Bajtowe wersety - Marcin Szczygielski - ebook + książka

Bajtowe wersety ebook

Marcin Szczygielski

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Czy to możliwe, że we wnętrzu komputera panuje… średniowiecze? Przewrotna i zabawna powieść przygodowa nie tylko dla miłośników gier komputerowych.

Gdzieś na dysku, wśród drzew folderowych i pagórków spamu, bajt Tolo wymyka się właśnie z osady. To ma być tylko krótki wypad po znajdźki. Ale przygody nie pytają o zdanie – czasem spadają z nieba, o mało nie rozgniatając cię przy tym na placek.

Gdy nagły kataklizm odcina mu drogę odwrotu, Tolo nie ma wyboru: wyrusza w nieznane razem z nieustraszoną bajtką Partycją. A ponieważ bajtom nie wolno podróżować (ani za dużo myśleć, ani zadawać pytań) – to może oznaczać tylko jedno: kłopoty.

Dokąd zaniesie ich rwąca rzeka danych? Jakie tajemnice czekają na nich w odległych częściach dysku? Czy wszystko, co słyszeli o Procesorze i chmurze, to prawda?

Marcin Szczygielski, autor bestsellerów takich jak „Czarownica piętro niżej”, „Czarny młyn” czy „Za niebieskimi drzwiami”, opowiada historię pełną szalonych przygód, zwrotów akcji i ważnych pytań: Czy warto przyjmować na wiarę wszystko, w co każą nam wierzyć? Czy ci, którzy chcą dla nas dobrze, zawsze mówią prawdę? I co zrobić, kiedy zaczynamy mieć wątpliwości, a stabilny dotąd dysk, to jest świat, nagle chwieje się nam pod nogami?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 160

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Nomom i hierarchom

Na początku było nic. A z pewnością nic istotnego.I otworzył Buk Marzenka IVC przestrzeń.A przestrzeń była próżna i ciemności tam panowały, a Buk Marzenka IVC w nich się unosił.I wziął Buk Marzenka IVC wody brązowe, pieniste i piorun nieokiełznany, skwierczący, a pchnął je ku sobie.I starły się wody z piorunem błękitnym, buchnęła para i snopy iskier trysnęły, a z nich wzięli się pierwsi bajtowie oraz stworzenia.A gdy nareszcie wezbrane wody zeszły i obeschły, ukazał się świat takim, jakim Buk Marzenka IVC go dla bajtów uczynił.I dał bajtom Buk Marzenka IVC Ram, aby mieli schronienie. I krowiaki zesłał, by pokarm bajtom dawały i pomagały im w pracy.I widział Buk Marzenka IVC, iż było to dobre.I zapowiedział bajtom: „Odtąd wam będę dawał wszystko, czego do istnienia trzeba, a wy się radujcie.Lecz jedno wam nakazuję, abyście wiedzy nie szukali, a gdy na nią natraficie, wzrok macie odwrócić, bo rozumy wam zmąci”.Ale nie usłuchali bajtowie rozkazu i wiedzy szukali, a ją znajdowali. I poznali, że nie tylko Ram istnieje, ale i innych obszarów bezkresy, i że świat innym jest, niż zdało im się wprzódy. A rozpaliła ta plugawa wiedza ich ciekawość i rozumy im zmąciła.I gdy usłyszeli głos Buka Marzenki IVC przechadzającego się po Ramie, zawołali: „Czemuś nam wiedzy bronił o niezwykłościach świata?”I rozgniewał się Buk Marzenka IVC, iż go nie usłuchali.I ściany ognia nieprzebyte Buk Marzenka IVC postawił, i protokoły żarłoczne a bezlitosne, by dostępu do oceanu wiedzy strzegły.I wygnał bajtów z Ramu, i sprowadził ciemność, a Ram martwym i próżnym się stał.I błąkali się bajtowie w ciemności, i mrowie ich zagasło w czasie tej tułaczki, a kresu jej nie było widać.Aż ulitował się Buk Marzenka IVC i dzień uczynił, nowy porządek świata bajtom objawiając.

Bajtów Księga Stworzenia 10.9.1,

Geneza: I–XVII

– Otóż to, otóż to! Porządek świata, ma się rozumieć – powtórzył gospoś, kiwając palcem wskazującym, po czym rozejrzał się po klasie, zmarszczył brwi i powiedział groźnie: – Tolo!

