Hellish Souls - Weronika Plota - ebook + audiobook
BESTSELLER

Hellish Souls ebook i audiobook

Plota Weronika

4,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

148 osób interesuje się tą książką

Opis

,,Dlaczego miałby mnie interesować cały świat, skoro cały mój świat jest obok?’’ 

Trzeci tom bestsellerowej serii, która podbiła serca czytelników!

Aurora nie pierwszy raz poczuła, czym jest zranienie. Życie ją testowało, ale liczyła, że mając Nicholasa u boku, wszystko prędzej czy później się ułoży. On zawsze uciekał przed problemami, skrywał się za żelaznym murem, który wokół siebie zbudował. Ich świat powoli zaczął rozpadać się na milion kawałków.

Nicholas i Aurora stale mierzą się z nowymi problemami i nie potrafią sobie z nimi poradzić. Otaczają ich jednak przyjaciele, na których pomoc zawsze mogą liczyć. Cała paczka wpada na pewien ślad mogący pomóc rozwiązać ich największy problem. Jednak w międzyczasie wychodzą na jaw nowe fakty, które mogą wszystko zmienić.

Dziewczyna będzie musiała nauczyć się bezwzględności i wyrozumiałości. Chłopak będzie musiał nauczyć się nie uciekać.

Czy Aurora odważy się wybaczyć ojcu, by uzyskać odpowiedzi na nurtujące ich pytania? Czy Nicholas zgodnie z jej oczekiwaniami znów stanie się bezwzględnym zabójcą?

Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej osiemnastego roku życia.                                                                      Opis pochodzi od Wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 485

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 11 godz. 53 min

Lektor: Monika Chrzanowska

Oceny
4,7 (1401 ocen)
1093
207
71
20
10
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AnitaPietek

Nie polecam

Pomysł na ciekawą książkę ale ta książka była po prostu źle napisana. I z napisaniem recenzji wstrzymałam się do momentu aż przeczytam wszystkie trzy części bo w socialach autorka podkreślała, że trzeba poznać całą historię. No niestety. Im dalej, tym gorzej. Wszystko bardzo płytkie, pełno błędów logicznych, za dużo rozmyślań bohaterów które tak na prawdę cały czas mówiły nam o tym samym, kilka razy myślałam ze jest błąd bo czułam sie jakbym już te strony czytała. Autorka cały czas powtarzała te same myśli używając innych słów. Gdyby autorka i wydawnictwo na prawdę popracowali nad tą książką to mogło by to być coś ciekawego. A tak to była irytująca historia.
Oliwiapolis18

Całkiem niezła

Tyle się tu z działo ze w sumie nie wiem co się działo
60
Vivi02

Nie oderwiesz się od lektury

Nie mam nic do powiedzenia. Kocham Nicholasa, Aurorę i Weronikę za opowiedzenie ich historii.
40
Kiara-Nero

Nie oderwiesz się od lektury

Chyba najlepsze część ze wszystkich. Ta seria jest jak narkotyk. Polecam
30
brudnygarnek

Z braku laku…

Skończyłam czytać całą serię, bo lubię mieć pełny obraz. Potencjał na pewno w tym tkwi, jednak masa logicznych błędów, stylistycznych (gdzie była korekta przed wydaniem!) oraz powtarzanie w sumie ciągle tego samego innymi słowami sprawia, że można dostać kociokwiku. Ostatecznie rozwiązanie wszystkich tajemnic okazało się rozczarowujące. Zabrakło dreszczyku emocji, który poprowadziłby tą historię dalej, może poszło za łatwo? W każdym razie czegoś brakowało, a to kuło w oczy. W 1 tomie autorka dopiero uczy się pisać i to czuć na każdej stronie. Początek książki to katorga, tak źle się to czyta. Tom 2 jest stanowczo najlepszym z tej serii, bo widać w nim jakiś pomysł na poprowadzenie intrygi i chyba został najlepiej dopracowany. Tom 3 w sumie czyta się znośnie, ale fabuła po prostu kuleje. Rzadko się zmuszam do napisania tak długiej recenzji, ale jeśli ktoś się zastanawia, czy warto to czytać, to jednak odradzam. Są bardziej ekscytujące książki oraz sceny seksu (to z przymrużeniem ...
20

Popularność




Copyright © 2023

Weronika Plota

Wydawnictwo NieZwykłe

All rights reserved

Wszelkie prawa zastrzeżone

Redakcja:

Teresa Dyjka

Korekta:

Wiktoria Kulak

Edyta Giersz

Maria Klimek

Redakcja techniczna:

Paulina Romanek

Projekt ilustracji:

Marta Michniewicz

Projekt okładki:

Paulina Klimek

www.wydawnictwoniezwykle.pl

Numer ISBN: 978-83-8362-052-7

Nota od autorki

Witam Cię, drogi czytelniku, w trzecim tomie mojej trylogii. W finałowym tomie Nicholasa i Aurory. Pamiętaj, to nie koniec serii! Kolejne części są o braciach Nicholasa – patrz informacja podana niżej.

Teraz przejdźmy do tego, co zawsze zawieram w nocie ode mnie dla Was.

Na wstępie chcę Ci tylko przypomnieć, że moja książka jest dla starszego grona odbiorców. Sięgając po nią, musisz mieć na uwadze, że spotkasz tu motywy dla dorosłych. Moi bohaterowie często przejawiają mroczne zachowania, które nie każdy czytelnik uzna za dobre. A w tej części wyczujesz ten mrok.

W ostatnim tomie trylogii Nicholasa i Aurory nie zabraknie emocji. Każdy rozdział zawiera odpowiedzi na pytania, które zadajesz sobie od pierwszego tomu. Szukaj ich uważnie. W tej części spotkasz sceny seksu, które mogą wywołać u Ciebie przeróżną reakcję. Bohaterowie przekroczą swoje granice, a pożądanie wejdzie na inny poziom.

TRIGGER WARNING: przemoc fizyczna, drastyczne wspomnienia.

