Bajki nowe - Ignacy Krasicki - ebook

Bajki nowe ebook

Ignacy Krasicki

5,0

Opis

Zbiór bajek wzorowanych na tych autorstwa La Fontaine'a i Ezopa. Po raz pierwszy został wydany w 1830 roku.

Bohaterami krótkich, wierszowanych opowiastek są zarówno ludzie, jak i zwierzęta. To zbiór historyjek, które nie mają za zadanie jedynie dawać rozrywkę, mają także pouczać i pokazywać wzorce pożądanych zachowań. W bajkach piętnowane są niewłaściwe postawy — takie jak chciwość, pycha, brak rozsądku, a pochwalane m. in. skromność, uczciwość i umiar.

Ignacy Krasicki to biskup warmiński, poeta, prozaik i publicysta, jeden z najważniejszych przedstawicieli polskiego oświecenia. Autor pierwszej polskiej powieści (Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki), a także wielu bajek, satyr i poematów heroikomicznych. Tworzył w imię zasady sformuowanej w jednej z pieśni Monachomachii: „i śmiech niekiedy może być nauką, kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa”.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Ignacy Krasicki
Bajki nowe
Epoka: Oświecenie Rodzaj: Epika Gatunek: Bajka, Przypowieść

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 57

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ignacy Krasicki

Bajki nowe

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-3401-9

Bajki nowe

Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!

Alegoria

Wszędzie się znajdzie rozum, byle tylko szukać, 
A nawet i jegomość, kiedy zacznie fukać, 
I jejmość, gdy rozprawia, 
I nasz ksiądz, gdy przymawia, 
Mają go podostatkiem1 i pięknie, i wiele. 
Jakoż się to wydało w Przewodnią Niedzielę2.  
Gadał ksiądz o Adamie, 
I o bramie, 
I o wężu, i o Ewie, 
I o jabłku, i o drzewie... 
Po kazaniu do karczmy rzecz się wytoczyła. 
Pan wójt, co to ma rozum i nauki siła: 
«A wiecie, co ksiądz prawił? — rzekł całej gromadzie — 
Oto u nas są sady, a drzewa są w sadzie, 
A na drzewach są jabłka w wielkiej obfitości: 
Adam — pan, Ewa — jejmość, a wąż — podstarości». 

Bocian i jeleń

Bocian, miasta mieszkaniec, mówił jeleniowi: 
«Ty kunsztu lekarstw nie znasz». 
Jeleń mu odpowie: «Prawdę mówisz, bocianie, lekarstw nie rozumiem, 
Ale ty leczysz, a ja chorować nie umiem». 
Umarł mędrzec w lat dziesięć na dachu przy mieście: 
Umarł prostak na puszczy, żył tylko lat dwieście. 

Cesarz chiński i syn jego

z dziejów tamtejszych

Chińczyki mają rozum, choć daleko siedzą, 
I bajki wiedzą. 
Jeden z nich, a co większa, cesarz tego ludu, 
Nie szczędził trudu, 
Aby pan syn, następca jego, nie był osłem. 
Raz płynął z nim po wodzie, a gdy robił wiosłem 
I płynąc nucił, 
W brzeg uderzył i łódki ledwo nie wywrócił: 
Obadwa się przestraszyli. 
Korzystając ojciec z chwili 
Rzekł: «Patrz, jak przez niebaczność źlem sobie poradził, 
Gdybym nie śpiewał, o brzeg byłbym nie zawadził. 
Z mojego czynu 
Naucz się synu: 
Łódka tron, lud jest woda i nosi ją snadno3; 
Kiedy sternik niebaczny, łódka idzie na dno». 

Chłop i cielę

Nie sztuka zabić, dobrze zabić sztuka — 
Z bajki nauka. 
Szedł chłop na jarmark, ciągnąc cielę na powrozie. 
W lesie, w wąwozie, 
W nocy burza napadła, a gdy wiatry świszczą, 
Wśród ciemności postrzegł wilka po oczach, co błyszczą. 
Więc do pałki; jak jął machać nie myślawszy wiele, 
Zamiast wilka, który uciekł, zabił swoje cielę. 
Trafia się to i nie w lesie, panowie doktorzy! 
Leki— pałka, wilk — choroba, a cielęta — chorzy. 