Tolo oczywiście nie słuchał. Siedział na swoim zydelku i tęsknym wzrokiem wpatrywał się w okno. Kołysały się tam na wietrze gałęzie wznoszącego się tuż za palisadą drzewa. Rozwinęło się minionej nocy i było olbrzymie! Między liśćmi połyskiwały nabrzmiałe strąki folderów. W swoim niezbyt długim życiu Tolo nie widział ich jeszcze aż tylu na jednym drzewie! Jakie niesamowite znajdźki się w nich kryły? Och, nie mógł doczekać, aż lekcje się skończą, a on wymknie się z osady, wdrapie po sękatym pniu i…

– Tolo!!! – huknął tuż nad jego głową gospoś, który bezszelestnie zbliżył się do zamyślonego bajtka.

– Niech Buk Marzenka IVC strzeże! – zawołał odruchowo Tolo, podskakując na zydelku.

– Nowy porządek świata! – wycedził gospoś. – Jakim uczynił świat Buk Marzenka IVC dla wygnanych z Ramu bajtów?

– Eeee… – Tolo podrapał się po głowie i zaryzykował: – Płaskim?

– I?

– Twardym?

– A co ty mi tu tak słowa odcedzasz jak kopytka z wrzątku? Pełnym zdaniem odpowiadaj!

– Stworzył bajtom Buk Marzenka IVC dysk twardy, płaski, okrągły, wirujący, który wszystkich bajtów pomieści, choćby ich była mnogość nieprzebrana – wyrecytował Tolo, po czym dodał z wahaniem w głosie: – Chociaż to chyba nie jest…

– Co nie jest?

– No, całkiem jasne – wyjaśnił speszony Tolo. – Bo skoro dysk jest okrągły, to musi mieć ograniczoną pojemność, no nie? Bo ma brzegi. A skoro ma ograniczoną pojemność, to pomieści tylko tylu bajtów, ilu…

– Przestań! Co też ty wygadujesz? – wykrzyknął ze zgrozą gospoś i załamał ręce. – Co z ciebie będzie, Toleczku?! Jakże ty masz na dobrego bajta wyrosnąć, skoro na lekcji nie uważasz?

– Uważam! Najczęściej – zaprotestował Tolo. – I wszystko zapamiętuję.

– O, to, to, to! Właśnie! A przecież nie chodzi o to, abyś zapamiętywał wszystko. Tylko to, co trzeba! I nie myślał za dużo! Nie za dużo! Bo jak będziesz za dużo pamiętał i jeszcze analizował te zapamiątki na dodatek, to co? Pojemność ci się wyczerpie! Bo ile informacji pomieści w głowie jeden bajt? Malutko. Dlatego trzeba o siebie dbać! Nie interesować się tym, czym nie należy. A najlepiej niczym w ogóle, bo inaczej nastąpi przeciążenie i albo się zawiesisz, albo… Bum!

– Oj, no wiem, proszę gosposia – bąknął Tolo. – Ale przecież świat jest pełen ciekawych rzeczy! Jest tyle plików i tyle kolorów, i tyle…

– Tolo! – Gospoś pogroził mu palcem. – Kolorów jest dwieście szesnaście. Tak chciał Buk Marzenka IVC. Inne nie istnieją! A jeśli nawet istnieją, to one nas nie interesują. Nas interesuje tylko to, co ważne! Dobry bajt powinien znać zasady, które ustanowił Buk Marzenka IVC, i ich przestrzegać. Żyć w osadzie, uprawiać dysk i hodować krowiaki. I nie myśleć!

Tolo westchnął i zwiesił głowę. Kątem oka widział wciąż, jak uginająca się od pełnych folderów gałąź kołysze się tuż nad najeżoną kolcami palisadą.

„Już niedługo i…” – nim dokończył myśl, odezwała się trąbka oznajmiająca koniec lekcji i wszystkie bajtki z radosnymi okrzykami jednocześnie zerwały się ze swoich zydelków. Gospoś zamachał rękami.