Niektóre poruszane tu tematy dotykają nasze społeczeństwo. Niestety, nasz świat jest zepsuty, a rycerzy w srebrnych zbrojach jest zbyt mało. Nie każdy ucieka przed takim losem. Nie bądź obojętny na krzywdę innej osoby. Jednak pamiętajcie, zdarzenia w tej książce są fikcją.

Spotkasz tu też wiele przeróżnych motywów, ale, jak zdążyłeś już zauważyć, często piszę o śmierci – tutaj również jej nie zabraknie. Bądź uważny i gotowy. Zapraszam Cię do trzeciej części trylogii Hellish.

Miłej podróży.

Informacje o serii „Hellish”

Wielu z Was prosiło, bym wytłumaczyła kolejność serii „Hellish”. Uznałam, że może to Wam bardzo pomóc.

1. Hellish Heat (historia Nicholasa i Aurory)

2. Hellish Desire (historia Nicholasa i Aurory)

3. Hellish Souls (zakończenie historii Nicholasa i Aurory)

Książki poniżej na ten moment nie są wydane, o ich możliwym wydaniu będę informować.

4. Hidden Hearts (historia Zane’a Scotta i Silver) – akcja dzieje się między drugim i trzecim tomem trylogii Nicholasa i Aurory. Zawiera wątki z Hellish Desire i Hellish Souls, jednak jest to odrębna historia, którą można czytać w dowolnej kolejności.

5/6. Dylogia Agony (historia Aidena Scotta i Esmeray Moon) – dzieje się po wydarzeniach z Hellish Souls, więc będzie zawierać spojlery do całej trylogii. Pierwszy tom dylogii Agony ma tytuł Dark Agony, a drugi – White Agony.

Tym samym mamy tutaj kilka osobnych historii, ale wszystkie są z tej samej serii.

Trylogia Nicholasa i Aurory: Hellish Heat, Hellish Desire oraz Hellish Souls.

Jednotomówka Zane’a Scotta: Hidden Hearts.

Dylogia (Agony) Aidena Scotta: Dark Agony, White Agony.

W serii znajdziecie jeszcze dwie książki, a tu zdradzę Wam tytuł historii o Isaacu Warrenie: The Golden One.

Ostatnia część zakończy serię „Hellish” i rozpocznie nową. Niebawem się dowiecie.

Mam nadzieję, że teraz seria stała się dla Was jaśniejsza.

Całusy,

Weronika

1.

Aurora

Cisza wymieszała się z ciemnością w jednej sekundzie. Nie widziałam nic poza odmętami mroku, który coraz bardziej mnie pochłaniał. Ktoś krzyczał, ale dla mnie była to paplanina niezrozumiałych słów. Bełkot. Straciłam nadzieję.

Nikt nie podał mi dłoni, by pomóc uwolnić się z tej otchłani.

Byłam sama, skazana na siebie.

Demony szeptały mi do ucha.

Pionek. Byłam pionkiem.

Workiem pieniędzy.

Jego wrogiem.

Wiem, gdzie się znajdowałam, choć być tu nie chciałam. Pragnęłam zniknąć, zapaść się pod ziemię i trafić do piekła. Otoczyłyby mnie płomienie ognia piekielnego. Zostałby ze mnie tylko popiół. A to było lepsze od roztrzaskania się na tysiące kawałków.

Jakiś głos się przebijał przez otaczającą mnie ciemność. Nie mogłam go dopasować, nie wiedziałam, do kogo należał. Mimo tego chwyciłam się go. Wyciągnęłam do niego dłoń. Ktoś mnie złapał, jednak nadal niczego nie widziałam.

Wpadałam w prawdziwy odmęt mroku.

Byłam pionkiem.

***

Uchyliłam powieki i pierwsze, co ujrzałam, to sufit. Miałam zamazany obraz. Obróciłam powoli głowę: moja szafka, regał… leżałam w swoim łóżku. Co się stało? Rozmasowałam skronie, czując, jak mój umysł jest rozrywany kawałek po kawałku. Coś, a raczej ktoś wbijał we mnie szpony, wydzierając ze mnie wszystko, co dobre. Zostawiał we mnie tylko strzępy człowieczeństwa.

Wstałam z łóżka, co spowodowało, że zakręciło mi się w głowie. Spojrzałam na swoje nadgarstki – były poranione. O co tu chodziło? Ledwo dźwignęłam się na nogi.

Ona jest naszym wrogiem.

Chwyciłam się ściany, gdy w moje skronie uderzył potężny ból. Nie rozumiałam, co się dzieje. Tkwiłam w dziwnej rzeczywistości, która wydawała się nie należeć do mnie. Doczłapałam do drzwi i popchnęłam je, by wyjść na korytarz. Słyszałam głosy. Wiele głosów, jedne były spokojne, inne wręcz gwałtowne. Trzymałam się ściany, bo nie mogłam zapanować nad własnym ciałem. Powolnymi krokami zbliżałam się do salonu. Stanęłam na chwilę w miejscu, ponieważ musiałam wziąć głęboki wdech. Zmusiłam nogi do ruchu i gdy dotarłam do pomieszczenia, zobaczyłam w nim kilka sylwetek. Nie rozpoznałam ich od razu. Wszystkie nachodziły na siebie i zlewały się w całość. Coś w moim umyśle cały czas krzyczało.

Synu, dlaczego udajesz takiego zaskoczonego? Przecież wiem, że…

Ktoś chwycił mnie pod ramię i zaczął gdzieś prowadzić. Wspomnienia przebijały się przez skorupę mojego umysłu. Dojrzałam tylko zielone oczy, potem wyczułam zapach lata i owoców. Isaac. Czułam, że to był Isaac. Usadził mnie na kanapie, a może fotelu? Sama nie wiedziałam, gdzie dokładnie się znajduję. Podciągnęłam kolana pod brodę, mrużąc oczy. Zaczynałam dostrzegać linie twarzy, kolory włosów.

Nie słuchaj go.

