze­czy, przy­go­dy. Pa­trzę więc na las i wy­obra­żam so­bie, że tam za la­sem jest dro­ga, któ­ra pro­wa­dzi do in­ne­go świa­ta. Jest tam Nie­bie­ski Las.

I przede wszyst­kim nie ma tej pa­skud­nej Wik­to­rii, któ­ra sie­dzi dwie ław­ki przed mną i pra­wie cały czas się zgła­sza na wszyst­kich lek­cjach. Bo wie naj­le­piej, bo do­po­wie, spy­ta, po­pra­wi. Bo Wik­to­ria to jest z tych, co to zje­dli wszyst­kie ro­zu­my na śnia­da­nie. To po­wie­dzon­ko bab­ci Neli. Tu pa­su­je jak ulał.

Aha. Je­stem Maj­ka.

Cho­dzę do pią­tej kla­sy.

Drze­wa są nie­bie­skie, mło­de list­ki błysz­czą tur­ku­so­wo i mają ta­kie sre­brzy­ste żył­ki. Wą­ska ścież­ka wije się mię­dzy drze­wa­mi. A na jej koń­cu żół­ci się staw. Ma cie­płą wodę, tro­chę pach­nie me­lo­nem, dno wy­sy­pa­ne jest de­li­kat­nym pia­skiem i ten pia­sek świe­ci, dla­te­go pły­wa­nie w nocy jest jak naj­bar­dziej moż­li­we. Nur­ku­ję raz i dru­gi…

Na­gle sły­szę swo­je imię.

Wra­cam i je­stem zno­wu w szko­le, w swo­jej ław­ce. Pani Ka­li­ta, na­sza po­lo­nist­ka i wy­cho­waw­czy­ni, stoi obok i pa­trzy na mnie z uwa­gą.

– Zno­wu cię my­śli gdzieś po­nio­sły – mówi pół­gło­sem i kiwa przy tym lek­ko gło­wą. – Oj, Maj­ka, Ma­jecz­ka, oczy­wi­ście nie wiesz, co my tu ro­bi­my – wzdy­cha.

– Ja po­wiem, ja wiem! – woła Wik­to­ria i nie cze­ka­jąc na od­po­wiedź na­uczy­ciel­ki, wy­rzu­ca z sie­bie: – Bę­dzie­my przy­go­to­wy­wać pre­zen­ta­cje. W gru­pach. Każ­da gru­pa wy­bie­ra bo­ha­ter­kę albo bo­ha­te­ra…

– Ja bio­rę Spi­der­ma­na – re­cho­cze ro­sły Ka­rol, wy­su­wa przed sie­bie dło­nie i uda­je, że strze­la pa­ję­czy­ną w Igna­ce­go, któ­ry jest chy­ba jesz­cze bar­dziej od­kle­jo­ny od rze­czy­wi­sto­ści niż ja. Na lek­cjach też czę­sto za­my­ślo­ny, na prze­rwach mil­czą­cy z po­nu­rą miną. Wiem, że po­do­ba się paru dziew­czy­nom z rów­no­le­głej kla­sy. Szcze­gól­nie Aśce, z któ­rą kie­dyś cho­dzi­łam do przed­szko­la. „Taki mrocz­ny, hi, hi!”

– Bar­dzo do­brze, Ka­ro­lu. – Pani Ka­li­ta od­wra­ca się w jego stro­nę. – Chęt­nie usły­szy­my o tym, jak po­wsta­ła ta po­stać oraz o ko­mik­sach i o in­nych ad­ap­ta­cjach te­ma­tu.

Ka­rol za­czy­na się krę­cić nie­spo­koj­nie.

– Ja się tam jesz­cze za­sta­no­wię – bur­czy.

– Aha. Pani ma li­stę z na­zwi­ska­mi bo­ha­te­rek i bo­ha­te­rów – od­zy­wa się Wik­to­ria. – Gdy­by ktoś nie miał po­my­słu. Ja oczy­wi­ście mam. I to nie­je­den – do­da­je z fał­szy­wie skrom­ną miną.

– Pro­szę nu­mer sześć – prze­ry­wam te Wik­to­rio­we tre­le.

– Maj­ka, nie chcesz bar­dziej się po­sta­rać? – pyta pani. – Może cho­ciaż za­po­znaj się z tymi na­zwi­ska­mi.