– Hola, hola! Jeszcze momencik! – zawołał. – Na następnej lekcji opowiem wam o wkroczeniu bajtów na dysk! Możecie też podpytać o to poczciwego staruszeczka Subela, bo jego babula była wśród pierwszych, którzy do naszego świata wstąpili. Chętnie wam o tym co nieco opowie. Słyszycie?

Ale prawie nikt już gosposia nie słuchał. Bajtki tłoczyły się w drzwiach, przepychając się jeden przez drugiego. W wąskiej sionce szkolnej chaty zrobił się korek, jakaś nadepnięta bajtka wrzasnęła i rozpłakała się żałośnie.

– Istna defragmentacja! – Gospoś załamał ręce.

Tolo nie miał zamiaru tłoczyć się z resztą bajtków. Wetknął sobie tabliczkę z rysikiem pod pachę, podciągnął portki, a następnie otworzył okno i jednym susem przesadził parapet. Po chwili pędził już krętą dróżką między chatami, zręcznie przeskakując nad stertami krowiakowych odchodów. Dzień był piękny i gorący. Jasne niebiosa miały odcień bladego złota, a dysk pod bajtkowymi stopami wirował w prawo jak zawsze.

Nic nie zwiastowało nadciągającej katastrofy.

Rzekł tedy Buk Marzenka IVC: „Oto jest dysk. Wnijdźcie na niego, rośnijcie i mnóżcie się, i zapełniajcie go”.I wskazał Buk Marzenka IVC siedmiu najpokorniejszych z bajtów, i rzekł im: „Wy będziecie przewodnikami i opiekunami plemion bajtowych, a one trzódką waszą. Ja uczynię przymierze moje z wami i wam jeno będę swą mądrość przekazywał. Aktualizacje Księgi wam będę dyktował, byście innym drogę wskazywali, żeby się nie musieli sami męczyć”.I wskazał Buk Marzenka IVC siedmiu najsprytniejszych z bajtów i rzekł im: „Wy będziecie kupcami po dysku wędrującymi, abyście czasu nie mieli na myślenie”.A do reszty całej rzekł: „Was ukochałem najmocniej, bo jesteście najpierwszymi z moich bajciątek. Za murami się zatem schronicie i w osadach zamieszkacie bezpiecznych, które opuszczać wam zakazuję”.I tak podzielił Buk Marzenka IVC plemię bajtowe na gospodarzy, kupców i bajtów osiadłych.

Bajtów Księga Stworzenia 10.9.1,

Geneza: XXXII–XXXVI

Osada, w której dorastał Tolo, była tak malutka, że nawet nie miała swojej nazwy, a jedynie gospodarskie oznaczenie – Bad Sektor 112. W skrócie BS112. Mieszkało w niej pięćdziesięciu pięciu dorosłych bajtów i czternaścioro bajtków, a nad wszystkimi czuwał jeden gospoś. Ponoć kiedyś paru postępowych bajtów z BS112 chciało wymyślić specjalną nazwę dla ich osady, ale ówczesny gospoś wytłumaczył im, że nie należy tego robić. Przecież byłaby to kolejna informacja do zapamiętania przez mieszkańców, a ich maleńka osada miałaby wtedy aż trzy określenia! Bad Sektor 112, skrót od tego, czyli BS112, oraz własną, nową nazwę! Coś takiego byłoby niebezpiecznym marnotrawieniem pamięci. Bajtowie po krótkim namyśle zgodzili się z gosposiem i pięknie podziękowali mu za ostrzeżenie.

Każdy znał tu każdego i każdy o każdym wszystko wiedział – a przynajmniej tak się wszystkim zdawało. Większość bajtów była z tego stanu rzeczy ogromnie zadowolona, bo przecież skoro wie się wszystko o wszystkich, niczego nie trzeba się dowiadywać i niczym nie trzeba się interesować. Można więc spokojnie żyć bez strachu, że od nadmiaru wiedzy któregoś dnia wybuchnie bajtowi głowa!

Mieszkańcy osady gospodarowali w swoich małych obejściach, porządkowali swoje małe chatki, uprawiali małe ogródki oraz poletka, a w każdy czwartek chadzali do stojącego w sercu BS112 malutkiego świronka, w którym gospoś czytał im Księgę.