Czarne włosy i niebieskie tęczówki. To dostrzegłam jako pierwsze. Moją głowę rozsadzał ból, szpony wbijały się we mnie coraz głębiej.

Zapierdolę ją.

Poczułam ucisk w klatce piersiowej. Dotknęłam jej i wyczułam bandaże, dużą ilość bandaży. Wszystko stawało się jaśniejsze. Palcami sunęłam wzdłuż tkaniny, aż trafiłam do barku. Nacisnęłam na niego lekko, a z moich ust wydarł się jęk, który był bardziej podobny do skowytu zranionego zwierzęcia niż zranionego człowieka. Obraz mi się wyostrzył, a ja zauważyłam, że byłam w samej koszulce, a moje nogi są odsłonięte. Były posiniaczone. Co się stało?

Dlatego dałem ci to zlecenie.

Nie rozumiałam tych głosów. Były nieznośne. Krzyczały i rozrywały mnie kawałek po kawałku. Uniosłam wzrok i odnalazłam te błękitne tęczówki. Mój ocean bezkresnych gwiazd. Ujrzałam w nich coś, czego nie chciałam zobaczyć. Chłód. Rozrywający mnie chłód i pustkę. Nie było w nich niczego. Jakby należały do martwego człowieka.

Poczułam, jak ktoś kładzie dłoń na moim udzie, więc na nią spojrzałam. Isaac zacisnął delikatnie palce na mojej skórze.

– Aurora, jesteś tu? – spytał cicho.

Ten głos. On mnie wyciągnął z tego koszmaru.

– C-co się dzieje? – zająknęłam się.

Naprawdę nie rozumiałam, co się wyprawiało. Usłyszałam, jak Isaac głośno wzdycha. Jeśli mój przyjaciel nie miał odwagi mi czegoś powiedzieć, wiedziałam, że było źle. Cholernie źle.

– Dlaczego mam na sobie bandaże, dlaczego wszystko jest zamglone…

Czułam, jak łzy samoistnie spływają po moich policzkach.

– To szok, słońce, zaraz wszystko wróci do normy. – Isaac głaskał mnie po udzie. – Musisz wrócić do łóżka.

Nie, nie chciałam wracać do łóżka. Chciałam zrozumieć, co się stało.

– Nicholas – wyszeptałam w nicość. Brak odpowiedzi. – Nicholas, powiesz mi, co się dzieje?

Nic. Cisza. Przygniatająca mnie cisza. Jakby nabrała ludzkiej formy i usiadła mi na klatce piersiowej, gniotąc mnie. Łamiąc mi żebra…

– Chodź. – Isaac cały czas do mnie mówił.

Zniszczę cię, teraz ci to przysięgam.

– Nicholas, proszę – wykrztusiłam, czując, że słone łzy wpadają mi do ust. – Pomóż mi.

Dlaczego nie odpowiadał? Wiedziałam, że tu był. Ktoś chwycił mnie w ramiona i podniósł, nie miałam siły się opierać. Ale kiedy wychodziliśmy, obraz się wyostrzył, a ja dojrzałam Nicholasa siedzącego na kanapie z nieobecnym wyrazem twarzy. W jego oczach nie widziałam niczego, co znałam. Czy tym był jego mrok? Czy dopiero teraz go poznam? Nie chciałam się z nim mierzyć. Nie teraz…

Isaac ułożył mnie delikatnie na materacu.

– Słoneczko, oddychaj – wyszeptał. – Opowiem ci wszystko, jednak musisz zachować spokój.

– Chciałabym zachować spokój, ale nic, kurwa, nie rozumiem! Wszystko jest zamglone!

– To przez gaz łzawiący – wyjaśnił. – Wydaje mi się, że musiałaś dostać uczulenia na jakiś jego składnik, nam wszystkim przeszło, jednak nie tobie.

– A bandaże? Ból?

– Naprawdę nic nie pamiętasz? – Poczułam dłonie Isaaca na swoich. – Musisz coś pamiętać, cokolwiek.

Właśnie w tym był problem. Nie pamiętałam. Jedyne, co sobie przypominałam, to że planowaliśmy pojechać po Nicholasa. Miałam w głowie totalną pustkę.

Zginiesz…

– Słyszę jakieś głosy.

Obraz jeszcze bardziej się wyostrzył…

– Głosy? – powtórzył Isaac. – Co słyszysz?

– Pojedyncze zdania lub słowa, to nie ma sensu. – Wsunęłam ręce we włosy i zacisnęłam na nich palce. – Zniszczę cię, zginiesz, zapierdolę ją…

Patrzyłam prosto w oczy przyjaciela, gdy wypowiadałam słowa, które huczały mi w głowie. Możliwe, że moja wyobraźnia płatała mi figle. Nie bałam się powiedzieć o tym Warrenowi, wiedziałam, że mnie wysłucha i nie uzna za wariatkę.

– Aurora, te słowa mają sens.

Rozszerzyłam oczy.

– Kiedy pojechaliśmy na pas startowy, zadziało się o wiele więcej, niż chcieliśmy – zaczął. – Żadne z nas nie było na to gotowe.

– Na co, Isaac?

– Na to, co James nam powie, słońce. – Czułam, że Isaac przysuwa się bliżej i ponownie złapał mnie za dłonie. – On twierdzi, że twoja matka zabiła matkę Nicholasa.

O Jezu. Nie. Nie, to nieprawda. Moja mama. Nie…

W jednej sekundzie zaczęło mi się kręcić w głowie, a w drugiej… a w drugiej chyba nie czułam już niczego. Jakbym w tym ułamku sekundy straciła siebie. Próbowałam brać głębokie wdechy, lecz każdy sprawiał mi niesamowity ból.

– Aurora. – Isaac mną potrząsł.

Nie potrafiłam mu odpowiedzieć.

– Aurora!