– Pro­szę szóst­kę – po­wta­rzam.

Na­uczy­ciel­ka bie­rze do ręki kart­kę ze swo­je­go sto­li­ka.

– Wy­bra­łaś po­stać Ire­ny Sen­dle­ro­wej.

– O, nie, nie! – pisz­czy Wik­to­ria. – Ja so­bie sama wy­my­śli­łam, że będę o tej pani pi­sać.

– To na­pi­sze­cie ra­zem. – Pani Ka­li­ta roz­glą­da się po kla­sie. – I po­mo­że wam w tym Igna­cy. – Igna­cy to­czy po nas ba­ra­nim wzro­kiem. Lek­ko wzru­sza ra­mio­na­mi, a po­tem kiwa gło­wą na znak zgo­dy.

To już wie­cie, cze­mu nie lu­bię szko­ły.

Rozdział 2

Moja bab­cia Nela jest mi­strzy­nią zupy po­mi­do­ro­wej i ru­skich pie­ro­gów. I gdy tak wra­ca­łam do domu, my­śla­łam, że przy­go­tu­je choć jed­ną z tych po­traw. A tu się oka­zu­je, że nic z tego. Bab­cia wy­cho­dzi, w po­śpie­chu szu­ka ko­lo­ro­wej apasz­ki, prze­kła­da rze­czy z co­dzien­nej to­reb­ki do to­reb­ki wyj­ścio­wej. Ład­nie wy­glą­da w mio­do­wych wło­sach i lek­kim ma­ki­ja­żu.

– Na obiad masz wczo­raj­szy ro­sół, od­grzej też so­bie wczo­raj­sze spa­ghet­ti – rzu­ca w bie­gu mię­dzy jed­ną sza­fą a dru­gą.

– Przed­wczo­raj­sze – uści­ślam.

– Ale na­dal pysz­ne. – Bab­cia mru­ga do mnie. – Będę wie­czo­rem. I obierz ziem­nia­ki na ju­tro, pro­szę.

– A gdzie idziesz?

Bab­ci­ne po­licz­ki czer­wie­nie­ją.

– A… ta­kie tam. Pan Ma­rek za­pro­sił mnie do mia­stecz­ka. Idzie­my do skle­pu ogrod­ni­cze­go. Mam mu coś do­ra­dzić w kwe­stii kwia­tów.

Ki­wam gło­wą, że niby wie­rzę.

– Aha, a jak na­zy­wa­ła się ta two­ja ulu­bio­na pio­sen­kar­ka? Bo mam o niej pro­jekt przy­go­to­wać z pol­skie­go. – I wy­obra­żam sie­bie, jak bab­cia mi w tym po­ma­ga, a może na­wet zro­bi więk­szość. Mnie zo­sta­nie tyl­ko od­czy­ta­nie w szko­le. I wca­le nie za­mie­rzam mę­czyć się z prze­mą­drza­łą Wik­to­rią ani z od­kle­jo­nym Igna­cym. Pro­jekt mnie nie omi­nie. Mu­szę go tyl­ko zro­bić z jak naj­mniej­szą stra­tą cza­su i ener­gii.

– Któ­ra? Mo­żesz do­pre­cy­zo­wać?

– Ire­na ja­kaś tam...

– Ire­na San­tor? – Bab­cia pa­trzy na mnie zdu­mio­na.

– O, nie… – ję­czę. – Po­my­li­łam na­zwi­ska. Mam przy­go­to­wać o Ire­nie Se… Sa... Synd…

– Ire­na Sen­dle­ro­wa – pod­su­wa spo­koj­nie bab­cia.

– Kto to? – py­tam bez zbyt­niej cie­ka­wo­ści. – Jed­nym zda­niem wy­star­czy – do­rzu­cam szyb­ko.

– Jed­nym zda­niem się nie da – od­po­wia­da sta­now­czo bab­cia.

– Do­bra, sama so­bie spraw­dzę – wzru­szam ra­mio­na­mi. – Te­raz to mnie in­te­re­su­je ro­sół.

– Cze­ka cię nie­zwy­kła po­dróż w cza­sie – mówi bab­cia bar­dziej do sie­bie niż do mnie.

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11