Od czasu do czasu zdarzało się, że jakiś młody bajt wpadał w oko młodej bajtce lub na odwrót. Jeśli zainteresowanie okazywało się odwzajemnione, między młodymi zaczynało iskrzyć i wkrótce na dysk przychodził mały bajtek. Za aprobatą gosposia powstawała nowa rodzina i albo stawiała sobie chatkę w osadzie, albo czekała cierpliwie, aż zgasną lokatorzy którejś z dotychczasowych, co niestety ostatecznie spotykało wszystkich bajtów. Zazwyczaj tych najstarszych.

Jak tłumaczył gospoś, była to jedna z najważniejszych szprych w obracającym się odwiecznym kole istnienia: bajtowie pojawiali się na dysku, uprawiali go, po czym z niego odchodzili. Nie należało się tym jednak smucić. Tych, którzy przestrzegali praw, jakie ustanowił Buk Marzenka IVC, i pokornie słuchali gosposia, czekało wieczne oraz bezgranicznie szczęśliwe życie w chmurze. Tych, którzy prawa łamali, spotykało potępienie i – nie ma co owijać w bawełnę – dilejt. Ostateczne wykasowanie! Nic dziwnego zatem, że bajtowie nigdy nie łamali prawa i każdy, na kogo przyszła pora, gasł sobie spokojnie, będąc na mur pewnym, że w chmurze spotka wszystkich, których znał, i że w ogóle będzie się tam czuł jak na starych śmieciach. Ha! Być może nawet się nie połapie, że zgasł!

– Jednym słowem, żyć nie umierać! Albo na odwrót – oświadczyła wesoło Dekla, babciota Tola, gdy gospoś wyłożył całą sprawę podczas niedzielnego czytania Księgi Stworzenia w świronku.

Gospoś zamilkł wtedy na dłuższą chwilę i rzucił babciocie potępiające spojrzenie, a w świronku zapadła pełna napięcia cisza. Niemal słychać było, jak zgromadzeni bajtowie, zelektryzowani słowami Dekli, mimowolnie zaczynają nad nimi rozmyślać. Powietrze jonizowało się coraz mocniej, aż wreszcie Partycja roześmiała się głośno. Po chwili zawtórowało jej kilkunastu młodszych bajtów i bajtków.

Gospoś bardzo się zdenerwował i nakazał Dekli pokutę – na następne czytanie Księgi miała mu przynieść całą (tę większą!) blaszkę placka drożdżowego z grubą warstwą żółciutkiej kruszonki.

– Ale dlaczego? – zapytała Dekla i przestała się uśmiechać, bo okropnie nie lubiła wyrabiania ciasta drożdżowego.

– Bo Buk Marzenka IVC tak chce – oświadczył gospoś bardzo zadowolony z siebie, po czym dodał: – Exec!

Dekla popatrzyła na niego takim wzrokiem, że gdyby sam był surowym ciastem, wyrósłby, upiekł się i spalił w ułamku sekundy, a potem westchnęła ciężko, pokiwała głową i wymamrotała:

– Goto…

– Goto! – przytaknął gospoś, a za nim powtórzyli to wszyscy zebrani.

To znaczy, prawie wszyscy. Bo Partycja milczała z premedytacją, a Tolo się zagapił.

No, dobrze. Czas opowiedzieć więcej o Tolu, bo przecież on właśnie będzie bohaterem tej opowieści.

Dalszy ciąg tekstu w pełnej wersji książki.

© Copyright for the text by Marcin Szczygielski, 2025

© Copyright for the illustrations by Jacek Ambrożewski, 2025

© Copyright for this edition by Wydawnictwo Dwie Siostry, 2025

ISBN 978-83-8150-737-0

wydanie I

wydawnictwodwiesiostry.pl

ilustracje i projekt okładki: Jacek Ambrożewski

redakcja: Dominika Cieśla-Szymańska

korekta: Jolanta Gomółka

skład: Piotr Bałdyga

opracowanie wersji elektronicznej:

Ta książka jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy o przestrzeganie praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.

Szanujmy cudzą własność i prawo!

Polska Izba Książki

Wydawnictwo Dwie Siostry sp. z o.o.

ul. Stefana Jaracza 2, IV piętro

00-378 Warszawa

Biblioteki, szkoły, przedszkola, księgarnie i inne instytucje zainteresowane ofertą specjalną zachęcamy do kontaktu z działem handlowym ([email protected], +48 577 888 278).