Bajkowe biografie - Aleksandra Polewska - ebook

Bajkowe biografie ebook

Aleksandra Polewska

4,0

Opis

Każdy wielki człowiek był kiedyś mały, a gdy był mały, w jego życiu zdarzyło się coś, co sprawiło, że w przyszłości stał się wielki. W tej książce przeczytasz historie siedmiu chłopców, którzy żyli wprawdzie dawno temu, ale mimo to do dziś podziwia ich cały świat.

Kto wie, może i Ty jesteś kolejnym dzieckiem, które urodziło się po to, by zostać kimś niezwykłym? Być może wkrótce także w Twoim życiu wydarzy się coś, co sprawi, że w przyszłości Twoje imię będzie sławne? A może już się coś takiego zdarzyło?

Te historyjki pomogą Ci odkryć skarb, który nosisz w sobie i który ma moc zmienić Twoje życie we wspaniałą przygodę. Ten skarb to talent, marzenie, a może po prostu wielkie serce. Jedno jest pewne – jesteś właścicielem któregoś z nich, musisz tylko sprawdzić którego!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 85

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (4 oceny)
2
1
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Audrey_

Dobrze spędzony czas

Siła marzeń jest wielka! Każdy wybitny człowiek był kiedyś dzieckiem i pragnął dokonać czegoś wielkiego. Tobie też się uda młody czytelniku. Powodzenia! :)
10

Popularność




JAN GUTENBERG (1396-1468)

Dziś trudno sobie wyobrazić, że w dawnych czasach nie istniały drukarnie, a książki przepisywano i ilustrowano ręcznie. W 1396 roku urodził się w niemieckim mieście Moguncja chłopiec, który jako dorosły mężczyzna wynalazł tak zwaną ruchomą czcionkę, dzięki której powstały pierwsze drukarnie. Ów chłopiec to Jan Gutenberg. Dziś nazywany jest ojcem druku. Nawet ta książka, którą w tym momencie czytasz, jest owocem tego, co on wynalazł niemal 600 lat temu.

Malowane klockiBajka o Gutenbergu

Jan uwielbiał księgi. Księgi, nie książki. Całe stulecia temu, czyli wtedy, kiedy Jan Gutenberg miał dziewięć lat, książki wyglądały całkiem inaczej niż dziś i nazywano je księgami. A jak wyglądały? Były dużo większe, grubsze i cięższe. Stronice nie były zrobione z papieru, ale z pergaminu, a ich treść nie była drukowana w drukarni, lecz przepisywana całymi tygodniami ręcznie przez kopistów. Dawne stronice były dużo piękniejsze niż w dzisiejszych książkach. Kopiści zapełniali je pięknymi, kaligrafowanymi literami, barwnymi ilustracjami i złoceniami. Okładki starodawnych ksiąg również były wspanialsze niż dzisiaj. Oprawiano je w skórę, czasami w srebro i wcale nie tak rzadko zdobiono szlachetnymi kamieniami. Dlatego też gdy Jan był małym chłopcem, księgi były bardzo kosztowne i na ich kupno mogły sobie pozwolić naprawdę zamożne rodziny. I choć rodzina Gutenbergów nie żyła w biedzie, to niestety w swym domu w Moguncji nie miała najcieńszej nawet książeczki. Jan naturalnie bardzo nad tym faktem ubolewał, zwłaszcza, gdy ojciec jego najlepszego kolegi Franza Metterlinga krótko po świętach wielkanocnych ku­pił inkrusto­waną rubinami Biblię. Franz zaprosił któregoś popołudnia Jana do swojego domu i za zgodą ojca pozwolił mu obejrzeć drogocenny egzemplarz Pisma Świętego.

Biblia spoczywała na honorowym miejscu w domowej kaplicy Metterlingów. Kilka tygodni przed jej kupieniem pan Metterling zamówił u najlepszego mogunckiego stolarza specjalny, pięknie rzeźbiony stolik, na którym miała spoczywać, i posrebrzany łańcuch u jednego z miejskich złotników. Kosztowne księgi bowiem bardzo często przykuwano łańcuchem do mebla, na którym leżały, by uchronić je przed kradzieżą. Biblia Metterlingów również była w ten sposób zabezpieczona.

– Czy mogę ją otworzyć? – zapytał Jan, spoglądając błagalnie w oczy ojca swego najlepszego kolegi.

– Możesz, ale ostrożnie – powiedział z uśmiechem pan Metterling. – Jest bardzo ciężka, więc uważaj, żeby nie wyślizgnęła ci się z rąk.

Jan zbliżył się do rzeźbionego stolika i pogładził delikatnie okładkę Biblii. Była zrobiona z drewna i obciągnięta brązową skórą. Rogi jej zabezpieczone były pozłacanymi okuciami, zaś w samym środku przymocowany był pozłacany krzyż wysadzany wiśniowymi rubinami wielkości migdałów.

– Piękna, prawda? – pan Metterling zapytał z dumą, widząc w twarzy chłopca niekłamany zachwyt.

– Pewnie, że tak – szepnął Jan. – Bardzo chciałbym, żeby mój ojciec też taką kupił.

– Kupi! – roześmiał się ojciec Franza. – Interesy dobrze mu idą, więc pewnie kupi niedługo!

Jan słyszał kiedyś, że jeden z zaprzyjaźnionych z jego rodziną mnichów, ojciec Bruno, raz w tygodniu stawał przed Biblią spoczywającą w zakrystii ich parafialnego kościoła, pytał Boga, co chciałby jemu, swojemu skromnemu słudze powiedzieć i na chybił trafił otwierał świętą księgę. Fragment, na którym spoczął wzrok mnicha, miał być odpowiedzią Boga na dany tydzień. Chłopcu bardzo ten zwyczaj się spodobał i obiecał sobie, że gdy tylko będzie miał okazję, zrobi to samo.