Chłop i Jowisz

Chłop stojący zazdrościł siedzącemu panu 
Lepszego stanu: 
I lżył niebiosy 
Za takie losy 
Myślą zuchwałą, 
Iż jednym nadto dają, drugim nadto mało, 
Rzekł wtem Jowisz: «On chory, a ty jesteś zdrowy, 
Lecz masz wybór gotowy. 
Chcesz bogactw? Będziesz je miał, lecz pedogrę4 razem». 
Uszczęśliwion wyrazem5, 
Przyjął chłop złoto, ale legł kulawy. 
Wesół był zrazu, lecz gdy ból żwawy6
Coraz bardziej dokuczał, 
Chłop narzekał i mruczał, 
A winując7 się o to, 
Rzekł:«Jowiszu, wróć zdrowie, a weź sobie złoto!» 
Z uskutecznieniem Jowisz się nie bawił, 
Odjął bogactwa, pedogrę zostawił. 

Chmiel

Chmiel chciał się ziemią sunąć, bo mu to niemiło 
Było, 
Iż musiał szukać wsparcia i pomocy. 
Szedł więc o swojej mocy 
I rozciągnął się dosyć ... Ale cóż się stało? 
Liście żółkniało8, 
Kwiat był wąski, 
Schły gałązki; 
Już i drzeń9 od wilgoci zaczynał się psować10. 
Trzeba się było ratować: 
Gdzież się piąć? Były żerdzie, ale je ominął; 
Jął się chwastu — i zginął. 

Czapla, ryby i rak

Czapla stara, jak to bywa, 
Trochę ślepa, trochę krzywa, 
Gdy już ryb łowić nie mogła, 
Na taki się koncept wzmogła11
Rzekła rybom: «Wy nie wiecie, 
A tu o was idzie przecie». 
Więc wiedzieć chciały, 
Czego się obawiać miały. 
«Wczora 
Z wieczora 
Wysłuchałam, jak rybacy 
Rozmawiali: wiele pracy 
Łowić wędką lub więcierzem12; 
Spuśćmy staw, wszystkie zabierzem. 
Nie będę mieć otuchy, 
Skoro staw będzie suchy». 
Ryby w płacz, a czapla na to: 
«Boleję nad waszą stratą; 
Lecz można złemu zaradzić 
I gdzie indziej was osadzić. 
Jest tu drugi staw blisko, 
Tam obierzcie siedlisko. 
Chociaż pierwszy wysuszą. 
Z drugiego was nie ruszą». 
«Więc nas przenieś» — rzekły ryby. 
Wzdrygała się czapla niby; 
Dała się na koniec użyć, 
Zaczęła służyć. 
Brała jedną po drugiej w pysk, niby nieść mając 
I tak pomału zjadając; 
Zachciało się na koniec, skosztować i raki. 
Jeden z nich widząc, iż go czapla niesie w krzaki, 
Postrzegł zdradę, o zemstę zaraz się pokusił. 
Tak dobrze za kark ujął, iż czaplę udusił. 
Padła nieżywa: 
Tak zdrajcom bywa. 
Podoba Ci się to, co robimy? Jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/

Człowiek i gołębie

W gołębniku chowane na wyniosłym dębie 
Skarżyły się na ludzi niewinne gołębie; 
Skarżyły się, i słusznie, strapione zwierzęta, 
Iż szły dla nich na jadło młode gołębięta. 
Wtem szła matka na strawę13; postrzegł jastrząb chciwy, 
Więc w biegu wybujałym kiedy zapalczywy 
Już ją tylko miał ująć, w czasie, co ugnębia, 
Postrzegł strzelec gonitwę i zabił jastrzębia. 
Ocalona, lot nagły pomału zelżyła14, 
A kiedy do gniazdeczka i dzieci przybyła, 
A przybyła z radością, uczuciem i drżeniem, 
Rzekła: «I człowiek jednak niezłym jest stworzeniem» 

Dialog15

Ksiądz majster16 jezuita chcąc ojców zabawić 
Starał się bardzo piękny dyjalog wyprawić;