2,00 zł
„Bajki i opowiadania” Józefa Ignacego Kraszewskiego to utwory traktujące o wielkiej miłości i śmierci.
„Bajka o kurce i kogutku” - oboje piękni i młodzi. On wybrał ją spośród wielu i robi wszystko, by ona go polubiła. Nie odstępuje jej na krok. Raz jednak zdarzył się wypadek i orzech uwiązł w gardle kurki. Kogut robił wszystko, by ją uratować, ale śmierć odebrała mu żonę.
„Dziad i baba” - historia dwojga małżonków o podeszłym wieku, którzy codziennie zapewniają się o swojej miłości. Jednak kiedy do ich domu puka śmierć, by zabrać jednego z nich, każde myśli tylko o tym by ratować siebie, nawet jeśli oznacza to zgon współmałżonka. Utwór jest satyrą na ludzki egoizm i zakłamanie.
Józef Ignacy Kraszewski to autor z największą liczbą wydanych książek i wierszy w historii literatury polskiej. W swoich licznych utworach zawarł obraz współczesnego mu społeczeństwa oraz naszej narodowej przeszłości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 20
Józef Ignacy Kraszewski „Bajki i opowiadania. Bajka o kurce i kogutku. Dziad i baba”
Copyright © by Józef Ignacy Kraszewski
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
Skład: Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
ISBN: 978-83-7900-595-6
Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Nie wiem, gdzie i kiedy był sobie dawniej kogutek i kurka, oboje młodzi i piękni oboje. Nie dziw też, że się serdecznie kochali. A choć kogut tyle miał żon, ile widział kur przed sobą, jednak na jakiś czas przywiązał się do tej tylko srokatej kurki. Piękna była kurka, ale jak niejedna z kobiet pokrywała ślicznymi połyskującymi piórkami brzydkie wewnątrz serce i duszę. Była ona tak żywa i płocha, jakby dzisiejsza mieszczka, popędliwa jak wiele żon, głupia i szczebiotliwa jak wiele dziewczyn, które kwoczkami nazywamy, a co najwięcej: żarłoczna i łakoma.
Kogut starając się, aby go polubiła, nie odstępował jej na krok i cały dzień musiał znosić dla niej, co tylko mógł do jedzenia znaleźć gdzie i porwać smacznego. Głodniał i sechł biedny kogut z miłości i trudu, a kura tłuściała coraz okrągłej, szczebiotała coraz głośniej. Jednego pięknego ranka, kiedy słońce świeciło, a niebo było czyste, poprosiła kurka koguta, aby jej towarzyszył do lasku na orzechy.
Jak przyszli do lasu, kogut wlazł na leszczynę, zaczął trząść drzewem i wiele natrząsł pięknych i dojrzałych orzechów. Głodny był i sam chciał się także pożywić przy tym zdarzeniu, ale jejmość pani kurka, co tylko upadło, chwytała prędko i łykała, łykała łakoma, żeby się kogutowi nic nie zostało. A kogut trząsł ciągle, sądząc, że jak się naje, zostawi przecie na ziemi i dla niego kilka orzechów. Na próżno się nieborak mordował i potniał. Kura jadła i nic nie zostawiała. Wtem orzech jeden większy, gdy łykała, uwiązł jej w gardle wąziuchnym, zakrztusiła się, udławiła i padła, o ziemię trzepiocząc skrzydełkami. Kogut piorunem zleciał z drzewa i przypadł do niej. Leżała bez ducha, wyciągnięte miała śliczne żółte nóżki i zdychać się zdawała. Żal chwycił koguta za serce, chciał ratować ją — nie można było inaczej jak wodą. Wody nie było w lasku ani kropli, trzeba iść było do morza. Poczciwy kogut pobiegł do morza, biegł, biegł i przybył.
— Morze, morze! — zawołał żałośliwym głosem, przyszedłszy. — Daj wody!
— Komu