– Boże, czy chciałbyś mi coś powiedzieć? – zapytał po cichutku, zerkając na duży krzyż wiszący na ścianie domowej kaplicy. – Bo ja bym chciał, żebyś coś mi powiedział.

Po tych słowach Jan otworzył Biblię. Zapomniał jednak o jednej bardzo ważnej rzeczy. Miał dziewięć lat i nie umiał jeszcze dobrze czytać, a na domiar złego Biblia napisana była w języku łacińskim, nie zaś w jego ojczystym niemieckim. Na szczęście pan Metterling czuwał.

– Widzę, chłopcze, że Biblia otworzyła ci się na samym początku Ewangelii według świętego Jana, czyli twojego imiennika! – uśmiechnął się. Pan Metterling był bardzo przyjaznym człowiekiem.

– Naprawdę? – zdziwił się Jan.

– Tak. Jeśli chcesz, powiem ci, co tam jest napisane. Znam trochę łacinę.

Pan Metterling spojrzał na pergaminową stronicę zapełnioną pięknymi, gotyckimi literami składającymi się w łacińskie zdania.

– Och, Janie – westchnął – nie mogłeś otworzyć tej Ewangelii w miejscu, gdzie jest opis jakiegoś cudu? Otworzyłeś na bardzo trudnym fragmencie. Mogę ci go przeczytać, ale nie jestem pewien, czy go zrozumiesz. Jesteś dopiero chłopcem, ja jestem doświadczonym, dorosłym kupcem i mimo tego prawie nic nie rozumiem z tego fragmentu.

– Niech pan przeczyta – poprosił zdecydowanym tonem Jan.

– Na początku było Słowo – czytał ojciec Franza – a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. I nic się bez Niego nie stało, co się stało... – zawiesił w końcu głos i spojrzał pytająco na kolegę swego synka. – Zrozumiałeś coś z tego?

– Oczywiście – odpowiedział natychmiast Jan – Wszystko. Wszystko zaczęło się od słowa. Przecież ta piękna Biblia pełna jest słów. Gdyby ich nie było, nie byłoby i jej. Byłaby tylko księga z pustymi stronicami z pergaminu.

Pan Metterling popatrzył na chłopca z zaskoczeniem i zamknął Pismo Święte.

– Nauczę się czytać – stwierdził nagle pewnym tonem mały Gutenberg. – Nauczę się łaciny, będę ciężko pracował i kupię sobie taką samą. Będzie tylko moja: Biblia Jana Gutenberga!

Jan zastanawiał się, czy zaprzyjaźniony z jego rodziną mnich ojciec Bruno nie zechciałby nauczyć go choć kilku łacińskich zdań. Nazajutrz więc, mimo że pogoda była bardzo deszczowa i że obiecał swemu młodszemu bratu Fridrichowi, że pobawi się z nim klockami, postanowił wybrać się na drugi koniec miasta, do klasztoru, w którym ojciec Bruno mieszkał razem ze swoimi braćmi mnichami. Ponieważ podejrzewał, że przez klasztorną furtę będzie mu trudno dostać się do środka, zdecydował, że od razu spróbuje przeskoczyć przez kamienny mur otaczający przyklasztorny sad. A sad właśnie kwitł i wyglądał naprawdę pięknie. Mnich rąbał akurat drewno na opał. Jan zaproponował, że będzie układał porąbane już drewno na zgrabny stosik. Układając je, opowiedział ojcu Bruno o swoich planach, o Biblii Metterlingów i fragmencie Ewangelii według świętego Jana, który poprzedniego dnia ukazał się jego oczom, po otwarciu księgi metodą mnicha.

– „Na początku było Słowo – recytował z pamięci Jan – a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”. Gdyby nie było słów, nie byłoby także Biblii, prawda?

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej.

KRZYSZTOF KOLUMB (1451-1506)

Dostępne w wersji pełnej.

Czekoladowa tajemnicaBajka o Kolumbie

Dostępne w wersji pełnej.

MIKOŁAJ KOPERNIK (1473-1543)

Dostępne w wersji pełnej.

Gwiezdny pierniczekBajka o Koperniku

Dostępne w wersji pełnej.

WOLFGANG AMADEUSZ MOZART (1756-1791)

Dostępne w wersji pełnej.

Mała Nocna MuzykaBajka o Mozarcie

Dostępne w wersji pełnej.

VINCENT VAN GOGH (1853-1890)

Dostępne w wersji pełnej.

Cień VincentaBajka o van Goghu

Dostępne w wersji pełnej.

HANS CHRISTIAN ANDERSEN (1805-1875)

Dostępne w wersji pełnej.

Chłopiec z zapałkamiBajka o Andersenie

Dostępne w wersji pełnej.

HENRI MATISSE (1869-1954)

Dostępne w wersji pełnej.

Król kolorówBajka o Matissie

Dostępne w wersji pełnej.

REDAKCJA I KOREKTA

Agata Chadzińska

Anna Kendziak

RYSUNKI

Monika Malinowska

OPRACOWANIE GRAFICZNE

Andrzej Witek

PROJEKT OKŁADKI

Łukasz Kosek

ISBN 978-83-756-9541-0

© 2013 Dom Wydawniczy „Rafael”

ul. Dąbrowskiego 16

30-532 Kraków

tel./fax 12 411 14 52

e-mail: [email protected]

www.rafael.pl

Plik opracował i przygotował Woblink

woblink.com