Delikatnie przechyliłam głowę, by przyjrzeć się jego zielonym oczom. Były piękne. Miały w sobie wiele spokoju. Były moim domem. Miejscem na ziemi, które było tylko dla mnie. A ja niszczyłam jego dobrą duszę. Niszczyłam wszystkich. To przeze mnie zginęła moja matka, przeze mnie James zabił Axela… I nawet przeze mnie zginął Kai. A Lilly? Lilly była sama, zamknięta gdzieś przez tego pojeba. Tylko dlatego, że była moją przyjaciółką. Three Angels? Przeze mnie spłonęło. Gdyby nie mój wuj, zabiłabym wszystkie te dziewczyny. Zabiłabym je…

Byłam chodzącą śmiercią. Nie mogłam mieć bliskich.

Ostatkiem sił podniosłam się z łóżka i strąciłam ręce Isaaca. Wybiegłam z pokoju, nie dając mu możliwości na złapanie mnie. Nie miałam butów. Byłam w piżamie. Gdy chwytałam za klamkę od wejściowych drzwi, odwróciłam się. Na sekundę. I w tej jednej sekundzie odnalazłam te niebieskie oczy.

Chwilę później zbiegałam już na dół. Może to, co zrobiłam, było nienormalne, ale dawno zrozumiałam, że nie byłam normalna i nigdy nie będę. Musiałam stąd uciec. Nie mogłam pozwolić na to, by oni dalej cierpieli przeze mnie.

Jeśli to prawda, że moja matka zabiła Valentinę, nienawiść Jamesa była uzasadniona. Rozumiałam, dlaczego wziął mnie na celownik. Pragnął mnie skrzywdzić, bo moja mama odebrała życie jego miłości. A przecież dla miłości jesteśmy w stanie zrobić wszystko.

Dla miłości jesteśmy w stanie dopuścić się najgorszego. Wiedziałam coś o tym…

Wbiegłam do ślepej uliczki i zsunęłam się po ceglanej ścianie na brudną, mokrą ziemię. Trzęsłam się z zimna, jednak nie obchodziło mnie to. Podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam płakać. Nic więcej mi nie zostało. Na zawsze pozostanie we mnie brunatna plama. Plama pozostawiona przez Jamesa Scotta. Pustka, która została spowodowana śmiercią matki. Bezdenny mrok, który przyszedł razem z nim.

Nie wiem, ile tak siedziałam w tej uliczce. Uniosłam spojrzenie, gdy usłyszałam kasłanie. Naprzeciwko mnie stał Aiden. W jego oczach odbijał się księżyc. Z początku nic nie mówił, tylko uważnie się we mnie wpatrywał. Najmłodszy z braci był typem samotnika. Zdążyłam też zauważyć, że był dobrym obserwatorem.

Przykląkł przede mną i przechylił delikatnie głowę w lewo.

– Boso? – Uniósł brew.

– Boso.

Na ustach Aidena pojawił się zawadiacki uśmieszek. Jego czarne gęste rzęsy rzucały cień na jasnoniebieskie oczy. Zacisnął mocno szczękę. Myślałam, że Nicholas miał ostrą linię żuchwy, dopóki nie zobaczyłam jego młodszej wersji.

Aiden był ucieleśnieniem mroku.

– Powinienem cię zabrać do mieszkania. – Przechylił mocniej głowę, a intensywność jego wzroku mnie dusiła. – Chcesz tego, Auroro?

– Nie chcę.

Chłopak zwilżył językiem usta. Podniósł się i wyciągnął do mnie dłoń.

– Co powiesz na przejażdżkę?

Usta samoistnie mi się rozchyliły; byłam w ciężkim szoku. Nie spodziewałam się tego, nie po nim. Nie ruszyłam się, nie wiedziałam, czy powinnam.

– Mój samochód stoi na parkingu, mam w nim jakąś bluzę – dodał. – No dalej, Auroro Devis, nie pozwól nam tu zamarznąć.

Ostrożnie chwyciłam jego rękę, a kiedy Aiden zacisnął palce i pomógł mi się podnieść, przyciągnął mnie do siebie. Ten ruch był pewny i mocny. Moja klatka piersiowa przylgnęła do jego. Jego oczy z bliska były niemalże kryształowe.

Chciałam się cofnąć, lecz nie dał mi na to szansy. Jego dłonie wsunęły się pod moje uda i w kolejnej sekundzie byłam w ramionach Aidena Scotta. Nie pasowałam do tych ramion. Złapałam go za kark z obawy, że upadnę.

– Zanim wydrzesz na mnie japę, przypomnę ci, że jesteś boso – mruknął surowym tonem. – To nie odruch dżentelmena, ale skończonym chujem też nie jestem.

Na moje usta wpełzł uśmieszek, pozwoliłam sobie nawet na ciche parsknięcie.

– Wątpisz w to? – Zwolnił, wbijając we mnie spojrzenie.

– A powinnam?

– Odpowiedz sobie sama na to pytanie.

Nadal się uśmiechałam. Ramiona Aidena były węższe od ramion Nicholasa. Nie czułam się w nich tak dobrze jak w jego. To w objęciach Nicholasa chciałam być.

Chłopak zatrzymał się przed samochodem. Niebieski mercedes wyglądał na cholernie drogi. Jedną ręką otworzył drzwi, a potem się pochylił i wsunął mnie na fotel. Miałam wrażenie, że robiłam coś bardzo złego.

Aiden zajął miejsce kierowcy i podał mi bluzę z tylnego siedzenia. Przykryłam nią nogi, bo czułam się zbyt odsłonięta. A wzrok Scottów dostrzegał wszystko. Miałam tego pełną świadomość. Uruchomił silnik, a ja oparłam głowę o szybę. Próbowałam sobie wyobrazić, że to Nicholas prowadzi auto. Nie wiedziałam, ile minęło czasu i jak długo jechaliśmy, ale zaczynało robić mi się słabo. Moje serce przyśpieszało.

Oddychałam coraz gwałtowniej, a panika we mnie narastała. Tylko nie to.

– Co jest? – Poczułam jego dłoń na swoim udzie.

I po tym wszystko potoczyło się nie tak jak powinno. Moje serce waliło jak opętane, z trudem łapałam kolejne wdechy. Dusiłam się. Próbowałam chwycić za klamkę, by uciec. Aiden zatrzymał samochód. Nie mogłam z nim tutaj być. Nie mogłam.

Nacisnęłam na klamkę, jednak ona nie puściła. Byłam tu zamknięta. Nie, nie, nie.

– Jestem ulicę dalej! Szybko, kurwa! – darł się do kogoś. – Auroro, oddychaj.

– Muszę wyjść – wydusiłam. – Wyjść.

Aiden w tej samej sekundzie wyskoczył z auta i podbiegł do moich drzwi. Otworzył je i wyciągnął mnie z tego przeklętego pojazdu. Próbowałam ustabilizować oddech, lecz nie mogłam. Co się działo? Słyszałam czyjś krzyk, a potem poczułam, jak ktoś mnie podnosi. Znałam te ramiona, bo do nich pasowałam idealnie.

– Pojebało cię?! – ryknął Nicholas. – Ona ma ataki paniki, gdy z kimś jeździ!

Skąd on to… skąd on to wiedział?

– Myślałeś, że jestem jebanym jasnowidzem? Nie chciała wracać do mieszkania i nic mi nie powiedziała.

– To teraz, kurwa, wiesz.

Moje serce zaczynało zwalniać, a oddechy stawały się równomierne. Ukojenie przychodziło z każdym kolejnym wdechem. Nicholas spojrzał na mnie, a wówczas jego oczy pociemniały, natomiast szczęka mocno się zacisnęła. Dlaczego wciąż wyczuwałam u niego ten cholerny chłód?

Ruszył ze mną w ramionach, a kiedy odwrócił wzrok, poczułam się samotna.

Mimo że tak mocno mnie trzymał.

Przymknęłam oczy, bo ciemność pozwalała mi uciec. Ciemność była moim sprzymierzeńcem i tylko ona mnie rozumiała. Nie widząc jego twarzy, było mi łatwiej.

Widziałam w nim cierpienie. Dostrzegałam poczucie niesprawiedliwości. Zauważałam też złość, która była spowodowana wyznaniem jego ojca. Moja mama zabiła kogoś, kogo tak kochał. Cóż za zrządzenie losu, zwłaszcza, że to on później odebrał życie mojej matce.

Powinnam go za to przeprosić?

Obawiałam się najgorszego. Tego, że Nicholas Scott odwróci się ode mnie, a ja zostanę sama. Oboje przyciągaliśmy śmierć. Więc, czy my jako jedyni nie mieliśmy szans się jej przeciwstawić?

Poczułam, że jestem odkładana na miękki materac. Uchyliłam powieki i zetknęłam się z pustką. Nicholas stał przed moim łóżkiem. Umiałam wyczytywać emocje z jego twarzy, jednak nie dziś. Podniosłam się i stanęłam naprzeciwko niego, lecz zachowałam bezpieczną odległość.

– J-ja…

– Nie mów nic – przerwał mi. – Nie teraz.

– Nicholas…

– Kurwa, Aurora, nie mogę, rozumiesz? Nie mogę na ciebie patrzeć, nie mogę, choć tego pragnę. Proszę, odpuść.

Co się działo? Dlaczego? Ja… Ja…

Moje serce zostało właśnie roztrzaskane.

– Jesteś hipokrytą – wykrztusiłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Hipokrytą, Nicholas.

– Tak, jestem, kurwa, hipokrytą.

– Nie wiedziałam o tym, rozumiesz?! – wydarłam się. – Skąd miałam wiedzieć? Skąd, Nicholas?! No powiedz mi!

Zacisnęłam dłonie w pięści, a moje policzki zalewały słone łzy. Rozlatywałam się na jego oczach, choć kiedyś nie chciałabym do tego dopuścić. Dziś miałam na to totalnie wyjebane. Chciałam, by widział, że pękam.

Jak krucha się stałam.

Nie ruszyło go to. Wpatrywał się we mnie z obojętnością. I chyba to najbardziej mnie rozdzierało. Przecież zaczynało się między nami układać. Jeszcze kilka dni temu byłam nas pewna. A teraz? Teraz to wszystko rozpadało się w moich dłoniach. Wszystko stawało się jedynie wspomnieniem, ponieważ w jego oczach nie widziałam tych gwiazd, które zawsze lśniły.

Tonęłam, więc musiałam się chwycić ostatniej deski ratunku.

Być może to poskleja moje rozszarpane serce, a może zniszczy je doszczętnie.

– Mówiłeś, że chcesz się ze mną zestarzeć.

Szczęka Nicholasa zacisnęła się jeszcze mocniej. Jego tęczówki były niebieską otchłanią, która coraz mniej przypominała mi znajomy ocean gwiazd. Teraz widziałam góry lodowe.

– Mówiłem, a to jest czas przeszły.

Bez zawahania odwrócił się i wyszedł z pokoju.

Doszczętnie mnie zrujnował.

2.

Isaac

Gdy zobaczyłem, że Nicholas wychodzi z pokoju Aurory, wiedziałem już wszystko. Wystarczyło mi spojrzeć w oczy mojego przyjaciela, by zrozumieć, że właśnie zrobił coś, czego będzie żałował. Już żałował, a mówiło o tym jego szklące się spojrzenie. Nicholas zrezygnował ze szczęścia. Tylko dlaczego musiał rozszarpać jej serce? Podszedłem do niego i chwyciłem go za kołnierz koszulki. Narastała we mnie wściekłość. Jeśli mu nie wyjebię, to będzie cud.

Nicholas nawet nie drgnął.

– Powinienem ci wpierdolić.

– Tak, powinieneś, Isaac. – Wziął głęboki wdech. – Muszę to ogarnąć, rozumiesz? – Patrzył na mnie, a ja widziałem w jego spojrzeniu tego zagubionego chłopca, którego poznałem tak wiele lat temu. – Bo jeśli ja sam tego nie poukładam, zniszczę nie tylko siebie, ale też ją.

– Niszczysz ją teraz.

– A czy dla miłości nie zrobi się wszystkiego? – spytał.

– Ty chyba inaczej postrzegasz miłość, Nicholas. – Puściłem jego kołnierz i go odepchnąłem. – Albo to ja jestem jakiś pierdolnięty.

Minąłem go i nie wiedziałem dlaczego, ale poczułem posmak wstydu na języku. Było mi wstyd za mojego przyjaciela, który zachował się jak największy fiut świata. Kiedy wrócił po tych trzech latach, starał się odbudować relację z Aurorą. Stworzyli nową, która była naprawdę silna. I przez jedną rzecz po prostu odpuścił. Zachował się jak pieprzony hipokryta, ponieważ sam zrobił coś, czego wiele osób by nie wybaczyło. A ona mu to wybaczyła. Otworzyła dla niego ponownie serce, bo była cholernie dobrą osobą, która w największym złu dostrzegała światło. Bolało mnie to, bolał mnie fakt, że znów została zraniona.

Wchodząc do jej pokoju, obawiałem się w jakim stanie mogę ją zastać. Nic nie sprawia większego cierpienia niż złamana część ciebie. A ona była częścią mnie. Powoli zamknąłem za sobą drzwi, a gdy się odwróciłem, zobaczyłem ją. Serce mnie zakuło. Aurora siedziała na łóżku i gapiła się w ścianę. Jej wzrok był pusty, tak bardzo niepodobny do tego, którym zawsze patrzyła na świat. Powoli się do niej zbliżałem, a kiedy usiadłem obok, nawet tego nie zauważyła. Nie zwróciła na mnie uwagi.

Cały czas wpatrywała się w ścianę.

Dojrzałem, jak łzy powoli spływają z jej oczu. I nagle jej dłoń sięgnęła mojej. Nie spojrzała na mnie, jednak odezwała się:

– On nie chce się ze mną zestarzeć.

Kurwa. To zdanie wydobywające się z jej ust rozszarpało mi duszę. Myślałem, że widziałem ją w najgorszym stanie, myślałem, że ten stan był spowodowany śmiercią matki. Myliłem się. Do dziś… Bo dziś Aurora przeżywała największe załamanie.

Zdeptana przez osobę, której oddała ponownie serce.

Byłem wściekły, tak bardzo wściekły, a przy tym kurewsko bezradny. Ścisnąłem mocniej jej dłoń i przysunąłem się bliżej. Musiałem odwrócić jej uwagę. Pragnąłem zrobić wszystko, by skupiła się na czymś innym.

– Myślałem nad wyjazdem w góry.

Aurora powoli się odwróciła, a jej oczy skupiły się na mnie. Ból, który w nich widziałem, był nie do zniesienia. Dlaczego największe gówno spotykało właśnie ją? Była tak krucha i dobra. Może czasem wkurwiająca i zbyt zamyślona, lecz taką ją kochałem. Żadna dziewczyna w moim życiu nie była tak ważna jak ona, żadna, która żyła…

Wziąłem głęboki wdech.

Przebrniemy przez to razem. Musieliśmy przejść przez to razem.

– Jeździłaś kiedyś na nartach? – spytałem, mając nadzieję, że ją jakoś zaciekawię. – Bo jeśli nie…

– Wolę snowboard – przerwała mi, uśmiechając się niepewnie. – Kiedyś jeździłam z Mateo i mamą do naszego domku w górach.

– Macie domek w górach, a ja dowiaduję się o tym dopiero teraz?

Zrobiłem obrażoną minę, a na ustach Aurory pojawił się większy uśmiech. Poczułem, jak wielki kamień spada mi z serca. Dla niej mógłbym codziennie przebierać się w strój klauna. Przygarnąłem ją ramieniem do siebie – długo nie musiałem czekać, by poczuć, jak dziewczyna wtula się w moje ciało. Wyczułem drżenie jej dłoni; była w rozsypce, bo nie dość, że nie wiedziała, co się dzieje i mało co pamiętała, to jeszcze Nicholas musiał jej dołożyć.

Oparłem brodę na jej głowie i wyszeptałem w jej włosy:

– Możemy uciec.

– Nie możemy, Isaac – odpowiedziała łamiącym się głosem. – Musimy znaleźć Lilly, dokończyć sprawę z Jamesem, znaleźć lukę.

– Jest luka.

Aurora oderwała się ode mnie i usiadła naprzeciwko. Jej oczy się rozszerzyły, a ja dostrzegłem w nich nadzieję.

– Jaka luka?

– Testament.

Zmarszczyła brwi.

Wiedziałem, że to nie jest odpowiedni moment, by jej o tym wszystkim mówić, ale jeśli miało jej to pomóc, musiałem spróbować.

– James powiedział coś, co nie zgadza się Zane’owi i Aidenowi, Nicholas też połączył kilka faktów i doszliśmy do jednego – oznajmiłem. – Żaden z braci Scott nie widział testamentu Arrona, ani ich dziadka. Nie mają pewności, do kogo należy dziedzictwo, bo nigdy nie widzieli tego dokumentu.

To było pojebane i tak zagmatwane, że naprawdę wierzyłem w to, że uda nam się wszystko odkręcić. Znałem Jamesa, wiedziałem, że podrobienie jakiegoś papierka to dla niego bułka z masłem. A gdy jeszcze wspomniał, że Akademia Six należy do niego, ponieważ jego brat mu ją przepisał, byłem pewny, że mącił.

Bracia też.

– Jak mogli nie widzieć testamentu?

– Normalnie, Aurora. Kiedy zmarł ich dziadek, byli dzieciakami, a żadnego dzieciaka nie interesuje testament zmarłego. Zane i Aiden zaczęli działać w temacie testamentu ich ojca tuż po jego pogrzebie – tłumaczyłem jej wszystko. – Arron był złodziejem z krwi i kości, kochał też zagadki, więc myśleli, że nawet zaplanował przekazanie swojej woli w ten sposób, by sami musieli ją odnaleźć. Czekali na wskazówkę.

– I co dalej?

– Aiden wiedział o tym, że Arron chce zmienić testament i gdy to zrobił, zginął.

Dziewczyna wyglądała, jakby zobaczyła ducha, jednak nie mogłem przestać.

– Nie mówili o tym nikomu, choć podejrzewali to już wcześniej, bo po śmierci Arrona cała trójka dostała listy.

– Nicholas też? – spytała, a jego imię ledwo przeszło jej przez gardło.

– Nie, słońce. Arron napisał trzy listy dla dwójki swoich synów i Silver.

– Silver?

– Tej historii nie znam, wiem tylko, że pomógł tej dziewczynie. Mieszkała z braćmi i to tyle. – Wzruszyłem ramionami. – Przed przyjazdem tutaj poprosili ją, by zaczęła szukać wskazówek, które Arron przekazał im w liście. W dzieciństwie dostali zagadkę w celu odnalezienia rodzinnego pierścienia. Sądzą, że jest schowany z testamentem, a tylko Zane i Silver mogą do tego dojść.

– To jest coraz bardziej pogmatwane. – Aurora rozmasowała swoje skronie.

– I to kurewsko – westchnąłem. – Zane i Aiden opowiedzieli nam wszystko dopiero dziś, sami tego nie ogarniamy, bo to za dużo informacji naraz.

– A jak myślisz, dlaczego moja mama zabiła Valentinę?

O kurwa. Takiego pytania się nie spodziewałem. Przełknąłem gulę, która ugrzęzła mi w gardle, chwyciłem dłoń Aurory i wymamrotałem:

– Szczerze? Nie wiem, czy mogę w to wierzyć. Każde słowo, które wypływa z ust Jamesa, jest pełne fałszu, więc skąd pewność, że powiedział prawdę?

– Myślisz, że kłamie?

– A dlaczego miałby tego nie zrobić? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie. – Porwał Gabriela, manipulował swoją żoną, by nie pisnęła słowem przyjaciółce o tym, gdzie jest jej syn. Oszukiwał twojego ojca i karmił się jego naiwnością, katował własne dziecko, krzywdził innych. Kazał zabić Nicholasowi twoją matkę, a potem zabił Axela, porwał Lilly i spalił Three Angels. – Wymieniając to wszystko, poczułem, jak coś kłuje mnie w klatce piersiowej. – Dlaczego miałby nie podrobić dwóch testamentów, zabić brata i oszukać nas w kwestii śmierci żony?

– Dlaczego my? Dlaczego ja i moja rodzina?

– Mam jeden pomysł, ale nie wiem, czy się zgodzisz.

Aurora wzięła głęboki wdech.

– Jaki?

To był bardzo zły pomysł.

– Jest jeden człowiek, który może odpowiedzieć ci na te pytania, Rora.

Dziewczyna zmrużyła oczy. Już wiedziała, o kim mówiłem.

– Mój ojciec.

Skinąłem głową. Wiedziałem, że proszenie ją o to, by skontaktowała się ze swoim ojcem, było idiotycznym pomysłem, jednak tylko Armando mógł posiadać pewne informacje. Mógł nam pomóc.

– Nie wiem, czy dam radę, Isaac. – Głos się jej łamał. – A Lorenzo?

– Był podczas tej rozmowy. Wspomniał tylko, że przed porwaniem Gabriela, Armando i James zajmowali się jakąś sprawą, ale coś poszło nie tak. Więcej nie wiemy. Lorenzo nie ma żadnej wiedzy, twoja matka nic mu nie mówiła.

Tak wiele informacji, tak wiele niewiadomych. Mnie to niszczyło, choć tak naprawdę to nie była moja sprawa. To tyczyło się Nicholasa i Aurory. Ich życie zostało rozpierdolone na tysiące kawałków. A odpowiedzi nam brakowało.

– Skontaktuję się z nim. – Jej ton był pewny. – To może nam pomóc.

– Będę obok. – Przyciągnąłem ją do siebie. – Zawsze, Aurora, będę obok ciebie zawsze. I nigdy nie próbuj ode mnie uciekać, a jeśli chcesz spierdalać, to nie boso, geniuszu.

Dziewczyna cicho się zaśmiała, lecz wyczułem w tym śmiechu coś, co mało kto by usłyszał. Śmiech ten był wymieszany z bólem. Nicholas złamał moją lepszą połowę.

Byłem między młotem a kowadłem. On był moim przyjacielem. Ona była moim wszystkim. Kogo miałem wybrać? Nie byłem w stanie podjąć takiej decyzji. Zostałem z tym sam. Sam na środku pierdolonego oceanu, a wokół mnie panował sztorm. Miałem dość bycia kotwicą, która utrzymuje wszystko w pionie.

Niech ktoś w końcu wybierze mnie.

– To, co teraz?

– Teraz, słonko, spakujemy się i odwiedzimy twojego ojczulka. – Pogłaskałem ją po udzie. – Powkurwiamy go trochę.

– A Nicholas? – Jego imię tak ciężko przechodziło jej przez gardło, że miałem dość tej bezsilności. – On…

– On zajmie się pewnymi sprawami tutaj.

– Zostawimy go?

Kurwa.

– Nie zostanie sam, Aiden z nim będzie – odparłem. – Zane musi wrócić do domu rodzinnego, ma kilka spraw do ogarnięcia, a zagadka, która może nas doprowadzić do testamentu, rozwiąże się właśnie tam. I z tego, co wiem, musi sprostować coś, co zjebał.

– Zgaduję, że Silver to nie byle jaka koleżanka – mruknęła.

– Chyba bracia Scott mają słabość do pięknych i z pozoru niewinnych dziewczyn – parsknąłem. – Wydaje mi się, że lubią być dominowani.

– I mają tendencję do krzywdzenia, gdy rodzi się problem.

Z każdym jej słowem miałem ochotę pójść do Nicholasa i mu wpierdolić. Wiedziałem też, że to będzie oznaczało, że wybrałem stronę. A ja nie mogłem wybierać. Bo co byłby ze mnie za przyjaciel? Tyle że Aurora pojawiła się w moim życiu nie bez powodu. Poczułem to, kiedy pierwszy raz ją ujrzałem. Wyglądała tak podobnie. Te jej zielone oczy, które miażdżyły spojrzeniem, ciemne czekoladowe włosy, w których chciało się zatopić dłoń.

Kiedyś do ciebie wrócę, choć nie wiem, pod jaką postacią. Może będę bezdomnym psem, którego spotkasz na ulicy, a może dojrzysz mnie w jakieś dziewczynie. Ale wierzę w to, że jeszcze się spotkamy, Isaac. Ty też w to wierz.

Zacisnąłem mocniej szczękę, czując, jak wszystko, co w sobie budowałem, znika. Dostrzegłem ją. Jednak to nie była ona, zrozumiałem to dopiero później. Nie poznałem Aurory przypadkiem. Tak miało być. A ja obiecałem sobie, że nigdy jej nie opuszczę. Nie stracę jej. Nie tym, kurwa, razem.

– Chciałbym ci coś powiedzieć.

Aurora delikatnie się poruszyła.

– Ja też uciekłem, gdy urodził się problem. Zostawiłem najbliższą mi osobę, bo się wystraszyłem, spierdoliłem. – Miałem wrażenie, że się rozpadam. – Kiedy wróciłem, było już za późno, ale wierzę, że dla was nie będzie. Nicholas patrzy na ciebie, jakby nic poza tobą nie istniało. Jakbyś to ty była centrum jego wszechświata.

I cholernie mu tego zazdrościłem.

– Jakbyś to ty była jego światem – dodałem.

– Myślałeś kiedyś o tym pocałunku? – spytała.

– O naszym pocałunku? – Zaśmiałem się.

Dziewczyna skinęła głową.

– Tak, myślałem.

Aurora ułożyła się na moich udach tak, że widziałem całą jej twarz. Przyglądała mi się z dołu, a ja spoglądałem w jej oczy i widziałem tylko te przekrwione spojówki.

– Dlaczego mnie pocałowałeś?

– Przecież ci mówiłem, że chciałem się przekonać. – Mój głos lekko się załamał. – To była…

– Nie, Isaac. Ty widziałeś we mnie kogoś, kim chciałeś, żebym była.

Zatkało mnie. Po prostu mnie, kurwa, zatkało.

– Kim chciałeś, żebym była? – Jej oczy połyskiwały, a spokój, jaki malował się na jej twarzy przerażał mnie. – Znam cię, Isaac.

– Aurelia – wydusiłem. – Miała na imię Aurelia.

Jak to, kurwa, bolało.

To nie minęło. Choć myślałem, że ta rana się zasklepiła. Próbowałem żyć, a tak naprawdę po jej śmierci sam umarłem. Nie potrafiłem funkcjonować bez mojej złotej dziewczyny, mimo że to ona zawsze nazywała mnie złotym chłopcem. Później zrozumiałem, że czas z nią był tym złotym czasem w moim życiu. Wspomnieniami, które zostaną ze mną na zawsze.

– Przykro mi. – Aurora chwyciła moją dłoń. – Przykro mi, że nie odnalazłeś jej we mnie, tak bardzo mi przykro, Isaac.

– To nic. – Poczułem, jak pojedyncza łza spływa mi po policzku. – Ona dała mi więcej, niżbym mógł sobie wymarzyć.

Aurora wlepiała we mnie ciekawskie spojrzenie.

– Podarowała mi nowe światło.

Zmarszczyła brwi. Wszystko, co mówiłem, było prawdą.

– Ciebie.

Oczy brunetki się rozszerzyły, a w kolejnej sekundzie zaszkliły. Potem poczułem, jak jej ramiona obejmują mnie w szczelnym uścisku. Aurora nie była moją Aurelią, lecz była kimś, kto pomógł mi żyć dalej. Kimś więcej. Dzięki niej znów się uśmiechałem. Dała mi o wiele więcej, niż mógłbym sobie wyśnić.

Kto by się spodziewał, że zaprzyjaźnię się z tą małą gówniarą.

Mocno wtuliłem się w jej ciało, chłonąc wszystko, co mi dawała. Bo każda chwila z moją lepszą połową uświadamiała mnie, że przyjaźń była najsilniejszym uczuciem. A ja dla tej dziewczyny dopuściłbym się wszystkiego. Sprzedałbym nawet Blancika.

– Jesteś pierdolnięty! – Uderzyła mnie pięścią w łopatkę.

– Aua! – jęknąłem. – Za co?

– Nie mówi się takich rzeczy, ty durniu!

Odczepiła się ode mnie i poprawiła na moich kolanach. Brwi miała zmarszczone, nawet nos lekko jej się zmarszczył, przez co wyglądała uroczo. Wypieki na jej policzkach prowokowały do tego, by je uszczypnąć. Kolor jej oczu się pogłębiał, kiedy płakała.

– A co miałem powiedzieć? Może to, że czasem tak mnie wkurwiasz, że gdybyś nie była kobietą, to bym ci wyjebał?

– Na przykład.

– Czasami mam ochotę ci wyjebać.

– I vice versa, Warren.

Pokazałem jej środkowy palec, a ona go ugryzła.

– Muszę cię zaszczepić.

– Masz pięć sekund – burknęła poważnym tonem.

– Na co? – parsknąłem.

– Pięć, cztery…

Wstałem i wybiegłem z jej pokoju. Dziewczyna po upływie trzech sekund ruszyła za mną. Zachowywaliśmy się jak dzieci. Ale jeśli wewnętrze dziecko miało nas ocalić, to mogłem przed innymi wyjść na debila.

Dla Aurory Devis byłem w stanie zginąć w stroju klauna. Zrobiłbym to z wielką przyjemnością.